ďťż

wika

Wielu historyków postrzega faraona XVIII dynastii Amenhotepa IV zwanego Echnatonem, jako nieszczęśliwego władcę, który miał odwagę wypowiedzieć otwartą wojnę ówczesnemu klerowi w walce o ustanowienie w całym Egipcie jedynego boga jakim dla Echnatona był słoneczny bóg o imieniu Aton.
To właśnie dla tego boga Echnaton nakazał pozamykać niemal wszystkie egipskie świątynie, zaś przebywających w nich kapłanów, albo wypędził, albo uwięził.
Można też zakładać, że co oporniejszych kapłanów wobec swojej woli kazał Echnaton po prostu stracić.

Imiona dotychczasowych bogów Egiptu Echnaton rozkazał wymłotkować, a w te miejsca nakazał wpisywać imię swojego jedynego boga Atona lub pozostawił owe puste miejsca w „okaleczonym” nieładzie.

W piątym roku swojego panowania Echnaton porzuca swoją dotychczasową siedzibę, którą od wielu lat pozostawały Teby, i przenosi się wraz ze swoim dworem w rejony środkowego Egiptu, gdzie zbiera miejscową ludność, która zamieszkiwała te tereny w liczbie ok. 30.000 i każe owym nieszczęsnym poddanym zbudować dla siebie miasto, które nazwał Achetaton (horyzont Atona), znane też jako Tell-el-Amarna.
Pałac jaki zbudowano dla tego faraona był swego rodzaju fenomenem ówczesnego budownictwa, a na jego szczególną uwagę zasługiwały nie tylko bogato zdobione złotem przeróżne budowle, ale nade wszystko przepiękne i nieprawdopodobnie bogato zdobione apartamenty królewskie, które były połączone nieznanym do tej pory starożytnym Egipcjanom mostem, który to most łączył owe apartamenty królewskie z królewskim haremem i zabudowaniami gospodarczymi.
Podobno w Achetaton roiło się wręcz od świątyń i ołtarzy poświęconych Atonowi w których to świątyniach sam faraon nader często celebrował uroczystości poświęcone swojemu bogu. Podobnie rzecz miała się z owymi ołtarzami na których równie często sam władca składał przeróżne ofiary Atonowi w otoczeniu swojego „złotego” dworu i swojej licznej rodziny.

Wszystko to brzmi nader wyniośle, potężnie i bogato, ale też wszystko owo powyższe jak dziś już dość wyraźnie możemy się przekonać, pochłaniało coraz więcej ofiar ludzkich, których przybywało w miarę jak faraon mnożył swoje chorobliwe zachcianki i żądania w rzekome imię swojego jedynego słonecznego boga Atona.

Coraz częściej wygląda na to, że w tej przedziwnej herezji Echnatona więcej było efektów postępujących chorób na których mnogość cierpiał ten władca, niż rzeczywistej wiary i przekonania do wymyślonego przez niego boga Atona.

Jest już niemal na pewno wiadomo, że Echnaton cierpiał na chorobę zwaną dziś zespołem Marfana (ang. Marfan syndrome, lub skrótowo - MFS).
Choroba ta daje duże upośledzenia przede wszystkim: wzroku, układu kostnego, serca, naczyń…co w efekcie prowadzi do nieuchronnej śmierci.
Na dodatek choroba Marfana jest chorobą dziedziczną, a przykład Echnatona i jego poprzedników, jak też i jego następcy Tutanchamona wydaje się ową przypadłość dziedziczną potwierdzać.

Naukowcy twierdzą też, że charakterystycznie odwinięte powieki oczu u Echnatona świadczą o schorzeniu zwanym przez dzisiejszą medycynę - Stożek rogówki, które to schorzenie powoduje bardzo szybką utratę wzroku, a można spokojnie założyć, że w czasach Echnatona nie było na ową postępującą w szybkim tempie ślepotę żadnego lekarstwa.
Biorąc pod uwagę owe powyższe schorzenia i przypadłości tego faraona uczeni zakładają, że czcił on Atona pod postacią dysku słonecznego, jako bóstwo dzienne, bo mając tak kiepskie zdrowie i wzrok, Echnaton widział tylko w pełnym słońcu i to być może bardzo słabo.



Na powyższym reliefie widzimy Echnatona w towarzystwie swojej ukochanej małżonki Neferetiti i jego ukochanych córeczek, z których jedną faraon trzyma pieszczotliwie w rękach.
Po dogłębnej analizie tegoż reliefu naukowcy postawili tezę, że Echnaton dlatego trzyma dziecko tak blisko swojej twarzy, bo prawdopodobnie bardzo słabo je widzi, albo nie widzi go w ogóle.
Do tej pory uważano zaś, że Echnaton został uwieczniony przez ówczesnych artystów w chwili składania ojcowskiego pocałunku na twarzy jednej ze swoich ukochanych córeczek.

Tak więc, można już dziś powiedzieć niemal z całą pewnością, że życie Echnatona było jednym wielkim cierpieniem fizycznym, a co za tym zazwyczaj idzie, faraon cierpiał też pewnie psychicznie.

Ktoś kiedyś powiedział, że:

- współcześni nieraz tak bardzo przeżywają potęgę władzy faraonów, ich świetność, nieograniczoną władzę, wystawne życie…ale mało kto zastanawia się nad tym, jakie skutki dla potencjalnego Egipcjanina miała taka władza i kult ówczesnej jednostki ludzkiej?.

A zwykłym ludziom w większości dziejów Egiptu działo się źle, a okresowo nawet bardzo źle.
Czasy Echnatona były dla jego poddanych jednym wielkim pasmem udręk i cierpień fizycznych.
Wiemy, że średnia wieku budowniczych złotego miasta Atona nie przekraczała 30 lat.
Ludzie umierali w palącym słońcu na skutek nadludzkiej pracy, która przeplatana była głodem i ogólnym niedostatkiem, a także cierpieniem fizycznym wywołanym różnymi urazami i chorobami, które towarzyszyły im na co dzień, a czym faraon i jego świta bynajmniej się nie przejmowali.
Za czasów Echnatona ludzie zmniejszyli się pod względem wzrostu o 15cm.
Ta „niedorosłość” fizyczna była efektem złego odżywiania się, a ściślej mówiąc – głodu.
Do tego nad wyraz ciężka praca fizyczna do której przymuszano nie tylko mężczyzn, ale także kobiety i pewnie też dzieci spowodowało, że w pobliżu miasta Achetaton urósł potężny cmentarz na którym spoczęli ci, którym dane było swoją nadludzką pracą „sławić” imię swojego władcy i jego boga.

Niedawno archeolodzy odkryli na owym cmentarzysku dość dobrze zachowany szkielet kobiety, którą uznano niemal za seniorkę wśród budowniczych miasta Echnatona, gdyż jej wiek naukowcy określili pomiędzy 40 – 45 lat, co wśród umierających w nieludzkich warunkach budowniczych miasta poświęconego Atonowi było niemal wyczynem.
Ów szkielet potwierdza to, co zostało powiedziane już powyżej.
Owa nieznana z imienia kobieta miała wiele złamań, a wśród nich liczne złamania żeber, których doznała jeszcze w młodości.
Na dodatek cierpiała na poważne zwyrodnienia kręgosłupa spowodowane najprawdopodobniej ciężką pracą.

Wiemy również, że budowle w mieście poświęconym Atonowi były wznoszone w większości z wapniowych bloków ważących ok. 50kg które zwiemy dziś „talatetami”.
Można sobie więc wyobrazić ówczesną niedożywioną egipską kobietę, młodzieńca czy dziecko, noszących takie kamienie na niemałe odległości.

Wygląda więc na to, że za czasów Echnatona i jego sławnej małżonki, która dość często wyręczała go we władzy, życie ludzkie mocno straciło na wartości o czym świadczy między innymi mnogość pochowanych w Tell-el-Amarna budowniczych złotego miasta Atona.

Myślę, że wielu współczesnych zastanawia się głęboko nad tymi właściwie ciemnymi i okrutnymi czasami w których żył i panował dziwak Echnaton.
Z nielicznych źródeł wynika, że jego ojciec, sławny faraon Amenhotep III wstydził się swojego „nieforemnego” i dziwacznego syna.
Podobno unikał nawet kontaktów z nim, a gdy było już pewne, że to Amenhotep IV obejmie po nim sukcesje, był niemal zrozpaczony.
Wydaje się, że pewne sukcesy polityczne Echnaton zawdzięczał, nie swojej pięknej żonie Nefretiti, lecz swojej niezwykle mądrej i przebiegłej matce Teje, której polityczne talenty (i nie tylko), pozwalały Echnatonowi zachować pokój w granicach swojego wciąż jeszcze potężnego kraju.
W jednym z listów do niego hetycki władca pisze m.in.:

"...zapytaj o (to..) swoją matkę (Teje), ona wie wszystko…".

Król Mitanii, Tuszaratta, pisał zaś do samej Teje:

"Znasz wszystkie słowa, jakie padały pomiędzy mną a twym mężem faraonem".

Są to nader wymowne listy i zawarte w nich słowa świadczące o tym, jak wielkim szacunkiem i powagą cieszyła się Teje u możnych tamtych czasów.

Nurtuje mnie również m.in. to:

- czy Teje popierała swojego syna gdy ten zamykał świątynie Egiptu, wypędzał z nich kapłanów i młotkował wizerunki prastarych egipskich bogów?

- czy Teje brała w tym udział?, czy może starała się jakoś powstrzymać swojego szalonego syna?

- a, może pomagała mu w tym wszystkim?...

Na dziś wiemy, że Echnaton bardzo cenił sobie swoją matkę, szanował jej decyzje i gloryfikował ją na równi ze swoją żoną nie szczędząc zaszczytów, tytułów, a nawet świątyń budowanych na jej cześć…
Można chyba powiedzieć, że Teje była właściwie bardziej faraonem niż jej syn, a świadczy o tym jej śmierć, która spadła na Echnatona w 8 roku jego panowania.
Pustka, którą pozostawiła po sobie Teje nigdy nie została już wypełniona.
Po śmierci matki Echnaton zatracił się do reszty w swoim uwielbianiu jedynego boga do tego stopnia, że nie zauważył, iż jego potężne dotąd państwo zaczęło chwiać się w posadach.

Pozdrawiam.


Co do tych pytań stawianych przez Ciebie Traperze na samym końcu, to pojęcia nie mam, ale czytałam gdzieś, że Echnaton za młodu był odsuwany od dworu i życia rodzinnego, a do łask wrócił, gdy po śmierci brata okazał się być jednym dziedzicem.

W nauce co jakiś czas wraca pogląd, że Echnaton i Teje pozostawali w związku kazirodczym, ba! mieli z tego związku nawet córkę - Baketaton. Hipotezy te wysuwa się m.in. na podstawie malowideł z grobowca Huia, porównując wielkość dzieci i odnosząc je do wieku - starsze są przedstawione jako większe, a młodsze jako mniejsze. Baketaton jest tak samo duża jak Anchesenamon, która w czasie kiedy ją namalowano na ścianie grobowca miała 8 lat; Baketaton musiała mieć mniej więcej tyle samo. Jakim cudem miałaby być córką Amenhotepa III, skoro ten od 12 lat nie żył? Tak sobie niektórzy kombinują, spuszczając przy tym zasłonę milczenia na fakt, że jeśli faktycznie ojcem Baketaton miałby być Echnaton, musiałby w chwili jej poczęcia mieć jakieś 12-13 lat, a Teje jakieś 50, no ale ponoć nie takie rzeczy się w przyrodzie zdarzały.

Jeśli to oczywiście prawda, Echnaton z powodzeniem mógłby być pierwowzorem Edypa, podobieństw jest dość dużo, ale to chyba temat na osobnego posta

Co do tych pytań stawianych przez Ciebie Traperze na samym końcu, to pojęcia nie mam, ale czytałam gdzieś, że Echnaton za młodu był odsuwany od dworu i życia rodzinnego, a do łask wrócił, gdy po śmierci brata okazał się być jednym dziedzicem.
oczywiście, że Amenhotep IV nie był początkowo przygotowywany do objęcia tronu. Objął go jako jedyny żyjący potomek.
Co do oceny Echnatona przedstawionej przez Trapera, to dodam tylko tyle, że jest dość jednostronna, oparta na stanowisku jego przeciwników. Problem polega jednak na tym, że wiele sądów na temat tego faraona jest wyciąganych na podstawie przedstawień władcy (zwłaszcza te medyczne), bo w końcu mumii nie odnaleziono. Jednocześnie często pomijany jest fakt, że deformacje przedstawione u Echnatona pojawiają się także u jego małżonki, członków dworu, a nawet u urzędników niższego szczebla przedstawianych na malowidłach tego okresu. Czyżby jakaś epidemia padła w tym czasie na dwór egipski?
Zacytuję francuskiego egiptologa, który tak mówi:
Anglosascy egiptolodzy biadają nad chorobliwym wyglądem Amenofisa IV i jego kruchą konstytucją. Twierdzą, że ma szczupłą, lecz zmysłową twarz, przygarbioną sylwetkę, zbyt długie ręce, za szerokie jak na mężczyznę biodra, a do tego jeszcze ten obwisły brzuch! Co gorsza, zupełnie nie zdradza zainteresowania sprawami państwa. Zdaniem naszych francuskich kolegów jest to szlachetny idealista, być może nazbyt pochłonięty swymi mrzonkami, o dość ograniczonym spojrzeniu na świat, co oczywiście musiało doprowadzić do katastrofy. Nikt jednak nie zauważył niezwykłego spokoju, jaki maluje się na królewskim obliczu, jakby skąpanym w łagodnej poświacie nareszcie odnalezionej pewności. Nikt jakoś nie pomyślał, że piaskowcowe rzeźby Amenofisa IV, które ongiś były ustawione w Karnaku, inicjują tę drogę, którą odnajdzie dopiero wiele wieków później sztuka helleńsko-buddyjska. A zatem problem być może wcale nie na tym polega, by zyskać pewność, czy faraon z XIV wieku p.n.e. byłby dziś dobrym graczem w krykieta bądź wioślarzem w osadzie Cambridge czy Oksfordu lub czy byłby na miejscu w gronie ministrów Francji za czasów którejś republiki...
nazaa,


Co do tych pytań stawianych przez Ciebie Traperze na samym końcu, to pojęcia nie mam, ale czytałam gdzieś, że Echnaton za młodu był odsuwany od dworu i życia rodzinnego, a do łask wrócił, gdy po śmierci brata okazał się być jednym dziedzicem.

Czyli w tym miejscu jakby potwierdzałoby się to, iż Amenhotep III wstydził się swojego syna do tego stopnia, że wręcz go unikał.
Jednak na tym etapie wiedzy o Echnatonie jest właściwie rzeczą niemożliwą, żeby jednoznacznie stwierdzić co było tego główną przyczyną..
A mógł to być m.in. ów dziwaczy wygląd, który drażnił ojca zawsze gdy tylko pomyślał, że ktoś taki ma władać potężnym i dumnym Egiptem.
Mogły to być owe "dziwactwa" Amenhotepa IV - chociaż przekazy historyczne mówią, że młody król marzenia o swoim jedynym bogu Atonie zaczął realizować tak na poważnie dopiero w 5 roku swego panowania - wcześniej ponoć był prawym Egipcjaninem czczącym swoich bogów i wielowiekowe tradycje swoich przodków.

nazaa,


W nauce co jakiś czas wraca pogląd, że Echnaton i Teje pozostawali w związku kazirodczym, ba! mieli z tego związku nawet córkę - Baketaton.

Przyznaję, że spotkałem się również z powyższą tezą, ale jak to już sama przeanalizowałaś nazoo - nie tylko brzmi to rozbieżnie, ale wręcz fantastycznie, chociaż i takiego scenariusza nie można do końca odrzucać.
To, co ja mam od lat czelność wytykać niektórym egiptologom, historykom i naukowcom - to jest ta drażniąca mnie niemal zawsze sztywność i równie drażniąca prostota w myśleniu i postrzeganiu tego, czego sami nie są do końca pewni.
A tu potrzebne jest niemal zawsze pewne (byle zdrowe) gdybanie z odrobiną naszej rodzimej ułańskiej fantazji.

A wracając do tematu...

Niejaki Christian Jacq z którym w książce pt. "Egipcjanki" polemizuje tu i ówdzie nasz rodak J. Karkowski, twierdzi, że po śmierci Amenhotepa III Teje pozostało dwoje dzieci, które przygotowywała do objęcia rządów w Egipcie.
Jednym z nich był właśnie dorastający wówczas Amenhotep IV, zaś drugim była jej córka, księżniczka Satamon.
Jak zakłada powyższy Ch. Jacq, w tym czasie faktyczną władzę w Egipcie sprawowała Teje.
Nie jest jednak pewnym do końca, czy Teje rządziła jako regentka?...czy jako pełnoprawny faraon?.

Trzeba też dodać, że niedawne jeszcze twierdzenia współczesnych na temat tego, iż ówczesna religia Egiptu nie dopuszczała kobiet do władzy królewskiej pod żadnym pozorem, zaczyna obecnie przechodzić do kolekcji mitów.
Dziś na odmianę pisze się o niebywałej samodzielności i niezależności ówczesnych Egipcjanek.

W niedługim czasie z kart historii znika Satamon i niestety nie wiadomo jeszcze co było tego przyczyną.
Uczeni prześcigają się w swoich domysłach zakładając, że owo tajemnicze zniknięcie kandydatki na władczynię, którą była Satamon mogła spowodować przedwczesna śmierć co w kraju faraonów nie było bynajmniej rzadkością.

Może Satamon zdarzył się jakiś nieszczęśliwy wypadek?...może było to skrzętnie zaplanowane i zawoalowane morderstwo?....a, może Satamon po prostu wycofała się z polityki i ubiegania o władzę na rzecz swojego brata?.
Miejmy nadzieję, że kiedyś w miarę postępowania kolejnych odkryć wykopaliskowych poznamy losy tej księżniczki do końca?...

Edward,


Co do oceny Echnatona przedstawionej przez Trapera, to dodam tylko tyle, że jest dość jednostronna, oparta na stanowisku jego przeciwników. Problem polega jednak na tym, że wiele sądów na temat tego faraona jest wyciąganych na podstawie przedstawień władcy (zwłaszcza te medyczne), bo w końcu mumii nie odnaleziono. Jednocześnie często pomijany jest fakt, że deformacje przedstawione u Echnatona pojawiają się także u jego małżonki, członków dworu, a nawet u urzędników niższego szczebla przedstawianych na malowidłach tego okresu. Czyżby jakaś epidemia padła w tym czasie na dwór egipski?

Dziękuję Edwardzie za tą uwagę historyczną, która jest mi też znana, a której sam nie mogłem zamieścić w powyższym temacie, bo tym samym opisując wstępnie sylwetkę i życie Echnatona zaprzeczyłbym sam sobie.

O tym co pisze Edward w powyższym cytacie swego czasu było dość głośno w środowisku egiptologów i historyków.
Zakładano m.in., że owe zdeformowane postacie na malowidłach z czasów Echnatona są wzorcem przewodnim znanej współczesnym sztuki amareńskiej.
Czy jednak ówcześni artyści mogli tak właśnie postrzegać (czy wolno im było?) nie tylko dwór królewski, ówczesnych dygnitarzy, ale również samego faraona i jego rodzinę?...

Na obecnym etapie nie można temu ani jednoznacznie zaprzeczyć, ani też jednoznacznie potwierdzić.

Na uwagę zasługuje fakt szczegółowego badania mumii niemowląt, które zdaniem znawców są zmarłymi przedwcześnie ( zaraz po urodzeniu, albo urodziły się martwe?), dziećmi faraona Tutanchamona i królowej Anhesenamon.

Jak wiemy, powyższa para królewska była bardzo blisko spokrewniona z władcami XVIII dynastii, a w szczególności z rodziną Amenhotepa III i Echnatona.
Zwłoki niemowląt znalazł H. Carter w grobowcu Tutanchamona i stąd założenie, że mogły to być dzieci tegoż władcy.

W mumiach powyższych niemowląt uwidaczniają się już na pierwszy rzut oka nienaturalnie zdeformowane czaszki, zaś po wykonaniu dokładnych badań uczeni dopatrzyli się w mumiach tych niemowląt niemal takich samych zwyrodnień genetycznych, jakie można spotkać u Amenhotepa III, Echnatona, czy Tutanchamona.

Pewnie jeszcze sporo czasu minie zanim sprawa owych dziwnych wizerunków Echnatona i jego dworskiego otoczenia zostanie wyjaśniona.
Na dziś pozostają dwa podstawowe pytania:
- czy to co widzimy na malunkach , reliefach, obeliskach...to sztuka?
- czy jednak widoczne i niebywale smutne fakty chorób trawiących faraona i jego rodzinę, które w końcu doprowadziły do całkowitego wygaśnięcia XVIII dynastii.

Kiedy po raz pierwszy spotkałem się z kubizmem Pabla Picassa, to jedyna myśl jaka przemknęła mi przez głowę, brzmiała:

- No nie! - jeszcze jeden nieudacznik niemający zielonego pojęcia o malarstwie!...
A potem minął jakiś czas...i trzeba było zwrócić honor owemu mistrzowi jakim bez wątpienia był P. Picasso.

Kim więc był twórca okresu amareńskiego?...fenomenem swoich czasów?...czy tylko chorym, oderwanym od rzeczywistości cierpiącym człowiekiem?....

Pozdrawiam.


Nie widzę powodów dla których Echnaton nie mógłby poślubić Satamon, takie małżeństwa przecież nie były w Egipcie niczym niezwykłym, bo dzięki temu wszystko zostawało w rodzinie. Wydaje mi się prawdopodobne, że tak właśnie było, a Satamon wkrótce po ślubie zmarła, być może przy porodzie, co wpłynęło na to, że szybko zniknęła z historii - tak przynajmniej ja to widzę.

Mumie niemowląt znalezione w grobowcu Tutanchamona to jego dzieci, potwierdziły to badania DNA. Co ciekawe to dziewczynki; Echnaton również miał same córki - przypadek czy wpływ choroby? Chyba raczej to drugie.
nazaa,


Nie widzę powodów dla których Echnaton nie mógłby poślubić Satamon, takie małżeństwa przecież nie były w Egipcie niczym niezwykłym, bo dzięki temu wszystko zostawało w rodzinie.

A i owszem, zgodzę się z powyższym zdaniem, ale tylko w pewnym sensie, a w pewnym sensie dlatego, że od pewnego czasu egiptolodzy i pokrewni im naukowcy badający kulturę czasów faraonów coraz częściej stwierdzają, że owe tak bulwersujące współczesnych małżeństwa kazirodcze: ojciec - córka, czy matka - syn, były prawdopodobnie bardziej polityczne, a co za tym idzie w znakomitej większości bardziej iluzoryczne aniżeli faktyczne.

Proszę zwrócić uwagę na to, że uczeni do dziś nie są w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy dzieci urodzone po śmierci królowej-seniorki pochodziły ze związku ojca i córki?...czy też była to boczna linia królewska którą zapoczątkowała np. któraś z córek, żon lub synów faraona.
Pamiętajmy o tym, że kobiety w Egipcie faraonów miały właściwie nieograniczoną swobodę w swoim osobistym życiu - świadczą o tym chociażby fakty mówiące o tym, ze córka wcale nie musiała słuchać rodziców, albo fakty mówiące o zawieraniu tzw. "małżeństw tymczasowych".

nazaa,


Mumie niemowląt znalezione w grobowcu Tutanchamona to jego dzieci, potwierdziły to badania DNA. Co ciekawe to dziewczynki; Echnaton również miał same córki - przypadek czy wpływ choroby? Chyba raczej to drugie.

W tym miejscu zgadzam się z moją przedmówczynią.

Dziękuję Edwardzie za tą uwagę historyczną, która jest mi też znana, a której sam nie mogłem zamieścić w powyższym temacie, bo tym samym opisując wstępnie sylwetkę i życie Echnatona zaprzeczyłbym sam sobie.
a gdzież uczciwość badacza, który znając jakąś interpretacje, świadomie ją pomija, by udowadniać własną tezę? Oj, nieładnie. Z całą pewnością artyście amarneńscy działali za zgodą, a nawet niektórzy twierdzą, wg wskazań faraona. Być może prawda leży gdzieś pośrodku - z jednej strony występują deformacje ciała spowodowane chorobami, które swoje źródło miały wcześniej, aniżeli w samym Echnatonie, z drugiej strony pojawiła się próba oswojenia poddanych z tym wizerunkiem poprzez sztukę - stąd pewien naturalizm, a może nawet przejaskrawienie deformacji. Może to jest odpowiedź na postawione przez Ciebie pytanie:

Nie bardzo jestem w stanie wyobrazić sobie by artyści egipscy od lat przyzwyczajeni do sztywnych zasad ich sztuki sami radośnie wyskakiwali z propozycją do Echnatona by raczył się zgodzić na przedstawianie go takim jakim w rzeczywistoście był ze wszystkimi tymi ubytkami w urodzie etc. Wydaje mi się rzeczą oczywistą, że to sam Echanton ich do tego zachęcał.

Za czasów Echnatona sztuka egipska po raz pierwszy pokazuje ludzi, którzy wymiotują; potem to się już nie zdarzy. Być może ma to związek z samym Echnatonem, który miał cierpieć na wodogłowie i związane z tym częste torsje. Bardzo często też mówi się o nieprawidłowym rozwoju organów płciowych, bo w moim odczuciu jednak nie bardzo tłumaczy to, że niektóre posągi Echnatona pozbawione są męskich organów płciowych.

Ja w ogóle nie nazwałabym Echnatona tyranem. Nie ulega wątpliwości, że był pacyfistą, brzydził się wszelkimi wojnami i nawet polowaniami, zniósł ponoć karę śmierci w Egipcie i ofiary z ludzi. Miał swoją wizję i się jej trzymał, ponieważ wydawała mu się najlepsza dla jego kraju. Kult Atona przepełniony był miłością.

Bardzo często też mówi się o nieprawidłowym rozwoju organów płciowych, bo w moim odczuciu jednak nie bardzo tłumaczy to, że niektóre posągi Echnatona pozbawione są męskich organów płciowych.
Uzasadnienie takiego przedstawienia można tłumaczyć między innymi religijnym "monoteizmem" - w cudzysłowie, gdyż o żadnym monoteizmie nie może być mowy. Wszystkie bóstwa były w religii egipskiej emanacją jednego boga, w tym wypadku słońca, ożywczej siły, która łączyła w sobie pierwiastek męski i żeński. Echnaton, jako syn Atona łączył w sobie także te dwa pierwiastki - nie tylko był "ojcem" Egiptu, ale jednocześnie był "matką". Być może takie przestawianie postaci miało służyć wyrażeniu tej prawdy. Inni dopatrują się w tym przedstawieniu Echnatona zespołu Frolicha.

Nie bardzo jestem w stanie wyobrazić sobie by artyści egipscy od lat przyzwyczajeni do sztywnych zasad ich sztuki sami radośnie wyskakiwali z propozycją do Echnatona by raczył się zgodzić na przedstawianie go takim jakim w rzeczywistoście był ze wszystkimi tymi ubytkami w urodzie etc. Wydaje mi się rzeczą oczywistą, że to sam Echanton ich do tego zachęcał.

Zaiste tak było Nazo Mistrz rzeźbiarski Bak, zostawił w swoim grobowcu inskrypcję, w której mówi, że sam faraon uczył go fachu. Nie można tego odczytywać dosłownie, chodzi oczywiście o to, że faraon udzielił rzeźbiarzom dokładnych wskazówek co do swoich oczekiwań i wyobrażeń nowego stylu.

Wspomniał ktoś wcześniej, że Echnaton odsuwany był od życia dworskiego. A czego można się spodziewać skoro był on drugim synem? To pierworodny syn, Totmes, był przewidziany jako następca tronu, nic wiec dziwnego, ze to on był "eksponowany" przez rodziców. To już chyba typowe dla Państwa Egipskiego, ze młodsi synowie pozostawali w cieniu starszych. Nieobecność Echnatona na dworze starano się tłumaczyć na równe sposoby: choroba umysłowa, kształcenie się na granicą, widoczne anomalie w budowie ciała chłopca. Gdyby był chory umysłowo wątpię żeby dopuszczono go do władzy, Amenhotep III słynął z tego, ze posiadał ogromny harem, zapewne nie brakowało mu tez nieślubnych dzieci- każde z nich mogło zasiąść na tronie. Pobieranie wykształcenia za granicą nie wydaje się prawdopodobne, w czasach o których mówimy Egipt był centrum świata, to do Egiptu przyjeżdżano się uczyć, nie na odwrót. Zaburzenia w fizjonomii przyszłego faraona są dla mnie bajdurzeniem miłośników romantycznych historii o miłości typu "Piękna i bestia". Jeżeli przyjrzymy się sztuce amarneńskiej, to zauważymy, że cała rodzina królewska była przedstawiana w tej samej manierze. Chude, długie głowy, obfite biodra i uda, wyraźnie zaznaczona talia, szczupłe ręce. Wynikałoby więc z tego, że cała rodzina królewska cierpiała na jakaś dziwną chorobą, ba!, cała arystokracja egipska, bo oni również zaczęli naśladować styl w jakim kazał się portretować Echnaton. Tyle tylko, że po śmierci faraona- heretyka wszystko wraca do normy, córki królewskie nie mają już długich głów i chudych rąk, arystokraci przestają wyglądać jak kosmici rodem z filmów s-f.

Wspomniał ktoś wcześniej, że Echnaton odsuwany był od życia dworskiego. A czego można się spodziewać skoro był on drugim synem?

To jeszcze nie powód żeby biednego Echnatona tak poniewierać. Sposób w jaki był odsuwany od dworu przywodzi mi na myśl, że się go wstydzono i dlatego właśnie odsuwano. Nic nie stało na przeszkodzie żeby wychowywał się na dworze w cieniu starszego brata tak, żeby w razie czego być gotowym do jego zastąpienia, bo starożytni musieli sobie zdawać sprawę z wysokiej śmiertelności niemowląt i dzieci. Takie marginalizowanie młodszego syna bez wyraźnego powodu to taktyczna głupota, wobec czego implikuję sobie, że za tym musiało stać coś więcej niż tylko bycie młodszym z synów, najpewniej ta tajemnicza choroba o której tyle się mówi.


  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •