ďťż

wika

Obserwując historię wojskowości w zasadzie juz od zaranie dziejów widać konflikt między masą uzbrojenia i opancerzenia a szybkością oddziałów. Na przestrzeni epok bywało, że to cieżkozbrojni rozstrzygali bitwy czy całe wojny ale nie raz zdarzało się i tak, iż to właśnie szybkość, mobilność i możliwość wymanewrowania przeciwnika brała górę. W zasadzie problem ten widać juz na przykładzie bitwy pod Kadesz w 1285 p.n.e. Zarówno armia egipska jak i hetycka używała rydwanów bojowych, jednak były to wozy innego typu. Egipskie lekkie i mobilne, hetyckie masywne, zdolne do przebijania wrogich szyków masą. Jak wiemy z historii zwyciężyli Egipcjanie. W późniejszym okresie różne koncepcje brały górę: grecka i rzymska ciężka piechota, opancerzeni od stóp do głów katafrakci, cieżka ale mobilna jazda macedończyków (próba połączenia dwóch atutów). Następnie w śreniowieczu ciężka rycerska jazda ale też lekkozbrojne zagony tatarskie oraz na nowo rosnąca rola piechoty - tym razem zazwyczaj lżej zbrojnej niż w antyku. W nowożytności spada rola opancerzenia (z racji na broń palną) jednak nie wzrasta mobilność. Dochodzi wręcz do takich paradoksów że dwa oddziały strzelców stają na przeciw siebie i strzelają aż któraś ze stron sie wycofa. Jednak i wtedy sprawne użycie szybkich konnych ułanów lub szwoleżerów mogło rozwiązać problem (szarża pod Samosierrą że tak z historii polskiej wojskowości przytoczę ) Również i w XX wieku obserwujemy ten problem. I WŚ to masa (w sensie ogromne ilości żołnierzy, wielkokalibrowe działa, mała mobilność na polu bitwy), II WŚ to blitzkrieg - czyli znów mobilność (choć pod koniec wojny różnie z nią bywało - patrząc np. po tendencji do budowy superciężkich czołgów i ogólnie ponownym przejściu do wojny pozycyjnej). Dziś stawia sie przedewszyskim na lekkość i jak największą mobilność - kluczem do zwycięstwa na dzisiejszym polu walki są niewielkie oddziały lekkiej piechoty zmechanizowanej działające na tyłach przeciwnika.

W bardzo dużym uproszczeniu pokazałem ten dość pogmatwany problem. Jak się do niego stosunkujecie? Która z tych koncepcji, patrząc po historii wojen okazała sie skuteczniejsza?


Ja uważam, że nie ma lepszych i gorszych jednostek. Każdy rodzaj formacji wojskowej ma swoje plusy i ma także minusy. Jeden sprawdzi się w takich warunkach a inny w całkiem odmiennych. Moim zdaniem cała sztuka leży nie w technice i sile (czy to polegającej na masywności czy szybkości), lecz w odpowiednio zastosowanej dla każdej jednostki taktyce, tj. odpowiednim zastosowaniu jednostki ze względu na jej różne cechy. Dużą rolę odgrywają też morale armii, czynnik często niedoceniany i pomijany. Nawet najlepiej dozbrojona armia z niemalże zerowym morale może przegrać z jednostkami o wiele słabiej dozbrojonymi ale za to przepełnionymi duchem walki.
Jak najbardziej się zgodzę, że często kluczową rolę odgrywa morale, organizacja armii i dowodzenie.

Nie chodzi mi i poszczególne rodzaje formacji tylko ogólne tendencje. Może poruszyłem temat zbyt szeroko. Łatwiej byłoby ograniczyć się tylko do jakiegoś jednego etapu w historii wojskowości (np. średniowiecze i zestawienie zachodnioeuropejskiego sposobu walki ze stylem wschodnim, albo XX wiek i wojna pozycyjna kontra blitzkrrieg). Chciałem jednak tym tematem zwrócić uwage że proces przechodzenia od jednego stylu walki do drugiego obejmuje całą historię wojen. Myśle że jest to następstwo wiścigu miedzy bronia zaczepna a ochronną - gdy pojawia sie nowa broń, musi pojawić się równierz jakaś ochrona przeciwko niej. Zazwyczaj zwiększenie ochrony wiąże sie ze zwiększeniem ciężaru uzbrojenia, a co za tym idzie zmiana stosowanej taktyki (przwaga wojsk ciężkozbrojnych). Następnie dzięki jakiemuś impulsowi (np. wpływy wschodnie w średniowieczu/nowożytności) lub wynalazkowi (np kolejna doskonalsza broń lub lzejszy ale równie skuteczny system ochrony) okazuje się że do ochrony nie potrzeba az takiej ilośći żelaza/stali/betonu i na nowo przechodzi sie do ziwkszenia mobilności i manewrowości.

Ja uważam, że nie ma lepszych i gorszych jednostek. Każdy rodzaj formacji wojskowej ma swoje plusy i ma także minusy. Jeden sprawdzi się w takich warunkach a inny w całkiem odmiennych. Moim zdaniem cała sztuka leży nie w technice i sile (czy to polegającej na masywności czy szybkości), lecz w odpowiednio zastosowanej dla każdej jednostki taktyce, tj. odpowiednim zastosowaniu jednostki ze względu na jej różne cechy. Dużą rolę odgrywają też morale armii, czynnik często niedoceniany i pomijany. Nawet najlepiej dozbrojona armia z niemalże zerowym morale może przegrać z jednostkami o wiele słabiej dozbrojonymi ale za to przepełnionymi duchem walki.

Zgadzam się z tym panem czynnik dowodzenia jest najistotniejszy.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •