wika
Nie jesteśmy dla nich żadnym partnerem, traktują nas czysto instrumentalnie. Nie wiem czy zwróciliście uwagę, ale USA były bodaj jedynym z tak zwnaych "sojuszników". który nie uznał za stosowne złozyć oficjlnych kondolencji na ręce władz polskich po katastrofie w Katowicach. To o czymś świadczy...
Dziwię się że Polscy politycy nie potrafią wyciągnąc z wniosków chocby z naszej Historii. Przyzwolenie naszych zachodnich sojuszników w Jałcie na okupację ACZ w Polsce już daje do myslenia. Ale ostatnio słyszałem rewelację: groźby(WOJNĄ!!!) USA wobec ZSRR uchroniło nasz kraj przed Radziecką interwencją podczas "Stanu Wojennego".
Co do złożenia kondolencji to racja. W Polsce za to stawiamy pomnik ofiar WTC. Ta Polska "wazelina" w Irackim wydaniu kosztuje niestety zbyt dużo naszych żołnierzy.
Ale ostatnio słyszałem rewelację: groźby(WOJNĄ!!!) USA wobec ZSRR uchroniło nasz kraj przed Radziecką interwencją podczas "Stanu Wojennego połaczyłes dwa wydarzenia.
Może nie było grożby wojną, ale obietnica wsparcia dla Polski w razie agresji radzieckiej. I nie w roku 1981, ale rok wcześniej. Wówczas to zamieniono wstępny plan uderzenia na Polskę na tzw. manewry Sojusz 80.
połaczyłes dwa wydarzenia.
Może nie było grożby wojną, ale obietnica wsparcia dla Polski w razie agresji radzieckiej.
Według programu który oglądałem chodziło autorom raczej o "Stan Wojenny". Mimo wszystko chodzi o wsparcie Polski. USA ryzykuje otwartym konfliktem z ZSRR w obronie Polski. Znając pragmatycznośc Amerykanów wątpię w ich obietnice.
ale straszak podziałał, gdyż ZSRR wycofał się z planów uderzenia w 1980 roku, a zamienił ten plan na manewry Sojusz 80. W 1981 roku było jasne, nawet wbrew temu, co twierdzi pan w czarnych okularach, że uderzenia nie będzie, więc i USA nie musiało się uciekać do takiej groźby. Nie wiem, do jakiego programu się odwolujesz, rzadko ogladam tv.
Nie wiem, do jakiego programu się odwolujesz, rzadko ogladam tv.
Niestety sam niepamiętam tytułu.
ale obietnica wsparcia dla Polski w razie agresji radzieckiej
Na czym to wsparcie miało by polegać? Zrzucali by ulotki, bo chyba nic specjalnie więcej? Trudno mi sobie wyobrazić że zaryzykowali by (nie w swoim interesie!) wojnę jądrową, z której najprawdopoodbniej nikt nie wyszedł by zwycięsko...
Na czym to wsparcie miało by polegać? Zrzucali by ulotki, bo chyba nic specjalnie więcej? Trudno mi sobie wyobrazić że zaryzykowali by (nie w swoim interesie!) wojnę jądrową, z której najprawdopoodbniej nikt nie wyszedł by zwycięsko...
Słyszałem że Sowieci po doświadczeniach w Czechosłowacji zrezygnowali z interwencji w Polsce zwłaszcza że doskonale znali naszą Historię. Ciekawe czy strona Rosyjska wypowiedziała się w sprawie domniemanych ostrzeżeń USA.
Obawiam się, że doświadczenia z Czechosłowacji mogł ich raczej zachęcać do interwencji. Przecież w 1968 r. przeprowadzili całą akcję dosć sprawnie i w miarę bezboleśnie (w porównaniu np. z Węgrami'56). A w 1981 r. mieli by zapewne pomoc z NRD i Czechosłowacji, które udzieliły by "bratniego wsparcia" :) Poza tym, trzeba pamiętać, że w myśl ówczesnie obowiązującej doktryny Breżniewa, ZSRR mógł interweniować wtedy, gdy w danym kraju interesy Związku Radzieckiego były by zagrożone. W Polsce przed stanem wojennym z pewnością tak było, stąd wkroczenia nie sposób wykluczyć.
owszem, odpowiedź była, ekonomiczna. Nie można zapominać, że wówczas wybory prezydenckie wygrał w USA R. Reagan, który zaostrzył kurs wobec ZSRR. Pojawily się sankcje ekonomiczne.
Ponadto trzeba widzieć, że utrata Polski ze strefy wplywów powodowala poważne niebezpieczeństwo po stronie NRD. Władze NRD obawiały się tego co działo sie w Polsce. Stąd domagały się uderzenia.
Ponadto trzeba widzieć, że utrata Polski ze strefy wplywów powodowala poważne niebezpieczeństwo po stronie NRD. Władze NRD obawiały się tego co działo sie w Polsce. Stąd domagały się uderzenia.
Okazuje się że to była prawda. Jak widać Polska pociągnęła potem tj po 1989 roku za sobą wszystkie kraje komunistyczne.
Tak więc sowieci woleli na zimne dmuchać. Więc kto wie czy gen. Jaruzelski nie wybawił nas od o wiele większego nieszczęścia niż stan wojenny w naszym kraju.
W 1981 roku interwencja radziecka nam nie groziła. To pan w czarnych okularach tej interwencji się domagał.
A czy możesz szerzej uzasadnić swój pogląd na kwestię potencjalnej interwencji? Ja w poprzednim swoim poście napisałem, dlaczego uważam ją za możliwą w tamtym czasie.
I po co gen. Jaruzelski wprowadzałby stan wojenny, jeśli by mu zależało na interwencji krajów sąsiednich?
polecam materiały IPN na ten temat:
Stan wojenny w dokumentach władz PRL 1980 - 1983
Świadectwa stanu wojennego
Nie ma w tych dokumentach mowy o wkroczeniu wojsk UW, jest natomiast lęk przed utratą władzy na rzecz Solidarności. Wystarczy przeczytać przemowienie pana w czarnych okularach z 16 grudnia 1981 roku.
Można także zacytować dokument nazwany PODSTAWOWE ZAŁOŻENIA I KIERUNKI DZIAŁALNOSCI INFORMACYJNO - PROPAGANDOWEJ. Nie ma tam ani słowa o zagrożeniu zewnętrznym.
Materiały IPN mogą nie zawierać dowodów na planowane wkroczenie wojsk UW, z tej prostej przyczyny, że nie było ono planowane w Warszawie, a w Moskwie. Tam więc należy szukać ewentualnych śladów.
są także zapisy rozmów pomiędzy władzami ZSRR a panem Jaruzelskim, w których wyraźnie jest dawane do zrozumienia, że interwencji nie będzie. Było o tym trochę z okazji rocznicy stanu wojennego.
A skoro operacja wkroczenia była przygotowywana w Moskwie w tajemnicy przed panem w czarnych okularach, to skąd wiedział, że do niej dojdzie? I dlaczego w takim razie wprowadził stan wojenny, skoro o przygotowaniach nie wiedział, skoro wprowadził po to, by uchronić przed interwencją, o ktorej w uzasadnieniu do najbliższych współpracowników juz po ogloszeniu stanu wojennego nie wspomniał?
Groźba interwencji istniała w roku 1980. ZSRR bał się wystąpienia Polski z Układu Warszawskiego, a wystąpienie Polski – państwa znajdującego się w samym centrum układu, poddawało w wątpliwość sens dalszego jego istnienia. Stąd w KC KPZR powołano specjalną komórkę do kontroli sytuacji w Polsce.
Od 1 do 3 grudnia 1980 roku w Bukareszcie trwało posiedzenie ministrów obrony państw Układu Warszawskiego. Ustalono, że w Polsce zostaną przeprowadzone wspólne ćwiczenia pod kryptonimem „Sojusz 80”. 8 grudnia na terytorium Polski wejść miała Armia Czerwona, wojska czechosłowackie oraz niemieckie. ZSRR akcję przygotował dokładnie, powołano do służby ludzi znających język polski, teren, zwyczaje.
W Polsce KC PZPR podjął decyzję o zaostrzeniu walki politycznej. Stanisław Kania wystąpił z oskarżeniem, że Solidarność dąży do konfrontacji z rządem, o naruszenie prawa, o przywłaszczanie sobie uprawnień władzy państwowej, o chęć wprowadzenia dwuwładzy. 5 grudnia miało się odbyć spotkanie przywódców państw Układu Warszawskiego, które prawdopodobnie miało w sposób formalny podjąć decyzję o wkroczeniu wojsk. Plany te zostały jednak odkryte przez wywiad amerykański. Prezydent USA Jimmy Carter wystosował do Moskwy depeszę z ostrzeżeniem. ZSRR miał już doświadczenie interwencji amerykańskiej w Afganistanie, dlatego wbrew naciskom Ericha Honeckera operację odwołano. Skończyło się na upomnieniu dla Kanii, w miejsce ćwiczeń wojskowych przeprowadzono jedynie ćwiczenia sztabowe.
W roku 1981 taka interwencja Polsce nie groziła
są także zapisy rozmów pomiędzy władzami ZSRR a panem Jaruzelskim, w których wyraźnie jest dawane do zrozumienia, że interwencji nie będzie.
A kto powiedział, że towarzysze radzieccy byli całkowicie szczerzy? Jest przeciez jasne, ze jesli planowali interwencję, to tak, ażeby zminimanlizować ryzyko oporu. Więc mogli kamuflować swoje intencje i zwodzić polskie kierownictwo.
Wypowiedz Władymira Bukowskiego:
"Sowiecka interwencja zbrojna w Polsce nie była przygotowywana. Jaruzelski doskonale o tym wiedział. Na kilka dni przed wprowadzeniem stanu wojennego zwątpił w Wojsko Polskie i prosił o interwencję Związek Sowiecki i inne państwa bloku. Wszyscy odmówili. Moskwa odpowiedziała, że musi on liczyć na własne siły”.
Była to wypowiedź przy kamerach, w świetle dnia. Dokumenty moskiewskie na temat interwencji zostały przekazane przez stronę radziecką Polsce, przetlumaczone i znajduja się w Sejmie. A oto fragmenty:
„... na posiedzeniu Biura Politycznego (PZPR-moje) uchwałę o wprowadzeniu stanu wojennego i podjęcia bardziej stosownych kroków wobec ekstermistycznych działaczy Solidarności podjęto jednogłośnie, nikt absolutnie nie oponował. Jednocześnie Jaruzelski zamierza skontaktować się w tej sprawie z sojusznikami. Mówi, że w razie gdyby siły polskie nie poradziły sobie z oporem Solidarności, polscy towarzysze liczą na pomoc innych krajów, aż do wprowadzenia sił zbrojnych na terytorium Polski włącznie...” (Rusakow)
Andropowa, że „... Nie zamierzamy wprowadzić wojsk do Polski...” i Gromyki, iż „... Nie ma mowy o wprowadzeniu wojsk do Polski”, Susłowa mówiącego: „ ... Myślę, że wszyscy są zgodni co do tego, że o żadnym wprowadzeniu wojsk nie może być mowy...”, czy też Griszyna, że „... O wprowadzeniu wojsk nie może być mowy...”, są tak kategoryczne, że zaświadczają, iż w grudniu 1981 r. ani wcześniej nie istniało zagrożenie interwencją w Polsce ze strony wojsk radzieckich i sił zbrojnych innych ówczesnych sojuszników.
Z pewnością wiedział o tym gen. Jaruzelski, bowiem jak wynika ze słów Gromyki wypowiedzianych na wyżej wspominanych posiedzeniu Biura Politycznego KC KPZR ambasador radziecki w Polsce miał odwiedzić Jaruzelskiego i mu to zakomunikować.
Przywódcy radzieccy chcieli radykalnego rozwiązania sytuacji w Polsce. Żądali wprowadzenia przez Jaruzelskiego stanu wojennego, wytykali mu jego chwiejne stanowisko w tej sprawie, ale na podstawie dokumentów, które przekazał Bukowski, można stwierdzić, że wykluczali zbrojną interwencję w Polsce i że takie stanowisko znał Jaruzelski, a pomimo tego liczył, że towarzysze radzieccy zdecydują się na interwencje jeśli sam sobie nie poradzi.
Oczywiście, zawsze można, tak jak to robisz, podważać rzetelność dokumentów strony radzieckiej i wierzyć panu w czarnych okularach. Stan wojenny jest tematem kontrowersyjnym, dziwnym jest jednak, że to strona radziecka wypiera się, że miała zamiar interweniować w 1981, bo przecież dzięki takiej opcji general chodziłby w chwale.
Kluczem do rozumienia mechanizmów stanu wojennego są dokumenty radzieckie, znane tylko w drobnej części. Ale to, co Rosjanie ujawnili, koryguje obraz lansowany przez obóz dawnej władzy. Marszałek Wiktor Kulikow, naczelny dowódca wojsk Układu Warszawskiego, twierdzi, że to strona polska zabiegała o gwarancję pomocy militarnej na wypadek załamania się stanu wojennego wprowadzonego polskimi rękami. Spodziewano się znacznie większego oporu społecznego niż ten, do którego doszło.
[ Dodano: Wto Lut 07, 2006 11:24 pm ]
A kto mówi że stan wojenny był dobrem .
Zawsze mówiło się że stan wojenny był mniejszym złem. I wielokrotnie słyszałem o przygotowaniach do interwencji. Myślę że Moskwa wielokrotnie dawała Jaruzelskiemu znać, że albo on zaprowadzi porządek , albo uzyska bratnią pomoc. :mrgreen:
A kto mówi że stan wojenny był dobrem . słuchając wypowiedzi pana w czarnych okularach, a także dużej części jego obrońcow, można mieć wrazenie, że był dobrem. ZSRR dał do zrozumienia Kani, że bratnia pomoc moze być udzielona, natomiast od objęcia władzy przez Jaruzelskiego, to generał zabiegał o pomoc, a ZSRR jej odmawiał. O tym mówią stenogramy z tamtych dni, a nie tworzone interpretacje dziś!
Jako że w temacie "Iracka wolność" dyskusja zeszła na temat wprowadzenia Stanu Wojennego w naszym kraju postanowiłem założyć odzielny temat temu wydarzeniu poświęcony.
Proszę więc Szanowni Państwo o jego kontynuację w tym miejscu.
Pozdrawiam.
Interwencja w Czechosłowacji wbrew pozorom nie była przeprowadzona tak gładko. Największym problemem dla Sowieckich generałów była wielka demoralizacja żołnierzy.
Oddajmy głos uczestnikowi wydarzeń w Czechosłowacji W. Suworowowi.
"[..] Pomiędzy mieszkańcami a naszymi żołnierzami pojawiło się wzajemne i niezwykłe niebezpieczne zrozumienie. Do Czechów bardzo szybko dotarło, że przeważająca większośc naszych żołnierzy nie ma najmniejszego pojęcia, gdzie są ani też po co. I nagle, wśród miejscowych, zwłaszcza na wsi, pojawiło się niezrozumiałe uczucie litości i współczucia w stosunku do nas. Brak wrogości w stosunku zwykłych żołnierzy zasiał w ich umysłach nieufnośc do naszej oficjalnej propagandy, ponieważ cos im tu nie pasowało. Teoria przeczyła praktyce. Z drugiej strony, wśród żołnierzy Sowieckich pojawił się pogląd, że kontrewolucja jest zjawiskiem pozytywnym, podnoszącym standard życia ludzi.
Żołnierze nie mogli zrozumiec, dlaczego tak piękny kraj trzeba siłą wpędzic w stan takiej samej biedy, w jakiej żyliśmy my. [...] Większośc byłych żołnierzy i młodych oficerów tej armii wyzwolicieli wysłano z Czechosłowacji prosto nad granicę Chińską - w celach reedukacyjnych. Wyzwolicieli wysłano całymi wagonami, masowo, tak jakby byli, konwojowanymi przez nas, więźniami."
Dla Sowieckich generałów krew żołnierzy nigdy nie była problemem, nawet byłoby im to na rękę, scementowało by to dyscyplinę walczących oddziałów . Najbardziej obawiali się zwątpienia w idee komunizmu. Związek Sowiecki nie miał zamiaru przeprowadzac interwencję.
Sam Kulikow w bardzo szybkim tempie został odwołany do Moskwy, bo jego obecność w Polsce została uznana za zbędną, a Jaruzelski poradził sobie sam.
Co do zachowań wobec wojsk radzieckich stacjonujących w Polsce w tym czasie, to na pewno nie były przez polskie oddziały blokowane (to oznaczałoby chyba złamanie układu), ale wewnętrzne rozkazy dowództwa radzieckiego nie pozwalały im opuszczać koszar. Tak przynajmniej było w moim rodzinnym mieście. Nawet dowódcy, którzy mieli mieszkania na osiedlu, nie wracali do nich z koszar.
Oczywiście, zawsze można, tak jak to robisz, podważać rzetelność dokumentów strony radzieckiej i wierzyć panu w czarnych okularach.
Mnie osobiście dziwi Twoja bezkrytyczna wiara w szczerość towarzyszy z Moskwy twoje prawo. Ja bym im jednak tak nie ufał. Bo niby z jakiej przyczyny mieli by być bardziej prawdomówni niż ekipa Jaruzelskiego?
Poza tym, zapominasz o jednym. Jeśli nawet ówczesne kierownictwo ZSRR nie mówiło o możliwości interwencji, to trzeba pamiętać dlaczego, i co by było gdyby wydarzenia się potoczyły innymi torami. Rozważmy dwa przypadki:
W sytuacji takiej, jaka była w grudniu 1981 r. nie dochodzi do interwencji z prostych przyczyn - Polacy wprowadzają stan wojenny i opanowują sytuację własnymi siłami. Nie ma potrzeby wkraczania wojsk UW.
Sytuacja alternatywna: stanu wojennego nie ma, Solidarnośc zdobywa władzę, odsuwa od niej tzw. komunistów, być może organizuje jakieś wybory, wystapienie ze struktur UW itp. Grudzień 1981 r. upływa jeszcze spokojnie, na wiosnę, może lato 1982 r. mamy wojnę...
Edward, czy ty naprawdę uważasz że Moskwa stałaby z założonymi rękami i czekała kiedy jej się całe imperium samo rozpadnie??? Tak się składa że tego alternatywnego scenariusza uniknęliśmy dzięki gen. Jaruzelskiemu. Żeby to zrozumieć, trzeba zaprząc do działania wyobraźnię i zobaczyć co by było, gdyby stanu wojennego nie wprowadzono... Jaruzelski potrafił sobie to wyobrazić i podjął takie decyzje a nie inne. Uwarunkowniami jego działań nie była tylko sytuacja aktualna w gridniu 1981 r. (jak to próbujesz sugerować) ale również (a może przede wszystkim) prawdopodobny alternatywny rozwój wydarzeń w przyszłości.
jako historyk jestem krytyczny w stosunku do każdego źródła, bez względu na to, czy jest ono radzieckie, polskie, amerykańskie czy jakiekolwiek inne. Nie wierzę jednak w szczerość intencji pana w czarnych okularach.
A ponieważ zwykłem się opierać na faktach, a nie na alternatywnych scenariuszach, co by było gdyby, bełkot pana Jaruzelskiego o zagrożeniu uważam za niewiarygodny w obliczu dokumentow, ktore zostały już ujawnione. Stan wojenny był próbą uratowania stołków przed probami przejęcia władzy przez Solidarność.
Jak powiedziałem, ocena stanu wojennego jest kontrowersyjna. Tylko na razie ja przedstawiam fakty, a z drugiej strony pojawiają się przypuszczenia i szermowanie pojęciem "większego zła", jakie miało Polsce zagrażać. Czas pokaże, która ocena stanu wojennego jest właściwa. Niestety, polska władza ludowa osiągnęła sukces, bo dzięki propagandzie potrafiła wytworzyć mit zagrożenia.
Szanuje Twoje zdanie, bo masz prawo do takiej oceny, ale uszanuj też zdanie tych, którzy stan wojenny uważają za zamach na polskie pragnienie wolności. I mam nadzieję, że tak patrzących na tamte wydarzenia, jest więcej, nie tylko ja.
Z mojej strony to ostatni post w tym temacie
Zdania odmienne szanuję, choć się z nimi nie zgadzam. Polemika jest wpisana, jak sądzę, w naturę forum dyskusyjnego.
W świetle poprzedniego postu, pewnie piszę w powietrze, ale uważam, że nie można tego tak zostawić.
Przypomnę tutaj analogiczną sytuację jaka miała miejsce podczas strajków robotniczych w Poznaniu w 1956 roku. Podczas rozruchów, niektóre oddziały LWP zablokowało nasze wschodnie granice, a Marynarka Wojenna zabezpieczyła nasze linie brzegowe.
de Villars,
"Nie możemy stwierdzić jednoznacznie, że stan zagrożenia państwa był realny. Nie możemy także powiedzieć, że go nie było. Znamy bowiem konsekwencje decyzji, która została podjęta, nie znamy natomiast konsekwencji ewentualnego powstrzymania się od tej decyzji. (...) Uważam, iż gen. Jaruzelski i inne osoby podejmujące decyzję miały wszelkie podstawy ku temu, aby sądzić, że działały w stanie wyższej konieczności".
Otóż problem w tym że tzw. „stanem wyższej konieczności” można tłumaczyć właściwie każdą agresję.
Jeżeli racja była po stronie inicjatorów stanu wojennego, to dlaczego nasze służby bezpieczeństwa w takim histerycznym pośpiechu paliły i niszczyły dokumentację dotyczącą m.in. okoliczności wprowadzenia stanu wojennego w Polsce?.
Z teczek personalnych p. Jaruzelskiego, Kiszczaka, Siwickiego…. zniknęły całe tomy akt dotyczące ich faktycznych życiorysów, karier, powiązań…itp.
Na dodatek nie tak dawno IPN ujawnił jedną z teczek Jaruzelskiego z której wynika że był on agentem sowieckim o pseudonimie „Wolski”.
Oczywiście owe materiały i w tym przypadku mają wiele luk i niejasności co świadczy o panicznej próbie zacierania śladów.
Sam Jaruzelski tak chętny do wszelkiej polemiki o stanie wojennym – zagadnięty o tegoż agenta, tym razem schronił się w jednej z klinik – moim zdaniem po to, aby mieć czas na przygotowanie sobie kolejnej „bajki – wykrętu”, którymi to powyższymi zasmuca nas nie od dziś, bredząc tu i ówdzie od rzeczy.
Weźmy choćby Polski Związek Sybiraków który odmówił przyjęcia Jaruzelskiego w swoje szeregi.
Głównym powodem było to, iż Jaruzelski niegdyś tak chętnie podejmujący temat owych zesłań na Sybir nigdy nie potrafił jednoznacznie wytłumaczyć dlaczego tam się znalazł?.
Nagabywany przez media powiedział kiedyś m.in.
„Na Sybirze znalazłem się przypadkiem”.
Czyli co?....mamy uwierzyć w to że, na Syberię wysyłano głównie tzw. „wrogów ludu”, „wichrzycieli”, „wrogów komunizmu”….a p. Jaruzelski trafił tam jako „miłośnik wiecznych śniegów” ?.
Trzeba jeszcze dodać że, to prawdopodobnie na Syberii sowieci zamordowali jego rodziców.. i wtedy Jaruzelski „przejrzał” na oczy, rozpoczynając jako „dziecko pułku” swój szlak bojowy u boku niezwyciężonej armii radzieckiej poczynając od Lenino, gdzie w bezsensownej bitwie decyzją dowództwa armii Czerwonej zdziesiątkowano II armię LWP.
Potem była już tylko spektakularna kariera wojskowa i polityczna p. Jaruzelskiego na „chwałę” ZSSR, do której piął się ową „świetlistą drogą” z której zboczyć podobno było - niepodobna.
A że, różne komisje próbują teraz „wybielać” postać p. Jaruzelskiego?.... to już jest chyba domena komuny która niejednokrotnie próbowała zwykłego bandytę „przerobić” na bohatera.
Weźmy choćby marszałka Polski „Rolę” Żymierskiego.
Przez lata uchodził on za „kryształową postać” naszej polskości, do momentu gdy na światło dzienne wyciągnięto wyroki skazujące na śmierć ówczesną opozycję polską.
Otóż jak się okazało, wiele z tych wyroków osobiście zatwierdził sam „kryształowy bohater”.
Pamiętam jakiego kręćka dostała ówczesna prasa – bo to z jednej strony taki „kryształ”, a z drugiej, taki bandyta.
Jaruzelski (wg mnie) tym różni się od powyższego iż wiedząc że większość jego życiorysu została skutecznie zniszczona, może pozwolić sobie na jałową polemikę niemal w każdym temacie… pytaniem jest tylko – jak długo?...i czy aby na pewno?...
Jeżeli racja była po stronie inicjatorów stanu wojennego, to dlaczego nasze służby bezpieczeństwa w takim histerycznym pośpiechu paliły i niszczyły dokumentację dotyczącą m.in. okoliczności wprowadzenia stanu wojennego w Polsce?.
Zapewne z tej prostej przyczyny, iż bali się odwetu ze strony nowej władzy. zabezpieczali sobie tyły. Nie mogli przewidywać jak sytuacja po 1989 r. się ułoży i czy faktyczne winy bądź ich brak będą miały znaczenie. Historia dała dość przykładów na to, że w przypadku radykalnej zmiany władzy głowy toczą się bardzo licznie...
Ale tak w ogółe to te rozważania lepiej było by przenieść do osobnego tematu o gen. Jaruzelskim, który proponuję założyć, bo ze stanem wojennym niewiele mają wspólnego.
ps. pod Lenino walczyła 1 DP, II armia LWP nie była wtedy jeszcze sformowana.
Nie mam nic przeciw założeniu tematu poświęconego osobie p. Jaruzelskiego.
Moje odejście od podstawowego tematu wynika z tego, że Jaruzelski jest nierozłącznie wpisany w stan wojenny i jakbyśmy nie rozmawiali o stanie wojennym i tak zahaczymy o jego osobę.
ps. pod Lenino walczyła 1 DP, II armia LWP nie była wtedy jeszcze sformowana.
No fakt - zagalopowałem się nieco - mój błąd ...przepraszam.
Salve!.
Na dodatek nie tak dawno IPN ujawnił jedną z teczek Jaruzelskiego z której wynika że był on agentem sowieckim o pseudonimie „Wolski”.
Osoba generała jest bardzo kontrowersyjna. Gdzieś wyczytałe że podczas II Wojny Światowej był w zwiadzie gdzie dosłużył się stopnia porucznika. Ale wracając do tematu to w powojennej Polsce nie było członka władzy który nie był związany z Moskwą.
Ale wracając do tematu to w powojennej Polsce nie było członka władzy który nie był związany z Moskwą.
Warto wspomnieć o działaczach stowarzyszenia "PAX".
A co do Jaruzelskiego - pojawiły się doniesienia o jego członkowstwie w Informacji Wojskowej (późniejszym WSW).
W pozostałych kwestiach zgadzam się z Edwardem - Stan Wojenny to była próba zastraszenia społeczeństwa i obrony stanowisk, które towarzysze raczej opuszczali niechętnie (nawet po 1989).
W pozostałych kwestiach zgadzam się z Edwardem - Stan Wojenny to była próba zastraszenia społeczeństwa i obrony stanowisk, które towarzysze raczej opuszczali niechętnie (nawet po 1989).
Uważam że generała Jaruzelskiego oraz innych żyjących członków WRON (np. gen. Siwickiego) należy osądzic. Sąd udowodni im winę albo nie udowodni. Prawda prędzej czy później zawsze wychodzi na jaw.
na początku grudnia IPN uruchomił specjalny serwis poświęcony stanowi wojennemu. W samą rocznicę stanu wojennego opublikowane zostały dokumenty, które wyraźnie pokazują, że nie groziła nam żadna interwencja - na prośbę Jaruzelskiego o pomoc wojsk sowieckich, otrzymał on wyraźną odmowną odpowiedź. Obawiano się rozpadu ZSRR, więc sprawę miał rozstrzygnać sam Jaruzelski. Ponadto inne państwa "bratnie" również obawiały się jakiejś interwencji w Polsce, nawet Kuba była przeciwko, obawiając się, że USA zaatakują Kubę, jeżeli ZSRR zaatakuje Polskę.zobacz tutaj
Uważam że generała Jaruzelskiego [...] należy osądzic. Sąd udowodni winę albo nie udowodni. Coś mi się wydaje, że nasze prawo chyba nie przewiduje odpowiedzialności karnej za niektóre z rzeczy, o ktore w myśl prawa PRL by można Jaruzela oskarżyć Ja nawet patrząc na Kodeks Karny, nie wiem z czego by go można dziś sądzić, dlatego się zastanawiam - jak ty go chcesz sądzić? Po prostu nie ma z czego Wszystko to jest tak pogmatwane, że od 19 lat nic się nie rusza - dlaczego? Nie dlatego, że nie ma zapału. Głównie dlatego, że nie ma prawa Ale jednak dalej są ludzie, którym mało. I jeszcze jednego procesu politycznego by chcieli Pomimo tego, że nie ma podstawy prawnej, krzyczą "SKAZAĆ"! "WINNY"!