ďťż

wika

Od dłuższego czasu światowe media zastanawiają się co dzieje się z przywódcą Korei Północnej. 66-letni dyktator ostatni raz pojawił się publicznie w połowie sierpnia. Co dziwne nie uczestniczył on w obchodach niezmiernie ważnych dla tamtejszego systemu świętach narodowych (np. na paradzie wojskowej z okazji 60. rocznicy powstania komunistycznej Korei.).

Spekulacje pojawiły się od razu. Podejrzewa się chorobę Kima albo nawet śmierć. Amerykanie twierdzą, że dyktator miał udar i obecnie jest po operacji mózgu. Dochodzą nas głosy o rzekomym sparaliżowaniu przywódcy. Japonia dopuszcza możliwość ewentualnego puczu. Phenian natomiast milczy, zapewniając że wszystko jest w najlepszym, komunistycznym porządku.

Gdzie jest jednak Kim Dzong Il?


Ostatnio mieli być u niego specjaliści z Niemiec i Francji bodajże (tak przynajmniej twierdzą Japończycy), żeby go wyleczyć z tego, co mu doskwiera, więc chyba nie jest z nim aż tak źle. Ma kasę, to sobie może pozwolić na najlepszych lekarzy Myślę, że jeszcze nie umarł, tylko jest chory tudzież kuruje się i jeszcze nie raz go pewnie zobaczymy.
Weźmy także pod uwagę teorie mówiące, że obecny Kim Dzong Il to oszust, bowiem w jego rolę miał wcielić się jeden z jego sobowtórów, a taką to teorie wymyślono po tym jak otrzymano zdjęcia, na którym owy Kim był o centymetr niższy niż prawdziwy koreański przywódca

Wydaje mi się ,że te wszystkie teorie to pobożne życzenia świata, by On już odszedł, ale cóż z tego nawet gdyby był rzeczywiście martwy. Proponuje zastanowić się nad pytaniem takowym - czy reżim komunistyczny w Korei Północnej jest obecnie zagrożony, i czy śmierć kogoś takiego jak Kim Dong Il może coś zmienić w tym komunistycznym państwie ??
Dobre, naprawdę dobre z tym jednym centymetrem, ale chyba oderwane od rzeczywistości. Ja rozumiem pięć, dziesięć centymetrów, ale jeden? Toż to jest nic Można zmaleć, można urosnąć - ot choćby jak Silvio Berlusconi kiedy sobie zafundował buty na koturnach

Nie wydaje mi się by reżim w Koreii był zagrożony. Kim na pewno już dawno wyznaczył swojego zastępcę.


W czasie ostatnich kilku miesięcy mieliśmy wiele plotek o losach Kim Dzong Ila. Przed wiosna 2008 roku doniesiono międzynarodowej opinii publicznej o udanym zamachu na wodza podczas spotkania z robotnikami.
Mówicie tutaj o różnicach w wysokości Kima, a tymczasem specjaliści porównujący głos tego pana z ostatnich przemówień z wypowiedziami wcześniejszymi, stwierdzili ze różni się on swoja barwą i najprawdopodobniej nie należy do północnokoreańskiego przywódcy.

Jeżeli coś ma się zmienić w tym komunistycznym państwie po śmierci dyktatora, to może to być właśnie podejście do gospodarki. Jak wiemy obecnie Korea Północna opiera się o doktrynę dżucze, czyli samodzielności i planowania centralnego. Nie jest jednak tajemnicą, że takowa doktryna po prostu nie wypala, Phenian nie jest w stanie wyżywić na podstawie tylko swojej gospodarki swojej ludności. Z kolei szantażowanie świata użyciem bomby atomowej i wymuszanie za to pomocy żywnościowej na dłuższą metę także nie ma większego sensu.

Prawdopodobnym scenariuszem wiec po śmierci Kim-Dzong-il’a jest właśnie zmiana strategii gospodarczej, i w ten sposób otwarcie się na świat. Nie widzę jednak możliwości otwarcia takiego jak uczyniły to Chiny. Korea Północna w moim przekonaniu to całkiem inny świat, a reżim tam utrzymujący się tak twardy, że raczej nie zliberalizuje się tak jak to ma miejsce w Chinach pod względem gospodarczym rzecz jasna.
Wydaje się raczej, że reżim w końcu padnie, niż ewoluuje w sensie gospodarczym i dzięki temu przetrwa a nawet się umocni jak ma to miejsce w Chinach.

Wydaje się raczej, że reżim w końcu padnie, niż ewoluuje w sensie gospodarczym i dzięki temu przetrwa a nawet się umocni jak ma to miejsce w Chinach. hmm no nie jestem takim optymistą. Korea pod względem sprawowania władzy nie wiele różni się od Chin. W Korei także nie są przestrzegane prawa człowieka, ludzie zamykani są w obozach koncentracyjnych, a około miliona osób cierpi głód. Reżim jest bardzo silny, a i większość nakładów finansowych idzie na dozbrajanie. Nie ma obecnie realnej wewnętrznej siły która mogłaby przyczynić się do zupełnego upadku Korei Północnej. Moglibyśmy poszukać czynnika zewnętrznego w postaci Japonii, USA a przede wszystkim Korei Południowej. Jednak czy na to pozwoliłaby największa potęga regionu? Pekinowi na pewno nie zależałoby na upadku reżimu. Czym innym jest natomiast kwestia gospodarcza. Chiny niedawno nawiązały bliższą współpracę z Phenianem. Co więcej, Korea Północna, eksperymentuje z kapitalizmem w kilku prowincjach swojego kraju (szczególnie przygranicznych z ChRL). Zauważa się tam pewne oznaki systemu wolnorynkowego.

Moim zdaniem Korea Północna z biegiem czasu upodobni się do Chin pod względem gospodarczym i pod względem prowadzenia polityki międzynarodowej.

hmm no nie jestem takim optymistą. Korea pod względem sprawowania władzy nie wiele różni się od Chin. W Korei także nie są przestrzegane prawa człowieka, ludzie zamykani są w obozach koncentracyjnych, a około miliona osób cierpi głód. Reżim jest bardzo silny, a i większość nakładów finansowych idzie na dozbrajanie.
Pisząc o rozpadzie komunistycznego reżimu w Korei Północnej bynajmniej nie miałam tu na myśli najbliższych lat, jest to kwestia powolnego rozpadu systemu.

Trzeba zaznaczyć podstawową w moim przekonaniu kwestię – Chiny wybrały swoja drogę do komunizmu, przechodząc z gospodarki centralnie planowanej na wolnorynkową. Odrzuciły przestarzałe i utopijne idee radzieckie, że można być samowystarczalnym ekonomicznie i do tego jeszcze panować nad światem. Przy współudziale Amerykanów dało to świetne efekty i obecnie mimo, że Chiny tkwią nadal w systemie komunistycznym rozwijają się świetnie, dzięki zabiegowi jakie Chiny wykonały w poprzednim stuleciu. Dzięki temu utrzymanie reżimu komunistycznego jest możliwe.

Korea Północna z kolei przyjęła po trochu wzorce radzieckie, chociaż nie do końca, bowiem wypracowała własną idee juche, którą można rozumieć jako samowystarczalność, samostanowienie. Jak widać jednak, nie tylko na przykładzie Korei Północnej ale także i innych państw, które niegdyś chciały być całkowicie samowystarczalne, ta idea zawsze legnie w gruzach, i bez nawiązania stosunków z innymi krajami, dane państwo, czy może raczej – system upada. Tak też będzie w przypadku Korei Północnej, chybże znajdą się ludzie na tyle postępowi by uratować system w Korei poprzez przeprowadzenie całkowitej reformy systemu gospodarczego bo od tego zależy wszystko. Samo męczenie ludzi, czy też grożenie światu bombą atomową nie wystarczy aby dany system mógł się utrzymać. Jak na razie Korea stoi na bardo cienkich już gospodarczych nogach, i wszystko zależy od tego, czy następcy Kim’a (bo w moim przekonaniu sam Kim Dzong-il jest zbytnim konserwatystą by mógł coś zmienić zwłaszcza w obliczu tego, że zapewne jego stan zdrowia jest nie najlepszy), będą na tyle rozumni, by dostrzec niebezpieczeństwo rozpadu systemu, który jest nieunikniony w przypadku gdy nadrzędną ideą jest idea utopijna – czyli idea samowystarczalności.

Serenity w sumie to nasze zdania są do siebie zbliżone poza tym, że moim zdaniem Korea wstąpi na drogę Chin. Jest to oczywiście długofalowy proces ale jak najbardziej prawdopodobny. Wydaje mi się że całkowicie powątpiewasz w mądrość jajogłowych politruków koreańskiej partii komunistycznej. Jestem przekonany że Partia Pracy Korei widzi to co cały świat. To że izolacjonizm i dotychczasowe zarządzanie państwem nie przynosi efektów. Co więcej myślę ze najwyższe szczyty władzy są świadome że jeżeli nie pójdą drogą chińską, to będą zmuszone oddać kiedyś władzę. Musi więc dojść do przełamania polityki dżucze.

Nie ma na razie żadnych realnych i wiarygodnych podstaw, ażeby przypuszczać że Phenian pójdzie drogą Chin. Jak na razie tylko Państwo Środka ze wszystkich państw komunistycznych dawniej istniejących, oraz obecnie jeszcze się utrzymujących, dokonały takiego przewrotu, ażby być tworem komunistyczno-wolnorynkowym, i dzięki temu móc istnieć dalej i fantastycznie się rozwijać.
Jak na razie w Korei nie ma żadnych symptomów, ażeby coś miało się zmienić na korzyść reżimu, raczej póki co jest to równia pochyła która prowadzi do rozpadu systemu.

Proponuje zastanowić się nad problemem czy jest możliwe zjednoczenie Korei Północnej z Południową ?? czy różnice między tymi odrębnymi obecnie krajami są do zniwelowania, a może jest to tylko sztuczny podział ?? czy w wypadku zjednoczenia będziemy mieć do czynienia z sytuacją taką jak w Niemczech, gdzie różnice nigdy nie zostały zatarte ?? A może jednak jakże bogate południe jest w stanie podciągnąć północ tak, by półwysep koreański stał się jednolitym, nowoczesnym i demokratycznym państwem ??

Proponuje zastanowić się nad problemem czy jest możliwe zjednoczenie Korei Północnej z Południową ??
nawet południe nie chce takiego zjednoczenia - po prostu nie jest w stanie udźwignąć ciężaru takiego zjednoczenia. Nie przypuszczam, by ideologicznie słuszne poglądy północy mogły w ogóle brać pod uwagę zjednoczenie na zasadach równych praw. Jeżeli już, to podbicie południa i narzucenie własnej struktury polityczno-ideologiczno-gospodarczej. A na to nie zgodzi się raczej świat. Więc jak na razie kwestie zjednoczenia możemy sobie podarować.
Tymczasem Times podaje że Koreą Północną rządzi obecnie niejaki Chang Sung Taek, zięć Kim Dzong Ila. Chang Sung Taek jest od 2006 roku przewodniczącym Robotniczej Partii Korei. Tym samym miał stać się najbliższym współpracownikiem dyktatora z Phenianu.
Informacja o tym, że tak naprawdę państwem północnokoreańskim rządzi Chang Sung Taek pojawiła się już dość dawno temu. Miał on sprawować kluczowe funkcje jeszcze przed domniemanym wylewem krwi do mózgu Kim Dzong-ila.
Chang Sung Taek to jeden z najbliższych współpracowników tzw. Ukochanego Przywódcy, prywatnie jest de facto mężem siostry Kim’a. Czy rzeczywiście, nawet jeśli państwem rządziłby Taek czy coś może zmienić się na lepsze w rozumieniu demokratyzacji ?? Czy jest to nowa jakość, o której rozmawialiśmy w tym temacie ??
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •