wika
Często natrafiamy na jakieś szczególne przygody czy anegdoty o poszczególnych postaciach historycznych. Pomyślałem, że może znacie jakieś ciekawe, może czasem dowcipne przypowieści o znaczących osobistościach minionych czasów na przestrzeni wieków.
Osobiście natknąłem się na pewną anegdotę o stanie psychicznym cesarza austriackiego Ferdynanda I Habsburga.
Cesarz pewnego dnia zaplanował poprzez kanclerza Metternicha polowanie na orły. Nadworny łowczy znalazł więc starego, ślepego orła i odbyło się palowanie ku uciesze władcy. Ażeby zapewnić cesarzowi pełną satysfakcję, postarano się nawet ażeby nie obyło się bez ustrzelenia zdobyczy. Ktoś w czasie polowania wystrzelił w stronę ptaka w tym samym czasie co cesarz. Niestety Ferdynand był bardzo zawiedziony, gdyż spodziewał się że ów orzeł będzie – jak i na herbie cesarstwa – dwugłowy…
"Przed spuszczeniem wód z jeziora Fucytańskiego Klaudiusz wystawił przedtem bitwę morską. Gdy marynarze zawołali: "Witaj cesarzu, idący na śmierć pozdrawiają cię", Klaudiusz odpowiedział: "Albo i nie" (nie idący na śmierć). Wówczas gladiatorzy nie chcieli się dalej potykać, uważając, że tymi słowami ich ułaskawił. Klaudiusz długo się wahał, czy nie warto byłoby ich wszystkich zgładzić ogniem i żelazem. Wreszcie skoczył ze swojego miejsca i biegając dookoła jeziora na szpetnie chwiejących się nogach, częściowo groźbą, częściowo zachętą skłonił ich do walki".
Swetoniusz, "Żywoty cezarów"
Ostatnio natrafiłem na pewną przypowieść o Elżbiecie II, królowej Wielkiej Brytanii, pochodzącej z czasów przed objęciem tronu.
Otóż młoda Elżbieta Windsor była dość niewykształconą, mało oczytaną damą, która pasjonowała się jedynie końmi i wyścigami konnymi. Pewnego razu kiedy w towarzystwie wymieniono nazwisko twórcy Boskiej Komedii zapytała czy Dante to koń. Kiedy odpowiedziano, że nie, spytała: „czy to dżokej?”.
Tak więc wyglądały początki, miłościwie nam panującej już ponad 55 lat, królowej.
Król Fryderyk II pewnego razu zaproponował Wolterowi przejażdżkę łódką. Pisarz zgodził się chętnie, ale gdy zobaczył, że łódka przecieka, szybko z niej wyskoczył.
- Ależ pan się boi o swoje życie - zaśmiał się król - a ja się nie boję.
- To zrozumiałe - odpowiedział Wolter. - Teraz na świecie królów dużo, a Wolter jest tylko jeden
Mnie ubawiło jedno stwierdzenie Wilhelma II.
Na wieść o przemianowaniu dynastii Sachsen Coburg und Gotha na Windsor, stwierdził, że od tej pory powinno się chodzić na Wesołe kumoszki z Sachsen Coburg und Gotha
I anegdotka łącząca się ze śmiercią Wilhelma III Orańskiego.
Król miał umrzeć na skutek wypadku konnego - koń podobno nastąpił na kretowisko i zrzucił jeźdźca, który złamał nogę i zmarł na skutek powikłań.
Od tej pory Jakobici mieli zwyczaj wznoszenia toastów i picia za zdrowie "małego dżentelmena w czarnym aksamitnym fraku"
To ja przytoczę anegdotę o Ronaldzie Reaganie.
Reagan nie brał udziału w walce podczas II wojny światowej, gdyż w chwili kiedy zgłosił się w 1942 do służby w Fort Mason, badania lekarskie wykazały że ma zbyt słaby wzrok.
Jeden z lekarzy miał mu powiedzieć - Jeśli wyślemy pana na front, mógłby pan strzelić do generała.
Tak - dodał drugi - I by pan spudłował.
W ten sposób Reagan dostał przydział do.. Pierwszej Jednostki Filmowej stacjonującej w pobliżu Los Angeles. Jego kariera aktorska miała właśnie szansę rozbłysnąć na dobre
Ktoś życzliwy doniósł kiedyś Olimpias, że jej mąż szaleje za jakąś dziewczyną z Tessali, najprawdopodobniej upojony lubczykiem albo innym zielskiem Olimpias kazała przyprowadzić dziewczynę przed swoje oblicze, obejrzała ją, porozmawiała i stwierdziła:
- Co tu mówić o czarach i lubczyku, jak ona sama jest czarująca?!
Tę bardzo lubię:
Przed bitwą pod Wiedniem (12 IX 1683 r.)wielki wezyr Kara Mustafa wysłał królowi Janowi III Sobieskiemu kwartę maku z komentarzem, że jego wojska są tak liczne jak owe ziarnka maku. Król w odpowiedzi wysłał Turkowi kwartę pieprzu z komentarzem: w tej kwarcie jest mniej ziaren pieprzu niż maku, ale spróbujcie je zgryźć.
Tales z Miletu, kiedy matka chciała, by się ożenił, mówił:
– Jeszcze nie czas!
Potem już starszy:
– Już nie czas!
Świetne
Ściągnięte z bloga, zatem niczego nie daję sobie uciąć za autentyczność scenki
"Oczywiście nie wszyscy znani twórcy byli bucami. Niektórzy byli niezłymi jajcarzami. Jednym z nich był genialny malarz Jacek Malczewski.
W 1897 roku objął stanowisko profesora krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych i szybko zasłynął wśród studentów swoimi wyskokami.
Kiedyś grupa jego uczniów malowała swoje obrazy w pracowni. Mistrz Malczewski wetknął głowę do sali, popatrzył na nich i spytał znienacka:
- Panowie, czy macie mnie w dupie?
- Mamy, mamy! - odpowiedzieli chórem studenci, doskonale znający poczucie humoru swojego ulubionego belfra.
- A rektora też macie w dupie?
- Mamy!
- A całą Akademię też?
- Oczywiście, że tak!
- No to, kochane chłopaki, nie muszę sprawdzać waszych prac. I tak będą z was artyści!"
Gdy Diogenes zobaczył zwycięzcę olimpiady, skorzystał z okazji i go zapytał:
- Czy zwyciężony był gorszy od ciebie ?
- Oczywiście, przecież przegrał!
- To z czego się cieszysz, skoro pokonałeś gorszego od siebie?!