wika
Zakładam temat ogólnie o motoryzacji, bo mam pytanie. Jeśli radar pstryknie fotkę na przejeździe na żółtym świetle - na deszczu, na śliskiej jezdni, bez możliwości zatrzymania bez gwałtownego hamowania - jest sens się odwoływać, czy jest i tak pewne że drogówka postawi na swoim? Przejrzałem chyba z tuzin stron poświęconych temu zagadnieniu, ale ilu autorów - tyle opinii. Może ktoś z was miał już takie doświadczenie?
W ogóle to doprowadzają mnie do szału światła, na których żółte pojawia się może na pół sekundy. Po co w takim razie to żółte? Mogłoby być od razu czerwone.
wojskowy, ale radary chyba nie cykają na światłach.
[ Dodano: Pią Wrz 04, 2009 09:58 ]
No to nie wiem czemu cyknął, skoro jechałem 60 na ograniczeniu do 70. W necie informują o radarach sprzężonych z sygnalizacją świetlną, ale we Francji. No chyba że te dwa oślepiające błyski to było rozbijające się ufo.:)
[ Dodano: Pią Wrz 04, 2009 11:01 ]
Z prawej strony samochód sygnalizuje skręt w prawo w uliczkę osiedlową. Skręca, a mnie łapią gliniarze. Bo się okazało, że wyprzedzałem 1] na przejściu dla pieszych, 2] na skrzyżowaniu.
I tak po prostu zgodziłeś się na ten mandat? Ja bym odmówił przyjęcia i szedł z tym do sądu grodzkiego, bo sprawa jest raczej do wygrania przez Ciebie. O ile wiem (choć mogę się mylić) nie ma zapisu w kodeksie drogowym, który by kazał zwolnić do prędkości samochodu jadącego prawym pasem i skręcającego w prawo. Druga sprawa, wyprzedzanie to nie jest mijanie samochodu jadącego prawym pasem. Tu w ogole pojechali chłopcy po całości.
Tutaj nie chodziło o skręcenie drugiego samochodu, tylko o wyprzedzenie na przejściu chyba.
O ile dobrze zrozumiałem, samochód jadący prawym pasem skręcił w prawo, co spowodowało (przy stałej prędkości samochodu jadącego z lewej), że w momencie manewru samochód z lewej automatycznie wyprzedził tego z prawej, przejężdżając także w tym momencie pasy dla pieszych. Ja tu nie widzę:
a) wyprzedzania
b) złamania jakiegokolwiek paragrafu kodeksu drogowego.
Jeśli się mylę, niech mnie ktoś poprawi.
Ja widzę takie złamanie, że jak gość zwalnia przed przejściem, to ty nie możesz przez to przejście przejechać. Skręt nie ma tu nic do rzeczy i nawiązania do niego też nie rozumiem.
de facto wyprzedzałem na pasach i na skrzyżowaniu. nie ma dyskusji z policjantami, tym bardziej, że bezpiecznie zakładam przegraną w starcie w sądzie grodzkim (sąd ZAWSZE zakłada, że to policjant ma rację).
military, moze poczekaj, az Ci mandat przysla, bo nie wszystkie fotki leca. A tak przynajmniej bedziesz wiedzial, za co mandat
des - na skrzyzowaniu mozna wyprzedzic pojazd skrecajacy. Jednakze wyprzedzania na pasach czepiaja sie cholernie, i tu moga miec racje...
Wolałbym, żeby to jednak było przekroczenie prędkości.:)
des - na skrzyzowaniu mozna wyprzedzic pojazd skrecajacy. Jednakze wyprzedzania na pasach czepiaja sie cholernie, i tu moga miec racje...
A ja nie sądzę, żeby to było w ogóle wyprzedzanie. inaczej do sprawy podchodząc, czy jest jakiś zapis mówiący o tym, że trzeba zwolnić do prędkości pojazdu skecającego w prawo, gdy przejeżdża się przez pasy dla pieszych? Ja sądzę, że nie ma takiego zapisu, a tym samym nie ma takiego obowiązku.
jest to wyprzedzanie, i jest taki przepis - zakaz wyprzedzania bezposrednio przed i na przejsciach dla pieszych. Masz zrownac sie predkoscia, i wyprzedzic za zebra.
Może i masz rację, ale wykorzystywanie tego w sytuacji podanej przez Desa to zwykła podłość.
dokładnie tak, ale przed tym się nie obronisz, nawet w sądzie zwykłe ludzkie skurwysyństwo, tak jak karanie mandatem za przekroczenie prędkości o np. 3km (kiedyś dostałem właśnie taki mandat).
żadna podłość. wystarczy pomyśleć. kierowca po prawej zamiast skręcać, mógł równie dobrze zwolnić, żeby przepuścić pieszych. des nie mógł o tym wiedzieć, nawet pomimo włączonego kierunkowskazu. wujo444 ma całkowitą rację, a w działaniach policji nie było ani nadgorliwości, ani podłości. kierowca jadący na lewym pasie, zbliżając się do przejścia dla pieszych, ma obowiązek dostosować prędkość (zwolnić) do auta po prawej, bez względu na to, co chce zrobić tamten drugi kierowca.
wystarczy pomyśleć. kierowca po prawej zamiast skręcać, mógł równie dobrze zwolnić, żeby przepuścić pieszych. des nie mógł o tym wiedzieć, nawet pomimo włączonego kierunkowskazu.
Skoro go wyprzedził, to znaczy że jechał za nim, a tym samym widział kierunkowskaz. Kierunkowskaz jednoznacznie wskazywał, że kierowca skręca.
Skoro uważasz, że wszystko było ok, to twoja mentalność daje ci predyspozycje by zostać milicjantem.
wnioskując z powyższej wypowiedzi, nigdy nie jeździłeś samochodem.
co z tego, że widział migający kierunkowskaz? kierowca mógł go włączyć niechcący, mógł go włączyć, bo chciał skręcić w prawo i PRZY OKAZJI przepuścić pieszych.
Kierunkowskaz jednoznacznie wskazywał, że kierowca skręca.
włączony kierunkowskaz nigdy jednoznacznie nie wskazuje, że kierowca chce skręcić. może wskazywać, że chce zjechać na pobocze, że pomyliły mu się kierunki albo że chce skręcić, ale zanim to zrobi przepuści ludzi na pasach. na drodze jest zawsze milion możliwości i nic nie jest jednoznaczne.
Solo, nie można zakładać, że jeśli kierowca wrzucił kierunkowskaz, to skręca. Obowiązuje zasada ograniczonego zaufania. Jeśli ktoś nagle się rozmyśli i jednak nie skręci, a ty mu się władujesz pod koła, to będzie to twoja wina - tego gościa nawet nie ukarają upomnieniem. Dziś miałem naukę, że nie należy ufać ludziom nawet jak już skręcają. Wyjeżdżałem z dość szerokiej drogi podporządkowanej. Gość już zaczął w nią wjeżdżać, ja zacząłem ruszać. Ale tamten się rozmyślił i w ostatniej chwili wykręcił na prosto. Prawie zaliczyłem stłuczkę. W tej sytuacji może byłoby i trochę winy tego faceta, ale gdyby gość się rozmyślił w sytuacji Desa, to byłaby tylko wina Desa.
wnioskując z powyższej wypowiedzi, nigdy nie jeździłeś samochodem.
Ech trolliku malutki...
Nie ma żadnego absurdu - nie możesz wyprzedzić NA PRZEJŚCIU. Jeśli zwalniają na drodze bez przejścia w zasięgiu, możesz pruć ile ograniczenie daje - od tego jest lewy pas. Ale jak jest przejście - nie możesz wyprzedzić.
[ Dodano: Pią Wrz 04, 2009 13:13 ]
Ty w ogóle masz prawo jazdy?:)
Od kilkunastu lat.
No bo negujesz taką podstawową zasadę jak zakaz wyprzedzania na przejściu. Wyraźnie jej nie rozumiesz - w jakiej sytuacji trzeba się zatrzymać i w jakiej sytuacji nie należy wyprzedzać. A to jest niebezpieczne.
No bo negujesz taką podstawową zasadę jak zakaz wyprzedzania na przejściu.
Nie neguję. Czytaj co pisałem: po prostu w tej konkretnej sytuacji, w podanym przykładzie jest to absurdem. Zresztą nie tylko ja na tym forum zgadzam się z tym, że przypadek Desa to skandal.
Dobrze, Solo, dobrze, postaram się zrozumieć, ty tymczasem sobie zwalniaj jak ci z prawego pasa chcą skręcić w prawo.:)
Ale ja zwalniam przecież.
Ok, przy najbliższym zatrzymaniu mnie przez policję spytam ich jak w podanym przeze mnie przykładzie należy się zachować. Póki co uważam że mam rację.
Military, mam wrażenie, że po prostu nie chcesz sobie wyobrazić przykładu podanego przez Solo. W sytuacji, gdy na prawym pasie wszyscy skręcają w prawo na skrzyżowaniu, a przed zakrętem jest zebra, to oczywiście kierowcy z lewej musieliby czekać, aż kierowcy z prawej skręcą, a jeśli jest ich z 15 to oczywiście dochodzi do sytuacji absurdalnej.
Przypadek Desa jest bardzo problematyczny. Sam nie wiem, jak bym się zachował w takiej sytuacji. Pewnie też bym "wyprzedził", ale jednak zwalniając, a nie utrzymując stałą prędkość. Mental oczywiście ma rację, że kierowca z prawej mógł na przykład przy okazji przepuścić pieszych. A wtedy Ci piesi mieliby dużą okazję, żeby się znaleźć na masce Desa.
W Polsce przepuszczanie pieszych na drogach dwujezdniowych to czasami niedźwiedzia przysługa i sam staram się tego nie robić, bo raz już niemal doprowadziło to do tragedii.
Military, a co to był za radar? Ja również nie słyszałem nigdy, żeby radar pstrykał na światłach. A odwoływać zawsze się warto. Nic się nie traci.
majlo, ale tu nie chodzi o to, jak ty byś się zachował. ja bym tez pewnie nie zwolnił. chodzi o to, że des dostał mandat jak najbardziej słusznie i jakiekolwiek płakanie na nic się tu zda.
Military, a co to był za radar? Ja również nie słyszałem nigdy, żeby radar pstrykał na światłach. A odwoływać zawsze się warto. Nic się nie traci.
Wyglądał jak duży słup ogłoszeniowy. W zasadzie nie wiem, czy to był radar, ale jak nie radar, to co może błyskać w oczy jak jedziesz samochodem?
des dostał mandat jak najbardziej słusznie i jakiekolwiek płakanie na nic się tu zda.
Zgadzam się. Tylko zaintrygował mnie przykład Solo, bo gdyby Des chciał trzymać się przepisów, a po prawej miałby 15 samochodów skręcających w prawo, to musiałby czekać na lewym, aż wszyscy przejadą, bo jak on po tym lewym sobie przejedzie, nawet przy 15 km/h, to i tak to będzie wyprzedzenie, a jak z naprzeciwka zamachają mu lizakiem, to dostanie mandat za wyprzedzanie na zebrze - i to przy 15 km/h!!!
bo gdyby Des chciał trzymać się przepisów, a po prawej miałby 15 samochodów skręcających w prawo, to musiałby czekać na lewym, aż wszyscy przejadą
bzdura. wystarczyłoby, żeby zwolnił, ewentualnie zatrzymał się na sekundę celem upewnienia się, że nikt akurat nie idzie po pasach. potem w drogę. nie róbmy sobie jaj.
Ja ciągle mam wątpliwości, czy w podanym przykładzie (i przypadku Desa) w ogóle można mówić o wyprzedzaniu.
[ Dodano: Pią Wrz 04, 2009 13:20 ]
Ja ciągle mam wątpliwości, czy w podanym przykładzie (i przypadku Desa) w ogóle można mówić o wyprzedzaniu.
Jeśliby stał sznur samochodów, to o omijaniu, ale to nie zmienia faktu że wjechał na przejście.
[ Dodano: Pią Wrz 04, 2009 14:21 ]
bzdura. wystarczyłoby, żeby zwolnił, ewentualnie zatrzymał się na sekundę celem upewnienia się, że nikt akurat nie idzie po pasach. potem w drogę. nie róbmy sobie jaj.
No dobra, on może się upewniać, a policjant stwierdzi, że to i tak było zagrożenie, bo wyprzedzał na przejściu dla pieszych.
Jeśliby stał sznur samochodów, to o omijaniu, ale to nie zmienia faktu że wjechał na przejście.
No to skoro to omijanie, to nie wyprzedzanie. Omijanie (tak jak to zrobił Des) nie jest zakazane.
poniżej znalezione w necie (przypadek desa wypisz wymaluj):
Pytanie od internauty:
Dojeżdżam do przejścia dla pieszych jezdnią jednokierunkową o dwóch pasach ruchu. Na sąsiednim pasie równo ze mną jedzie inny pojazd, z tą samą prędkością. Pieszych na przejściu ani w jego okolicy nie widać, można jechać. Kilka metrów przed przejściem dla pieszych drugi pojazd hamuje. Efekt? Przejeżdżając obok, niego staję się wyprzedzającym, a że dzieje się to tuż przed przejściem dla pieszych, jestem winny złamania zakazu wynikającego z art. 26 pkt 3.1 ustawy Prawo o ruchu drogowym. O ile dobrze pamiętam, kara wynosi 10 punktów i 500 zł.
Komisarz Marcin Szyndler z zespołu prasowego Komendy Głównej Policji:
W takim przypadku nie mamy do czynienia z wyprzedzaniem przed przejściem dla pieszych. Jeżeli samochody jechały w tym samym kierunku różnymi pasami ruchu, nie ma mowy o wyprzedzaniu, ale o omijaniu. Punkt 2 wspomnianego artykułu 26 ustawy mówi wyraźnie, że "kierującemu pojazdem zabrania się omijania pojazdu, który jechał w tym samym kierunku, lecz zatrzymał się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszemu". A zatem omijanie jest zabronione, jeżeli samochód na sąsiednim pasie zwolnił, aby przepuścić pieszego. Jeżeli nie ma pieszego - omijanie jest dozwolone, tak jakby nie było w tym miejscu przejścia dla pieszych. Jedziemy po prostu swoim pasem.
I warto było z taką pewnością twierdzić, że nie mamy racji?
za późno, mandat przyjałem i juz zapłaciłem.
pieskie zycie
des, jeśli cie to pocieszy, to wiedz, że gdybym był na miejscu tamtych psów, też bym ci wlepił 5 stów za to, co zrobiłeś:) żebyś na przyszłość pamiętał, że jak kierowca na sąsiednim pasie zwalnia w pobliżu zebry, to nie oznacza z automatu, że chce skręcić, a przejście jest puste.
Jeżeli nie ma pieszego
A to zawsze można stwierdzić ze 100% pewnością, że nie ma pieszego? ;>
własnie o to chodzi, że nie można. dlatego uważam, że przepis jest mocno kijowy, a zachowanie glin w przypadku desa było jak najbardziej słuszne.
no ba, kilkanaście punktów i kilka stów boli, a to co zabolało sie pamięta
A jak to jest z tym nieprzestrzeganiem świateł? Patrzę na taryfikator mandatowy i stoi jak byk - niestosowanie się do sygnałów świetlnych: 250 zł, 0 punktów. Niezatrzymanie pojazdu w związku z sygnałem świetlnym: 100 zł, 1 punkt. Więc czemu ludzie na forach piszą, że za to grozi 500 zł i 6 pkt?
Więc czemu ludzie na forach piszą, że za to grozi 500 zł i 6 pkt?
Może z tego samego powodu, dla którego piszą, że Elvis i Michael Jackson żyją.
jeśli nie ma pieszego na pasach (a to da się doskonale określić)
Tja, dlatego tak wiele jest przypadków skoszenia pieszego przez rozpędzonego kierowcę na lewym pasie.
[ Dodano: Pią Wrz 04, 2009 15:02 ]
Tja, dlatego tak wiele jest przypadków skoszenia pieszego przez rozpędzonego kierowcę na lewym pasie.
Może dlatego, że sprawca wyprzedzał na pasach.
A ja myślałem, że to temat o czeskim filmie "Jazda"...
Przez tydzień miałem odpoczynek od jazdy - odpadła mi rura wydechowa.:) Ale znów ruszyłem w trasę i już po 10 minutach pierwszy wkurw:
JAK MOŻNA SKRĘCAĆ BEZ UŻYWANIA MIGACZY?!
Plaga kierowców-debili, jeszcze gorsza niż włączanie migacza bez zamiaru skrętu (bo wtedy automatycznie włącza się - przynajmniej u mnie - ograniczone zaufanie). Ale jeśli debile - zwłaszcza kierowcy ciężarówek - nagle wyhamowują i skręcają bez zasygnalizowania tego, to coś jest nie w porządku. Najczęściej spotykam się z tym na rondach - jakieś 50% kierowców olewa tę męczącą czynność właczenia świateł kierunkowych. Niektórzy debile są jeszcze lepsi: wejdą w zakręt, już w zasadzie są na prostopadłej ulicy - i WTEDY włączają migacz. Dziękuję za wysiłek, ale teraz g. mi to daję, panowie kierowcy. Podobnie wkurzający są ci, którzy - kiedy ktoś skręca w lewo - nie poczekają aż wykona skręt, tylko omijają go, ładując się na pobocze, na chodnik czy gdzieś.
Połowa kierowców w tym kraju nie powinna mieć prawa jazdy, tyle wam powiem.
JAK MOŻNA SKRĘCAĆ BEZ UŻYWANIA MIGACZY?!
Plaga kierowców-debili, jeszcze gorsza niż włączanie migacza bez zamiaru skrętu (bo wtedy automatycznie włącza się - przynajmniej u mnie - ograniczone zaufanie). Ale jeśli debile - zwłaszcza kierowcy ciężarówek - nagle wyhamowują i skręcają bez zasygnalizowania tego, to coś jest nie w porządku.
Zgadzam się z toba w 100%. Nienawidzę wręcz kierowców nie używających kierunkowskazów. Ileż razy ja takich spotkałem - kiedyś nawet na normalnym skrzyżowaniu tak zrobił samochod policyjny. Jeszcze do niedawna po prostu obtrąbiałem takich baranów, teraz dałem sobie spokój bo to już jest niestety powszechne. Na dwupasmówkach to w ogóle prawie nikt kierunkowskazu nie używa przy zmianie pasa, na skrzyżowaniach dość często, tak samo przy wyprzedzaniu. Po prostu po łbie walić.
Kiedyś obtrąbiłem takiego jednego co mnie wyprzedził bez kierunkowskazu, to na najbliższym skrzyżowaniu zatrzymał się na mojej wysokości i spytał co jest nie halo. Jakiż był obrażony, gdy zaproponowałem, żeby wreszcie zrobił prawo jazdy.
ludzie nie wiedzą jak używać na nich świateł: nie wiedzą, że kierunkowskaz włącza się przy ZJEŹDZIE z ronda, a nie przy wjeździe na rondo.
To to już jest w ogóle masakra. Jak wjeżdżają na rondo i chcą jechać prosto - wrzucają migacz. Jak chcą w prawo - NIE wrzucają migacza. Skąd się ci ludzie biorą?
Podobnie wkurzający są ci, którzy - kiedy ktoś skręca w lewo - nie poczekają aż wykona skręt, tylko omijają go, ładując się na pobocze, na chodnik czy gdzieś.
Nie żebym ich bronił, bo to oczywiście wbrew przepisom, ale jak ktos wjedzie na to pobocze to się chyba nikomu nic nie stanie, oczywiście pod warunkiem, że tam nie ma pieszego. Ogólnie mowiąc troche przychylniejszym okiem(czyli klnę przez 5 a nie 10 sekund:P) patrzę na kierowców którzy naginają przepisy bo im się spieszy, a ci ktorzy na przyklad nie włączają migaczy są do odstrzału, bo po pierwsze niebezpieczne, po drugie ani o ułamek sekundy szybciej przez to nie dojedzie nigdzie, czyste lenistwo.
kierunkowskazy, nagminne wpychanie się, wyprzedzanie na światłach.... ludzie jeżdżą bez wyobraźni, i totalnie bez szacunku dla innych użytkowników dróg. Bo nie oni się mają dostosowywać do świata, tylko reszta do nich. W takiej Wielkiej Brytanii, jesli ktos może Cię przejechać, to tylko Polak.
BTW, pochwale się - włąsnie zdałem prawko. Za pierwszym razem
Na dwupasmówkach to w ogóle prawie nikt kierunkowskazu nie używa przy zmianie pasa
Ja w takiej sytuacji miałem kiedyś stłuczkę. Pani zdecydowała, że zmieni pas zaraz przede mną bez włączania kierunku, a że w lusterko też sobie nie spojrzała, to wyrżnąłem jej w tył. Na szczęście wina po jej stronie; bo miałem samochód nieźle staranowany. Także o tych "migaczach" też coś wiem i łączę się z Wami z tym narzekaniu.
Panowie - generalnie tylko moge prosić: włączajmy kierunkowskazy zawsze kiedy trzeba, czyli kiedy trzeba zasygnalizować zmianę kierunku jazdy. Jak wjeżdżacie na pobocze także. Jak się włączacie do ruchu z pobocza, to też. Tak trzeba, tak jest bezpieczniej.
Wiecie co mnie wkurza? Rowerzyści i skuterkowcy. Nie mam nic do tego, że wyprzedzają pomiędzy samochodami - ich prawo. Ale szlag mnie trafia jak w tworzącym się powoli korku na światłach muszą podjechać na sam początek, wyprzedzić pierwszy samochód w kolejce, a potem - jak jest zielone - rozpędzać się 20 sekund, a w przypadku rowerzystów na dodatek zataczać na środek pasa. Oczywiście pierwszy samochód wyprzedzić takiego rowerzysty / skuterkowca nie może, bo na lewym pasie jadą inne samochody, więc trzeba cierpliwie czekać aż z lewej się rozluźni albo aż skuterkowiec nabierze prędkości. Co powoduje, że przez światła przejeżdżają 3 samochody zamiast 7, na kolejnej zmianie znów przejedzie mniej - i w końcu zrobi się kor. Bo oni mogą, więc MUSZĄ podjechać na sam przód. A wystarczyłoby, gdyby taki ustawił się 3 czy 4, spokojnie nabrał prędkości razem z poprzedzającym go samochodem, żeby nikt nie odczuwałby tak dużej różnicy w przyspieszeniu. Ale nieeee, po co.
ja pierdolę, ludzie - rozumiem, droga prosta, światło zielone, przechodzę na czerwonym - ale do diabła, facet pruje stówą w warunkach takich jak mamy za oknem, nawet nie zauważy kiedy zrobi 360 stopni i skosi drzewa. I idiota na mnie trąbi, bo jemu się spieszy....
Wtedy dzwonisz na 112 i mówisz że drogą taką a taką jedzie taki a taki samochód, który łamie takie a takie przepisy.:)
No i jedna z partii (co za różnica, która) zaczęła się miotać i chce zaskarżać do trybunału ustawę o obowiązku jeżdżenia na światłach 24h. Co myślicie?
Bo ja, na przykład, światła w dzień bardzo lubię. Krytykowałem ten pomysł dopóki nie zostałem kierowcą.:) Uważam, że nawet w słoneczny dzień światła pomagają. W słońcu równie dobrze jak w ciemności, bo kiedy jest jasne niebo, światło odbija się od jezdni itp., naprawdę łatwiej zauważyć ruch dzięki światłom.
Właśnie - ruch. W tym sęk. Zapalone światła pomagają stwierdzić, który samochód jest w ruchu, a który stoi na poboczu, co bardzo pomaga w mojej okolicy, gdzie całe pobocza są zasrane samochodami. W ten sposób łatwiej dostrzec z daleka te, które chcą włączyć się do ruchu (same migacze zauważałbym pewnie z mniejszej odległości).
Generalnie może jestem porąbany, ale światła w dzień uważam za znakomity pomysł.:) A wy?
Na początku też mi to przeszkadzało chociaż szybko się przyzwyczaiłem. Ustawa weszła w trakcie mojego kursu. Osobiście uważam że rozporządzenie jest ok i powinno tak zostać, przecież to są naprawdę znikome koszta w stosunku rocznym, a zyskujemy co by nie mówić większe bezpieczeństwo. Mi przynajmniej jeździ się zdecydowanie lepiej gdy inne auta mają zapalone światła. Przykład który podałeś - związany z dużym ruchem, zawalonymi parkingami itd... bardzo trafny. Codziennie parkuję w centrum o 10:00 (ul. Piastowska - military pewnie kojarzysz ulicę), każdy wolny skrawek jest zawalony samochodami i nie raz zapalone światła w samochodzie debili włączających się do ruchu z miejsca parkowania oszczędziły mi niepotrzebnej kolizji. Na szczęście robi się już ciepło i będę mógł odstawić samochód na rzecz rowerka, jestem w pracy szybciej, nie muszę szukać jak popierdolony miejsca do zaparkowania przez kilkanaście minut i w ogóle jest przyjemniej:)
W sejmie się pewnie zbytnio nudzi i chcą usnąć to co dobre, tak żeby za jakiś czas znowu to wprowadzić. Jeżeli chodzi o sprawy związane z ruchem drogowym to rok temu było głośno o obowiązkowej jeździe na rowerze w kasku i coś ucichł temat.
Zgodzę się. Argumentować nie będę bo pięknie napisałeś o tym który pojazd jest w ruchu .
Ale żeby dodać coś od siebie powiem: NIENAWIDZĘ SKUTERÓW. Zawsze wymijają z ch** wie której strony. Skuter to zło!
Skutery to w ogóle powinny jeździć tylko po ścieżkach rowerowych:)
O! Bardzo trafne! Jedzie sobie człowiek prosto, ma zamiar zmienić pas a tu skuter co 10 minut pas zmienia. Motor zmienia pas jak samochód i jest dobrze. Nie wiem czy wszystkie skutery tak jeżdżą czy ja tylko na takich ćwoków trafiam hehe
Ja rzadko spotykam się z takimi sytuacjami, może dlatego że rzadko w swojej okolicy mam możliwość zmienić pas Skutery to tak i tak przekleństwo ponieważ dostają je osoby bez żadnego przeszkolenia i bez znajomości ruchu drogowego. Uczą się na własnych błędach robiąc krzywdę innym, zamiast pośmigać na placu i odbyć kilka lekcji z instruktorem. Ktoś inny powie że na rower też nie ma specjalnych kursów itd.. ale na rowerze nie zmienia się pasa ruchu na szybszy, nie wyprzedza się itd... W ogóle to podziwiam ludzi jeżdżących na rowerze głównymi, zatłoczonymi ulicami, a jak widzę ludzi na rowerze na środku jakiegoś dużego ronda to jedyne co czuję to wielki szacun
światła w dzień uważam za znakomity pomysł.:) A wy?
my za średnio znakomity:) a pomysł przymusu uważam wręcz za faszyzujący w trzy dupy. już mówię dlaczego.
otóż po pierwsze: http://motoryzacja.interi...isow,887224,415
po drugie, jazda z włączonymi światłami to około kilka procent większe zużycie paliwa w samochodach. odczują to przede wszystkim kierowcy jeżdżący ekonomicznie na niskich obrotach i ich akumulatory. aby zlikwidować podejrzenie o kolejne zwiększenie przychodów państwa poprzez zwiększenie zużycia paliwa, a co za tym idzie akcyzy i VAT-u - rząd powinien obniżyć o kilka procent akcyzę. niestety. nikt nawet o tym nie pomyślał więc można mieć pewność, że ten element jest na rękę rządzącym.
po trzecie, światła innych kierowców w dzień meczą mój wzrok. część z nich jest źle ustawiona, a nawet jeśli są dobrze ustawione, to podskakując na kiepskich polskich drogach sprawiają wrażenie, jakby kierowca mrugał długimi, co dodatkowo oślepia. o kesonach nawet nie wspominam. no ale zwolennicy przymusu i zamordyzmu zawsze wyznawali zasadę – moja racja jest „najmojsza” i dlatego muszę narzucić ją innym.
co potem? nakaz przemalowania samochodu z koloru ciemnego na jasny-fluorescencyjny?
najlepsze rozwiązanie obowiązuje w stanie Illinois - Jeśli używasz wycieraczek, włączasz światła.
Zapomniałem o tym temacie, a mam historyjkę do opowiedzenia.
Kumpel świeżo po egzaminie włączał się do ruchu na drodze ekspresowej (zakopianka, dwupasmowa), niestety z takiej strony, że musiał przeciąć drogę tym kierującym się w przeciwną do niego stronę, no ale światła są, więc nie powinno być żadnych problemów.
Twierdzi, że jak się zapaliło zielone to się szybciutko zabrał, już prawie przejechał a tu jakiś dziadek z żoną wpierniczyli mu się w bok, przy bagażniku. Każdy szedł w zaparte, że miał zielone i to ten drugi jest pojebany, bo jechał na czerwonym, przyjechał pan policjant i stwierdził, że to mój kumpel winny i płaci mandat. Chciał powiedzieć, że pierdoli, przecież na zielonym jechał i nie przyjmuje mandatu, idzie z tym do sądu. Policjant mu powiedział, że teoretycznie może, ale mu nie radzi, bo dziadzio prawko zrobił pewnie tuż po wojnie, więc jest super doświadczony i w ogóle niemożliwe żeby cokolwiek złego zrobił, na dodatek ma świadka - żonę, która widziała to samo. Zapłacił 500zł, 6 pkt. Na jego miejscu bym się uparł(zwłaszcza, że kasę na proces by miał bez problemu), skoro jest pewien, że to nie jego wina. W każdym razie nie zdawałem sobie sprawy z tego, że takiej banalnej sytuacji(skrzyżowanie, światła, oboje jadą i każdy twierdzi że miał zielone) nie da się uczciwie rozstrzygnąć, gdy nie ma kamery na skrzyżowaniu. Na dobrą sprawę można upolować jakieś skromne skrzyżowanko, postawić świadka przy nim i jechać na dzide na czerwonym i odszkodowania od uczciwych ludzi brać, no bo jak to sprawdzą?
Co do świateł, to ja jestem za tym, żeby były cały czas zapalone, bo mi tak lepiej, ale z drugiej strony jak nie było tego przepisu to nie narzekałem i też było ok, więc w sumie mi to lata.
Uważam, że nawet w słoneczny dzień światła pomagają.
Ja uważam, że w słoneczny dzień nawet jak pomagają, to na pewno nie w takim stopniu, żeby ja włączać.
Co do samej ustawy - nie mam większych obiekcji, ale to z pasami mnie wk***ia na maksa.
Skutery, rowery itp. powinny dostać zakaz wjazdu tam, gdzie dozwolona prędkość przekracza 50 km/h. Zresztą może mają, ale jeżdżąc w stronę Katowic zawsze na szybszych kawałkach muszę wyprzedzać rowerzystów, którzy zataczają się na środek drogi, i skutery, które na światłach wyprzedzają wszystkich, a później hamują ruch zbyt wolno zwiększając prędkość.
Mental, po co się hamujesz? Od razu zrezygnujmy z przepisów drogowych. Przecież to jest faszyzm w najczystszej postaci - ktoś narzuca mi, gdzie mogę skręcić SWOIM samochodem, gdzie muszę zwolnić, a gdzie w ogóle nie jechać, mimo że KUPIŁEM paliwo. Najgorsze, że narzuca mi się konieczność używania kierunkowskazów, pozbawiając mnie możliwości wykorzystania elementu zaskoczenia. Powiedzmy sobie wprost: zapłaciłem za kierunkowskazy i będę ich używać kiedy chcę. Podobnie światła mijania. Więcej: w swoim samochodzie mogę robić co chcę, np. podczas jazdy rozmawiać przez telefon, trzepać kapucyna, oglądać tv i czytać gazetę. Mój samochód, moje ryzyko, ale tego nie potrafi zrozumieć żadnych z tych pieprzonych faszystów.
military, stac cię na więcej.
no ale przynajmniej nie napisałeś: "w takim razie po co światła w nocy". to już coś.
A po co mu kasa na proces?
Prawnicy za darmola nie robią, a tych z urzędu to ja bym się bał, nie wiem czemu w sumie:P Jakbym miał kasę to bym wolał wynająć. Ale ja się nie znam i w życiu w sądzie nie mam zamiaru być. Chodziło mi o to, że kumpel procesów się nie boi i już pare wygrał. Twierdzi, że przekonał go policjant tłumaczący, że nie ma szans żeby wygrać, ale w sumie to co miał mu powiedzieć, przecież sam ma w tym interes, żeby młody zapłacił i wszyscy się ładnie porozjeżdżali, a nie żeby się po sądach włóczył.
A no chyba że zechciałby wynająć adwokata, to OK. A policjantowi pewnie się nie chciało wypisywać wniosku do grodzkiego.
Żeś się przyczepił najmniej ważnej sprawy. Powiedzcie mi co stoi na przeszkodzie, żeby zrealizować mój plan jechania na pałę na czerwonym przez skrzyżowanie, skoro wszystko sprowadza się do przekonania sędziego, że to właśnie ja a nie on miałem zielone.
Mental, wytłumacz mi istotę przepisu "używasz wycieraczek - włącz światła", bo jego genialność jest tak wielka, że najwyraźniej nie potrafię jej pojąć.
No jak Ci ptaszek nasra, spryskujesz i włączasz wycieraczki to zapalasz światła - genialne
Sorry, że się wtrące w waszą poważną rozmowę, ale...
Mental, wytłumacz mi istotę przepisu "używasz wycieraczek - włącz światła"
wycieraczek używa się w warunkach złej pogody, a zatem i pogorszonej widoczności: deszcz, śnieżyca i inne. wycieraczek natomiast nie używa się w okolicznościach pogody ładnej - czyli bezchmurne niebo i słońce w zenicie. oczywiście nikt ci nie broni używać wycieraczek i jeździć na światłach w środku lata. twoja sprawa.
W temacie. Ci panowie używają serii z kałacha zamiast kierunkowskazu.
Z drugiej strony nikt nie każe Ci używać wycieraczek w deszcz i śnieżycę .
spokojnie - niebawem będzie i taki nakaz. ku uciesze ogłupionego motłochu.
To w nocy też mam używać wycieraczek?
a jak w nocy przystawisz rękę do ognia, to ją odsuwasz instynktownie czy może obowiązują jakieś inne zasady?
Powinni zakazać prowadzenia samochodów, zniknął by problem budowy dróg i pijanych kierowców. A i zakaz wsiadania po pijaku to też faszystowskie prawo
zakaz wsiadania po pijaku jest bezsensowny, bo nie przynosi żadnych wymiernych korzyści.
na temat jazdy po pijaku pisałem: jebać prewencje. tylko REPRESJE! do czego prowadzi prewencja najlepiej świadczy walka z dragami - pieniądze wyrzucane w błoto i nic więcej.
Dlatego właśnie nie mam auta No car - no problem
Uciekanie od problemu, nie jest rozwiązaniem problemów:P
Dlatego właśnie nie mam auta No car - no problem
Co więcej: no car - more money (for DVDs).
Co więcej: no car - more money (for DVDs). Tak sobie myślę że zamiast zawracać sobie głowę prawkiem chyba zacznę odkładać na PS3
Ala, ma kota.
Jakiej rasy?
Tak sobie myślę że zamiast zawracać sobie głowę prawkiem chyba zacznę odkładać na PS3
Tak zrób. Mnie za każdym razem przy dystrybutorze szlag trafia. Gdyby przyzwyczajenie nie było drugą naturą człowieka...
Dlatego właśnie nie mam auta :D
a mi ukradli:)
i teraz korzystam z wagonów bydlęcych zwanych w nowomowie PKP:)
a mi ukradli:)
Pewnie ktoś z PO.
Ooo, Mierzwiak zmienił avka - zdecydowanie ładniejszy teraz.
Danus, rasy specjalnej - interpunkcyjnej.
Uciekanie od problemu, nie jest rozwiązaniem problemów:P
ale ja nie uciekam - ja mam wyjebane
Mental, ja tylko kwestionuję durną zasadę "wycieraczki=światła". Nagle okazuje się, że "wycieraczki=światła, chyba że jest ciemno, wtedy same światła". A we mgle? Czy zasada powinna brzmieć "wycieraczki=światła, chyba że jest ciemno albo jest mgła"? Jeśli tak, to okazuje się, że twoi ukochani Amerykanie mają bardzo ściśle skodyfikowane zasady używania wycieraczek, i nie ograniczają się one wyłącznie do fajnego sloganu dla idiotów.
zasada nie jest durna. po prostu ty jej nie rozumiesz albo nie chcesz zrozumieć i starym zwyczajem piętrzysz absurdy, które są może śmieszne, ale do pewnych granic. a od jeżdżenia w czasie mgly sa światła przeciwmgielne i ludzie włączają je na tej samej zasadzie, co światło w kiblu, gdy idą sie wysrać w środku nocy i naprawdę żadnej ustawy to regulującej nie potrzeba.
A ty jak zwykle ufasz, że wszystko obraca się wokół ciebie i że jeśli sam zrobiłbyś coś w danej sytuacji, znaczy że każdy człowiek zrobiłby tak samo. Kiedy ostatnio jeździłeś? Durni ludzie nie potrafią się nauczyć poprawnie sygnalizować skrętów, nie wiedzą kto ma pierwszeństwo przy zmianie pasa, nie potrafią sobie wyobrazić, czym może skończyć się jazda na dupie drugiego samochodu na ekspresówce. Jeśli nie weźmiesz tych debili za mordę, nie wbijesz im do durnych pał ZASAD, to twoja mentalowa utopia, w której wszyscy jeżdżą "na czuja", bo "wiadomo że tak trzeba jeździć", będzie wyglądała tak:
Durni ludzie nie potrafią się nauczyć poprawnie sygnalizować skrętów, nie wiedzą kto ma pierwszeństwo przy zmianie pasa, nie potrafią sobie wyobrazić, czym może skończyć się jazda na dupie drugiego samochodu na ekspresówce.
od lat powtarzam, ze trzeba koniecznie znieść państwowy egzamin na prawko, bo to same szkody powoduje. no i czerwona holota sie dorabia na przymusie.
W takim razie jak chcesz wydawać prawa jazdy? Po roku jeżdżenia z kimś, kto prawko już posiada, jak to jest gdzieśtam na zachodzie? Moim zdaniem pewne podstawowe umiejętności (w tym znajomość teorii) powinny być sprawdzane. Nie wypuszczę na ulicę kogoś, kto nie wie, co oznacza znak "ustąp pierwszeństwa". Nie wypuszczę na ulicę kogoś, kto zna ten znak, ale nie potrafi zakręcić tak, żeby nie wkomponować się w słup. Za to z chęcią wypuszczę na ulicę kogoś, kto nie potrafi parkować równolegle czy nie zna wymaganych obecnie podstaw budowy samochodu. Niektóre części egzaminów są zbędne, bo można się ich nauczyć w trakcie jazdy, ale podstawowy kurs jest absolutnie potrzebny. I to prowadzony przez przeszkolonych instruktorów. A przynajmniej na dostosowanych autach z dwoma zestawami pedałów. Nie chciałbym, żeby zupełny świeżak wyjeżdżał przede mnie, na miejscu pasażera mając babcię, która nie może nawet zahamować, kiedy tamten rozpędzi się, spanikuje i nie będzie wiedział, co robić.
Tak a propos nauki jazdy to przeczytałem ostatnio w jakiejś lokalnej gazecie, że nie ma przepisów regulujących proces nauki. Z tego by wynikało, że wszystkie kursy na prawko są nielegalne, bo wypuszczają na drogi ludzi bez odpowiednich dokumentów, a to jest najzwyczajniej w świecie zabronione, a to, że policja nie zatrzymuje zazwyczaj takich samochodów to tylko kwestia zwyczaju, czy jak to nazwać. Jak elka coś zrobi złego to w zależności od humoru pana policjanta odpowiedzialny jest albo rzeczywisty kierowca, albo instruktor.
Moim zdaniem pewne podstawowe umiejętności (w tym znajomość teorii) powinny być sprawdzane.
jedyna teoria, jaka jest potrzebna podczas jazdy samochodem, to znajomość 10 znaków drogowych i umiejętność odróżnienia lewej ręki od prawej.
Ostatnio gdzieś w Polsce koleś na motorze-elce dostał mandat, bo złamał przepisy ruchu drogowego - dostał mandat za brak dokumentów uprawniających do kierowania pojazdem.
A jak zapiszemy w ustawie, to nagle zaczną poprawnie sygnalizować skręty, zasadę pierwszeństwa będą mieli w paluszku, a wyobraźni dostaną takiej, że 90 km/h nie przekroczą.
Nie. Ale da nam to podstawę do ich karania, a także uczenia, że tak POWINNO się robić. Prosta sprawa: nie ma przepisu, więc czemu mam się do takiej zasady stosować? Nikt nie będzie miał podstaw, żeby za niestosowanie się wyciągnąć konsekwencje. Nie rozumiem waszej postawy: ludzie nie przestrzegają przepisów, więc najlepiej wypieprzyć przepisy w kosmos. I co wtedy? Każdy będzie jeździł jak chce? "Na czuja"? Już widzieliście w zamieszczonym przeze mnie filmiku, jak się jazda na czuja kończy. Nie dziwicie się, że wszyscy kierowcy intuicyjnie nie dostosowali się do siebie? Przecież to takie proste: wystarczy zdrowy rozsądek. A może nie?
nikt nie chce kasowac przepisow odnosnie wlaczania kierunkowskazu ani pierwszeństwa przejazdu. ja jedynie chcialbym wyjebac 90% niepotrzebnych zapisow, ktore czynia z III RP komuszy moloch do potęgi n-tej. bo prawda jest taka, ze choc kierowca jestem bardzo dobrym, to nie zdalbym egzaminu na prawko, gdybym teraz zdecydowal sie go powtorzyc. to tylko pokazuje, jakim absurdem sa niemal wszystkie panstwowe uslugi, narzucane ludziom pod przymusem. oficjalnie w trosce o bezpieczenstwo (w co rozmaici durnie wierza), a nieoficjalnie - celem okradania obywateli z kasy. przeca swinia żreć coś musi, prawda?
Oczywiście że egzamin w obecnej formie jest bezsensowny, ale alternatywą nie musi być od razu puszczanie na ulicę ludzi bez jednego kontaktu z wozem, uczonych przez matkę czy ojca. Bo jeśli matka czy ojciec jeżdżą od 30 lat, jest duża szansa, że jeżdżą bardziej na pamięć niż "na przepisy". A w takim wypadku jest duże ryzyko, ze wyszkolą kierowcę znającego jakąś mylną wersję przepisów, a on wyszkoli kolejnego... i tak dalej. Niechby nawet uczyli sami członkowie rodziny, ale w takim wypadku egzamin MUSI BYĆ. Choćby po to, żeby sprawdzić, czy przekazano mu właściwe informacje.
Zresztą do nauczania trzeba być przygotowanym, to nie jest prosta sprawa. Nie wierzysz? Spróbuj dać jakiemuś gówniarzowi korepetycje z opanowanego tematu, ale bez przygotowania wcześniej całej lekcji. Trudno? To teraz spróbuj gówniarza nauczyć całego systemu przepisów drogowych, na żywca, mając dookoła dziesiątki pędzących samochodów. Nadal uważasz, że szkoły są niepotrzebne?
Military, ja też nie wiem, gdzie przeczytałeś, że chciałbym nie karać łamiących przepisy? Gdzie tak napisałem? Wręcz przeciwnie - karać, i to ze zdwojoną siłą.
A tym filmikiem się tak nie podpieraj, bo ja równie dobrze mogę załączyć filmik, na którym widać, jak na czuja się jeździ np. w Indiach - bez żadnego wypadku.
Jeśli nie weźmiesz tych debili za mordę, nie wbijesz im do durnych pał ZASAD, to twoja mentalowa utopia, w której wszyscy jeżdżą "na czuja", bo "wiadomo że tak trzeba jeździć", będzie wyglądała tak:
albo tak:
Nie chce mi się przebijać przez 5 stron tematu, ale szkoły są potrzebne tylko po to żeby zdać egzamin i wpoić podstawową wiedzę. Prawda jest taka, że 3/4 potem się do tego nie stosuje wyrabiając własne nawyki. Wiem po sobie. Pamiętam słowa moje instruktora na ostatniej jeździe do dziś:
- Nauczyłem Cię tego co było potrzebne do zdania egzaminu, później i tak będziesz jeździł po swojemu.
szkoły są potrzebne tylko po to żeby zdać egzamin i wpoić podstawową wiedzę.
toś tera dowalił jak łysy grzywka o kant dupy:)
jak powiedzialem, znajomosc 10 znakow drogowych i umiejętność rozpoznania, ktora ręką walisz konia - oto cala wiedza, ktorej nauczylbym cie za darmo, a za ktora placisz panstwu ciezkie pieniadze. nawyki takie jak wlaczanie migacza odpowiednio wcześnie wyrabiasz sobie wraz z przebytymi kilometrami (albo przy okazji pierwszej stluczki).
jedyna funkcja państwowego egzaminu jest sprawdzenie, czy przyszły kierowca nabyl umiejętność zdawania tego egzaminu.
A w takim wypadku jest duże ryzyko, ze wyszkolą kierowcę znającego jakąś mylną wersję przepisów, a on wyszkoli kolejnego... i tak dalej.
i wszyscy zginiemy w jednym wielki masowym wypadku drogowym:)
Mental znaków to się nauczyłem w 4 klasie podstawówki jak zdawałem na kartę rowerową. Nie wiem do jakiej szkoły jazdy Ty chodziłeś, ale ja podczas tych 30 godzin wykładów nauczyłem się eksploatacji samochodu, zrobiłem kurs z 1 pomocy (tak był u nas w ofercie) i w sumie dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy.
Co do samych jazd, w moim przypadku (pochodzę z małej miejscowości) nie było problemu z prowadzeniem auta bo jeździłem od 10 roku życia po polach, a potem po drodze u siebie i okolicznych wsiach , ale są ludzie (miałem z taką dziewczyną kilka jazd), którzy nie potrafią za cholerę tego przyswoić. Laska miała 45 godzin (!) zaliczonych, a jeździła jakby dopiero do auta wlazła.
zrobiłem kurs z 1 pomocy (tak był u nas w ofercie)
a mi kazali dymać te manekiny. i to jeszcze męskie! jak odparlem, ze nie jestem pedziem, to zagrozili, że uwalą mnie na egzaminie:) i dymałem je... AAAAAAAAAA!!!!!
i w sumie dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy.
to na pewno:)
Laska miała 45 godzin (!) zaliczonych, a jeździła jakby dopiero do auta wlazła.
dyskryminujesz kobiety. strzeż się:)
Mental normalnie pozytywnie mnie rozpierdalasz
A teraz uwaga, będzie true story:
Kumpel zaślepiony laską, która była z kategorii "lubię sex ze wszystkimi, nagrywam filmiki porno, itp" dał się przejechać autem jej kumplowi gejowi (ucieleśnienie wszystkich pedalskich stereotypów: cieniutki głosik, do wszystkich się przymila, opowiada jaki to on jest wspaniały i jakie ma super życie) i koleś wpieprzył w płot na prostej drodze
Do wymiany nadkole prawe przednie, maska i chłodnica = 1200 zł
koleś wpieprzył w płot na prostej drodze
mam nadzieje, że z autem wszystko ok?