ďťż

wika

Tej australijskiej grupy słuchał i słucha chyba każdy fan ostrego rocka.
Przez wiele lat AC/DC utrzymywali się na najwyższych półkach światowego rocka, a ich pokazowe koncerty obejrzały miliony fanów na świecie, w tym także w Polsce.

A oto trochę historii zespołu.

Zespół AC/DC został założony w Melbourne w 1973 przez Malcolma Younga i jego brata, Angusa Younga. Na początku grali rock and rolla, następnie ich muzyka stawała się coraz bardziej agresywna i grupa stała się prekursorem hard rocka i heavy metal. Brzmienie AC/DC było rozpoznawalne dzięki charakterystycznemu wokalowi Bona Scotta, a później Briana Johnsona.

Przez ponad trzydzieści lat istnienia wydali ponad 20 albumów, do ich najważniejszych utworów należą między innymi "Moneytalks", "Highway To Hell", "Back In Black", "Hells Bells" czy "Safe in New York City".

Nie ulega wątpliwości że w AC/DC motorem napędowym jest gitarzysta Angus Young którego ostre solówki gitarowe i słynny już tzw. "Duck-walk" (Kaczy chód) którym szokuje na scenach przeszedł już do historii tego gatunku muzyki.
Sam Angus jest właściwie samoukiem.
Swoją edukację szkoloną zakończył w wieku 15-tu lat i od tej pory poświęcił się prawie wyłącznie nauce gry na gitarze.
Efektem tej nauki jest wypracowany styl który jest rozpoznawalny nie tylko w gitarze Angusa, ale i w brzmieniu całego zespołu.

Dodatko Angus maluje też obrazy i podobno na co dzień jest spokojnym, zrównoważonym facetem z niemal zawsze uśmiechniętą twarzą.
Jego brat Malcolm zaprosił go kiedyś do zespołu, aby dodać AC/DC trochę „surowego”, ostrego „mięcha” – tymczasem Angus szybko zdominował Malcolma spychając go jakby na drugi plan (oczywiście bez żalu że strony starszego brata).

Angus był od początku wielkim fanem Chucka Berry'ego, to od tego artysty uczył się chwytów i akordów, jak również sposobu poruszania się po scenie.
Inspirowała go głównie muzyka takich gigantów rocka jak: The Who, The Rolling Stones, The Yardbirds.

Ulubionym typem gitary Angusa jest Gibson SG.
Zawsze wydaje mi się że ta gitara ma wydłużony gryf i to o parę progów – jednak nie wiem czy to złudzenie optyczne z mojej strony?.....czy fakt.
Moim zdaniem Angus Young należy do czołówki gitarzystów światowych którzy na stałe zapisali się w historii.


Bardzo dobry temat - AC/DC :twisted:

Marcyś,


Ilość progów w gitarze uwarunkowana jest od zapotrzebowania gitarzysty. Każda firma dziś produkuje gitary 24 progowe a nawet o większej liczbie progów.



Dzięki za wyjaśnienie.
Więc jednak nie myliłem się twierdząc ż A. Young gra na gitarach o wydłużonych gryfach pewnie dlatego brzmienie jego gitar jest tak rozpoznawalne.

Co zaś do samego zespołu, to chyba zawsze brakowało mi w AC/DC dobrej perkusji.
Bynajmniej nie twierdzę że bracia Youngowie nigdy dobrych perkusistów u siebie nie mieli – przeciwnie, jednak chyba ich kompozycje były w zdecydowanej większości nastawione na ostrą rytmikę gitarową i pokazowe solówki.

Co jeszcze ciekawe.
Słuchałem chyba wszystkich płyt AC/DC i widziałem niejeden ich wideoklip – a jednak nigdy nie widziałem, ani też nie słyszałem solówki w wykonaniu Malcolma Younga – ciekawe dlaczego?...czyżby Angus tak bardzo go przerósł?...

Więc jednak nie myliłem się twierdząc ż A. Young gra na gitarach o wydłużonych gryfach pewnie dlatego brzmienie jego gitar jest tak rozpoznawalne.


Jeśli chodzi o brzmienie to kwestia wzmacniacza i przystawek gitarowych (w przypadku Gibsona SG Younga są to Humbuckery). 24 progi w gitarze dają więcej możliwości jeśli chodzi o wyższe dźwięki.



Marcyś,


Są dwie mozliwości. Albo Malcolm nie chce ich grac, albo Angus nie daje mu możliwości aby mógł wyciąc jakieś solo. Jest to dla mnie minus tego zespołu. Jeżeli jest dwóch gitarzystów to każdy z nich powinien miec możliwośc zaprezentowania swój kunszt.

Słuszna uwaga Marcysiu – coś chyba jest na rzeczy, gdyż to Malcolm grał wcześniej w zespole The Velvet Underground z Newcastle w Nowej Południowej Walii, w czasie gdy Angus dopiero się uczył - i nie sądzę żeby jego rola w tym zespole ograniczała się do roli gitarzysty rytmicznego jak w AC/DC.

Faktem jest że niewiele wiem o pierwszym zespole Malcolma i stąd te moje przypuszczenia.

Ponadto Malcolm Young jakieś trzy lata temu chciał odejść z AC/DC mówiąc że, dosyć ma już grania w tym zespole.

Czyżbyśmy więc mieli do czynienia z hegemonią Angusa?...

Ponadto Malcolm Young jakieś trzy lata temu chciał odejść z AC/DC mówiąc że, dosyć ma już grania w tym zespole.

Czyżbyśmy więc mieli do czynienia z hegemonią Angusa?...


Takie sytuacje w zespołach rockowych należą już do klasycznych. Zarówno w garażowych jak i tych "estradowych" mają miejsce takie przypadki.
Marcyś,


Zarówno w garażowych jak i tych "estradowych" mają miejsce takie przypadki.

A to wielka szkoda.

Ja lubię słuchać takich zespołów jak: Judas Pricte, Accept, Eagles, Running Wild….gdzie obaj gitarzyści mogą pochwalić się swoim kunsztem gry na gitarze - może więc AC/DC powinien to właśnie zrozumieć?.

Pamiętam jak Wojciech Mann powiedział kiedyś o płycie AC/DC "Fly On The Wall":

"Płyta raczej marna...a może braciom Young wydaje się że potrafią już wszystko?"...
W takim przypadku, taka opinia wg mnie dość mocno skrzywdziłaby Malcolma.

Ja lubię słuchać takich zespołów jak: Judas Pricte, Accept, Eagles, Running Wild….gdzie obaj gitarzyści mogą pochwalić się swoim kunsztem gry na gitarze - może więc AC/DC powinien to właśnie zrozumieć?.


Masz rację szanowny RA. Dorzuciłbym jeszcze Def Leppard, osobiście widziałem jak Collen i Campbell podczas koncertu wymieniali się w jednym utworze solówkami, aż dech mi zaparło.

Wśród wirtuozów istnieją zarówno normalni ludzie jak i napuszeni jak pawie zarozumialcy. Wątpię czy Angus coś zrozumie, w jego umyśle ON jest najlepszy i kropka.

Wydaje mi się że Angusa wykreowano jeszcze za czasów wokalisty B. Scotta w AC/DC.
Scott jakkolwiek był wyśmienitym wokalistą potrafiącym zaśpiewać zarówno tekst czysto rockowy jak i bluesowy, to po scenie poruszał się fatalnie.
Zaszła więc potrzeba „zainstalowania” w AC/DC frontmena, a Angus świetnie się do tego nadawał.

Na Wielu koncertach widownia skandowała głównie imiona Angusa i Bona, to mogło zniechęcać pozostałych.
Jak pewnie zauważyliście w AC/DC często zmieniali się perkusiści i basiści być może dlatego że role drugoplanowe szybko ich zaczynały drażnić.

Nawet wokalista Brian Johnson o niespotykanie mocnym głosie nie mógł się nigdy przebić przed Angusa.
A jednak AC/DC do dziś cieszy się szerokim uznaniem.
Można więc chyba pokusić się o opinię że – Angus nigdy nie był nudny na scenie i za to go uwielbiano.

P.S.

Co do gitarzystów Def Leppard, zgadzam się całkowicie - jeden lepszy od drugiego.
O ile mi wiadomo, to badaj Collen sam zgrywał gitary w studio - niestety nie pamiętam do której płyty.

Co do gitarzystów Def Leppard, zgadzam się całkowicie - jeden lepszy od drugiego.

Oczywiście że Collen jest lepszy, ale za to jemu nie przekadza fakt że Campbell też gra solówki.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •