wika
Przeczytałem tekst o Seagalu zamieszczony na stronie KMF-u. Dużo w nim ironii pod adresem tego aktora (i, o zgrozo, reżysera). Z jednej strony to dobrze - znakomita część jego filmów to rzeczywiście, jak powiada autor filmografii - "radosna twórczość", z drugiej strony niedobrze - pierwsze cztery filmy Seagala to klasyka kina sensacyjnego; naprawdę mocne pozycje, a z dzisiejszej perspektywy patrząc wręcz ekstremalnie brutalne i ekstremalnie niepoprawne.
"Nico"
Krótko: zajebiste kino sensacyjne. W Polsce ordynarnie pociachany przez strażników moralności i dobrego smaku. Ja zamówiłem płytę z USA, więc mogłem olać cenzurę i cieszyć oczy sporą dawką przemocy. Na tym filmie uczyłem się przeklinać. Takie teksty jak "do kurwy nędzy", "mam w dupie twój nastrój" czy "wrócę tu i wyrwę ci serce" stały się integralną częścią mojej kultury słowa. Zresztą Seagal zawsze sięgał do najmroczniejszych zakamarków słownika, by wyartykułować swoje stanowisko w tej czy innej sprawie. W "Nico" jest jedna scena (tak naprawdę jest tych scen więcej, ale ta jedna scena to niewątpliwa perełka), którą warto sobie przypominać od czasu do czasu.
Samochód z Seagalem zatrzymuje się na światłach. Przez jezdnię przechodzą dzieci, machają do Seagala, Seagal odwzajemnia gest, słowem, miła atmosfera. Raptem zza załomu budynku wychodzi piątka uzbrojonych po zęby kiziorów z automatami w łapach. Bez ostrzeżenia zaczynają strzelać w stronę samochodu z Seagalem. Zasypują auto ołowiem tak długo aż nie opróżnią magazynków. W tym momencie ujawnia się Seagal z palcem na spuście. Mówi bandziorom, żeby rzucili broń. Ci powoli kładą giwery na asfalcie. Jeden z nich - ten otyły w okularach - występuje przed szereg z następującym tekstem: "Pierdolony pies. Wszystkim nie da rady". BANG! Gość pada na ziemię, trafiony w serce. Jakiś dziadek w oknie, wsparty o parapet, obserwuje całe zajście z niekłamanym zaciekawieniem. Tak się kręciło filmy w czasach, gdy miałem 3-4 latka.
"Wygrać ze śmiercią"
Najsłabszy z tej czwórki (bo najbardziej nieprawdopodobny), ale ciągle doskonały. Gruba oprychów włamuje się do mieszkania Seagala, zabija mu żonę, jego samego dotkliwie rani, dzieciak ucieka przez okno. Wśród zabójców jest niejaki Quintero, który później dostanie niezły łomot od swojej niedoszłej ofiary :) Seagal trafia do szpitala, diagnoza lekarska fatalna: śpiączka. Mija 7 lat. Seagal sbudzi się ze śpiączki z kotem na piersiach, poznaje fajną pielęgniarkę, cudem unika zamachu, ucieka ze szpitala, ukrywa się w domku na wsi, tam dochodzi do zdrowia, ćwiczy, biega, uprawia miłość, po czym - odzyskawszy siły witalne - wyrusza na poszukiwanie rodzonego syna, by przy okazji rozwalić kilku skorumpowanych polityków i ich bodygardów.
Co warto zobaczyć? Warto zobaczyć strzelaninę w domku na wsi - jest zaczadzista :) Warto też obejrzeć bitkę w pokoju do bilarda - Seagal wbija kolesiowi kij bilardowy w szyję. Słychać gulgot krwi.
"Wybraniec śmierci"
Mega mroczny film sensacyjny z motywem voodoo w tle. Dużo brutalnych scen walki (bijatyka w sklepie jubilerskim), sporo "fack-ów" i "matherfack-ów" pada z ekranu na podłogę. Ostatnia potyczka z szefem jest kapitalna - sadyzm i okrucieństwo królują. Lubię ten film za specyficzny, duszny klimat.
"Out for justice" (film wydany w Polsce BEZ CENZURY - polecam !!!)
NAJLEPSZY FILM SEAGALA. ARCYDZIEŁO KINA SENSACYJNEGO przełomu lat 80/90-tych. Poziom okrucieństwa sięga miejscami zenitu. Jeden z najczarniejszych czarnych charakterów w dziejach kina policyjnego, Richie Madano (w tej roli demoniczny i jak zawsze zajebisty - William Forsythe). Sceny z jego udziałem są albo krańcowo sadystyczne, albo krańcowo komiczne. Do tych pierwszych zaliczam trzy:
1) Richie na oczach przechodniów morduje Bobby'ego Lupo, pakując weń sześć kulek. Gdy Boby dogorywa na chodniku, zalany posoką, Richie pochyla się nad nim, rzuca mu na piersi zdjęcie nagiej dziewczyny, spluwa na niego, po czym dokłada bonusową kulkę. WSZYSTKO W KADRZE. W momencie gdy morderca oddala się z miejsca zdarzenia, z pobliskiego sklepu wybiega małżonka Lupo z dzieckiem. Kobieta płacząc pada na kolana i z obrzydzeniem dotyka poszarpane nabojami ciało męża. Rzecz zapada w pamięć.
2) Chwilę po zamordowaniu Boby'ego Lupo jakaś anonimowa kobieta zajeżdża Ricie'emu drogę samochodem. Co robi Richie? Nie pierdoli się - wysiada z auta, wyciąga kobietę do połowy przez boczną szybę i rozwala jej łeb. WSZYSTKO W KADRZE.
3) Finałowa sekwencja to majstersztyk. Seagal uderza samotnie na spelunkę, w której zabawia się Richie w gronie oddanych przyjaciół. Ćpają, ruchają, piją - wiadomo jak to jest na imprezach :) Seagal wpada do środka z winchesterem, jednemu gościowi urywa nogę poniżej kolana (wszystko w kadrze), krew spływa strugami po drzwiach lodówki, rozpętuje się prawdziwe piekło. Pojedynek Seagala z Richiem należy do moich ulubionych (Seaga: "Bedzie bolało" - Richie: "Lubię ból"). Madano kończy spektakularnie - z korkociągiem w czaszce.
Świetna jest także sekwencja w barze - Seagal owija kulę bilardową w kawałek szmaty i dewastuje twarze Bogu ducha winnych klientów. Jeden tak dostaje w ryja, że na stół bilardowy wypluwa chyba cały zestaw przednich zębów. Gdy w grę wchodzi zemsta, Seagal się nie patyczkuje.
Wracając do Richiego. Gość potrafi być także śmieszny. Jego kumpel: "Jezu Chryste, gdzie byłes? - Ricie: "Chrystus nie ma z tym nic wspólnego". Steven Seagal nie pozostaje w tyle, jeśli idzie o zabawne repliki: Widziałeś kelnerkę? Mogłaby sutkami wykrecić numer w telefonie.
sporo w nim ironii, bo glownie chodzilo o aktorstwo seagala.
a z Toba mentalu zgadzam sie w pelni. pierwsze 4 filmy stevena daja sie ogladac. ja najbardziej z nich cenie sobie marked for death za swietny klimat.
pozniej wrocil na chwile niezlym exit wounds a teraz to rooooownia pochyla. wlasnie wkrotce zasiadam do najnowszego bzdeta.
Z podanych przez Mentala tytułów najbardziej lubię Out for Justice. Nico da się oglądać, Wygrać ze śmiercią też, ale Wybraniec śmierci to kiła kompletna, choć nie wiem czemu nieco kojarzy mi się z... Predatorem 2. Pewnie przez tego szamana-dredziarza, co wygląda trochę jak Willie King.
Ogólnie to młodszego Seagala nie da się nie lubić (jeśli ktoś nie ma alergii na tego typu filmy). Te nowsze filmy są jednak żałosne, a w miarę duży budżet i szybki montaż nie ukryją fałdów tłuszczu i zmarszczek.
Mi z tej czwórki też najmniej podobał się ten film z voo doo czarodziejem. Za to bardzo podobały mi się obie części Under Siege i nie wiem dlaczego Mental je ominoł
Mental pominął je celowo - nie jest to bowiem kino sensacyjno-policyjne, ale bardziej kino katastroficzno-ekwilibrystyczne z motywem tajnej bazy wojskowej w tle, w której grupa wysokich funkcjonariuszy wojskowych buduje swoimi wyliczeniami atmosferę totalnej zagłady. Nie lubię takiego kina. Sagal był najlpeszy wtedy, gdy ganiał po Brooklynie i łamał gnaty recydywistom. W rolach super tajnych agentów prezentował się co najwyżej śmiesznie.
Jest jeszcze "krytyczna decyzja" film z pewnego względu naprawdę wyjątkowy
Filmów z Seagalem widziałem trochę jako dzieciak, wtedy mi się podobały, teraz nie mam najmniejszej ochoty ich sobie odświerzać.
czy ja wiem - dla mnie ogólnie Seagal jest zjadliwy aż do Glimmer man, dopiero potem robi się kaszana na maksa
Mi najbardziej podobał się Liberator z filmów Seagala.
Z wymienionych czterech znam tylko "Wybrańca śmierci" i jak dla mnie jest żałosny. Nie podoba mi się to, że cała fabuła dąży tylko do rozruby na Jamajce. (film oglądałem kilka lat temu i wybaczcie mi, jeżeli mylę fabułę z czymś innym).
Najlepsze są te głębokie przemyślenia na temat Jamajki w stylu "Myślałem, że na Jamajce są tylko dredy i prochy"
Ja sie ogolnie boje filmow z Segalem ze wzgledu na pewna monotonnosc (ojciec ktory msci sie na bandytach za zabicie jemu corki i zony ) albo ( szaleniec grozi swiatu , ze wystrzeli kilka rakiet schowanych w piwnicy swojej babci ) , tak samo nie lubie filmow z Dudikoffem , Lundgrenem i Hasselhoffem
Ten kto nie lubi takich filmów to po prostu nie zna się na kinie akcji przecież większość tych tytułów to klasyka konieczna do obejrzenia !! Dla mnie najbardziej z wymienionych podobał się Nico gdyż to był jeden z moich pierwszych filmów na wideo i najmilej go wspominam.
Hola! Hola! Dudikof to inna liga. C albo D nawet. A ostatnio i E. Filmy Sigala na początku to kino akcji klasy A przez wielkie duże bycze A.
lol - kino Seagala to zawsze kino klasy B lub na pograniczu A/B
Ten kto nie lubi takich filmów to po prostu nie zna się na kinie akcji
Lubie, jak film ma akcję, ale pod warunkiem, że akcja jest dopełnieniem fabuły, a nie odwrotnie. Niestety u Seagala właśnie fabuła dopełnia akcję, to znaczy jest tylko po to, żeby Steven mógł się z kimś pobić.
tak samo nie lubie filmow z Dudikoffem , Lundgrenem i Hasselhoffem
...i Van Dammem
Niestety u Seagala właśnie fabuła dopełnia akcję, to znaczy jest tylko po to, żeby Steven mógł się z kimś pobić.
czyli coś jak w pornolach niby fabuła jakaś tam jest ale i tak wszyscy wiedzą o co naprawdę chodzi.
Jak dla mnie Seagal to najczęsciej klasa B.
A, B, C, D... zaraz całe abecadło ktoś wyrecytuje... Seagal z przełomu lat 80/90-tych to absolutna klasyka kina sensacyjno-policyjnego. Kropka. Wystarczy obejrzeć "Nico", by się przekonać, że ten film to nie przelewki. Tu nie ma gry pod publiczkę: jak Toscani odwiedza bar, to z góry wiadomo, że będzie rozróba; jak wyciąga beretkę, to nie po to, żeby straszyć, ale żeby zabić.
moje typy w tym temacie to Nico i Liberator.. a teraz coś dla rozluźnienia:
http://www.youtube.com/ve...v%3DQ5njAvQJqtw
http://www.youtube.com/wa...1M&search=segal
Gieferg : Akurat mi sie filmy z Van Dammem podobaja chociaz nie wiem czemu , bo to i tak wszystko to sa klony praktycznie
Zdecydowanie Out for Justice fenomenalna gra psychopaty mordercy Richie'go w tej roli William Forsythe. Scena w której rozwala babkę za to że kazała mu ruszyć samochód wymiata i równocześnie rozwala każdego Kinomana z miejsca
wtedy mi się podobały, teraz nie mam najmniejszej ochoty ich sobie odświerzać.
No a teraz już mam
Dzisiaj obejrzałem sobie "Wygrać ze śmiercią" pozostała trójka wymieonych przez Mentala, a następnie obydwa Under Siege i Krytyczna Decyzja czekają w kolejce.
EDIT:
dzisiaj zaliczyłem Markde for Death i mam w związku z tym pewne pytanie. Mam wrażenie że obejrzałem jakąś ocenzurowaną wersję. Jak wyglądać powinna scena dekapitacji pierwszego Screwface'a ?
W penym momencie było tez coś takiego (bodaj w sklepie do którego jamajczycy wpadli samochodem) że Steven podchodzi do gościa, chwyta go za rękę jakby miał mu ją złamać, potem mamy jakieś dziwne przejście do innego ujęcia a gośc ma za chwilę bezwładnie zwisającą łapę...