wika
Dziś nadszedł dzień, który możemy czcić święto niepodległości. Wspaniałą paradę w Warszawie mogliśmy obejrzeć dzięki uprzejmości TV, lub uczestnicząc w niej osobiście.
11.XI.1918 roku Rada Regencyjna przekazuje władzę wojskową, dopiero co zwolnionemu z więzienia magdeburskiego, Józefowi Piłsudskiemu. Był to człowiek, który chyba jako jedyny mógł doprowadzić do zjednoczenia ziem polskich i ten dzień uznano w czasach sanacyjnych za dzień odzyskania niepodległości.
Nie chciałbym tu wdawać się za bardzo w historię tego wydarzenia, gdyż było ono omówiono już w kilku tematach, a chciałbym się skupić na dniu dzisiejszym.
Nie obyło się dziś jednak bez jakiegoś absurdalnego konfliktu miedzy pałacem prezydenckim a Tuskiem o zwrot, jaki ma być na wieńcu od Tuska, czy ma to być „prezes rady ministrów” czy też może „desygnowany na premiera”. Wolałabym tego nie komentować w takim dniu, bo to dość haniebne zachowanie.
Mimo wszystko uroczystość była wspaniała, jak co roku; prezydent wygłosił okolicznościowe przemówienie, jak i goszczący u nas z tej okazji - prezydent Litwy.
Dla mnie, 11.XI. w tym roku był wręcz wyjątkowy, przeżyłam go zupełnie inaczej niż w poprzednich latach. Zmiana jest jak najbardziej pozytywna (dla uspokojenia wszystkich zwolenników teorii spiskowej ), jakoś w poprzednich latach nie odbierałam tego w tak szczególny sposób. Jest to spowodowane bardo wieloma czynnikami, które trudno byłoby omówić na forum.
Jestem ciekawa jakie są Wasze wrażenia po dzisiejszym dniu.
Naprawdę bardzo cieszę się na tą okoliczność w jaki sposób zaczynamy obchodzić Święto Niepodległości. Jeszcze kilka lat temu obchody naszego święta były bardzo nostalgiczne bez większych atrakcji. Dziś bardzo cieszą mnie młodzi ludzie uczestniczący w paradach wojskowych. To gwarantuje podtrzymanie pamięci narodowej, którą uważam za fundament każdego człowieka.
Cieszy mnie także postawa mediów, która większą część swojej ramówki przeznaczyła na uczczenie tego wielkiego święta.
Pomyśleć że przed kilkunastoma laty za obchodzenie 11 listopada milicja wtrącała ludzi do więzienia, a jedynym słusznym i podobno „prawdziwie polskim świętem” był 22 lipca.
Dla mnie owe listopadowe uroczystości roku 2007 których byliśmy świadkami napełniły mnie prawdziwą dumą.
Wczoraj było mi bardzo miło słyszeć, że decyzją pana prezydenta RP, ponad 14.000 naszych żołnierzy bestialsko zamordowanych przez oprawców stalinowskich w Katyniu i innych znanych nam dziś miejscowościach, zostało pośmiertnie awansowanych o jeden stopień wyżej.
Te awanse (choć symboliczne), uważam za piękny gest pana prezydenta i jego politycznego i kombatanckiego otoczenia, gdyż stanowią one jakby publiczne odnowienie pamięci o tych, których reżim komunistyczny wpierw skazał niewinnie i bezzasadnie na śmierć, a potem chciał skazać na wieczne zapomnienie.
Wczoraj miałem wrażenie, że zdecydowana większość Polaków zasiadła przed telewizorami, albo poszła przed grób Nieznanego Żołnierza, czy też wyjechała do owych miejsc kaźni naszych oficerów, ażeby oddać należny im pokłon i należną im cześć.
Myślę, że w dniu wczorajszym odnieśliśmy też jedno z piękniejszych zwycięstw nad obłudą i zakłamaniem - a to cieszy niezmiernie.
Wczorajszy dzień choć trochę melancholijny, nie był chyba jednak dla nas smutny, bo stanęliśmy jakby na tym apelu poległych obok tych, którzy swojej polskości i honoru trzymali się do samego końca - byliśmy więc wczoraj w tym najlepszym, wyborowym towarzystwie.
Za to dzień dzisiejszy od samego rana uzmysławia mi, że pomimo wszystko nie jesteśmy tacy słabi, że potrafimy obnosić się godnie z naszą polską godnością... właśnie My - Polacy!...
Przepraszam, że w tym poście poświęciłem więcej miejsca uroczystościom dnia wczorajszego, ale dla mnie ów dzień naszej niepodległości zaczął się właśnie wczoraj.
Pozdrawiam.
Również odnoszę wrażenie, iż w końcu nasze narodowe święto uczczone zostało w sposób należny. Z przyjemnością obejrzałam relacje z przemówienie naszego prezydenta. Poza tym, jak co roku odwiozłam mojego dziadka wraz z jego kolegami na grób nieznanego żołnierza.
To jakaś absurd, bzdura i element kolejnego ataku żółtej febry wśród naszych mediów które na każdy „zgrzyt” alarmują nasze społeczeństwo bombardując je tymi prześwietnymi „niusami”.
To smutne, że nawet w takim dniu media nie mogą obejść się bez ,,sensacji'' .
Przepraszam, że w tym poście poświęciłem więcej miejsca uroczystościom dnia wczorajszego, ale dla mnie ów dzień naszej niepodległości zaczął się właśnie wczoraj.
Bardzo słysznie RA, że wspomniałeś o tym wydarzeniu.
Wczorajsze wydarzenia bardzo dobrze wpisały się w proces budzenia patriotyzmu w Polakach, który przez dziesiątki lat niewoli był systematycznie podkopywany. Wyczytywanie przez kilkadziesiąt godzin nazwisk bestialsko zabitej polskiej inteligencji, strzałem w potylicę, było nie tylko bardzo ckliwym wydarzeniem, ale chyba także wielkim przeżyciem i szczególnym hołdem dla pomordowanych i ich rodzin.