wika
Rowery na potrzeby wojska po raz pierwszy zostały wykorzystane w armii francuskiej w roku 1871. Wówczas wynikało to z braku koni dla gońców. W okresie II wojny światowej była to już formacja nieprzypadkowa. Niemieckie oddziały kolarzy korzystały z rowerów produkowanych przez firmy Wanderer i Mowe. Właściwie każda dywizja piechoty posiadała jeden szwadron zwiadowczy na rowerach.
Polacy także używali rowerów, produkowanych przez zakłady w Radomiu. Były lżejsze od niemieckich, ale dość dobrej konstrukcji - można było przewozić ciężkie uzbrojenie, nawet cekaemy. Były to oddziały działające w ramach kawalerii, ale nowinka rowerowa wśród kawalerzystów nie była przyjmowana zbyt dobrze.
Nie chcę się wymądrzać. Widziałem kiedyś instrukcją troczenia broni do roweru. (przedwojenną).
Taka kompanie kolarzy musiała mieć większą mobilność niż kompania piechoty.
Ale czy dorównywała możliwością transportowym, porównywalnej ilości kawalerzystów?
Ale jazda, znowu musiała pozostawiać część ludzi jako koniowodnych, czyli martwe szable.
A znowu jak było z uzbrojeniem, w porównaniu z kompanią piechoty?
Samo też utrzymanie koni było drogie. Więc widocznie funkcjonowanie takich szwadronów było jakoś opłacalne. Ze strony kawalerzystów nowinki rowerowe spotykały się z dość niewybrednymi żartami. Gdzieś nawet spotkałem zdjęcia takich szwadronów kolarskich niemieckich, ale niestety nie mam w swoich zbiorach. Znalazłem natomiast pewne schematy w sieci - TUTAJ dotyczące takich polskich szwadronów. Można także zobaczyć ZDJĘCIA