wika
http://www.film.org.pl/prace/ffk_2008/relacja.html
Oto link do relacji z katowickiego Festiwalu Filmów Kultowych, niedługo pojawi się na stronie głównej.
Dlaczego go tu wklejam? Sprawa jest dziecinnie prosta i bez przedłużania piszę o co chodzi.
Chodzi o pytanie - czy uważacie, drogie Forumowiczki i Forumowicze, że takie relacje są na stronie KMF potrzebne? Przydatne? Czy coś zmieniają? Czy coś wnoszą na samą stronę? Czy są pomocne dla Was? Czy w ogóle je czytacie?
Celem tego wątku nie jest moja bałwochwalcza, względnie sadomasochistyczna zabawa, lecz stwierdzenie, czy pisanie tak potężnych relacji ma jakikolwiek sens oraz czy się sprawdza. Szczególnie, że za dwa tygodnie Era Nowe Horyzonty, a więc chciałbym (i nie tylko ja) wiedzieć, co myślicie o relacjach z festiwali.
Dlatego proszę o szczere opinie. Boleśnie szczere, jeśli trzeba będzie (to ten wspomniany sadomasochizm). I to tak względem do samej koncepcji, jak i layoutu i wszystkiego, co Wam się rzuci w oczy. Co się podoba? Co się nie podoba? Co jest dobre? Co jest złe? Kontynuować pisanie? Olać sikiem cienkim, jednostajnie dynamicznym?
Im więcej szczerych opinii, tym lepiej. Za wszystkie z góry dziękuję.
Zdaję sobie sprawę, że w sumie zadałem tu trochę dużo pytań, ale nie za bardzo wiem jak sformułować to, o co chcę zapytać, więc zdaje się na Was .
Zaznaczam, że każda odpowiedź, nawet kompletnie (konstruktywnie) zjebkowa, będzie mile widziana oraz wzięta pod uwagę. I to nie jest żaden pusty slogan.
Dziękuję za uwagę .
tak, potrzebne
tak, niezła relacja, choć przydałoby się trochę zdjęć dla kolorytu i, jako takiego, wglądu w tenże festiwal - ale poza tym ok
jak zwykle oszczędny w słowach .
Tak potrzebna, chociażby dlatego, że w Lunie zaczyna się właście festiwal najgorszych filmów, a dzięki relacji okazuje się, że coś o niektórych wiadomo, a poza tym, bo ogólnie mnie się rzadko udaje być z powodu nikłej ilości urlopu, więc chociażby relacje czytam z przyjemnością.
1. relacja zasługuje na plakat na głównej
2. "Najgorsze filmy świata" powinny być bardziej widoczne - bo opis na to zasługuje
ogólne wrażenia - ciekawy opis, relacja bardzo potrzebna
Zagłosowałem na potrzebne mimo iż takich relacji z reguły nie czytam. Choć czasami lubie zajrzeć do takich tekstów i zobaczyć co się dzeje w wielkim świecie. Relacje przeczytałem i uważam, że jest sprawnie napisana. Oby takich więcej.
Ja tam nie wiem jak zagłosować. Jak reszcie się podoba to pewnie jest potrzebne, a pozatym dla mnie zawsze lepiej żeby tekstów na stronie więcej było bo się poczyta jak będzie nudno. Ja czytam tylko relacje z tych festiwali, które mnie obchodzą, więc Cannes śledziłem na bierzącą, o Nowych Horyzontach też poczytam, a reszta festiwali albo mnie nie obchodzi, albo nikogo z KMFu tam nie będzie.
A jakie festiwale Cię obchodzą?
Pytam bez cienia ironii czy sarkazmu, z czystej ciekawości.
relacje z festiwali sa wazne - chociazby dlatego, ze mowia o filmach, ktorych na ogol w repertuarze swojego cinema city nie uswiadczysz.
Widzisz Artemis, może i relacje są ważne, ale celem tego wątku było również sprawdzenie, ile osób tak naprawdę takie rzeczy czyta. Nie wiem jak inni, ale ja np. nie piszę festiwalowych relacji dla siebie, więc jeśli czyta je mało osób, to mogą one być nawet najlepszą rzeczą na stronie KMFu, ale nie są opłacalne...
Relacje to swietna sprawa, w sumie brakuje tylko jakichs wyslannikow na powazniejsze festiwale (Cannes to chlubny wyjatek ). Zaluje ze przegapilem szkocki festiwal filmowy, a nawet i dwa (ogolny i s-f), bo mialy miejsce o rzut beretem od mojego domu, a nie mialem o nich pojecia - a bylby tekst na strone.
a może lepszym pomysłem jest relacjonowanie festiwali dzień po dniu, podobnie jak to zrobił Karol w Cannes? szczerze przyznam, że taka forma jest bardziej przystępna, bo łatwiej nawiązuje się kontakt z czytelnikiem. Prościej także powalczyć o jego - czytelnika KMF - "wierność", o niejakie docenienie włożonej pracy... A tak, pojawia się relacja, zazwyczaj kilka tygodni po imprezie, ładna i zgrabna, ale taka publikacja nie jest czymś wyjątkowym, na co się czeka, czym się podnieca, o czym się dyskutuje zawzięcie chociażby na tym forum. po prostu - relacja jest. choć mogłaby być czymś więcej, no nie?
dzien po dniu to dla kogos kto ma problem z netem moze byc klopot - ale mysle ze w tym roku relacja z enh bedzie jeszcze lepsza niz z zeszlego, bo do karola, buczka i senka dolacza shandor i ja:)
i to jest największa przeszkoda, ale jednak - festiwalowe blogowanie byłoby bardzo ciekawe dla czytelnika i ciekawsze - niestety? - niż relacja "po"
mysle ze w tym roku relacja z enh bedzie jeszcze lepsza niz z zeszlego, bo do karola, buczka i senka dolacza shandor i ja:)
I ja
Nie jestem pewny, czy relacja dzień po dniu zmieniłaby wiele w liczbie czytelników, bo to nie chodzi chyba o formę, a treść. I nie jestem pewien, czy takie coś jest potrzebne przy festiwalach mniej znanych. Cannes, Berlin, Wenecja, Sundance, itd. - jasne, w tych przypadkach forma blogowej relacji, choć cholernie ciężka w wykonaniu i nie do końca w zasięgu niektórych, sprawdza się, ale kto np. będzie codziennie czytał na takim KMFie o kolejnych wydarzeniach z warszawskiego Lata Filmów?
Podaję ten przykład, gdyż właśnie wróciłem dzisiaj z tego zacnego festiwalu, który odbywał się po raz 14., pierwszy raz w Wawie, a więc trochę za mało znany. Relację napiszę, choć z opóźnieniem dwutygodnowym przez ENH, gdyż uważam, że to impreza warta promowania, w tym roku była np. retrospektywa filmów rumuńskiego twórcy Luciana Pintilie, u nas praktycznie nieznanego, a poważanego i szanowanego na całym świecie. I wiele innych ciekawych rzeczy. Relacja dzienna dałaby w tym przypadku jedynie większy chaos, wciągnęła by do pracy więcej ludzi (nie muszę przypominać, że KMF to pewnego rodzaju wolontariat) i byłaby, moim przynajmniej zdaniem, gorzej napisana, bo na szybko i przy większym stresie. No i nie miałaby wywiadów, gdyż obrobienie takiego czegoś na żywo zajęłoby pół nocy.
Żeby nie było, że narzekam - przedstawiam jedynie to z mojej perspektywy .
Odpowiedź na zadanie wcześniej pytanie jest więc moim zdaniem prosta - nie za wiele osób czyta relacje z festiwali, na których nie byli lub o których nie słyszeli, niezależnie od formy. Czy to znaczy, że trzeba dać sobie spokój z ich promowaniem? Oczywiście, że nie, przynajmniej ja ciągle będę się starał te relacje pisać, ale ten przydługi wywód ma na celu tak naprawdę jedną pointę - relacja dzienna z mniej znanych festiwali nie jest potrzebna. Może się mylę, ale tak to widzę na chwilę obecną.
Moje marzenia to relacje z Cannes, Berlina, Wenecji, Sundance. Z polskich to Warszawski Festiwal Filmowy i ENH. Te bym czytał, reszta mnie nie obchodzi.
ENH oczywiście będzie. Co do WFF, to ja np. planuję się w tym roku pojawić, ale to nie jest pewne, a nie wiem jak z resztą ekipy warszawskiej - czy się wybierają...
Cannes, Berlin, Wenecja, Sundance i reszta najbardziej znanych festiwali filmowych jest poza naszym zasięgiem, chyba że znowu Karol się gdzieś zawieruszy .
A i tak jeszcze odniosę się do tego, co napisałeś, od razu zaznaczając, że piszę ogólnie, absolutnie nie pije do Ciebie czy kogokolwiek innego. Otóż uważam, że należy sobie zadać jedno pytanie - w jakim celu czyta się relacje z festiwali filmowych? Czy dla mniej znanych filmów, śledzenia bieżących wydarzeń filmowych na świecie i ogólnie zapoznawania się z kinem wartym poznania, a mniej promowanym. Czy może dla poczytania o gwiazdach, popodglądania pewnego rodzaju splendoru, znajomości największych festiwali filmowych na świecie i ogólnie bycia na bieżąco z największymi premierami. Odpowiedź oczywiście mieści się gdzieś pomiędzy, zależy tylko, w którą stronę każdy się indywidualnie skłania.
Ale jeśli chodzi o opcję pierwszą, to mniejsze festiwale mają w sobie również podobny program do takiego Berlina czy Sundance chociażby. Tam też są pokazywane te same filmy, tyle że z mniejszym lub większym opóźnieniem i przy mniejszym szumie medialnym. Obecnie każdy szanujący się festiwal wprowadził lub zamierza wprowadzić coś w stylu 'panoramy kina światowego', czyli cyklu prezentującego właśnie to, co obecnie jest na topie, wliczając w to produkcje z Cannes, Berlina czy Sundance. Także myślę, że również warto się takim czymś zainteresować, szczególnie, że takie Lato Filmów - skoro już zacząłem używać tego przykładu - jest w zasięgu każdego, a Berlin już nie, o Cannes nie wspominając.
I to nie jest też tak, że jedynie największe festiwale mają wyłączność na gwiazdy, to nie jest tak, że w Polsce tylko ENH, Camerimage i WFF zapraszają znane osobistości. No, jeszcze z tym bardziej znanych są kazimierskie Dwa Brzegi, na których choćby rok temu był Santaollala. Na tegorocznym Lecie Filmów (sorki za taką autopromocję) była np. Maia Morgenstern, czyli aktorka najbardziej znana z roli Maryji w "Pasji" Gibsona (przeprowadziłem z nią krótkąrozmowę, która pojawi się w relacji - skoro już promuję ). Byli również polscy znani i lubiani, a za rok są plany na więcej gości. To samo w przypadku Festiwalu Filmów Kultowych, którego organizatorzy chcieliby zacząć zapraszać jakichś twórców lub choćby jednego znanego twócę przy okazji jego retrospektywy. No i osobiście uważam, że wielokrotnie mniej znani twórcy mają więcej do powiedzenia od przemęczonych setkami rozmów celebrities, że są czasem wręcz głodni rozmowy.
Do czego zmierzam - mniej znane festiwale mają bardzo wiele do zaoferowania, tyle że trzeba się do nich przekonać. I również po to ten wątek forumowy powstał (choć może odpowiednio tego nie zaznaczyłem na samym początku...) - jeśli ja czy ktokolwiek inny z KMFu mamy pisać relację z festiwali filmowych (przede wszystkim jednak tych mniejszych + raz na jakiś czas coś większego), to co Was, jako osoby reprezentujące czytelników strony, interesuje w takich relacjach najbardziej. Bo ja np. piszę już kolejną relację, a tak naprawdę nie wiem czy ta droga, którą obieram, jest dobra, czy może opisywać inaczej, zwracać uwagę na coś innego, itd.
Koniec wywodu .
Na pytanie po co relacje z festiwali to sobie sam odpowiedziałeś. Co do tej mojej w jakimś stopniu niechęci do małych festiwali to jest to po prostu tak jak z wszystkim małym i nieznanym na świecie. Na przykład jest pewnie z pół miliona mało znanych filmów na świecie, z których pewnie pare tysięcy by mi się podobało, jednak z powodów praktycznych wolę obejrzeć te kilkaset znanych filmów, z których połowa, albo większość będzie mi się podobała. Jest kilkanaście dużych festiwali na całym świecie na które pojechałbym w ciemno gdybym mógł i raczej na pewno wrócilbym zadowolony i jest też multum malutkich festiwali z których kilkanaście byłoby świetnych, a na reszcie bym się wynudził.
Beo, wierz mi, regularne śledzenie ciekawej relacji nawet z mało znanego festiwalu przyciągnie więcej czytelników niż jednorazowa relacja choćby nawet z Berlina. Odpowiednio dawkując opisy jest większa szansa na to, że pewne istotne szczegóły nie umkną uwadze czytelnika. Gdyby Karol trzasnął jednoplikową relację z Cannes to nie miałaby ona tylu fanów, nie byłaby ona w żaden sposób wyjątkowa. A tak w małych dawkach, blogując w zdrowy sposób i zapodając ciekawostki nie tylko filmowe, ale przede wszystkim "turystyczne", Karol bardziej niż ktoś inny przybliżył klimat Cannes (choć chciałbym więcej szczegółów itd...)
I właśnie to jest fajne, ciekawe, inspirujące. Fakt, trudne w realizacji, ale - szczerze - właśnie to chciałbym przeczytać
Na pytanie po co relacje z festiwali to sobie sam odpowiedziałeś.
Tylko, że ja nie muszę sam sobie odpowiadać. Interesuje mnie opinia innych.
Tylko, że ja nie muszę sam sobie odpowiadać. Interesuje mnie opinia innych.
Chodzilo mi o to, że odpowiedziałeś tak jak ja bym to zrobił.
Chodzilo mi o to, że odpowiedziałeś tak jak ja bym to zrobił.
A to przepraszam, zwracam honor .
Tak teraz rzuciłem okiem na relacje z ENH z zeszłego roku no i widzę czytania na ładne pare chwil, a wiadomo, że dużo tekstu naraz potrafi zniechęcić(w internecie). Relacja dzień po dniu jest o tyle dobra, że się ją lepiej czyta. Wchodze sobie rano i czytam co było ciekawego na festiwalu wczoraj i tak codziennie - czuję się troszke jakbym tam był, a jeśli relacja jest rzucona tak na raz i to czasami kawałek czasu po zakończeniu festiwalu(co jest zrozumiałe) to sam rozumiesz, że entuzjazm w czytaniu jest zmniejszy. I to jest główny minus. Idę czytać, jak skończę to powiem co i jak.
Jak najbardziej rozumiem ten argument przemawiający za dziennym relacjonowaniem, ale wg mnie to tak naprawdę jedyny aspekt, który przemawia za relacją dzienną, choć oczywiście jest on ogromny.
A w relacji dziennej nie byłoby np.:
- opisów wszystkich filmów;
- wywiadów (nie oszukujmy się, my tam jedziemy dla przyejmności, a nie żeby harować - spisanie takiego wywiadu z dyktafonu i obrobienie [+ czasami jeszcze kwestia przetłumaczenia] to długa i żmudna robota);
- była by pisana na szybko, gdyż ENH cechuje się tym, że każdy chce obejrzeć kilka filmów dziennie. A więc pisanie w nocy...
Nie wspominając już o tym, że w tym roku na ENH jedzie bodaj 9. Klubowiczek i Klubowiczów, więc pozostaje jeszcze kwestia tego, kto to będzie pisał, kiedy reszta będzie imprezować . No chyba, że pisanie na zmianę, w co, wybaczcie wszyscy moi przyszli współlokatorzy, nie wierzę .
Jakimś wyjściem mogłoby być połączenie tych dwóch opcji. To znaczy dzienne relacje z festiwalu, z krótkimi opisami tego, co było, a póżniej opisanie wszystkiego. Ale nie za bardzo potrafię sobie coś takiego w tej chwili wyobrazić. Jakieś sugestie?
Przeczytałem zeszłoroczną relację z ENH i powiem tylko tyle, że takiej samej spodziewam się w tym roku. Niczego nie zmieniać, tylko zrobić to samo, taka moja rada i opinia.