wika
Gazeta Wyborcza ostatnio zastanawiała się do jakich polskich miast trafią relikwię Karola Wojtyły, gdy ten zostanie już świętym. Ta rzetelna gazetka podała iż do Polski trafią najprawdopodobniej kości JPII, a nie jak to chcą podobno wierni, serce.
Nie wspomnę tutaj już o braku jakiejkolwiek rzetelności oraz o wykazaniu się brakiem elementarnej wiedzy Gazety(może to wy mnie tutaj wyręczycie). W każdym razie fakty są taki iż ów publikacja wywołała swoistą burzę a także otworzyła debatę publiczną na ten temat. Onet.pl dziś zaproponował nawet sondę.. „czy jesteś za sprowadzeniem relikwii Jana Pawła II do Polski?”. Chyba już każda sprawa, bez względu na jej wagę musi zostać sprowadzona do roli plebiscytu.
Tak czy inaczej proszę was o komentarz do powyższego pomysłu.
Nie skupie się w tym temacie na dowalaniu Gazecie Wyborczej, bo uważam ze to trochę nie na miejscu, by w takim temacie szerzyć nienawiść czy też do niej nawoływać, więc napisze tylko co sądzę o samym pomyśle.
Rozumiem sentyment Polaków do papieża, i to ze chcieliby mieć go tutaj – chociaż w małej części – dla siebie ale to nie tak powinno wyglądać. Dla mnie niemoralnym jest wręcz wykrawanie z czyjegoś ciała serca, czy innego organu po to by przenieść je do innego kraju i potem czcić. Wykrawanie organów do celów takich, by uratować komuś innemu życie to osobna kwestia, żeby ktoś mi tutaj nie zarzucił
Sam pomysł więc dla mnie jest nie do przyjęcia, Polacy nie mogą sobie uzurpować prawa do ich ukochanego papieża, i jego ciało i wszystko co z nim związane winno –moim zdaniem – pozostać tam gdzie jego miejsce, czyli w Watykanie, czyli tam gdzie spoczywają ciała innych papieży.
Chyba nie ma potrzeby takich relikwii, by komuś oddać cześć, wyrazić szacunek. Dla mnie dużo lepszą rzeczą byłoby poznanie nauczania Jana Pawła II. Zbyt bardzo bowiem wszystko skupia się na tym, co zewnętrzne - pomniki, relikwie, koncerty, świeczki z okazji - ale za tym zewnętrznym blichtrem nic nie idzie. To wszystko jest takie na pokaz.
Zbyt bardzo bowiem wszystko skupia się na tym, co zewnętrzne - pomniki, relikwie, koncerty, świeczki z okazji - ale za tym zewnętrznym blichtrem nic nie idzie. To wszystko jest takie na pokaz. Bo niestety taki jest w większości polski katolicyzm - skupiony na pomnikach i innych "namacalnych" oznakach religii, zamiast podkreślać autorytet Pisma Świętego w sprawach wiary i życia, czy umacniać świadomość wiernych... Także sama kondycja Kościoła w Polsce jest fatalna. Coraz więcej ludzi odwraca się od tej instytucji. Ponad 90% Polaków deklaruje katolicyzm, a nawet połowa z nich nie praktykuje.
myślę, że jednak kondycja Kościoła nie jest tak fatalna, jak ją widzą niektórzy krytycy. I nie uważam, że to, co jest "prostą" wiarą jest aż takie złe. Owszem, dostrzegam słabości w rozumieniu niektórych prawd wiary, widzę, że czasem jest to tylko zewnętrzne podchodzenie do religii, a życie biegnie gdzieś obok. Ale widzę też ludzi, którzy żyją na co dzień tym co wyznają. I wcale nie jest ich tak mało. Wiarę trzeba też postrzegać jako pewien proces, w którym potrzebny jest czas pewnej dziecinności, euforii, zauroczenia, później wątpliwości, zniechęcenia - najważniejsze jest to, by człowiek się nie zatrzymał w poszukiwaniu. Tylko poszukiwanie daje pogłębienie. Samo intelektualne poszukiwanie to za mało. Potrzebne są te dwa skrzydła - wiary i rozumu. Wiara bez rozumu staje się zabobonem a rozum bez wiary prowadzi do rozpaczy.
A z drugiej strony ciekawe, że kiedy jakiś ksiądz mówi, że sakrament chrztu powinien być świadomą decyzją rodziców, że z tym się wiążą pewne zobowiązania i dlatego nie każdy może być ochrzczony, to jakież wielkie oburzenie wywołuje, bo odmawia. Niestety, często oburzają się ci, którym do kościoła dość daleko, ale czego się nie zrobi, żeby dołożyć. Po co zawierać małżeństwo sakramentalne, jeżeli nie zamierza się żyć według Ewangelii? Czy to księża ściągają na siłę do kościoła, by ktoś przyjął chrzest, bierzmowanie, czy zawarł małżeństwo?
Również jestem przeciwnikiem sprowadzenia relikwii papieża do Polski. Myślę że tego typu spekulacje medialne są nie na miejscu. Sami wierni najprawdopodobniej w znacznej większości są przeciwni takiemu rozwiązaniu.
Zgodzę się tutaj z Edwardem. Także drażni mnie ta powierzchowność ludzka w odniesieniu do dziedzictwa Jana Pawła II. Kolejne pomniki czy nazwy ulic są nam nie potrzebne. Prawda jest taka że bardziej potrzebne jest nam w Polsce przemienianie nauki Ojca Świętego w czyn niż relikwie.
Najgorsze jest to, że wielu ludzi chce zarabiać w ten sposób na papieżu. Relikwie w mieście to bowiem nowe rzesze turystów…
Z drugiej strony czy nie obowiązuje w prawie kościelnym taka klauzula iż ciał papieży nie wolno rozczłonkowywać?
Najgorsze jest to, że wielu ludzi chce zarabiać w ten sposób na papieżu. Relikwie w mieście to bowiem nowe rzesze turystów…
Z drugiej strony czy nie obowiązuje w prawie kościelnym taka klauzula iż ciał papieży nie wolno rozczłonkowywać?
Ale jak by się miało to prawo do tzw. " synodu trupiego " gdzie kler zbezcześcił ciało zmarłego prawie rok wcześniej papieża.
nijak, bo nie te czasy. Temat owego synodu został już poruszony w innym temacie.
Edwardzie, mógłbyś odpowiedzieć na to pytanie?:
Prawa jakiegoś, które by to określało wyraźnie nie ma, jest natomiast praktyka - tego się nie robi. Dziś za relikwie uważa się także rzeczy związane z osobą, a nie tylko fragmenty ciała czy kości.
Chociaż więc nie ma urzędowego zakazu, praktyka raczej zostanie podtrzymana także i w tym przypadku. Brak relikwii wcale nie przeszkadza w oddawaniu czci Bogu za pośrednictwem świętego.
A jako ciekawostkę warto dodać, że cały problem z rzekomą decyzją o sprowadzeniu relikwii do Polski spreparowała wszystko wiedząca GW, podając się na anonimowe źródła i zasięgając opinii na temat ewentualnego sprowadzenia relikwii wśród autorytetów. Cel był oczywisty - ośmieszyć.
nijak, bo nie te czasy. Temat owego synodu został już poruszony w innym temacie
Znaczy się teraz jest innny kościół niż tamten, nie ma żadnej ciągłości. Przecież tę ciągłość już 2000 letnią stale się podkreśla.
Prawa jakiegoś, które by to określało wyraźnie nie ma, jest natomiast praktyka - tego się nie robi.
A, czyli takie desuetudo Dzięki Edwardzie za odpowiedź
Co do ciekawostki - Szymek o niej wyżej pisał, poza tym wspominał jeszcze, że temat podchwycił Onet.
Kościół nie wyrzeka się swojej historii, także jej ciemnych kart i wiele razy za zło przeprosił. Ale porównywanie sytuacji dzisiejszej do historycznej ma się po prostu nijak. Poza tym sam fakt, że jakiś teolog czy filozof jest uznawanym autorytetem w Kościele, nie oznacza, że wszystkie jego poglądy są poglądami Kościoła. Tomasz z Akwinu działał w swojej epoce i na pewne poglądy trzeba patrzeć przez pryzmat epoki. Również przez pryzmat epoki trzeba patrzeć na trupi synod - bardziej były to rozgrywki pomiędzy rodami, aniżeli samo odniesienie do urzędu papieskiego.