wika
Czy zgadzasz się z opinią "jo" - "{ciach} Łodzie posiadają wiosła, a to co odnaleziono nazywa się OKRĘTEM PODWODNYM"
Zapraszam do dyskusji
Adi
P.S. Pełna treśc newsa na stronie głównej www.historicus.pl
przytocze słownik PWN:
- Okręt podwodny <okręt wojenny zdolny do poruszania się pod wodą i na jej powierzchni, przeznaczony do działania w zanurzeniu; atakuje cele podwodne, nawodne i lądowe za pomocą torped i rakiet; łódź podwodna>
- Łódź podwodna <okręt bojowy przystosowany do pływania na wodzie i pod wodą>
- podwodny <istniejący, utworzony pod wodą; znajdujący się, przebywający pod wodą, zanurzony w wodzie>
Δ wojsk. Okręt podwodny, pot. łódź podwodna <okręt bojowy zdolny do poruszania się w zanurzeniu, przeznaczony do skrytego atakowania torpedami i rakietami nieprzyjacielskich jednostek pływających, do uderzeń rakietowo-jądrowych na lądowe cele strategiczne, do dokonywania rozpoznania, stawiania min itp>
Wniosek - nie powinno się używać określenia łódź podwodna... no ale potocznie chyba można :)
Namięszliście Panowie z "Łodzią",to znaczy z tym "Okrętem" aczkolwiek zarówno z "łodzią" i zarazem oktętem że w ankiecie musiałem zagłosować NIE WIEM.
Uważam że oba określenia mogą być jedynie teoretyczne.Faktem jest natomiast że owa jednostka pływająca znana już od kilkudziesięciu lat(nie licząc legendarnego "Nautilusa"kpt.Nemo,nie doczekała się jeszcze swojej poprawnej nazwy.
Warto by w tym miejscu rozpisać konkurs na poprawną nazwę tejże jednostki pływającej lub na pomysł na jednoznaczne określenie.Idąc "drogą" logicznego myślenia trzeba stwierdzić że ten sam "obiekt" pływający nie może nazywać się jednocześnie i łódź i statek-to pewne.
ja bym sie raczej zastanawial nad innym slowem bardzo czesto uzywanym a jest nim "BUNKIER" wszak bunkier jest to miejsce na wegiel na okretach :)
Waldek
No dobrze!..ale jakby to brzmiało?"Bunkier podwodny?".
Zresztą co to za bunkier,który można rozwalić jedną torpedą.
Pozdrawiam.
Uważam, że Aragh zrobił najlepiej - sięgnął do słownika. Sądzę, że w związku z tym trzeba by zmienić pytanie ;) Nie - czy określenie jest poprawne, ale czy można go używać w fachowej literaturze/artykule.
Nie - czy określenie jest poprawne, ale czy można go używać w fachowej literaturze/artykule.
A no można by i owszem - tylko jak przekonać do tego Marynarkę Wojenną.
Służyłem w wojsku również podczas niechlubnego Stanu Wojennego i wiem że ze zmianą nazw najprostszych rzeczy były zawsze niemałe problemy.Chyba nigdzie indziej nie znajdziesz takiej "konserwy" jak w wojsku.
Tym niemniej owa nazwa jest naprawdę dość dziwna.
Często słyszy się takie określenia;łódź podwodna,albo okręt podwodny,a to już rozbieżność nie do przyjęcia.
RA, czy mógłbyś wyjaśnić, jaka jest różnica między łodzią, statkiem a okrętem? Z wojskowego punktu widzenia. Z góry dziękuję :)
Niestety Droga "Wpisanio" nie jestem ani marynarzem,ani żeglarzem.
Dlatego sam zastanawiam się nad różnicami pomiędzy owymi jednostkami pływającymi.
O ile się nie mylę nasz user "Waldek" jest żeglarzem i czekam na niego bo być może on nas choć trochę oświeci.
Salve.
Drogi RA! To prawda, że dużo "wipsuję" :) ale jeszcze nie aż tak dużo... ;) No i czekam razem z Tobą na wyjaśnienia od Waldka. Nie zastanawiałam się nigdy nad tymi różnicami jakoś szczególnie. W ogóle, jakoś mnie nie ciągnie do morskich opowieści. Nie wiem czemu, bo nie mam nic do samego morza...
Że wpisujesz to mnie cieszy najbardziej - tak trzymaj...rozmowa z tobą to prawdziwa przyjemność!.
Co do morza to też nic nie mam do niego samego...może tylko mały szczegół:"Boję się dużej wody".
Wiem wstyd..oczywiście,ale ja jestem góralem i tym się usprawiedliwiam.
Bardzo mi miło RA. I cieszę się, że ja też coś wynoszę z tych dyskusji.
Czekając na odpowiedź Waldka zajrzałam do Wikipedii i oto co znalazłam na NASZ temat :)
Okręt podwodny - klasa okrętów przystosowanych do pływania pod wodą (potocznie używane określenie łódź podwodna oznacza dzisiaj podwodną jednostkę cywilną, jednakże dawniej było synonimiem nazwy "okręt podwodny").
Ciekawe...
Okręt podwodny - klasa okrętów przystosowanych do pływania pod wodą (potocznie używane określenie łódź podwodna oznacza dzisiaj podwodną jednostkę cywilną, jednakże dawniej było synonimiem nazwy "okręt podwodny").
Ciekawe...
No i sama widzisz jak to brzmi...myślę że spece od nazywnictwa sami się w tym zagmatwali.
Prawdę mówiąc nie widziałem ani też nie słyszałem o cywilnej łodzi podwodnej.Przeważnie kojarzyło się to dotąd raczej z wojskowością,a konkretnie z Marynarką Wojenną.
Chociaż w dobie krezusów i potentatów finansowy?...kto wie może i mamy już jakiegoś szczęśliwego,cywila posiadającego ową łódź podwodną?.
Nowomowa
Historia nowomowy jest dość odległa. Dziś mamy do czynienia z tą unijną, ale warto przypomnieć nie mniej ciekawe odkrycia poprzedniej epoki:
- lampa – wisisko
- miotła – zamiatacz płaski
- klamka – ciągadło
- zmiatanie – przesunięcie warstwy materiału za pomocą elementów elastycznych
- zmywanie – wykorzystanie ruchu wody do porwania, przemieszczania i transportu materiału
I ulubiony towarzysz Wiesław: Towarzysze! Kto z nas nie urodził się dzieckiem? Prawie każdy!
Ja lubię też: upiór dzienny - czyli ile pralnia uprała w ciągu dnia oraz zwis męski - po prostu krawat...
No i zrobiło nam się z tej "łodzi podwodnej".
Edwardzie,Wipsanio - ta nowomowa jest świetna....proszę o jeszcze.!. :lol:
w ramach czynów spolecznych: "dzisiaj partia grabi Polskę"
"Partia z narodem walczy o lepszą przyszłość"
"Koniu polski! Ucz się od konia radzieckiego!"
Znalazłem jeszcze coś takiego:
"Nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę"
"konsumuję, więc jestem" albo "im więcej konsumuję, tym bardziej jestem".
Przed szkołą stoi zadanie o wielkiej doniosłości państwowej - wychowanie uświadomionych politycznie, uzbrojonych w światopogląd marksistowsko-leninowski, wysoce wykształconych i wszechstronnie rozwiniętych obywateli kraju socjalizmu, gorąco miłujących swoją ojczyznę, bezgranicznie oddanych partii Lenina-Stalina, zdyscyplinowanych, pełnych inicjatywy, mężnych bojowników komunizmu, aktywnych budowniczych społeczeństwa komunistycznego. (...)
Pamiętamy zawsze słowa W. I. Lenina: "Młode, podrastające pokolenie może się uczyć komunizmu tylko wiążąc każdy krok swego uczenia się, wychowania i wykształcenia z nieustanną walką proletariuszy i pracujących ze starym społeczeństwem wyzyskiwaczy".
Owego pana który (jak się wydaje skarżyć) poturbowała niegdyś prokuratura za to że prawdopodobnie póścił z torbami podległy mu szpital.
Napisał też całą biografię o sobie w której wydaje się określać jako zdeklarowany przeciwnik komuny.
Jednak jego "wyczyny" wydają się temu przeczyć.
Według mnie to jeszcze jeden z tych "niewinnych" i "nieomylnych"którego wszyscy krzywdzą.
A pisze on między innymi tak:
Urodziłem się w 1949r. i jak się okazało był to niewłaściwy czas.
dalej:
W tej szkole przed maturą ukończyłem 18 lat i tak zakończył się okres przysięgi z I Komunii św., że do 18 lat nie będę palił i pił.
Jednego dnia, pierwszy raz w życiu wypaliłem 3 papierosy i na drugi dzień na lekcji musiałem głowę podtrzymywać rękami, bo mięśnie karku nie dały sobie rady z ciężarem. Wódkę też wypiłem w łazience, którą przyniósł kolega, ćwiartka pomarańczówki. Odkręcił i podając butelkę, mówi: masz, pij, a sam odwrócił się do lustra.
Przystawiłem i żłopię jak oranżadę, gdy już opróżniłem gdzieś do połowy, akurat się odwrócił i wyrwał mi butelkę krzycząc, idioto, tak się nie pije. Ja natomiast stałem bez oddechu z wybałuszonymi oczami i nie mogłem złapać powietrza. On natomiast bił mnie po plecach i polewał wodą. Po jakimś czasie objawy ustąpiły. Pomarańczówka zaraz potem okazała się niesmaczna.
Po ukończeniu liceum ubiegałem się na A.M. w Krakowie. Przez dwa lata niestety moje starania były nieskuteczne. W tym czasie pracowałem w stolarni, a także przez pewien czas jako salowy w szpitalu. Za to można było dostać dodatkowe punkty.
- no cóż za upór i twardość "charakteru",nie mówiąc o szczeblach kariery!?...no i jaka pamięć?!!!...
jeszcze dalej:
A tak kombinował i uczył się nasz zuch"
Co ci dolega, pyta lekarz. Boli mnie gardło panie doktorze i mam gorączkę, także kaszlę. To wszystko? Tak. Ile ci dać zwolnienia? Tydzień wystarczy? Nie, tylko trzy dni (przecież są rozgrywki w kosza – myślę). Po trzech dniach przyszedłem do szkoły. Prof. pyta: „no jak się czuj on”? Już dobrze panie profesorze. Choć tutaj do mnie. Swoim zwyczajem rozciągnął mnie na biurku, czterema literami do góry i pyta, kto ma ochotę wyprostować mu grzbiet, masując miejsce, gdzie kończą się plecy. Niestety zgłosili się wszyscy, a dwie pozorne koleżanki, ażeby ich ręce nie bolały używały paletek do ping ponga.
A powiadają że człowiek może zgłupieć od bicia po głowie!.
Wreszcie owa Pomarańczówka wypita przez "poszkodowanego" w tak młodym wieku....no przecież wówczas przepił to co mu przyniósł kolega!.
Później "rozprowadził" nieco publicznego grosza "ratując" innych przed bezrobociem !.
Nie jeden dyrektor ZOZ-u mógłby się czymś podobnym pochwalić...a siedzą cicho i nic nie piszą...a tu ...co za "szczerość"?!.
Tako też chciałoby się powiedzieć poniższemu prokuratorowi:
Dajcie chłopu spokój....on jeszcze trzeźwieje!!!!.
Wyczyny sa naprawde niezle. I widze, ze wszyscy ci komunisci tacy pobozni. Oleksy byl ministrantem, Kaczmarek przystapil do I Komunii. Ale Kwasnieskiego nawet zona nie moze przekonac i za dwoch musi punlicznie okazywac swoja poboznosc.
A swoja droga juz sporo odskoczylismy od tematu lodzi podwodnej ;)
A swoja droga juz sporo odskoczylismy od tematu lodzi podwodnej
Może i tak - ale czy nie wydaje ci się że ludzie na których temat zeszliśmy też przypominają poniekąd owe "łodzie podwodne"?.
Przecież co rusz zanurzają się w kolejnych aferach żeby po jakimś czasie wynurzyć się:jeden jako nawrócony,grugi jako ministrant,inny jako niewinny?
No kto wie...może to nadaje się na poprawne określenie "wynaleziska" zwanego potocznie "łódź podwodna".
To wszystko przywodzi mi raczej na mysl odzywke "trafiony niezatopiony". Mozna miec wiele afer, ale nigdy nie jest sie na dnie. Co prawda Miller nie bedzie kandydowal na posla. Zastanawiam sie, gdzie dostal ciepla posadke.
Wipsania/a:
Mozna miec wiele afer, ale nigdy nie jest sie na dnie. Co prawda Miller nie bedzie kandydowal na posla. Zastanawiam sie, gdzie dostal ciepla posadke.
No...Senatorem też być nie chce!.....to stanowisko go obraża.
Ale w tym kraju tacy jak on nie mają się o co martwić.
Dla nich zawsze coś się znajdzie.Ileż mamy takich "funkcji" jak:
"expert do spraw expertów",albo "zastępca głównego członka d/s członków zrzeszających członków" ...itp.
Będę ostatni którego zdziwi "tytuł" - Leszek M. - "główny specjalista do spraw wyporności napowierzchniowej łodzi podwodnych".
Do tego oczywiście pensyjka godna takiej fuchy.Przecież nikt tak jak my nie potrafi uszanować swoich "specjalistów".
Nasz wspanialy byly premier na pewno ma wiele talentow, ktorych my jeszcze nie znamy. A jesli nie uda mu sie z lodzia podwodna, to przeciez wszyscy wiedza, ze swietnie sobie radzi z mysliwcami. Takie ma sliczne zdjecie w F-16...
http://www.kprm.gov.pl/english/5819.htm
Takie ma sliczne zdjecie w F-16...
No...rzeczywiście! - zdjęcie śliczne... tylko że zrobione w hangarze.
Miejmy nadzieję że naszemu "pilotowi" nie spodoba się ta profesja bo to nas mogłoby drogo kosztować!...
No wyobraźmy sobie taką fuchę jak :
Leszek M. - "Pilot naziemny"...do tego uposarzenie+premia+premia do tej premii+stażowe+funkcyjne+praca w warunkach szkodliwych...do tego stanowiska dla rodziny...i to jeszcze razy wynik z zeszłego roku....no to już nam wychodzi równowartość łodzi podwodnej i to klasy "alfa".
Tu się nieco przeraziłem!!!...
Nie...miejmy nadzieję że nie....w końcu jaki z niego pilot.
Helikopterem - pikuje.
F -16 - wznieść się nie może
Nie...pilot nie....
To moze zasluzona renta wojskowa? I wakacje w lodzi podwodnej. Ale my tak sobie szafujemy tym terminem, a wciaz nie wiadomo, czy w pelni poprawny ;) Waldek na razie ucichl. Jezykowo jest poprawne, ale czy odpowiada rzeczywistosci
U Waldka na GG od dość dawna widnieje taki napis - BUKAKA!!!!!! IIIznowu mnie nie ma tym razem nawet pod komurką:( .
Jak podejrzewam...stary Wilk Morski pożeglował gdzieś w siną dal.
Pozostaje więc czekać i życzyć mu bezpiecznego powrotu zarówno do domu,jak i na forum...no i stopy wody pod kilem.
No to czekamy! Moze po wakacjach Waldek przybije gdzies w poblizu naszego wybrzeza i odwiedzi nas znowu. Na razie jestesmy zdani na wlasna intuicje :)
No..jest tak dokładnie jak piszesz - jesteśmy zdani na własną intuicję,chociaż może jeszcze zjawi się jakiś spec od marynistyki.
A tak przy okazji.
Popłynęłabyś gdzieś w daleki rejs?.
Ja od razu odowiadam...nie...po prostu boję się morskich głębin - białego szkwału...no i chyba tej samotności i za razem bezradności w obliczu potęgi przyrody.
Trudne pytanie. Do morza mam dwuznaczne podejscie. Kiedys przeziebilam sie nad morzem i to chyba wplynelo negatywnie na moj stosunek do chlodnych morz. Ale w cieplych lubie sie kapac. NAtomiast dluzszy rejs... Hmmm... Chyba bym sprobowala. Uwielbiam nowe rzeczy i nie odmowilabym sobie takiego wyzwania. Samotnosc mnie zupelnie nie matrwi. A co do
Wipsania /a:
Natomiast podroz w lodzi podwodnej... To troche klaustrofobiczne Ale tez bym sporobowala
W tym miejscu śmiem pokusić się o stwierdzenie że, ryzyko masz niejakoby we krwi.
Ja faktycznie najlepiej czuję się w górach.
Tu w niektórych miejscach można wszystko zobaczyć prawie jak z lotu ptaka.
Możesz mi wierzyć - to daje dość mocne wrażenie poczucia własnej wolności.
Co do podróży łodzią podwodną?...jak pomyślę o "Konsomolcu", "Kursku"......Nie ! stanowczo dziękuję - wysiadam!!!...nigdzie nie płynę!!. :mrgreen:
No tak. Nie jestes pierwsza osoba, ktora mi to mowi... Niektorzy moi znajomi wrecz sie (o) mnie boja ;) Ale u mnie polega to na tym, ze wlasnie nie staram sie myslec o katastrofach, jakie moga sie wydarzyc. Przynajmniej nie w momenice, kiedy juz cos robie. Bo wczesniej warto przemyslec za i przeciw.
A gory tez lubie. Kiedys myslalam, ze bardziej niz morze, ale teraz juz tak nie twierdze. Chociaz... W gorach jest tak wspaniale... Ja wlasnie lubie przestrzenie.
Wipsania/a:
A gory tez lubie. Kiedys myslalam, ze bardziej niz morze, ale teraz juz tak nie twierdze. Chociaz... W gorach jest tak wspaniale... Ja wlasnie lubie przestrzenie.
Znawcy twierdzą że różnica pomiędzy morzem a górami jest taka...że morze najpiękniejsze jest latem - zaś góry przez cały rok.
Ale nie będę się spierał jeśli ktoś ma ten temat inne zdanie. :mrgreen:
Zima piekne sa lasy ;) Ale to prawda, to co mowisz o gorach. i chetnie tam jeszcze wroce. A nad morze to od czasu do czasu. I wole popatrzec niz, na przyklad lezec na plazy. Za tym nie przepadam!