wika
Jakoś już nauczyłam się, że w czasie trwania 1 kwietnia bynajmniej nie należy wierzyć w jakiekolwiek sensacyjne wiadomości.
Niby również osobiście nie daje się nabrać na prima aprilisowe dowcipy, jednakże pod warunkiem posiadania świadomości iż danego dnia jest właśnie 1 kwietnia. A z tym bywa różnie. Kiedy żarty z tej okazji atakują mnie niespodziewanie, to niestety ale czasem odnoszą swój zamierzony skutek.
ależ dlaczego - Mateja może być super trenerem - w końcu za każdym razem wiedział, jaki błąd popełnił, motywacji mu nigdy nie brakowało, a szczególnie wtedy, gdy już wszystko było rozdane, on zabierał się do pracy. Na pewno wie, jak nie należy skakać, więc metodą eliminacji negatywnej znajdzie teoretycznie sposób na dobre skakanie. I to wcale nie musi być prymaaprilisowy żart - to po prostu kondycja PZN, chociaż mam nadzieję, że to jednak jest żart
W tym roku także żart tego typu dotknął naszego najlepszego skoczka. Otóż media podały iż jego trenerem będzie Robert Mateja
Podobnie jak Szymek mam nadzieje, że to tylko żart aczkolwiek nic nie zapowiada się, żeby miało się to okazać tylko prima aprilisowym dowcipem... Boje się natomiast czego innego, jeśli Mateja zostanie tym drugim asystentem trenerem to czy jak mówi Edward :
jak się okazuje nominacja Matei to jednak nie był żart. On rzeczywiście zabiera się za trenerkę. Zobaczymy jak nasz mistrz "najdłuższych skoków" na mamuciej skoczni poradzi sobie - niestety, myślę, że efekty będą podobne do jego własnych wyczynów na skoczni, a primaaprilisowa nominacja nie będzie trwała długo. PZN życzę jak najwięcej trafnych nominacji...
On rzeczywiście zabiera się za trenerkę. Zobaczymy jak nasz mistrz "najdłuższych skoków" na mamuciej skoczni poradzi sobie - niestety, myślę, że efekty będą podobne do jego własnych wyczynów na skoczni, a primaaprilisowa nominacja nie będzie trwała długo. PZN życzę jak najwięcej trafnych nominacji... Osobiście nie widzę niczego zdrożnego w tym, że Mateja został drugim trenerem reprezentacji. Przecież pierwszy trener Łukasz Kruczek był w czasie swojej kariery sportowej zawodnikiem niższej klasy niż Robert. Oceniając kompetencje Matei nie sugerujmy się wyłącznie ostatnim okresem jego występów na skoczni. Ten zawodnik dziesięciokrotnie zajmował miejsca w pierwszej 10 zawodów Pucharu Świata a Kruczek w punktowanej 30 znalazł się zaledwie ...4 razy. Mateja może dołożyć jeszcze piąte miejsce na Mistrzostwach Świata w 1997 roku i kilka tytułów mistrza Polski. Poza tym skoro pierwszym trenerem zostaje osoba bez nazwiska to trudno oczekiwać, że jego asystentem zostanie ktoś z wyrobioną marką.
Oczywiście przebieg kariery nie jest gwarancją sukcesów lub ich brakiem w pracy trenerskiej, jednak jako argument na "nie" przywołuje się w tym temacie tylko nieudane skoki Matei więc do tego się odniosłem porównując go w tej dziedzinie z pierwszym trenerem. Dajmy mu szansę.
Dajmy mu szansę.
Naprawdę bardzo chciałbym dać naszemu Robercikowi szanse, ale jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że człowiek latający jak pokraka, niepotrafiący się sensownie wysłowić, miałby przywrócić dawny blask Małyszowi i zbudować wespół z Łukaszem Kruczkiem silną reprezentację. Rozumiem, że słaby sportowiec, może być świetnym trenerem, rzadko się z resztą zdarza, aby znakomity sportowiec był później także wybitnym trenerem. Ale w przypadku Matei, ja nie widzę podstaw, ani przesłanek, aby wierzyć, że ma on predyspozycje i wymagane minimum inteligencji, czy wymaganych cech, aby być doskonałym trenerem, a takiego tylko potrzebuje Małysz, a nie instruktora narciarskiego. Oto cytaty z wywiadu udzielonego przez Mateję dla Sport.pl:
- Mam wizję, ale jej nie zdradzę.
- Nigdy nie próbowałem trenerki, więc nie wiem.
- Nie wiem dokładnie, na czym miałaby polegać współpraca.
- Nie wiem, czy jestem dla nich autorytetem.
- Nie wiem, ile będę zarabiał.
- Ziarno do ziarnka i zbierze się miarka.
Może trochę wyrwane z kontekstu, ale coś jednak mówi (a w zasadzie nic nie mówi). Czy tak wypowiada się trener mistrza? Cały wywiad z Mateją
Mateje przecież zawsze miał problemy z przekazywaniem swoich myśli mediom i kibicom. Stał się przez to obiektem powszechnych kpin i żartów. Takie podejście do sprawy trenowania polskich skoczków jakie nam tu przedstawiłeś marcinie potwierdza tylko moje obawy iż ów człek sie nie nadaje na to stanowisko. On przecież nic nie wie!
Rozumiem iż związek narciarski chce promować swoich rodzimych trenerów. Ale zabawy i eksperymentowanie na Adamie Małyszu, w przed dzień zakończenia kariery przez tego zawodnika jest niedorzecznością!
Ten fragment wywiadu mnie zastrzelił...
Wreszcie będzie miał Pan stałą pracę...
- To prawda, bo do tej pory żyłem do pierwszego do pierwszego, głównie z kontraktów, stypendium olimpijskiego, czyli ze skakania. A że ostatnio mało uczestniczyłem w zawodach, to siedziałem w domu. To strasznie nudne, po tygodniu chciałoby się wyrwać w świat.
Naprawdę bardzo chciałbym dać naszemu Robercikowi szanse, ale jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że człowiek latający jak pokraka... Jak widzę kolega jednak ocenia Mateję przez prymat jego ostatnich sezonów. Polecam dokładnie zaznajomić się z przebiegiem jego kariery a wtedy okaże się , że jest on jednym z dwóch najlepszych polskich skoczków ostatnich kilkunastu lat. Czy taki człowiek nie może zostać drugim asystentem (czyli takim jakby trzecim trenerem)?. Powtarzam jeszcze raz: nikt z jakimś większym dorobkiem trenerskim nie zgodzi się aby podlegać niedoświadczonemu Łukaszowi Kruczkowi. Skoro pierwszy trener jest niedoświadczony i był słabym zawodnikiem (jeżeli Mateja "lata jak pokraka" to jak określić wyczyny Kruczka?) to jego asystenci nie będą raczej błyszczeć w dziedzinie wiedzy i doświadczeń trenerskich. W sumie jestem nawet zdziwiony tym, że internetowa społeczność łatwo zaakceptowała Kruczka w roli pierwszego trenera, a Mateja obrywa. Przecież opracowaniem treningów Adama Małysza będzie zajmował się właśnie Łukasz Kruczek, a zadania drugiego asystenta nie należą do zbyt skomplikowanych i zawodnik z dużym bagażem doświadczeń powinien sobie z nimi poradzić http://www.sport.pl/sport/1,65025,5086170.html .
Może niech Wojtek Skupień będzie trenerem zamiast Mateji.W końcu najlepiej w naszej wyborowej drużynie skoczków narciarskich klepał się w kolana przed skokiem.Teraz jednak trenerem jest najlepszy woskujący narty z spośród zawodników dawnej reprezentacji Polski czyli Łukasz Kruczek.Jeśli brać pod uwagę obecne, kiepskie z resztą wyniki w letnim grand prix to może niech Adam Małysz ozstanie asystentem Kruczka.Będą chłopaki z obecnej kadry A mieć trenerów.