ďťż

wika



noc. księżyc w pełni. jego blask prześwituje przez plątaninę gałęzi. alianckie okopy oddziela od niemieckich umocnień obszar polany. nagle rozlega się huk eksplozji: Szkopy zaczynają napierdalać w drzewa wszystkim, co mają. alianci padają jak muchy. na drugi dzień kapitan przechadza się pomiędzy okopami, oceniając straty. nagle dostrzega żołnierza, próbującego rozgrzebać gołymi rekami zamarzniętą ziemię. oczy przekrwione, paznokcie zdarte do mięsa, z ust wycieka mu pasmo śliny.

jak traktowany jest człowiek w Band of Brothers? jak mięso w ubojni. jak półtusze wiszące na rzeźnickich hakach. Niemcy, alianci, jedno wapno. poczujesz sympatie do jakiegoś bohatera, polubisz jakąś postać, zżyjesz się z nią bardziej niż z innymi - przykro mi, ale w następnym odcinku koleś ginie pod gąsienicami czołgu. do najlżejszych ran w BoB należą noga oderwana poniżej kolana lub rozorana tętnica udowa.

BoB to najwybitniejszy film wojenny/historyczny, jaki dane mi było zobaczyć. ideał został osiągnięty - niczego więcej mi nie potrzeba. paraliżujący, wgniatający w fotel, szarpiący nerwy - bezdyskusyjne arcydzielo. nieziemski KLIMAT. muzykę pisał Michael Kamen, za kształt artystyczny przedsięwzięcia odpowiadał Spielberg i jego DreamWorks Pictures. połączcie BHD z Szeregowcem, a przy odrobinie szczęścia otrzymacie namiastkę tego, co dzieje się w serialu. nie będzie przesady, jeśli powiem, że NIGDY nie widziałem działań wojennych, przedstawionych z takim rozmachem, okrucieństwem i chłodem postronnego obserwatora. pod względem technicznym produkcja plasuje się na szczycie - absolutny Parnas kinematografii.


Obejrzałem kilka pierwszych odcinków, ale zrezygnowałem po nie pamiętam którym odcinku, który strasznie mnie zirytował swoją pseuodgłębią.

Do tego momentu podobało mi się, bardzo spektakularne jak na serial, świetnie wyreżyserowane i zagrane, ale nic miażdżącego ani zapadającego w pamięć. Nie wiem, może musiałbym zobaczyć całość, ale w ogóle o tym zapomniałem, i tym tematem przypomniałeś mi Mental że kiedyś drogi moje i tego serialu się zeszły.
pseudogłębia? o czym ty mówisz? chyba pomyliłeś serial z prologiem Szeregowca. tutaj wojna nie potrzebuje komentarza. komentuje sie sama przez swe stale rosnące okrucieństwo. krańcowo wychłodzona narracja, zero skrupułów w przedstawianiu wojennej pożogi. NIKT NIGDY nie nakręcił lepszego filmu wojennego - jak dwa bataliony spotykają się w środku miasta, to po kilku minutach nie ma nawet fundamentów.
Mówię tylko to, co pamiętam.

Muszę to kiedyś dorwać i zobaczyć całość.


całość? ja po pierwszych dwóch odcinkach wiedziałem, że oglądam coś niezwykłego, a po dwóch następnych byłem już pewien, że patrze na dzieło sztuki.
hmm...nie było tematu? No nic, podpisuję się pod tym. Band of Brothers kopie po jądrach wszelkie Dextery, Rzymy i inne wypierdki mamuta (nie mówiąc już o tym, że te serie nie istniałyby, gdyby nie sukces BoB) - zdecydowanie jeden z najlepszych seriali ever, który potrafi skopać także Szeregowca Ryana czy dajmy na to Bitwę o Anglię.

Mierzwiak - nie pij tyle i idź serial obejrzeć, a nie zajmujesz się czołówkami

Band of Brothers kopie po jądrach wszelkie Dextery, Rzymy

odnośnie Rzymu: może nie kopie, ale lekko szturcha. Rzym jest prawie tak samo konkretnie dojebany do pieca jak BoB. i "prawie" nie robi w tym wypadku wielkiej różnicy. niemniej BoB rządzi.
Innymi słowy BOB "czochra mosznę"* i wywołuje "trzepot zwieracza odbytnicy"*.

No dobra, żeby powiedzieć coś więcej napiszę że świetnie były wszelkie sceny wojenne, strzelaniny, eksplozje etc, sugestywna scenografia, kolorystyka i ogólnie realizm. Oglądając to mówi się "To wojna", a nie wygładzone, czyściutkie, SZTUCZNE plany i kostiumy jak w Katyniu.

*Pozdrowienia dla Tadeusza i Miłosza z Review Territory
no, teraz mówisz z sensem

hmm...nie było tematu?

Był, z tego co widzę został unicestwiony

Sam serial jest świetny, opowiedziany z wielkim rozmachem, doskonale wykonanym od strony technicznej. Do tego o wiele lepszy od Szeregowca Ryana.
to prawda, Kompania jest lepsza od Szeregowca, ale tylko pod jednym względem: zamiast mówić, jaka to wojna jest, po prostu ją pokazuje. unika również patosu (jakiegokolwiek patosu, słowem, ani grama posągowej wzniosłości, heroizmu jak z obrazka tudzież kozaczenia w pojedynkę).

ps: jak macie na zbyciu metal box BoB, chętnie odkupie:)
http://www.hmv.co.uk/hmvw...s.do?sku=831505

kurde felek, 8 dych za dvd box z POLSKIMI napisami! zamówiłem, choć już widziałem.
ale to nie metal box


kurde felek, 8 dych za dvd box z POLSKIMI napisami! zamówiłem, choć już widziałem.


Polskimi napisami bym sie nie podniecal - sa tragiczne. Przetlumaczono moze ze 2\3 kwestii - reszta, czyli takie nieznaczace urywki rozmow jak "Szwaby! Na wschodzie!" czy tym podobne, bedziesz musial sobie sam tlumaczyc. A to, co przetlumaczono, wyglada m.in. tak: jesli w oryginale ktos mowi: "zimno tu, ze mi gile zamarzaja zanim zdaze je wysmarkac", to napisy mowia: "zimno".
Fajne! Tylko, że o tych 7 godzinach możemy raczej zapomnieć - The original film or TV series lasts a very Soviet-like 7.5 hours. But the video available in the West is less than two hours long.

ps. Skaczące czołgi
ps2. Nawet nie tak trudno znaleźć tą długą wersje. 439 minut, 5 płyt.

"Jest już dzieło gdzie można obejrzeć bitwę na pod Kurskiem Jest to radziecki film produkcji radzieckiej ' - Bezcenne!

BoB obejrzałem... hmmm..., tak z 25 a może 30 razy. Co 3 miesiące oglądam przez 2 dni wszystkie 10 części. Wgniata w fotel za każdym razem i podzielam zdanie, że jest to PERFEKCJA. Powala rozmach pordukcji, sposób narracji - tutaj każdy jest żołnierzem, a nie bohaterem. W tym filmie małostkowe rzeczy okazują się wielkimi, i nie trzeba wilekich bitew ukazywać, aby zrozumieć, jaka może być wojna - bez wody, picia i jedzenia, bez amunicji, ale z wrogiem, którego nie widać we mgle, czy za kurtyną padającego sniegu.
Pytanie odnośnie wydania DVD. Czy te napisy faktycznie prezentują się tak tragicznie, jak opisał military? I czy dotyczy to obu wydań - i tego z UK i tego naszego?
Odpowiadam Crov: napisy to tragedia i to taka wielka, że większej nie pamiętam.

Przetłumaczone jest (na "oko) tylko 50% mówionego tekstu, a to co przetłumaczono, z rzadka pokrywa się z prawdą (z tym, co mówią). Jak oglądałem film ze znajomymi ( w grudniu) to poprosili, aby te ***** napisy włączyć, i przez dłuższą chwilę, myślałem, że DVD mi padło.
Właśnie skończyłem oglądać. Zostałem zmiadżony.

Nie wiem, jak Spielbergowi, Hanksowi i reszcie udało się to osiągnąć, ale serial bardzo szarpie. Może nie zdewastowało mnie to wszystko jak finał piątego sezonu The Shield, ale mimo to było to rozpieprzające.

Nie wiem, jak udało im się to osiągnąć, że często nawet śmierć żołnierza, który był z pięć czy dziesięć minut na ekranie potrafiła mnie poruszyć. Oglądałem chyba większość najważniejszych filmów wojennych ostatniego pięćdziesięciolecia, ale żaden nie sprawił, że powiedziałem sobie: "o kurwa, no to przejebane", tak jak ten.

Pierwsze, co automatycznie przychodzi do głowy na dźwięk słowa "wojna" to: "niepotrzebna", "brutalna", "bezsensowna"; ale to dopiero ten serial sprawił, że czułem znaczenie tych słów. Chyba najbardziej bolesne były te zupełnie przypadkowe śmierci - a to się ktoś postrzelił, a to kogoś trafił odłamek... W ogóle pr