wika
13 grudnia 2007 roku w Lizbonie przywódcy europejscy podpisali nowy traktat reformujący (nowa konstytucja). Dla Polaków 13 grudnia kojarzy się jednoznacznie z dniem hańby, zamachu na Naród Polski i największego bestialstwa w powojennej Polsce. Niestety, dla Europy również nie powinien to być dzień chwały (mówię oczywiście o 13 grudnia 2007). Dla mnie, jeżeli nie użyć słowa zdrada, to rzecz, która miała miejsce w Lizbonie tego dnia była poprostu oszustwem, wyrządzonym przez polityków europejskich milionom obywateli Europy. Jawnie i bezczelnie zaśmiano się nam w twarz. Bez skrupułów pokazano, gdzie w nowej Unii jest miejsce dla zwykłych ludzi i ile oni w niej tak naprawdę znaczą.
Szczytem cynizmu była wypowiedź Hansa Gerta Poeteringa, który stwierdził, iż "nowy traktat jest zwycięstwem właśnie obywateli Unii, zwykłych Europejczyków". Skoro tak jest, to czemu żadne z państw Unii poza Irlandią nie podda nowej konstytucji pod ogólnonarodowe referendum? Przecież skoro ten dokument jest dla nas taki wspaniały, to bez obaw go ratyfikujemy. Odpowiedź jest banalna i przerażająca. Poprostu takie rozwiązanie z góry skazane jest na klęskę, ponieważ Europejczycy(Francuzi i Holendrzy) już ten dokument odrzucili w referendum (obecna wersja różni się od poprzedniej nazwą i paroma szczegółami, a punkty dotyczące bezpośrednio życia zwykłych ludzi zostały te same).
Zdanie zwykłego obywatela Unii nie ma żadnego znaczenia, w momencie, kiedy buduje się na starym kontynencie wielkie mocarstwo, nowe superpaństwo. Musimy się z tym pogodzić. Pytanie tylko jak daleko Unia zajdzie w ograniczaniu suwerenności i wolności zwykłych ludzi i narzucaniu bez skrupułów "swojej jedynej słusznej ideologii"?
I ostatnia kwestia, dotycząca utworzenia tzw. "rady mędrców" (nie wiem czy nie przekręciłem tej nazwy). Jakiż to wspaniały twór musi być, skoro prawdopodobnie zasiądzie w nim nasz największy autorytet w sprawach wszelkich, narodowy mędrzec, nieomylna wyrocznia, czyli Lech Wałęsa(alleluja!!!). Eurosceptycy radujcie się! Skoro ten człowiek w pojedynkę obalił komunizm (i nie jedną flaszkę), to dni Unii są już policzone. Kwestią czasu jest, jak Lechu sam, bez niczyjej pomocy rozmontuje Unię i o supermocarstwie można będzie tylko marzyć.
A wy, cieszycie się z nowego traktatu reformującego? Co o nim sądzicie i o okolicznościach jego przyjęcia?
(obecna wersja różni się od poprzedniej nazwą i paroma szczegółami, a punkty dotyczące bezpośrednio życia zwykłych ludzi zostały te same).
Te szczegóły to m.in. Traktat eurokonstytucyjny- 278 stron ( w oryginale).
Traktat reformujący- 36 stron (polskiego przekładu).
Tak z ciekawości- czytałeś go? To jest po prostu coś co w Polsce nazywamy "poprawkami do ustawy" lub ściślej: spis deklaracji, w kŧórych każde państwo zastrzegało sobie swoje uwagi do funkcjonowania przyszłego UE. Np Malta, że wspólna pisownia nazwy waluty euro, nie zmieni jej pisowni w języku Maltańczyków; Polacy wymogli "solidarnoć energetyczną"; Włosi że dostaną jedengo przedstawiciela w więcej itp.
Ale to są rzeczy oczywiste. Traktat reformujący jak sama nazwa wskazuje jest dokumentem, który coś reformuje. Tu reformuje mającą wejść w życie konstytucję i wprowadza pewne wyzyskane rządania i przywileje o które równierz i my walczyliśmy. Pytanie tylko w jak dużym stopniu wprowadza on do niej zmiany? Sprawy o których wspomniałeś nie dotyczą jednak zwykłych obywateli bezpośrednio, a w większym stopniu funkcjonowania samej Unii. To nie na nie zwracano by uwagę w ewentualnym referendum i to nie z ich powodu konstytucja unijna została kilka lat temu odrzucona w takich właśnie referendach. Trzon konstytucji pozostaje jednak ten sam. Powtórzę jeszcze raz swoje pytanie. Dlaczego przywódcy unijni nie oddadzą decyzji w tej sprawie tym, którym ta konstytucja powinna w największym stopniu służyć, czyli zwykłym obywatelom unijnych państw?
Czyli jednak nie czytałeś Mały test zrobiłem, traktat ma 271 stron- 36 ma Akt Końcowy.
I to ucina dyskusję.
Szanowni rozmówcy.
Jak zapewne widzicie „kolega” maxikasek został usunięty z forum ( zresztą na własne życzenie), więc proszę, pisząc w tym temacie pomijajcie jego wypowiedzi i zwyczajnie się do nich nie odwołujcie ponieważ ich autor nie będzie w stanie wam odpowiedzieć.
Brawo! Rzeczywiście wykazałeś moją nieznajomość tematu, skoro nie zwróciłem uwagi, że traktat ma nie 278 a 271 stron. Faktycznie, to ucina całą dyskusję.
A tak na poważnie, bo mam nadzieję, że tak w końcu zaczniemy rozmawiać na ten temat, to zachęcam wszystkich do przynajmniej pobieżnego zapoznania się z tym dokumentem, abyśmy wszyscy wiedzieli o czym mowa. Ufam, że szanowny maxikasek nie ograniczył się tylko do sprawdzenia ilości stron. Bo jeżeli tak było, to faktycznie ucina to całą dyskusję. Ja w przeciwieństwie do ciebie wiem o czym mówię, a nie mówię co wiem. Jeżeli nie masz nic do powiedzenia w tym temacie to nie zabieraj głosu i nie marnuj naszego czasu na czytanie twoich wywodzików. Dobrze chociaż, że są krótkie. Posługując się twoją retoryką i twoim sposobem na dyskusję zacytuję twoje słowa, którymi skomentowałeś w kulturalny sposób mój post - "lepiej nie pisz nic".
http://eur-lex.europa.eu/...306:SOM:PL:HTML
maxikasek, marcin_sosnierz,
Panowie uważam iż dalsze jątrzenie i osobiste przepychanki nie powinny mieć już miejsca. Radzę więc wrócić do meritum sprawy.
Ciekawym wątkiem jest tutaj kandydatura Lecha Wałęsy do nowo tworzącej się „rady mędrców”. Nie jest to moim zdaniem osoba na tyle reprezentatywna do pełnienia takiej odpowiedzialnej funkcji. Lech Wałęsa oprócz tego iż czasem mówi niezrozumiale… jest bardzo despotyczny i nie zdolny do kompromisu. Owszem. To pewnego rodzaju symbol.. ikona… ale nic po za tym.
Na takowym stanowisku wolałbym zobaczyć osobę znacznie mniej znaną, ale z głową na karku. Człowieka który rzeczywiście będzie ciężko pracował a nie tylko wspominał iż obalił w pojedynkę komunizm..
W końcu owe ciało doradcze nie ma być stowarzyszeniem zgryźliwych tetryków. Wymagania są spore, a oczekiwania Europejczyków jeszcze większe.
Jak dla mnie to Wałęsa może piastować tak zaszczytną funkcję. Powiem tak - jaka instytucja taki człowiek w niej zasiadający. Myślę że oboje są siebie warci. W mędrkowaniu Lechu zawsze był dobry. Będzie mi tylko brakowało jego ciętego języka i jak zawsze przemyślanych wypowiedzi. Ubaw będą za to mieli w Brukseli. Jestem za, a nawet przeciw.
[ Dodano: Pią Gru 21, 2007 2:36 pm ]
Ubawiłeś mnie Marcinie tym tekstem. Widziałem i czytałem wiele o prezydencie Lechu Wałęsie, ale takie rzeczy to mi się nawet by nie przyśniły. Chyba teraz pan Donald Tusk ma szanse po raz kolejny ujrzeć dowód dlaczego ikona Solidarności jest bardziej poważana i szanowana na zachodzie niż w Polsce. Szkoda tylko, że ktoś taki wystawia się na pośmiewisko przed całym narodem.
Co do wcześniejszych twoich słów to zgadzam się również z tym iż Unia w pewnym sensie oszukała swoich obywateli. Traktat reformujący został nam odgórnie narzucony ażeby to przypadkiem po raz kolejny narody europejskie go nie odrzuciły. Gabinetowe podjęcie decyzji w tej sprawie miało zapewne na celu uniknięcia ewentualnej kompromitacji Unii. Bardzo prawdopodobne jest to że gdyby zobowiązano się do konieczności przeprowadzenia referendum w sprawie przyjęcia traktatu, zostałby on ponownie odrzucony.
Co do wcześniejszych twoich słów to zgadzam się również z tym iż Unia w pewnym sensie oszukała swoich obywateli. Traktat reformujący został nam odgórnie narzucony ażeby to przypadkiem po raz kolejny narody europejskie go nie odrzuciły. Gabinetowe podjęcie decyzji w tej sprawie miało zapewne na celu uniknięcia ewentualnej kompromitacji Unii.
No na szczęście są jeszcze ludzie w naszym kraju, którym głos i zdanie obywateli nie są obojętne. Budująca jest reakcja Rzecznika Praw Obywatelskich, pana Janusza Kochanowskiego, który wystosował do premiera Donalda Tuska list, w którym domaga się od rządu polskiego uznania prawa obywateli do podjęcia samodzielnej decyzji w tej sprawie, czyli zorganizowania referendum. Słowa pana Kochanowskiego są niezwykle wymowne i dosadne, dlatego pozwolę sobie na ich zacytowanie. Mówi on m.in.:
"Nie można mówić o budowaniu demokratycznej wspólnoty wolnych obywateli celowo pozbawiając ich możliwości bezpośredniego wyrażenia opinii (...), traktat reformujący ma zastąpić unijną konstytucję, odrzuconą w referendach we Francji i Holandii. Treści obu tych dokumentów są podobne. Niezrozumiałe zatem dla obywateli są przesłanki, dla których stosowane mają być różne procedury ratyfikacyjne. Niestety opinia o pogłębiającym się deficycie demokracji w Unii Europejskiej zdaje się znajdować swoje potwierdzenie".
Ciekawe, na ile głos głównego rzecznika i obrońcy praw zwykłych obywateli będzie istotny dla naszych władz?
Trzeba jednak popatrzeć na to, czemu we Francji i Holandii wynik referendum był tak niekorzystny. Dużą rolę odegrała tu postawa obawy przed nowymi państwami członkowskimi, w jakiejś mierze nastawienie ksenofobiczne, które wyrażało się w lęku przed utratą pewnych korzyści, przede wszystkim ekonomicznych.
Na pewno byłoby rzeczą chwalebną, gdyby odbyło się referendum w tej sprawie, a nie tylko gabinetowe przyjęcie dokumentu. Myślę jednak, że w Polsce nadal jeszcze na tyle silny jest euroentuzjazm, że w referendum padnie głos za przyjęciem, a nie za odrzuceniem dokumentu. Pojawiają się jednak następujące pytania:
- jaki jest koszt takiego referendum?
- jaki procent uprawnionych do wypowiedzenia się w referendum weźmie w nim udział? czy to będzie rzeczywiście odzwierciedlało nastawienie Polaków?
Nie dziwi mnie lęk rządów zachodnich przed poddaniem dokumentów pod publiczne głosowanie obywateli. Tam coraz wyraźniej pojawia się eurosceptycyzm.
Dla mnie pytanie jest inne - czy w ogóle taki dokument tej chwili Europie jest potrzebny? Jest to w jakiś sposób sztuczne, odgórne tworzenie pewnych struktur, które wcale nie cieszą się poparciem w społeczeństwach. I czymś innym jest poparcie dla pewnego otwarcia się na Europę, a czymś innym przyjmowanie tego typu dokumentów.
I wreszcie warto jednak brać pod uwagę w dyskusjach naszą sytuację geopolityczną. Chyba, mimo wszystko nie możemy sobie pozwolić na neutralność na wzór Szwajcarii. Zawsze będziemy musieli się zdecydować na udział w jakichś sojuszach, związkach, bez względu na ich nazwę.
Myślę, że nie powinniśmy się tu zasłaniać kosztami i względami finansowymi, nie sądzę, żeby dla państwa takiego, jak Polska, referendum wiązało się z jakimś wielkim uszczerbkiem w budżecie i by stanowiło to jakiś problem. Państwo ma obowiązek organizować tego typu przedsięwzięcia, kiedy jest taka potrzeba, a nie ograniczać wolność wypowiedzenia przez społeczeństwo swojego zdania i blokować i ograniczać demokrację, zasłaniając się swoją słabością i niemożnością finansową zorganizowania referendum.
Mnie również lęk zachodnich przywódców przed referendum nie dziwi, natomiast bardzo martwi. Zgadzam się z Edwardem, że konieczność istnienia dokumentu takiego jak konstytucja unijna jest bardzo wątpliwa.
No i stało się. 3 XI 2009 r. Vaclaw Klaus, prezydent Czech, jako ostatni złożył podpis ratyfikujący traktat lizboński. Ten najprawdopodobniej, jak zapewniał Barosso, wejdzie w życie już w grudniu.
Co to znaczy dla Polski? co dla zjednoczonej Europy?
3 XI 2009 r. Vaclaw Klaus, prezydent Czech, jako ostatni złożył podpis ratyfikujący traktat lizboński.
Jesteś pewien, że jako ostatni ?
Jest jeszcze nadzieja dla ludzi. Z tego, co się orientuję, to jeśli w Anglii wybory wygrają konserwatyści, pewnie dojdzie do referendum. A wtedy federaści mogą się jeszcze zdziwić
W każdym razie będę trzymał twardo kciuki za konserwy i za Brytoli jako całość
Jesteś pewien, że jako ostatni ? No a co, masz na myśli? Niemców? Tam sprawa jest już załatwiona, ale moze czegoś nie wiem.
Chwal się tym czego ja nie wiem.
Chwal się tym czego ja nie wiem.
No przecież napisałem czarno na błękitnym (bądź turkusowym, sam nie wiem ) - jeszcze Anglia. Czyli pewnie autograf Jej Królewskiej Mości Elżbiety II albo ichniego premiera; albo obojga naraz
Nie no z tego co wiem to i Izba Gmin i Lordów i Królowa ratyfikowały traktat. Konserwatyści brytyjscy zapowiadają tylko, że jak dojdą do władzy to go anulują i rozpiszą referendum.
W każdym razie trzeba poszukać o tym w googlach, bo zasiałaś w moim sercu niepewność.
zasiałaś w moim sercu niepewność.
Nie no, bez przegięć. Nie rób już ze mnie jakiegoś homo niewiadomo
Z tego co się orientuję, Cameron może jeszcze namieszać. I oby tak się stało.
Cameron walczł z Brownem i mówił o tym referendum żeby zyskac poparcie wśród wyborców - > znakomita większość społeczeństwa chciała bowiem odwołać się do tego atrybutu demokracji bezpośredniej...
a poza tym, porzuć wszelką nadzieję
traktat był ratyfikowany
EDIT
PS.
I wydawało się, że gdy już wszystko załatwione, nasi pokazali, że "Polak potrafi" zapominając na czas opublikować traktat w "Dzienniku Ustaw" . Niech żyje premier Tusk i Partia Miłości
To jest wstyd na cały świat, że nie zdążyli z tą publikacją To tak, jakby dowiedzieli się trzy dni temu, że jest coś takiego jak traktat, że trzeba to przetłumaczyć i opublikować. To powinno być już dawno zrobione i czekać na publikację, no ale widać są inne, ważniejsze rzeczy do roboty
To jest wstyd na cały świat, że nie zdążyli z tą publikacją
Co jest wstydem ? Że podarowali nam parę dni wolności ?
Fakt, że przez własną głupotę i indolencję, ale ja się cieszę z każdego dnia bez tego paskudztwa.
To jest niedopełnienie obowiązków i ktoś powinien za nie polecieć, bo to jest niepoważne. Wszystko już dopięte na ostatni guzik, załatwione i co, nagle się okazuje, że nie opublikowali? No proszę, jak to brzmi, jak to wygląda?
To jest niedopełnienie obowiązków i ktoś powinien za nie polecieć, bo to jest niepoważne.
W Partii Miłości leci się tylko za nielojalność w stos. do Wodza.
Cała reszta - nieważne, czy nie dopilnujesz publikacji, czy próbujesz skręcić 500 baniek - nie ma większego znaczenia. Dostaniesz po łapkach i pójdziesz na ławkę rezerwowych na jakiś krótki czas.