ďťż

wika

Jak donosi tvp.info Kancelaria Sejmu zacznie ciąć wydatki związane z ''życiem poselskim''. Nasi posłowie niebawem zostaną pozbawieni latania w klasie biznes oraz korzystania z lotniskowych saloników dla VIP-ów.
Nasi parlamentarzyści są oburzenie nadchodzącymi zmianami... rzecz jasna nie wyobrażają sobie funkcjonowania w tak trudnych warunkach. Przecież nie po to do parlamentu poseł przystępował, żeby mu teraz przywileje odejmować.
Pojawiają się lamenty.... mnie zaś oburza, że posłowie są oburzeni!
A najbardziej zdenerwował mnie fragment :
Posłowie spekulują również, że następny w kolejce do cięć jest fundusz, z którego płaci się za lunche wydawane dla zagranicznych delegacji. Do tej pory limit na jedną osobę wynosił 140 zł. Posłowie obawiają się, że będą musieli chodzić z gośćmi do McDonalda, a jako wino będą przynosić najtańszą "Sofię".
Brak słów!
Co mają powiedzie na to emeryci, renciści oraz inni którym 140 zł zostaje na życie?


Powiem tylko tyle.

Rząd niech się zajmie szybką i solidną "reanimacją" naszej umierającej (w pełnym tego słowa znaczeniu!) Służby Zdrowia, bo inaczej nikt z nas nie będzie miał najmniejszej możliwości leczyć się z m.in. owej "Sofii" czy McDonaldów, które jak wiemy są bardzo niezdrowe.

Fakt o którym pisze powyżej Magda jest tylko i AŻ!, kolejnym potwierdzeniem tego, jak bardzo nasi możni są oderwani od naszej smutnej rzeczywistości.

Nie sądzę jednak żeby owe cięcia osiągnęły pożądany skutek, bo kto raz zasmakował, pieniędzy, władzy i rozkoszy z owymi związamymi?..pójdzie po trupach żeby tego nie stracić.

Pozdrawiam.
To typowe poselskie podejście do spraw finansowych. Jeżeli sejm zamierza wyciągnąć łapę po publiczne pieniądze, wówczas nie widzi przeszkody moralnej, natomiast gdy ktoś chce ograniczyć ich wydatki zaczyna się lament.
Pomysł odebrania posłom części przywilejów jak najbardziej popieram. Skądinąd wiem jak wyglądają dodatkowe finanse pospolitego posła i powiem wam, że naprawdę jest to życie ponad stan.

Ogólnie rzecz biorąc to chyba właśnie zaczyna się czas wielkich oszczędności w całej administracji publicznej. Nie wiem czy wynika to z widma kryzysu czy domniemanej dziury budżetowej, jednakże niektóre zalecane cięcia wydają się dość niebezpieczne. Prasa podała w tym tygodniu iż zamierza się wprowadzić restrykcyjne oszczędności w policji i straży miejskiej. Policjanci nie ukrywają oburzenia gdyż najprawdopodobniej będą musieli pożegnać się z obiecanymi przez obecny rząd podwyżkami. Nasze władze przebąkiwały iż oszczędności będą musiały znaleźć się również w samym funkcjonowaniu poszczególnych komisariatów. Ktoś przedstawił pomysł ażeby powykręcać część żarówek, nie korzystać z elektrycznych czajników czy też ograniczyć zużywalność innych przedmiotów codziennego użytku… Cięcia w wydatkach wydają się tutaj niebezpieczne, gdyż w chwili nie dofinansowania policji istnieją podstawy ażeby obawiać się spadku efektywności jej pracy.
Cięcia w budżecie Policji by się pewnie przydały, ale z pewnością nie takie o jakich pisze mój przedmówca.

Nie wiem czy pamiętacie, jak jeszcze do niedawna każdy nowy Komendant Główny Policji obiecywał, że "przewietrzy" policyjne biura i wyśle na patrole uliczne wszystkich tych, którzy obecnie grzebią się w tonach bezsensowych papierów.

Jak wiemy i widzimy gołymi oczami, skutki za każdym razem są w tym resorcie odwrotne do zamierzonych - Policjantom przybywa za każdym razem po wprowadzeniu kolejnych cięć lub "reform", coraz więcej kretyńskiej pracy wymagającej od nich spisywania całymi godzinami sążnistych raportów, których w zdecydowanej większości i tak potem nikt nie czyta.

Nie wiem jak jest u was, ale u mnie Policjanta na drodze można niemal szukać z przysłowiową świeczką, i na dodatek z marnym skutkiem.
Owszem, widać tych panów (nawet dość często), jak urządzają sobie codzienne wycieczki wozami patrolowymi snując się smętnie przez miasto i wydłużając i tak już nieznośne korki na drogach.
A przecież zapewniano nas, że Policjanci będą jak najbliżej to możliwe obywatela, tymczasem owi oglądają sobie powyższych zza szczelnie zamkniętych szyb swoich służbowych samochodów.

Utarło się nawet takie przekonanie, że tam gdzie się biją, pierwsi uciekają Policjanci.

Ja nie ujmuję tu w niczym ciężkiej i odpowiedzialnej pracy Policjantów, chodzi mi o to, że ten resort podobnie jak nasza Służba Zdrowia jest od wielu lat wyjątkowo źle zarządzany.

Dlatego jak słyszę o jakowychś tam "cięciach" budżetowych, to mi ręce opadają, bo niemal zawsze jest już z góry wiadomo, że od głupoty aż ciężko będzie!...

A może by tak dla przykładu:

- czapki Policjantów wymienić na berety?...to już są oszczędności i to pewnie duże!...

A do tego:

- krótkie spodenki, flanelowe koszule, drewniane chodaki, służbowy rower i proca zamiast pistoletu.

Oszczędziłem? ...myślę, że tak.

Pozdrawiam.


W weekend czeka nasz rząd spore wyzwanie. Zbierają się bowiem ministrowie poszczególnych resortów w celu poszukania oszczędności.. Po co? hmm szczerze powiedziawszy nie wiem.

Jakiś czas temu pojawił się temat dziury budżetowej… Wówczas to czołowi politycy rządu, zapewniali iż nie ma żadnej dziury. Ba! Pouczali wszystkich w koło że nie znają się na ekonomi, co spotkało nawet prezydenta któremu zalecali odrobienie lekcji w tym wymiarze. No więc dobrze. Przyjąłem tą informację z ulga na sercu…

Tymczasem okazało się iż potrzebujemy nagle 17 miliardów oszczędności.. Nasz rząd po prostu ustalając budżet nie przewidział pewnych zawirowań. Rozumiem że da się to jednak szybko naprawić w jeden weekend.
Wystarczy przecież zrezygnować z kilku ton spinaczy biurowych, długopisów, kawy do ekspresu, papieru toaletowego… etc.
Czy to nie zakrawa na jakąś groteskę?

No to teraz poważnie. Widziałem dziś minę pana premiera i cóż.. nie wydawał się zbyt zachwycony. Pan minister Sikorski również mówił o bólu jaki będzie trzeba podjąć. W każdym razie z zapowiedzi polityków nic dobrego nie wynika. najprawdopodobniej wszyscy zapłacimy niebawem za ich niekompetencje.

Może wy mi powiecie więc czy jest w Polsce dziura budżetowa? Mamy zacząć się bać?
No dziury chyba niema. Znaleźli 20 miliardów.
A to teraz rodzi mnie się pytanie.
Czyżby poszczególne resorty miały za dużo kasy i szastały nimi?
Bo innego wyjaśnienia nie widzę.
Oszczędności znalazły się w dość szybki tempie. Pięknie to wszystko wyszło w telewizji. Widać że rząd czuwa.
Bardzo podobała mi się wypowiedź pana ministra finansów, który to zapewniał iż bez tych oszczędności możliwe ze za pół roku dziura budżetowa wynosiłaby dwa razy więcej. Oznacza to że rząd w porę się obudził z letargu w jakim znajdował się od roku. Niestety przez ten ostatni stracony rok nie zrobiono nic ażeby ratować nasze finanse. Tymczasem były wiceminister PO w resorcie finansów, prof. Gomułka, w weekend już mówił iż pierwsze symptomy braku pieniędzy były zauważane w sierpniu. Wówczas to oszacowano iż miesięcznie ubywa nam 2 miliardy zł. Styczniowa interwencja, została po prostu za późno przeprowadzona.
Za to ignoranctwo, partii która podobno zna się na gospodarce, przyjdzie nam teraz oszczędzać na nauce, infrastrukturze i budownictwie. Brakuje jeszcze tylko podwyższenia podatków..

Ograbiono w sumie najważniejsze instytucje. Wszyscy eksperci są zgodni co do negatywnej oceny cięć. Centrum im. Adama Smitha bardzo skrytykowało oszczędności w takich dziedzinach jak budownictwo czy edukacja.

Dziwi mnie działanie rządu który na kryzys (którego tak naprawdę jeszcze nie poczuliśmy – co jest kwestią tygodni) odpowiada wielką narodową zbiórką do skarbonki… Cóż nam przyjdzie z tych oszczędności kiedy złotówka zaczyna tak drastycznie słabnąć wobec euro czy franka szwajcarskiego? Dla mnie powinno się prowadzić bardziej ekspansywną politykę gospodarczą, polegającą na rozpoczęciu chociażby budowy dróg, etc.
Potrzebne są nam inwestycje, a nie chowanie pieniędzy w dziupli i czekanie na „czarny scenariusz”.
Jak wiemy, pan prezydent w ostatnich dniach wyraził gotowość do rozmów z premierem Tuskiem i ludźmi z jego rządu odpowiedzialnymi za finanse i gospodarkę naszego kraju.
Zdaniem prezydenta Kaczyńskiego, ten huraoptymizm niektórych członków rządu i partii obecnie rządzącej może zakończyć się totalną katastrofą, na cofnięcie której może potem nie być sposobu.

Bardzo niepokojącym jest fakt słabnięcia naszej złotówki o czym wspominał mój przedmówca, której to przerażająco szybki spadek spowodował już niemal panikę wśród wielu znaczących na naszym rynku inwestorów, a i na naszych giełdach zaczyna się też robić nader nieciekawie.

Chodzi o to, że te rzekome 20mld., które to podobno w tak szybkim tempie znalazł rząd, nie do końca ma uzasadnienie w faktach.

Ale nie o to chodzi, ażeby przeszkadzać tym, którzy jakby zaczęli budzić się wreszcie z polityczno-wyborczego letargu podczas którego niektórzy chyba rzeczywiście uwierzyli w owe przedwyborcze "cuda", ale należy bardzo dokładnie przyglądać się owym "poszukiwaczom zaginionych skarbów", bo inaczej znów na jednego obywatela (tym razem nie PRL, a RP), zacznie przypadać statystycznie: ćwierć kostki Ceresu, pół bułeczki (ale za to "maślanej" ), i filiżanka kawy marki "Tutek" lub "Dobrzynka" - herbata jako napój o wyjątkowej szkodliwości dla zdrowia ludzi - nie będzie rozdzielana z rozdzielnika państwowego .

Jak wielu z was wie, są resorty z których w obecnej chwili niczego zabierać wręcz niewolno!.
Tymczasem słyszę, że i w naszej ledwo zipiącej Służbie Zdrowia też jakoweś cięcia być mają - to pewnie m.in. dlatego ów nieprzemijający szampański humor obecnego premiera i niektórych jego wasali wprawia mnie na przemian, a to w prawdziwy niepokój, a to w nieukrywane przerażenie, gdyż nadal jeszcze pamiętam owe łajdackie słowa niejakiego Jerzego Urbana, który rzekł był niegdyś w podobnej sytuacji do tej, którą zaczynamy już odczuwać:

- rząd się sam wyżywi....

P.S.

Kto przeżył stan wojenny i poprzedzające go lata komuny, ten wie dokładnie o czym napisałem powyżej.

Pozdrawiam.

ćwierć kostki Ceresu, pół bułeczki (ale za to "maślanej" ), i filiżanka kawy marki "Tutek" lub "Dobrzynka" - Taka rzeczywistość jest mi znana jedynie z Kabaretu Tey, gdzie Zenon Laskowik w jednym z najsłynniejszych skeczów przywołuje właśnie takie fakty. Oby nikt w Polsce nie musiał tego przeżywać na nowo.. Nie będzie się z czego cieszyć.

Proszę zwróć też uwagę na "walkę" z bezrobociem proponowaną i stosowaną już niestety przez obecnych rządzących.
Jakby "koronnym" przykładem na powyższą są zasady zatrudniania naszych lekarzy, którzy pracują nieprzerwanie całymi miesiącami na 3-4 etatach - bywa, że i naraz.
Sam byłem świadkiem, i to ładnych kilka lat temu, jak jednemu z nich wypłacono należności za przepracowanie 1024 godzin w jednym tylko miesiącu.
Jak obliczymy już wówczas - żaden, nawet najdłuższy miesiąc w roku niema 1024 godzin (miesiąc 31 dniowy ma 744 godz.), a przecież ten swoisty "rekord" został od tamtej pory niejednokrotnie pobity!.
Lekarze, którzy nie wychodzą ze swoich gabinetów są już od dawna niebezpieczni sami dla siebie - o ich pacjentach nie wspominam umownie, żeby nie siać nadmiernej paniki.
Teraz rząd w swej niezmierzonej mądrości wpadł na kolejne tego typu "pomysły"...
Otóż, na dziś przyjmuje się tzw. ratowników medycznych o różnym stopniu wykształcenia, ale za to bez jakiegokolwiek doświadczenia - i to w przerażającej większości przypadków.
Tymże "młodym, napalonym gniewnym" proponuje się aż trzy etaty w jednym - na przykład na tzw. "umowę-zlecenie" w której to umowie czas pracy jest nieograniczony.
Tako więc takowy powyższy może pracować jako ratownik przez 12godz., potem kolejne 12 jako dyspozytor (często nie znający terenu), wreszcie jako kierowca karetki bez żadnego stażu czy znawstwa tej profesji - to ostatnie ma chyba zwiększyć śmiertelność na naszych drogach, która i tak jest już niewiarygodnie wysoka.
Ponadto niejeden z owych "zapracowanych gniewnych" jest zatrudniony jeszcze w jakimś macierzystym zakładzie pracy na umowę stałą (np. PSP, albo któryś z okolicznych szpitali), gdzie pracuje co najmniej przez 12 godz., a w przypadku Państwowej Straży Pożarnej dyżur strażaka trwa 24 godz....

Co jest ciekawym w interpretacji tego nowego "zjawiska"?.
Otóż, jak się okazuje:

- pan Ixiński, który zakończył właśnie pracę jako dyspozytor, nie jest tym samym Ixińskim, który rozpoczyna pracę jako kierowca, a to dlatego, że pomimo, iż jest to ta sama osoba, to przecież nie pracuje on (ona) na tym samym stanowisku więcej niż dopuszczalne 12godz., - "przeciwnie" - właśnie na kolejne 12 godz. zmienił profesje "przeistaczając" się np. w dzielnego strażaka...
Cuda?...nic podobnego! - żałosne fakty!.

Wreszcie - niedawno rząd wprowadził poprawkę do naszego prawa pracy zezwalając emerytom i rencistom na dorabianie bez wymaganego dotąd limitu godzin zatrudnienia.
Tak więc dziadzio może już spokojnie dorabiać całymi nocami czekając na swoją emeryturkę.

Wszystko to nic - tylko jak to wygląda naprzeciw owego bezrobocia z którym tak "usilnie" walczą nasi decydenci?...

Jeśli dla przykładu ja, czy Magda weźmiemy po trzy etaty na 8 dostępnych, to może jeden, a w skrajnym przypadku dwóch ludzi jeszcze coś tam przy naszej pazerności obliże...a inni?...ma mi być "przykro" już?...czy jeszcze trochę taktycznie odczekać?...

Wybaczcie ten ton, ale wygląda na to, że gabinet Tuska, to kolejna ekipa "herbu kpina", a to zapowiada kolejną nędzę, kolejne poniżenia, kolejne upadki i tak już bardzo zmęczonych Polaków.

No, ale żeby jakoś zakończyć te moje narzekania wypadałoby przynajmniej na koniec rzec coś mądrego, ale i dodającego otuchy.

Otóż, starzy ludzie chcąc podnieś upadłych z nędzy i niedostatku na duchu, zwykli byli powiadać:

"Pamiętajcie, że z głodu zmarły potężne miliony ludzi na świecie - ale jeszcze się nikt nie zes...ł!" .

I tym to optymistycznym akcentem kończę rozważania na temat owych "cięć", które mają nas zdaniem obecnego rządu ponownie podnieść na nogi - tylko od kiedy my na nich samodzielnie stoimy?...

Pozdrawiam.
Chyba pora postawić zasadnicze pytanie - z czyjej winy powstały owe braki , dziury budżetowe? Jak nazwać nieumiejętne zarządzanie mieniem publicznym? Przykłady które podał Traper wystarczają aż nadto, by się przekonać jak bardzo jest źle.

Przecież wszyscy płacimy podatki , utrzymujemy całą machinę..Cięcia , czy one nie godzą w przeciętnego Polaka ? Rząd zapewnia, że nie! Toż to czysta hipokryzja !

Ministerstwo Obrony Narodowej prócz zapowiedzi o końcu misji wojskowych na wzgórzach Golan, oraz w Libanie ograniczy również zamówienia na sprzęt wojskowy ... w tych zakładach pracuje kilkaset osób nie trudno przewidzieć co się stanie gdy zamówienia przestaną napływać.
Tusk nadal będzie uśmiechał się z satysfakcją i nadal będzie zapewniał, że nasze społeczeństwo może spać spokojnie?
Magda..,


Ministerstwo Obrony Narodowej prócz zapowiedzi o końcu misji wojskowych na wzgórzach Golan, oraz w Libanie ograniczy również zamówienia na sprzęt wojskowy ... w tych zakładach pracuje kilkaset osób nie trudno przewidzieć co się stanie gdy zamówienia przestaną napływać.

Obecny Minister Obrony Narodowej miał być wg Tuska pełnym profesjonalistą najlepiej znającym to, czego się podjął jako szef powyższego resortu.
Tymczasem minister Bogdan Klich jest moim zdaniem niemal pełnym odzwierciedleniem sytuacji w jakiej znalazła się nasza armia - ba tam - armia?! - to chyba zbyt duże określenie tego co my jeszcze nadal tym słowem określamy.
Na dzień dzisiejszy nasze siły zbrojne liczą ok. 89.000 żołnierzy i oficerów - to jest mniej więcej tyle, co jakieś dwa korpusy.
Podobno marzeniem pana min. Klicha jest armia licząca 120.000 żołnierzy.
Tymczasem owe cięcia w budżecie MON jakby przeczą marzeniom p. Klicha.
Co więcej, chodzą też słuchy, że stan osobowy naszej armii ma być jeszcze bardziej okrojony, i jeśli to jest prawda, to możemy właściwie mówić o upadku naszego wojska.

A przypomnijmy sobie rok 1939 i sytuację naszej armii w której wówczas była - wierzyć się nie chce, że dziś doszliśmy do tego samego co wówczas.

Z taką armią jaką mamy obecnie możemy sobie co najwyżej pójść łapać ptaki, bo na jakoweś "huczne" polowanie to właściwie już nas raczej nie stać.

I wreszcie to o czym mówi powyżej Magda.
Rząd PO miał być rządem zrzeszającym w swoich szeregach kwiat inteligencji polskiej.
To co widać obecnie, przypomina moim zdaniem jakiś nieznany mi dotąd rytuał "strzyżenia naiwnych" mocno zaprawiony znakomitym samopoczuciem i szampańskim humorkiem premiera Tuska i jego ekipy - tylko z czego oni się tak cieszą?....

Pozdrawiam.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •