ďťż

wika

Najnowszą ekranizacje Kinga ze spokojem można zaliczyć do tych udanych. Film na pierwszy rzut oka nie przedstawia nic oryginalnego. Już wiele razy można było oglądać zamkniętych ludzi otoczonych przez jakieś zagrożenie. Jednak siła tego filmu skupia się na postaci pani Carmody. Pani Carmody jest lekko świrniętą fanatyczką religijną, w Polsce pewnie słuchałaby Radia Maryja i chodziła w berecie. Normalnie nikt na takie osoby większej uwagi nie zwraca, ale w sytuacji ekstremalnej okazuje się zapalnikiem ekstremalnych zachowań. Dzięki temu możemy przyjrzeć się powstawaniu fundamentalizmu. Bo Bóg w oczach ludzi otoczonych niebezpieczeństwem nie jest dobry i miłosierny, a żądny krwi, pokuty i ofiary.

Dzięki temu film nie sprowadza się tylko do zwykłej walki z potworami co jest dużą zaletą Mgły.

Wątek ten nie byłby tak dobry gdyby nie Marcia Gay Harden, która świetnie odegrała rolę pani Carmody. Gorzej sprawuje się reszta obsady, Thomas Jane wypadł co najwyżej średnio. Efekty specjalne zwłaszcza macek na początku, też nie są najwyższej jakości.

Całość ogląda się przyjemnie i bez większych zgrzytów, ja nie żałowałem wydanych pieniędzy na bilet.


Zasysa sie DVDRip wieczorem podzielę się swoja opinią
Bezczelny pirat
Też do kina się na to wybrałem, jeśli ktoś ma ochotę na bardzo porządny horror to gorąco polecam. Niby nic oryginalnego, ale sprawdzone motywy wykorzystane świetnie, klimat tworzony bardzo nienagannie.


Gorzej sprawuje się reszta obsady, Thomas Jane wypadł co najwyżej średnio. Efekty specjalne zwłaszcza macek na początku, też nie są najwyższej jakości.

Pozwolę się nie zgodzić, Jane spisuje się według mnie co najmniej przyzwoicie, reszta obsady nie przykuwa specjalnie uwagi, ale jako tło jest w sam raz. A efekty mi si podobały, bez żadnych rewelacji, ale bardzo zdyscyplinowane i idealnie pełniące swoją role.


Jestem bardzo zadowolony. Dobre efekty specjalne, GENIALNE zakończenie, dobre aktorstwo, Jane wg. mnie zagrał dobrze, a nawet troszkę lepiej. Bardzo podobała mi się praca kamery i ogólnie pojęte ujęcia. Bardzo dobra ekranizacja Kinga.
8/10
Zaraz zamierzam to obejrzeć. Mam nadzieję że mój nastrój co nie co się poprawi, po obejrzeniu Johna Rambo-Bambo.
A ja czekam na napisy
Pirat a nie zna języków :O
Znam ale nie chcę aby mi coś przez przypadek umknęło
Hmm... film bardzo dobrze skrojony. Trzyma w napięciu, efekty wizualne stoją na bardzo przyzwoitym poziomie (nie to co np. I am Legend), dobry klimat i pomysł. To co mi się nie spodobało to zakończenie. Jest lekko naciągane. Przedstawiona sytuacja, mogła by mieć miejsce, ale w ostatniej możliwej do tego chwili. To co się stało, stało się za szybko moim zdaniem, i jest to lekko przez to nie przekonywujące. Pomijam fakt, że sam w takiej sytuacji zachował bym ostatnie kule na kolejnego stwora chcącego mi się dobrać do dupska Nie mniej, nie umniejsza to zbytnio oceny jaką wystawie temu filmowi, a wynosi ona 6/10. Polecam
Pieprzone arcydzieło. Jestem w euforii najlepszy horror ostatnich lat. Miejscami bałem się jak za czasów Aliens. Końcówka pozamiatała moje emocje jak przedszkolanka w niedzielne popołudnie. Wszystko klimat , dialogi po prostu fenomen dawno czegoś takiego nie widziałam. Wiecej nie jestem wstanie powiedzieć

10/10
Oconnel tylko 6?

A mi ciężko było się wczuć w klimat przez paru kretynów na sali w kinie
Tak chwalicie, że aż kusi , a moi znajomi mocno pojechali po filmie, że kiepski etc
Dlatego ciesze sie że w domowym zaciszu to obejrzałem. Genialny film. Wojna światów i inne tego typu produkcje się chowają.
O proszę, a ja się dziwiłem, że na forum o tym filmie cicho, a on po prostu w dziale "Horrory" się ukrył .

Ja już swoją opinię podałem... w zeszłym roku , ale powtórzę: bardzo klimatyczny, inteligentny horror z jednym z najbardziej hardcore'owych zakończeń ostatnich lat. I jakże się cieszę, że przynajmniej na tym forum ludziom się podoba - to co czytam na FW, Stopklatach, a nawet Esensji (!) to groza większa niż w całym filmie...
jutro moja opinia tutaj zagości:) nie mogę sie doczekać. dobrego horroru (ostatnio tylko Ginger Snaps, bo Halloween Zombiego to żaden horror) dawno nie oglądałem.
Bardzo, naprawdę bardzo dobry film.

Jego największą siłą są aktorstwo, wiarygodnie nakreślone postacie oraz świetnie przedstawiony, jak dla mnie bardzo wiarygodny obraz całej sytuacji i wynikających z niej ludzkich zachowań. Co prawda nie zdarzyło mi się utknąć na kilka dni w Biedronce z czającymi się na zewnątrz potworami, ale to co zobaczyłem kupuję bez mrugnięcia okiem. Świetna robota Darabonta. Opowiadania Kinga nie czytałem, więc nie wiem ile w tym zasługi Kinga, ale znając jego prozę, pewnie jednak spora.

Wracając do obsady: Marcia Gay Harden wymiata. Co prawda przyszło jej wypowiedzieć kilka (tylko kilka) wątpliwej jakości linijek, ale jest naprawdę znakomita w tej roli. A była to trudna rola, bo łatwo było popaść w śmieszność, groteskę. Powiedziałbym że tam gdzie Paul Dano poległ w TWBB, Harden wychodzi obronną ręką.

Reszta obsady prezentuje dobry/bardzo dobry poziom. Dobry jest Jane, równie dobra, nawet bardzo Laurie Holden. Słowa uznania również dla Toby'ego Jonesa.

Co mi się nie podobało? Może nie tyle nie podobało, bo są to rzeczy nie wpływające na całość, ale scena z mackami wypadła trochę słabo. Same macki mi nie przeszkadzają, podobnie jak reszta stworów (na co psioczyłem po zobaczeniu trailera), ale tej scenie zdecydowanie zabrakło napięcia, jest za długa i mocno antyklimatyczna.

Druga sprawa - zakończenie. Jak napisał Oconnel, za szybko, trochę bez głębszego uzasadnienia. Znałem je przed obejrzeniem filmu i może dlatego mnie nie zmiażdżyło, ale tak czy siak uważam je za niepotrzebne. Osobiście wolałbym żeby zakończenie pozostało otwarte, a nawet sugerowało że mgła opanowała cały świat.

Muszę też napisać o ujęciu, czy raczej scenie która mnie urzekła: pod koniec, gdy bohaterowie widzą tego gigantycznego stowra coś pięknego.
Yep, świetna scena. Ale mimo wszystko jestem bardziej fanem Pitch Black-a, stąd moja ocena jest w zakresie szóstki, a nie wyżej



Co mi się nie podobało? Może nie tyle nie podobało, bo są to rzeczy nie wpływające na całość, ale scena z mackami wypadła trochę słabo. Same macki mi nie przeszkadzają, podobnie jak reszta stworów (na co psioczyłem po zobaczeniu trailera), ale tej scenie zdecydowanie zabrakło napięcia, jest za długa i mocno antyklimatyczna.

Druga sprawa - zakończenie. Jak napisał Oconnel, za szybko, trochę bez głębszego uzasadnienia. Znałem je przed obejrzeniem filmu i może dlatego mnie nie zmiażdżyło, ale tak czy siak uważam je za niepotrzebne. Osobiście wolałbym żeby zakończenie pozostało otwarte, a nawet sugerowało że mgła opanowała cały świat.

Muszę też napisać o ujęciu, czy raczej scenie która mnie urzekła: pod koniec, gdy bohaterowie widzą tego gigantycznego stowra coś pięknego.


Jeśli chodzi o scenę z mackami to rzeczywiście dla niektórych mogłaby się wydawać strasznie głupa, ale dla mnie dodała odrobinę smaczku, bo to nie efekty specjalne utrzymują ten film w ryzach, tylko cała tajemnicza fabuła. Scena z mackami była tylko prologiem, przedsmakiem tego co nas będzie czekać. Zupełnie mi nie przeszkadzała wyczułem klimat i smaczek ekranizacji opowiadania Kinga i wydała mi się ogromnie znajoma.

SPOJLER
Jeśli chodzi o zakończenie to rzeczywiście na początku tez wolałbym aby film zakończył sie na ujęciu samochodu z daleka i błyskami w jego szybach. Mimo to jednak w szoku pogodziłem się z z dalszymi minutami zakończenia.
!KTO NIE WIDZIAł NIE CZYTA!

Mi też zakończenie się podobało, chyba można by je rozegrać lepiej(w pewnym momencie trochę zbyt przewidywalne), ale dzięki temu, że Jane odwalił naprawdę dobrą robotę, wyszła scena mocna i poruszająca.
A zauwżyliście ten smaczek na początku filmu? David, główny bohater, tworzy plakaty do filmów. W tle jego pracowni widzimy plakat z filmu "Coś" Carpentera
The Thing Rulerz widać że reżyser również wielbi ten klasyk

wiarygodny obraz całej sytuacji i wynikających z niej ludzkich zachowań.

Mały spojeler

Po dłuższym zastanowieniu już nie jestem tego, aż taki pewien. Chodzi mi o to, że wszyscy podzielili się równo na dwa stronnictwa jedno popierające panią Carmody, a drugie racjonalistów od razu odrzucających teorie o apokalipsie (jak ja bym zobaczył wielkie potwory za oknem to nie odrzucał bym tak od razu teorii apokaliptycznej). Zabrakło mi kogoś pomiędzy, kto przedstawiał by umiarkowane poglądy zwłaszcza po stronie "fanatyków" wg. mnie przynajmniej jedna osoba skoro ci ludzie odwołują się do Boga zaprotestowała by przeciwko składaniu krwawych ofiar (chociaż to tylko moje spekulacje, trudno wczuć się w rolę osób otoczonych potworami ).
Aaa... zapomniał bym o jeszcze jednym smaczku heh. Poznaliście tą aktorkę grającą kasjerkę (ta która całowała się w szatni)? Grała Kyirę w Kronikach Riddick-a, czyli postać de facto z korzeniami w Pitch Black-u (postać Jack) Miły akcent, że reżyser dał jej rolę
Krytycy z Esensji również nie kryją zachwytu:
Klik

Dla kontrastu: Tu klik

Po dłuuugim oczekiwaniu (film miał premiere w Stanach gdzies w listopadzie 2007, brawa dla polskich dystrybutorów) wreszcie obejrzałem wczoraj -i mam lekko mieszane uczucia

Zacznijmy od tego ze King w ostatnich latach nieco obniżył loty -dlatego wielce sie zdziwiłem ze Darabont po swietnych ekranizacjach "Skazanych..." i "Zielonej Mili" zdecydował sie własnie na to niewielkie (ok 100 stron) i powiedzmy sobie szczerze, dosc przeciętne opowiadanie Kinga.

Film jest ewidentnie przegadany -o ile w opowiadaniu Kingowi udało sie dosc równomiernie rozłozyc proporcje pomiedzy konfliktami miedzyludzkimi a najazdem "obcych", o tyle w filmie mamy pozbawione napięcia skakanie między dwoma światami. Chwilami miałem juz dosc tych niekończących się dialogów marząc o tym zeby wreszcie coś sie wydarzylo...

Na plus pozostaje zakończenie -w książce potraktowane dosc po macoszemu, za to w filmie rewelacyjne i niezwykle klimatyczne -ostatnie 10 minut to jedyny moment w którym Darabontowi udało sie dotknąć "tego czegoś"

Ogólnie -6/10

Zacznijmy od tego ze King w ostatnich latach nieco obniżył loty -dlatego wielce sie zdziwiłem ze Darabont... Opowiadanie Mgła zostało opublikowane po raz pierwszy w latach 80-tych, więc co to ma do rzeczy?

Jakby ktoś nie zauważył, to na początku filmu, po lewej od plakatu The Thing widać plakat Labiryntu Fauna, co jest miłym odniesieniem do wątku innego wymiaru, innej rzeczywistości w której żyją stwory.
Fakt, przeoczyłem to -myslałem ze "Mgła" to jedno z nowszych tworów Kinga. Co nie zmienia faktu ze jest to moim zdaniem jedno ze "średnich" opowiadan -przyzwoite, do przełknięcia, ale bez większych rewelacji -podobnie zreszta jak cały zbiór "Skeleton Crew"
A ja przez całe me (krótkie) życie myślałam, że to jedno z lepszych, a wręcz, że to kultowe opowiadanie Kinga.
Spoilery opowiadania!

Jeśli mam być szczery, to przeczytałem te opowiadanie dwa lata temu i uważam je za jedno z najbardziej rozczarowujących dzieł Kinga. Zapowiada się fantastycznie, pierwsze strony to mistrzostwo świata, a potem klimat coraz bardziej się ulatnia, czyta się to z rosnącą irytacją, aż do okropnego finału z cyklu "i - pełni nadziei - odjechali w mgłę". W ogóle ostatni akapit to kompletna żenada, King ma poważny problem w pisaniu zakończeń...

Jak dobrze, że Darabont pozwolił sobie tę historię zakończyć definitywnie.
ALE JAJA

Ściągnąłem sobie DVDripa, a ten ma prawie dwadzieścia minut więcej niż wersja którą widziałem w kinie. Nie ma bata, dzisiaj oglądam po raz drugi!
Właśnie - też gdzieś czytałem, że wersja kinowa w Polsce jest o 20 minut krótsza. Jakaś paranoja!
Tym bardziej ciesze się ze ominąłem Polskie kino szerokim łukiem tym razem Ale na język nasówa się pytanię czy nasze wdanie dvd również będzie wykastrowane z dodatkowych scen ??. Czyżby europejska wersja miałby być krótsza ;/

ALE JAJA

Ściągnąłem sobie DVDripa, a ten ma prawie dwadzieścia minut więcej niż wersja którą widziałem w kinie. Nie ma bata, dzisiaj oglądam po raz drugi!


Chyba sobie jaja z widzów robią, niby jakim prawem my mamy krótszą wersje?

A zauwżyliście ten smaczek na początku filmu? David, główny bohater, tworzy plakaty do filmów. W tle jego pracowni widzimy plakat z filmu "Coś" Carpentera

Nie mówiąc o tym, że bohater maluje w tej scenie plakat "Mrocznej wieży" Kinga.

jutro moja opinia tutaj zagości:)

no to czekam, bo nie ukrywam, ze od tej opinii zalezy, na co jutro rano przejdę się do kina
Rozalio, nie idź do kina. z tego co mówi Gonzo wnioskuje, że w kinie obejrzysz film krótszy o 20 minut. olej to i ściągnij sobie 2-godzinną wersje torrentową.

no kurde muszę powiedzieć, że jestem konkretnie zaskoczony poziomem przedsięwzięcia. chyba pierwsza produkcja traktująca na poważnie tak zacny temat sci-fi jak "otwarcie portalu", przez który przenikają bestie z innego świata. jak dotychczas chyba tylko programiści z Valve stanęli na wysokości zadania i całkiem na serio podeszli do sprawy, tworząc jedną z najlepszych gierek w historii komputerów. z przyjemnością mogę obwieścić, że spokojnie dołącza do nich Frank Darabont.

film oceniam na mocne 8/10. Darabont podeszdł do sprawy tak jak lubię: postawił na bohaterów ludzkich, a nie na potworki. potworki są tu raptem dodatkiem. film jest o ludziach i to jest element najbardziej w pytke, jeśli chodzi o całą historie. z innych rzeczy: zero poczucia humoru, żeby widownia mogła się pośmiać (swoją drogą bardzo chciałbym się dowiedzieć, skąd pan Orliński z Esensji wziął drugą zasadę horroru, że niby musi być dawkowany humor dla rozładowania napięcia - jak go spotkam w przyszłym życiu, to nie omieszkam zapytać)

aktorstwo również trzyma wysoki poziom. szczególnie trudną role do odegrania miala Marcia Harden jako zdewociala kaznodziejka, choć momentami irytował mnie natłok biblijnej retoryki w jej wykonaniu. ale za to scena, w ktorej widzimy ją siedzącą na krześle z nożem w reku to mistrzostwo świata.

efekty specjalne super, jedne z lepszych, jakie ostatnio widziałem, tj. w 100% podporządkowane fabule. przy czym nie wszystko pracuje na wysoki połysk: wygląd pterodaktyli mocno do dupy - przypominają stworki z jakiejś zwyrodniałej kreskówki, bardziej śmieszne niż... no właśnie... "z innego wymiaru". dziobaki z Pitch Black były milion razy straszniejsze i drapieżniejsze.

kwestie telefonów komórkowych rozwiązał Darabont standardowo - nie ma zasięgu. może być, choć przyznam, że byłbym pod wielkim wrażeniem, gdyby reżyser - zamiast eliminować telefony już na starcie - wykorzystał ich potencjał dramaturgiczny w bardziej wyszukany sposób. w końcu płacą mu za myślenie. twórcy za łatwo rezygnują z komórkowych gadżetów, jakby to było jakieś zło wcielone, rujnujące przebieg akcji. a wcale tak nie jest.

czy film ma minusy? tak, ma:

- scena z mackami powoduje, że nieprzygotowany widz niedzielny opuszcza sale kinową (jest zdecydowanie za długa i u mniej tolerancyjnych kinomanów może wywołać śmiech);
- beznadziejny wygląd "ptactwa". jak się rzekło: stworki przypominały bardziej zmutowane pterodaktyle z końca epoki kredowej i ogólnie wkurzały swoim durnym dziobactwem;
- nierealny podział ludności sklepowej: garstka trzeźwo myślących vs banda toczących piane fanatyków - życie nie jest takie proste jak usiłuje przedstawić to Darabont;
- w sklepie koczował tercet umundurowanych wojaków. przez 80 minut kolesie tylko siedzieli na dupach i ani myśleli pomóc w bunkrowaniu marketu. równie dobrze mogłoby ich nie być;

tak czy siak, jest zajebiście. 8/10.

ps: wyobrażacie sobie, jakie możliwości daje uwięzienie grupy ludzi w Castoramie, Ikei albo Praktikerze? pełno wkrętarek, młotków, gwoździ, desek i innego sprzętu bunkrująco-zabezpieczającego. istna orgia dla samozwańczego majsterkowicza:)
Piąteczka Mental, cieszę się że się podobało

King ma poważny problem w pisaniu zakończeń...

King ma w ogóle problem z drugą połowa większości swoich pełnometrażowych opowiadań. "Bastion" i "To" stanowią najlepsze (najgorsze) przykłady tej indolencji twórczej. pierwsze 400 stron - niezapomniane przeżycie. następne 600 - równie pochyła aż do żenującej błazenady w końcówce.
No i obejrzałem wersję dłuższą..., tak jest lepsza:)

Może parę scen bym wyciął, ale i tak ta nasza wersja kinowa to przegięcie. Co nie znaczy, że żałuję zakupionego biletu, do kina wybrać się absolutnie warto!

Umocniłem się w przekonaniu co do oceny filmu, mocna, wypasiona 8mka.

KTO NIE WIDZIAŁ DALEJ NIE CZYTA


Dla mnie efekty tak idealnie komponują się w film

nie chodzi o poziom animacji czy inne pierdoły dla transformerowych gików. chodzi o wygląd ptactwa - jego straszność i drapieżność, które w moim odczucie były raczej znikome. latające dziobaki z Pitch Blacka zrobiły na mnie nieporównywalnie większe wrażenie.


Kurde, mi się ta scena naprawdę podoba

mnie tez sie podobała (powiedzmy, ze ujdzie:)), ale pomyśl o widzu, który nie gustuje w tego rodzaju opowiastkach - może wyjść z kina. w końcu mówimy o pierwszej scenie z potworem - więcej subtelności i byłaby gitara.

swoją droga kapitalny motyw: macka ciągnie młodzika za nogę, a ten uderza głową o lekko uniesione drzwi magazynu.

chodzi o wygląd ptactwa - jego straszność i drapieżność, które w moim odczucie były raczej znikome.

Same w sobie nie były sprcjalnie straszne, ale podobała mi się wizja wtargnięcia nie tyle zgrai pokrak, co całego ekosystemu, obcego świata, świetne było to, że te pterodaktyle jak gdyby nigdy nic polowały sobie na te owady.
W ogóle potraktowanie potworów jest tu bardzo fajne. One po prostu są. Przeszły do naszego świata i zachowują się tak, jakby były u siebie. Owady sobie latają, "pterodaktyle" na nie polują. Macki badają otoczenie. Owszem, jedzą i polują na ludzi, ale tylko dlatego że tacy im się trafili. Fajna sprawa, nic na siłę.

Swoją drogą jak duży musiał być ten portal, skoro przedostało się TO z końcówki? Jeszcze raz chylę czoła przed tą sceną. Jest taka... mistyczna. Do tego ta muzyka. Boskie.
wiecie, jak ja bym zakończył film? bohater na skraju rozpaczy wyłazi z auta, mgła rzednieje, ukazując kawalkadę wojskowych ciężarówek. na jednej z nich siedzą stłoczeni ludzie z marketu. patrzą na Dreytona pustymi oczami.

poza tym zwróćcie uwage, w jaki sposób jeden z bohaterów (marynarz) trzyma nóż w dłoni. chodzi o scene w aptece. ostrze skierowane jest do tyłu, "za nadgarstek". podobało mi się to - full pro.
No właśnie w końcówce wytrzeszczałem oczy jak jechali Ci ludzi i byłem wręcz zdziwiony, że nie było tam nikogo z marketu. Wtedy by mi się bardziej spodobała, bo tak to wyszedł trochę taki Sapkowski.

Ew mógł być cukierkowy happy end, albo po tym jak wysiada można było zrobić oddalenie i pokazać, że np. mgła przykrywa 1/3 globu.

No właśnie w końcówce wytrzeszczałem oczy jak jechali Ci ludzi i byłem wręcz zdziwiony, że nie było tam nikogo z marketu. Nie mogło być nikogo z marketu bo wojsko jechało z przeciwnego kierunku.
co ty gadasz Mierzwiak? wojsko jechało dokładnie w tym samym kierunku co bohaterowie. zerknij raz jeszcze na zakończenie.
Ups przepraszam. Zgadza się.

Skoro tak to czy możemy uznać że marketowcy zginęli?
podejrzewam, że reżyser po prostu przemilczał ich los. podobnie uczynił z czarnoskórym prawnikiem, autorem najlepszego tekstu w całym filmie: "Macki z planety X":)

jest jedna rzecz, której Darabontowi nie wybaczę, chodzi mianowicie o sposób, w jaki potraktował żołnierzy. nic nie wiemy o ich problemach, reżyser ani razu nie pokazuje, jak rozmawiają między sobą, jak przeżywają zaistniałą sytuację. mija 100 minut i nagle dowiadujemy się, że dwóch wojaków powiesiło się na zapleczu. ot tak, po prostu, postanowili targnąć się na swoje życie, podczas gdy ja muszę uwierzyć na słowo, że mieli wyrzuty sumienia.
Powiedzcie mi czy w opowiadaniu jest mowa o tym skąd wzięła się mgła i stwory? Czy jest tak jak w filmie?

Mental, myślę że można uznać że on nie żyje, w końcu cała grupa wyszła razem z kolesiem obwiązanym sznurkiem.

Co do żołnierzy rzeczywiście, ale chyba reżyser nie chciał zbyt wcześnie rozwiązywać zagadki całej sytuacji, pewnie dlatego zrobił to w taki sposób.
Sprawdziłem - jadą w tym samym kierunku, więc to mogli być ludzie z marketu i wtedy nie miałbym żadnych ale do końcówki.
Delikatne spojlery i jeden niedelikatny zaznaczony.

Poczatek filmu rzeczywiscie nie porażał i scena z mackami spowodowala wybuch smiechu na sali (choc 50% stanowila pewnie populacja gimnazjum, wiec nie dziwota, swoją drogą myslalam, ze jesli sie idzie do kina o 10 rano w dzien powszedni to sie nie trafia na tego typu grupki, ale to pewnie wina rekolekcji...), ale z minuty na minutę było coraz lepiej.
Bardziej przerażający w filmie byli ludzie niż potwory i to chyba powodowalo, ze siedzialam tak mocno zaangazowana w film, gotowa sama rzucic kubkiem z herbatą w kaznodziejkę spojler i kiedy ten koleś ją zastrzelil poczulam autentyczną ulge.
Jak juz ktos wspomniał, gdyby pokazać same potwory, wygladalyby jakos kiczowato, ale wyłaniające się z mgły jakoś nie raziły w oczy i pasowały. Choc jakos niespecjalnie przerażały.
Najbardziej przerazające jesli chodzi o typowe "horrorowe przerazanie" byly sceny wyprawy do apteki i motyw wpatrywania sie bohaterow w szyby, na ktorych osiadały owady.
Zakończenie mi się podobało i spojler spowodowało u mnie autentyczne poczucie bólu, choc ja na miejscu bohaterow jednak zachowalabym sie inaczej i wolala zginać jednak w walce z potworem niz z kluki w glowe. Swoją drogą nie rozumiem zupelnie, czemu film ma takie kiepskie recenzje.
Ogólnie mało typowego horroru w horrorze, ale wyszło to filmowi na dobre
Dla mnie solidne 7/10. No ale obejrze teraz jeszcze dłuższą wersje.[/b]

No i obejrzałem wersję dłuższą..., tak jest lepsza:)

Może parę scen bym wyciął, ale i tak ta nasza wersja kinowa to przegięcie. Co nie znaczy, że żałuję zakupionego biletu, do kina wybrać się absolutnie warto!


Czy pamiętasz mniej więcej sceny, które zostały usunięte w kinowej wersji ??
SPOJLERY

Do znanych mi a wyciętych przez polskiego dystrubutora scen należą:

1. Sekwencje z początku - w kinie brak np. sceny, kiedy David maluje poster do "Mrocznej Wieży". Brak scen, kiedy Dave, jego żona i Billy oceniają straty, między innymi przystań zniszczoną przez upadek obumarłego drzewa z posesji Nortona, z powodu którego dochodzi do dość chłodnej wymiany zdań między Nortonem a Davidem i wspomniana jest kwestia niechęci obu panów do siebie, z której później wiadomo co wynika. Bardzo ważne sceny, wg mnie. Wycięte jest również pojawienie się mgły na jeziorze.

2. Wyjście kobiety z marketu, która rusza by ratować swoje dzieci. W końcówce widzimy tą kobietę wraz z dziećmi na ciężarówce. Na początku, w markecie wszyscy próbują ją powstrzymać a ona prosi każdego o pomoc. Nawet Dave odmawia jej tego. W powiązaniu z tą sceną, scena z końcówki zyskuje nowego wymiaru. Chamstwem jest to, że została wycięta, zwłaszcza że jest ważna w kontekście zakończenia.

3. Rozmowa żołnierza z kasjerką Sally (Alexa Davalos), w trakcie której wychodzi na to, że tą dwójkę łączy niespełniona miłość. Wiąże się to ze sceną, kiedy Sally zostaje ukąszona przez latającego robala, gdy żołnierz (później złożony w ofierze) płacze przy niej, gdy ta kona. Kolejna chamska zagrywka dystrybutora, kolejna spłycona scena, wg mnie.

4. I wydaje mi się, że scena, w której Amanda (Laurie Holden) policzkuje panią Carmody też została wycięta. Również ważna scena moim zdaniem.

Może jeszcze coś, nie pamiętam Jedno jest pewne, nie powinni nic wycinać, a skoro już wycięli to z pewnością nie to, co trzeba.
Maskara i totalna profanacja przecież te sceny są nieodłącznym elementem tego filmu a ich brak kompletnie zmienia wydźwięk całości. Ehh nic tylko pogratulować polskim dystrybutorom ;]
Wciąż nie rozumiem, co było przyczyną wycięcia tych ważnych dla integralności filmu scen. Skrócenie czasu filmu? Być może, skoro reklamuje się go, jako coś w stylu "Dnia Niepodległości", to nie można wymagać od zwabionego w ten sposób typu widza, by zbyt długo siedział przed ekranem?

Jakkolwiek do kin wchodziły filmy dłuższe, w których wycięcie pewnych scen byłoby niemal błogosławieństwem (żeby daleko nie szukać, "Władca Pierścieni") i nikt takiej fuszery nie odwalał.

Nie rozumiem dlaczego to zrobiono. Czekam na oficjalny komunikat dystrybutora w tej sprawie z dołączonymi przeprosinami Ostatecznie powinien się tym zająć Urząd Ochrony Konsumenta, nie? Przecież widzowie otrzymali produkt wybrakowany.
Więcej seansów jeden po drugim. 20 minut x 5 daje ci dodatkowy seans więcej kasy z biletów.

Tzn taka jest teoria i nie będę jej bronił
SPOILERY

A może to jest przebiegła pułapka na recenzentów. Dzięki temu wyjdzie na jaw kto oglądał DVDRipa a kto widział w kinie polish authorised distributor cut

SPOILERY

Nie było powiedziane. Znaczy cały czas były spekulacje na temat Grotu Strzały, też byli ci milczący żołnierze, którzy także się powiesili, ale to wszystko. Nic o żadnej bramie i innych wymiarach nie było otwarcie powiedziane.


Pominąwszy fakt, że w noweli było zupełnie inne zakończenie Dla jednych lepsze, dla drugich gorsze, ale też dobre
Co do wycięcia scen - brak mi słów. Kiła, mogiła, dno i 10 metrów mułu.

I gratulacje dla Kino Świata! Najpierw jako jedni z nielicznych na świecie (jedyni?!) otrzymaliśmy na dvd Death Proof z obrazem o innych proporcjach niż ma reszta świata, a teraz wykastrowana Mgła. Ciekawe z jakiego powodu ten "dystrybutor" cieszy się takimi względami na Zachodzie, że dostaje buble. Jakkolwiek by nie było, NIGDY nie kupię żadnego filmu od nich ani na żaden nie pójdę do kina. Amen.

Na Filmwebie ktoś napisał że był w kinie, i te sceny były. Robi się dziwnie.

Ciekawostka: na dwudyskowym wydaniu filmu znajdzie się czarno-biała wersja filmu.


Na Filmwebie ktoś napisał że był w kinie, i te sceny były. Robi się dziwnie.


Ta te i kilka dodatkowych, których nie było na DVDRipie nawet. Cały Filmweb

Inna osoba na filmwebie potwierdza, że film jest poszatkowany. Brak również modlitwy pani Carmody w toalecie i zapewne jej krótkiej rozmowy z Amandą. Skoro wycięto również jak Amanda policzkuje to babsko, chęć Carmody do zabicia zwłaszcza Amandy traci jakikolwiek sens... Szkoda gadać.

Wersja czarno-biała może być ciekawa, ale dziwnie będzie się to oglądać po obejrzeniu normalnej wersji. Chociaż pomysł wydaje mi się całkiem fajny.

SPOJLERY

Do znanych mi a wyciętych przez polskiego dystrubutora scen należą:

1. Sekwencje z początku - w kinie brak np. sceny, kiedy David maluje poster do "Mrocznej Wieży".


A to akurat ciekawe, bo u mnie w kinie ta scena była. Chyba, że w dłuższej wersji jest jeszcze bardziej rozbudowana.

Niemniej to jedyny wyjątek. Pozostałe fragmenty faktycznie wyleciały. Ich urywki można sobie obejrzeć w zwiastunach.

Inna osoba na filmwebie potwierdza, że film jest poszatkowany. Brak również modlitwy pani Carmody w toalecie i zapewne jej krótkiej rozmowy z Amandą.

Tak, zwłaszcza braku tej sekwencji zupełnie nie rozumiem
Podsumowując, po kinach krążą różne wersje Mgły
Pewnie dystrybutor nie chciał mieć kleru na plecach, przez policzkowanie na filmie Mrs. Carmody
SPOILER

No ale scenę jej śmierci to zostawili .
No tak, tylko że gdy dostawała w czapę cytowała biblie, a to mogło się co po niektórym nie spodobać Zdaje się że był to jakiś fragment o Abrahamie

. Brak również modlitwy pani Carmody w toalecie i zapewne jej krótkiej rozmowy z Amandą. Skoro wycięto również jak Amanda policzkuje to babsko, chęć Carmody do zabicia zwłaszcza Amandy traci jakikolwiek sens... Szkoda gadać.

No, tak zapomniałem o scenie modlitwy. Ma ona podwójne znaczenie, w tym oba domniemane Przede wszystkim scena modlitwy, słowami której Carmody oddaje się pod opiekę (Boga?) koresponduje z późniejszą sceną, kiedy zmutowna-mucha siada na niej nie czyniąc jej krzywdy. Czyli, Carmody zostaje upewniona w słuszności swoich poglądów, misji i tego, że jej modlitwa została wysłuchana. Widz może za to wnioskować, że złego diabli nie biorą

Rozmowa następuje później, kiedy Carmody z zawiścią odrzuca chęć pomocy ze strony Amandy i okazuje jej fanatyczną pogardę. Do policzkowania jednak, o ile pamiętam, dochodzi w innym momencie filmu.

Druga sprawa, że jakiś fragment tej modlitwy jest ponoć odwzorowaniem słów, którymi swoje życie zawierzali negatywni bohaterowie cyklu "Mroczna Wieża" występującemu pod wieloma imionami magowi Flaggowi. Jedno zdanie chyba jest nawet dosłownie w takiej samej formie, w jakiej pojawia się na kartach cyklu. I ta scena jest niewątpliwie ukłonem w stronę fanów twórczości Kinga.

Przynajmniej z tych powodów nie powinno się tej sceny usuwać
NIC nie powinni usuwać. Jestem poprostu wściekły. Nie chodzi o to że zmarnowałem kasę czy coś, bo nie zmarnowałem, ale takie traktowanie widzów..
Old skulowy horror. Robale, potworasy. Podobało mi się :)

Film jest zgrabny. Rewelacyjny zdecydowanie nie, ale naprawdę przyzwoity. Jedyna, naprawdę irytująca rzecz, to praca kamery (chodzi o te paranoiczne delikatne zbliżenia i oddalenia, to nie serial na FOX do jasnej ciasnej). Pomijając to i minusy, które wypisał już Mental, film ogląda się naprawdę dobrze. Do Half-Life skojarzenia nasuwają się same, mi nasuwały się jeszcze momentami do Silent Hill (gry, nie filmu). Zresztą z samego opowiadania widać, że twórcy gry czerpali garściami.

8/10 pasuje jak ulał.

mi nasuwały się jeszcze momentami do Silent Hill (gry, nie filmu) Do filmu powinny ci się nasunąć jak najbardziej, w końcu Amandę zagrała Laurie Holden, która w SH grała policjantkę Cybil
A tak się zastanawiałem, skąd ją znam :)
Kumpel mówił że te cięcia są na tyle chamskie iż miejscami przypomina to montaż Death Proof, praktycznie każdy skumał sie ze coś jest nie tak z filmem. No Comment
Jest jeden moment na początku filmu gdzie film nagle urywa się i zaczyna inna scena, cięcie cholernie nie profesjonalne i coś mi nie przypasowało. Teraz juz wiem o co chodzilo ;/
Taka ciekawostka: podczas gdy na filmwebie trwa dosłownie nagonka na ten film, już obsypano go malinami, zrównano z ziemią itd, tu na forum nie ma na jego temat ani jednej negatywnej opinii
Co do tego kastrowania filmu przez KŚ - ciekawe, czy na DVD też wyjdzie taka upośledzona wersja, czy może pełna, szumnie nazwana Edycją Rozszerzoną/Specjalną
"Mgla" to film, na ktory czekalem od kilku lat. Ale co tam ja, moj ojciec przeczytal to opowiadanie na poczatku lat dziewiecdziesiatych i od tamtej chwili co jakis czas mowil, ze swietnie by bylo, gdyby ktos nakrecil ekranizacje. No i wsyzslo lepiej niz moglo, bo za "Mgle" wzial sie Darabont i jak zwykle nie spieprzyl sprawy (pisanie takich rzeczy sprawia mi nieklamana przyjemnosc, wiec powtorze - Darabont na szczescie nie spieprzyl sprawy). Co do nagonki na Filmwebie i innych tego typu watpliwej jakosci miejscach - publika masowa zle odbiera filmy w stylu "Mgly". Koniec i kropka.

Male spoilery w dalszej czesci tekstu.

Wszyscy pieja z zachwytu i dobrze, chociaz przy ogolnym klimacie tegoz Forum taka sytuacja wydaje sie nierzeczywista. Nie bede powtarzal zdan poprzednikow, za to chcialbym poruszyc pewien drazliwy temat:

Kto mial racje?

Przez caly film Pani Carmody jest, zlusznie zreszta, przedstawiana jako moherowa babcia gotowa rzucic Panu na pozarcie kazdego, kto nie podporzadkuje sie jej gadaninie. W koncu staje sie dla ogromnej czesci Marketu prorokiem gloszacym slowo Boze. A fakt, ze latajacy smrodek nie uszkodzil babsztyla tylko podkrecil jej notowania. Gdy sytuacja osiaga punkt bez powrotu Ollie decyduje sie zastrzelic pania Carmody. Pakuje w jej cialo DWIE kule, co mozna odczytac jako efekciarstwo albo swego rodzaju symbolike. Gdy bohaterowie odjezdzaja ze sklepu, Darabont ukazuje nam lezace bezladnie cialo pani Carmody. Rece rozstrzelone, rana na brzuchu, rana na glowie... Czy tylko ja mam skojarzenia z Ukrzyzowaniem Chrystusa?

Jestem czlowiekiem stojacym jak najdalej od fanatyzmu pani Carmody, ale czy sceny z jej udzialem (a glownie scena jej smierci oraz jej natchnionych kazan) plus zakonczenie historii nie sa obuchem, ktory wali w nasze oczekiwania wzgledem filmu?

Spiesze sie na wyklad, wiec koncze juz ten wywod zaznaczajac jeszcze jedna rzecz - czy bohaterowie (David i reszta) mogli zapobiec wszystkim wydarzeniom? A co, jesli pani Carmody zostalaby odseparowana od reszty?Co, jesli David postaral sie stanowczo zatrzymac Nortona, prawnika wkurzajacego, ale jednak stapajacego twardo na ziemi?

Czy David nie dziala przez wieksza czesc filmu egoistycznie? Nie starajac sie pomoc Matce dwojga ("mam sie o kogo martwic", ok, ale...), nie bedac wystarczajaco stanowczym wobec Nortona oraz Carmody i w koncu poddajac sie oraz de facto tracac zmysly i decydujac o losie wspolpazareow swojego samochodu David zdecydowal o swoim losie i teraz albo skonczy ze soba, albo bedzie zyl z poczuciem winy do konca zycia. Pamietacie jak reaguje po zastrzeleniu swojego syna oraz znajomych? Ja odebralem jego wrzaski w samochodzie jako przejmujace swiadectwo czlowieka, ktory wlasnie obudzl sie z koszmaru i odkryl, ze ten koszmar trwa nadal. I jest jeszcze gorszy, niz we snie.

Szlag!
IMO to jest jeden z błędów logicznych, ale konieczny dla reszty filmu - tzn. nie chce mi się wierzyć, że przy tym stresie, który tam mieli (i fakcie, że pani Carmody była ogólnie znaną w miasteczku wariatką) ktoś prędzej czy później stwierdziłby, że baba wzbudza panikę i rachu ciachu "dla jej bezpieczeństwa" knebelek i uwiązanie.

Co do zakończenia, to szczególnie jeśli w filmie na początku kobieta, której nikt nie chce pomóc życzy wszystkim, żeby zdechli w piekle, pojawia się pod koniec na wozie wojskowym z dziećmi, to stanowi to kompletną logiczną i zamkniętą całość. Duży plus. Niestety pomijając pocięte wersje, to nawet na ripie w którym tak to wygląda nie jest to czytelne (szczególnie, że próbowałem się dopatrzeć ludzi z marketu, ale ona nie była dość charakterystyczna).

Tak naprawdę to nieczułość tych ludzi była dla mnie też dość naciąganym motywem - trudno mi uwierzyć, że w takiej grupie ludzi (m.in. wojskowi) nie znalazłby się ktoś kto by pomógł.

Główny bohater - jeśli idzie o powstrzymywanie Nortona to zrobił co się dało. Siłowanie się nie doprowadziłoby do niczego dobrego. No i z matką też jest w pełni usprawiedliwiony. Nieodpowiedzialne byłoby zostawiać własne, żywe dziecko, by ratować czyjeś z narażeniem własnego na osierocenie, kiedy tamte prawdopodobnie są już martwe.
Pamiętacie ten dowcip o różnych sposobach wyrażania podziwu przez mieszkanców różnych krajów?

No właśnie - o kurwa, ja pierdole!

Nie jestem fanem horrorów, chociaż mam zasadę, że jak dobry film to nieważny gatunek. I tu się sprawdza. Darbont jest genialny i już mi stają włoski na plecach, kiedy przeczytałem, że w 2009 roku będę mógł obejrzeć jego "Fahrenheit 451".

Thomas Jane sprawdza się w swojej roli bardzo dobrze, nie jest to wybitna kreacja, ale bardzo porządna i wiarygodna. Marcia Gay Harden rewelacja, ale chyba już nic więcej z nią nie obejrzę. Po prostu znienawidziłem jej postać. :)

Koniec filmu jest genialny, choć zgadzam się, że naciągane jest to pojawienie się wiadomo kogo tak szybko.

Ciekawostka: Darbont wyreżyserował jeden odcinek "The Shield" (szósty odcinek, szósty sezon). Wie facet co dobre. Był producentem i napisał pierwszą wersję scenariusza do "Collateral".

Ktoś narzekał na te zbliżenia. To efekt tego, że Darbont zatrudnił ekipę od "The Shield", żeby zaoszczędzić na czasie. Mnie się odrazu skojarzyły z tym Serialowym Arcydziełem i wydawały mi sie na początku dziwne, choć nie przeszkadzały zbytnio.

spoiler

Rewelacyjna, imho analiza --> CZYTAJ! Oddaje w 100% to, co o tym filmie myślę, a czego nie potrafię tak pięknie, jak autor, ująć słowami
Uwaga - spoilery

A czy ktoś z was patrzył na całą historię z perspektywy pani Carmody? Co, jeśli ona naprawdę miała rację? W końcu mówiła o tym, że po ofiarowaniu chłopca (zabiciu go), może uda się przebłagać Boga. Bohaterowie jednak uciekają, ale jakiś czas potem - w krytycznej sytuacji - poddają się. Ojciec zabija syna. Ofiara zostaje spełniona. Bóg został przebłagany, mgła opada.

Niepokojące, prawda?
Trzeba przyznać, że interpretacje (to co napisał Karol i link podany przez BezcelowegoAlbatrosa) są naprawdę ciekawe. Sprawia, ze film podoba mi się jeszcze bardziej.

Nie wiem dlaczego niektórzy czepiają się gry Jane'a w końcówce. Przecież końcówka jest dobrze zagrana, choć nie gra mi trochę to "za co?".
Świetne spostrzeżenie Karol, zresztą odnosi się to nie tylko do syna, ale i Amandy, ją też Carmody chciała poświęcić.

Co do narzekających na grę Jane'a na końcu: chciałbym zobaczyć ich reakcję w takiej sytuacji...
Ciekawe - wam sie film podoba, a na takiej Esensji jada po nim gorzej niz po AVPR...
W tej chwili każdy szanujący się krytyk musi jechać po horrorach/thrillerach, bo inaczej nie wypada
Na Esensji jadą, ale np. na takim rottentomatoes ma całkiem wysoką średnią, około 70 %
A czy ktoś z Państwa widział może mini-serial TV "Sztorm stulecia"? Tematyka w pewnym sensie zbliżona, końcówka w podobny sposób daje po głowie i w ogóle filmy mają wiele elementów wspólnych.

Przyszło mi to do głowy, kiedy po raz 3 oglądałem "Mgłę". Nie żeby miało to jakieś specjalne znaczenie , ale jeśli podobał się Wam film Darabonta a mini-serialu jeszcze nie widzieliście, to szczerze polecam obejrzenie go. Dostarcza emocji na podobnym poziomie

Kiedyś w TV widziałem chyba. Co ciekawe autorem scenariusza jest Stephen King. To to co...

Ewentualny spoiler "Storm of the Century".

...kończyło się tym, że jakiś dziwny gość zabrał jednemu z bohaterów dzieciaka i potem tego dzieciaka zdaje się główny bohater spotkal na ulicy, czy coś w ten deseń?

Ciężko mi coś powiedzieć o samym mini-serialu, bo prawie nic poza tym nie pamiętam.
To właśnie to

Jeśli mało pan pamięta powinien pan sobie zdecydowanie przypomnieć ten mini-serial. Im dłużej o tym myślę, tym więcej skojarzeń między tymi dwoma filmami widzę. Weźmy choćby kwestię poświęcenia i ofiary. W obu przypadkach naprawdę trudno stwierdzić, czy bohaterowie postępują słusznie, czy nie i czy podjęcie w danym momencie innych decyzji mogło skończyć się lepiej czy gorzej.

Podsumowując, po kinach krążą różne wersje Mgły

Na 100% są rózne wersje w kinach. Dwie osoby (jedna z Białegostoku, druga ze Szczecina) pisały na innym forum, że mieli uciętą scenę z malowaniem Rolanda i nie było tytułu filmu.


King w Posłowiu ksiązki pisze o tym, że chciałby aby przyszła ekranizacja była czarno-biała. Może Darabont się tym zasugerował Very Happy

Na DVD tak czy siak zapowiedziano właśnie taką wersję, ciekawe jak to będzie wyglądało w praniu.

na takiej Esensji jada po nim gorzej niz po AVPR...

na takiej Esensji najlepszy slasher od 1974 roku dostaje 1/10.
ludzie śmieją sie tam z baboli Wiesława Kota, a sami pojęcia o gatunku mają w najlepszym wypadku słabe.
Zaglądanie na Esensję i Filmweb tylko irytuje. Po co się dręczyć? Ja z kolei nie moge przestać myśleć o tym filmie.

Puściłem sobie "The Host Of Seraphim" Dead Can Dance i upewniłem się, że musze kupić edycję DVD, mimo że utwór w samym filmie średnio mi pasował. Myślicie, że będzie u nas wersja 2DVD?
Jak dla mnie "Host..." pasuje idealnie. Najpierw apokaliptycznie, a w samym finale przechodząc w coś w rodzaju reqiem. Pamiętam, że tego dnia kiedy obejrzałem "Mgłę" (dawno temu, jako pierwszy poleciłem ten film, hehe), czytałem do późna, słuchając radia (RMF Classic - niezła rzecz) i nagle puścili "Host of Seraphim" - aż mnie dreszcze przeszły . I tak ten utwór działa na mnie cały czas...
Pomysł na czarno-białą wersję jest niezły. Szkoda, że wcześniej nie przeszedł, choć w sumie nic w tym dziwnego. Za to na DVD trzeba będzie koniecznie sprawdzić, jak to wyszło. Swoją droga zastanawiam się, czy, paradoksalnie, niektóre efekty specjalne nie wypadną lepiej niż w kolorze.
Powiem tak: jesli ogladaliscie film z divxow i czekacie na dvd na czarno-biala wersje (bo "ciekawe jak to moze wygladac, hm hm" ), to jestescie albo dziwni, albo nie macie w monitorze pokretla do regulowania natezenia kolorow... Ja np. moge w kazdej chwili obejrzec czarno-biala wersje kazdego kolorowego filmu.
W kinie oglądałem, ale jak pójdę jeszcze raz, to zapytam, czy mogą mi coś przestroić.

Do tego czasu (cholera, to jest dobry pomysł) poeksperymentuję z trailerami na Youtube.

Powiem tak: jesli ogladaliscie film z divxow i czekacie na dvd na czarno-biala wersje (bo "ciekawe jak to moze wygladac, hm hm" Smile ), to jestescie albo dziwni, albo nie macie w monitorze pokretla do regulowania natezenia kolorow... Ja np. moge w kazdej chwili obejrzec czarno-biala wersje kazdego kolorowego filmu.

znowu umarłem:)
military, najlepsze jest to że nawet nie przyszło mi to do głowy

W dzisiejszej GW widnieje bardzo ładna reklama Mgły, w której podano kilka cytatów amerykańskich krytyków. Jakie to miłe że Kino Świat tak ciekawie zachęca do pójścia na film poszatkowany bardziej od kapusty na kapuśniak.

Druga sprawa, niesławne hasło reklamowe: Przeżyliście Wojnę światów i Dzień Niepodległości. Teraz nachodzi... i tutaj tytuł filmu. O ile można to jako tako przełknąć, tak to co zobaczyłem na billboardzie w mojej kochanej Łodzi woła o pomstę do nieba. Otóż pod tytułem filmu stoi: Przeżyliście Wojnę światów i Dzień Niepodległości. I tyle.
no i pytanie, co ma wspólnego pacanowata komedia, profanująca tematykę inwazji obcych, z nakręconym na poważnie filmem s-f? równie dobrze na plakacie T1 mogłoby stać: "Przeżyłeś Transformers. Nadchodzi Terminator"
Nie wiem, trzeba by spytać speców z Kino Świata.

Tymczasem negatywne opinie nazywające Mgłę gniotem i w ogóle wyrastają jak grzyby po deszczu. Najczęstszym argumentem jaki pada, jednym z wielu, jest to że potwory nie są straszne. Ugh. I że w ogóle co to za horror który nie jest straszny. Ugh po raz drugi.

Nie żebym oczekiwał czegoś specjalnego od motłochu zafascynowanego Piłami i innymi stolcami, ale czy naprawdę tak trudno zrozumieć co to za film i o czym? Gdyby to miał być typowy horror to akcja nie działaby się między regałami z warzywami w puszkach, tylko w tej bazie wojskowej w górach. No i najważniejsze, "potwory". W cydzysłowiu, bo przecież to po prostu zwierzęta które przeszły ze swojego świata do naszego. One nie miały wyglądać cool, strasznie i co tam jeszcze. Wyobraźmy sobie analogiczną sytuację, w której do świata jakichś tam istot dostają się nasze lwy czy krokodyle. Głodne? Tak. Straszne? Nie.
Nakrecilem sie przez was na ten film i wlasnie czynie kroki zeby go obejrzec. Jak rozumiem, mam scia... ehm, nabyc dir cuta? Szybko sie pojawil...

EDIT: jakos nie moge zadnego dir cuta znalezc... Da ktos namiar?
To nie jest dircut, to jest zwykły DVD rip W polsce poszatkowano zwykłą wersję.
Być może Kino Świat wiedząc iż ów film nie zrobi wielkiej furory celowo go poszatkował aby później wydać go na dvd z dumnym hasłem:
"Nigdzie dotąd niewidziana wersja reżyserska filmu" ;]

Tymczasem negatywne opinie nazywające Mgłę gniotem i w ogóle wyrastają jak grzyby po deszczu

Ludzie chca ten film ogladac jako "film z potworami". Nudza ich rozmowy bohaterow, skupienie sie na czlowieku, a nie istotach z innego wymiaru. A koncowka psuje im humor na kilka godzin.

Potem wlaza na Filmweb albo cos w ten desen i zaczynaja pojazdy.
SPOJLERY

Wszystko zostało powiedziane. Dobre kino, świetna scena przed-końcowa (shadow of the colossus), nieco z dupska wzięta końcówka, kapitalna maniaczka religijna. Potwory są, dobrzy aktorzy są, R-rated jest. Słowem - wszystko na miejscu. A to dzisiaj rzadkość. :)

Ja jeszcze o mackach. Scena z nimi ssie. Tak zwyczajnie. Kapitalnie budowane napięcie po prostu uchodzi jak z przebitej opony. Razi ich plastikowość, 'przegięte' aktorstwo jąkały ze 'Skazanych Na Shawshank'. Zero emocji, śmiech. Reżyser rzecz jasna wszystko potem elegancko nadrabia, ale rysa pozostaje.

Jeszcze jedno, też mieliście jakieś nieokreślone skojarzenia z "Dawn of the Dead" nowym? (Bo starego nie widziałem.)
negatywne opinie na temat Mgły Darabonta to faktycznie kuriozalna sprawa. istnieje jednak racjonalne wytłumaczenie: kiedy po raz ostatni zagościł w kinach film dla dorosłych, opowiadający o potworach z innego wymiaru, w którym aktorzy przeklinają, płaczą, nienawidzą się, prowadza "dorosłe" rozmowy i ze śmiertelną powagą traktują zagrożenie? kiedy po raz ostatni na ekranach kinowych zagościł film o potworach z innego wymiaru, nakręcony w sposób tak szlachetny, tradycyjny, z tak genialnymi efektami specjalnymi?

SPOJLERY, i niech ktoś to wstawi do tytulu topiku ;)

Z dupska w sensie montażu/sfilmowania. Sam pomysł bardzo mocny i odważny. Ale oto bohater wychodzi z samochodu, krzyczy 'come on' i już. Wojsko się wylania. Hero placze. Nieco to naciągane. Zgranie czasowe na poziomie niecałej minuty? Come on, rzeknę ja. Myślę że kilkugodzinne szlajanie się po lesie w poszukiwaniu potworów z wyrazem permanentnego 'WTF' na twarzy i natknięcie się na żołnierzy palących kokony byłoby niezłym rozwiązaniem.


(...) z tak genialnymi efektami specjalnymi?

Mógłbyś wyjaśnić? ;)
Oglądałem ostatnio drugi raz i macki już mi nie przeszkadzają, chociaż wciąż uważam że tej scenie brak napięcia, ale z drugiej sceny brawa za oryginalność. Bo co my tu mamy? Żadnego agresywnego, trzepiącego się stwora, tylko po prostu macki badające otoczenie. A że trafiają na jedzonko? To biorą je sobie. Kapitalna sprawa.

Druga rzecz, to spotęgowanie całej sytuacji przez jej mniejsze bądź większe przerysowanie. Tak duże poparcie dla pani Carmody i mordercze zapędy motłochu są oczywiście przesadzone, ale nie na tyle by mi to przeszkadzało, aczkolwiek byłoby lepiej, gdyby pod koniec kilka osób nie miało wyrazu twarzy pt. "Zaraz was zjem!"

Zakończenie. Wciąż nie mogę go zaakceptować. Ono po prostu nie pasuje. Zrozumiałbym gdyby David zrobił TO gdyby auto otoczyły zwierzątka, ale kurde no, oni po prostu siedzieli a wokół nic się nie działo.
A skoro już Darabont się na to zdecydował, David powinien zemdleć, i po iluś tam godzinach obudziłby go jakiś żołnierz i zobaczyłby co się dzieje...

Mimo wszystko cały film jest zbyt dobry, dlatego ta końcówka uwiera, ale tylko trochę.
Orajt, wczoraj udało mi się oglądnąć "Mgłę" i szczerze mówiąć absolutnie nie żałuję. Nie czytałem wcześniej nic o filmie, widziałem tylko zwiastun.

Nie ma sensu bym się powtarzał, większość napisali poprzednicy, więc tak w skrócie:

minusy :

- Thomas Jane - sorry, dla mnie na maksa drewnianie zagrał. Najbardziej kuło mnie to w oczy w scenach 'po mackach' oraz w końcowych scenach. Może kwestia gustu.

- Chris Owen jako Norm - ehhhh musieli akurat TEGO kolesia wziąść? Mało że gra gości od czapy, frajerów czy mięso armatnie, to jeszcze musieli go dojebać tutaj, tak stereotypowo. Czy amerykańscy pomocnicy w supermarketach WSZEDZIE tak wyglądają i są totalnymi sierotami?

PLUSY :

- 90 % efektów specjalnych (poza nieszczęsnymi mackami, cuś nie wyszło) daje radę, a najlepsze są te efekty, które są najsprytniej dawkowane (vide sylwetki największych bestii we mgle)

- końcowa muzyka - Dead Can Dance "Host of Seraphim" ; nie mógłbym wymarzyć sobie lepszego użycia tego kawałka w filmie.

- końcowa muzyka PLUS scena z gigantycznym potworem rodem z Lovecrafta (zasługa Kinga, który uwielbia Lovecrafta) to arcydzieło

- zakonczenie. z mechanizmami logiki moze się i kłoci, ale wrażenie robi ogromne.
Do tych, którzy kilka postów wyżej zauważają coś, co na pierwszy rzut oka może razić, ale moim zdaniem zupełnie nie powinno

Czy mnie się zdawało, czyście nie zauważyli, że dookoła samochodu, tuż przed podjęciem decyzji przez Davida rozbrzmiewają dziwne, złowieszcze ryki. Pasażerowie zdają się być otoczeni przez stworzenia i to dodatkowo oddziałuje na ich psychikę. Po prostu nie ma drogi wyjścia, jest tylko mgła i niezliczone hordy niemożliwych do wyobrażenia zwierząt z innego wymiaru.

Te dźwięki, jakby nawoływania się stworzeń rozbrzmiewają niemal przez cały czas. Bohaterowie podejmują decyzję i dzieje się to, co się dzieje.

David wychodzi z samochodu, krzyczy do stworzeń i potem co się okazuje?

Otóż te ryki nie były rykami bestii, ale czymś w rodzaju sygnału alarmowego, albo być może sygnału informującego o nadchodzącym konwoju i wojsku. Mgła, która jak wiadomo zmienia brzmienie dźwięku i uniemożliwia lokalizację jego źródła w połączeniu z tym, co bohaterowie przeżyli wcześniej dokonała ostatecznego spustoszenia w ich nadwyrężonej już psychice.

To jest kontrargument na tezę, że mgła rozwiała się zaraz po tym, jak Dave dokonał swego czynu. Pomoc już nadciągała. Żołnierze już "rozpędzali" mgłę. Sygnał pomocy był słyszalny. Tyle, że został błędnie, na nieszczęście, zinterpretowany.
No nie wiem Albatros, dokładnie ten sam odgłos, tylko głośniejszy, pojawia się w scenie z gigantem.

A fakt że te stworzenia tam są nie usprawiedliwia tego co się stało. Ja zrobiłbym to w ostateczności, a nie dlatego że one "może" przyjdą.

Mógłbyś wyjaśnić? ;)

sa w 100% podporządkowane opowiadanej historii.
Popieram jak najbardziej - kiedy zobaczyli tego kolosa "przemykającego" nad samochodem, to pewnie uznali, że mgła opanowała całą Ziemię i ratunku już dla nich nie ma.
A te ryki i syki od początku kojarzyły mi się z silnikami samochodów, chociaż możliwe, że to celowy zabieg dla podkreślenia atmosfery i zbliżającego się zakończenia. Widz też już nie wie co słyszy i o to chyba chodziło.

Swoją drogą uparte jazdy po tym filmie przypominają mi analogiczne dyskusje dotyczące Zejścia. Jak widać teraz panuje moda na rozrywanie ludzi łańcuchami i topienie w papce z rozkładających się świń. Bardziej "subtelne" metody straszenia to już za wysokie progi.


A fakt że te stworzenia tam są nie usprawiedliwia tego co się stało. Ja zrobiłbym to w ostateczności, a nie dlatego że one "może" przyjdą.


Może trochę na wyrost posłużyłem się tym wytłumaczeniem, w celu usprawiedliwienia tej tragicznej decyzji, jednak w gruncie rzeczy bardziej mi zależało na uświadomieniu ludzi, że to pojawienie się wojska wcale nie jest takie nagłe.

Za pierwszym razem może się tak wydawać, ale kiedy oglądałem po raz drugi to te dźwięki można było naprawdę interpretować zarówno jako odgłosy stworzeń, jak i powiązać je z dźwiękiem nadciągających maszyn konwoju. Może scena z kolosem i podobne brzmienie dźwięków w późniejszych scenach jest celowym zabiegiem dezorientującym widza.

Jednak znając zakończenie już trudniej było mi się nabrać, że ryki należały tylko do stworów.
Ciekawe jest to że bohaterowie tyle razy muszą podjąć decyzję, i w zasadzie za każdym razem jest ona tragiczna w skutkach.

Najpierw pomoc tej kobiecie na początku. A wystarczyło iść z nią, i wszystko byłoby dobrze. Potem scena w magazynie. Wystarczyło nie otwierać drzwi. No i końcówka.
spoilery

Na marginesie takie małe spostrzeżenie - to kolejny film, po SH, w którym Laurie Holden rozgniata butem przerośniętego robala


Ale są miejscami zwyczajnie słabe, przez co budzą śmiech. To niedobrze.

Mnie raczej nie rozśmieszyły. Owszem, ośmiorcipka wygląda sztucznie, ale reszta jest jak najbardziej w porządku. Nie twierdzę wprawdzie, że to jakiś szczyt osiągnięć CGI ale swoje zadanie efekty imo spełniły. Zwłaszcza biorąc pod uwagę niezbyt imponujący budżet.
- to kolejny film z Laurie Holden po SH w którym syrena zwiastuje nadejście niebezpieczeństwa.
- to kolejny film z Laurie Holden po SH w którym pojawia się wątek innego wymiaru.
- to kolejny film z Laurie Holden po SH w którym miasteczko spowija mgła.
- to kolejny film z Laurie Holden po SH w którym występuje postać żądnej ofiar fanatyczki religijnej.
- to kolejny film z Laurie Holden po SH z pesymistycznym zakończeniem.

To nie może być przypadek

PS. Uwielbiam głos Laurie Holden. I aktorka też z niej dobra, szkoda że nie gra częściej.
Podpisuję się pod tym, co napisał Mierzwiak. Miałem identyczne spostrzeżenia w czasie oglądania.

A wracając do "poszatkowania" Mgły przez Kino Świat - wygląda na to, że już wiem, jaki dystrybutor dostanie przyszłorocznego Hezekara Specjalnego .
Najpierw reklamy kibli przed filmami, teraz to... Nasza cierpliwość się kończy

- to kolejny film z Laurie Holden po SH w którym (...)
To nie może być przypadek



Oj no Wiadomo, że twórcy SH (mam na myśli grę, co siłą rzeczy przenosi się też na film) inspirowali się twórczością Kinga i samą Mgłą także. Zauważyłem po prostu ten konkretny szczegół bo był dość charakterystyczny - pomijając ofkoz oczywiste podobieństwa i odniesienia.
A Holden zagrała i wygląda ślicznie, że też ją musieli znowu ukatrupić

Jeszcze co do tego bezsensownego, rzekomo, wystrzelania się w samochodzie - w końcu syn prosił Davida, żeby niezależnie od tego co się działo, nie pozwolił potworom go dorwać, pod żadnym pozorem. Wiem, że uzasadnienie może naciągane ale w gruncie rzeczy...

Ale są miejscami zwyczajnie słabe, przez co budzą śmiech. To niedobrze.

śmiechu nie wzbudzają słabe efekty, ale sposób ich pokazania. scena z mackami jest zdecydowanie za długa, a pterodaktyle zdecydowanie za mało drapieżne. dlatego budzą śmiech.
Rozszarpanie facetowi głowy było mało drapieżne?

Rozszarpanie facetowi głowy było mało drapieżne? Wink

ptaki były mało drapieżne, ile razy mam to powtarzać? przyrównaj sobie ich wygląd do takich raptorów z JP albo "dziobaków" z Pitch Blacka. ptaszydła u Darabonta są niedorobione i śmieszne i to najsłabszy punkt filmu. tako rzekłem.


śmiechu nie wzbudzają słabe efekty, ale sposób ich pokazania. scena z mackami jest zdecydowanie za długa, a pterodaktyle zdecydowanie za mało drapieżne. dlatego budzą śmiech.

W sumie. Dobrze powiedziane.

Więc na in minus zaliczam słabe, miejscami, operowanie efektami specjalnymi.

No ale jeżeli pterodaktyle są za mało drapieżne, to czyja to wina? Grafików czy reżysera?
Mental, nie przywołuj raptorów, te zwierzęta istniały naprawdę tu nie trzeba się było zbytnio wysilać. Sam ich szkielet robi wrażenie.
a co to ma do rzeczy? gdyby JP kręcił Bay, raptory wyglądałyby jak dinusie z kreskówki "Denver - ostatni dinozaur".


ptaki były mało drapieżne, ile razy mam to powtarzać?


Krajst, rozumiem Twój punkt widzenia, ale po prostu zmierzam do tego, że "drapieżność" dla każdego oznacza co innego. Latadła z Pitch Blacka były imo drapieżne dlatego, że przez cały czas ledwo było je widać. Kurczaki we Mgle (jak to brzmi ) z kolei można obejrzeć w każdym szczególe i to w pewnym sensie obdziera jej z tej całej drapieżności; bo przyznam, że i tak największe wrażenie wywarły na mnie kolosy, ledwo widoczne na skraju mgły.
Ale jak mówię - kwestia punktu widzenia i raczej nie ma sensu rzucać w siebie puszkami z groszkiem z tego powodu.

a co to ma do rzeczy? gdyby JP kręcił Bay, raptory wyglądałyby jak dinusie z kreskówki "Denver - ostatni dinozaur". Nie musisz mi tego mówić.

Twierdzę tylko, że mimo wszystko porównywanie drapieżności prawdziwego zwierzęcia z wykreowanym na potrzeby filmu jest niesprawiedliwe.
niesprawiedliwe dla raptorów. ich drapieżność będzie zawsze ograniczona. natomiast grafik, który od podstaw wymyśla fikcyjne stworzenie, może ową drapieżność dowolnie formować. dlatego właśnie tak bardzo zastanawia mnie komiczny wygląd "kurczaków" - z miliarda dostępnych opcji wyrenderowane zostały akurat pterodaktyle.

ale walić to - The Mist to nie Transformery, żeby się rozwodzić nad wyglądaem renderow.
Czyli jednak grafików? ;))
Dla mnie to ewidentnie wina reżysera. Grafik robi projekt pokazuje to reżyserowi a ten zatwierdza bądź odrzuca. No i na dodatek reżyser może (a wręcz powinien) nakierować grafika na to jak on sobie wyobraża takiego potwora.
W jakimś wywiadzie Darabont wyraźnie powiedział, że chciał, by potwory z "Mgły" nie przypominały czegokolwiek, co zaprojektowano do jakiegoś innego tytułu. Tak, aby widz podczas seansu nie pomyślał "o, to wygląda jak z filmu X, a to z filmu Y". I w zasadzie chyba mu się udało. A że nie jest to nie-wiem-jak-straszne, to już inna bajka. "Mgła" ma środek ciężkości w zupełnie innym miejscu.
Skoro jednym z najgrozniejszych zwierzat na Ziemi moze byc przyglupawo wygladajacy hipopotam, to nie widze problemu przy innych, nieagresywnie wygladajacych zwierzatkach. Takie misie tez sa slodkie - do czasu...

A film mam na dysku, ale nie obejrze - nakrecono go w 1.78:1, czyli obraz zajmuje duzo miejsca - za duzo do przetworzenia dla mojego laptopa. Na tym zlomie dzialaja mi tylko filmy w pelnej panoramie - i to jednoplytowki. ))) Mam jeszcze odtwarzacz dvd, ale nie mam mozliwosci wypalic filmu na plycie. Czekam na premiere dvd, wypozycze i zobacze czy warto ewentualnie kupic.

Czekam na premiere dvd, wypozycze i zobacze czy warto ewentualnie kupic.

Znając Kino Świat to się możesz doczekać pociętej wersji 4:3

Skoro jednym z najgrozniejszych zwierzat na Ziemi moze byc przyglupawo wygladajacy hipopotam, to nie widze problemu przy innych, nieagresywnie wygladajacych zwierzatkach. Takie misie tez sa slodkie - do czasu...

No dobrze, ale jak taki niedźwiadek stanie na dwóch łapach i warknie to wiadomo że żarty się skończyły a on zaraz łapą gotów przypieprzyć. A pterodaktyle podczas ataku wyglądają jakby miały zaraz spać albo przypierdzielić w ścianę przy najbliższym zakręcie.

wyglądają jakby miały zaraz spać albo przypierdzielić w ścianę przy najbliższym zakręcie

Nie wiem czemu Glucie, ale mnie to rozwaliło : )
Pewnie dlatego że na cholernej klawiaturze od laptopa zamiast 'spaść' napisałem 'spać'. Ale niech już tak zostanie. ;)
A'propos macek to jedyne słuszne są te:



Szkoda, że Darabont i King sobie nie pogooglali zanim zatwierdzili te, które widzieliśmy.

Co do pozostałych kreatur to oczywiście najbardziej przerażające były przerośnięte muchy.



Reszta była bardziej fantazyjna niż straszna, choć jak to się mówi: po owocach pracy ich poznacie Dla mnie nie było nic nienaturalnego w ich zachowaniu, jeśli można tak mówić o stworach z innego wymiaru.

Weźmy te ptaśki, przecież one naturalnie na żer ruszyły a potem, jak się gorąco zaczęło robić to lekko w panikę wpadły i zaczęły się rozbijać po sklepie, zachowując się dokładnie tak, jak ptaki (drapieżne ptaki) w zamkniętym, nie znanym sobie środowisku.

A swoją drogą pojawia się ciekawy motyw, taki na czasie. Bodajże przedwczoraj w całej UE zaczął obowiązywać zakaz sprzedaży zapalniczek bez tzw. zabezpieczenia przed dziećmi.

Co mówi Amanda próbując podpalić pochodnię z mopa zapalniczką zgodną z wymogami?
widze, ze filmik pomału staje sie kultowy. analizy wygladu macek i zmutowanych much z innego wymiaru bez dwoch zdań podpadają pod kultowość. i bardzo dobrze - jak nowy Darabont wyjdzie na dvd, to se go nie omieszkam kupic:)
Sama idea macek w takim otoczeniu jest dość ryzykowana. Jakby nie wyglądały, efekt byłby moim zdaniem taki sam.

Zresztą męczy mnie już to narzekanie na pterodaktyle, macki i co tam jeszcze. Ten film ma zbyt wiele OGROMNYCH zalet. Wygląd stworów to najmniej ważna kwestia.
Mierzwiak, tak sie rodzi kultowość w postaci czystej. nagadaliśmy sie o fabule i przesłaniu, to tera przechodzimy do analizowania anatomiczno-fizjologicznych niuansów zmutowanej rasy much i pterodaktyli. dla mnie to nic zdrożnego. przeciwnie - naturalna kolej rzeczy.
Bez przesady z tą kultowością. Czy ktoś jak na razie wystawił filmowi 10/10?
10/10 =/= kultowy i na odwrót. Chyba że chcesz udowodnić że jest inaczej. Chętnie poczytam

Pora na małą wyliczankę jak na razie ulubionych scen z filmu:
- nadejście mgły sygnalizowane syreną. Ten dźwięk zawsze działa.
- przemówienie pani Carmody z naciskiem na policzek który wymierza jej Amanda. Nie wiem czemu ale uwielbiam takie sceny, a ta jest rewelacyjna.
- pojawienie się owadów.
- wyjazd z marketu + gigant na końcu. czy muszę wspominać o muzyce?
Te sceny mi się podobają, ale od siebie dodam, że świetnie wygląda to całe zawracanie samochodu na parkingu i przejazd przed witryną marketu. W tym jest sporo magii.
No dobra, pojechałem bo bandzie. ;)

Ale film kultowy, to coś co posiada cechy charakterystyczne. Wielkie Sceny. tzw. Sceny Kultowe. Kolos na końcu? Jasne, jest dobry, ale nie wyobrażam sobie żeby ktoś za 10 lat powiedział: "A pamiętacie tą, no, Mgłę? O ja! Ale tam był ZAJEBISTY kolos!". To sam z resztą twojej wyliczanki.

Nie chcę żeby ktoś odbierał ten post jako atak na film, to bardzo dobre, rzetelne, poważnie podchodzące do tematu kino. Ale za o wiele lepszy, w tych klimatach, uważam chociażby Świt Żywych Trupów. Ta sama jakość plus coś czego Mgle brakuje: świetnie nakreślone postacie (pomijam tu rzecz jasna Carmody).

Czy ktoś jak na razie wystawił filmowi 10/10?

Predator895 (1 strona)

Jutro obejrzę nareszcie dvdripa, a nie jakieś pocięte gówno.
Po obejrzeniu DVDripa zmieniam ocenę na 9/10.
Nie z powodu usuniętych scen, poprostu przypomniało mi to jaki to dobry film. I koledze też się podobał, na 9 ocenił. Co ciekawe reszta moich znajomych daje oceny 3/10. Jedyny argument to "MGŁA BYŁA BEZNADZIEJNA"
Ja się dopisuję do listy i również stawiam szczerą dziewiątkę. A o ewentualnej "kultowości" będzie można dyskutować za jakiś czas, kiedy opadną emocje

'Mgła ssie, tylko końcówka dobra'

Spisek jakiś. W identycznych słowach mój znajomy to wypowiedział. Identycznych. Boje się.
A ja coś czuję że Mgła zostanie klasykiem, i cieszy mnie ta myśl.

Bez przesady z tą kultowością. Czy ktoś jak na razie wystawił filmowi 10/10?

Ja dałem recenzję z oceną 10/10 jeno na innym serwisie A zaznaczyć muszę, że niepociętej wersji jeszcze nie widziałem.

A co się tyczy nieco wsiowych macek czy ptaszków to prawdę mówiąc, jak przed rokiem pojawiały się pierwsze próbki to ja liczyłem, że to jeszcze bardziej wieśniackie będzie. Taki plastikowy klimat miały potwory w nowelce Kinga po prostu. Choć nie ukrywam, że giganty ukryte w mgle zrobiły na mnie też największe wrażenie, a końcowy olbrzym wbił mnie w fotel. Co dziwniejsze gdy miesiąc temu czytałem po raz drugi tekst Kinga to sobie za cholerę tej sceny nie potrafiłem wyobrazić i prawdę mówiąc w mojej własnej interpretacji ona była smieszna :d Nie często się zdarza by scena, której nie można sobie realnie wyobrazić wypadła tak kapitalnie na ekranie.
Widziałem tylko raz i dałem 10/10 Filmweb i IMDb. Kolejny planuje już spokojnie na dvd. Tłumaczenia moich znajomych na temat tego filmu pokrywają się dokładnie z waszymi. Czyżby zbiorowa amnezja i wypaczona komercja aż tak wpłynęła na nasze społeczeństwo, które już zapomniało co to znaczy inteligentne kino ;/. Nic tylko się bać co będzie dalej.

P.S. Tylko jeden kumpel przyznał że na początku strasznie był niezadowolony, ale w dalszej części filmu zrozumiał że tu chodzi o ludzkie zachowania i klimat a nie potwory zabijające ludzi na różne sposoby.
Bracki wybiera się dzisiaj na to do kina z dziewczyną, mimo wielu moich ostrzeżeń chce po raz pierwszy zobaczyć ten film w kinie. Ciekawe co z tego wyniknie .
Kau. Tyle moge napisać o "Mgle". Film w żaden sposób mnie nie zaciekawił, a do "Zielonej mili" bardzo mu daleko. Nie ma tu jakiejś subtelności w przedstawianiu relacji międzyludzkich, ujęcia są poszarpane, a akcja tragicznie wręcz sfilmowana. Postacie nakreślone są wyraźnie, co z tego skoro zachowują się nienaturalnie (są po prostu płaskie i papierowe). Mamy zarozumiałych wieśniaków, troskliwego ojca, zarozumiałego prawnika, fanatyczkę religijną, ekspedienta o charyzmie Weemana z Jackass i zestaw pomniejszych osób, które giną w ten lub bardziej efektowny sposób. Amerykanie jako zatwardziali katolicy i religijni obywatele? No proszę was Gadki religijne i ta wewnętrzna grupka nawiedzonych doprowadziła mnie do śmiechu. Szcególnie ten facet-robol w czapce. Raz stoi po stronie Davida, potem nagle zmienia się i zgrywa nawiedzonego. Gdzie tu sens? Akcenty humorystyczne nijak nie pasują do fabuły, a gwoździem do trumny jest scenka między wojskowym, a laską na zapleczu - totalna klisza, powtarzana chyba w 235899 filmach. I późniejsze rozwiązanie również. Efekty specjalne nie powalają, szczególnie w scenie z atakiem nocnym na supermarket - CGI i źle nałożone potworki rażą dobitnie. Film ma w zasadzie jeden plus - to ujęcie z "czymś" wielkim na drodze. A zakończenie ssie, jest mocno przewidywalne i naiwne. Bardzo Bayowskie bym rzekł. Zaznaczam, że książki nie czytałem więc nie mam porównania.

3/10
No ok, ale dlaczego zakończenie bayowskie? Bo w zwolnionym tempie?
Bo czołgi, bo wojsko, bo kobieta, która przeżyla wychodząc ze sklepu, chcąc uratować swoje dzieci (jako jedyna! sama!), bo wszystko dzieje sie w 30 sekund. Ogólnie film powinien skończyc sie po tych 4 strzałach w wozie i byłoby gites.

Amerykanie jako zatwardziali katolicy i religijni obywatele? No proszę was

"Jak trwoga to do Boga", w obliczu śmiertelnego zagrożenia naturalne jest, że niektórzy nawet niereligijni zwrócą się w stronę religii. Poza tym akcja dzieje się na prowincji, która zazwyczaj jest bardziej konserwatywna niż miasto.


Bo czołgi, bo wojsko, bo kobieta, która przeżyla wychodząc ze sklepu, chcąc uratować swoje dzieci (jako jedyna! sama!), bo wszystko dzieje sie w 30 sekund. Ogólnie film powinien skończyc sie po tych 4 strzałach w wozie i byłoby gites.

Gdyby skończyło się po strzałach, też byłoby ciekawie, ale bez tego dłuższego finału film chyba jednak nie kopał by tak bardzo. Nie byłby tak przewrotny.

Argument z czołgami, wojskiem i kobietą nie przemawia do mnie, sorry. Podobnie jak te 30 sekund - ja tam bardzo lubię zwięzłe końcówki, bez nadmiernego rozciągania pointy.

Reasumując: kwestia gustu. Jak zawsze.
Jasne, że kwestia gustu. Już pomińmy te czołgi czy sam koniec, ale ta kobieta... Przecież, kto wychodził z tego sklepu ten zdychał po kilkunastu sekundach, a ta nawet na zadraśniętą na tej ciężarówce nie wyglądała. To jest naiwnośc i cukierkowość, która pasuje do gorzkiej końcówki jak pięść do nosa.
spoilery

Naiwność i cukierkowość? No dajże spokój. Jak możesz o naiwności i cukierkowości przy tej końcówce. Jakby okazało się, że David strzelił cztery razy w sufit samochodu, a wtedy mgła się rozpłynęła i wszyscy byli uratowani to mógłbyś mówić o cukierkowatości.

To był dopiero początek, mgła niedawno się osadziła. Monstra miały jeszcze dużo do roboty na obrzeżach miasta. Kobieta mogła uciec, zwłaszcza, że nie wiemy czy na przykład nie trafiła na uzbrojonych żołnierzy.

To nie jest naiwność i cukierkowość, tylko pewna symbolika, którą załapiesz czytając wcześniejszą dyskusję.
Recenzja DVD: http://www.dvdbeaver.com/...36/the_mist.htm

Fajowe dodatki, trza będzie kiedyś zamówić z UK.

Zrobiłem dla zabawy czarno-białą wersję kolorowej klatki filmu; wersja czarno-biała Darabonta ma odrobinę zwiększony kontrast.
Hmm, w czarno-białej wersji efekty jakoś lepiej wyglądają. Przynajmniej na screenach. A wersje z UK czy US faktycznie trzeba bedzie kupić.
nie dziwota, ze King widział swoja nowelkę w czarno-białych odcieniach. niedawno zrobiłem sobie maraton w towarzystwie tytana s-f Jacka Arnolda - monstra z The Mist jak ulał pasują do ówczesnej mody na pokazywanie potworów: bez ogródek i bez zażenowania walenie po oczach zmutowanymi komarami, tarantulami i marsjańskimi kałamarnicami. w przypadku Darabonta dostrzegam ukłon w stronę tradycji monster-movie, aczkolwiek wolałbym, żeby zamiast kłaniać się w pas, reżyser odrobine przyhamował.

W dzisiejszej GW widnieje bardzo ładna reklama Mgły, w której podano kilka cytatów amerykańskich krytyków. Jakie to miłe że Kino Świat tak ciekawie zachęca do pójścia na film poszatkowany bardziej od kapusty na kapuśniak.

Wiem, że to już kilka dni temu było, ale pamiętasz może gdzie dokładnie była ta reklama. Przejrzałem chyba wszystkie Wyborcze z zeszłego tygodnia i nigdzie nie ma. To w jakimś dodatku było? A może masz jeszcze te gazete i masz możliwość zeskanować. Byłbym bardzo wdzięczny.
Piątkowa, w dodatku Co jest grane. Skanera nie mam ale zrobiłem fotkę telefonem:


Wielkie dzięki. W sumie liczyłem, że to coś innego będzie. Jakaś graficzka w stylu billboardu z patronatami. Ale i tak miło, że jakieś pozytywne słowa ne temat filmu w GW, choć to same cytaty z zagranicznych recenzji.

A tak na marginesie to Darabont po raz czwarty ekranizował Kinga, a nie trzeci jak to widnieje w tej reklamie:D Oczywiście pierwszy to film amatorski i niewielu o nim słyszało, ale był oficjalnie na vhs wydany więc to już coś więcej niż filmik w necie
Zastanwiam się kiedy ktoś wkońcu wspomni o Misery - ale jak na razie cisza
Misery
A mnie coś naszło i z ciekawości zapuściłem sobie odc. pilotowy tajemniczej serii która powstała na podstawie kruciutkich opowiadań Kinga :
"Nightmares And Dreamscapes From the Stories of Stephen King"
Musze przyznać żę pierwszy odc. z Williamem Hurtem strasznie mnie wciągnął. Uwielbiam krótkie historie, z odrobina grozy smaczku i sensacji. Jutro zapodam sobie kolejny odcinek jeśli okaże sie równie dobry jak pierwszy to zapowiada sie naprawdę interesująco.
Można to dostać gdzieś poza sklepem T?
Jeśli zajmiesz dobrą kolejkę w sklepie "E" to nie będzie większego problemu z dostępnością
Seria jest dostępna w Polsce za jedyne 95 złociszy - na przykład w MERLINIE. Polecam bardzo, naprawdę warto!
Nom dzisiaj obalam 4 i 5 odc. nawet sprawnie mi to idzie
Nie wiem czy wiecie, ale ....

Cóż, identycznych opinii jest mnóstwo. Właśnie, o co chodzi z tym plakatem? Przecież to jeden wielki spoiler! Żołnierze z czołgami, krew na szybie.. Pomijając to że strona techniczna jest fatalna.
Ta pani ma coś nie po kolei w główce. To miała być recenzja? Bo jeśli tak to jej nic nie wyszło, tylko stek bzdur i banałów i brak konkretnych argumentów
przeciwko filmowi. Ale jakiego gustu można oczekiwać od człowieka który pisze takie scenariuszowe gówna.
Pierwsze wrazenie: wow! Silent Hill nareszcie dorobil sie porzadnej ekranizacji!
Drugie wrazenie: no, moze jednak tworcy za bardzo zapatrzyli sie w Silent Hilla...

Mimo wszystko film jest bardzo, bardzo dobry. Podobalo mi sie powazne podejscie - to nie jest fantastyczna, ekscytujaca przygoda. To traumatyczne przezycie zlapane na tasmie filmowej.

Swietnie potraktowano potwory, tzn. nie jako cos czajace sie w mroku i po prostu zle, tylko jako zwierzeta. I mimo, ze CGI jest marne, to po raz pierwszy od czasow Wladcy Pierscieni stwory stworzone komputerem wywolaly u mnie emocje. Bo spotkanie z nimi jest jak prawdziwe spotkanie z drapieznikiem, a nie jak z magicznym stworem z kosmosu.

Postac "nawiedzonej" byla skonstruowana prostacko - tworcy tu sie potkneli, tak samo jak w Silent Hillu. Duzo wieksze wrazenie robilaby ta sama osoba niewygladajac jak wiedzma. Ale mimo wszystko bohaterka budzila emocje, a to dobrze.

Aktorstwo bylo poprawne. Jane zagral bardzo w porzadku. Koncowka wyszla znakomicie. Ogolnie za koncowke film ma dodatkowy punkt. 8\10


Drugie wrazenie: no, moze jednak tworcy za bardzo zapatrzyli sie w Silent Hilla...


W tym wypadku jest jednak na odwrót Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że książka była najpierw.



Swietnie potraktowano potwory, tzn. nie jako cos czajace sie w mroku i po prostu zle, tylko jako zwierzeta. I mimo, ze CGI jest marne, to po raz pierwszy od czasow Wladcy Pierscieni stwory stworzone komputerem wywolaly u mnie emocje. Bo spotkanie z nimi jest jak prawdziwe spotkanie z drapieznikiem, a nie jak z magicznym stworem z kosmosu.


Tu się zgodzę. Mimo że w niektórych momentach CGI było żenujące to jednak widząc te stwory emocje strachu, niepewności same brały górę. Poprostu były przekonujące. Podobało mi się że wiekszość stworów tak naprawde dokładne nie było widać, tylko ich ciemne sylwetki w okalającej wszystko mgle.[/quote]
- http://www.youtube.com/watch?v=2PG4N4LgLAw

Fajny materiał z ComicConu - wywiady z Darbontem, Jane'em (swoją drogą on zawsze brzmi jakby był podcięty :)), gościem od efektów i resztą. Darbont to fajny koleś jest.

Następna adaptacja Kinga jaką chce się zająć Darbont to ""The Long Walk" i "The Monkey".

- http://www.youtube.com/watch?v=-64pR2ARecY

Darbont we wstępie do czarno-białej "Mgły".
Po kolenym oberzeniu Mgły zmieniłem ocenę. Ten film jednak nie miści się w skali ocen. Dzięki temu co sobą reprezentuje ten film, to jakie niesie ze sobą przesłanie i ta czochrająca beret, wbijająca w ziemie końcówka mnie normalnie rozwaliła. Za pierwszym razem nie do końca zrozumiałem co zobaczyłem na koncu obrazu Darabonta. Za drugim razem doznałem olśnienia i dużego szoku. Bohater czekający na śmierć ze strony potworów po uprzednim zamordowaniu swojego syna i wyłaniający się powoli z Mgły czołg(dokładniej Haubica samobieżna ) Jego mina mówiła wszystko. Kocham tą scenę. Jest genialna jak i cały film. Poprostu arcydzieło.
Obejrzałem, podobało się ale daleki jestem od zachwytu jaki tutaj prezentowały niektóre osoby, a określanie go mianem kultowego czy też potencjalnie kultowego uważam za dobry żart.
Film nie skupia się na masakrze, survivalu czy też innych potencjalnie atrakcyjnych dla tempa narracji filmu patentach, to fakt, ale nie czyni go to od razu dziełem wybitnym. Przeszkadza po pierwsze średnie, co najwyżej dobre w niektórych przypadkach aktorstwo. Obiekt podniecenia wielu widzów Marcia Gay Harden nie wykazuje się wyjątkowymi uzdolnieniami aktorskimi. Tworzy przekonującą, nie wywołującą zgrzytania zębami kreację, wywołując przy tym niechęć i irytację względem granej postaci(i żeby było jasne, to jest akurat na plus w kontekście tej roli) ale powodów do padania na kolana też nie daje.
Potwory ani ziębią ani grzeją. Spełniają swoją rolę, czyli stwarzają element zagrożenia nakręcający filmowe wydarzenia. I w takim kontekście je odbierałem, nie zastanawiałem się specjalnie czy ilość pikseli składające się na nie była wystarczająca, żebym zaczął się ich bać.

Koncepcja skupienia się na aspekcie społecznym pod pretekstem zagłady ludzkości i nadejścia apokalipsy interesująca, ale cierpiąca na syndrom serialu "Jericho", to znaczy lekki brak wyrazistości. Mnie osobiście średnio interesowały wydarzenia w markecie i to nie dlatego, że oczekiwałem masakry i straszenia mnie na każdym kroku. Wprost przeciwnie, po film sięgnąłem świadomie, wiedząc co otrzymam, tego właśnie oczekiwałem i w zasadzie to otrzymałem, tylko że okazało się to być niespodziewanie letnie, nie wywołujące specjalnych emocji. Myślę, że duża wina w tym mało przekonujących kreacji aktorskich, bohaterowie niby mówili do rzeczy, wzajemnie reagowali na siebie ale mało w tym było prawdziwego życia. I chlubne wyjątki tylko potwierdzały tę regułę.

Emocje do filmu zaczęły się tak naprawdę wkradać dopiero pod koniec, od momentu ucieczki bohaterów samochodem. To co później nastąpiło, kapitalnie dobrana muzyka, spotkanie z kolosem rodem z fenomenalnej gry "Shadow of Collosus", scena popełnienia łaskawego zabójstwa i jednoczesnego poświęcenia ze strony bohatera, oraz przewrotny finał całej akcji pokazywało, że w historii i twórcy drzemał o wiele większy potencjał. Oczywiście, że był to w gruncie rzeczy przewidywalny finał, przez cały czas byłem pewien, że jak już zabraknie paliwa, zostaniemy uraczeni sceną samobójstwa a następnie spóźnionym nadejściem wybawców. Jakoś wydawało mi się to logiczne i pasujące do tej historii. I nie, nie uważam decyzji bohaterów za dziwną. Perspektyw nie mieli żadnych. Na parkingu pod sklepem ledwie zdążyli przedostać się żywi do samochody a była to przecież niewielka odległość. Dalsza wędrówka pokazała im, że poznali dopiero wyrywek okropieństw czających się w mgle. Szybkie i bezbolesne odejście z tego świata na własnych warunkach miast spotkanie się z prawdopodobnie bolesną i okrutną śmiercią poza samochodem dla niejednego człowieka byłoby o wiele bardziej kuszącą opcją. Tym bardziej bohaterska w takim kontekście jest decyzja bohatera, który nie tylko wziął na siebie ciężar takiej śmierci ale dodatkowo brzemię morderstwa na bliźnich o uśmierceniu własnego syna już nie wspominając. I tym bardziej dramatyczny i w zasadzie okrutny jest w takim kontekście finał filmu.

Filmowi, który nie ulatuje z głowy w pięć minut po obejrzeniu, skłania do jakiś refleksji i zastanowienia się przed napisaniem o nim komentarza należy się szacunek. Niewątpliwie wpisuje się on do wąskiego grona porządnych horrorów powstałych w XXI wieku, ale nie sądzę, żeby zasłużył sobie w przyszłości na miano klasyki i był wspominanych po latach ze szczególnym zachwytem. Solidna robota ale jestem pewien, że niejednemu zachwyconemu w tej chwili widzowi, uleci z pamięci szybciej niż mógłby się spodziewać. A powód tego prosty, wbrew pozorom to mało wyrazisty film jest i na dłużej zapadną w pamięci co najwyżej niektóre potwory, a to można powiedzieć przecież o wielu innych, powszechnie uważanych za słabe, filmach.
scena zabójstwa z końcówki zaczyna mnie męczyć. ile ekipa jechała? 12 godzin? podejrzewam, ze nie więcej, gdyż na dalsze wojaże nie starczyłoby im benzyny. o co loto? już mówię: zakładając roboczo, że jechali 12 godzin, zastrzelenie współpasażerów jawi mi się jako gest mocno nieuzasadniony zarówno psychologicznie, fizjologicznie, jak i światopoglądowo. ludzie nie zabijają się z rozpaczy po upływie 12 godzin od opuszczenia supermarketu. do takiej decyzji trzeba "dojrzeć". nie wystarczy spojrzeć przez okno, skonstatować: "O kurwa, ale mgła kijowa, nie ma nadziei", po czym sięgnąć po rewolwer i strzelić synowi w łeb. sorry, ale wola przetrwania jest większa niż potrzeba zrobienia kupy czy zjedzenia chipsów.

poważnie zastanawiam się nad obniżeniem oceny z 8 na 6-7:) z innych rzeczy drażni mnie wyjątkowo przerysowane zachowanie pierdolniętej alleluja-baby - winę ponosi Darabont, bo to, że King daje ciała szkicując tego rodzaju moherowe postacie, wie każdy, kto kiedykolwiek miał styczność się z jego pisarstwem.

a tak swoją droga szkoda, że się zabili - ja tam bym chętnie obejrzał jakiś sequel w klimatach podróży po zamglonej autostradzie z majaczącą w tle sugestią opanowania przez potwory całej kuli ziemskiej. przygody bohaterów można by mnożyć: pierwszy lepszy trzeciorzędny pisarzyna naskrobałby - w sensie akcji i fizycznego dziania się - całkiem fajne epizody.

scena zabójstwa z końcówki zaczyna mnie męczyć. ile ekipa jechała? 12 godzin? podejrzewam, ze nie więcej, w przeciwnym wypadku nie starczyłoby im benzyny. o co loto? już mówię: zakładając roboczo, że jechali 12 godzin, zastrzelenie współpasażerów jawi mi się jako gest mocno nieuzasadniony zarówno psychologicznie, fizjologicznie, jak i światopoglądowo. ludzie nie zabijają się z rozpaczy po upływie 12 godzin od opuszczenia supermarketu. do takiej decyzji trzeba "dojrzeć". nie wystarczy spojrzeć przez okno, skonstatować: "O kurwa, ale mgła kijowa, nie ma nadziei", po czym sięgnąć po rewolwer i strzelić synowi w łeb. sorry, ale wola przetrwania jest większa niż potrzeba zrobienia kupy czy zjedzenia chipsów.
Przecież nie sama podróż samochodem miała na nich wpływ. To co zdąrzyli przeżyć i zobaczyć w markecie i aptece wystarczyło, żeby ich zniszczyć. Jedna z kobiet już wcześniej popełniła samobójstwo. Psychologicznie jest to zdecydowanie uzasadnione. Nie wiem co prawda ile jechali, ale na pewno jechali dość długo.

Zresztą, nawet jakby jechali trzy godziny to nie byłoby to wielce dziwne. Przeżyli w tej aptece z pająkami, ledwo umknęli im na parkingu, a w markecie mogli zginąć dzięki mackom, owadom, czy "pterodaktylom". Logicznym jest, że kiedy słyszeli jakieś ryki w tle, a wcześniej zobaczli gigantyczne monstrum, to nie mieli ochoty stać się gniazdem pająków czy zostać rozerwanym niczym ten pryszczaty twardziel od podawania koszyków na początku.
Crov, to nie było uzasadnione - sam fakt, że przeżyli powinien ich odpowiednio napompować i podnieść morale. ludzie nie zabijają się ot tak, po prostu, bo za oknem jest mgła i mega komary latają. wola przetrwania powoduje, że więzień obozu koncentracyjnego będzie żył w uwłaczających warunkach dopóty, dopóki go do komory nie wyślą. poczytaj sobie Grudzińskiego - nikt tak przejmująco nie opisał parcia na życie jak ów były więzień sowieckiego gułagu. tymczasem bohaterowie The Mist zachowują się tak, jakby mieli blaze z powodu niemożności wypróżnienia się w cywilizowany sposób. ty tez bys się zabił, gdybyś musiał dupe podcierać liściem a nie papierem toaletowym?:)
Pamiętaj, że podróż bohaterów była misją straceńców, jeszcze zanim sie na nią wybrali wiedzieli, że stawiają wszystko na jedną kartę, albo im się uda dojechać dokądś(do bezpiecznego schronienia bądź końca mgły) albo zostaną po drodze rozszarpani. Dopóki było paliwo i byli schronieni w samochodzie mieli jakąś nadzieję, później pozostało im jedynie do wyboru siedzenie w nim albo wyjście na pewną śmierć. Powodem nie był brak chipsów ale perspektyw. W logice zakończenia uderzyło mnie natomiast co innego. Naprawdę po drodze nie natrafili na żadną stację paliw? Wiadomo, wyjście z samochodu żeby zatankować to ogromne zagrożenie ale mając w perspektywie strzelenie sobie w łeb, chyba jednak lepiej było zaryzykować.

później pozostało im jedynie do wyboru siedzenie w nim albo wyjście na pewną śmierć.

na pewną śmierć? jakoś wcześniej dali radę wyjść z marketu, zdobyć leki i ogólnie powalczyć. dla chcącego nic trudnego. siedzenie w samochodzie to nie powód, żeby się zabijać. powtarzam: człowiek nie strzela sobie w łeb, jeśli jest choć cień szansy na przeżycie. mogli poczekać w aucie kilka dni, pomyśleć, pospierać się, zawalczyć. a tu pach-pach i nara.
Zawalczyć? Z czterema kulami w rewolwerze?

Więzień, który ucieka z obozu, a słyszy, że zaraz za rogiem czeka na niego gromada wrogich żolnierzy jest pełen nadziei?

Bohaterowie widzieli co się działo z tymi, którzy wyszli te kilkadziesiąt metrów od sklepu - rozrywani, pożerani, robili za gniazda. Nie było cienia szansy, że jeżeli będą szli we mgle to przeżyją, bo dotychczas NIKT poza sklepem nie przeżył.

Jedyne co mogli zrobić to gryźć i kopać potwory, ale czy ojciec chciałby, żeby jego dziecko cierpiało i zostało rozerwane przez jakieś monstrum, czy lepiej byłoby dla dziecka, żeby umarło szybko? Tu nie chodziło o ewentualną niewygodę i czajenie się w lesie, tylko o to, że nie będzie czasu na niewygodę i czajenie się w lesie, bo jakieś macki się pojawią i kawałek po kawałku ich rozerwą.

Zresztą spójrz na zachowanie choćby Jima Halseya w "Hitcherze", który po przeżyciach jakie serwuje mu Ryder próbuje popełnić samobójstwo. To takie dziwne? A przecież u niego w świecie jest jakaś tam nadzieja, czego bohaterowie "Mgły" powiedzieć nie mogą. Może jakby sami mieli pociągnąć za spust to by tego nie zrobili, ale za nich robi to Drayton.

Oni sądzili, że nie ma żadnej szansy wię to co zrobili jest jak najbardziej uzasadnione? Załóżmy że tak jak mówisz jechali 12 godzin. Przez taki czas można przejechać pare setek kilometrów. Taki szmat drogi, a tu ani żywego ducha tylko mgła i na około widmo śmierci. Jak się mieli zachować. Może za bardzo się pośpieszyli ale napewno nie było w nich choć cień iskry nadzieji na przeżycie. Ich zachowanie jest uzasadnione wpełni patrząc na to w jakiej sytuacji się znależli i co do tej pory przeżyli.

Jima Halseya w "Hitcherze", który po przeżyciach jakie serwuje mu Ryder próbuje popełnić samobójstwo. To takie dziwne?

dokładnie - próbuje. próbować nie znaczy popełnić. poza tym Jim był sam jak palec na środku pustyni, bez wsparcia i czułego słowa. bohaterowie The Mist mieli siebie, własne towarzystwo. no ale może doszli do wniosku po 12 godzinach jazdy, że lepszy makabryczny koniec niż makabra bez końca.


dotychczas NIKT poza sklepem nie przeżył.

tego wiedzieć nie mogli - nie mogli wiedzieć, co się stało z adwokatem i z kobieta, która opuściła market jako pierwsza.


Crov, to nie było uzasadnione - sam fakt, że przeżyli powinien ich odpowiednio napompować i podnieść morale. ludzie nie zabijają się ot tak, po prostu, bo za oknem jest mgła i mega komary latają.
Pamiętaj, że wszystkie podstawy świata w jakim żyli runęły. Wokół nich działy się rzeczy niemające prawa zaistnieć w realnym życiu. Byli otoczeni przez mgłę uniemożliwiającą zobaczenie czegokolwiek na odległość kilku metrów. Zło mogło się czaić równie dobrze kilka metrów przed nimi jak i dopiero w odległości kilometra. Coraz to nowe stwory na jakie napotykali dawały podstawy wierzyć, że spotkają coś jeszcze okropniejszego. Niejednemu by to odebrało wolę do wyjścia z samochodu i przejścia chociażby kilku metrów.



Jima Halseya w "Hitcherze", który po przeżyciach jakie serwuje mu Ryder próbuje popełnić samobójstwo. To takie dziwne?

dokładnie - próbuje. próbować nie znaczy popełnić. poza tym Jim był sam jak palec na środku pustyni, bez wsparcia i czułego słowa. bohaterowie The Mist mieli siebie, własne towarzystwo. no ale może doszli do wniosku po 12 godzinach jazdy, że lepszy makabryczny koniec niż makabra bez końca.
No, to wlasnie dlatego zaznaczyłem róznice, Mentalu. Dodaj sobie do sceny w której Jim próbuje popełnić samobójstwo zbliżających się gliniarzy z bronią, o których Jim wie, że chcą mu wyciąć ręce, nogi, jaja, oczy i się nad nim znęcać. Jesteś pewny, że wolałby poczekać na policję? No bo uciec nie ma szans, oni są szybsi.



dotychczas NIKT poza sklepem nie przeżył.

tego wiedzieć nie mogli - nie mogli wiedzieć, co się stało z adwokatem i z kobieta, która opuściła market jako pierwsza.
Nie mogli. Nie wiedzieli. Gdyby był ratunek to przybyłby - adwokat przed wyjściem zapewnił, że pomoże. Zresztą wyszli w tym samym czasie co hardrockowiec, który dosyć szybko skończył w dwóch częściach.

Już bardziej czepiłbym się tej stacji benzynowej, którą wspomina Tyler. Z drugiej strony - to zadupie było więc niekoniecznie musiała być jakaś stacja blisko.
moje stanowisko w tej kwestii jest niezachwiane: absurdalna i nieuzasadniona pochopność.
To jakby kiedyś taka mgła ogarnęła świat i pojawiły sie potwory to mam nadzieję, ze będę jeepem jechał z Tobą, bo wyskoczysz walczyć z monstrami. ;)
Myśle że w takiej sytuacji Mental zachował sie w dość podobny sposób. nie byłoby żadnych walk ani wyskakiwania z jeepa

To jakby kiedyś taka mgła ogarnęła świat i pojawiły sie potwory to mam nadzieję, ze będę jeepem jechał z Tobą, bo wyskoczysz walczyć z monstrami. ;)

gdybyś jechał ze mną, to byśmy chociaż pogadali ze dwa dni i pomyśleli, co tu dalej robić. aha, i jakby co, to ja trzymam broń:)

Danus1986: no z jeepa bym na pewno nie wyskoczył. kto tu mówi o wyskakiwaniu? wysłałbym Crova:)
Wysłąłbyś Crova bez broni??
a po co mu giwera jak idzie na stacje po czipsy i sprite'a?:)
No jak to po co? Nie miałbym jak zapłacić przecież.

I tak obaj skończylibyśmy jako pokarm dla tych wielkich potworów, wszystko dlatego, że nie chcieliśmy się zastrzelić! :)
Aha, tak jeszcze w sprawie pociętej wersji wypuszczonej do kin przez KŚ:
http://free4web.pl/3/2,11...ad.html#7113274
To są skutki wpuszczania filmu tyle czasu po premierze amerykańskiej, dlatego mam gdzieś tłumaczenia dystrybutora.
"To nie jego wina. Nie, nie. To nigdy nie jest niczyja wina."

Nie wiem czy to lepiej, czy gorzej, ale i tak powinni dostac po łbie - klilenci dostali niepełonowartościowy produkt, a kasy nie odzyskają przecież. Nie mówiąc już o tym, że mogło to wpłynąć na opinię wielu ludzi.

No powinno to się jakoś sprawdzać.
Nie dość że opóźniony i pocięty film to jeszcze jakieś kopie z odzysku no proszę was kur.. co to ma być. Taki dystrybutor nie ma porostu prawa bytu.
Czy tylko ja marzę żeby na rynku zostały Warner/Galapagos i Imperial?

Skoro ktoś przygotowywał napisy, ktoś je do filmu dodawał (wie ktoś jak to się odbywa?), KTOŚ MUSIAŁ zauważyć że z filmem coś jest nie tak.
Heh, Mierzwiak ma rację. I też jestem za tym, żeby zostało Galapagaos i Imperial.

Szkoda, że tak tyłka potrafią dać niektórzy.
Mnie tylko dziwi fakt że nikt nad tym nie ma nadzoru. Przecież film to też jest forma sztuki i musi być wyświetlony zgodnie z zaleceniami reżysera i twórców jak to jest możliwe że byle pacan z Polski może szerzyć oficjanie takie gówno na ekranach ;/.

Powinniście napisać krótki artykuł na stronie głównej KMF może ktoś w końcu otworzy oczy ;] np. 50 prawd o dystrybutorze Kino Świat oraz reszcie ananasów. Ich praktykach wydawania bubli na DVD w naszym kraju.
świetny film. bardziej o naturze ludzkiej, a nie naturze potwornej (choć ludzie bywają potworami). chwilami czułem jakbym oglądał trawestację "Władcy much" Goldinga - nieprawdopodobna sytuacja wyzwalająca prawdopodobne reakcje psychologiczne, które są jednocześnie bardzo trudne do zaakceptowania przez kogoś, kto jest tylko obserwatorem. Przypominam sobie słynny eksperyment Zimabardo (i rewelacyjny niemiecki film), którego bohaterowie również nie spodziewali się po sobie aż tak drastycznych reakcji. A jednak. I z tego powodu nie wiem, czy reakcja głównego bohatera była aż tak nierealna, że mogąca wywołać złość oglądającego - bo dlaczego?

naprawdę dobry film, niebanalne kino grozy, do obejrzenia po raz kolejny. nie wiem kiedy ostatni raz widziałem tak dobrego przedstawiciela tego zacnego gatunku...

8
Cudownie. Jestem tylko ciekaw skąd dostaną materiał na DVD
Nie bój nic, mają zaprzyjaźnionego producenta sraczy czy coś w tym stylu. Jak dobrze pójdzie może nawet dadzą metalbox, łuhu!

Mówiąc serio, naprawdę trzeba będzie zamówić z UK, oby tylko były polskie napisy.

PS. Odnośnie zakończenia filmu w pełni zgadzam się z Mentalem, dokładnie to samo pisałem od samego początku.
A ja odnośnie zakończenia się nie zgadzam z Mentalem, bo jest błędzie. ;)

Co do polskiego wydania to może ktoś powiedzieć jak z reguły wyglądają DVD o KŚ? Może nie będzie tak źle.


Co do polskiego wydania to może ktoś powiedzieć jak z reguły wyglądają DVD o KŚ? Może nie będzie tak źle.

Hehe, poszukaj sobie w wyszukiwarce opinii o ich wydaniu "Death Proof" w temacie "buble"

Może nie będzie tak źle.

Znając życie, może być nawet gorzej... W zasadzie do każdego z kilku wydań z KŚ jakie mam mam się do czego dowalić Wydanie dwupłytowe zawierające 20 minut dodatków, DTS który okazuje się być DTSemz lektorem, niewłaściwy aspect ratio, utrata płynności filmu po zrobieniu zooma , trailery okazujące się być 4 minutowym fragmentem filmu "making of" uciętym na chama wpół zdania i takie tam różne atrakcje...
Dlatego mam nadzieję że Uk pójdzie za ciosem i tak jak w USA wyda to na 2 płytach z kolorową i czarno-białą wersją filmu bo z KŚ nie chce mieć już nic do czynienia

nieprawdopodobna sytuacja wyzwalająca prawdopodobne reakcje psychologiczne

w końcu o to w dobrym kinie chodzi - o prawdopodobieństwo.
New York Post Kyle Smith:
A pretentious left-wing monster movie with about 15 minutes of alarming creatures and a whole lot of bickering, is a pre-9/11 story which Stephen King wrote eons ago. It operates in the post-9/11 era about as well as a Studebaker at the Daytona 500.

coś okropnie żałosnego, no nie? w ogóle Mgła zbiera jakieś takie słabe oceny, co jest dla mnie troche niezrozumiałe, bo mimo kilku potknięć to naprawdę więcej niż dobry film...

http://www.metacritic.com/video/titles/mist2007
Hm zbiorowa amnezja ??
Po prostu nasze forum nie jest w żadnej mierze próbką reprezentacyjną;)
Masakra - na esensji Mgla ma srednia... 3.57\10. Wyzej stoja Alvin i wiewiorki oraz Jumper. Masakra, zaprawde powiadam wam.
jakaś masowa paranoja wynikła z 'Mgły' hehe. jeden z lepszych filmów ostatnio a jest jebany wszędzie, gdzie to możliwe. to forum to chyba ostatni azyl tego filmu
naprawdę nie rozumiem tak skomasowanego jebania The Mist - film nie jest ideałem, daleko mu do niego, ale do jasnej ciasnej to naprawdę DOBRE rzemiosło.

podejrzewam, ze ludność odsadzająca Darabonta od czci i wiary wybrała sie do kina z myślą: "Ide na film o potworach. oby efekty były dobre". okazało sie, ze film nie jest o potworach, a efekty są do dupy.

EDIT

przeczytałem opowiadanie Kinga i jedno mogę powiedzieć na pewno: jest kiepskie.
Rację masz, bez wątpliwości. Najczęściej ludzie, którzy jebią film mówią głoszą zdania w stylu 'Nabrałem się na zwiastun i wkopałem 15 zł w gówno'

Mam kilku kumpli, którzy podjarani oglądali 'Mgłę' i po seansie mnie opieprzali, że co, ja im polecam za dno. No a ich ulubione filmy to 'Fear.com' i takie tam. 'Hostel' genialny dla nich hehe. To po prostu jest inne kino, niż może się wydawac
Uprzejmie proszę hehe o panowanie nad hehe słownictwem hehe.

Niektórzy hehe czują się jak hehe u siebie w domu hehe, albo na Onecie hehe.
A ja tam sie ciesze, ze komuś takze nie spodobaly sie pseudo-horrorowa fabuła, papierowe postacie i drewniane aktorstwo Moim zdaniem ten film Darabonotowi nie wyszedł i tyle, moze odkuje sie nastepnym razem. Co kto lubi
ale kto, kurde, powiedział, że "Mgła" ma być wzorcowym przedstawicielem gatunku? Skoro wychodzi poza ramy, to chyba dobrze, no nie? Mało pretensjonalnie mierzy się ludzką naturą, fabuła raczej nie kuleje, Thomas Jane nie jest aż takim drewnem, choć Day-Lewisem również nie jest... Cholera, to film zrodzony z chęci stworzenia bardziej ambitnej rozrywki w ramach najczęściej mało ambitnego gatunku, jakim jest współczesny horror.

podejrzewam, ze ludność odsadzająca Darabonta od czci i wiary wybrała sie do kina z myślą: "Ide na film o potworach. oby efekty były dobre". okazało sie, ze film nie jest o potworach, a efekty są do dupy.


Bardzo mozliwe. Mnie z kolei zaskakuja te wszystkie pozytywy adresowane wobec tego filmu. Podejrzewam, ze szkopul lezy w tym, iz horror ostatnimi laty upadl tak bardzo, ze przyzwoici zaledwie przedstawiciele gatunku oceniani sa wyzej, niz na to zasluguja.
To dla ciebie Mgla to horror? Przeca blizej jej do Plonacego wiezowca i innych filmow katastroficznych niz do Egzorcysty albo Candymana.
No horror, ale raczej bardziej jak "The Thing" niż jak "Egzorcysta", czyli jakbyśmy mieli bawić się w klasyfikacje, to etykieta survival-horror pasowałaby w sam raz. A jeżeli mielibyśmy uciekać od skojarzeń z horrorami, to raczej bliżej mu do "Wojny światów" niż "Płonącego wieżowca"

Mnie z kolei zaskakuja te wszystkie pozytywy adresowane wobec tego filmu. Podejrzewam, ze szkopul lezy w tym, iz horror ostatnimi laty upadl tak bardzo, ze przyzwoici zaledwie przedstawiciele gatunku oceniani sa wyzej, niz na to zasluguja.

mogłaby to być prawda, gdyby nie fakt, że praktycznie każdy gatunek upadł strasznie nisko i jaramy się wszystkim tym, co wykracza poza panujące obecnie schematy. ale nie posądzałbym wszystkich tutaj o zbiorową naiwność
Nie powiedzialbym, ze kazdy. A jesli nawet to wydaje sie, ze horror jest tym gatunkiem, ktory na przestrzeni ostatnich lat prezentuje najslabsza forme.
horror, sf, fantasy, komedia, wojna, kryminał, przygoda... jakieś przebłyski z rzadka się pojawiają, ale każdy z nich trzyma równą (czyli co najwyżej przeciętną) formę... więc nie wierzę w twoją teorię, brachu
Coz, ja obstaje przy swoim, chetnie wdalbym sie w te gatunkowa polemike, ale nie jest to niestety najodpowiedniejsze ku temu miejsce. ;) Tak czy inaczej: Mgla jest na naszym forum przeceniana. 8)
A poza naszym forum jest niedoceniana. I możemy się tak jak dzieci przerzucać.

Nie mówiąc już o tym, że stwierdzenie że film jest przeceniany to argument... to żaden argument. Mam swoje zdanie na temat tego filmu i naprawdę nie interesuje mnie, czy ktoś uważa że postrzegam go jako lepszy niż jest tylko dlatego że gatunek zszedł na psy.

A poza naszym forum jest niedoceniana.

Poza naszym forum jest mieszana z blotem. Tez nieslusznie, bo Mgla jest najzwyczajniej w Swiecie przecietna. ;)


Nie mówiąc już o tym, że stwierdzenie że film jest przeceniany to argument... to żaden argument.

Oczywiscie.


Mam swoje zdanie na temat tego filmu i naprawdę nie interesuje mnie, czy ktoś uważa że postrzegam go jako lepszy niż jest bo gatunek zszedł na psy.

Przeciez nie namawiam cie do zmiany zdania.
Przeczytalem opowiadanie i znowu obejrzalem film. Najpierw slowo o opowiadaniu.

Bardzo dobre! Z poczatku ciezko mi bylo sie do niego przekonac, bo styl pierwszoosobowy mnie, delikatnie mowiac, wkurza (od poczatku wiadomo, ze bohater przezyje), ale w koncu niesamowity klimat mnie wessal.

Film zas jest wierna, swietna ekranizacja. Co by nie mowic, horror ma sie dzis bardzo dobrze - hiszpanie daja czadu, Romero powraca i kopie w twarz tych, co przestali w niego wierzyc, niskobudzetowce tez sie podobaja... Renesans.

Co do zakonczenia, to troche zaczelo mi przeszkadzac. Skoro w jednym supermarkecie tylu ludzi przetrwalo, to mozna zalozyc ze wielkie miasta byly relatywnie bezpieczne. Na pewno "cos przetrwalo" - nie mozna bylo wyciagnac innych wnioskow. No ale ludzie popelniaja samobojstwa z mniej powaznych powodow.

Chcialbym, zeby powstal sequel Mgly. Chcialbym zobaczyc te opowiesc z innych punktow widzenia. Chcialbym zobaczyc jak zolnierze rozprawiaja sie ze stworami. I przede wszystkich chcialbym zobaczyc obcy swiat, bo stwory z niego mnie absolutnie zafascynowaly. To material na 10 ksiazek i 20 filmow. Ale niech zrobia przynajmniej jeszcze jeden, tak samo dobry.
Hm wie może ktoś kiedy nasz świetny Kino Świat wyda w końcu u nas ten film na dvd. Trochę czasu już minęło wiec zaczynam się trochę niecierpliwić.
Germany juz maja i to w metalboksie. Chcialem kupic ale byl tylko niemiecki dubbing. No i cena 19,99 euro.
Pewnie tyle to trwa bo jeszcze nie zebrali wszystkich brakujących scen
Pewnie nie zmontowali jeszcze reklam kibla. Może hmv będzie miało jakieś limitowane wydanie to wtedy z pewnością się skuszę.
Minął prawie rok od ostatniej projekcji. Wczoraj przyszły płyty z filmem i po cichu wyczekiwałem tej chwili. Szok totalny taki sam jak za pierwszym razem, szczena zapadnięta aż do samego końca listy płac filmu. Najlepszy horror jaki widziałem w życiu. Szokuje, przeraża i fascynuje świetnym zdjęciami i niepowtarzalnym klimatem. Dosłownie nie rozumiem ludzi obrzucających go tak licznym błotem. Samo wydanie dvd prezentuje bardzo wysokie standardy ( pozdrowienia dla Kino Świta i ich vhsowych ripków zwanych dodatkami ) , sam transfer filmu po uposcalingu na moim ps3 dał niesamowity efekt tak wiec daruje sobie niektóre z wydań blu. Zabieram się za dodatki panowie.

10/10 i już raczej zostanie najlepszym Horrorem właśnie mijającej dekady.

Mnie tylko dziwi fakt że nikt nad tym nie ma nadzoru. Przecież film to też jest forma sztuki i musi być wyświetlony zgodnie z zaleceniami reżysera i twórców jak to jest możliwe że byle pacan z Polski może szerzyć oficjanie takie gówno na ekranach ;/.

Powinniście napisać krótki artykuł na stronie głównej KMF może ktoś w końcu otworzy oczy ;]


Artykulu nie bedzie, ale moge na pocieszenie i w tajemnicy powiedziec, ze afera z Mgla zostanie w tym roku uhonorowana Hezekarem Specjalnym. ;)
Wyniki juz w weekend. No, o ile uda mi sie w koncu znalezc osobe, ktora skrobnie kilka zdan komentarza pod nagroda na ten temat. Byc moze znajdzie jakas osoba chetna na forum? ;) Jesli tak, to prosze o kontakt na pm.

nie rozumiem ludzi obrzucających go tak licznym błotem.

bardzo proste: darabont podszedł do głupiego pomysłu z powagą (o ile dobrze pamiętam, film nie zawiera ani jednej asekurancko-humorystyczno-parodystycznej sceny, podważającej "realność" dziejących się wydarzeń) i w efekcie zrobił horror na wypasie. co prawda, nie nazwałbym go najlepszym horrorem mijającej dekady (najlepszy jest eden lake), ale z załapaniem sie do czołówki nie będzie problemów. tego własnie wielu krytyków (między innymi kilku geniuszy z esensji) nie potrafi zdzierżyć: jak można kręcić na serio film o potworach z mackami?
Darabont podchodzi na kolanach z nabożeństwem do wszystkiego co kręci na podstawie Kinga, jego filmy to już nie adaptacje ale kopie utworów literackich - w kazdym razie niewiele tam zmian w stosunku do pierwowzoru. A co do głupich pomysłów i powagi to wiekszosc ksiazek Kinga opiera sie na kuriozalnym pomysle, opakowanym w znakomity warsztat, głębię i wiarygodne psychologicznie postaci. No bo dajcie spokój, czy bylibyscie w stanie czytac jednym tchem ksiązki jakiegos innego autora, opowiadajace o przerazajacym samochodzie atakującym ludzi ? o robakach z kosmosu wykluwajacych sie przez tyłek ? o gromadzie kulek która pożera przeszlosc ?
Z tym, ze robaki z kosmosu wykluwajace sie przez ludzki tylek sa bardziej wiarygodne naukowo niz robaku z kosmosu wykluwajace sie przez klate.
SPOJLER

Czy scena z 'olbrzymem' pojawia się w opowiadaniu? Właśnie skończyłem Smętarz dla Zwierząt i pod koniec jest praktycznie identyczny motyw (mgła, 20 metrowe monstrum mija bohatera).
Pojawia sie -ale z tego co pamiętam jest tam tylko opis na kilka linijek i to wszystko
Mnie w kwesti jadących samochodem zastanawia co innego. Skoro jechali samochodem tyle czasu to musieli odjechać kilkaset kilometrów od swojej miejscowości, więc skąd w takim miejscu wzięła się ta kobieta z ich miejscowośc? Wojsko zbierało pewnie ludzi w jednym miejscu, ale po pierwsze wątpie, żeby brali ich tak daleko, po drugi skąd nasi bohaterowie wiedzieliby o takim miejscu.
wcale nie musieli pojechać jakoś daleko. jechali bardzo wolno, więc spalali stosunkowo dużo benzyny, pokonując niewielką odległość. do tego dodajmy, że nie znamy stanu ich baku. pełny na pewno nie był.
Poza tym niewykluczone, że z powodu mgły zdarzyło im sę trochę pobłądzić, pokręcić w kółko, czy zwyczajnie zgubić.
Krótka ocena wydania 2dvd: rewelacja. Na drugiej płycie, oprócz 1,5 świetnych i wyczerpujących dodatków, znalazła się czarno-biała wersja filmu. I wierzcie mi, klimat zostaje dzięki odbarwieniu spotęgowany. Film wygląda niezwykle stylowo, a sceny z mgłą po prostu powalają. Świetne wydanie. Choć ma jedną wadę, ale o niej w Bublach.

wyczerpujących dodatków, znalazła się czarno-biała wersja filmu. I wierzcie mi, klimat zostaje dzięki odbarwieniu spotęgowany.
A nie wystarczy po prostu usunąć kolory na telewizorze, jak to ironizował... military?! :P

Wiadomo czy to wydanie różni się czymś od angielskiego wydania?
Hehe, wystarczy, ale nigdy mi się nie chciało tego robić. Poza tym mam wrażenie, że zrobili coś jeszcze - podkręcili kontrast albo coś, bo w niektórych ujęciach nie wygląda to po prostu jak odsączona kolorowa taśma, tylko jak naprawdę stary film.

10/10 i już raczej zostanie najlepszym Horrorem właśnie mijającej dekady.

no teraz mogę się pod tym podpisać. mgła darabonta to mistrzostwo w swoim gatunku. od pierwszego obejrzenia trochę czasu upłynęło, wczoraj sobie zapuściłem powtórkę z dvd (tym razem oglądałem wersje czarno-białą) i po 20 minutach nokaut. gdyby ten film powstała w latach osiemdziesiątych, miałaby od groma animatroniki i pewnie dzisiaj mówilibyśmy o nim z takim samym nabożnym uwielbianiem jak o carepnterowskiej 'Rzeczy'. wczorajszy seans uświadomił mi dobitnie, że Marcia Gay Harden w roli pierdolniętej alleluja baby rządzi. psychologia ludzi zamkniętych na małym obszarze oddana fenomenalnie (przypominam: to film o potworach z innego wymiaru, czyli z założenia coś, co musi być głupie i pg13 dostać). uważnie przyglądałem się postępującej psychozie i wydarzeniom, które wynoszą samozwańczą kaznodziejkę do roli szurniętej wieszczki i niniejszym bije pokłony przed darabontem, że tak super potrafił to wszystko oddać. kurde, sam nie wiem, czy po zobaczeniu przywiązanych do linki oderwanych od tułowia nóg przez myśl by mi nie przeszło uwierzyć, że to jednak krwawa zemsta żydowskiego boga. jedynie końcówka kuleje, ale nie z powodu tego, co się stało w aucie, tylko zwyczajnie reżyser się zagalopował z wiadomo czym. sytuacja była fatalna, ale nie rozpaczliwa. gdyby trochę poczekać i pomęczyć bohaterów, wtedy to, co się stało, miałoby solidniejsze uzasadnienie. przy czym jak mówie, sam pomysł na zakończenie idealny i lepszego nie dało się wymyślić.

ogólnie mega dobry film. w czerni i bieli lepszy niż w kolorze. klasyka horroru. 10/10



[ Dodano: Pon Lip 20, 2009 20:16 ]

sam pomysł na zakończenie idealny i lepszego nie dało się wymyślić Nie trzeba było wymyślać, wystarczyło zostawić otwarte zakończenie z opowiadania : )
Mi się marzyło takie zakończenie (bo to z filmu to mi się tak połowicznie podoba):
Po przejechaniu x kilometrów, mijając jedynie różne stworki i nie napotkaniu żadnego wybawienia, przed autem "śmiga" ten ogromny potwór którego tam pokazano, bohaterowie zatrzymują się, wysiadają z auta i patrzą na wszystko ze zwątpieniem, kamera oddala się i z lotu ptaka widzimy że dalej łazi tylko coraz więcej tych ogromnych stworów, koniec filmu.

A film świetny, chyba sam będę go sobie musiał kiedyś odświeżyć.

jedynie końcówka kuleje, ale nie z powodu tego, co się stało w aucie, tylko zwyczajnie reżyser się zagalopował z wiadomo czym. sytuacja była fatalna, ale nie rozpaczliwa. gdyby trochę poczekać i pomęczyć bohaterów, wtedy to, co się stało, miałoby solidniejsze uzasadnienie. przy czym jak mówie, sam pomysł na zakończenie idealny i lepszego nie dało się wymyślić.
Spoiler:

Ale przecieć oni byli męczeni przez cały film już. Nie tylko widzieli połowę trupa na linie. Widzieli mordowanych przez nieziemskie potwory sąsiadów, plujące kwasopodobnymczymś pająki, które rozmnażały się torturując ludzi... a potem zobaczyli monumentalnego potwora. Sytuacja była beznadziejna. Nie mieli szans na przeżycie. Zamiast zostać inkubatorem dla małych pająków i umierać powoli, w torturach woleli strzelić sobie w łeb. Dla mnie nie jest to zaskakujące. Widzimy, że i tak bohaterowie byli w stanie wiele wytrzymać - jedna z kobiet przedawkowała lekarstwa już w połowie filmu. I zgadzam się, że lepszego zakończenia nie mogło być.




Sytuacja była beznadziejna. Sytuacja była teoretycznie beznadziejna. Powtarzam - teoretycznie, bo NIC im nie groziło w momencie gdy zdecydowali się zaaplikować sobie kulki w łeb.

Zakończenie Mgły jest najbardziej wziętą z dupy końcówką jaką widziałem i swoim durnym twistem niepotrzebnie odwraca uwagę od znakomitej reszty. Więcej na temat pomyłki jaką jest zakończenie tego fantastycznego filmu wypowiadać się nie zamierzam : )

Sytuacja była teoretycznie beznadziejna. Powtarzam - teoretycznie, bo NIC im nie groziło w momencie gdy zdecydowali się zaaplikować sobie kulki w łeb.
Dla Ciebie była teoretycznie beznadziejna. Dla nich nadziei nie było żadnych. Przeżyli i widzieli takie rzeczy aż dziw bierze, że zawędrowali tak daleko. Reakcja bohaterów jest jak najbardziej prawdopodobna i możliwa w tak krytycznej sytuacji.


Zakończenie Mgły jest najbardziej wziętą z dupy końcówką jaką widziałem i swoim durnym twistem niepotrzebnie odwraca uwagę od znakomitej reszty. Więcej na temat pomyłki jaką jest zakończenie tego fantastycznego filmu wypowiadać się nie zamierzam : )

Bo ja wiem... Dla mnie było to całkiem niezłe jeśli oczywiście widziało się pełną wersję - tzn babkę w sklepie która przeklina zgromadzonych i potem jak jedzie na wozie z wojskowymi - w ten sposób całość trzyma się kupy.
Kolejna ekranizacja opowiadania Kinga przez Darabonta i znów udana. Widząc te potwory, zwłasza gdy bohaterowie jadą samochodem, nasuwał mi się klimat z Lovecrafta, te wszystkie stwory jakoś mi się w to wpasowywały mimo, że niepodobne do Cthulhu i innych Golgorothów.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •