ďťż

wika



Od kilku lat zastanawiam się dlaczego ja łażę ciągle do kina na takie gnioty niemiłosierne.
Ten nieszczęsny remak/restart marnego klasyka slasherowego po raz kolejny opowiada to samo, co opowiadały kolejne rimejki marnych slasherów. Znowu grupka rozwydrzonych gówniarzy (tym razem bardziej w wieku studenckim, nie nastolatków), znowu jakieś wypindrzone, długowłose osiłki i lalowate, biuściaste panienki, których od razu znienawidziłem serdecznie za sam wkurzający wygląd. Kto widział, ten zrozumie.
Po drugiej stronie płota jest Jason, początkowo bez maski, potem w masce, reszta ta sama: ganianie się nocą po lesie, wrzeszcząc przy tym niemiłosiernie.
Bolesny schematyzm tego filmu polega na powielaniu wszystkiego tego co złe w tego rodzaju filmach: bohaterowie postępują maksymalnie nielogicznie i zawsze, ale to zawsze wybierają najgorsze rozwiązania, najgorsze drogi ucieczki, najgorsze pomysły na ratunek. Efekt na końcu jest zawsze ten sam: mocarny Jason i trup.
W ogóle jest to tak głupie, że pod koniec filmu po prostu się śmiałem z głupoty bohaterów i wszechwiedzącego, rozdwajającego się Jasona, który zawsze wie gdzie kto się schowa i czeka tam na niego z wyprzedzeniem. Ale naprawdę masakrystyczną sceną była ta, gdy trójkę bohaterów nagle zaczyna gonić Jason: panienka i chłoptaś w ryk i w nogi na prawo, drugi chłoptaś z latarką w lewo, żeby przypadkiem nie utrudnić roboty psychopacie, bo przeciez po ciemku mógłby go zgubić w lesie. Szkoda, że z flarami ratunkowymi nie latali, Jason przynajmniej by się nie spocił. No dramat, tragedia i wyć się chce, ale pani bileterka nie pozwala...
Na plus mogę zaliczyć pewną inwencję w zabijaniu, jaką się wykazuje Jason, bo to już nie tylko siekiera, ale i maczeta, czy poroże jelenia. Krwi mało oczywiście, no bo gdzie by tam krew była przy ucinaniu głowy, prawda?
Z drugiej strony aż żal patrzeć, gdy bohaterowie ścigani przez wariata, nawet nie próbują znaleźć jakiegoś kija, cokolwiek. Ja na taką okazję zawsze mam w domu nunczaku i łańcuch od roweru.
Acha, finałowe ujęcie choć nieziemsko głupie i przewidywalne, to... zaskakujące dość mocno. Dlaczego to nie powiem, ale jest to jakiś plusik w tej całej mizerii.
Teraz powiedzcie mi, co ja za te 25 złotych mógłbym sobie fajnego kupić?

4/10


Sprawnie zrobiony slasher. Reżyser nie udaje, że robi coś więcej niż tylko tanią rozrywkę dzięki czemu akcje mamy od początku do końca z wieloma ciekawymi morderstwami. Głupie i schematyczne, ale taki właśnie Piątek jest i tyle. Problem w tym, że film miejscami jest nudnawy. Poza tym nie jestem przekonany do nowego, biegającego Jasona. Wolę jednak powolny czołg, a nie Rambo w masce
Dość slaby to film, miejscami mdły od schematów. Twórcom widocznie skończyły się pomysły po dość udanych remakach Teksańskiej masakry... i nie wiedzieli dokładnie w którym kierunku to popchnąć. Tak wiec dużo cycków, totalnie bezsensownych akcji prowadzących do nadziania kogoś na pal. Oczywiście zaraz ktoś powie, że gadam głupoty iż w tych slasherach właśnie oto chodzi , owszem chodzi ale tutaj totalnie beznadziejnie jest to poprowadzone ( wyprane emocje i banda głupków na której mi totalnie nie zależy ) no może za wyjątkiem akcji na przystani.
Subiektywna ocena coś pomiędzy 4+ a 5 = .
Straszna kupa to jest niestety. Wczoraj próbowałem obejrzeć wersję szumnie nazwaną EXTENDED i zakończyło się to wszystko po 50 minutach. Głupie (wiadomo), słabe aktorsko (wiadomo), nudne (tu juz tak wyrozumiały nie jestem) i schematyczno_nakierowane_na_jak_największy_zysk_z_fanów_serii. Ogólnie to oprócz cycków Olivio mega słabizna, jakiś czas temu dawałem 3 albo 4 na 10 nawet, dziś to będzie jakieś 2/10. Szkoda tym bardziej, że Nispel miał wszystko - kasę, wolność twórczą (w ramach schematu rzecz jasna) i wszystko inne. No a wyszła kupa. "Hatchet" to to nie jest. Odnośnie argumentów, że to "tylko" slasher - slashery w miarę dobre też się obecnie trafiają (choćby wspomniany "Hatchet", który "wie" czym jest i zapewnia masę zajebistej rozrywki w ramach od lat znanego schematu), a nowy "Piątek" nawet jako slaszer to film słaby, z nijakim gorem, całkowicie pozbawiony klimatu i napięcia. W latach 80-tych kręciło się o wiele lepsze filmy tego typu.


ale bida

Czego spodziewałem sie po nowym Piątku? Cycków, efektownych morderstw z gore, lesnego klimatu, trochę napięcia, a co otrzymałem? Brak klimatu, zero napiecia, marne efekty, marne gore, morderstwa kompletnie bez polotu. Jedynie do czego nie mozna sie przyczepic to do cykow bo te sa pierwsza klasa Pierwsze lepsze morderstwo z piatku z 1980r z charakteryzacja Saviniego miażdżą wszystkie z najnowszego. Jak mozna bylo ten element az tak zaniedbac? Bez jaj. Ani jednego fajnego zabójstwa? W slaszerze? Po za tym schemat goni schemat a dluzyzny sa wrecz nieprzyzwoite. Oczekiwalem fajnego, krwawego filmu, poniewaz Nispel wraz z Bayem maja na koncie bardzo przyzwoity rimejk TCM ale to co dostalem to dosc ciezki malo smieszny zart.
4/10

Wspomniany wyzej Hatchet - 666/10 - tak to sie powinno robic
Ja się dobrze bawiłem, o ile można tak powiedzieć. O aktorstwie czy dialogach z oczywistych względów nie wspominam, chociaż muszę docenić kilka całkiem udanych, humorystycznych linijek czy ogólnie scenek.

Nowy Piątek to taki slasher w starym dobrym (lub złym, do wyboru) stylu. Na plus muszę zaliczyć momentami ostre i brutalne, ale nie przesadzone sceny śmierci kolejnych debili i debilek. Wyszło naturalnie i nienachalnie, nie w stylu filmów postPiłowych. Nie zabrakło też napięcia, mało go było, ale zawsze.

Film uznaję więc za udany i nawet ciekawi mnie co wymyślą w sequelu.

EDIT: Po namyśle obniżam na 5/10
Wszystkie postacie, no może poza Danielle Panabaker (która niestety się nie rozebrała eh), są tak durne i głupie, że ciężko było mi dotrwać do końca. Przykładowo aż podskoczyłem ze szczęścia gdy Jason zabijał tego japońca. Kibicowałem mu. Więc można sobie wyrobić opinie jak żenująco słaby był ten film. Ocena 2/10.
Ja tam się pewnie nie znam ale swego czasu wszystkie "Piątki 13ego"(do dzisiaj się nie zebrałem tylko na odwagę żeby zapuścić dziesiątą część, "Jason goes to hell" zakończył mój romans z tym panem:)) oglądałem kibicując Jasonowi w mordowaniu bezpłciowych bohaterów pozytywnych

Przykładowo aż podskoczyłem ze szczęścia gdy Jason zabijał tego japońca. Kibicowałem mu.

Och tak-tak, chyba jedna z najbardziej drażniących postaci filmowych ostatnich lat. Jego śmierć to jeden z radośniejszych momentow tym filmie.
Film generalnie można podzielić na 3 części. Pierwsza - wstęp do filmu, który jest po prostu fajny (gadka o technologii GPS ). Druga - przyjazd pięknego i młodego mięsa do domku i pierwsze kilka mordów, scena z Jasonem ubierającym maskę jest świetna. Trzecia - końcowe 30 minut, które jest nuuuudne jak flaki z olejem i ciągnie się w nieskończoność.

Aktorstwo marne bo marne, ważne żeby cycki były. Krwi nie za dużo, ale też nie za mało. Parę fajnych egzekucji no i świetna muzyka Jablonsky'ego (rewelacyjna elektronika towarzyszy niektórym pościgom!).

Średni slasher, bez specjalnych zachwytów, ale Nispel mnie kupił Tylko te nieszczęsne ostatnie minuty...

5/10
Nastawiłem się bardzo pozytywnie do tego filmu. Jako że jestem fanem filmów gore oraz z zawsze porównywanej przeze mnie dwójki Jason Voorhees/ Michael Myers większą sympatią darzę Jasona, oczekiwałem miłego seansu. Myślałem że fajnie będzie oglądać jak Jason po raz pierwszy zakłada maskę i zaczyna zabijać. Spodziewałem się też przemyślanych i różnorodnych scen agonii ofiar. Film zaskoczył mnie! Zaskoczył mnie tym, że Jason zachowywał się jak wytrenowany przez elitarnych komandosów lub wojowników ninja zabójca, który zawsze pojawiał się bezgłośnie za plecami! Akcje te na początku mnie drażniły, pózniej zwykle rozbawiły, bo ile mozna patrzeć jak Jason wyskakuje każdemu zza pleców z maczetą i zabija w mało efektowny nudny sposób. Cycki nie ratują filmu. Duże rozczarowanie.
3/10
Lubię starego Jasona. Nie wiem jak ponowne seanse zweryfikowałyby mój stosunek do tej serii, ale wspominam ją jako sympatyczny fun, odwrotnie proporcjonalny do jakości realizacyjnej (nie licząc ewidentnego przegięcia w postaci Jason X). Za restart serii zabrał się Michael Bay, najwyraźniej próbując przedstawić Mrocznego Hokeistę dzisiejszemu pokoleniu amerykańskiej młodzieży. I to jest pierwszym problemem. Film jest zbyt wychuchany realizacyjnie, zbyt czysty, zbyt sterylny. W starych Piątkach wynikające często z niskiego budżetu niedostatki realizacyjne (zwłaszcza zdjęciowe) miały swoją moc, tworzyły specyficzny klimat. Tutaj mamy po prostu kolejną wypucowany realizacyjnie hollywoodzki film.
Nispel próbował pogodzić wymagania fanowskie z wymogami współczesnego blockbustrowego slashera. Fani otrzymali wprawdzie katalog standardowych jasonowskich motywów, ale co z tego, skoro zaden z nich niewyeksponowany, a dodatkowo główny (anty)bohater...biega (sic!). I bardzo żwawy jest. Zrezygnowano chyba z jedynego elementu odróżniającego tą serię od dziesiątek innych slasherów.
Reżyser próbuje wprawdzie kultowych ujęć, ale co z tego, skoro żadne z nich nie ma choć w przybliżeniu takiej mocy jak tabliczka obozowa w starych Piątkach.
Podsumowując: typowy współczesny slasher, trzymający dość niski poziom typowych współczesnych slasherów. Zero napięcia, zero pomysłowego gore, nawet campowego funu nie ma. Odradzam.

Za restart serii zabrał się Michael Bay Reżyseria: Marcus Nispel
Scenariusz: Damian Shannon, Mark Swift

Przypisywanie wszystkiego producentowi naprawdę robi się nudne. Wróć. Przypisywanie wszystkiego Bayowi gdy jest producentem robi się nudne.
Nie twierdzę że wszystko co złe w filmowym świecie jest jego winą. Tym niemniej facet od ładnych paru lat produkuje remaki horrorowych/slasherowych klasyków i za każdym razem rezultat jest co najmniej niezadawalający. Zaczynam po prostu zauważać pewien schemat
Nudne to jak flaki z olejem, nie przykuwa jak stary "Piątek...". Twórcy poszli po najmniejszej linii oporu i zrobili nieciekawego kotleta. Zawiodłem się na Nispelu, któremu dałem kredyt zaufania za niezły remake "Teksańskiej masakry...". Niestety ale to cienkie kino a wydawało się, że przeskoczyć oryginał nie będzie trudno, tymczasem jest gorszy od pierwszych czterech i także część piąta oraz śmieszna szóstka miała więcej klimatu niż to.

Do kosza z tym.



Na plus mogę zaliczyć pewną inwencję w zabijaniu, jaką się wykazuje Jason, bo to już nie tylko siekiera, ale i maczeta, czy poroże jelenia.

4/10


Czy ty oglądałeś kiedykolwiek poprzednie częsci ? Nie widziałeś wczesniej Jasona z maczetą?

Obejrzałem ta wersje Unrated & Extended. Niezbyt to udane. Fajnie, że można było znów zobaczyć Jasona ale miejsce akcji - czyli obok głównego Lake camp i sama postać - całkowicie odarta z tajemniczosci chybione.
Nudanudanudanuda. I bardzo zły scenariusz. W pierwszych minutach pokazują wszystko, co mają najlepszego do pokazania (a wcale tak dobra ta treść nie jest), a dopiero potem - po tym niezwykle długim prologu - wprowadzają właściwych bohaterów i oczekują, że widz ma się bać? Widziałem już Jasona, więc znam zagrożenie, a zatem nie mogę w napięciu oczekiwać, co się stanie. Tym bardziej, że bohaterowie to banda pozbawionych wyrazu kretynów.

Swoją drogą - Jason stał się niejasonowaty. Jego sposoby zabijania bardziej przypominają jakąś Piłę. Powinien iść na oślep i walić maczetą, czy co ma pod ręką, a nie bawić się w zamykanie ofiar i kłucie ich przez podłogę (własnego domu, który przy okazji niszczy).

Nudna, przewidywalna, niepotrzebna bzdura. 1/10
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •