ďťż

wika



Nie wiem, czy jeszcze ktoś pamięta te niedzielne wieczory, chyba gdzieś pod koniec lat 80, kiedy Telewizja Polska na programie drugim puszczała filmy z kultowej (przynajmniej w Anglii) serii "Carry On..." a po polsku "Do dzieła...". Ja mile wspominałem tą serię i pamiętam, że przy większości odcinków miałem ubaw po pachy. Zresztą to były takie czasy, że takie komedie oglądało się z całą rodziną i przypominam sobie, że śmiechu było, podczas każdego seansu z tej serii, co niemiara. Mi osobiście bardziej przypadł do gustu ten cykl, niż lepiej znana i popularna w tamtym czasie seria filmów o "Żandarmie z Saint Tropez". Filmy z Louisem de Funèsem powtarzają, a serii "Carry On..." jakoś od tamtego czasu w TV nie uświadczyłem.

Dla tych, co nie pamiętają, albo nie znają - "Carry On..." to seria slapstickowych, rubasznych komedii i parodii, nasyconych angielskim humorem, których chyba główną cechą było to, że w każdej odsłonie występowało grono tych samych aktorów. Oczywiście role się zmieniały, ale generalnie było tak, że każdy z nich występował w swoim, że tak powiem, emploi. Dla przykładu:



Sid James - przeważnie w roli "szczwanego lisa", takiego, któremu wszystko uchodzi płazem, rzezimieszka, rubasznego łobuza, łowcę damskich serc i sympatycznego cwaniaka. Jego znakiem firmowym był chyba jednak gromki śmiech, którego używał przy każdej możliwej okazji.



Kenneth Williams - typowy angielski sztywniak z charakterystyczną dla nich flegmą Występował głównie w rolach dystyngowanych, lekko ciapowatych, naiwnych gości. Pamiętna rola z tej serii, to oczywiście jego Julek Cezar z "Carry On... Cleo!".



Jim Dale - postać, z racji swego młodego natenczas wieku, wplatana w role różnych - oczywiście "niedorobionych" - amantów. Najlepsza rola to chyba dr Nookey z "Carry On... Doctor Again!".



Charles Hawtrey - etatowa oferma w całej serii. Największa ciamajda i imbecyl jakich mało - to jego działka w tym cyklu.



Kenneth Connor - ten chyba grywał najbardziej zróżnicowane role, jakkolwiek ja kojarzę go najbardziej, jako nieśmiałego, żyjącego w ciągłym strachu hipochondryka. Aktor może być Wam znany z roli Monsieur Alfonse'a z "Allo, Allo...".



Barbara Windsor - etatowa "panienka lekkich obyczajów" - w każdym "odcinku" głównym zadaniem tej pani było epatowanie swoimi walorami... cóż, erotycznymi



Hattie Jacques - typowa matrona, obsadzana przeważnie w rolach statecznych gospodyń domowych, sióstr oddziałowych czy gospodyń na plebanii

***

Chociaż większość części opiera się głownie na wykorzystaniu podobnych gagów i owych charakterystycznych aktorów, to paradoksalnie dlatego tak miło się to ogląda i do tego grona postaci chętnie wraca.

Niedawno seria została wydana na DVD i postanowiłem ją sobie odświeżyć , aby sprawdzić jak sie trzyma po tylu latach. Jest z tym różnie. Rubaszny i odważny, jak na tamte lata humor trochę stępiał, ale tu przewagę bierze sentyment. Najlepiej wypadają odcinki "parodystyczne". Poniżej kilka zdań na temat tych, które już sobie przypomniałem:

Posterunkowy do dzieła / Carry On Constable (1960) - w tym wypadku jest bardzo słabo. Ta część jest dość "stara". Choć lekkostrawna, to jednak mało zabawna i ogólnie widać, że aktorzy nie czują jeszcze tego "bluesa", który będzie później cechował serię.
Ocena: 1/5

Kleopatro do dzieła / Carry On Cleo (1965) - jeden z moich ulubionych "odcinków". Zręczna i bardzo zabawna parodia kina sandałowego (chociaż może to nie kino sandałowe?). Tak czy siak, mamy Juliusza Cezara (Kenneth Williams), mamy Marka Antoniusza (Sid James) i "genialnego" Senekę w interpretacji Charlesa Hawtreya. Komedia przezabawna i stanowczo oparła się próbie czasu.
Ocena: 5/5

Kowboju do dzieła / Carry On Cowboy (1965) - kolejny z moich ulubionych, tym razem, jak wskazuje tytuł mamy parodię westernu - po raz kolejny Charles Hawtrey, tym razem, jako Wódz Wielka Kopa wymiata!
Ocena: 5/5

Wakacje do dzieła / Carry On Camping (1969) - kolejna z słabszych, czy raczej z tych, które nie oparły się próbie czasu, części. Są momenty zabawne, ale generalnie raczej słabo. Najbardziej zabawny jest znowu motyw z granym przez Hawtreya panem Mugginsem i jego "bezczelnym" wpakowaniem się do namiotu pewnego małżeństwa. Poza tym szału nie ma.
Ocena: 2/5

Doktorku jeszcze raz do dzieła / Carry On Again Doctor (1969) - bardzo fajna część, zwłaszcza od momentu, kiedy doktor Nookie (Jim Dale) zostaje za swoje wybryki karnie przeniesiony do tropików.
Ocena: 4/5

Jak sobie pościelesz / Carry On At Your Convenience (1971) - związki zawodowe w fabryce kibelków to duży problem, zwłaszcza kiedy ich przewodniczący wszczyna strajki z byle powodów (głównym wydaje się być ten, że nie chce mu się pracować). Bardzo nierówna część, widać, że brakowało trochę jakiegoś konkretnego pomysłu na fabułę, ale za to kilka gagów jest naprawdę niezłych, jak choćby ten z papugą przewidująca wyniki gonitw
Ocena: 3/5

Szalone wakacje / Carry On Abroad (1972) - kolejna wakacyjna odsłona serii, tym razem dużo lepsza. Motyw z niedokończonym, sypiącym się hotelem i jego pokręconymi gośćmi bardzo dobry i prowokujący masę przezabawnych sytuacji. Naprawdę dobra część.
Ocena: 4/5

Szeregowcu do dzieła / Carry On Sergeant (1958) - jedna z wcześniejszych części, ale i tak bardzo dobra. Zdecydowanie lepsza od późniejszego Carry On Constable. Pewien sierżant odchodzi na emeryturę i chce, żeby jego ostatni pluton okazał się najlepszym z poboru. Ma pecha, bowiem trafia mu się menażeria, w skład której wchodzą ww. postaci w swoich tradycyjnych rolach
Ocena: 3/5

Rychu do dzieła / Carry On Dick (1974) - w sumie polski tytuł powinien brzmieć "Wacku, do dzieła", bo dużo jest tu dwuznacznych odniesień do tego, ekhm, imienia. Tak czy owak świetny pastisz legendy o bandycie Dicku Turpinie.
Ocena: 4/5

Zamierzam kontynuować tę moja sentymentalna podróż z Carry On..., a tymczasem zapraszam do dyskusji na temat. W ogóle w polskim internecie dość mało informacji o tej serii - dziwne, że w ogóle została w Polsce wydana. Tak czy owak, mam nadzieję, że nie tylko ja miło wspominam ten cykl...

Ode mnie to, póki co, tyle


cóż, seria to bardzo średnia - z tego co pamiętam to najlepsza była Kleopatra i Kolumb. Przykładowo takie Carry on Spy (czy jakoś tak) oglądane po latach ssie niemiłosiernie. Główny zarzut do tych filmów jest taki, że co odcinek, to ten sam schemat, tylko w innej otoczce, co szybko się nudzi, a nie zawsze jest też udanym połączeniem ze światem przedstawionym. Ogólnie jednak miło wspominam tą serię, choć wracać do całości nie zamierzam.
Kowboju do dzieła oglądaliśmy jako nastolatkowie a do projekcji wróciliśmy na dvd 2 dni temu...kupa śmiechu!
A ja tymczasem obejrzałem dwa kolejne filmy i...

Nie trać głowy / Carry On Don't Lose Your Head (1966)

Ta część jest naprawdę fajna, momentami przebija takie "hity" tej serii, jak "Kleopatro..." i "Kowboju...". Generalnie jest to pastisz kina płaszcza i szpady, osadzony w czasach Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Dwóch zblazowanych angielskich szlachciców bierze sobie za cel ratowanie francuskich arystokratów z szafotu. Jako znak przyjmują dwa wzniesione palce, co wiadomo co oznacza u Angoli Masa zabawnych anachronizmów, na przykład scena pojedynku, w której sędziuje Charles Hawtrey w stylu sędziego z meczu piłkarskiego. Polecam!
Ocena: 5/5

Szpiegu do dzieła / Carry On Spying (1964)



Jednym z najlepszych filmów cyklu, a niewymienionym powyżej jest moim zdaniem film Za tym wielbłądem (Carry On... Follow That Camel, 1967). Akcja rozgrywa się w Afryce i opowiada o Brytyjczykach, którzy zaciągają się do Legii Cudzoziemskiej. Film ma ciekawą, przemyślaną fabułę, niezłe (zabawne) sceny i dialogi, po prostu ogląda się świetnie. Dla mnie film dobry to taki, który dobrze się ogląda po raz drugi. Ten film oglądałem dwa razy w ciągu roku i za każdym razem się śmiałem, więc na pewno jest to dobra komedia.
Tym razem, zamiast Sidneya Jamesa, w jednej z głównych ról wystąpił Phil Silvers, niekojarzony z tą serią. Partnerują mu jednak znani fanom serii Kenneth Williams, Jim Dale, Charles Hawtrey oraz również kojarzeni z cyklem, ale nie wymienieni powyżej Bernard Bresslaw w roli szejka Abdula Abulbula (grał też m.in. Indianina w "Carry On Cowboy"), Peter Butterworth w roli służącego, który razem ze swoim panem zaciąga się do Legii, Angela Douglas (pamiętna Annie Oakley z "Carry On Cowboy", choć wystąpiła tylko w czterech filmach cyklu, to zawsze były to ważne role) oraz Joan Sims (zagrała w ponad 20 filmach serii, ze względu na wygląd często w rolach brzydkich i niesympatycznych kobiet).

Założyciel tematu wspomniał o filmie "Carry On Again Doctor". Tego filmu nie widziałem, ale podobał mi się "pierwowzór" Carry On Doctor (1967), w którym Jim Dale zagrał doktora Jamesa Kilmore'a, ponadto zebrali się tu niemal wszyscy aktorzy cyklu (z wyj. K. Connora). Bardzo dobra komedia.

I ja właśnie oba powyższe filmy zaliczam do najlepszych z cyklu Carry On.
A ja, jako drzewiej bywało, przy niedzieli obejrzałem dwa kolejne filmy z serii... Prawdę rzekł mariusz o Carry On Follow That Camel (1967) - znakomita komedia, jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza, z serii.

Za tym wielbłądem / Carry On Follow That Camel (1967)

Bernard Bresslaw rządzi w tym filmie. Przeważnie grywał do tej pory mało rozgarniętych wielkoludów itp. typków, a tutaj w roli szejka wymiata absolutnie. Komedia znakomita, mimo swoich lat - lepsza nawet niż "Ostatni film o Legii Cudzoziemskiej" (swoją drogą wydaje mi się, że ten drugi czerpał z "Za tym wielbłądem" pełnymi garściami).
Ocena: 5/5

Emanuello do dzieła / Carry On Emmannuelle (1978)

Luźna wariacja na temat serii "Emmanuelle". Najbardziej frywolna ze wszystkich częśći serii, dużo golizny, podtekstów mniej, lub bardziej bezpośrednich. Sam Kenneth Williams pokazuje goły tyłek Jakkolwiek film bardzo nierówny. Brak jakiegoś konkretnego "spoiwa" dla fabuły i wszystko opiera się o bardziej (np. opowieści o "erotycznych" przygodach służby) lub mniej śmieszne "skecze". Ogląda się to przyjemnie, ale ogólnie jakoś nie porywa. Na komedię erotyczną za mało tu erotyki, a do cyklu jakoś mi nie pasuje.
Ocena: 2/5

[ Dodano: Pon Sie 10, 2009 11:02 ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •