wika
Demonstracje na ulicach polskich miast nie są żadną nowością - wręcz przeciwnie.
Jednak masowe demonstracje w czasach głębokiej komuny miały swój pewien jasny i rzeczowy wymiar, wydźwięk, a przede wszystkim swoją zasadność.
Ludzie wychodzili na ulice by żądać pracy i chleba, demonstrowali w obronie pokrzywdzonych przez władze PRL-u żądając uwolnienia z więzień niesłusznie aresztowanych przywódców robotniczych czy też chodzili masowo pod ówczesne urzędy lub budynki partyjne aby upominać się o swoje obywatelskie i ludzkie prawa.
Dziś jakby przybyło nam jeszcze owych, przemarszów protestacyjnych, demonstracji ulicznych...i całych tych masowych zamieszek w których coraz trudniej odgadnąć o co w nich chodzi?....
Jeszcze nie tak dawno mogliśmy oglądać na naszych ulicach protestującą przez kilka dni naszą uczącą się młodzież z dzieciakami ze szkół podstawowych włącznie którą to młodzież wspierali nauczyciele.
Rzecz szła o min. Giertycha co do którego żądano natychmiastowej dymisji.
Jakiś czas później widzieliśmy nasze polskie kobiety broniące na ulicach i pod sejmem swoich praw w decydowaniu o swoim życiu.
W chwilę potem doszło do ulicznych szamotanin pomiędzy przeciwnikami i zwolennikami aborcji...
Można by tak powyższe protesty i demonstracje wymieniać jeszcze bardzo długo, ale nie o to chodzi.
Mnie martwi to, że potencjalny Polak ogłupiony tymi narastającymi wciąż protestami to tych, to owych niezadowolonych, nie zauważa tego że pośród tego całego rozgardiaszu coraz częściej zaczynają dochodzić do głosu różnego rodzaju zboczeńcy i ekstremiści.
Jeszcze nie ochłonęliśmy po serii demonstracji zorganizowanych przez neofaszystów i neonazistów, a już oglądamy kolejne przemarsze gejów i lesbijek....i co gorsza - dzieje się to już nawet na ulicach prastarego Krakowa! - a to przynajmniej dla mnie jest kompletnie niezrozumiałe.
Czego więc jesteśmy świadkami?:
- jakiejś nowej, ponurej "mody"?....
- coraz większego rozpasania i braku szacunku do jakichkolwiek naszych wartości narodowych zarówno historycznych jak i współczesnych?...
- a może to już początki upadku III RP?...
- albo to po prostu jest właśnie owa demokracja do której prze lata tak bardzo tęskniliśmy?.....
Ze swojej strony powiem tylko tyle:
"Jeśli mamy do czynienia z jakimś nieznanym mi, albo nie rozumianym przeze mnie zdziczeniem naszych obyczajów, to (wg mnie) przyszła najwyższa pora aby się obudzić zanim będzie za późno!".
Pogadamy trochę na powyższy temat?...chętnych gorąco zapraszam!.
hm...ciekawy temat!!! po czesci zgadzam sie z Toba, bo cale te demonastracje staly sie dla nas rzecza tak naturalna, ze zupelnie nas nie obchodza... nawet widac po politykach, ze nie za specjalnie sie juz czyms takim przejmuja... owszem, uwazam ze powinno sie bronic swojego zdania, ale nie zawsze to jeste dobre. popatrzmy na gejow i lesbijki, fajnie ze chca walczyc o prawa dla siebie, ale nie oszukujmy sie, ze nie jeste to dobry przyklad dla spoleczenstwa, w szczegolnosci mlodych Polakow...ale z drugiej strony czy lepiej jest zamknac sie w domu i nic nie moiwc ze jeste na zle??? mysle ze gdtbym byla lesbijka to takze bym chciala brac udzial w takiej demonstracji, punkt widzenia zalezy od miejsca siedzenia. byc moze jeszcze bedzie w naszym zyciu tak, ze jeszcze nie raz bedziemy o cos walczyc wlasnie w ten sposob - idac na demonastracje... pozdrawiam
Obawiam się, że to są narodziny demokracji. I w przypadku prawdziwej demokracji zdanie jednej ze stron nie jest wystarczające, by stwierdzić, o które z wartości można walczyć, demonstrując, a o które nie. Jak można wnosić z oburzenia powyższymi demonstracjami, Polacy chcieliby, by demokracja była dyktaturą większości, tymczasem ta prawdziwa, dojrzała - to prawa jednostki. (I to powiedział całkiem zwykły człowiek, Austriak, dla którego niektóre rzeczy które są u nas oczywiste, były szokujące). Tak więc czy można się godzić z ludźmi, którzy chcą innym rzucać kłody pod nogi z czystej złośliwości? Czy może jednak warto im pokazać, że wspólne życie bardzo różnorodnych ludzi jest możliwe.
Generalnie nie lubię obywateli USA, jest jednak jedna sprawa, którą chętnie widziałabym przeszczepioną z ich kraju do wielu innych. Społeczeństwo jest tam bardzo różnorodne, nie brak także osób bardzo religijnych wszelkich religii, niemal fanatyków. Żyją obok tych słynnych "zboczeńców" mniej więcej w pokoju. Dla czego? Wyznają prostą zasadę - jeśli sąsiad mnie nie krzywdzi, to dla czego ja miałbym krzywdzić jego? Od razu zaznaczam: Jeśli zaglądam do ogrodu sąsiada przez dziurę w płot, i widzę coś, co mnie bulwersuje, to nie sąsiad mnie gorszy, ja sam jestem sobie winien. Jeśli demonstracje mają na celu ukazanie różnorodności społeczeństwa, to dlaczego nie ma do nich dochodzić?
Nie wiem, czy ci, którzy obawiają się publicznego zgorszenia, kiedykolwiek widzieli w Polsce tzw. Marsz Równości. Muszę ich rozczarować - nie rozgrywają się tam dantejskie sceny, panowie nie kopulują na platformach udekorowanych pentagramami. To po prostu marsz ludzi, (w pełni ubranych) chcących pokazać innym, że są LUDŻMI, żyjącymi wśród nich, pragnącymi mieć normalne życie, poczucie bezpieczeństwa i godności.
Wspomniałeś, Szanowny RA, także o demonstracji przeciwko panu Gie. Wiadomo przecież, że jego mianowanie wzbudziło niemal powszechny sprzeciw, a już pierwsze decyzje były po prostu złe. Co z tego, że demonstrować poszli gimnazjaliści, którzy, przyznaję, mogą nie mieć wielkiej świadomości politycznej? Wyrażali opinię zdecydowanej większości zainteresowanych.
Złomiarz wspomniała o niezbyt lubianej przez siebie społeczności USA.
Moje zdanie na temat Amerykanów jest bardzo podobne, chociaż podobnie jak moja szlachetna przedmówczyni również twierdzę że pewnych pozytywnych rzeczy moglibyśmy się od nich nauczyć.
Jak wiemy USA to zlepek niemal wszystkich kultur świata, a jednak zarówno ci rdzenni, jak i ci naturalizowani Amerykanie potrafią jakoś żyć ze sobą i chociaż do ideału tej wspólnoty kulturowej żyjącej w Ameryce jest jeszcze bardzo daleko, to jednak ten kraj od dawna uchodzi za cywilizacyjny wzorzec świata.
Co jest prawdziwym sukcesem USA jako państwa?....
Myślę że ten sukces to szacunek, a miejscami wręcz miłość do swojego kraju które to ideały wszczepiają poszczególne gabinety rządzące w USA swoim obywatelom..
Czasami patrzę z nieukrywaną zazdrością jak owi żółci, czarni, czerwonoskórzy czy biali Amerykanie przyciskają swoje prawe dłonie do serca podczas słuchania swojego hymnu narodowego.
A u nas?....ileż to razy podczas grania Mazurka Dąbrowskiego słychać gwizdy, wycia a nawet przekleństwa?...
Podobnie jest podczas omawianych przez nas właśnie owych marszów protestacyjnych czy ulicznych demonstracji.
W Ameryce każdy uczestnik demonstracji wie po co wyszedł na ulicę i w czym bierze udział.
A u nas?...iluż to Polaków bierze niejednokrotnie udział w proteście o którym nie ma zielonego pojęcia?....
Iluż to młodych ludzi wyłapanych podczas zwykłych chuligańskich rozrób "częstuje" nas przed kamerami telewizji jedynie kretyńskimi uśmieszkami i machaniem ramion lub wyszukanymi wyzwiskami i przekleństwami?....
W Ameryce tacy ludzie traktowani są niemal jako pospolici chuligani, a nawet przestępcy...
W Polsce są to jedynie tzw. "zadymiarze" którym jeszcze do niedawna niemal wszystko uchodziło na sucho, a efekt tych "zadym" jest taki, że oni niszczą, a my za to płacimy.
W Ameryce rząd w znakomitej większości stara się godzić swoich zwaśnionych obywateli, a u nas polskie rządy w znakomitej większości szczują na siebie swoich obywateli i to głównie dla władzy, zysku i lepszej racji własnego bytu.
Dziś wielu młodych Polaków wyjeżdża ze swojego kraju który to kraj nie ma dla nich żadnych propozycji na przyszłość - z kraju który ich po prostu nie chce....smutne to, ale niestety prawdziwe.
Dlatego owe strajki i marsze protestacyjne bez względu na to, czego by nie dotyczyły nie mają i jeszcze chyba długo nie będą mieć żadnej wartości społecznej, bo w kraju gdzie depcze się godność człowieka żadne racje miejsca mieć nie mogą.
Pozdrawiam.
Wczoraj, 21.IV.2007 roku przeszły w Krakowie dwa marsze – jeden Tolerancji, z udziałem m.in. gejów i lesbijek przeciwko homofonii i przemocy; oraz drugi - Tradycji i Kultury, który zorganizowała Młodzież Wszechpolska w proteście przeciw "dewiacji i w obronie rodziny".
Podczas manifestacji padały ze strony tych, którzy mieli propagować kulturę hasła takie jak : "Stop dewiacji", "Leczcie się", "Smok wawelski woli dziewice", "Homo go home, "Pedofile, lesby, geje, cała Polska z was się śmieje", "Rynek krakowski nie jest gejowski". Z pewnością poziom nie zachwyca, zresztą jak zawsze w przypadku tejże wątpliwej pod względem poziomu organizacji jaką jest MW.
Poziomem nie wybija się też wypowiedz pana prezesa MW Konrada Bonisławskiego, który stwierdza, że „Młodzież reprezentuje poglądy »zdrowej« części społeczeństwa" i jak dodaje "obecnie mamy do czynienia z sytuacją, gdy mniejszościowe grupy uzurpują sobie prawo do wypowiadania się w imieniu większości Polaków i temu należy się przeciwstawić".
Zastanawia mnie za każdym razem, gdy odbywa się kolejny taki marsz, czemu tak nienawidzi się tych ludzi, szydzi, obrzuca jajami czy niewybrednymi hasłami. W sumie bojówki MW nie odróżniają się niczym od stadionowych chuliganów, zresztą co po niektórzy mieli na kurtkach wspaniałe napisy „CHWDP” co chyba o wszystkim świadczy…
Skąd tak głęboka nietolerancja ??, czy nie można ich po prostu zaakceptować ??, hasło „zakaz pedałowania” jest kolejnym z mnie porażających, gdyż taka nienawiść dla osób od siebie innych jest po prostu niemożliwa do ogarnięcia.
Druga strona chciała tylko pokazać, że każdy - także geje i lesbijki - ma swoje miejsce w przestrzeni publicznej, prawo do akceptacji i szacunku.
Gdyby nie było marszu "tolerancji" w cudzysłowie bo tolerancja ze strony tych ludzi dla innych jest mocno wątpliwa, nie byłoby także marszu w większości hołoty z pod znaku MW. Po prostu akcja rodzi reakcję. Gdyby nie te marsze pseudo tolerancji nie byłoby tego całego zamieszanie z homofobią, której tak na prawdę niema i lesbijki i geje dalej żyli by sobie w spokoju jak wcześniej. Większość ludzi maszerujących w tych demonstracjach to nie homoseksualiści tylko lewicowi politycy i ich sympatycy oraz ci z homoseksualistów, którzy jak np Pan Biedroń uzurpuje sobie prawo ich reprezentowania by zbić kapitał polityczny.