ďťż

wika

Cześć i czołem.

Znajomek pisze pewną pracę (NIE ZAMYKAJCIE JESZCZE TEGO OKNA!:P), która ma na celu stwierdzenie, co dla młodych ludzi znaczy patriotyzm, jaką Polskę kochają i za jaką mogliby ewentualnie zginąć. Znajomek chce przez to przekonać się, co tak naprawdę ludzie cenią w naszym kraju, a jako że i mnie to zainteresowało, zwracam się do was. To nie jest jego badanie, to jest moja, trochę niedorobiona, ale pokazująca jego sens wersja.

Proszę was, abyście w ankiecie zaznaczyli, które z poniższych zdjęć jest dla was najcenniejsze w znaczeniu patriotycznym; które najmocniej przypomina wam o ojczyźnie i którego z nich najbardziej nie chcielibyście oddać wrogowi / obcemu. Wasz udział ogranicza się tylko do kliknięcia w ankietę, nie musicie niczego pisać. To prosta sprawa, dlatego proszę o udział - nie zajmie wam to więcej niż pół minuty.

Zdjęcie 1:



Zdjęcie 2:



Zdjęcie 3:



Zdjęcie 4:



Zdjęcie 5:




Ktorakolwiek focia w ogole ukazuje Polske? :)
Yep.
A juz myslalem, ze cie zlapie na podstepie :(


Trochę wiary w ludzi.
mogłeś chociaż wkleić faktyczny Pekin, a nie rosyjskie barachło
Stary... to jest Pałac Kultury i Nauki w Warszawie, a te czerwone badziewia to jakieś reklamy, które akurat były na nim zawieszone.
Słaby dobór zdjęć, military. Kiedy przeczytałem wstęp, byłem gotów zagłosować na najbardziej budujące zdjęcie. Ale takiego nie ma, ani jednego. Jakie to jest "budujące zdjęcie"? A cholera wie, całe szczęście nie ja układałem tę ankietę ;) Jacyś współpracujący ludzie, dialog pokoleń, porozumienie ponad podziałami, podobne dżezy, ewentualnie w scenerii, która nie pozostawia wątpliwości, że to w Polce. Poza tym taka ankieta nie może być kompletna bez fotografii związanej ze sportem: czy to triumfujących reprezentantów Polski, czy wiwatujących kibiców. To raz. A dwa: brakuje także fotografii "wyprofilowanej" religijnie: Jasna Góra, pielgrzymka, Matka Boska, Jan Paweł II, coś takiego. Poza tym zdjęcia 4 i 5 to nieporozumienie: fotografia bajora to nie jest ten obraz polskiej wsi, który może wywołać jakiekolwiek pozytywne uczucia. Podobnie Pałac Kultury, który należy akurat do najbardziej nielubianych symboli architektonicznych (nawet jeśli ja go w sumie lubię). Nie mam co zaznaczyć, więc poprzestaję na tym komentarzu.
Wybrałem "polskie zwierzę", bo było najbardziej absurdalne
Gdyby było jakieś Westerplatte albo cuś...

mogłeś chociaż wkleić faktyczny Pekin, a nie rosyjskie barachło :P

Lol. :)
Patrząc na te zdjęcia to mam ochotę stąd wyjechać, a nie ginąć za cokolwiek

Stary... to jest Pałac Kultury i Nauki w Warszawie, a te czerwone badziewia to jakieś reklamy, które akurat były na nim zawieszone.

liczyłem na lepszą ripostę (może trzeba było dać uśmieszki czy coś, nie wiem ) - nie udaje mi się Was ostatnio wkręcić

tak czy siak zagłosowałem na ostatnią opcję, bo - podobnie jak Negrin - nie widzę tu niczego patriotycznego, ani czegoś za co by warto umrzeć (no, może te dzieci, ale jako dzieci, nie jako konkretnie polskie dzieci)
Rany, zapomniałem o jednej opcji - fladze. Cocksuckin' shit, zawaliłem sprawę. No ale cóż, poczekamy jeszcze trochę i zobaczymy, co przyniosą wyniki.
Zdjęcia są dobrane dość absurdalnie Najchętniej nie wybrałbym nic. Nie mogę zaznaczyć opcji "Nie jestem patriotą", bo tak nie jest. Z tego wszystkiego, pozostało mi zaznaczyć jedynie pierwszą opcję.
Mi się podoba jeziorko, ale to budzi we mnie patriotyzm lokalny:). Popieram Negrina: gdzie Wawel, Jasna Góra, Łazienki jakieś? No i sport.

EDIT: Zwierzę ze Zdjęcia 2 widziałam kiedyś z otwartym złamaniem, bielusieńką kością ostrą jak koniec dzidy, kurła, to okrutne, ale znowu patriotyzm lokalny! I to też nad jeziorem było. Nie głosuję.
Ja też nie głosuję, bo jestem za stara i nie podchodzę pod badania No i nie ma Niemena ( a tak mi przyszedł do głowy, bo to patriota był). A tak w ogole, to podejrzewam że ta ankieta, z tak bardzo tendencyjnym doborem zdjęć to jakiś podstęp jest, jakaś drwina (spowodowana pewnie sobotnią nudą) z naszej ojczyzny.
Na koniec okaże się, że żadne ze zdjęć nie przedstawia Polski.
Military, nie z nami takie numery;)
No przeciez zdjecie nr 5 to ewidentnie Palac Kultury. ;)
A bo to jedyny taki na świecie?
Uściślę: żadnego z tych zdjęć nie można jednoznacznie utożsamić z Polską.
To jest raczej nasz Pałac Kultury. A nie jakiś np. stojący w Rosji.

http://miasto-warszawa.ne...ac-kultury.html

żadnego z tych zdjęć nie można jednoznacznie utożsamić z Polską.

Co do tego zgoda.
Po pierwsze, dzięki za udział w ankiecie. Żałuję jedynie, że nie poprosiłem kogoś innego o zapoczątkowanie tego wątku, bo mam wrażenie że niektórzy podeszli do niego z nieufnością właśnie ze względu na autora.

Pierwsze wyznanie: tak, dobór zdjeć był absurdalny. Tak bardzo, jak tylko byłem w stanie wymyślić. Parę osób na forum ma jednak łeb na karku i słusznie miało wątpliwości... Niestety zadawały one nieodpowiednie pytania. Pytano na przykład, czy choć jedno ze zdjęć pokazuje Polskę. Tak, jedno pokazuje.

Nie jest to zdjęcie numer jeden, czyli jakieś francuskie zadupie, za które niektórzy mogliby umierać, gdyby im powiedzieć: "to jest wasze dziedzictwo". Jak można identyfikować się z kawałkiem zielska otaczającego przerośniętą kałużę? Co w nim jest tak wyjątkowego, "naszego", że niektórzy gotowi byliby iść mordować obcych ludzi za sam fakt nazwania "polskim" tego kawałka ziemi, nieodróżnialnego od miliarda podobnych skrawków?

Nie jest polskim zdjęcie numer dwa, czyli niemiecka łąka z równie niemieckim jeleniem. Zamieściłem je, bo zawsze zastanawiałem się, jaki status narodowościowy mają zwierzęta. Czasem politycy mówią o "naszych niedźwiedziach", "polskich bocianach" itp. Czy jeśli taki ptak wyfrunie poza granicę, to zachowuje narodowość? Nawet kiedy się osiedli na innym kontynencie? A może wówczas jest zdrajcą? Jeśli na nasz teren, zwłaszcza podczas wojny, wejdzie niemiecki dzik, czy powinniśmy go nienawidzić? I czemu jakiś jeleń komukolwiek kojarzy się z Polską?!

Trzecie zdjęcie także nie jest polskie. To grupa czeskich dzieci w tambylczych kostiumach, czego raczej nikt nie zauważył. Chyba nie za bardzo identyfikujemy się z pewnymi obszarami kraju i ichnimi tradycjami. Wiemy tylko, że tu i tam noszą mniej więcej takie a takie stroje. Nie wiemy o tych kulturach prawie niczego, czemu zatem identyfikujemy się z nimi jako z własnym narodem? To inne światy z inną historią, mające inne obyczaje. Używają tego samego języka, ale to nic nie znaczy. Wiele odrębnych narodowości używa tych samych języków. Co jednak mnie najbardziej dziwi, to to, że bardziej z narodowością kojarzy się jakieś anonimowe drzewo niż dzieci.

Czwarte zdjęcie to austriacka wieś, wprawdzie nierozróżnialna od polskiej - ale kto by się tym przejmował, skoro wsi po prostu nie lubimy. Wieśniacy są półludźmi i trudno się z nimi identyfikować. Mają błoto na ulicach i noszą kufajki, a w ich okolicy w zasadzie nie toczy się życie. Jeśli obce wojska zrównałyby ich z ziemią, nikt nie stanąłby w obronie; przynajmniej nie z wyboru. Dlaczego? Bo to wieś! Ilu z was, patrząc na ludzi ze zdjęcia, myśli o nich uczciwie jako o lepszych od siebie, a przynajmniej jako o równych? Ilu z was od razu stwierdziło, że oni mogą być szczęśliwi, może nawet bardziej od was?

Piąte zdjęcie to - TAK! - "nasz" Pałac Kultury. Co do niego było najwięcej wątpliwości. Co do symbolu stolicy! Czy wyobrażacie sobie, żeby Amerykanin nie rozpoznawał Statui Wolności? Pałac jest wprawdzie brzydki i komuszy, ale przecież jest NASZ. Jest najbardziej polski ze wszystkich obiektów na tych zdjęciach. A jednak Polacy go nie lubią, gardzą nim i najchętniej skryliby go pod dywan (to wnioski wyciągnięte także spoza tego wątku). Przyznam - ciekawy finał.

Jeśli kogoś ciekawi cel tej ankiety - otóż zrobiłem ją dla siebie, bo od jakiegoś czasu próbuję pojąć, na czym polega "przywiązanie do narodu". Szczerze - nie mam pojęcia o co chodzi. Nie wiem, jak ktoś może iść na wojnę i zabijać ludzi, których nawet nie zna, robi to jednak, bo ktoś mu powiedział, że oni są złymi "tamtymi", w przeciwieństwie do dobrych "rodaków", żyjących często w większej odległości od nas niż od przeciwnika, i mających zupełnie inne zwyczaje.

Jeszcze raz dzięki za udział w ankiecie, ale w znalezieniu istoty narodowości jednak mi nie pomogliście. Wyszło na to, że nie chodzi o ludzi ani o znajomą kulturę. Mając określić, co jest "polskie", wybieraliście anonimowe rośliny, które występują wszędzie. Czy nie czyni was to kosmopolitami? Nie wiem.

Może na koniec, żeby ładnie zamknąć temat, poczęstuję was okolicznościowym cytatem, nieźle pasującym do powyższego wywodu:

"I pray that we will see the day when we welcome a world in which we do not have to kill enemies whom we cannot hate".

Te słowa były mottem pilotów kamikadze, którzy nie rozumieli, dlaczego mają oddawać życie za sprawy, w które nawet ich nie wtajemniczono. Wszystko z powodu "narodowości". Ciężka sprawa.

Nie wiem, jak ktoś może iść na wojnę i zabijać ludzi, których nawet nie zna, robi to jednak, bo ktoś mu powiedział, że oni są złymi "tamtymi", w przeciwieństwie do dobrych "rodaków", żyjących często w większej odległości od nas niż od przeciwnika, i mających zupełnie inne zwyczaje.

sorry, military, ale co tu jest do wiedzenia? jesteś żołnierzem, dostajesz rozkaz, wykonujesz rozkaz. gdybyś znał ludzi, których masz zabić, łatwiej by ci było ich zastrzelić? i naprawdę pojęcia nie mam, czemu tak usilnie próbujesz zeswatać patriotyzm i zabijanie? znacznie więcej krwi przelano w imię boga niż w imię patriotyzmu (przywiązania do ziemi).
Pewnie nie byłoby mi łatwiej, ale i nie byłoby mi trudniej. Po prostu jakoś nie czaję tego całego mordowania na rozkaz.
statystycznie da się zaobserwować zależność między skłonnością do przemocy a siłą przekonań religijnych. tego samego nie można powiedzieć o patriotyzmie, jakkolwiek go zdefiniujesz. a zabijanie na rozkaz, o którym mówisz, nie ma nic wspólnego z przywiązaniem do ziemi, z której wywodzą się żołnierze.
No ok, ale wciąż nie pomogłeś mi go zdefiniować.
patriotyzmu? dzisiaj to bez znaczenia. dawniej chodziło o poczucie historycznej odrębności i wynikające z tego - powtórzę po raz nty - przywiązanie do skrawka ziemi. co ciekawe, patriotyzm zagrzewał ludzi do walki tylko w obronie ziemi. nigdy nie stanowił motywu walk zaborczych.

Jeśli kogoś ciekawi cel tej ankiety - otóż zrobiłem ją dla siebie, bo od jakiegoś czasu próbuję pojąć, na czym polega "przywiązanie do narodu".
I uważałeś, że schrzaniona u podstaw (i to, jak się okazuje, świadomie) ankieta w tym pomoże?
jaki patriotyzm? kto w dzisiejszych czasach chce w ogóle walczyć za ojczyznę?

wojna zawsze zaczynała się przez ego i ambicję jednej osoby

*EDIT*

Military myślę że jakbyś dał zdjęcie jakiejś polskiej wódki to by każdy wybrał


wojna zawsze zaczynała się przez ego i ambicję jednej osoby

ł


Wojny wybuchały z tysięcy różnych powdów. A patriotyzm to nie tylko ginięcie za coś.
"Wojny nie wygrywa się umierając za swoją ojczyznę. Trzeba sprawić, żeby tamte skurwysyny umierały za swoją"
mocne w ciul! kto to powiedział?
kurde, az mam ochotę zabijać:)


Military, wniosków żadnych nie wyciągniesz. Bo pytania w ankiecie były po prostu źle zadane. Przykładowo, twierdzisz, że jest to jakaś polana we Francji. Ale przy opcji wyboru widnieje "łono naszej natury". Rozumiem oczywiście, że to była zmyłka, aczkolwiek ja zagłosowałem na tą opcje tylko ze względu na słowo "naszej". Wprowadzając totalnie w błąd, nie możesz oczekiwać dobrych wyników i wyciągać żadnych wniosków. BTW, łono naszej natury nie równa się jednej polanie, a raczej całej naturze w naszym kraju. Kolejny błąd. A za to można już ginąć.
Ale właśnie o to chodzi - wystarczy powiedzieć, że coś jest "nasze", a zaraz jesteśmy gotowi się za to bić, choć tego czegoś de facto nie posiadamy i może być odległe o setki czy tysiące kilometrów.
Military, gdyby wszyscy myśleli tak jak ty, nikogo z nas dzisiaj by tu nie było

mocne w ciul! kto to powiedział?
kurde, az mam ochotę zabijać:)

Patton.
Ale dokladniej brzmialo to:
"Chce żebyście zapamiętali, ze żaden sukinsyn nie wygrał wojny umierając za swoją ojczyznę. Wygrywa się ją sprawiając by tamte sukinsyny umieraly za swoją." :)
Nie jestem wielką patryjotką. Jednak na razie moje próby emigracji spłoneły na panewce. Mieszkałam jakiś czas za granicą, nikt mi tam nie dokuczał, palcem nie wytykał, nawet niektórzy nie mieli pojęcia, że jestem Polką. A jednak przez ten czas czułam się źle, obco. Nie mogłam, nie potrafiłam zasymilować się z otoczeniem i ludźmi (choć ich bardzo lubiłam). Dlatego po kilkunastu miesiącach wróciłam do Polski i nie zmierzam stąd już nigdzie na stałe wyjeżdżać. Czy to czyni mnie patryjątką? Tak naprawdę nie wiem. Nie wiem, czy potrafiłabymm umrzeć za swój kraj. Za ziemię. Mieszkając w Stanach, i słysząc na przykład we wiadomościach, że ktoś najechał na mój kraj, podejrzewam, że raczej nie chywyciłabym patryjotycznie za broń i nie pojechałabym do Europy walczyć. Wstyd? Może. Jednak dlatego bardzo podziwiam ludzi, którzy są wstanie bez wahania umrzeć w obronie za takich jak ja, za ludzi których nawet nie znają z imienia.
A na wojnie nie każdy umiera "za coś", bo wśród żołnierzy zawsze są tacy:
- którzy zostali zmuszeni do walki i najchętniej by uciekli z pola bitwy,
- chorzy psychicznie, których kręci taka forma adrenaliny i lubią zabijać, postrzelać sobie, a cały patryjotyzm mają w dupie,
- oraz idealiści którzy wierzą, że ta walka naprawdę ma sens.

Te dwa ostatnie typy: chory psychicznie i idealista można czasami nawet ze sobą łączyć ;)

A tak odnośnie zabijania na wojnie, przypomniał mi się cytat z Cienkiej czerwonej lini:

Zabiłem człowieka. To najgorsze, co można zrobić. Gorsze niż gwałt. Zabiłem człowieka. Nikt mi nic nie zrobi.
Skoro już tak rzucamy cytatami to:

"Musimy być gotowi ponosić heroiczne poświęcenie dla pokoju, tak samo jak szczerze ponosimy je na wojnie. Nie ma niczego ważniejszego i bliższego memu sercu."

Albert Einstein

Ale właśnie o to chodzi - wystarczy powiedzieć, że coś jest "nasze", a zaraz jesteśmy gotowi się za to bić, choć tego czegoś de facto nie posiadamy i może być odległe o setki czy tysiące kilometrów.
Słuchaj, military, chrzanisz, że aż boli. Dałeś obraniczony zbiór zdjęć (tym razem pomijam już, że źle dobrany), poinformowałeś nas, że są to fotografie Polski, i zapytałeś, które z tych zdjęć wzbudza w nas najsilniejsze uczucia. Jednocześnie bardzo prosiłeś o zagłosowanie, bo to tylko chwila. Parę osób napisało, co myśli o ankiecie, inni po prostu z kilku kiepskich opcji wybrali tę możliwie najlepszą (notabene ja też w końcu wybrałbym to pierwsze zdjęcie). Nie pytałeś, kto by się za to zdjęcie bił, kto za nie zabijał albo sam ginął -- a oni nie udzielili takiej odpowiedzi. Zapytałeś tylko o to, które najbardziej kojarzy się z Polską. Więc teraz, drogi panie, nie wymyślaj wniosków, które są li tylko Twoją opinią, z góry uformowaną, i które w żaden sposób nie wynikają z Twojej pseudoankiety. Z drugiej strony, jeśli ktoś byłby gotów się bić i umierać, to nie za fotografię na forum internetowym. Rzuciłeś symbole, reprezentujące coś autentycznego. Fotografia krajobrazu reprezentuje polski krajobraz (a zatem: po prostu polską ziemię). Chcesz robić ankiety: bądź uczciwy.


A na wojnie nie każdy umiera "za coś", bo wśród żołnierzy zawsze są tacy:
- którzy zostali zmuszeni do walki i najchętniej by uciekli z pola bitwy,


to jest jednak prawda. tylko że nie aktualna już w dzisiejszych czasach.

podczas II WŚ amerykanie robili jakieś badania, sprawdzali jaki procent żołnierzy próbuje zabić przeciwinika. okazało się że tylko 20% celowało po to by zabić. dla porównania - w wietnamie wyszło że robiło to już 90% żołnierzy.
Zgadzam się w 100% z Negrinem

ja wybrałam pierwsze zdjęcie ze względu na zdanie:




Bo taką polskę kocham, kocham góry, morze, las, przyrodę. I dlatego wybrałam pierwsze zdjęcie, a nie dlatego, że mogłabym "ewentualnie" za to zginąć


A jak te same góry są metr poza naszą granicą, w Czechach, to już ich nie kochasz?
Też, dlatego, czy to było zdjęcie Polski czy nie, nie miało dla mnie najmniejszego znaczenia. Pytanie Brzmiało "Jaką Polskę kochasz...?"
Więc wybrałam pierwsze zdjęcie, które przedstawiało przyrodę - udzielając Ci tym samym odpowiedzi - TAKĄ! ;)
Ok, niech będzie. Co do doboru zdjęć: wpływ tu miały moje osobiste odczucia co do patriotyzmu, co uzasadniłem w podsumowującym poście. A co do okłamania was co do ich pochodzenia - to było celowe. Nawet nie zauważyliście różnicy. Wystarczy, że ktoś wam powiedział, że tak jest. Nie znaczy to, że zwykle kłamię - po prostu to taki mechanizm, jaki wykrozystują politycy, zaciągając ludzi do wojska. "To twoje, masz tego bronić". Czemu moje? Od kiedy? Nawet tego nie widziałem!

Cała ta sprawa z narodowością trochę kojarzy mi się z np. identyfikacją seksualną i uprzedzeniami wobec niej. Załóżmy, że jest sobie gej, wyglądający oczywiście zwyczajnie, i jest sobie ktoś, kto jest do gejów uprzedzony. Spotka jeden drugiego w autobusie, jeden drugiemu ustąpi miejsca, uśmiechną się do siebie i podziękują. I wszystko fajnie. A jeśli tylko ten drugi dowiedziałby się, że pierwszy jest gejem, nagle byłby gotów go zwyzywać lub pobić. Tak samo jest z narodowościami, a nawet identyfikacją z lokalną drużyną sportową. Normalni ludzie, którzy mogą się polubić i współpracować, a przez większą część życia nie zwracają na siebie uwagi, są gotowi się pozabijać tylko dlatego, że noszą szalik innej barwy. Nie czaję, nie kumam, nie rozumiem.

co ciekawe, patriotyzm zagrzewał ludzi do walki tylko w obronie ziemi. nigdy nie stanowił motywu walk zaborczych.
Podejrzewam, że nie raz i nie dwa używano patriotyzmu do zagrzewania żołnierzy podczas walki, nie tylko do obrony, w czasie wojen. Uważam, że to po prostu logiczne. Zwłaszcza, że przecież w Polsce religia i ojczyzna od pewnego momentu były niemal nierozłączne.

O ile na przykład Hitler był chrześcijaninem i jeszcze mógł sobie wzywać Boga, to w Rosji chyba już tak nie było. (A z kolei nacjonalizm jest przecież poniekąd konsekwencją patriotyzmu.)

Mój stosunek do patriotyzmu określił już geniusz Bill Hicks, którego tekst mam w sygnaturze. Wrzucam, jakbym kiedyś zmienił, a ktoś chciał się zapoznać z tym pięknym cytatem :)
I was over in Australia and everyone's like "Are you proud to be an American?" And I was like, "Um, I don't know, I didn't have a lot to do with it. You know, my parents fucked there, that's about all."
Military, wydaje mi się, że mylisz przynależność narodową ze skrajnym nacjonalizmem, kibiców z kibolami itd. Mechanizm, który opisałeś "Broń i zabijaj, bo chcą zabrać Twój kraj" nie działa w dzisiejszych czasach tak dobrze jak kiedyś.
Takie hasła działają jedynie na człowieka mocno ograniczonego umysłowo, niewyedukowanego, z niewykształconym światomopoglądem lub niską samooceną. Wraz z rozwojem umysłowym ludzie zaczynają zadawć sobie pytania "po co? dlaczego?". Ci, którzy pójdą walczyć, bo ktoś z góry powie im, że tak trzeba, są podobni do bojówek z krajów trzeciego świata, gdzie wystarczy dać takiemu umęczonemu głodem i biedą człowiekowi karabin, by ten poczuł władzę (przecież może pozbawić żcyia innych, więc trzeba go słuchać, w końcu jest "kimś") i był wdzięczny temu, kto mu tego kałacha wcisnął. W cywilizowanym świecie XXI wieku ludzie zaczynają postrzegać siebie często jako członków ogółu społeczeństwa jeśli nie całej planety, to chociaż Europy/Ameryki etc. Sprzyja temu globalizacja, migracja za pracą, otwarty rynek itd. Jedynie jednostki słabo wyedukowane, których głównym zajęciem jest praca od 8 do 16/18/20, piwko po pracy, ewentualnie jakieś balety i film z Johnym Cagem w tv, które nie próbują podnieść wzroku z czubków swoich butów i spojrzeć poza swoje podwórko, tylko te osoby są podatne na wołanie krzykaczy, którzy w imię "wspólnego dobra" chcą eksterminacji innych narodów.
Boli to, że pomimo ogólnego rozwoju technologii i nauki, takich jednostek jest bardzo wiele. Ludzie z powodu lenistwa i zwykłego olewactwa interesują się tylko sobą, postrzegają świat jako to, co bezpośrednio znają i w nich łatwo zaszczepić postawy nacjonalistyczne. Nie od dziś wiadomo, że najłatwiej sterować motłochem.
Z moich słów można wywnioskować, że czuję się lepszy. Tak, to prawda. Czuję się lepszy, bo mam w dupie, że prawie 70 lat temu była wojna, że każdy strzelał do każdego. Nie mam z tego powodu ochoty uciąć komukolwiek głowy, zgwałcić jego żony ani zabrać Mercedesa, nie krzyczę, że Niemcy to świnie, Ruscy to komuchy itd. Uważam, że jedynymi zasługującymi na eksterminację i wymazanie ich genów z gatunku są osoby nie rozumiejące podstawowych zasad moralnych i etycznych, ludzi nienawidzących innych z powodu narodowości czy poglądów, ludzi podkładających bomby, terrorystów i bojówkarzy wyzyskujących słabszych od siebie.
Pomysł wprowadzenia lekcji patriotyzmu (czy w ogóle kładzenia większego nacisku na patrityzm na lekcjach) w szkołach jest dla mnie jakąś pomyłką. Jedni podejdą do tego zdroworozsądkowo i będą uczyć pamięci o korzeniach oraz szacunku do ludzi z którymi się żyje, inni zaś wpajać będą młodym osobom nacjonalistyczne poglądy, bo jak to w naszym pięknym kraju bywa, nikt nie określi dokładnie, co jest przedmiotem takich zajęć. Myślę, że dziś w czasach, gdy świat jest połączony komunikacyjnie, a różne narodowości silnie wymieszane, należy uczyć współpracy i tolerancji, bo patriotyzm to już pojęcie przestarzałe, wręcz archaiczne.
Jeśli usłyszałbym, że wybuchła wojna, inny kraj chce zabrać ziemie należące do Polski i naczelni wodzowie RP wciskaliby mi karabin w łapę, to szybko powiedziałbym "NIE", bo nie mam zamiaru strzelać do przygłupów, którzy robią bez zastanowienia, co inni im rozkażą, ani tym bardziej zostać przez kogoś takiego zabitym. Grzecznie zabrałbym moją rodzinę i wyemigrował gdzieś, gdzie panują normalne zasady życia. Dlatego na Twoje pytanie odpowiadam: "Nie utożsamiam się z niczym na tyle, żeby być gotowym za to umrzeć". Jedynie w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia mojego lub kogoś z moich bliskich byłbym w stanie zabić, a takiej opcji w ankiecie nie ma.

podczas II WŚ amerykanie robili jakieś badania, sprawdzali jaki procent żołnierzy próbuje zabić przeciwinika. okazało się że tylko 20% celowało po to by zabić. dla porównania - w wietnamie wyszło że robiło to już 90% żołnierzy.

znak czasów - podczas II WŚ istniał jakiś honor, jakiś kodeks, w większości stosowano się do konwencji Genewskiej, etc. Więc jeśli nie zabijałeś, to nadal mogłeś przeżyć, nikt by ci nic za to nie zrobił. W Wietnamie jeśli nie zabijałeś, ergo nie strzelałeś, aby zabijać, to już byłeś martwy. Tu żołnierze mieli przeciw sobie Vietcong, który nie popuszczał, oraz dżunglę i własnych dowódców, którzy z łatwością by cię sami załatwili, jesli by się wydało, że nie chcesz zabijać wroga. Sytuacja polityczna i społeczna też wtedy była inna, a i do tego można dodać też prochy i wódę, na których jechał chyba każdy, kto tam był. No i do tego dochodzi też fakt walczenia z "żółtkami" i do tego komuchami, a nie z innym białym człowiekiem, który po prostu stoi po przeciwnej stronie barykady.

A przy okazji, to już był kiedyś temat o patriotyźmie


znak czasów - podczas II WŚ istniał jakiś honor, jakiś kodeks, w większości stosowano się do konwencji Genewskiej, etc.


Inne szkolenie np. żołnierze w czasie II WŚ strzelali do zwykłych tarcz, w czasie Wietnamu do tarcz przypominających innych żołnierzy.
Przepraszam, że odkopuję na moment temat, ale nie potrafię pogodzić się z tym, że patriotyzm jest utożsamiany z chęcią zabijania na polityczny rozkaz. To definiowanie pojęć na poziomie dość niskim - za niskim jak na kogoś, kto stara się zrozumieć czym jest patriotyzm, kim jest patriota i jakie są jego, patrioty, potrzeby. Wojskowy, błąd podstawowy - patriota nie jest zobowiązany do kochania gór, ludowych strojów, łosi i powiewania flagą. On nie jest do niczego zobowiązany. Patriotyzm to stan ducha, mentalna identyfikacja ze Znanym, bez niszczenia Nieznanego. Zresztą, byłeś za granicą. Nie tęskniłeś? Nie czułeś się tam nieswojo, jak ktoś z zewnątrz? Obcy?
Tęskniłem. A teraz tęsknię za zagranicą. Jak to o mnie świadczy jako o patriocie?
Ze jestes normalnym patriota. Wiesz co dobre w twoim i domu i jestes swiadom zalet innych domow. Jak wyjdziesz, znow zatesknisz za jakimis polskimi bzdetami. Wrocisz i znow zatesknisz za zagranica. To akurat nic nadzwyczajnego, spoko majonez :)
Ale ja cały czas mówiłem o patriotyzmie jako o przywiązaniu do danego kraju, a nie do kawałka twojej ziemi - bo to jak najbardziej rozumiem. Nie rozumiem umierania za flagę, kiedy np. zostanie zaatakowane miasto 500 km stąd, w którym nigdy nie byłem.
Czyli nie przeszkadzało by ci, jakbyś był teraz Niemcem? I szwargolił bo niemiecku, miał blond włosy i dwa metry wzrostu? Bo tak właśnie by było, gdyby ludzie nie walczyli kiedyś za ojczyznę, i za miasta w których nigdy w życiu nie byli. Byłbyś dumnym aryjczykiem, a patronem w lokalnych szkołach byłby Adolf Hitler.
co do bycia niemcem to sam nie wiem:) jakby wielkopolska została pod zaborem pruskim, to teraz bym jeździł po zajebistych autostradach czteropasmowych:)
to chyba bismarck powiedział, że polakom wystarczy dać władze rządzenia się we własnym kraju, a sami się zniszczą. podoba mi sie jego punkt widzenia:)
I wszystkie filmy oglądałbyś z niemieckim dubbingiem
Powiedziałbym, że... chyba powinieneś zrewidować swój światopodgląd. Bo delikatnie to ujmując, nie najlepiej to o tobie świadczy. Nie mówię, że ja zaraz biegł bym z karabinem w ręku ratować wioskę w powiecie bieruńsko-lędzińskim, ale gdyby trzeba było, to bym to chociaż rozważył
co byś rozważył? co nie najlepiej o mnie świadczy? że zamiast po dziurach chciałbym jeździć po autostradach?

Tęskniłem. A teraz tęsknię za zagranicą. Jak to o mnie świadczy jako o patriocie?

to nie musi świadczyć o tobie jako patriocie. Kojarzysz siebie samego z jakimś krajem, kulturą, tradycją; kojarzysz i jednocześnie korelujesz z innymi. Świadomość inności, zdrowa z niej duma, zainteresowanie jej (inności) losem - to w jakiejś mierze patriotyzm. Takie czucie miejsca, z którego się pochodzi i które ciebie, jako człowieka, ukształtowało.
Mental, Poznan jak i Wielkopolska i tak maja jedne z najlepszych drog w kraju. Nie moze byc u nas za dobrze, bo nie byloby powodow do jojczenia, "patrotycznego" jojczenia
wiadomo! poznań i wielkopolska rządzą! kto uważa inaczej, temu zakurwie z laczka i poprawie z kopyta:) głowy nie dam, ale to sie chyba nazywa zdrowy patriotyzm lokalny:)
Mental, może nie idźmy za daleko tym tropem. Po prostu przekładasz cele osobiste nad cele ważne dla ojczyzny. Rozumiem to, choć nie do końca to podzielam. Pewnie jakbyś wyjechał za granicę, a jakieś wały szczały by na flagę Polski, a potem by ją podpalili, stałbyś - i nawet nie kiwnął byś palcem. Bo po co. Jakaś tam flaga... kawał materiału przecież. Rozumiem, aczkolwiek nie podzielam takiego stanowiska.
e tam cele osobiste. są ważniejsze rzeczy w życiu niż umieranie za flagę. ze wszystkich oddziałów militarnych na ziemi najlepsza jest legia cudzoziemska - bo jej żołnierze umierają wyłącznie dla kasy. nie dla idei, doktryny czy polityki. dla pieniędzy - w poczucie dobrze spełnionego obowiązku:) wyszkoleni killerzy wysłani na życzenie w dowolny rejon planety, robią czystki, przecierają szlaki i nikt nawet nie wie, że się pojawili.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •