wika
Patrząc na historię trudno nie oprzeć się wrażeniu, że kobietom dzieje przyporządkowały rolę drugorzędną. Ale czy tak było w istocie? Los dla polskich księżnych i królowych średniowiecza bywal często okrutny. Ale czy zawsze były skazane na drugoplanową rolę? Które z nich mogą budzić litość, a które podziw?
Jesli chodzi o podziw, to tutaj bezkonkurencyjna jest dla mnie Jadwiga. Z tym, ze ona nie byla krolowa, a krolem. Dopoki zyla, Jagiello byl tylko krolewskim malzonkiem. Jej zycie, przepelnione dobrocia, nie bylo latwe. W koncu byla zareczona od dziecinstwa z Wilhelmem Habsburgiem. Byl jej duzo blizszy niz jakis tam barbarzynski, litweski ksiaze. Uwazam ja za godna podziwu, ale rowniez nasladowania.
z pewnością o Jadwidze można powiedzieć wiele dobrego, ale może była ona wyjątkiem na tle innych księżnych i królowych. Ich życie wyglądało chyba nieco gorzej.
Zgadzam się, ale pytałeś Szanowny Edwardzie również o te, które budzą podziw. A litość? Na przykład ostania żona Jagiełły. Była dużo młodsza i to nasuwało podejrzenia o niewierność. Bardzo jest mi tez żal Anny Jagiellonki. Była właściwie obiektem przetargów. A dodatkowo nie była pięknością, więc pretendenci do tronu traktowali ja raczej jako niechciany dodatek...
Bardzo jest mi tez żal Anny Jagiellonki. Była właściwie obiektem przetargów. A dodatkowo nie była pięknością, więc pretendenci do tronu traktowali ja raczej jako niechciany dodatek.. ten niechciany dodatek potrafił się doskonale odegrać, kiedy przyszła pora, za to, że nie był kochany. Poparcie Zygmunta III Wazy jako kandydata do korony, gbura i chyba niezbyt daleko patrzącego polityka, na zlość Batorym, mialo wiele negatywnych skutków...
Osobiście, wśród księżnych i królowych zasługujacych na uznanie wymieniłbym (oprócz wskazanej wcześniej Jadwigi, żony Jagiełły) Jadwigę Śląską, żonę Henryka Brodatego oraz, żyjące znacznie później, Bonę Sforza i Ludwikę Marię Gonzagę.
Wskazałem Jadwigę Śląską głównie z powodu jej świątobliwości, działalności na rzecz ludu oraz znakomitego wypełnienia roli matki (dodam matki bodajże siedmiorga dzieci!).
Bona Sforza - żona Zygmunta Starego, dbała o dobro polskiej kultury i zmierzała do wzmocnienia władzy królewskiej. Chociaż posądzano ją o wiele niegodnych czynów, zapisała się raczej pozytywnie w naszej historii.
Ludwika Maria Gonzaga - żona Władysława IV i Jana II Kazimierza była postacią wyjątkową. Niewątpliwie przewyższała talentem swojego drugiego męża. Posiadała własne, ambitne plany gospodarcze i polityczne. Potrafiła nawet prowadzić wojska.
Nie można zapominać o tych, którym życie nie szczędziło trudów i cierpień, a nawet śmierci. Myślę o Aldonie Annie, Królowej Kikucie (nie wpisała się dobrze w polską historię, ale rozrywki brata dużo ją kosztowały)
Anna Jagiellonka była jeszcze jedna. Poślubiła księcia z dynastii Gryfitów Bogusława X. Zaczęło się oczywiście od polityki. Kiedy książę Bogusław odmówił zwrotu lenna Lęborka i Bytowa, Polacy podjęli sprawę jego starań o rękę 14-letniej Anny, córki Kazimierza Jagiellończyka. Anna urodziła się w 1476 r. na zamku w Nieszawie. Jej matką była Elżbieta, córka Albrechta II Habsburga, króla Czech, Węgier i Austrii. Polski król przystał na związek i obiecał córce 32 tysiące guldenów posagu. W marcu 1490 r. w Grodnie podpisano układ małżeński, przy czym król zwiększył wysokość posagu do 72 tysięcy guldenów. Bogusław zaś w przededniu ślubu zwiększył sumę zapisu wdowiego do 64 tysięcy guldenów. W związku z planowanym małżeństwem w 1490 r. przystąpił do rozbudowy zamku w Szczecinie. Przygotowania do uroczystości objęły całe Pomorze Zachodnie, a nawet znaczne obszary Brandenburgii. Do Szczecina sprowadzono wprost niewiarygodne ilości pożywienia dla ludzi i koni. Anna przyjechała na Pomorze w końcu stycznia 1491 r. Na temat samych zaślubin nie zachowały się prawie żadne informacje. Wiemy, że 2 II 1491 r. nową siedzibę Gryfitów zaszczyciło swą obecnością wielu dostojnych gości z Polski, Rzeszy i Danii. W wyniku pomorsko-polskiego małżeństwa Bogusław zapewnił sobie oparcie w sporach z Brandenburgią. Choć wkrótce zmarł król Kazimierz, to następni władcy polscy (Jan Olbracht, Aleksander i Zygmunt) byli braćmi Anny, a więc szwagrami księcia. Gdy Bogusław doczekał się dwóch pierwszych synów (Jerzego i Kazimierza) i miał pewność, że dynastia będzie trwała, postanowił spotkać się z cesarzem i innymi książętami Rzeszy, a najlepszym pretekstem była pielgrzymka do Ziemi Świętej. Opiekę nad państwem książę powierzył Annie, która do pomocy miała bp kamieńskiego Benedykta Waldsteina i kanclerza Jerzego Kleista. Z prośbą o baczenie na Pomorze zwrócił się też do Jana Olbrachta i króla duńskiego. Wyruszył pod koniec 1496 r. Po powrocie do Szczecina w 1498 r. stosunki księcia z mieszczanami uległy zaognieniu, gdy Bogusław zaczął domagać się sprzedaży placu pod rozbudowę zamku. Po tym, jak mieszczanie odmówili wydania księciu osadzonego w więzieniu za awanturę w domu żeglarza dworzanina, postanowił udać się do Gartz, skąd blokował handel zbuntowanego miasta. Anna zamieszkała w Ückermünde, gdzie niedawno ukończono budowę zamku. Świeżo otynkowane, wilgotne ściany spowodowały chorobę u małżonki księcia w wyniku której wkrótce zmarła (12 VIII 1503 r.).
Bardzo ciekawa jest historia Anny, żony Bogusława. Szkoda, że tak młodo zmarła. Choć z drugiej strony 36 lat w tamtych czasach, dla kobiet, to nie był już młody wiek. A jak radziła sobie z zarządzaniem podczas nieobecności męża?
PS Witamy na forum! :)
Najwyraźniej radziła sobie nieźle, skoro w tym czasie nie doszło choćby do buntu mieszczan. Znacznie więcej działo się w tym czasie wokół Bogusława X, którego podróż pełna była przygód i niesamowitych wydarzeń. Postać Anny pojawia się przy okazji listów, których kilka, wysłanych przez Bogusława z Wenecji, zachowało się do dziś. W jednym z nich książę pisał: Możemy razem radować się i miłować, przeżyć kilka tysięcy dobrych nocy, na okręcie miłości ze stu tysiącami pęków róż rozsiewających zapach i tyle razy, ile kropel wody jest w morzu, i tyle razy, ile kropel wody przepływa przez śluzę w Darłowie.
P.S. Również witam :).
Bardzo romantyczny fragment, choć śluza w Darłowie trochę mnie z tego nastroju wybiła ;)
A jesli już mowa o listach, to wspaniałym świadectwem miłości były listy Jana Sobieskiego do Marysieńki. Król był bardzo zakochany w swojej żonie i bardzo mu zależało, żeby byli często ze sobą. Nie tylko wojny w tym przeszkadzały. Marysieńka jeździła do Paryża, by rodzić kolejne dzieci, co nie zawsze dobrze się kończyło...
A jesli już mowa o listach, to wspaniałym świadectwem miłości były listy Jana Sobieskiego do Marysieńki.
Skoro mówimy o słynnych listach do Marysieńki, pozwolę sobie na dwa cytaty.
(List z 13 IX 1683 roku - dzień po zwycięstwie pod Wiedniem)
"Jedyna duszy i serca pociecho, najśliczniejsza i najukochańsza Marysieńku!" - zwrot rozpoczynający niemal wszystkie listy.
"Jużże tedy kończyć muszę, całując i ściskając ze wszystkiego serca i duszy na j śliczniejszą moją Marysieńkę." - jedno z końcowych zdań listu.
szkoda tylko, że ta miłość nie była do końca odwzajemniona.
szkoda tylko, że ta miłość nie była do końca odwzajemniona
Podobno tak było. Chociaż skoro Sobieski czuł się szczęśliwy (co można wywnioskować chociażby z treści listów) jego związek z Marią Kazimierą d'Arquien chyba pozytywnie zapisał się w naszej historii.
w historii Sobieskiego nawet nie zapisał się do końca pozytywnie. A co do historii Rzeczpospolitej, postępowanie Marii Kazimiery po śmierci Sobieskiego, występowanie przeciwko Jakubowi Sobieskiemu, rzuca się długim cieniem, chociaż i sam Jakub bez winy nie jest.
Do jej sukcesów należy zaliczyć "traktat Marysieńki" zawarty z ambasadorem Francji Polignaciem.
Do jej sukcesów należy zaliczyć "traktat Marysieńki" zawarty z ambasadorem Francji Polignaciem
Tak, ale jednak w moim odczuciu nie zapisuje sie ona pozytywnie. Oprócz konfliktu z Jakubem Sobieskim również wspomniane przez mnie wyżej zachowanie nie jest właściwe. Przecież przez wyjazdy do Francji narażało zdrowie dziecka oraz swoje. A w Polsce też były akuszerki i lekarze...
no cóż, wyjazdy do Francji nie byly spowodowane jedynie pragnieniem urodzenia tam dziecka. Marysieńka leczyła inne dolegliwości, co zawdzięczała pierwszemu małżeństwu. Zarażona przez Zamoyskiego Maria do końca swego życia cierpiała na różne dolegliwości i miała wielkie kłopoty z urodzeniem zdrowego dziecka.
Ale Sobieski żalił się, że nawet nie mógł ujrzeć dziecka, które się narodziło, bo wcześnie zmarło... Nie wydaje mi się, by na dwór króla polskiego nie mozna było siągnąc dobrego medyka.
No, o Jadwidze można powiedzieć bardzo wiele!!! To ona przyczyniła się do rozwoju Akademii Krakowskiej i nie tylko!! Na drugim zaś miejscu postawiłbym na Bonę Sforzę, to ona pokazała nam co to przepych i luksus:)
Skoro juz mówicie o Marysieńce i Janie III... Ona zaczęla do niego pisać z nudów. I z nudów wdala się w romas. Inna rzecz, że rzeczywiście musialo być jej nienajlepiej w Zamościu z mężem, którego nie kochala i jego siostrą, wdową po "Jaremie" Wiśniowieckim, której nie lubila (i vice versa). W "konfiturach" (tak zakochani nazywali swoje listy, wzorem francuskich romansów używali szyfru) księżna Gryzelda występuje jako "Brytfanna" lub "Basetla", ordynat Zamoyski jako "Fujara", "Koń" lub "Makrela", a sami zakochani to "Astrea" i "Celadon".
Ale wracając do oceny Marysieńki. Kiedyś bardzo jej wspólczulam jako kolejnej dziewczynie wydanej mlodo za niekochango mężczyznę. Nadal jej wspólczuję, ale jednocześnie nie znoszę jej za konflikt z synem po śmierci męża.
Witaj Sophio!
Marysieńka rzeczywiście mogła być nieszczęśliwa z powodu małżeństwa z niekochanym mężczyną, ale czy można powiedzieć, że naprawdę kochała Sobieskiego? Może raczej był to romans, któremu uroku dodawał zakaz?
Najlepszą parą książęcą byli Bolesław Wstydliwy i Kunegunda ! Według legendy Henryk patrzył tylko na ramiona żony i jak tu błogosławioną nie zostać ?
Sobieskiemu i Marysieńce daleko do nich !
Jesli chodzi o podziw, to tutaj bezkonkurencyjna jest dla mnie Jadwiga.
A także do tych zasłużonych. Zasłużyła się dla Polski, biorąc ślub z pogańskim Litwinem będącym od niej o ponad 20 lat starszym, mając jeszcze do wyboru niewiele starszego Wilhelma Habsburga. To u mnie:
-św. Jadwiga, żona Henryka Brodatego,
-Bona (to dzięki niej mamy w Polsce wiele smacznych warzyw itp. a także dzięki niej Polska przeżyła renesans).
-niech będzie ta Zofia "Sonka" Holszańska, za to, że nie mając nawet 20 lat, wzięła ślub z Władysławem Jagiełłą, który był już ok. siedemdziesięciolatkiem, ale co do niego jako ojca Kazimierza Jagiellończyka, czy tam Warneńczyka to bym pewny nie był...
Natomiast na hańbę zasługują:
-Agnieszka, żona Władysława Wygnańca-namawiała męża do usunięcia z kraju juniorów, co w istocie doprowadziło do wojny,
-Agafia, żona Konrada Mazowieckiego-namawiała męża do wielu niecnych występków, to przez nią książę rozkazał zamordować wojewodę Krystyna (wg mnie najlepszego dowódcę Polski Piastów, który nie był Piastem), twórcę świetnego systemu obronnego przeciw Prusom.
A Święte Węgierki Św. Kinga, Bł Jolenta(żona Bolesława Poboznego) One też są znaczącymi księżnymi. Nawet nasza Bł. Salomea, choć wyszła za Kolomana księcia wgierskiego to wróciła do Polski i założyła I klasztor klarysek, do którego wstąpiła
O Agnieszce, żonie Władysława Wygnańca, kronikarze nie mieli najlepszego zdania. Wincenty Kadłubek pisał o niej: najdziksza z dzikich zwierząt, przechodziła tygrysicę, lwicę, smoka. W dziełku poświęconym Piotrowi Włastowi autor mówi o niej: o kobieto, nieznośna żmijo, trucizno nieuleczalna. Potrafimy śpiewem usypiać węże, lwy i tygrysy, i lamparty dzikie ułaskawiać, lecz złej kobiety, jeśli się ją znieważy, nikt nie ujarzmi ani nie złagodzi.
Z całą pewnością była kobietą ambitną, nie chciała uznać podziału dzielnicowego. Prawdopodobnie to ona nakłoniła Władysława, by dzielnice odebrał braciom. Przynajmniej według Kadłubka. Mściwość Agnieszki ukazała się w całej pełni wobec Piotra Włosta. Poprzysięgła zemstę - Piotra oślepiono i wyrwano język. Utrata potężnego stronnika doprowadziła Władysława do upadku.
Mściwość Agnieszki ukazała się w całej pełni wobec Piotra Włosta. Poprzysięgła zemstę - Piotra oślepiono i wyrwano język.
A za co niby konkretnie ta zemsta miała być?
Mi zawsze było szkoda pierwszej żony Przemysła II Zginęła tylko dlatego, że nie mogła dać królowi potomka Mniej subtelny od Przemysła był już chyba tylko Henryk VIII
za to, że zarzucił jej niewierność, a przynajmniej podejrzenie zdrady z niemieckim rycerzem...
Niee, takie oszczerstwa to między bajki należy włożyć - znaczy się, ja nie twierdzę, że nie były wysnuwane, nie wypowiadam się co do ich prawdziwości, tylko wydaje mi się, że były pretekstem do tego, żeby się pozbyć Piotra. Włostowic jakby nie patrzeć był postacią dość znaczącą, a to, że się opowiadał po stronie juniorów na pewno nie podnosiło jego notowań u Agnieszki i Władysława, więc skończył jak skończył
to o czym piszesz jest właściwe. Patrząc na karę jaką poniósł Piotr, było to najprawdopodobniej związane ze sprzyjaniem juniorom. Ale widocznie Agnieszka cieszyła się na tyle złą sławą, że takie plotki powstały. prawdziwe to, czy nie trudno ocenić.
Dobra, ale tak na dobrą sprawę nie wiadomo, skąd właściwie ta zła sława Agnieszki wynikała, nie mówiąc już o tym, czy była słuszna Dziwnym trafem kobiety ambitne, zdolne i utalentowane nie cieszyły się nigdy jakąś szczególną sympatią - wystarczy wspomnieć choćby Olimpias czy Kleopatrę
taki cel przyświecał. Ale cóż, efekt końcowy był mizerny. Sława Agnieszki - no cóż, sama sobie dałaś odpowiedź, była ambitna, poza tym pochodziła z rodziny cesarskiej, co w pewnych kręgach nie było mile widziane. Dużą zasługę w przypisaniu jej złej sławy ma Kadłubek. Mogła także patrzeć na los siostry, żony czeskiego księcia - seniora, który został pobity i wypędzony z Czech, dopiero dzięki pomocy cesarza władzę odzyskał. Przewidując, że podobnie w Polsce juniorzy będą próbowali ograniczyć zapędy seniora, może chciała przeciwdziałać? według Długosza drażniła ambicje Władysława, nazywając go książątkiem, jeżeli nie zjednoczy kraju i nie zapewni własnym dzieciom panowania.
Z drugiej strony coś musiało się stać. Przecież początkowo Piotr Włostowic stał po stronie Władysława i Agnieszki. Dlaczego przeszedł na stronę juniorów, rozpoczynając czas klęsk Władysława?
Dlaczego przeszedł na stronę juniorów, rozpoczynając czas klęsk Władysława?
Kilka powodów z pewnością się znajdzie - bo stał na straży statutu Krzywoustego, bo Władysław pozbywając się juniorów mógłby pozbyć się też i jego, bo został przekupiony przez juniorów, bo mu się to bardziej opłacało... Cała masa możliwości, można tylko się domyślać co kierowało Piotrem - najpewniej wszystko po trochu, od szczerej lojalności wobec ostatniego życzenia Krzywoustego po interes osobisty. To, co mnie zastanawia, to fakt, że Piotr uznał, że sojusz z juniorami bardziej mu się opłaca. Dlaczego?
mimo wszystko należał do możnowładców. A ci obawiali się silnej władzy centralnej, bo wówczas sami mniej mieliby do powiedzenia, a tym samym i mniejsze możliwości do wpływania na władzę. Silna władza centralna mogła także wpływać na prywatne zyski. Warto wówczas było utrzymać własną siłę.