ďťż

wika

W latach 60. XIX wieku pojawiły się na drogach miejskich i w parkach – rowery. „Urządzenie” jakże oczywiste dla nas, ale nie dla ludzi z tamtej epoki – pojawienie się roweru na ulicy budziło nie małą sensacje. Początkowo tzw. bicykliści poruszali się na pojeździe, który z przodu miał wielkie koło, a z tyłu –małe.
W latach 80. stale unowocześniane rowery bicykle zostały zastąpione przez pojazdy, które skonstruował John Dunlop, w 1888 roku.
Samo słowo „rower” pochodzi od nazwy brytyjskiej formy Rover (która obecnie produkuje samochody), która w końcu XIX wieku słynęła z produkcji właśnie rowerów.
W dużych miastach rower stał się konkurencją dla tradycyjnych środków transportu.
Gdyby przyjrzeć się „rozwojowi kariery” roweru w Polsce to należy powiedzieć, że szybko zdobywały one popularność i u nas. Służyły do celów sportowych, rekreacyjnych, użytkowych, jako wygodny środek, który umożliwiał szybkie dotarcie do pracy.
Rowery w tamtych czasach głównie znalazły uznanie u klas średnich i ludzi pracy.


Dziś (niestety), rowery są w wielu przypadkach niemałym problemem i uciążliwością.
Powodem są głównie nasze zapchane samochodami i zniszczone drogi oraz bezład jaki na nich panuje.
Całego tego irytującego nas bałaganu na naszych drogach dopełniają właśnie "nasi" rowerzyści którzy pozbawieni swoich dróg (tras rowerowych), jak to jest w wielu zachodnich krajach - wyjeżdżają na drogi publiczne, wydłużając swoją ślimaczą jazdą potężne korki które nas kierowców własnych czy firmowych samochodów doprowadzają niejednokrotnie do szewskiej pasji.
Ileż to raz oglądamy owe "sielskie" obrazki z naszej codzienności na drogach, gdzie jeden lub kilku rowerzystów jedzie sobie drogą pokazując nam jakąś przedziwną ekwilibrystykę lub jadąc jeden obok drugiego, a za nim (nimi), ciągnie się cały sznur pojazdów z pomstującymi, wymachującymi rękami, toczącymi wściekłe piany, a bywa, że i straszliwie przeklinającymi kierowcami tychże pojazdów.

Jak wiemy nasi rowerzyści są bardzo często przyczyną wielu poważnych wypadków na naszych drogach - i pomimo, że to przeważnie właśnie oni cierpią na tym najbardziej, to jednak z jakąś znaną tylko chyba im "oślą uoprą", tuż po zdjęciu im gipsu niejednokrotnie wsiadają na rower, aby (jak to czasami sobie wmawiają), zażyć świeżego powietrza, dotlenić organizm czy rozruszać kości.

A co to wspomnianego powyżej tzw. "rozruszania kości"...
Ileż to razy widzimy na rowerach sędziwych staruszków którym jak ironię zachciało się uprawiania sportu po 80-tce - no nie masz chyba żałośniejszego widoku.
To właśnie w/w są od jakiegoś czasu prawdziwą zmorą naszych zatłoczonych dróg.
Taki dziadzio (babcia), "jadący" na rowerze przypomina fragment wiersza Tuwima pt. "Lokomotywa", bo on również: stoi( jazda to z pewnością nie jest), i sapie, dyszy...i łapie powietrze niczym ryba wyjęta z wody.....

A potem to już standard - chwilowy zawrót głowy, zasłabnięcie...i lądowanie, albo na krawężniku z rozbitą głową?...albo pod kołami jakiegoś samochodu ku ogólnemu przerażeniu kierowcy tegoż samochodu?.....

I tak w wielu przypadkach kończy się owo szaleństwo rowerowe w tym wieku.
Zresztą, zastanówmy się - rower górski i - autostrada, drogi szybkiego ruchu czy drogi publiczne......

Wreszcie - nierzadko na drodze, naszym oczom ukazuje się jakowyś młodzian na rowerze z plecakiem na plecach "slalomujący" (bywa że w ulewnym deszczu), pomiędzy gęsto rozciągniętymi w korku samochodami które wypluwają ze swoich rur wydechowych niemal całą tablicę Mendelejewa.
Tenże młodzian (lub nawet grupa młodzianów), jadąc raz ulicą, a raz chodnikiem, rozpychają się pomiędzy przechodniami, kaszląc siarczyście i plując, czyli tym samym "oczyszczają" podobno płuca no chyba z tego, co akurat wchłonęli? .....

A gdzie odrobina wyobraźni?, gdzie odrobina rozwagi?, zastanowienia się?...

Jak widać my Polacy potrafimy nawet z jazdy na rowerze zrobić prawdziwą "drogą przez mękę", chwaląc ją sobie na wszystkie sposoby, byleby tylko nie przyznawać się do własnej głupoty.

Pozdrawiam.
za prototyp roweru można uznać środek lokomocji, którym posługiwali się już starożytni Egipcjanie. Były to dwa koła, połączone ramą lub zwykłym prostym kijem. Podróż odbywała się przez odpychanie się nogami od ziemi (hulajnoga?). Koła były drewniane, a rama (kij) około metra długości.
Rower, jaki znamy dziś, po raz pierwszy był zaprezentowany w Niemczech w 1817 roku i co ciekawe, nazywany był "maszyną do biegania" lub "koniem do zabawy". Pierwszy rower z pedałami pojawił się dopiero w 1839 roku, 1886 pojawił się pierwszy tandem.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •