ďťż

wika

czyżby kolejna wkurzająca wampirza sztampa?



trudno ocenić po obejrzeniu pilota. zwłaszcza że punkt wyjścia przedstawia się niesztampowo: oto całkiem liczna gromada wampirów - wzgardziwszy trumienną stęchlizną i odrzuciwszy śmiertelne całuny - legalnie szlaja się po amerykańskiej ziemi, występując od czasu do czasu w publicznej tv. żeby było ciekawiej, w sklepach na półkach do kupienia jest specyfik konsystencją zbliżony do posoki, co by wampiry nie musiały żywych ludzi wysysać do szpiku. jak widać i słychać - pomysł w dechę. gorzej natomiast z wykonaniem. ale po kolei:

- do rangi znaku rozpoznawczego wampirów po raz n-ty awansowały durne i śmieszne kły z teledysku backstreet boys (KLIK) po co to komu? pewnie po to, żeby jakiś mało rozgarnięty widz nie pomylił wampira z wilkołakiem;
- znowu nachalnie eksponuje się seksualne wyuzdanie wampirów (czy i ty uprawiałeś seks z wampirem?)
- jednym z głównych wampirzych bohaterów jest wyjebiście przystojny facio o tak głębokim spojrzeniu, że każda laska na jego widok momentalnie rozpuszcza się jak masło w słońcu (że tez baby dają się nabrać na takie bajery);
- sporo akcji pilota dzieje się w zajeździe dla rednecków, ot, typowa spelunka z typową jak na spelunki kadrą wykwalifikowanych pracowników. gary szoruje muskularny-gej-murzyn, piwo nalewa przystojny barman z tajemnicą w zanadrzu (przyszłe epizody wyjawią zapewne szczegóły jego sekretu), a trunki roznoszą: lekko upośledzona (to akurat subiektywne wrażenie) blondyna-telepatka, lubieżna brunetka, która najwyraźniej czeka na jakąś dostawę od tyłu, nerwowa, drąca ryj na wszystkich dookoła mulatka, oraz starsza pani kelnerka z doświadczeniem życiowym. tak z grubsza prezentuje się skład osobowy owego baru-zajazdu-dla-ciężarówek-grilla: jest kolorowo, wesoło i różnorodnie;
- najcięższy zarzut pozostawiłem na koniec: odcinek pilotowy - jak nigdy wcześniej w przypadku HBO seriali - wydał mi się skrojony pod "dzisiejszą widownie". aktorstwo jakieś takie luzacko-olewackie, dialogi średnio frapujące (nie że źle napisane czy coś, po prostu nie mój klimat rozmów), ogólnie otwarcie nie przypadło mi zbytnio do gustu. prawdę mówiąc to już początek epizodu nastawił mnie negatywnie. widzimy młoda parkę jadącą autem: lasia za kółkiem, chłoptaś śpi. nagle laska rozpina chłopakowi rozporek i zaczyna robić mu dobrze dłonią. niby wszystko ok, ale ja w tym dostrzegam próbę przypodobania się innej niż dotychczas grupie docelowej. poza tym robienie dobrze dłonią w trakcie jazdy samochodem grozi wypadkiem:)

dobra, trochę ponarzekałem, lecz prawda jest taka, że serial zamierzam oglądać sumiennie. mózgi z HBO mają u mnie gigantyczny kredyt zaufania (nawet jak spierdolą True Blood, to i tak będę ich kochał za poprzednie dokonania). głęboko wierzę, iż z biegiem czasu serial z "wampiryzmu dla młodzieży" przeistoczy się w coś poważniejszego i będzie miód malina.

w ramach formalności dodam, że HBO nie zawodzi w sprawach tak oczywistych jak przemoc i wolność słowa. po raz kolejny dostajemy "hard R" w każdym możliwym aspekcie. słownictwo jest dosadne, obrazoburcze i mocno nieparlamentarne, brutalności i sadyzmu też sporo, jak choćby w scenie, w której jeden kolo (łowca wampirów - wampirza krew zawsze w cenie) kopie dziewcze z buta w twarz i łamie jej nos.

podsumowując: pilot przeciętny i rozczarowujący. ale będzie lepiej. musi być lepiej.

aha, uważam, że plakat jest do bani: powiela wszystkie schematy wampiryzmu i niczym nie zaskakuje (podobnie zresztą jak pilot serialu).


Mental, a gdzie wampiry z 30 dni nocy?? Moim zdaniem to najlepsze wampiry które pojawiły się w filmie więc powinny się pojawić w ankiecie.
Brakuje mi w ankiecie również wampirów z Lost Boys Schumachera...
W 30 dni nocy wampiry były kiepskie, najlepsze były w Wywiadzie.


W wywiadzie były to arystokratyczne pedzie(tak nazywam ten typ wampirów). W 30 dni nocy wreszcie pokazali jak powinien wyglądać wampir, rozpierdzielili ten gówniany utarty stereotyp na wampira .
Danus, obraz wampiryzmu zaprezentowany w '30 dni nocy' to jedna z bardziej kretyńskich wizji jakie świat widział. Zastanowisz się pewnie: skąd taki pomysł?
Litościwie podpowiem: przetrwanie. (Zanim nasmarujesz posta przepełnionego oburzeniem i śniętym gniewem - zastanów się chwilkę ;) ).

Jeśli chodzi o serial: pilot srogo rozczarowuje.
Nie chodzi już o wyuzdanie seksualne (bo mit wampira jest jego symbolem), ani detale takie jak kły. Olbrzymi potencjał rzeczywistej konfrontacji krwiopijców ze społeczeństwem ludzkim jest totalnie niewykorzystany. Brak socjologicznego tła, brak skali, w końcu brak zmian zgodnych z teorią 'efektu motyla'...

Ale...tak jak nie znoszę zmarnowanych pomysłów, tak dam temu serialowi małą szansę. Kilka kolejnych odcinków pozwoli na postawienie pełnej diagnozy:)

Nie chodzi już o wyuzdanie seksualne (bo mit wampira jest jego symbolem)

wampiryzm jest symbolem wielu rzeczy, o których ani mru-rmu na mtv. po HBO mam prawo spodziewać się czegoś więcej niż wijących się niczym gwiazdeczki porno wampirzyc. oczywiście w serialu jak dotychczas nikt się przesadnie nie wyginał i oby tak zostało do końca.


Brak socjologicznego tła, brak skali, w końcu brak zmian zgodnych z teorią 'efektu motyla'...

spokojna głowa. to dopiero pierwsze 50 minut. pożyjemy, zobaczymy.

---------

apel do wszystkich biorących udział w licytacji "który wampir najklawszy": bardzo prosze o przeniesienie dyskusji na temat 30 days of night w inne miejsce, najlepiej na fotke.pl:)
dziekuje.

Mental, a gdzie wampiry z 30 dni nocy??


W 30 dni nocy wampiry były kiepskie, najlepsze były w Wywiadzie.


Brakuje mi w ankiecie również wampirów z Lost Boys Schumachera...

Uwazam, ze wstawienie opcji ankiety w topicu o tym serialu bylo zdecydowanie bledne i bezsensowne. ;)
Po trzech odcinkach stwierdzić należy, że serial ma potencjał, ale jak na razie wciąż uśpiony. Klimat zapyziałego Południa w kombinacji z wampirami wiele obiecuje, ale na razie... jest letnio. Jako spory minus należy potraktować faktycznie instrumentalne wykorzystanie seksu. Dostajemy kompletnie zbędne ostre sceny z udziałem aktorek, których jedyną rolą w serialu jest faktycznie machanie cyckami, natomiast scen erotycznych, które autentycznie mają znaczenie, zarówno emocjonalne, jak i dramatyczne... zwyczajnie nie widzimy. W odcinku nr 3 dochodzi do dwóch takich zbliżeń -- i cięcie. W zwyczajnym serialu którejś z ogólnodostępnych sieci to by nie przeszkadzało, natomiast kiedy mówi się A, trzeba powiedzieć B. I nawet sprzeciw co ważniejszych aktorek nie ma tu wiele do rzeczy, bo o ile nie miałbym nic przeciwko obnażeniu panny Anny, to ładne sceny można nakręcić i też bez feerii cycków. Ogólnie: jak na razie ujdzie w tłumie, z braku lepszych rzeczy warto oglądać, ale trudno powiedzieć, czy rozwinie się to w coś sensownego.
Obejrzałam wczoraj trzy odcinki i się okazało, że to ekranizacja serii książek (o których wspominałam tutaj) i może dlatego mnie się podoba i mi się dobrze ogląda
http://black20.com/articl...d-pitch-session :)
Takie oto miałem wrażenia zaraz po obejrzeniu pierwszego sezonu:

Świetna? To pieprzone mistrzostwo świata. Mnogość filtrów, kolorystyka, auto wsysane przez bagno, czerwienią umorusane dzieci, lepka nagość, obleśne spelunki, baptystki w transie, czaszki, krew, krzyże. Ja aż czuję bijące z tego klipu gorąco i wilgoć. W czołówce True Blood do niecałych stu sekund zapakowano całą historię i klimat Południa, niepokój, tradycje, stereotypy.

GOD HATES FANGS

I don't know who you think you are,
But before the night is through,
I wanna do bad things with you.

Ciary!
I wiesz co jest najgorsze? Że do tej świetnej czołówki serial -- choć próbować o nim mówić jak najlepiej i koncentrować się tylko na zaletach -- nie dorasta nawet w jednej chwili.
To powinno być takie wampirze Sześć stóp pod ziemią, taki telewizyjny Faulkner. Ja się czegoś takiego spodziewałam, a tkwię na trzecim odcinku i nie chcę ruszyć dalej. Tak, to smutne. And God hates fangs.
Bez szału ten serial (nie da się ukryć), ale z braku laku można oglądać. Tragedii nie ma w każdym razie, a ja nawet ten serial polubiłem pomimo wielu jego słabych stron.
serial skreśliłem już w zasadzie po zobaczeniu pilota. po raz pierwszy HBO nie trafiło w mój target. wyczułem to od razu. do tego doszła nastolatkowa sztampa w przedstawianiu wampirów, która ostatecznie zniechęciła mnie do patrzenia na to dzieło. pare miechów temu postanowiłem dać true blood ostatnią szanse, mając cichą nadzieje, że całość potoczy się w innym kierunku niż to pierwotnie zaplanowano. pożyczyłem więc trzy odcinki, po czym nadludzkim wysiłkiem zmusiłem własne ciało do ich obejrzenia. serial dobił mnie swoją płycizną jeszcze bardziej niż przy pierwszym podejściu. wszędobylska idiokracja nie oszczędza nikogo. tak się jakoś kijowo porobiło, że XXI-wieczny wampir to dla mnie synonim taniochy, metroseksualności, ciotowatości i gwiazdorskiego blichtru. wampiry z serialu nie mają w sobie nic z HBO - w true blood to niemal celebryci emanujący seksem i władzą, dumne i zadowolone ze swojej pozycji. liczyłem na coś odważniejszego, bardziej "pod prąd", na coś, do czego przyzwyczaiło mnie logo tej przezacnej stacji: na połączenie nowatorskiego, wyłamującego się z okowów sztampy pomysłu i klasycznej wampirycznej ideologii, gdzie bycie wampirem to przekleństwo, a nie dar, gdzie bestia będzie zawsze bestią.

podsumowując: true blood to zwykła, komercyjna kaszana, prowokatorsko niegrzeczna, do której nie wróce już nigdy, chocby był to ostatni serial na ziemi. nie tykać nawet mopem przez szmate.

podsumowując: true blood to zwykła, komercyjna kaszana, prowokatorsko niegrzeczna, do której nie wróce już nigdy, chocby był to ostatni serial na ziemi. nie tykać nawet mopem przez szmate.
Zdecydowanie zbyt surowa ocena. Rozumiem, że serial może się nie podobać ale nie sposób nie zauważyć, że jest to jeden z najpopularniejszych seriali w USA i bądź co bądź zgromadził też całkiem sporą rzeszę polskich fanów. Oczywiście, ktoś powie "syndrom mody na wampiry", może i tak ale jechanie po TB jak po łysej kobyle jest raczej nie na miejscu.

A tak ogólnie to właśnie zakończyłem drugi sezon. Był trochę nierówny ale miał swoje mocne momenty. Bardzo irytowały mnie wątki miłosne i te melancholijne dłużyzny, które w drugim sezonie niestety wkradały się zdecydowanie za często. Za to wątek okultystyczny i religijny po prostu znakomity. Ogólnie uważam, ze serial nieco obniżył loty ale i tak nie żałuję czasu spędzonego przed ekranem. Na 3 sezon nie czekam z jakimś specjalnym utęsknieniem ale jak się pojawi to pewnie nie omieszkam obadać.
Obniżył względem pierwszego na którego było sporo narzekań? No to już raczej nigdy się za oglądanie True Blood nie zabiorę :)
Pierwszy sezon wybitny nie był, ale miał momenty, zdarzały się nawet genialne sceny (odcinek ze śmiercią babci) - drugi sezon jest tragiczny. Nie mam pojęcia jak takie coś Alan Ball mógł podpisać swoim nazwiskiem...

Zdecydowanie zbyt surowa ocena. Rozumiem, że serial może się nie podobać ale nie sposób nie zauważyć, że jest to jeden z najpopularniejszych seriali w USA i bądź co bądź zgromadził też całkiem sporą rzeszę polskich fanów. Oczywiście, ktoś powie "syndrom mody na wampiry", może i tak ale jechanie po TB jak po łysej kobyle jest raczej nie na miejscu.

Bo w USA ma fanów? Co to za kryteria oceny? Równie dobrze ty nie powinieneś krytykować D9, bo choć tobie się nie podobało, to film ma rzeszę fanów.
To nie kryteria oceny, tylko stwierdzenie faktu.

A serial po prostu polubiłem. Nie jest to jakieś mistrzostwo świata ale można obejrzeć bez problemu. I nawet ten słabszy 2 sezon miał naprawdę solidne momenty.

I nawet ten słabszy 2 sezon miał naprawdę solidne momenty.

Bądź taki miły i wymień je, bo jak dla mnie to jest całościowo żenada i naprawdę nic mi nie przychodzi do głowy
A coś to zmieni w Twojej ocenie serialu? Nie sądzę.

Podobał mi się cały watek z Maryann Forrester (tej od okultystycznych obrzędów i rogatego boga), wątek z bractwem słońca też momentami bardzo fajny, niezły był też wątek tej małej rudej wampirzycy i jej relacji z niedoszłą teściową oraz całą resztą świata.

Fakt, męczyłem się czasem na tym drugim sezonie za bardzo ale ostateczne przezeń przebrnąłem więc jak na serial o takiej tematyce to w sumie tragedii nie ma. Jak ktoś lubi wampiryczne tematy, a nie nastawia się na nic przełomowego to będzie mu się podobać. Różnica (in plus) wobec takiego np. Twilight jest znaczna.
No dobra, ale HBO przyzwyczaiło, że jak już w ogóle porównujemy ich seriale do kinowych tytułów to tylko do takich z najwyższej półki a nie do produkcji dla smarkatych nastolatek

No dobra, ale HBO przyzwyczaiło, że jak już w ogóle porównujemy ich seriale do kinowych tytułów to tylko do takich z najwyższej półki a nie do produkcji dla smarkatych nastolatek
TB to jest serial dla masowego widza - zatem nie ma się co dziwić, że jego loty są raczej średnie. HBO też musi zarabiać. Życie pokazuje, że te najlepsze, serialowe produkcje z tzw. górnej półki przeważnie padają po 2 sezonach.
W sumie padały tylko te ambitne finansowo typu "Rzym" i "Carnivale", żaden inny tytuł, z tych wartych uwagi, nie został raczej przez nich zdjęty przedwcześnie.
"Deadwood" jeszcze (żeby daleko nie szukać).
"Deadwood" akurat z tego co słyszałem też ich zbyt dużo kosztował.
Coś w tym jest. Może HBO wybrało True Blood jako chwyt marketingowy (znane nazwisko reklamujące, chwytliwy temat) lecąc szołtajmowo, bo zaraz kasy będą potrzebować na Grę o Tron, a to pewnie będzie tak kosztowne, jak był Rzym i reszta wymienionych.
Alan Ball to takie znane nazwisko? Nie wydaje mi się, a w dzisiejszych czasach reklamować serial jako dzieło faceta, który dostał Oscara za scenariusz to nic skutecznego nie jest.
Myślę, że ten serial prędzej reklamowały wielkie krwawe usta

Swoją drogą, to nawiązanie do pierwszego plakatu Sześciu stóp pod ziemią

Alan Ball to takie znane nazwisko? Nie wydaje mi się, a w dzisiejszych czasach reklamować serial jako dzieło faceta, który dostał Oscara za scenariusz to nic skutecznego nie jest.
Okej, masz rację, to nie jest nazwisko w stylu Spielberga. Nie zmienia to faktu, że to nie jest byle nazwisko. Bardziej rozpoznawalne i powszechnie chyba trochę bardziej cenione niż reszta twórców seriali z HBO (SFU obok Sopranos chyba było najbardziej rozpoznawanym serialem tej stacji?).

Ale mogę się mylić, więc jak tak to przepraszam.
Nie wiem jak tam ludki z USA, ale w Polsce jeśli w ogóle przeciętna osoba kojarzy, że seriale od HBO są świetne to i tak dobrze, a gdzie tam dopiero nazwiska. Swoją drogą to HBO nigdy głośnych nazwisk jakoś nie zatrudniało przesadnie, jeśli pojawiali się jacyś zasłużeni ludzie ze świata kina to raczej drugoplanowe postacie (Jenkins, Holland - tak żeby rzucić pierwszym z brzebu przykładem jaki znam).
No dobra, ale przecież nie mówimy o Polsce, c'mon... W USA Sopranos było mega-hitem i wydaje mi się, że SFU było niedaleko w