ďťż

wika

Do założenia tego tematu natchnęła mnie dyskusja z Solo. Otóż on twierdzi - w skrócie - że w grach komputerowych kosmici często wyglądają naprawdę obco. Ja - wręcz przeciwnie. Ba, sądzę wręcz, że w filmach również ciężko trafić na naprawdę kosmicznego kosmitę. Dlatego stworzyłem ten wątek - aby pogadać o tym, w jakich filmach przedstawiono ich tak, że nie można pomylić ich z Ziemianami.

Zacznijmy od Star Warsów, które rzekomo są kwintesencją obcości. G. prawda - w starej trylogii kosmici w 99% to ludzie w maskach lub kostiumach. Kosmici mają więc takie same proporcje ciała jak ludzie, poruszają się tak samo jak ludzie, oddychają tym samym co ludzie, mają nawet stawy w tych samych miejscach co ludzie.


Kosmita? A może Paul Reubens z chorobą skóry?

Nawet jeśli Lókas wysila się na większy poziom "obcości" (w przypadku Ewoków) - i tak wychodzą mu dobrze znane człowiekowi miśki. Jeśli chodzi o wytwory i cywilizację kosmitów, to także porażka na całej linii - kosmici ubierają się w te same ciuchy co ludzie. Dopiero nowa trylogia dzięki CGI wniosła powiew nowości w tym względzie. Tylko że ten powiew to tak naprawdę nieznośny smród.

Co zatem jest obce? Predator? Mamy do czynienia z casusem SW - facet w masce. Ma punkty za nietypowy ryj i świetnie zaprojektowane, dziwne uzbrojenie, ale nadal jego budowa to wypisz-wymaluj człowiek. Poza tym - if it bleeds, we can kill it. Ten pan, niestety, nie jest zbyt obcy... Podobnie jak anorektycy z Bliskich Spotkań (z ciekawie, choć bardzo przewidywalnie zaprojektowanymi statkami kosmicznymi) czy na siłę udziwniani kosmici z Men in Black (tu z kolei ich charakter nie jest zbyt obcy).

No dobra, ale co jest obce? Na ostatnim miejscu rankingu postawiłbym Ksenomorfa. Przyznaję, jest przerażający i w sporej części obcy, a jego ul wygląda przedziwacznie. Ale jednak to nadal facet w kostiumie - i tak jak w przypadku Preda, tylko głowa dodaje elementu tajemniczości. Ma jej jednak 100x więcej niż Predator.


Nie widzisz że sram?!

Wyżej w rankingu postawiłbym E.T. Mimo że jest bohaterem filmu dla dzieci, nie wygląda jak nic, co kiedykolwiek widziałem, albo co występowałoby w naturze. A na pewno nie jak facet w kostiumie.



Jeszcze wyżej mamy pilota z Aliena. Wraz z nim wchodzimy w strefę absolutnych kosmicznych majstersztyków. Jego budowa jest absolutnie niezrozumiała, jego rozmiar - przerażający. A wytwory jego cywilizacji wyglądają jak z koszmarnego snu. Szóstka z plusem za obcość.



Jeśli pilot dostał 6+, to zwycięzca rankingu powinien dostać ósemkę. Oto kosmita, którego nikt nie rozumie, nikt nie potrafi opisać, nikt nie może pokonać, nikt nie może nawet zbadać. And the winner is...



Choć prawdę mówiąc, wolę kosmitów, którzy nie są w tak oczywisty sposób źli. Na przykład E.T. - gdyby on zaczął atakować, przeżyłbym szok stulecia. Bo w sumie czemu miałby nie być krwiożerczy? Milusi morderca - to byłoby coś.

A dla was co jest obce?


Zapomniałeś o najlepszym obcym ze SW - Jabbie:


Na pewno nie przypomina faceta w kostiumie i w ogóle niczego poza jakaś dziwną jaszczurką nie przypomina, wszystko byłoby z nim ok, gdyby nie kompletna bezużyteczność takiej rasy - przecież gdyby to bydle nie było otoczone sługami z każdej strony to by niczego nie zdołało upolować, albo skonstruować czy zrobić w ogóle czegoś pożytecznego.

Natomiast jeśli chodzi o obcość idealną to nie będę oryginalny i powiem, że Solaris, gdzie obcym/bogiem/whatever jest cała planeta, która zdaje się żyć, mieć świadomość i inne takie. No i jeśli pójdziemy w tą stronę i uznamy, że każdą siłę wyższą nazwiemy obcym to nie można zapomnieć o prostokątnym Monolicie z Odyseji.

Zdaje mi się, że znalezienie czegoś pomiędzy ludzmi/zwierzętami z charakteryzacją a bytami kompletnie nieprzystającymi do ludzkiego pojmowania bytu jest bardzo trudne i wątpie, że ktokolwiek do czasu znalezienia prawdziwych obcych :d zaproponuje coś sensownego.
Ośmiornice z "Ramy" Clarka - wybornie spójne i konsekwentne, ale to nic dziwnego, bo inspirowane zupełnie realnymi kałamarnicami.
Logiczne i obce jednocześnie.
A to był film na podstawie Ramy?


Będzie.
Dla mnie o obcości przesądza głowa i wygląd twarzy/pyska. Ksenomorfy mogą sobie być w wielu momentach facetem w kostiumie, ale ta niesamowita głowa, jej kształt i przede wszystkim brak oczu podnoszą jego wskaźnik obcości o kilkaset procent.

ET ma świetne ciało, ale z kolei twarz jest jednak wbrew pozorom zbyt ludzka i sympatyczna : )

Thinga nie biorę nawet pod uwagę, wolałbym żebyśmy rozmawiali tutaj o konkretnych obcych organizmach. W tym przypadku zamiast słowa "obcość" wstawiłbym "horrowatość".
Hmmm... a Blob?
Blob to nie była istota z kosmosu tylko wynik eksperymentu amerykańskich naukowców. Chyba dawno oglądałeś:P
"The Deadly Spawn" (1983)





Poniżej kwintesencja obcości w obcych - każdy może wybrać coś dla siebie



Poniżej kwintesencja obcości w obcych

Zaryzykuje stwierdzenie, ze na tym rysunku nie ma ani jednego obcego kosmity, w rozumieniu tego tematu.


Ksenomorfy mogą sobie być w wielu momentach facetem w kostiumie, ale ta niesamowita głowa, jej kształt i przede wszystkim brak oczu podnoszą jego wskaźnik obcości o kilkaset procent.

Ale zawsze pozostaje paszcza, ewidentnie 'ziemski' element (podobnie w na pierwszy rzut oka calkiem obcych kosmitach z The Deadly Spawn). Czy sa jacys filmowi kosmici bez paszczy, oczu, konczyn lub innych zwierzeco-ludzkich elementow?

Czy sa jacys filmowi kosmici bez paszczy, oczu, konczyn lub innych zwierzeco-ludzkich elementow?

Nie jestem pewna czy to był obcy czy wytwór jakiegoś szalonego naukowca. Film oglądałam w dzieciństwie - więc wybaczcie jeżeli się mylę i nie był to obcy z innej planety. Chodzi mi o obcego w rodzaju blobla, czyli żywej, myślącej galaretowatej masy - bez oczu, bez kończyn, bez paszczy. Po porostu żywa galaretka, która pochłaniając kolejne ofiary zwiększała swoją masę

Czy sa jacys filmowi kosmici bez paszczy, oczu, konczyn lub innych zwierzeco-ludzkich elementow?

Andromeda Strain - chociaz trudno tu mowic o kosmitach, po prostu obce cos.
Nalezaloby zapytac, czy istnieje mozliwosc organizmu bez paszczy, oczu, konczyn? Otwor na pozywienie musi miec. Narzad swiatloczuly tez, noo chyba ze na echolokacje sie poruszaja. Konczyny - poruszac tez jakos sie trzeba, ameba raczej inteligencji nie nabedzie

Zreszta to jest odwieczny problem - jak stworzyc Obcego tak, zeby nie kojarzyl sie z czlowiekiem. Mozg ma tendencje do odtwarzania pewnych schematow, rzadko umie sobie wyobrazic co absolutnie poza ziemskiego.

A, jeszcze Solaris - filmu nie ogladalem, ale chyba powinien byc podobny do ksiazki.

Nalezaloby zapytac, czy istnieje mozliwosc organizmu bez paszczy, oczu, konczyn? Otwor na pozywienie musi miec.

a czemu musi mieć? bo wszystkie znane tobie stworzenia mają?

[ Dodano: Nie Wrz 06, 2009 15:29 ]
no jesli nie bedzie taka galareta, to w jakis sposob musi pobierac energie z zewnatrz. Fizyki nie oszukasz pod tym wzgledem.
no wiadomo, ze musi, ale niekoniecznie przez otwór gębowy. to, że ewolucja wykształciła u organizmów na ziemi "otwór gębowy" nie oznacza, że ewolucja na innej planecie poszła ta samą drogą. patrz wyżej "Czas koszenia"
Chyba najbardziej nietypowa, oryginalna i ciekawa wizja obcości pojawiła się u Lema, w niesfilmowanym (nie wiem dlaczego - to wymarzony temat na film) jeszcze opowiadaniu "Niezwyciężony", gdzie ludzie trafiają na planetę, na której żyje inteligentny rój mikroskopijnych maszyn (coś jak pszczoły), efekt ewolucji.
Otwor gebowy jest najbardziej ogolnym pojeciem jakie mozna podac. Jest to jednoczesnie jedno z najwczesniejszych (czytaj = najpotrzebniejszych) osiagniec ewolucyjnych. Bo chyba na fotosynteze czy wchlanianie jader atomow promieniotworczych przez powloke ciala nie liczysz.

Solo - przy czym warto pamietac, ze obcy z Niezwyciezonego to owoce martwej ewolucji, ktora przebiegala w zupelnie innym kierunku niz ewolucja zywa. No i to roboty, a nie UFO. A ocean z Solaris jest bardziej obcym "stworem".

Bo chyba na fotosynteze czy wchlanianie jader atomow promieniotworczych przez powloke ciala nie liczysz.

nie wiem, na co liczę. życie mogło powstać na miliardach planet i pojęcia nie mam, jak wchłania się TAM energię. jedno jest pewne: niemal nie sposób odejść od humanoidalnej formy obcych. coś, co byłoby "zupełnie obce" w formie i funkcjonowaniu, byłoby jednocześnie "niekomunikowalne" dla widza - nie zrozumiałbyś, na co patrzysz.

Ale zawsze pozostaje paszcza, ewidentnie 'ziemski' element (podobnie w na pierwszy rzut oka calkiem obcych kosmitach z The Deadly Spawn). Czy sa jacys filmowi kosmici bez paszczy, oczu, konczyn lub innych zwierzeco-ludzkich elementow?

Kula.

Ale idąc tym tropem musiałbyś dostać jakieś absurdalne-niewiadomoco. Obcy musi być logiczny. Powinien mieć nażądy czucia - to w większości wymaga oczu (wykształciły się niezależnie u wielu gatunków na Ziemi), zdolności poruszania się kończyny muszą być, musi się odżywiać/oddychać - paszcza. Czy ośmiornica nie jest obca? Jak dla mnie tak. A ma paszczę, oczy i kończyny.

Jeszcze mi sie przypomniał taki cudak - pomarańczowy, galaretowaty kosmita Gar z niskobudżetowego sera Lance'a Lindsaya "Star Crystal" z 1986 roku.



Fota pokazuje zbliżenie ryja, na filmiku można obczaić jak toto wyglada w filmie:

Niby ma jakieś patrzałki, nawijkę ma opanowaną do perfekcji ale ogólnie prezentuje się dosyć nietypowo - kumpel w recce na AA napisał nawet, że Gar wygląda jak wielka kupa kału podświetlona na pomarańczowo żarówką

Solo - przy czym warto pamietac, ze obcy z Niezwyciezonego to owoce martwej ewolucji

Ale to zawsze jakaś ewolucja i obcoś obcej istoty, żyjącej swoim życiem. Pytanie tutaj: czy to życie, ale w te rejony dywagacji radzę się nie zagłębiać, bo to nieskończona droga.
Hmm, trochę się rozpędziliście, zapominając że obcy niekoniecznie musi bardzo odbiegać od tego, co istnieje. Wydaje mi się, że istota obcości sprowadza się do nieprzewidywalności. Po prostu kosmita powinien czymś zaskakiwać - tak jak Obcy zaskakiwał ślepotą i drugą szczęką. A przecież z grubsza był humanoidem. Dobry przykład na zaskakującą obcość, a przecież w sumie znaną, to Lot nawigatora:



Ale idąc tym tropem musiałbyś dostać jakieś absurdalne-niewiadomoco. Obcy musi być logiczny. Powinien mieć nażądy czucia - to w większości wymaga oczu (wykształciły się niezależnie u wielu gatunków na Ziemi), zdolności poruszania się kończyny muszą być, musi się odżywiać/oddychać - paszcza.

Dlaczego musi? Poczytaj powyzsze posty Mentala. Zakladanie, ze obcy musi miec oczy lub konczyny, to wlasnie myslenie ograniczonymi schematami wlasciwymi dla ziemskich stworzen. Dlaczego stworzenia pozaziemskie musialyby miec chociazby podobna budowe, co te ziemskie? Tylko dlatego, ze w ten sposob funkcjonuja stworzenia, ktore znasz? Przeciez inna planeta to teoretycznie kompletnie inny swiat, a tym samym inne formy zycia, inna mozliwa droga ewolucji (o ile ewolucja w ogole zaistnialaby na tej innej planecie). Kula to moim zdaniem swietny przyklad.

Miałem napisać, że obcy w filmach generalnie obsysają, ale skoro slepy i military zapodali takie fajne przykłady, to dodam, że alien z "Dark Star" wygląda jak piłka plażowa z pazurami;)

Trudno jednak w filmach znaleźć tak fajnie zaprojektowanych obcych, jak u Lema, czy P. Wattsa - nieprzewidywalnych, niepodobnych do niczego, co ludzie znają i z tego względu niemożliwych do rozszyfrowania. W filmie wszystko z grubsza musi się wyjaśnić, nie ma miejsca na kombinowanie, o co chodzi Obcym i czy kontakt z nimi to aby dobry pomysł. Zawsze jest, że: a) zaczynają gadać po angielsku i wtedy wszystko już wiadomo, b) od początku chcieli nas zjeść/podbić.

Jest taka koncepcja, że alieny, zamiast same podróżować na inne planety, będą wysyłać sondy, podszywające się pod miejscową faunę. W jednym odcinku "Archiwum X" takimi sondami są karaluchy;)

Jaki powinien być obcy moich marzeń:

a) nie humanoid
b) najlepiej niesymetryczny
c) obdarzony zupełnie innymi zmysłami niż ludzie, (niech np. widzi w UV i ma wewnętrzny żyroskop, albo zmysł magnetyczny, albo niech wyczuwa drgania - w przyrodzie mnóstwo fajnych przykładów)
d) najlepiej, by miał zupełnie inny metabolizm, niż ssaki (niech nawet będzie fotosynteza)
e) jeszcze lepiej, by jego głównym budulcem nie był węgiel,

Teraz zaprojektować proces ewolucyjny, który stworzy coś takiego i można kręcić "Avatara 2". W praktyce za dużo z tym roboty, więc lepiej oprzeć się na czymś z grubsza znanym. Niektórzy pisarze SF mają na szczęście czas, by trochę pokombinować. Filmowcy nie.

Dlaczego musi? Poczytaj powyzsze posty Mentala. Zakladanie, ze obcy musi miec oczy lub konczyny, to wlasnie myslenie ograniczonymi schematami wlasciwymi dla ziemskich stworzen. Dlaczego stworzenia pozaziemskie musialyby miec chociazby podobna budowe, co te ziemskie? Tylko dlatego, ze w ten sposob funkcjonuja stworzenia, ktore znasz? Przeciez inna planeta to teoretycznie kompletnie inny swiat, a tym samym inne formy zycia, inna mozliwa droga ewolucji.

Bo fizyka, chemia i logika są uniwersalne. Prawa fizyki i atomy są jednakowe w całym wszechświecie, fajnie sobie myśleć np. że mogłyby istnieć formy życia oparte na krzemie, ale ostatnio z tego wyrastamy - trudniejsze przemiany chemiczne, mniejsze bogactwo cząsteczek i inne takie pierdy.
Czemu kończyny? Bo kosmita musi się poruszać żeby złapać ofiarę albo spierdolić przed drapieżnikiem. Jak jeszcze do tego ma mieć cywilizację technologiczną to musi czymś budować urządzenia itd (Najlepiej jak jest mięsożercą nie z szczytu łańcucha pokarmowego, bo to stymuluje rozwój mózgu). Oczywiście to nie muszą być ręce czy macki. Jeśli nie mówimy o technicznej cywilizacji, to mogą być chociażby "żagle" jeśli to zwierzątko żyjące na gazowym gigancie, nigdy nie stąpające po ziemi...

Czemu oczy i receptory? Bo musi interagować z otoczeniem. Oczy wyewolułowały na Ziemi ośmiokrotnie niezależnie - to znaczy, nie wszystkie zwierzątka z oczami mają wspólnego przodka z oczami. Więc jeśli tylko na obcym świecie jest światło (a to zajebiste źródło energii i bez niego małe szanse na życie), to bardzo prawdopodobne że jak coś tam wyewoluuje to dojdzie również do narządu zmysłu (umiejscowionego blisko mózgu, dla niskich opóźnień).

Czemu paszcza? Bo trzeba żryć. Jeśli nie jest to roślina albo pierwotniak, który może zadowolić się substancjami z gleby i światłem gwiazdy, to musi żryć. A żeby źryć trza mieć gębę. Simple as that.

itd. Kosmici mogą być hardkorowo pojechani, ale kilka zasad ich obowiązuje. No chyba, że są absurdalnie wysokim poziomie technologicznych i mają taką fanaberię, że chcą wyglądać jak młynek kawowy skrzyżowany z zalotką OK.

Kosmici mogą być hardkorowo pojechani, ale kilka zasad ich obowiązuje.

Wszystkie zasady, ktore opisujesz, to zasady obowiazujace na Ziemi. Nawet jesli przyjacby, ze fizyka, chemia i logika sa uniwersalne w calym wszechswiecie, to czemu mialoby to przesadzac o scisle okreslonej budowie zyjacych na innej planecie stworzen? Nie potrafisz sobie wyobrazic kosmity jako lewitujacej, bezksztaltnej materii, ktora potrafi przenosic obiekty i porozumiewac sie z innymi istotami dzieki zdolnosciom psionicznym?
Gadamy poważnie, czy bajamy o psionice i lewitujących galaretkach?
Craven - pelna zgoda. Nas ogranicza... język, musimy narzady/ elementy budowy jakos nazywac, niektorzy sie tego czepiaja, bo uwazaja slowa za zamkniete znaczenie...


Gadamy poważnie, czy bajamy o psionice i lewitujących galaretkach? Inaczej: to dyskusja o charakterze czysto naukowym czy wciąż rozmawiamy o filmowych obcych?
Well ja poszedłem w kierunku naukowym, przez wrodzony bufonizm założyłem to samo po drugiej stronie. No i temat chyba jest ogólnie o obcych - w filmie, grach, książkach itd.
Problem w tym, ze nie kazdy film s-f operuje istotami pozaziemskimi, ktore odpowiadalayby wskazanym przez ciebie zasadom. Sam przywolales Kule.
Tak, chociaż Kula na mój gust to tak naprawdę nie obca istota tylko urządzenie. W końcu konwersowali z podświadomością Jacksona a nie z kulą.
Jeśli chodzi o humanoidy - są ok, ale wkurza mnie ich wielkość. Obcy - mniej więcej jak człowiek. Predator - nieco większy od człowieka. Dowolny inny alien - taki, żeby się zmieścił w nim aktor. A czemu obcy nie mieliby mieć rozmiaru mrówki, ale budowy humanoidalnej? Albo przeciwnie - rozmiaru budynku? Takie kosmiczne podróże Guliwera.:) Moim zdaniem koncept ciekawszy niż zakładanie, że wszystkie istoty we wszechświecie są ludzkiego wzrostu.
Trudno o takie skrajności - ale od 50cm do powiedzmy ~5 metrów ok.
Objętość mózgu, wytrzymałość kości itd. istnieją ograniczenia. Np długość którą musi pokonać impuls nerwowy, albo wpompowanie płynów ustrojowych na konkretną wysokość.

Natomiast co do nie-humanoidów. Jeśli to ma być inteligentna cywilizacja, to problemem jest z reguły dla mnie opracowanie ich pojazdów, urządzeń, ubrań itd. Albo inaczej - drażni mnie jak widzę oryginalny design obcych, który następnie wrzuca się w odpowiedniki ludzkiej technologii i wytworów cywilizacji. Podobnie jak ganiające na golasa szaraki też irytują niepraktycznością. No i ludzie z rowkiem na czole będące odzwierciedleniem jakiegoś stereotypu czy nacji też często obsysają

Objętość mózgu, wytrzymałość kości itd. istnieją ograniczenia.

...narzucane przez ojczystą planetę. Gdzieś daleko w kosmosie mogłaby spokojnie istnieć rasa szybkich, dwukilometrowych humanoidów.
military, dwukilometrowy i szybki za chiny nie pasuja do jednego zdania Tutaj jednak wiekszym problemem bedzie krazenie plynow ustrojowych (na reakcje z ukladu hormonalnego czekaloby sie wieki) czy szybkosc przewodzenie neuronow.
wujo, a czemu nie pasują? skoro istnieją gwiazdy kilkaset tysięcy razy większe od Słonca, to może istnieją i planety kilkaset tysięcy razy większe od Ziemi, a w takim razie panują na nich takie warunku, że ich mieszkańcy mieliby proporcje szybkości do wzrostu takie jak ludzie, tylko że ten wzrost wynosiłby parę kilometrów.

krazenie plynow ustrojowych Mówisz o ziemskich organizmach.


Jeśli chodzi o humanoidy - są ok, ale wkurza mnie ich wielkość. Obcy - mniej więcej jak człowiek. Predator - nieco większy od człowieka. Dowolny inny alien - taki, żeby się zmieścił w nim aktor. A czemu obcy nie mieliby mieć rozmiaru mrówki, ale budowy humanoidalnej? Albo przeciwnie - rozmiaru budynku?
Powyższe wymogi spełnia w sumie Ymir, humanoidalny jaszczur z Wenus z "20 Million Miles To Earth" - od małego, wyklutego z jaja stworka, przez istotę wielkości człowieka aż do kolosa walczącego ze słoniem i całą armią pośród ruin rzymskiego Koloseum:



Czemu kończyny? Bo kosmita musi się poruszać żeby złapać ofiarę albo spierdolić przed drapieżnikiem.

to czemu wąż nie ma kończyn? bzdury gadasz, craven. warunki chemiczne i fizyczne, ok, muszą być i sa takie same w całym wszechświecie, ale to nie ma NIC wspólnego z ewolucja gatunków.

od małego, wyklutego z jaja stworka, przez istotę wielkości człowieka aż do kolosa walczącego ze słoniem i całą armią pośród ruin rzymskiego Koloseum

A cóż to za zajebisty film i czemu nikt go do dziś nie zrimejkował?:)

a) nie humanoid

A dlaczego? Bo sie znudzil? Nie ma dowodu za, ani przeciw, że ewolucja bedzie zmierzac do ksztaltu mniej-wiecej podobnego.


Tak, znudzili mi sie humanoidalni kosmici. Skoro nie ma dowodów za i przeciw, to ja poproszę co innego.


b) najlepiej niesymetryczny

W sensie nie idealnie niesymetryczny (jedna lapa po lewej) czy drobne roznice? Bo generalnie wszystkie strunowce sa niesymetrzyczne (tak, czlowiek tez).


Wiem, mam jedno oko większe od drugiego. Obcy mógłby nie mieć dwubocznej symetrii. Nie wiem, czy takie coś w ogóle występuje w przyrodzie. Możliwe, że taki układ jest ewolucyjnie tępiony (trudności z poruszaniem się itp.) - ale można sobie wyobrazić taki przebieg ewolucji, który by to dopuszczał?


Jednakze bez chemoreceptorow, fotoreceptorow, czy innych wydaje sie niemozliwe istnienie istoty inteligentnej.

Pełna zgoda.


najlepiej, by miał zupełnie inny metabolizm, niż ssaki (niech nawet będzie fotosynteza)

Chciales powiedziec - zwierzeta.


Albo stałocieplne, co byłoby moją kolejną głupotą, bo bez takiego metabolizmu, jaki mamy, można zapomnieć o inteligencji. Żadna fotosynteza nie zadziała. Chyba że wyobrazić sobie zupełnie nieruchome stworzenia - tylko skąd wezmą one inteligencję?


To zreszta powazna zagadka - czy dziedziczenie jest mozliwe bez DNA.

A gdyby alieny nabywały różnorodności genetycznej przez pożarcie swoich rodziców? Ale to chyba niezbyt wiarygodne - rodziłby się klon, a po zjedzeniu staruszków stawałby się dopiero Osobą przez jakąś inkorporację ich DNA (i jednoczesne skrzyżowanie). Mało efektywne, choć rozwiązuje problem systemu emerytalnego:)


e) jeszcze lepiej, by jego głównym budulcem nie był węgiel

Patrz wyzej - krzem nie daje rady. Innych kandydatow na razie nie widac...


Skoro nie daje rady, to nie będę się kłócił. Na potrzeby jakiegoś utworu dałoby się jakieś rozwiązania podpimpować, problem jednak - czy to jeszcze będzie SF? Mogę sobie wymyślić jakieś niemożliwe związki krzemu, ale co to właściwie da?

Dzięki wujo, uświadomiłeś mi, że konstruowanie wiarygodnej inteligentnej istoty to nie hop siup.

A cóż to za zajebisty film i czemu nikt go do dziś nie zrimejkował?:)
Klasyka monster movies z lat 50-tych z efektami poklatkowymi Raya Harryhausena - http://www.imdb.com/title/tt0050084/ Odnośnie rimjeku to lepiej nie kracz, starczy póki co, że zrobili wersję pokolorowaną



Mówisz o ziemskich organizmach.
(...)
Skąd przekonanie że obcy organizm musi posiadać te wszystkie anatomiczne cechy co ziemskie stworzenia? Toż to strasznie ograniczone myślenie.


Point for you. Ale mowimy o formach humanoidalnych - jakos sie narzucilo.


wujo, a czemu nie pasują? skoro istnieją gwiazdy kilkaset tysięcy razy większe od Słonca, to może istnieją i planety kilkaset tysięcy razy większe od Ziemi, a w takim razie panują na nich takie warunku, że ich mieszkańcy mieliby proporcje szybkości do wzrostu takie jak ludzie, tylko że ten wzrost wynosiłby parę kilometrów.

Raczej na odwrót, większy organizm powstanie najwyżej w planecie mniejszej, o mniejszej sile ciążenia. Inaczej 99% energii przeznaczałby na walkę z grawitacją. Poza tym jakby dwukilometrowy kosmita przebierał nóżkami tak jak ludzie to by łamał barierę dźwięku przy każdym roku i pewnie miażdżył własne komórki.


Chcesz mi powiedzieć, że wąż nie ma aparatu ruchu?
http://www.terrarium.com....-weze-1163.html

W lokomotoryce węży podstawową rolę odgrywają kręgosłup wraz ze specyficznymi mięśniami poruszającymi żebrami oraz tarczki brzuszne. Mięśniami tymi są m. in. silnie rozwinięte, wydłużone i nachodzące na siebie dachówkowato transversospinalis i longissimus thoracis. Wyginają one ciało w płaszczyźnie pionowej i poziomej, a także pozwalają na pewną swobodę obrotu kręgosłupa wzdłuż jego długiej osi.
Postaci kosmitów zawsze traktuję jako metaforę - tak na zdrowy rozum, przyjmuję za Lemem (do którego słusznie odwołał się Solo), że obcość prawdziwa to taka, od której zrozumienia człowiek musi się "odbić". Prawdopodobieństwo, że żywa istota z innej planety będzie możliwa do zrozumienia przez mieszkańca Ziemi, jest niewyobrażalnie małe. Dlatego w kwestiach pozaziemskiej inteligencji poważnie traktuję np. w Solaris i Głosie Pana, a także Pikniku na skraju drogi Strugackich. Tego typu. Zdarza się.
slepy51 - wklejaj to Mentalowi.

IMO wąż to woda na mój młyn. Jest bardzo dziwacznym stworem a jednocześnie spełnia wszystko o czym mówiłem - odżywia się (w pojechany sposób), ma receptory blisko mózgu - w tym dość nietypowe termoreceptory, ma narządy ruchu zorganizowane wzdłuż układu pokarmowego... wszystko się zgadza.

Skąd przekonanie że obcy organizm musi posiadać te wszystkie anatomiczne cechy co ziemskie stworzenia? Toż to strasznie ograniczone myślenie.

Mierzwiak, przeciez ja od paru godzin o tym mowie.
To jak walenie grochem o sciane. Zalozeniem tematu mial byc przeglad najbardziej obcych filmowych kosmitow, a nie wymyslenie nowego kosmity, ale takiego, ktory by spelnial przyjete we wspolczesnej nauce warunki anatomiczne.

Albo przeciwnie - rozmiaru budynku?

Potwór z Mgły był wielkości budynku

A ogon to jest co? Chcesz mi powiedzieć, że wąż nie ma aparatu ruchu?

ogon to jest ogon - służy do machania. pies ma ogon, a chodzi na łapach:)

teraz na serio: stałe chemiczne i fizyczne są niezbędne do powstania życia, ale nie do jego dalszego rozwoju. dalszy rozwój może przebiegać dowolnie w zależności od warunków. ewolucja nie polega na doskonaleniu gatunków, lecz na zdolności przystosowania się do otoczenia. stąd też na planecie X w gwiazdozbiorze Y kończyny mogły się wykształcić bądź też nie. nie ma reguły. być może obce istoty nie muszą się poruszać. może warunki, jakie panują na hipotetycznej planecie X, umożliwiły im "stanie bez ruchu" i podróżowanie z wiatrem - jak nasiona dmuchawca?
zarąbista dyskusja - przeczytałem z uwagą i ciekawością mimo późnej pory

odnośnie tematu - też szczerze wkurzają mnie filmowi obcy, którzy wyglądają dokładnie tak jak ludzie, poza pewnymi detalami, jak kończyny czy mordka (patrz całe ST czy SW, choć i tu były przebłyski pokroju kosmicznego ślimaka czy Sarlacca). Jednakże kilka odmnian się wyróżnia - przywołany tu Obcy jest wg mnie niesamowicie Obcy. Jasne, wiemy, że na planie to był facet w kostiumie, ale sam jego design jest tak wyjebany w kosmos, jak tylko można. Starczy powiedzieć, że jest co najmniej 100 teorii na temat jego "rur", które wystają z ciała. Z tego samego filmu takoż i Space Jockey - jednak w przeciwieństwie do military'ego nie uważam, żeby była to rasa jakoś wielce obca. Owszem, jego szczątki są niesamowite (wielkość i swego rodzaju słoniowatość), ale w ogólnej budowie można powiedzieć, że wygląda bardzo jak człowiek w skafandrze, tylko różni się gabarytami; jego głównym atutem (podobnie jak Aliena) pozostaje tajemniczość i aura niesamowitości.

Obcego z The Thing w ogóle trudno jest mi ocenić - przez cały seans widzimy bowiem ziemskie twory, które ten "wirus" dostosowuje do swoich potrzeb. Jak dla mnie obcy z tego filmu żyje tak naprawdę pod mikroskopem.

Świetne są obce pokazane w Solaris - co także było już odnotowane - cała planeta, ktora myśli i żyje. Uważam, że tak właśnie odbędzie się (o ile do niego dojdzie) nasze spotkanie z obcą rasą: nie będziemy w stanie nawet poznać, że doszło do kontaktu.
W ogóle trudno tu rozmawiać w charakterze typowo naukowym - w końcu wystarczy spojrzeć na twory naszej planety, aby stwierdzić, że 90% jej populacji (poza ludźmi rzecz jasna) jest w cholerę obca z wyglądu. Zresztą niepotrafimy dogadać się z 99% żyjącej planety Ziemia, więc tak naprawdę wygląd ma tu sprawę drugorzędną.

Wracając do filmu jeszcze. Kula to świetny strzał - osobiście uważam, że był to twór żywy (o ile się nie mylę, to w książce było to dokładnie powiedziane). Nie pamiętam z kolei jak miała się sprawa w komediowej Ewolucji - co konkretnie przyleciało na naszą planetę to nie wiem, ale potem dość szybko przeszło wszelkie etapy ewolucji, aby na końcu zagrozić nam w najprostrzej możliwej formie: jednokomórkowca, który rozrasta się do potężnych rozmiarów.

Co do MIB - cały ten film to farsa, ale Edgara robala kupuję. Może mało obcy w porównaniu z robalami ziemskimi ale wielce prawdopodobny. Tak samo jak robale ze Starship Troopers - no po prostu mega obce, a jednocześnie realistyczne.

A wracając jeszcze do ST. W IV cześci niesamowity twór nawiedził naszą planetę w poszukiwaniu humbaków. Chyba fani nigdy nie uzgodnili czy był to statek czy żywy twór. Ale wyglądał tak obco, jak monolit w 2001.

Dość obcy są też obcy w ID4 - jasne, to taki miks aliena z humanoidem i kałamarnicą, ale kupuję ten design, tak może spokojnie wyglądać obcy, szczególnie jeśli ma złe zamiary
Z innego Emmericha bardzo podobał mi się stworek ze Stargate - miks krowy, konia i bawołu, ale dawał radę. Czy był obcy? W sumie nie bardzo, ale takie stworzenia spokojnie mogą sobie żyć gdzieś w galaktyce X, bo czemu nie.

Z innej beczki "kwiaty" z Inwazji porywaczy ciał - równie wielce prawdopodobna i jedna z najbardziej możliwych obcych form życia (podobnie i Audrey, choć to na komediowo ), a że potem i tak przemieniają się w ludzi? Cóż, zdolność adaptacji.

Na koniec (choć nad tematem jeszcze pomyślę) muszę nadmienić obcych z Kontaktu - widzimy ich co prawda jako hologram ojca głównej bohaterki, ale z jego ust pada bardzo trafne zdanie o niemożliwości innego kontaktu, bo byłby on zbyt szokujący, tudzież niewygodny dla ludzi przy pierwszym kontakcie. I tym optymistycznym akcentem...
Według mnie "Coś" również wygrywa, a jeśli nie to jest w czołówce
Równie "obcy" jest też ocean z Solaris - niestety widziałem wersję tylko z 2002 roku, na Tarkowskiego się czaję, może dziś mi się uda. Książka Lema, oczywiście przeczytana.
Trzeba też przyznać, że w wielu filmach twórcy chwytają się pomysłów, że ludzkość nie pochodzi z ziemi. Czasami jest to też wygodny zabieg aby przedstawić obcych jako tak naprawdę innych ludzi - w książkach Strugackich tego pełno - aby pokazać coś o człowieku w ogóle.
W książkach spotkałem się z ciekawymi koncepcjami jak mogłyby wyglądać obce formy życia. Polecam tutaj 'Grę Endera' czy 'Ślepowidzenie'. Na czym polega obcość wole nie przytaczać, może to popsuć kawałek dobrej lektury i przyjemność odkrywania zagadek.
Również ciekawą koncepcję spotkałęm, znów, u Strugackich w 'Poniedziałek zaczyna się w sobotę'. Są to bowiem istoty, dla których czas płynie w przeciwną stronę. I tak naprzykład ich statek rozbił się na syberii - rzekomy meteor z 1900któregoś roku;) - potem jednak nic nie znaleziono, gdyż statek pozostał w przeszłości, cofając się dalej. Aby zatem znaleźć jego wrak trzeba było przybyć przed zderzeniem

Na tą chwilę nie kojarzę z żadnego filmu obcych jak w 'Grze Endera' czy 'Ślepowidzeniu'. Szkoda, zwłaszcza ci ze 'Ślepowidzenia' byli wiarygodnie obcy.
Może sobie jeszcze jakiś film przypomnę.
przeciez obcy ze Starship Troopers to wypisz wymaluj Ci sami co z Gry Endera... Moze tylko liczniejsi.
To nędzna namiastka tego co w Grze Endera.
Ciekawa dyskusja, tylko że Craven ma widać wiedze naukową większą niż my wszyscy razem wzięci i skutecznie niweluje wasze pojechane pomysły .

Przy okazji trzeba od razu zaznaczyć o czym mówimy - o tym, że ludzie lecą na planetę czy obcy przylatują na ziemię. Bo jeśli ludzie gdzieś lecą, to nie ma problemów dla mnie na spotkanie bardzo odjechanych obcych. W końcu nawet węże czy ameby mogą być w filmie ciekawym przeciwnikiem, a i mogą spokojnie żyć na innych planetach.

Natomiast jeśli mówimy o inteligentnych (inteligentniejszych od nas) stworach, to już muszą one wyglądać trochę bardziej ludzko. Bo jak zauważa Craven muszą mieć chociażby aparaty mowy lub kończyny, aby nauczyć się obsługi narzędzi i tworzenia maszyn. No bo jak ma wąż kierować statkiem kosmicznym?

No bo jak ma wąż kierować statkiem kosmicznym?

Jakkolwiek. Nigdzie nie jest powiedziane, że musi sterować dźwigniami, pokrętłami i czy przyciskami. To fantastyka - jeśli to jest wąż z zaawansowanej technicznie cywilizacji, może to robić językiem, albo impulsami z mózgu.

przeciez obcy ze Starship Troopers to wypisz wymaluj Ci sami co z Gry Endera... Moze tylko liczniejsi.

Nie widziałem filmu. Pisząc 'Gra Endera' miałem przede wszystkim na myśli nie ich wygląd a sposób komunikacji. Poza tym książka wykracza dużo dalej niż opis obcej, zaawansowanej cywilizacji. Szczególnie motyw z komputerową grą w którą grał Ender.
zdradza istotne części fabuły książki Spoiler:

Okazuje się ona płaszczyzną na której komunikują się obcy



Ciekawa dyskusja, tylko że Craven ma widać wiedze naukową większą niż my wszyscy razem wzięci
A przynajmniej nieźle symuluję


Co do Gry Endera - filoty to fajniutki motyw, ale z pogranicza sf i fantasy. Jak dla mnie bajerny jest sam motyw takiej owadziej cywilizacji.

Kurna, tak wspominam i jednak Gra Endera to materiał na takie wypasione s-f że głowa boli - co z ekranizacją? Może jednak lepiej że nie powstanie bo jako że bohaterem jest dziecko to zrobiliby z tego PG opowiastkę na kształt Pottera.

Nie widziałem filmu. Pisząc 'Gra Endera' miałem przede wszystkim na myśli nie ich wygląd a sposób komunikacji.

komunikacji? czekaj, nie kojarzę. Przy czym zaznaczam, że czytałem tylko "Grę", kontynuacji nie udało sie dorwać. W film,ie jest tak, ze szeregowymi robalami dyryguje inny, mózg odpowiadajacy za działania na całej planecie. W "Grze" mozgami były królowe.

Kurna, tak wspominam i jednak Gra Endera to materiał na takie wypasione s-f że głowa boli - co z ekranizacją?

Coraz gorzej... Miał być Wolfgang Petersen i scenariusz samego Carda, potem okazało się że grubasy w skórzanych fotelach miały inną wizję i Card stwierdził, że ma to w dupie bo to nie miałoby zbyt wiele wspólnego z jego książką, potem (albo wcześniej) Petersen też olał i koniec końców projekt jest albo zamrożony albo w ogóle zrezygnowali.

I owszem - to genialny materiał, bo i SF, i fabuła i akcja... Z drugiej strony materiał przesranie trudny - jak dla mnie podratować to można na dwa sposoby:

1) Dzieciaki z kilkuletnich zmienić na kilkunastoletnie - 13 latek to wciąż dziecko dla większości widzów, a znalezienie takiej obsady jest realne. Znalezienie 6-latków, którzy zagrają takie rzeczy... No friggin' way

2) Sala bojowa nie może być w 0G. No chyba, że na film dadzą 300 mln zielonych. Oczywiście 0G miało spore znaczenie, ale tu kompromis jest imo nieunikniony.

ale, żeby wąż stworzył pojazd którym kieruje językiem lub mózgiem, najpierw musi nauczyć się obsługiwać prymitywne narzędzia. Akurat ewolucję raczej ciężko jest czymkolwiek innym zastąpić. No chyba, że bierzemy pod uwagę nie naukę, a pierwiastek boski, wtedy tego 7 dnia można było zrobić nie tylko węże, ale też ich pojazdy
Z fajnych obcych jeszcze Moorwen z "Outlandera" daje radę. Wygląda może zwyczajnie - jak to potwór z dalekiej planety - ale oprócz inteligencji ma też zdolność świecenia, co przydaje mu się w wabieniu ofiar. Wprawdzie pokazana w filmie ojczysta planeta jest dość jasna, ale nie można wykluczyć, że fluorescencja służy Moorwenom do innych celów, a na Ziemi w nocnych warunkach przydaje się do polowania.


No bo jak ma wąż kierować statkiem kosmicznym?

Ogonkiem?


Mógłby zbudować sobie maszyny, które zbudują kolejne maszyny, dzięki którym możliwe staną się nie takie cuda. Pozostaje problem - jak wężopodobny kosmita może cokolwiek zbudować. Może przez zniewolenie jakiegoś mniej inteligentnego, za to zręczniejszego gatunku stworzeń, np. w drodze kontroli myśli czy posiadania zasobów, bez których te zręczniejsze stworzonka nie mogą egzystować.
żeby coś zbudować to po pierwsze potrzebna jest inteligencja a to nie zawsze idzie w parze z ewolucją. możliwe że gatunek xenomorpha istnieje od milionów lat tylko co z tego? alien miał ręce i co? jedyne co potrafił zbudować to swoje przytulne gniazdko.
Ano - dlatego IMO najlepsze warunki dla wykształcenia inteligencji to wysoka, ale nie najwyższa pozycja w łańcuchu pokarmowym - trzeba kombinować.

żeby coś zbudować to po pierwsze potrzebna jest inteligencja

zależy, jak rozumiesz inteligencje. widziałeś ty kiedyś od środka kopiec termitów? albo mrowisko? dlatego proponuje sprecyzować: żeby zbudować coś z materiałów niedostępnych bezpośrednio w przyrodzie, potrzebna jest inteligencja, a co za tym idzie kończyny/macki/coś do chwytania. inteligencja jako taka nie jest potrzebna do budowy absolutnie doskonałych i diablo funkcjonalnych struktur.
w moim przypadku sytuacja wygląda tak - kiedy patrzę na kopiec termitów widzę twór natury, lecz gdybym zobaczył człekopodobne istoty nadlatujące statkami kosmicznymi bezsprzecznie sklasyfikowałbym to jako wytwór cywilizacji.

różnica polega w tym że wytwory natury służą jedynie do przetrwania, a inteligentne cywilizacje mogą sobie poradzić bez tych wszystkich wynalazków bowiem też są tworami natury. lecz inteligencja pozwala na "ułatwienie" sobie egzystencji.
Ale wiesz, że w przypadku innych cywilizacji ta różnica może nie być taka oczywista, czyli jakis tam kopiec z ziemi kontra stalowa maszyna? Co do ułatwiania to przecież zwierzęta robią pare rzeczy tylko dlatego, że im to ułatwia, a nie umożliwia życie, więc Twoją metodą ciężko wyróżnić inteligencje, zwłaszcza, że tak jak mówię obcy mogą przykładowo wyglądać jak mrówki, a mieć intelencje i cywilizacje, tylko nie w rozumieniu, że biblioteki i domki z cegieł, tylko po swojemu.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •