ďťż

wika

Ostatnio „Rzepa" pisała:

Służba zdrowia w Szkocji zaleciła personelowi szpitali i przychodni unikania słów "mama" i "tata", bo obrażają one homoseksualnych rodziców.
Zalecenie to zawarto w dokumencie "Fair wobec wszystkich". Zawiera on wytyczne dotyczące tego, jak rozmawiać z pacjentami, by nie używać wyrażeń homofonicznych. Za takie zostały uznane m.in. słowa "mama" i "tata", które - jak zalecono w dokumencie - powinno się zastępować terminami "opiekunowie", "strażnicy", a w ostateczności - "rodzice".
Zamiast "małżeństwo", "żona" czy "mąż" powinno się mówić "partnerzy", "bliscy przyjaciele", "bliscy". "Pozwoli to pacjentom samodzielnie zdecydować, kto jest dla nich ważny" - napisano w dokumencie.

I jeszcze opinia Eksperta:
To łamanie praw dziecka
- Środowiska homoseksualne same się ośmieszają - powiedziała "Rzeczpospolitej" znana brytyjska specjalistka od spraw rodziny Lynette Burrows. Jak dodała, "to przecież wyjątkowo drastyczne łamanie praw dziecka".

Czy nie wydaje Wam się, że "problem" homoseksualistów poszedł juz za daleko?? To jest ograniczanie przecież wolności jednych na rzecz drugich.
Jak to widzicie?


czemu aż w Szkocji szukać problemu - przecież i w Polsce rząd, w którym była p. K. Łybacka planował takie zmiany - w podręcznikach szkolnych zamiast małżeństwo miało być poprawnie - związek partnerski, itp. Wtedy to nie przeszło, ale kto wie...

To jest ograniczanie przecież wolności jednych na rzecz drugich.
To jest chyba najtrafniejsze podsumowanie całej sytuacji - według najogólniejszej definicji wolności, każdy ma prawo robić to, co nie ogranicza wolności innych. Istnieją mocne podstawy do uznania, że dziecko nie chciałoby być wychowywane przez parę homoseksualną. O ile ogólnie jestem zwolenniczką prawa do zachowania swobody wszystkich mniejszości, zdecydowanie uważam, że adopcja przez pary homoseksualne powinna być zabroniona.

Inną, chyba bliższą tematu sprawą jest walka z nomenklaturą - i to podejmowana nie tylko przez homoseksualistów, ale i feministki czy inne ruchy tego typu. Rzeczywiście, w ten sposób tylko się ośmieszają. Są naprawdę dużo poważniejsze problemy związane z nietolerancją niż określenia używane w publikacjach czy rozmowach. Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że mniejszości nie wiedzą, jak się zabrać do pracy nad swoim wizerunkiem w społeczeństwie i swoimi prawami. Pokazują - w telewizji, na manifestacjach - gromady dziwadeł, na których widok najbardziej tolerancyjnej jednostce otwiera się nóż w kieszeni, i żądają prawa do wszystkiego, darmowych mieszkań, bezwarunkowego uwielbienia i rocznego karnetu do kina, i to na dodatek teraz, natychmiast. Zamiast walczyć z zabobonami, stereotypami, walczą z całym światem, tylko się pogrążając.

PS 1szymku1 Gratuluję setnego postu!
Myśle, że to nie jest ośmieszanie się homoseksualistów bo to nie oni kazali mówić personelowi jak Szymek był łaskaw zacytować.
Co do samych zwrotów to już troche przerost formy nad treścią - jak dla mnie pomysł dość karkołomny i raczej nie ma szans, by miał szanse przetrwania.
Poza tym uważam, że każdy powinien nazywać swoich rodziców jak chce - czy to będą partnerzy czy strażnicy czy cokolwiek innego.



Myśle, że to nie jest ośmieszanie się homoseksualistów bo to nie oni kazali mówić personelowi jak Szymek był łaskaw zacytować.
Zapewne nie można tu mówić o jakiejś dyrektywie wypływającej od szefa ichniejszej KPH, ale jest to wyraz pewnych tendencji, która dotyczy wielu grup i żadna z nich zdaje się nie protestować przy kolejnych tego typu absurdalnych pomysłach.

Ostatnio byłam świadkiem nazwania rdzennych mieszkańców Afryki "Afroamerykanami"...

Zapewne nie można tu mówić o jakiejś dyrektywie wypływającej od szefa ichniejszej KPH, ale jest to wyraz pewnych tendencji, która dotyczy wielu grup i żadna z nich zdaje się nie protestować przy kolejnych tego typu absurdalnych pomysłach.
Rozumiem, ale czasem wymyśla się absurdalne pomysły, które nawet nie wiadomo jak są odbierane przez środowiska homoseksualne. Czasem idzie się za daleko i następuje przerost owej formy..
Nie wiem czy pamiętacie ale był kiedyś taki dowcip Kabaretu Moralnego Niepokoju dotyczący tego jak będzie wyglądać przyszłość Polski. W owej abstrakcji modelem podstawowym rodziny była para homoseksualistów z adoptowanym dzieckiem, a związki heteroseksualne były przez nich potępiane mianem „zboczeńcy”.. Mam nadzieje że nie będą to prorocze wyobrażenia.

Tak wiec, właśnie obserwujemy pewna paranoją dotycząca działalności tych grup o odmiennych preferencjach seksualnych. Jak zauważyła szanowna Złomiarz:

Czy można wiedzieć dlaczego słowo "małżeństwo" ma być zastąpione "partnerami" (o "przyjaciołach" nie wspominając)? Bo "pozwoli to pacjentom samodzielnie zdecydować, kto jest dla nich ważny"? Czyli kumple i kochankowie? Albo piwo?;P A następnym krokiem będzie delegalizacja małżeństwa, żeby wolne związki nie czuły się dyskryminowane?

A następnym krokiem będzie delegalizacja małżeństwa, żeby wolne związki nie czuły się dyskryminowane?

Chyba właśnie o to chodzi... A jeśli "partnerzy" będą ze sobą dłużej niż rok, powinni być surowo karani
Zobaczcie więc Szanowni rozmówcy, jak zniewala się i ośmiesza człowieka w imię jakieś wyimaginowanej i chorej wolności.

Myślę jednak ze my Polacy wychowani w szacunku do naszych przodków i naszej chlubnej i pięknej historii nie pozwolimy stawiać sobie jakichkolwiek warunków ludziom którzy mają duże problemy z określeniem samych siebie.

Co zaś do Szkotów i im podobnych....no cóż, litość to chyba w tej chwili jedyne uczucie jakie mógłbym im podarować, a szkoda, bo Szkoci to też dumny naród.

Ważnym jest to, żeby nadal nie zapominali o tym, iż ktoś w kraciastej, szkockiej spódnicy (Kilt?) z dudami w rękach - to w znakomitej większości przeważnie Szkot, a nie Szkotka...podobno rozróżnienie obu osobników płci przeciwnej nie jest w tym przypadku i tym stroju trudne.

Salve!.

Myślę jednak ze my Polacy wychowani w szacunku do naszych przodków i naszej chlubnej i pięknej historii nie pozwolimy stawiać sobie jakichkolwiek warunków ludziom którzy mają duże problemy z określeniem samych siebie.

nie chce być złym prorokiem, ale obawiam się, że to kwestia kilku lat. Już dziś pojawiają się pewne rzeczy, wprowadzane ukradkiem - na razie na poziomie słów, w podręcznikach szkolnych czy też lekturach. Choćby taka książeczka jak "Mały Książę". W rozmowie z lisem główny bohater pyta: "co to znaczy oswoić?" W starym przekładzie list odpowiada: "oswoić, to znaczy stworzyć więzi". W nowym, mocno popieranym przez niektóre media słowa lisa brzmią inaczej: "oswoić to znaczy tworzyć związki". Niby niewielka różnica, ale oznacza coś zupełnie innego. I takich przykładów można podać więcej - w tak dokonuje się zmiany mentalności. Wyżej wspomniałem już o probach wprowadzania pewnych tresci w podręcznikach do biologii, wos-u, gdzie znika "małżeństwo', pojawia się związek partnerski, partnerzy, itp...
No to nie będę ukrywał że trochę mnie przeraziłeś Edwardzie.
Nie zwracałem do tej pory uwagi na podobne detale...no i jak widać były to błędy z mojej strony.

A jednak mam tą (może naiwną) nadzieję że nasza młodzież przejrzy wreszcie na oczy, inaczej właściwie już mogą mówić o sobie:

"Jesteśmy pokoleniem które przegrało własne życie"...zresztą zobaczmy, co takiego chcą zafundować tej młodzieży ci którzy tak bardzo chcą ją "uwolnić" od jakowychś "okowów zabobonnej niewoli"?....

Ważnym jest żeby zobaczyć w tym wszystkim różnicę pomiędzy ową "wolnością", a faktycznym ubezwłasnowolnieniem - i mam jeszcze tą nadzieję że nasza młodzież powyższą różnicę potrafi ujrzeć w odpowiednim czasie.

Pozdrawiam.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •  
    ieskiego.php">Wrota do KrĂłlestwa Niebieskiego
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • paranormalne.htw.pl
  •