wika
Predator widzę nie chce zacząć więc ja będę tym pierwszym. Nie będę się powtarzał więc tylko się zacytuję:
Była jedna rzecz w tym filmie która przeszkadzała w normalnym odbiorze filmu. Ba nawet więcej ta rzecz wkurwiała niemiłosiernie. A mianowicie oglądaliście kiedyś film w kinie, gdzie w co drugiej scenie widać mikrofon nad aktorami i nie chodzi tu wcale o wyłaniający się gdzieś z góry malutki kawałeczek mikrofonu, tylko cały mikrofon razem z całym osprzętem towarzyszącym. Film był w dziwnym formacie, wszystko było rozciągnięte wszerz, co chwilę pojawiały się jakby kontrolne paski na dole lub na górze ekranu, w niektórych scenach widać było kawałek greenboxu zamiast efektów. A teraz najlepsze w finałowej walce Czerwonego ze Złotą Armią a potem z księciem Nuadem czy jak mu tam, widać było bezczelnie pasek na dole lub na górze bez efektów specjalnych, albo złota armia przenikająca przez przedmioty. Widać złotą armię ale bez nóg bo gdzieś zniknęły, nie one wcale nie zniknęły, po prostu efekty je przedstawiające gdzieś zniknęły, widać było tylko podłogę albo inna część dekoracji. Czuję się oszukany, kto dopuścił tego typu kopię do polskich kin, wy też to mieliście czy tylko w moim mieście tak pokpili sprawę. Wydawało mi się że oglądam dodatki do filmu na DVD a nie sam film.
Jak to jest z naszymi kinami?. Zapraszam do dyskusji i przepełnionych jadem opi
radziłbym zmienić tytuł, bo wg mnie jest zupełnie nieadekwatny do tego co jest w wątku:) Jeśli chodzi o jakość to można narzekać na to, że normalne filmy wyglądają jak grindhouse'y, ale z tego co wiem to kino chyba nie jest w stanie przeskalować obrazu i pokazywać to co powinno być zasłonięte ? to chyba wina dystrybutora?
Aż takich atrakcji to nigdy nie miałem, najgorsze co mi się przytrafiło to kilka razy coś takiego, że górna połowa filmu była przesunięta w dół, a dolna do góry i tak przez ładnych parę minut. Oczywiście narzekać na maksymalnie zjechane kopie filmów, które wyświetlają dopiero kilka dni to tak jak narzekać na polskie drogi...
Ja za to miałem "przyjemność" oglądać Apocalypto w 4:3 :p Nie wiem czy to była wina kopii, czy po prostu puścili "tak sobie", ale żeby już w kinie obcinali format obrazu..
Mam do was pytanie, czy jak oglądaliście Hellboya to czy w scenie przywracania do życia Złotej armii, wiecie to z trybikami i innymi kolorowymi badziewiami to na dole jak i na górze ekranu były koncept arty tej sceny(trzy arty na górze jak i na dole). Nie wiem może to było tak zamierzone, może tak w filmie jest ale wolę się upewnić.
Nie wiem do tej pory kogo winić za coś takiego, kino czy dystrybutora.
Edit:
Co do zmiany nazwy tematu to nie mam pomysłu jak go inaczej nazwać. Czekam na propozycję to zmienię.
Nic nie było, film to film, takich rzeczy nie ma w filmach, chyba że kiedyś Tarantino wpadnie na podobny pomysł.
takich rzeczy nie ma w filmach,
A widzisz w kinie w którym ja byłem puszczali drugą część czerwonego z takimi rzeczami. To chyba najdziwniejsze z tego wszystkiego
Czy obraz był w takim razie (całościowo, z tymi paskami) mniej więcej kwadratowy? Bo oryginalnie ten film ma proporcje 1,85:1, więc więcej obrazu u dołu i góry musiało go zbliżyć do 4;3.
No właśnie to jest kolejna dziwna rzecz mimo tych pasków obraz był nienaturalnie rozciągnięty. Niektóre sceny raziły przez to swoją brzydotą.
Osobiście denerwuje mnie dziwne zjawisko z dźwiękiem. Np. taki Dark Knight na pokazie byłem w zwykłej sali kinowej bodajrze 3 w multi. Wrażenia dźwiękowe były wręcz niepowtarzalne wszystko było głośne i wyraźne, od wystrzałów, muzyki po zgrzytający kręgosłup Jokera w sali przesłuchań. Natomiast za drugim razem pokaz odbywał się w najlepszej sali kinowej multi i co ??. Dźwięk był strasznie wyciszony, słychać było tylko charakterystyczne pogłosy czegoś co powinno być niezłym kopem. Podobnie było na 3:10 do Yumy tutaj z trudem było wysłuchać ze zrozumieniem kwestie dialogowe a o reszce to można było sobie pomarzyć.Na kinie domowym wartym 200 zł uzyskałbym lepszy efekt. Sam nie wiem albo operatorzy w kinach przysypiają albo kopie nie zawsze się spisują.
P.S. Kumpel operator kina mówił że kiedyś była niezła maniana z Władcą i maratonami z nim związanymi. Na całą Polskę była tylko jedna kopią a operatorzy mają pewien zwyczaj ucinania pierwszej poszarpanej klatki przed nałożeniem szpuli na projektor. Podobno film był miejscami pocięty jak ser szwajcarski
I weź tu człowieku nie korzystaj z alternatywnych form zapoznawania się z najnowszymi (i nie tylko) filmami.
Odnośnie Hellboya II - wybaczcie, że to powiem, ale jakiś miesiąc temu oglądałem R5, której jakość, w stosunku do tej, jaką widział Danus to niebo a ziemia.
Dziwny jest ten świat,..
Dziwne to jest to, ze Danus, ktory pewnie zaplacil ze 20 zl za bilet, widzac jaka jest kopia, nie wstal i nie wyszedl proszac o zwrot pieniedzy, tylko grzecznie siedzial i ogladal sciagnieta z netu probna wersje...
Mental zamiast poprawiać to napisz coś sensownego w tym temacie. Chyba, że do kina nie chodzisz
najpierw pokaz mi film, na który warto iść. wtedy pójdę.
Mój drogi, ja to bym Cię chciała zobaczyć na Mamma Mia
Jest w Poznaniu bardzo miłe kino Malta, w którym obejrzeć można to Delikatesy, to znowu Trio z Belleville, czy coś tam o poziomkach Boli jednakże, że kiedy bywałem tam na filmach znanych mi skądinąd, były one niemiłosiernie pocięte, i to bez ładu i składu. Tak, jakby dostali taśmę, która wcześniej przeszła, powiedzmy, cały akademik - i pewne zużyte miejsca poszły pod nóż. Nie wiem w czym problem, ale to frustruje, zwłaszcza że wypadały nierzadko sceny magiczne, jak choćby sprawdzanie sprężyn łóżka w Delikatesach.
Dlatego marzy mi się żeby wszystkie filmy puszczane były cyfrowo.
Sam podczas drugiego seansu TDK doznałem grindhousowegos stopienia się taśmy, bo się projektor zaciął i przez ileś tam minut operator ciął i sklejał. Na kolejnym seansie widać było brakującą sekundę filmu. Ale to był jeszcze nowy film. Co innego gdy kopia ma już ileś tam miesięcy, albo i lat, wtedy takie cuda jak te opisane przez Barta - można sobie tylko wyobrazić ile razy taka kopia musiała mieć wycinany spalony fragment taśmy.
Pamiętam okropny seans Joanny d'Arc w ŁDKu. Ciągle sceny urywały się dosłownie w połowie dialogu.
kiedy bywałem tam na filmach znanych mi skądinąd, były one niemiłosiernie pocięte, i to bez ładu i składu. Tak, jakby dostali taśmę, która wcześniej przeszła, powiedzmy, cały akademik - i pewne zużyte miejsca poszły pod nóż. Nie wiem w czym problem, ale to frustruje, zwłaszcza że wypadały nierzadko sceny magiczne, jak choćby sprawdzanie sprężyn łóżka w Delikatesach.
Ja znowu pare miesiecy temu przeszedlem sie na "Barton Fink" do warszawskiego kina "Luna". Film byl strasznie hmmm podrapany. "Zdrapki" byly wzgledem siebie rownolegle, czasem prostopadle, innym razem koliste badz promieniujace. Poniewaz jednak seans kosztowal mnie tylko 5 zl i od dawna na ten film polowalem to przymknalem oko.
Najlepsze bylo jednak wparowanie na sale. Z powodu korkow spozniony 2 minuty wszedlem, drzwii sie za mna zamknely i... utonalem w ciemnosciach. Nigdy nie przypuszczalem ze moze byc tak ciemno na sali w ktorej puszcza sie film, poza ekranem, ktory sobie tylko znanym sposobem nie oswietlal kompletnie niczego, reszta to byla calkowita smoła, zadnych swiatelek, zarysow rzedow, postaci czy alejek. Zrobilem krok do przodu , krok w bok i nie wiedzialem czy jestem 5 metrow od miejsc siedzacych czy tez stoje komus miedzy nogami. Musialem czekac przez jakies 10-12 minut filmu az wreszcie nagly rozlbysk z ekranu zdradzil mi ze jestem jednak w kinie a nie np w skladzie amunicji. To byla taka smoła ze az sie balem chodzic po omacku. Przypuszczam, ze juz nigdy wiecej nie spoznie sie do kina.
Smoły to mi wielokrotnie brakuje jak jestem w Cinema City, albo Multikinie - tam zawsze muszą mieć pozapalane tysiąć dwieście światełek informujących o wyjściach ewakuacyjnych, a każdy stopien musi być oświetlony z szesnastu stron - ja rozumiem, że bezpieczeństwo i takie tam, ale jednak nie ma to jak usiąść w kinie studyjnym i nie widzieć własnej ręki...
żeby tylko własnej
Zależy czy idziemy do kina, czy na film...
nie chodziło mi akurat o seksowanie się
Dlatego marzy mi się żeby wszystkie filmy puszczane były cyfrowo.
W gdyńskim SilverScreen zazwyczaj są z tego co wiem. W każdym razie czytam te wasze wypowiedzi i oczom nie wierzę, a do kina chadzam często :)