wika
Myślę że każdy z nas ma jakiś ulubiony gatunek kwiatów, nawet ci z nas którzy za kwitami jakoś szczególnie nie przepadają.
Porozmawiajmy więc na temat waszych ulubionych kwiatów i o tym czy:
- hodujecie w domu jakieś kwiaty?..
- a może wasze ogródki to jeden wielki sad kwiatowy?...
- co w ogóle sądzicie o kwiatach?...
Dla mnie jednym z najpiękniejszych kwiatów był i pozostaje tulipan.
Kiedyś w moim rejonie te kwiaty cieszyły się dużą popularnością - nie było chyba ani jednego ogródka czy nawet jakiejświększej rabatki bez tulipanów.
Potrafiłem się niemal całymi godzinami wpatrywać w przepiękne kolory oraz kształty tych kwiatów i pochłaniać wręcz ich niezwykły zapach...
Dziś tulipany zaczynają być rzadkością...a szkoda...doprawdy szkoda.
Dla mnie jednym z najpiękniejszych kwiatów był i pozostaje tulipan.
Dla mnie również RA! Uwielbiam te kwiaty zwłaszcza gdy są barwy żółtej!
Ja tulipany lubię tylko w bukiecie bo wtedy wyglądają najbardziej efektownie. A moimi ulubionymi kwiatami są storczyki, fiołki i białe róże. Bardzo lubię kwiaty ale moja pasja do nich została ograniczona przez to, że mieszkam w mieście. W pokoju mam trzy paprotki i jedna palmę. Do niedawna miałam też przywiezioną z Wrocławia rosiczkę, która zakwitła i zwiędła. Teraz mam już wiosnę za oknem i pewnie niedługo pojadę w weekend do babci aby pomóc jej w projektowaniu kompozycji kwiatowych w ogrodzie. Zadanie czasochłonne bo ogród duży ale za to latem, gdy wszystkie kwiaty zakwitną zapomina się o całym wysiłku.
Jeden z moich dziadków zajmował się niegdyś uprawą kwiatów na dość dużą skalę. Były to czasy, gdy królem wśród kwiatów był niezmiennie goździk i bynajmniej nie jest to mój ulubiony kwiat.
Jeśli chodzi o ogródek to preferuję trawnik a w nim gdzieniegdzie Stokrotki taki widok wystarcza mi dostatecznie. Na parapecie mam kilka Fikusów jednego Bambusa i mojego faworyta wśród kwiatów doniczkowych – Stefanotisa.
Zajmowanie się kwiatami sprawia mi przyjemność, ale zawsze staram się wybierać takie odmiany, z którymi wiem, że sobie poradzę bywało, iż mimo wielkiego wysiłku i sporej wiedzy zmarnowałam kilka pięknych roślin. Czułam się wtedy dość dziwnie tak jak bym uśmierciła kogoś przypadkiem.
Najpiękniejszym kwiatem jest dla mnie Niezapominajka.
Pozdrawiam
Bardzo lubię kwiaty, a szczególnie lubię ję wręczać. Mają w sobie coś niezwykłego, dzięki czemu potrafią sprawić radość najbliższej osobie.
Moje ulubione kwiaty to róże i konwalie. Niestety konwaliami można się cieszyć przez stosunkowo krótki okres w roku, ale może właśnie dlatego są dla mnie tak wyjątkowe.
Podobnie jak Magda, lubię również niezapominajki.
Obecnie niestety nie mam w swoim pokoju piękniejszych roślin (oprócz dwóch kwiatków po przejściach, które nie wiedzieć czemu jeszcze nie zwiędły), ale w przyszłości planuje sprawić sobie kilka naprawdę ładnych roślin.
a ja najbardziej lubie te, które widać, za czarujący zapach, kolory, delikatność...
a ja najbardziej lubie te, które widać, za czarujący zapach, kolory, delikatność...
O frezja to faktycznie piękny, wonny kwiat jednak nie każdy toleruje ten zapach.
Co do zapachu na moim parapecie zakwita właśnie stefanotis obsypany jest pięknymi białymi pąkami, które po rozchyleniu roztaczają przepiękną woń. Bardzo się cieszę, bo nie kwitł już bardzo długo. Teraz jednak wmawiam sobie, ze to dzięki mojej troskliwości postanowił mi się odwdzięczyć i w końcu zakwitł.
A wygląda bardzo podobnie do tego ze zdjęcia.
Pozdrawiam
A ja uwielbiam kwiaty.. Być może jest to związane z moim imieniem i dziecinnymi piosenkami;)
Uwielbiam wszyskie rodzaje kwiatów. Jak byłam mała, moja sąsiadka zaszczepiła we mnie pasję do fiołków. I teraz w całym domu jest ich pełno.
A ostatnio dostałam... bambusa:) Z okazji dnia kobiet od chłopców z mojej klasy... Co prawda jeszcze nie wiem, 'z czym to się je', ale chyba sobie poradzę:)
alienka
Jak byłam mała, moja sąsiadka zaszczepiła we mnie pasję do fiołków. I teraz w całym domu jest ich pełno.
A ostatnio dostałam... bambusa:) Z okazji dnia kobiet od chłopców z mojej klasy... Co prawda jeszcze nie wiem, 'z czym to się je', ale chyba sobie poradzę:)
Jeśli poradziłaś sobie z tak wymagającymi kwiatami jak fiolki to przy bambusie nie powinnaś mieć najmniejszych kłopotów alienko. Wystarczy dopilnować by jego korzenie były zanurzone nieustannie w wodzie, czyli nie wolno dopuszczać do ich wysuszania. Można go również przesadzić do ziemi, ale wówczas zacznie wyrastać z niego mało atrakcyjny pióropusz zresztą jest to raczej rzecz gustu. Mnie się nie podoba gdy ta łodyga jest zbyt długa i taka powyginana.
Pozdrawiam
Ja tam nie mam jakiegoś ulubionego gatunku kwiatów, może to nawet wygodniej. Wszystkie są piękne tak obiektywnie rzecz biorąc. A jesli chodzi o to jakie kwiaty mam u siebie w pokoju (bo w domu to za dużo by wymieniać) to mam tylko 1 - kaktusa, co by się nie przemeczyć z podlewaniem A tak na serio to zauważyłam go jak był małym kaktusikiem i mi się na tyle spodobał, że postanowiłam go zakupić. Postawiłam go na oknie i odtąd mój mały kaktusik zamieniał się w wieeelkiego kaktusa, ciekawe czy kiedyś na tyle urośnie, że będe musiała go postawić na podłodze, gdyż dosięgnie końca okna
Kwiaty... Jaki wdzięczny temat!
A mówienie do roślinek też nie jest takie głupie. Bo one potrzebują wydychanego przez nas dwutlenku węgla. więc właściwie powinniśmy na nie dmuchać, chuchać... no i mówić do nich!
O mówieniu do kwiatków słyszałam ale sama jakoś nie praktykuję tej formy kontaktu z roślinkami raczej skupiam się na zapewnieniu im maksimum komfortu i staram się zdobyć jak najwięcej informacji w jakim otoczeniu kwiatek najlepiej egzystuje.
Wipsania
Mój jeszcze nie chce zakwitnąć...
Stefanotis jest niezwykle wrażliwy na zmianę miejsca u mnie po przeprowadzce dwa lata nie mógł się zdecydować aż w końcu zakwitł. Poza tym istotną rolę przy pielęgnacji wszelkich roślin doniczkowych odgrywa umiejętne nawadnianie, jak również jakość wody, okres grzewczy , gdy zmienia się wilgotność w pomieszczeniach, poza tym liczne pasożyty i grzyby które atakują kwiaty. Wystarczy bacznie obserwować i w porę reagować by uchronić kwiaty przed zniszczeniem.
U mnie, to nie jest problem z przeprowadzką, bo cały czas stoi w tym samym miejscu. A jeśli chodzi o pasożyty, to nie miałam większych problemów. Na azalii pokazały mi się kiedyś mszyce, ale to już historia.
Stefanotis daję jeszcze czas. W końcu to dopiero rok jak nie kwitnie. I mam nadzieję, że kolejne zawiązki, które już się pokazują, to właśnie pączki, a nie liście
To ja się pochwale swoim bonsai . Co prawda dziś je kupiłem, ale zawsze pasjonowała mnie ta sztuka hodowania i modelowania drzew! Na tym drzewku zamieram sie uczyć, a potem zakupić sobie nasiona Sosny Hakowatej i wyhodować swoje własne bonsai od nasionka. Teraz siedzę i czytam wszystko o bonsai na internecie nawet zalogowałem się na forum o bonsai .
Za kwiatami nie przepada chyba że kaktusami (bo nie trzeba ich podlewać zbyt często). Ale do niektórych kwiatów mam sentyment np. do paprotki która spadła mi na głowę gdy miałem 4 lata. Czasem ją podleje a nawet usunę przyschnięte łodygi, albo liście (nie wiem jak to się fachowo nazywa).
PS. Mam nadzieję ze nie SPAM-uje , bo bonsai to nie kwiat ?
Bonsai to ciekawa roślina. Swoim kształtem i miniaturowym rozmiarem sprawia, ze w pomieszczeniach prezentuje się doskonale dając efekt egzotyki. Dida cieszy mnie twoje hobby i nalegam na zaprezentowanie roślinki wyhodowanej z nasionka to będzie naprawdę interesujące.
PS. Spokojnie ,nie spamujesz tu o roślinkach ogólnie jest mowa nawet tych nie kwitnących
Pozdrawiam
Mój Stefanek (stefanotis) zrobił mi kolejną niespodziankę w tym sezonie. Właśnie zakwita kolejny raz i to jak! Wydaje mi się, że to przez przypadek . Często przecieram mu listki z kurzu jednak ostatnio chciałam znacznie ułatwić sobie tę czynność i zwyczajnie wstawiłam go do wanny zraszając go delikatnie ciepłą wodą. To musiało podziałać na niego stymulująco, bo po kilkunastu dniach od tego zabiegu mam na parapecie przepiękny widok no i ten zapach. Aż sama z siebie jestem dumna!
Pozdrawiam
Widzisz Magdo ja też mam małą radość na parapecie. Na początku maja kupiłam sobie storczyka. Był w trakcie kwitnienia, jakieś dwa tygodnie temu przekwitł, a niedawno wypuścił nowego pąka kwiatowego i zakwitł ponownie co nie jest normalnym zachowaniem! No ale wmawiam sobie, że to przez moją opiekę tak rośnie.
Oprócz tego niedawno wykiełkowały mi cytryny co też było przypadkiem. Zasadziłam 3 pestki i byłam mocno sfrustrowana kiedy po dwóch tygodniach nie było widać nawet śladu kiełków. Zaczęłam wiec grzebać widelcem w doniczce i przekładać ziemię żeby zobaczyć co z tymi pestkami nie tak. Nie znalazłam ich w środku i dałam sobie spokój. Po tygodniu potrzeba mi była doniczka wiec postanowiłam wykorzystać tą w której cytryny nie wykiełkowały. Jakież było moje zdziwienie gdy ściągnęłam ją z szafy i zobaczyłam dwa pędy! Rosły w ziemi wysuszonej do granic możliwości. Podlałam je wiec i teraz chucham na nie i dmucham. Mają już po 3 liście
Gratuluję obu Paniom!
A mój stefanotis też zdecydował się mi odwdzięczyć. I wreszcie zaczął kwitnąć. A jak pięknie pachnie...
I zakwitł mi kolejny storczyk! Tym razem pojedyncza gałązka, bo to orchidea "z odzysku" i stara gałązka zdążyła uschnąć. Ale przygarnęłam biedny kwiatek i teraz kwitnie
A to musisz uważać Wipsanio na ten kwiatek z odzysku, bo kwiatki po przejściach mają bardzo słabą kondycję i łatwo je stracić....choć wydaje się, że wszystko jest już na dobrej drodze to w najmniej oczekiwanym momencie potrafią nas przykro zaskoczyć. Tego akurat nie życzę.
Pozdrawiam
Dziękuję Magdo, ostrożności nigdy nie za wiele. Ale wydaje mi się, że sytuacja jest już opanowana. Wzięłam ten storczyk pod swoje skrzydła pół roku temu, a wiem, w jakich wcześniej przebywał warunkach. Myślę, że nic mu się nie stanie, ale największym testem będzie dla niego moja zbliżająca się nieobecność... Zostawiam go jednak pod bardzo dobrą opieką.
Natomiast inna orchidea, z rodzaju dendrobium, jest cięższym przypadkiem. Zmiana klimatu najwyraźniej mu nie posłużyła i stracił wszystkie kwiaty. Nadal sobie rośnie, ale nie wiem, jak to będzie z jego następnym kwitnieniem. Ma jeszcze co prawda trochę czasu...
Całkiem niedawno razem z McHeir podczas postoju w kolejce w supermarkecie trafiłyśmy na panią, która zawzięcie tłumaczyła kasejrce i jakiejś jeszcze innej babeczce, że w celu utrzymania chłopa w domu (cokolwiek by to miało nie znaczyć) należy mieć w domu wrzos McHeir, dobrze pamiętam? Jakoś tak to było, komizm sytuacji podnosił fakt, że akurat kupowała dwie doniczki wrzosu, a ta kobieta, której go polecała miała z jakieś 80 lat i utrzymywanie chłopa za pomocą wrzosu czy w ogóle czegokolwiek raczej jej już nie było potrzebne
To była dobra akcja, szczerze się uśmiałyśmy
Co do tematu - kwiatów nie lubię, wolę książki Na parapecie mam dużo różnego zielska, ale to dla celów kamuflażowych Jestem z siebie niezmiernie dumna, bo mimo oszczędnego podlewania nic jeszcze się nie zmarnowało ani nie zasuszyło
należy mieć w domu wrzos
Mam. Kupiłam właśnie w markecie. Kolor wrzosu jest powalający , nie mogłam się oprzeć.