wika
Wszyscy znamy tą postać polskiej polityki XX wieku.
Chodzi tu oczywiście o Władysława Gomułkę znanego też pod pseudonimem towarzysz "Wiesław".
Otóż wiele razy oglądałem i odsłuchiwałem jego przemówienia wygłaszane niemal przy każdej okazji…i zawsze miałem (i nadal mam wrażenie) że ten człowiek wręcz zionął nienawiścią nie tylko do wszelakiej opozycji komunistycznej, ale przede wszystkim do Żydów.
A jednak dość mocno zdziwiły mnie jego słowa wypowiedziane bodaj na jednym z plenum KCPZPR w których powiedział:
„W d…mam taką partię, która nienawidzi Żydów”.
Chciałbym więc was zapytać:
- coś mi się pomyliło?...
- źle odczytałem powyższe słowa?...
- czy towarzysz Gomułka strzelił wówczas kolejną gafę od których w jego częstych i długich przemówieniach aż się roiło?....
Pozdrawiam.
Gomułki z antysemityzmem bym nie kojarzył, "Wiesław" mówił zawsze o "syjonistach" (a to jednak nie to samo), a antysemicka kampania po Marcu '68 to dzieło "komadosów" Moczara.
Kto wie, gdyby władzę po Gomułce przejął człowiek mu podobny, to może do dziś mielibyśmy "Małą stabilizację".
Mała anegdota:
Po śmieci Gomułki w 1982 roku (zmarł on w zapomnieniu) ktoś wpadł na "genialny" pomysł nazwania jego imieniem statku dalekomorskiego.
Z tego co wiem, a czytałem o tym niedawno w prasie to komandosami nazywano grupe studentów którzy zadawali niewygodne pytania na zebraniach partyjnych. Należał do nich min. Adam Michnik. Nie była to więc grupa związana z Moczarem.
[ Dodano: Pon Paź 09, 2006 9:29 pm ]
Zasięgnąłem nieco informacji, i jak sie oriantuję w PZPR przed marcem dominowały dwie grupy; "żydy" oraz "chamy"
Dokładniej mówiąc to podziały w kierownictwie PZPR-u sięgają jeszcze okresu sprzed wydarzeń poznańskiego czerwca 1956 r. Wtedy to po odwilży, rozpoczęła się walka o władze. Te dwie rywalizujące ze sobą grupy to Natolińczycy i Puławianie (nazwy przyjęli od miejsc w jakich się spotykali). Frakcja Natolińczyków w składzie mi. Zenona Nowaka, Wiktora Kłosiewicza, Franciszka Mazura etc., żądała powolnego rozliczenia z rodzimym stalinizmem, ograniczonych reform systemu komunistycznego a także proponowali Gomułkę jako najwłaściwszą osobę na przywódcę partii. Druga frakcja natomiast składająca się z czołowych polityków współodpowiedzialnych za zbrodnie stalinowskie (Roman Zambrowski, Leon Kasman, Józef Olszewski, Roman Granas etc.), dążyła do szybkiej liberalizacji życia publicznego w Polsce, zrzucając odpowiedzialność za zbrodnie totalitaryzmu komunistycznego na Stalina i jego otoczenie. Rzeczywiście grupy te wzajemnie obrzucały się obelgami i dlatego tez powstały te nazwy „żydy” (Puławianie) i „chamy” (Natolińczycy). Walka między tymi frakcjami była bardzo zacięta i dlatego tez I sekretarzem bo Bierucie został na okres przejściowy Edward Ochab, kandydat centrowy, niezależny tak od Natolińczyków, jak i Puławian.
Szymek dokładnie scharakteryzował zaistniały w połowie lat 50-tych podział w PZPR. Rzeczywiście po śmierci Stalina w krajach komunistycznych, a zwłaszcza w PRL, zaczęły pojawiać się symptomy zwiększonej aktywności społeczeństwa, domaganie się zmian systemowych i instytucjonalnych w państwie. To związane było z niepowodzeniem planu 3- letniego, fatalną sytuacją ekonomiczną i gospodarczą, ale przedewszystkim tyranią i zbrodniczym charakterem ówczesnej stalinowskiej władzy. Zniechęcenie dotykało także wielu członków samej partii. Te nastroje część partyjnych działaczy próbowała wykorzystać (wymienił ich Szymek), by odsunąć dotychczasowych stalinistów od władzy i zająć ich miejsce. Sposobem na to miało być wykorzystanie nastrojów antysemickich, w łonie PZPR.
Faktycznie, dotychczasową ekipę rządzącą, należy określić mianem ŻYDOKOMUNY. Ludzi, którzy zostali jeszcze w czasie II wojny światowej przygotowani przez Stalina, do objęcia władzy w Polsce. Charakteryzowała ich bezgraniczna dyspozycyjność wobec ZSRR, która uległa zmniejszeniu po śmierci Stalina i ogłoszeniu słynnego referatu Chruszczowa, potępiającego dotychczasową drogę do socjalizmu. Widząc fatalne nastroje społeczne i zagrożenie utratą władzy, ludzie ci przybrali nowy, liberalny kurs rządzenia. Był to sposób na utrzymanie się przy władzy i niedopuszczenie do niej ludzi o poglądach nacjonalistycznych. Owi puławianie, czyli żydokomuna zaczęła dążyć do demokratyzacji w kraju, natolińczycy natomiast nawoływali do rozliczeń dotychczasowej władzy (puławian), wskazując, że owi rządzący dotychczas komuniści to poprostu "ukryte żydostwo", które w zbrodniczy sposób mordowało i skazywało od 1945 roku tysiące niewinnych Polaków. Wielu "nadużywających władzy" odsunięto z zajmowanych stanowisk (np. Berman), by pokazać, że liberalizacja i demokratyzacja jest faktem.
Konflikt i rywalizacja tych stronnictw była wielce zażarta, warto byłoby się bliżej przyjżeć sposobom obu stron na przejęcie władzy w PZPR. Dodam tylko na zakończenie, że stronnictwo puławian zyskało sobie w społeczeństwie znacznie większe poparcie, niż radykalni natolińczycy. Osobiście uważam, że zmiana kursu przez puławian na liberalny, spowodowana była zagrożeniem utraty władzy, a nie chęci poprawy sytuacji w państwie. Obawiano się, że radykalny odłam w partii dokona rozliczenia i pokazania społeczeństwu dotychczasowych metod zaprowadzania w PRL komunizmu na wzór i z polecenia ZSRR, jednocześnie wykazując żydowskie pochodzenie większości z tych osób.
Warto wspomnieć, że ówczesnym puławianom sprzyjała spora część inteligencji, jednym z głównych ideologów rodzącego się rewizjonizmu był np. filozof Leszek Kołakowski, a sympatyzował z nimi również Jan Brzechwa. Natomiast za określeniem tych stronnictw mianem "Żydów" i "chamów", stoi publicysta Witold Jedlicki, bliski znajomy Jerzego Giedroyicia.