ďťż

wika

Dyplomacja zawsze opiera się na pewnej wstrzemięźliwości w wypowiedziach publicznych, badaniu drugiej strony, przekazywaniu uogólnionych i ostrożnych informacji na temat rozmów, aby ich nie spalić. Bardzo ważnym elementem jest także znajomość języka drugiej strony i to na dobrym poziomie, by odczytać nie tylko słowa, ale i to, co między słowami. Oczywiście, w czasie oficjalnych spotkań każda strona ma swojego tłumacza. Nie bardzo wiem, jak wygląda rozmowa telefoniczna, kto w niej bierze udział i jak wygląda kwestia tłumaczenia.
W każdym razie nasz pan prezydent kolejny raz zachował się dość niefrasobliwie po swoim telefonicznym kontakcie z Barakiem Obamą, od razu informując opinię publiczną, że projekt tarczy będzie kontynuowany. Zaprzeczyła temu strona amerykańska, a kancelaria teraz próbuje zbierać mleko, które się rozlało. Kolejny też raz pan prezydent znalazł się na pierwszej stronie jako przykład dla tworzonej ekipy Obamy, by nie podejmować z oficjelami zagranicznymi rozmów na temat polityki zagranicznej (forma dość kategorycznego zakazu, by nie było przeinaczeń, jakiego dopuściła się strona polska).
Inną jeszcze kwestią jest sprawa znaków, jakie odczytują dyplomaci zagraniczni, które przekazuje kancelaria i pan prezydent. Brak zaproszenia dla Wałęsy na bal zwany potańcówką na pewno nie będzie dobrze odczytany. Czy może pan prezydent się obawiał, że Wałęsa cieszyłby się większym zainteresowaniem niż on sam? Trudno taką zaciekłość rozumieć, tym bardziej, że jednak szkodzi Polsce - obraz przekazywany na zewnątrz przez kancelarię prezydenta jest dość tragiczny.


Co do znajomości języka.. to właśnie wyszło na jaw iż pan prezydent Kaczyński zaczął uczyć się angielskiego. Potwierdziła te informacje kancelaria prezydenta. Podobno nawet część rozmowy z Barackiem Obamą odbyła się bez pomocy tłumaczy. Mam nadzieje że na „dzień dobry” nie skończyła się ta umiejętność. Media zwróciły też uwagę iż Kaczyński rozmawiał ostatnio po angielsku z jakimś dziennikarzem. Coś się więc w tej materii ruszyło. Lepiej późno niż wcale.
znać język na poziomie komunikacji podstawowej to jedno, a znać język na poziomie niuansów, umieć wyłapać czasem trudne do uchwycenia szczególiki, to drugie. Nawet znając język, korzysta się często z pomocy tłumaczy, by dać sobie czas na właściwą, dyplomatyczną odpowiedź.
Akurat oglądałem wczoraj program Tomasza Lisa, w interesującej nas tu części z Andrzejem Olechowskim i Pawłem Kowalem. Andrzej Olechowski występował jako członek PO i w takiej w zasadzie roli. Mimo tego partyjnego fraka, którego wbrew samemu Lisowi się nie wypierał, wręcz przeciwnie, całą sprawę z ujawnieniem rozmowy prezydenta z Obamą bagatelizował. Muszę przyznać, że choć jako za politykiem szczególnie za nim nie przepadałem, zrobił na mnie podczas tej rozmowy duże wrażenie i jako polityk i jako dyplomata. Tym bardziej, że występował na pozycji osoby, która będąc w jego sytuacji powinna dyskontować tę wpadkę prezydenta. Przyznam też, że jego podejście do sprawy bardzo do mnie przemawia. Media niepotrzebnie tyle czasu temu poświęcają i tak się tym emocjonują. Zdarzyła się urzędnikom z kancelarii prezydenta wpadka, sprostowali i tyle. A w telewizjach rozprawiają o tym cały tydzień. I potem przechodzi to na ludzi, którzy też zaczynają traktować to wydarzenie jako najważniejszą sprawę w mijającym tygodniu.



Media niepotrzebnie tyle czasu temu poświęcają i tak się tym emocjonują. Zdarzyła się urzędnikom z kancelarii prezydenta wpadka, sprostowali i tyle. A w telewizjach rozprawiają o tym cały tydzień. I potem przechodzi to na ludzi, którzy też zaczynają traktować to wydarzenie jako najważniejszą sprawę w mijającym tygodniu. Ja się mogę tylko pod tym podpisać. Zgadzam się. Polskie media są dla mnie w wielu przypadkach po prostu niedojrzałe. hmmm. a może to złe słowo. Moz nasze media są zwyczajnie brukowe. Ta ciągła gonitwa za sensacją. Wczoraj mięliśmy chociażby program Teraz My, gdzie ministra Drzewieckiego posądzono o znęcanie się nad żoną… Poważny polityczny program zmienił się w jakieś Rozmowy w Toku, a Sekielski z Morozwoskim wbili się w sukienkę Ewy Drzyzgi. Uwłaczające i głupie. Ogólnie przyjęliśmy nazywać tego typu kwestie tematami zastępczymi…

PS. przepraszam za tą dygresję odchodzącą od głównego tematu.

Poważny polityczny program zmienił się w jakieś Rozmowy w Toku
Bo oni sąsiadują, ale z "Rozmowami w Tłoku" (jeśli ktoś ogląda program Majewskiego, wie o co chodzi).
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •