ďťż

wika

7 maja 1977 na ulicy Szewskiej 7 znaleziono ciało Stanisława Pyjasa - jednego z czołowych działaczy studenckiego podziemia w Krakowie. Po szybkiej ekspertyzie stwierdzono, iż Staszek stracił życie w wyniku upadku ze schodów, a w jego krwi, rzekomo, znajdował się alkohol. W trakcie śledztwa, prowadzonego przez niezależnych działaczy podziemnej opozycji co chwila wychodziły na jaw nowe fakty. W rezultacie sprawa toczona jest do dziś i wiele wskazuje na to, że jeszcze długo toczyć się będzie.

Staszek pochodził z Gilowic, z początku komunista-ideowiec (między innymi za sprawą ojca - żołnierza WOP) na studiach (UJ w Krakowie) przeszedł konkretną metamorfozę. Poznał się z osobami dziś bardzo znanymi (wtedy studentami), m.in. Bronisławem Wildsteinem (który był jego najlepszym przyjacielem), Bodusławem Sonikiem czy Lesławem Maleszką. Ten ostatni jest szczególnie ciekawy, gdyż jak się okazało kilka lat później sąd lustracyjny uznał go za agenta SB. Maleszka przyznał się do współpracy ze Służbami. Wracając do Pyjasa. Za tę swoją "anarchistyczną" działalność był wzywany przez SB wiele razy. Jako jedyny odważył się nie mówić NIC. Po wystąpieniach w Radomiu i Ursusie w 1976 roku wraz z KOR-em zbierał pieniądze dla zamkniętych robotników i ich rodzin. Być może właśnie to przepełniło czarę goryczy.

W kilka dni po śmierci Pyjasa powołany został Studencki Komitet Solidarności a juwenalia '77 zostały zbojkotowane przez Wildsteina i przemieniły się w trzydniową żałobę po śmierci 24-letniego studenta filologii polskiej i filozofii.

Proszę o ciekawe wypowiedzi na temat działania SB, sprawy Staszka Pyjasa, studenckiego podziemia etc.etc.etc.etc.

Serdecznie pozdrawiam!


Witam Szanownego kolegę"Lva".
Poruszyłeś niezwyykle istotny temat śmierci człowieka który swego czasu spędzał sen z powiek niejednemu "pracownikowi" ówczesnego SB.
Chyba nikt z trzeźwo myślących ludzi nigdy nie miał żadnej wątpliwości co do tego,że był to okrutny mord popełniony ze strachu przed prawdą której tak bardzo bała się ówczesna władza ludowa.

W następnym poście postaram się przybliżyć sylwetkę wieloletniego kolegi a nawet przyjaciela Staszka Pyjasa,którym był Stanisław Pietraszko.Ten ostatni zginął w podobnych okolicznościach do dziś zresztą nie wyjaśnionych.Uważam że warto przypominać i pamiętać ludzi,którzy w tych trudnych i zakłamanych czasach brali się za bary z ówczesnymi"możnymi" reprezentującymi tzw."władzę ludową".

Pozdrawiam
Sprawa Pietraszki, również istotna, była może nie samą walką z komunizmem lecz formą przeciwstawienia się mu. Swoistą próbą odwagi.

Może przypomnę pokrótce sylwetkę Pietraszki. Pochodził z Radziechów. Chodził do równoległej klasy rocznika Pyjasa w tym samym liceum, gdzie obydwaj najprawdopodobniej poznali się. Po pomyślnym zdaniu matury poszedł studiować fizykę na UJ. Z tego co wiadomo, nie był aktywnym działaczem studenckiego podziemia. nie zbierał pieniędzy, nie przepisywał zawiadomień KOR-u ani nawet nie próbował przekonywać ludzi. Zdaję się, że był politycznie obojętny.

Odważył się jednak podać milicji rysopis mężczyzny, z którym rzekomo widział Staszka Pyjasa w przeddzień jego śmierci.

Niedługo potem poznał dziewczynę, z którą umówił się nad Zalewem Solińskim. Nowa znajoma nie pojawiła się, a Pietraszkę wyciągnięto z Zalewu martwego. Rzekomo miał utonąć z jakiegoś powodu w czasie pływania, gdyż znaleziono go w kąpielówkach. Jedno zdanie przekreśla tą opcję, stwierdzenie rodziców i znajomych: miał wodowstręt - nie mógł pływać - nie umiał i nie chciał. Zginął niespełna trzy miesiące po śmierci Pyjasa...
Ja jestem za młody i nie pamietam tamtych czasów, ale napisze krótko o swoich przemyśleniach:

- sprawa ta pewnie nigdy nie zostania do konca zamknieta, a wzbudza duże zainteresownie, przykładem jest choćby publikacja listy wildsteina w internecie i jej popularność, ludzie nie tylko szukali siebie ale i swoich znajomych i ludzi znanych z pierwszych stron gazet
- działania SB w komunizmie sa znane tak naprawde, tylko tym którzy je przeżyli... np. mój tata (kartograf), zrobił mapke dla pielgrzymów w czasie 2 pielgrzymki Jan Pawła II do Polski, zablokowany wyjazd do szwecji, aresztownia, blokowania awansu do 1989 roku..., brak perspektyw...
- tysiące takich samych historii... przytocze kilka listów z wielu jakich dostałem droga e-mail po zamieszczeniu listy wilsteina ( www.lista.cyberdusk.pl - dawnie www.lista.tyski.com ) :
Józef Buras - Witam ,
Cieszę się że chociaż u schyłku życia mogę zobaczyć kawałeczek prawdy o
naszej przeszłości. Bardzo dziękuje za to i serdecznie pozdrawiam.

Sylwia Tercjak - pochodzę z małego miasta ostatnio dowiedzaiłam się, iż w kwiaciarni na wprost zakładu jubilerskiego często przebywał agent, który zapisywał i fotografował osoby wchodzące, sprawdzał kogo stać ( na drobne srebro, łańcuszek złoty). można powiedzieć, iz sprawdzane były osoby które potencjalnie moga mieć coś więcej niz tylko na suchy chleb.
powiedział mi o tym właściciel tej kwiaciarni który był zmuszony do wspólpracy.
przerażające jest jak bardzo bezpieka kontrolowała całe społeczeństwo. ten sąsiad jest na liście.
Dziękuje

Zdzisław Ołubczyński - Serdeczne dzięki. Potwierdziły się moje domysły z przed lat, kiedy pracowałem w prasie. Niby kolega a naprawdę szuja donosił na mnie i z pewnością na innych, nieżyjący już od lat L.

Adrzej Słowik - Nareszcie przerwane zostalo zaklete kolo niemocy.Wstyd tylko,ze nie zrobil tego sam IPN.Szkoda,ze tak pozno,zbyt wiele sladow juz zatarto i szkody nie do naprawienia.

i setki innych...

Adi


Adi bądź ostrożny z samą listą Wildsteina. Doszukiwanie się kogokolwiek mieszkającego poza Polską centralną na liście jest niepotrzebne. Wildstein zabrał bowiem listę prowadzoną przez IPN mazowiecki. Powtarzam: MAZOWIECKI. Całkiem inna lista znajduje się w Krakowie. Dla przykładu. Na liście Wildsteina nie uświadczysz nazwiska Lesława Maleszki, który na 100% był agentem!
Oczywiście zgadzam sie z Tobą, wiem że jest tylko tylko lista okręgu Mazowieckiego, sam jestem ze Śląska... więc nie dotyczy to kręgów mojej rodziny.

Chciałem tylko zauważyć jakie to wzbudza wielkie emocje. Nie chciałbym również w tej sprawie polemizować bo, nie jestem wstanie pojąc tamtych czasów tak jak "wy" (starsi panowie i panie :)

Adi
Dodająd do tego wszystkiego, czekamy na następne "listy wildsteina", może doprowadzą one do ujawnienia wszystkich teczek przez IPN
hehehe ja tam sie w tych sprawach za bardzo nie orientuje, ale pewne jest to ze teczek tych najgrubszych ryb nigdy nie znajda i nie opublikuja:) bo juz dawno z dymem poszły:P
Adi wybacz, myślę, że może tak wyniknąć, że jesteś starszy ode mnie :) nie mam jeszcze skończonych 18 lat (choć kończę w lipcu tego roku ;)) chodzę dopiero do drugiej klasy liceum (akurat tego samego, do którego uczęszczali Pyjas i Pietraszko) :)

Mam wielkie szczęście zajmować się oficjalnie sprawą Pyjasa (nieoficjalnie siedzę w tym od jakichś 4 lat) z ramienia trzech porządnych organizacji, więc wypowiadam się w ten sposób :)

Nie mówię jednak, że wiem więcej od Ciebie o czasach PRL-u ;) a z tym "starszym panem" to... khmmm ;) hehehe tym razem nie uznam tego za zniewagę ;)

Pozdrawiam serdecznie!
Adi ja wierzę, że ta sprawa jednak zostanie wyjaśniona :) i mam wielką ochotę przyczynić się do tego :D będę robił co będę mógł - i tak już siedzę w tym po uszy ;)
Hehe... dobra jestem starszy, acz niewiele. Mimo wszystko życze powodzenia i NIE tracenia wiary w to co się robisz. Swoją drogą pozytwnie mnie zaskoczyłeś, że jako tak młody człowiek interesujesz sie takimi sprawami i to w jaki sposób !!!

Adi
Nawiązałem do osoby Ś.P.Staszka Pietraszko,gdyż w tamtych czasach był miom staszym kolegą.Pochodzimy z tej samej miejscowości.Był podobnie jak ja ministrantem.Obiecał,że jak pozostanę nim do 8-mej klasy podstawówki to"postawi " mi czekoladę.Niestety nie zdążył.Nie byłem na jego pogrzebie.Mówiono że trumnę ze zwłokami przywieziono zaplombowaną.Wokół aż roiło się od "tajniaków".Wyglądało to wręcz żałośnie.Ojciec Staszka niemal na siłę otwarł trumnę.W jej wnętrzu leżały zwłoki syna,o których można było powiedzieć,że jeżeli nie były zmasakrowane ,to na pewno był mocno pobity.Domyślano się że na wpół przytomnego chłopaka wrzucono do wody,gdzie się zwyczajnie utopił.
Moim zdaniem posłużono się Staszkiem P.aby dotrzeć do podziemia studentów krakowskiego podziemia.Nie wiem na ile im się to udało.

Koledze "Lvu" życzę wszelkiego powodzenia i wytrwałości na drodze do ujawnienia prawdy o Staszku Pyjasie.

Pozdrawiam.
Co byście powiedzieli, gdybym rzucił hasło, że Pyjas współpracował z SB? Okazuje się, że taka opcja również musi być brana pod uwagę :/
Dziękuje RA za ciekawe informacje!!
Pozdrawiam

Co byście powiedzieli, gdybym rzucił hasło, że Pyjas współpracował z SB? Okazuje się, że taka opcja również musi być brana pod uwagę :/

Po to by dogłębnie odkryć prawdziwą historię należy zakładać również to co mogło hipotetycznie mieć miejsce.Takie założenia,aczkolwiek bolesne nie muszą obrażać osoby znamienitych ludzi.Potrzebne one są przecież właściwie do wykluczenia ewentualnych"czarnych wątków" które nie mogą mieć miejsca w historii osób uważanych bądź co bądź za niemal bohaterów w walce z komunizmem.Wiadomym jest jakie restrykcje groziły w tamtych czasach tym,którzy śmieli przeciwstawiać się"Władzy Ludowej".Zaś metody którymi się posługiwano potrafiły zmiękczyć nawet najbardziej opornych.Chwile słabości i zawachania mógł mieć sam S.Pyjas.Istotą rzeczy jest to ,jaki wpływ miały one na losy i życie pozostałych(jeżeli coś takiego w ogóle miało miejsce).

Życzę powodzenia w dochodzeniu prawdy.
właśnie ukazała się książka pana prof. Zdzisława Marka, lekarza medycyny sądowej, który bezpośrednio po śmierci Pyjasa stwierdzał, że był to wynik nieszczęśliwego wypadku. Teraz pan "profesor" podtrzymuje swoje stanowisko, co więcej:
Profesor stawia hipotezę, że pijany student dobijał się do koleżanki mieszkającej na II piętrze kamienicy i został uderzony gwałtownie otwieranymi przez kogoś drzwiami. Zrezygnował z wizyty, zszedł na dół, a tam, siedząc u stóp schodów, zachłysnął się krwią z wargi zranionej przy uderzeniu drzwiami. Zaczął się dusić i upadł na posadzkę, doznając kolejnych urazów.
Co więcej, winą za śmierć Pyjasa obarcza B. Wildsteina. Posługuje się przy tym wielokrotnie kłamstwem dla udowodnienia swoich wątpliwych tez i rewelacji.
W sumie nie wiem co ten peerelowski lekarz chce nam tu zademonstrować. Usłyszawszy o jego publikacji, oraz o tym jakie tezy tam stawia, wciąż zachodzę w głowę po co to robi. Ten pan chyba zapomniał, że poprzednia epoka już przeminęła, i w takie rewelacje nikt już nie uwierzy. Szkoda tylko, że wciąż pewien krąg ludzi nie umie nie tyle nawet – przyznać się do winy, lecz rozpłynąć się w tłumie i nie dawać znaku życia, lecz muszą o sobie przypominać poprzez tą tragiczną sprawę.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •