wika
W październiku w Canal+. Czyli Jack Bauer w Afryce.
Który to już sezon bedzie? Chyba 7 i na szczęście nie ostatni.
Jeśli dobrze się orientuję, to jest to długi pilot tego sezonu, po którym jak mam nadzieję C+ pokaże cały sezon. Superancko, bo wielbię ten serial od lat, mimo że od 4 sezonu to jest jużraczej jazda po równi pochyłej, ale wciąż diablo wciągająca i emocjonująca.
zajesuperfajnie.
widziałem kilka odcinków tego ścierwa, zawsze potykając się o niego przypadkiem w oczekiwaniu na coś innego. żywię wielką nadzieję, że Jack Bauer ocali świat i zabije wszystkich terrorystów, a potem pojedzie na Antarktydę walczyć z ostatecznym złem, zagrażającym naszej planecie (to będzie chyba sezon 8 - tym razem zegar będzie odliczał czas do stopienia się lodowców).
jest epa, Jack!
Widziałem pól pierwszego odcinka zwykłego 24. Umarłem z nudów.
ja pamiętam jeden epizod: jakaś tajniacka rada zebrała się, żeby odwołać prezydenta-Murzyna. na czele przeciwników pana prezydenta stał Powers Boothe. prostacka struktura dramaturgiczna tego odcinka wydaje się godna przytoczenia:
scena 1: głosowanie (mega napięcie na twarzach zgromadzonych);
cięcie - zegar tyka;
scena 2: koniec glosowania - remis. napięcie rośnie; wszyscy czekają na decyzje jakiegoś gostka, którego ryj widać na ekranie; gostek stwierdza, że remis oznacza, że prezydent może zostać na stanowisku; dobrzy się cieszą;
cięcie - zegar znowu tyka;
scena 3: powers boothe mówi, że gostek na ekranie nie ma racji - jeden głos zwolenników prezydenta jest nieważny, bo laska złożyła rezygnacje i potem wróciła i jej osoba nie została oficjalnie zatwierdzona przez radę; konsternacja na twarzach dobrych;
cięcie - zegar tyka;
scena 4: dobrzy pisza jakiś list odwoławczy czy coś, podczas gdy w super nowoczesnym centrum dowodzenia liczący góra 20 lat student-haker flirtuje z laską, liczącą coś koło 22 lata (wiem, złośliwie spłycam);
ogólnie rzecz biorąc to, co zobaczyłem (pewnie miałem pecha i trafiłem na najbardziej dziecinne odcinki - reszta jest sto razy lepsza), miało poziom konkretnie niedorozwiniętej produkcji telewizyjnej. brakowało tylko śmiechu z offu.
Pierwsze 3 sezony - mniam. Szczególnie 3, pociłem się pod koniec sezonu z emocji
Czwarty sezon olałem po 5 odcinkach.
Czwarty faktycznie był marny, były mechanicznie powtarzane sytuacje (główny badguy uciekał zawsze z otoczonego budynku, bo jakimś cudem jedno wejście nie było obstawione). Ale 6 sezon to powrót formy - masakra głównych bohaterów i Bauer wracający z niewoli.
Z tego co pamiętam - a pamiętam marnie, bo 24 to na pewno nie serial ktory ma momenty do zapamiętania - to najlepszy był 2 sezon. Potem raz lepiej raz gorzej. Przyjemnie mi się to ogląda z dwoch powodów - można sobie popatrzeć jakich fajnych zabawek używa CTU do walki ze złymi kolesiami + rozciąnięcie akcji na długie godziny(co daje po prostu możliwośc do szerszego pokazania jak się używa wszystkiech zabawek). Czasami scenarzyści wymyślą jakieś fajne zagranie terrorystów i wtedy nie mam pojęcia co Jack wymyśli, a czasami w połowi sezonu kończą im się pomysły i robią wyliczankę pt: "Kto w tym sezonie będzie zdrajcą". Wkurza również powtarzalność większości akcji - pare razy na każdy sezon musi pojawić się przekierowanie satelitów, ktore oczywiście za długo trwa i terroryści uciekają.
obejrzalem tylko 2 sezony i byly niezle. Jedynie co mnie drazni to przeciaganie kazdego sezonu na 24 odcinki. Za dlugo. Ja wiem, ze to niby w czasie rzeczywistym etc ale to glupie i wolalbym po 12 odcinkow na sezon:) Ale jako, ze nie mam zabardzo co ogladac, wszystko co dobre od hbo skonczone wiec wezme sie za 3 sezon. Czemu nie.
Jak dla mnie to akurat 1 i 2 sezon byly skrojone idealnie na 24 odcinki i wszystko się trzymało kupy. W następnych bywało gorzej, nie pamiętam czy chodziło o 4 lub 5 sezon, ale tam było wyraźnie widać, że główna intryga to jakies 14-16 godzin, a reszta dopisana na kolanie byle tylko dociągnąć do 24. Podobno nawet przerwy w zdjęciach były, bo trza było coś wymyślić, a nie wszystko było gotowe.
Mimo wszystkich wad to i tak jeden z moich ulubionych seriali a na każdy następny sezon czekam a utęsknieniem.
Jakoś nigdy mnie ten serial nie pociągał. Może dlatego, że nie jest to serial z zamkniętą fabułą, tylko robiony na zamówienie z sezonu na sezon. Stąd synrdom Losta - Bauer wyczyniający coraz to lepsze cuda.
U mnie działa taki sam mechanizm jak podczas oglądania Premiership - chce popatrzyć jak chłopaki grają w piłkę to odpalam C+ w sobote popołudniu. Chce popatrzyć jak Jack Bauer używa kosmicznego sprzętu żeby złapać bandziorów to zasiadałem przed telewizorem w bodajże czwartki wieczór.
Widziałem jedynie pierwszy sezon dawno temu, jeszcze podczas polsatowskiej premiery - i już wtedy wkurzało mnie rozciaganie fabuły do obowiązkowych 24 odcinków. Sporo tam było, mówiąc szczerze, idiotyzmów (utrata pamięci? porwania kilka razy dziennie? c'mon!) oraz typowej ujęciowej waty trwającj o wiele za długo(ktoś gdzieś jedzie, ktoś gdzieś idzie, ktoś siedzi i myśli). Twisty, owszem, fajne, zabawki również, Sutherland jr i spółka jak najbardziej dawali radę - ale nie chciało mi się nawet w drugi sezon zaopatrywać.
Ja po obejrzeniu 5 sezonu w tiwi momentalnie rzuciłem się na Allegro i kupiłem 6 sezon na DVD.
Gdy tylko będzie 7 (a może już jest, muszę sprawdzić), to kupuję na pniu. Oglądanie tego serialu w tempie 1 ocinek/tydzień mija się z celem.
[ Dodano: Nie Wrz 20, 2009 20:38 ]
Należy zmienić tytuł tego tematu, bo dyskusja dotyczy ogólnie całego serialu, a nie tylko sezonu 7 i jego prequela.
Tymczasem rozpoczął się sezon 8. Poniżej mogą występować spojlery dotyczące tego sezonu.
Świetny i bardzo dynamiczny jest pierwszy odcinek wprowadzający w fabułę, a szczególnie zaskakujący finał tego odcinka. Kolejne trzy odcinki mają słabsze tempo, ale to wynika z tego, że należy stworzyć w miarę logiczną, ale też skomplikowaną fabułę oraz należy stworzyć ciekawe charaktery postaci. Niestety na razie nie polubiłem nowych postaci, nie podoba mi się też futurystyczne CTU, gdzie wszystko działa szybciej, a nowy szef CTU zachowuje się jak idiota. Zaskakująco zostały przedstawione znane nam postacie Chloe i agentki Walker. Chloe z jednej strony sprawia wrażenie wszystkowiedzącej i lepiej ocenia sytuację od swojego szefa, z drugiej zaś strony nie potrafi się przystosować do nowych metod pracy w CTU, przez co działa wolniej od innych pracowników. Za to finał odcinka czwartego wskazuje, że Renee Walker bardzo się zmieniła, na co Jack zareagował słynnym "Damn It".
Co do fabuły nie jest ona zbyt oryginalna, znowu mamy zamach na prezydenta oraz odwrócenie uwagi od właściwego celu, znowu mamy zdrajcę, który pracuje z terrorystami, chcąc śmierci prezydenta. Jak jeszcze się pojawi wtyczka w CTU i dylemat, czy negocjować z terrorystami czy nie, to będziemy mieli pełny zestaw motywów serialu.
Jednak napięcia nie brakuje, ciekawe co będzie dalej i jaką rolę w tym wszystkim odgrywa Jurgen Prochnow w roli Rosjanina? Czy okaże się charyzmatycznym czarnym charakterem na miarę Jona Voighta w roli Jonasa Hodgesa?
Po tych czterech pierwszych odcinkach widać wyraźnie, że scenarzyści nie mają już nowych pomysłów, przetwarzają tylko na różne sposoby stare, sprawdzone pomysły. Serial nie robi już takiego wrażenia jak dawniej. Ogląda się go tylko ze względu na akcję, nie spodziewając się niczego więcej.
Coś mnie tknęło, żeby dać jeszcze jedną szansę temu serialowi. Pierwsze sezon zleciał mi ogólnie bez bólu, ale też i bez szału. Najfajniejsza w tym oczywiście jest zabawa w emocje i napięcie, a wszystko za pomocą tego zegarka. Jest kilka fajnych akcji z tym związanych, ale też dużo szlag trafia przez łopatologiczne dialogi, bądź idiotyczne zachowanie bohaterów, który nie są pisani na kretynów.
Druga seria to z kolei wyżyny naciągactwa w postaci przygód córki Sutherlanda. Już pomysł morderczego, patologicznego ojca był z dupy (koleś-potwór od pierwszego odcinka, żadnego wprowadzenia!). Ale mało tego, potem jeszcze znowu schwytanie przez policję, przetrzymywanie przez świrusów, itp. Dziewucha nie ma szczęścia, zawsze gdy jej stary ma przesrane 24 godziny w życiu, ona ma równie do dupy, a tym razem nawet nie jest częścią głównego wątku!
Ogólnie to cały czas taka średniawka, która sztucznie utrzymuje widza przy ekranie tanimi cliffhangerami i tym cholernym zegarkiem.
Nie wiem, czy po drugim chwycę za trzeci...