ďťż

wika



Niedawno nabyłam ten serial i utwierdziłam sie w przekonaniu: kolejny, świetny serial spod skrzydeł HBO.

Pierwsze primo: AKTORSTWO. Al Pacino, Meryl Streep, Mary-Louise Parker , James Cromwell, Emma Thompson, Ben Shenkman, Jeffrey Wright... Zarówno ta sławniejsza część jak i ta mniej sławna powala.
Po drugie: scenariusz na podstawie sztuki Tony'ego Kushnera. Ciekawa, wzruszająca, momentami zaskakując opowieść o milości, chorobie, relacjach społecznych. Strasznie żałuję że nieudało mi się zobaczyć do tej pory spektaklu teatralnego.
A oprócz: genialna muzyka, ładne zdjęcia, dobre efekty, specyficzny nastrój. Serial jest króciutki, ma bodajże tylko sześć części. naprawde warto obejrzeć


Kiedyś leciał na HBO (bodajże) w 3 częściach (nie jestem pewny, dawno to było, wiem tylko, że widziałem wszystko), osobiście bardzo polecam. Ja najbardziej lubię pierwszy odcinek (czyli jakieś pierwsze 2 godziny) -wprowadzenie i przedstawienie postaci.

Jednak myślę, że wielu samców odrzuci ten obraz ze względu na jego tematykę

Jedyne co mnie drażni w tym filmie to motyw Boga, no ale oprócz osobistych odczuć i poglądów, od strony technicznej nie mogę mu nic zarzucić.
chetnie powiedzialabym, ze za duzo tu polityki, ale kultura gejowska lat 80. dzieki samemu ronowi r. zbiegla sie z lewactwem i po dluzszej chwili zastanowienia przestalo mnie to mierzwic. wystarczy przymknac oko na naciagany, imo, watek ethel rosenberg, ktory wlasciwie nie ma nic do glownej osi filmu i jest tylko czynnikiem "kontrowersyjnym" - nie sluzacym niczemu, niegrzeczny dla niepokornosci jako takiej. reszta "aniolow..." to obraz wielce wysokich lotow - aktorska symfonia przede wszystkim (lub tez koncert na kilka instrumentow), mistrzowska polifoniczna narracja i genialna - bodaj najlepsza w karierze, a juz moja ulubiona to na pewno :) - sciezka dzwiekowa thomasa newmana. moja faworytka jest zdecydowanie mary-louise parker, co o tyle zakrawa na paradoks, iz gra ona jedyna heteryczke na scenie (tzn. bez ani jednego pocalunku emmy thompson :). potem jeffrey wright - nie, nie pamietalam, kto dokladnie dostal zlote globy, gdy ogladalam "anioly..."... ale kiedy wright sie pojawia, istnieje tylko on; pajac i przegieta ciota, zajebisty koles, niesamowity czlowiek, wyglaszajacy ostatatnie kazanie cohnowi-pacino. pacino jest tu z reszta genialny. nic nowego. tak samo streep. irytowac moze patrick wilson; ale to juz taka rola, powiedzialabym: scena, kiedy mowi matce, ze jest homoseksualista, miazdzy, miazdzy i jeszcze raz miazdzy (tak, to ta, kiedy ona odpowiada mu: spowazniej!). jedyny problem "aniolow..." pojawia sie dlugo po seansie. czy spoleczenstwo, ktore tak bardzo interesuje sie, z kim pieprzy sie sasiad (nie znajac nawet jego nazwiska), spoleczenstwo demokratyczne, gdzie masa zawsze ma racje, jest na dluzsza mete zdolne do akceptacji calego wachlarza odmiennosci, jakie tu zaprezentowano? akceptacji, nie tolerancji, powtarzam. louis - chyba najmniej lubiana przeze mnie postac "aniolow..." wyglasza pod koniec hymn na czesc socjaldemokracji. to moze bawic.

na koniec kilka cytatow:

Roy Cohn: AIDS. Homosexual. Gay. Lesbian. You think these are names that tell you who a person sleeps with, but they don't tell you that.
Henry: No?
Roy Cohn: No. Like all labels they tell you one thing, and one thing only: Where does an individual so identified fit into the food chain, the pecking order? Not ideology or sexual taste, but something much simpler: clout. Not who I fuck or who fucks me, but who will come to the phone when I call, who owes me favors. This is what a label refers to. Now to someone who does not understand this, a homosexual is what I am because I have sex with men, but really this is wrong. A homosexual is somebody who, in 15 years of trying cannot get a pissant anit-discrimination bill through the city council. A homosexual is somebody who knows nobody and who nobody knows. Who has zero clout. Does this sound like me Henry?

Harper Pitt: I'm gonna have a baby.
Joe Pitt: Liar!
Harper Pitt: You liar!... A baby born addicted to pills. A baby who does not dream but who hallucinates, who stares up at us with big mirror eyes and who does not know who we are.
Joe Pitt: Are you really?
Harper Pitt: No... Yes... No... Yes... Get away from me. Now we both have a secret.

Harper Pitt: Do you see anything about me?
Prior: Yes, you are amazingly unhappy.
Harper Pitt: Big deal, you meet a valium addict, you figure out she's unhappy -that doesn't count. Of course I - something else? something suprising?
Prior: Something suprising?
Harper Pitt: Yes
Prior: Your husband's a homo.

Harper Pitt: I burned dinner.
Joe Pitt: I'm sorry.
Harper Pitt: Not my dinner, my dinner was fine. Your dinner. I put it back in the oven and turned everything up as high as it could go and I watched 'til it burned black. It's still hot, very hot, want it?
Joe Pitt: You didn't have to do that.
Harper Pitt: I know, it just seemed like the kinda thing a mentally-deranged sex-starved pill-popping housewife would do.

Roy Cohn: What's it like? After?
Belize: After...?
Roy Cohn: This misery ends?
Belize: Hell or heaven?
Roy Cohn: ...heh...
Belize: Like San Francisco.
Roy Cohn: A city! Good! I was worried... it'd be a garden. I hate that shit.
Belize: Mmmm. Big city. Overgrown with weeds, but flowering weeds. On every corner a wrecking crew and something new and crooked going up catty corner to that. Windows missing in every edifice like broken teeth, gritty wind, and a gray high sky full of ravens.
Roy Cohn: Isaiah.
Belize: Prophet birds, Roy. Piles of trash, but lapidary like rubies and obsidian, and diamond-colored cowspit streamers in the wind. And voting booths. And everyone in Balenciaga gowns with red corsages, and big dance palaces full of music and lights and racial impurity and gender confusion. And all the deities are creole, mulatto, brown as the mouths of rivers. Race, taste and history finally overcome. And you ain't there.
Roy Cohn: And Heaven?
Belize: That was Heaven, Roy.
ej no; od tygodnia powtarzaja na tvn siedem, a jakos nikt nie oglada i sie wrazeniami nie dzieli. skandal.


Spokojnie,spokojnie, na razie był tylko pierwszy odcinek-miałem zamiar poczekać do końca.
Teraz mogę powiedzieć,że aktorstwo rzeczywiście na wysokim poziomie,historie się zgrabnie zazębiają,ciekawa tematyka.
Więcej po obejrzeniu całości, czyli za dwa tygodnie.
Ten serial ma raczej być obrazem pewnej epoki i grupy ludzi, niż opowiadać konkretną historię, a ja chyba za dużo oglądam "24", "Prison break" i innych w takim stylu, bo ciężko mi się było przyzwyczaić do "Aniołów". Zupełnie innych sposób opowiadania i dlatego byłem troche zaskoczony. Póki co najbardziej mi się podoba aktorstwo, no, ale z taką obsadą to nie problem. O fabule się będę mógł wypowiedzieć dopiero jak skończę, więc póki co milczę. Taka jedna sprawa... czemu w każdym filmie(w Brokeback to w sumie najlepiej wyszło, ale też mogłoby być lepiej) w którym są geje wydaje mi się, że aktorzy sobie robią jaja. Tak nienaturalnie to dla mnie wygląda. Nigdy nie widziałem żadnych na żywo, ale tych których widzę w filmach to mam wrażenie, że gdyby mi kazali zagrać w szkolnym przedstawieniu romantyczną sceną z kolegą to wyszłoby podobnie. Nie wiem czy któryś z aktorów jest naprawde gejem, ale zdaje mi się, że powinien, żeby wiarygodnie zagrać taką postać. Masakra, mam nadzieje że nie jestem homofobem

Nie wiem czy któryś z aktorów jest naprawde gejem, ale zdaje mi się, że powinien, żeby wiarygodnie zagrać taką postać.
Bullshit. To w filmach gangsterskich mają grać gangsterzy żeby wyszło wiarygodniej?

Taka jedna sprawa... czemu w każdym filmie(w Brokeback to w sumie najlepiej wyszło, ale też mogłoby być lepiej) w którym są geje wydaje mi się, że aktorzy sobie robią jaja. Tak nienaturalnie to dla mnie wygląda. Nigdy nie widziałem żadnych na żywo, ale tych których widzę w filmach to mam wrażenie, że gdyby mi kazali zagrać w szkolnym przedstawieniu romantyczną sceną z kolegą to wyszłoby podobnie. Nie wiem czy któryś z aktorów jest naprawde gejem, ale zdaje mi się, że powinien, żeby wiarygodnie zagrać taką postać. Masakra, mam nadzieje że nie jestem homofobem :shock:
nie wiem czy jestes homofobem, pewno nie, jezeli nie uwazasz, ze to zle/gorsze/grzeszne/brzydkie/niesmaczne i w ogole kanal cywilizacyjny:), ale jezeli nie zartujesz, to znaczy, ze jestes dosyc zamkniety, skoro ci sie to gryzie (i watpie, abys nigdy zadnych nie widzial - pewno widziales, ale nie zwrociles uwagi, bo niby jak? ;). justin kirk, ben shenkman i (przede wszystkim) jeffrey wright stworzyli kreacje rewelacyjne, kompletne, absolutnie, absolutnie wiarygodne. od pierwszej do ostatniej kwestii. absolutnie. ale uznaje, ze zartujesz, wiec wlasciwie wytlumaczenia sa zbedne - ale ja nie przepuszczam okazji, by napisac cos o "aniolach", wiec czuj sie wykorzystany :P

w ramach reklamy:
http://pl.youtube.com/watch?v=Cgt9RGUCz-c

Harper: What are you doing in my hallucination?
Prior: I'm not in your hallucination, you're in my dream.
Harper: You're wearing makeup.
Prior: So are you.
Harper: But you're a man.
(Prior looks into mirror and screams)

sila "aniolow" tkwi w dialogu. soczystym, inteligentnym, dowcipnym. mistrzostwo.

Harper: Valium, I take Valium. Lots of Valium.
Prior: And you're dancing as fast as you can.
Harper: I'm not addicted. I don't believe in addiction and I... I never drink and I never take drugs.
Prior: Well, smell you, Nancy Drew.
Harper: Except for Valium.
Prior: Except Valium in wee fistfuls.
Harper: It's terrible. Mormons are not supposed to be addicted to anything. I'm a Mormon.
Prior: I'm a homosexual.
Harper: Oh. In my church, we don't believe in homosexuals.
Prior: In my church, we don't believe in Mormons.
Nie mówię, że się nie da, bo w Brokeback wyszło całkiem nieźle i wyglądało naturalnie, tylko tutaj i w kilku innych filmach dla mnie przynajmniej było troche sztucznie. Pozatym uważam, że wcielić się w gangstera i robić groźne miny jest dużo prościej niż zmienić swoją orientacje seksualną na kilka dni kręcenia filmu.
ale przeciez nikt nie zmienia swojej orientacji seksualnej do roli w filmie :). czyli jak aktor udaje seks z kumpela z pracy przed kamerami, to znaczy, ze zdradza zone? :)

i co ci nie gralo w "aniolach"??
http://pl.youtube.com/watch?v=6rxueVvmC3c
uwazasz to za nienaturalne? ;p
Widzisz, udawanie seksu z kumplem dla jaj to każdy hetero potrafi, ale żeby chociaż pocałunek z drugim facetem był na serio, z miłości i z uczuciem to już trzeba być nielada aktorem żeby to wyszło. Ta scena to chyba nie z pierwszego odcinka, bo jej sobie nie przypominam? W każdym razie ona jest już ok, mi chodziło o scenę w parku na ławce z pierwszego odcinka, tam mi coś zgrzytało. Nie uważam że bycie homo jest gorsze, tylko takie nienaturalne i dziwne, może też dlatego ciężej mi się ogląda takie sceny.

Widzisz, udawanie seksu z kumplem dla jaj to każdy hetero potrafi, ale żeby chociaż pocałunek z drugim facetem był na serio, z miłości i z uczuciem to już trzeba być nielada aktorem żeby to wyszło.
trzeba byc nie lada aktorem, by zagrac w "aniolach w ameryce", bo to najwyzsza polka. jest mnostwo wyzwan, jakie stawia przed artysta zawod aktora.


Ta scena to chyba nie z pierwszego odcinka, bo jej sobie nie przypominam? W każdym razie ona jest już ok, mi chodziło o scenę w parku na ławce z pierwszego odcinka, tam mi coś zgrzytało.
no zgrzytac to moglo to, ze chlopak rzuca swojego ukochanego, kiedy wychodzi na jaw, ze tamten jest chory na aids. bosko.


Nie uważam że bycie homo jest gorsze, tylko takie nienaturalne i dziwne, może też dlatego ciężej mi się ogląda takie sceny.
no w sumie musztarda to nie jest zla, tylko ma brzydki kolor i nie powinno jej sie jesc.
nienaturalne, czyli, że gdyby natura chciała żeby faceci się kochali z facetami to z tego by się na przykłąd rodziły dzieci, albo połowa każdego społeczeństwa była homo, ale nie kłóćmy się o to bo to dla mnie nie jest problem, niech ludzie kochają nawet swoje rybki w akwarium, ja do nich nic nie mam. Wracając do tematu, to "Anioły" są świetne, tylko mi po prostu jedna scena się nie podobała, tylko i aż tyle.
no dobra, ja sie klocic nie bede, panie homofobku, po prostu szkoda, ze komus klapki na slepiach przeszkadzaja ujrzec geniusz "aniolow w ameryce" ;P
jeffrey wright jest g e n i a l n y.
homofobem nie jestem według każdej znanej mi definicji, ale dla mnie to żadna różnica jak mnie nazwiesz. Po pierwsze to obejrzałem na razie 1/3 całego serialu, więc póki co nie mogę go nazwać genialnym, owszem, jest świetny, mówi w bardzo dobry sposób o ważnym temacie, ma świetne aktorstwo, muzykę i wszystko inne, więc nie rób ze mnie kogoś kto uznaje "Anioły" za gówno tylko dlatego że jest o gejach. Ja tam widze po prostu jedną troche mnie udaną od innych scenę, a że akurat to są dwaj zakochani geje to nie ma znaczenia.

Taka jedna sprawa... czemu w każdym filmie(w Brokeback to w sumie najlepiej wyszło, ale też mogłoby być lepiej) w którym są geje wydaje mi się, że aktorzy sobie robią jaja.

Sposób pokazania homoseksualistow w Aniolach jest dla mnie jak najbardziej w porządku. Byli wiarygodni, ich orientacja nie byla tak wulgarnie podkreślana, mogłam po prostu uwierzyć, że to dwójka [bo mowie tutaj głownie o Priorze i Lousie] kochających sie ludzi. To kogo i w jaki sposób kochali schodzilo na dalszy plan, scena którą zapodala Artemis to doskonały przykład na to. Sceny intymne pomiedzy nimi bynajmniej nie gorszyły, jak to ma miejsce na przykład u Almodowara.

Jeżeli chodzi o Brockeback to niestety miałam inne odczucia - byłam zażenowana, że podglądam sceny miłosne pomiedzy bohaterami. [Podejrzewam że wynikało to raczej z faktu, że czułam się jak upierdliwa sasiadka, co to siedzi całą dobe przy oknie, podgląda innych przez lornetke i przypadkowo natrafia na 'kontrowersyjny' przypadek którego wstydza się osoby bezpośrednio zainteresowane. Zgaduje, że taki był zamiar reżysera, więc przy okazji świadczy o genialności aktorstwa w BM]

EDIT: 'Przespałam się' z problemem, jak sformułować myśl którą chciałam przekazac tak aby nie straszyła. Teraz nie jest może szczytem elokwencji, aczkolwiek przestała wywoływać ból głowy. Mam nadzieje
Kurczę, miałem obejrzeć ale zapomniałem
Green Eyes, pierwszy post :

Nie masz zadania na jutro do odrobienia, że penetrujesz forum w poszukiwaniu sensacji? Dzieki, poprawione
Miałem, ale nie zrobiłem. Referat na temat szkodliwości gier komputerowychna psychikę młodego człowieka.
Potrzebuje więcej czasu na tak chory temat
Pfff... ta dzisiejsza młodzież... Fajny temat, można by się nad nim porozwodzić, strzelić kobicie kilku stronnicowy esej, najlepiej z jakimiś naukowymi sformułowaniami, tak ażeby wieczorami miała co robić, a Ty zwyczajnie niezrobiłeś... Nieładnie

Btw, czytał ktoś może oryginał? Ja miałam okazje i naprawde godny polecenia. Jak dramatów nie lubie, tak ten przeczytałam z wielką przyjemnością...

homofobem nie jestem według każdej znanej mi definicji, ale dla mnie to żadna różnica jak mnie nazwiesz. (...) więc nie rób ze mnie kogoś kto uznaje "Anioły" za gówno tylko dlatego że jest o gejach. Ja tam widze po prostu jedną troche mnie udaną od innych scenę, a że akurat to są dwaj zakochani geje to nie ma znaczenia.
nie robie. po prostu szkoda, ze traktujesz ich 'inaczej'. tylko tyle.

Jasne, że mi troche przesłania(ale właściwie co przesłania? przecież to chyba z założenia miał być serial o homoseksualistach i większość spraw się wokół tego kręci) połowe przesłania, ale to chyba normalne, że wobec braku(a przynajmniej niedoboru) filmów na ten gorący społecznie temat, to każdy który się ukaże w pierwszej kolejności będzie postrzegany jako "o gejach", takie musi być pierwsze wrażenie, ale na szczęście następne refleksje też z czasem przychodzą. Ja tak miałem z Brokeback. Najpierw musiałała ucichnąć troche wrzawa w prasie na temat homoseksualizmu, żebym docenił, że to po prostu świetny film o miłości i byłby tak samo świetny gdyby był o hetero, tylko na pewno mniej popularny i kontrowersyjny by był.


To kogo i w jaki sposób kochali schodzilo na dalszy plan
nie chce, aby ten temat sie zrobil dyskusja na temat homoseksualizmu w ogole, ale jakos tak mi sie cisnie na jezyk, ze wam ten "tolerowany" homoseksualizm polowe filmu przeslania.

po pierwsze: dlaczego 'tolerowany'? Bo stwierdzilam ze to dobrze ze nie afiszowano sie ze swoja orientacja? Ze Anioly nie byly przekombinowanym manifestem o tolerancji tylko zwyczajnie pieknym filmem o trudnej milosci? Tak, milosci. Nie wszyscy sa na tyle silni zeby sobie poradzic ze smiercia i choroba... zwlaszcza najblizszej osoby. A ucieczka zawsze jest najlatwiejszym wyjsciem

po drugie: dlaczego przesłania mi połowe filmu? Bo stwierdzilam, że pokazano go w taki sposób, że schodził na drugi plan? Czy dlatego ze nie pisze hymnów pochwalnych na czesc genialnego aktorstwa/swietnej muzyki/ pieknej fabuly/ etc...?

po pierwsze: dlaczego 'tolerowany'?
bo nie akceptowany


Bo stwierdzilam ze to dobrze ze nie afiszowano sie ze swoja orientacja?
belize to w ogole sie kryl :P


Ze Anioly nie byly przekombinowanym manifestem o tolerancji tylko zwyczajnie pieknym filmem o trudnej milosci?
to jest swiadectwo czasow, a nie zaden manifest homoseksualny


po drugie: dlaczego przesłania mi połowe filmu?
nie o to chodzi. roztrzasanie, ze to "film o gejach" i ze "nawet naturalnie zostalo to tutaj pokazane", podczas gdy plaszczyzn do analizy jest tu bez liku (spojrz, my nawet nie rozmawiamy o tym, jak homoseksualisci byli traktowani, czy jest w aniolach przesada, czy nie, etc; my rozmawiamy o tym, ze oni tam po prostu sa!), po prostu... nie wiem inaczej, jak to wyjasnic. czuje sie tak, jakbysmy analizowali film o kosmitach ;p


Bo stwierdzilam, że pokazano go w taki sposób, że schodził na drugi plan? Czy dlatego ze nie pisze hymnów pochwalnych na czesc genialnego aktorstwa/swietnej muzyki/ pieknej fabuly/ etc...?
jw.

i ja tego dalej nie ciagne, spadam pod prysznic, a potem na anioly ;)

i ja tego dalej nie ciagne, spadam pod prysznic, a potem na anioly

Bardzo słuszna decyzja
Green_Eyes - skracaczka postów ;)
Mental - [Ty cholero, nic sie nie ukryje przed Twoim czujnym wzrokiem ] czego oczy nie widzialy, tego nie zal

EDIT: licze na korepetycje z szybkości w poprawianiu tekstu, w koncu jestes mistrzem w tej dziedzinie

licze na korepetycje z szybkości w poprawianiu tekstu

nie ma sprawy. widzisz ten przycisk w prawym dolnym? ten EDIT? jeśli po napisaniu posta uznasz, że jest on do dupy, naciskasz EDIT i skracasz go o jakieś 90%, zostawiając jedynie fragment "Bardzo słuszna decyzja" :)
Kurde, ucze sie szybciej, niz Ty nauczasz
Wczoraj skończyłem oglądać, bo musiałem nagrywać przez to, że wtrynili Monka przed Anioły oczywiście nic o tym nie mówiąć(nawet na ich stronce stało jak byk, że żadnego Monka nie puszczają!!). Teraz mogę już wydawać osądy, jednak muszę jeszcze dodać, że najlepiej byłoby mi całość obejrzeć jeszcze przynajmniej raz, żeby zrozumieć i przyswoić sobie wszystkie dialogi, bo wiele rozmów odbywa się w niebywałym tempie i ciężko wszystko spamiętać, na dodatek dialogi są najważniejszą sprawą w tym serialu, więcej tu mówią niż robią, duża to odmiana dla mnie, ale bardzo ciekawa. Ostatni odcinek najbardziej mi się podobał, wszystko bardzo dobrze wyjaśnił, jestem zadowolony. Sama końcówka... można powiedzieć że troche tkliwa i sentymentalna, ale w tym wapadku mi to zupełnie nie przeszkadza, jest świetnie zrobiona i prawdopodobna i potrzebna, bo innego końca Aniołów sobie nie wyobrażam. Ten serial warto obejrzeć choćby dla samej gry aktorskiej i dialogów nie zagłębiająć się w warstwę fabularną, która też jest wspaniała.

Teraz mogę już wydawać osądy, jednak muszę jeszcze dodać, że najlepiej byłoby mi całość obejrzeć jeszcze przynajmniej raz,
mi sie za 2 i 3 razem podobalo znacznie bardziej niz za pierwszym


żeby zrozumieć i przyswoić sobie wszystkie dialogi, bo wiele rozmów odbywa się w niebywałym tempie i ciężko wszystko spamiętać, na dodatek dialogi są najważniejszą sprawą w tym serialu, więcej tu mówią niż robią, duża to odmiana dla mnie, ale bardzo ciekawa.
klasa aniolow: to jest film na podstawie sztuki, ale nie zaden teatr telewizyjny, nichols sobie swietnie poradzil z innym medium, calosc opiera sie na dialogu, ale dynamiczne to wszystko, moim zdaniem, jest, mocne, bez chwili znuzenia.

Joe: I think we ought to pray. Ask God for help. Ask him together.
Harper: God won't talk to me. I have to make up people to talk to me.
Joe: You have to keep asking.
Harper: I forgot the question?... Oh, yeah. God, is my husband a homo?
Małe pytanie. Ten serial jest tylko na podstawie sztuki, czy jest jej dokładną ekranizacją, to znaczy czy wszystkie dialogi są takie same?
Powiem tak: czytalam dramat Kushnera zaraz po obejrzeniu serialu i naprawde trudno znalesc jakiekolwiek roznice... Dialogi sa niemal identyczne.
Powtórzyłem sobie w końcu ten serial, bo ostatnio widziałem go (fragmentarycznie) ładnych kilka lat temu. Ogólnie mój stosunek do Aniołów się nie zmienił: najlepszy teatr TV jaki w życiu widziałem. No i ta teatralność momentami nieco mnie jednak męczyła; tutaj nawet pytanie o drogę przeradza się w ponad pięciominutowy dialog. Z tego co tu piszecie wynika, że serial jest dokładnym odzwierciedleniem sztuki Kushnera; naprawdę nie można było części dialogów skrócić? Albo chociaż niektóre monologi przedstawić jako myśli postaci? Najbardziej zirytowało mnie ostatnie 20 minut, gdzie najpierw mamy długą przemowę MLP do okna samolotu, a potem - typowo teatralne gadanie bohaterów do widza przed fontanną Bathesdy. W sumie pierdółki, ale momentami jednak denerwujące.
Co do zalet - nie będę się powtarzał po przedmówcach. Nichols wie, jak sensownie przenosić teatralne sztuki w filmowe medium (Closer, Wirginia Woolf), ekipa aktorska, muzyka, zdjęcia - super. Jeszcze co do obsady - najbardziej urzekła mnie pani Parker, ale wszyscy byli znakomici; nawet Pacino nie przegina.
No i ciekawi mnie, czy ktokolwiek rozpoznał Meryl, kiedy ta po raz pierwszy pojawiła się na ekranie

nawet Pacino nie przegina.
No wiesz, on gra mocno przegiętą postać... Chociaż w tym kontekście słowo przegięty chyba nie za bardzo pasuje


No i ciekawi mnie, czy ktokolwiek rozpoznał Meryl, kiedy ta po raz pierwszy pojawiła się na ekranie
Ja uważam, że jest do poznania
Pacino (podobnie jak np. Nicholson) potrzebuje dobrego reżysera, który potrafiłby utrzymać w ryzach jego aktorskie szaleństwa. Szczyt, jak ja to mówię, przegięcia osiągnął w Devil's Advocate i Scarface; niektórzy lubią styl gry opierający się na darciu ryja i zalewaniu ekranu litrami testosteronu, ale ja się do tej grupy nie zaliczam. Postać Roya Cohna wydała mi się bardziej stonowana, poważniejsza od dwóch wyżej wymienionych, a z wszystkich bohaterów AiA stanowiła IMO najłatwiejszy materiał na karykaturę. poszalała za to Emma Thompson, no ale nie od dzisiaj wiadomo, że anioły są szalone
A co do Meryl - ja pięć dych wygrałem, bo narzeczona się uparła, że na pewno ją rozpozna
Wow, wreszcie znalazłem ludzi, których Pacino też irytuje w swoich ultraprzeszarżowanych występach
W Adwokacie diabła to się zgadzam, ale kurde w Scarface Pacino to sam miód. Wg mnie Montana to tak porypana postać, że zagrać ją inaczej niż Pacino to grzech.

Wow, wreszcie znalazłem ludzi, których Pacino też irytuje w swoich ultraprzeszarżowanych występach
Spogląda na plakat Pacino wiszący na ścianie...

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •