wika
Niemcy zaproponowali wprowadzenie jednego podręcznika historii dla całej Europy. Pomysł budzi wątpliwości bo nie wiadomo kto i w jaki sposób odpowiadałby za jego treść, dobór tematów, etc.
Jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Czy jest to możliwe do osiągnięcia?
Czy jest w ogóle taki sens wprowadzenia zunifikowanego podręcznika?
kolejny bzdurny pomysł, ale cóż poradzić. Grozi to zupełnym usunięciem tresci, ktore z punktu widzenia Europy nie są dość istotne, a dla poszczególnych krajów tak. Ale może właśnie taki jest cel - Europejczyk - kosmopolita, bez korzeni w konkretnym narodzie
Mam dość ambiwalentne podejście do tego pomysłu. Za przemawia fakt, że na pewno pomogłoby to w kształtowaniu pojęcia o Europie poszczególnych krajów, które do tej pory patrzyły na nią przez pryzmat własnej historii, prowadziłoby to do złagodzenia zatargów i wzajemnej niechęci między ludnością. Zapewne także utemperowałoby egocentryzm niektórych krajów, których obywatele często uważają, że historia reszty Europy ich nie dotyczy, bo to wszystko ciemny lud który nie wiadomo dla czego nie chciał im się dać podbić.
Z drugiej strony nie wyobrażam sobie, by taki podręcznik mógł być dopasowany do standardów nauczania we wszystkich krajach. Nie od dzisiaj wiadomo, że Polska jeśli chodzi o poziom edukacji, zakres wiadomości podawany w kolejnych latach, jest w czołówce na naszym kontynencie - w takim wypadku polski nauczyciel miałby spory problem z pogodzeniem ogólnoeuropejskiego podręcznika z programem nauczania. Poza tym - jak pomysłodawcy wyobrażają sobie wprowadzenie takiego podręcznika? Przecież nauczyciele z tego co wiem mają spory wybór, i szkołom zwykle nie narzuca się, jaki podręcznik wybiorą.
Panowie i Panie...aż oczom nie wierzę.
Niemcy chcą nam ujednolicić historię w Europie?....toż to już u podstaw zakrawa na jakiś kiepski żart.
A mogę prosić coś więcej na ten temat?...
Chodzi mi o to kiedy to zaproponowano, gdzie lub w jakich okolicznościach?....no niebywałe!.
Pozdrawiam.
A mogę prosić coś więcej na ten temat?...
Wspólny podręcznik to pomysł kierowany do 27 państw UE. Pomysł zrodził się w niemieckim ministerstwie edukacji a autorkom jest pani minister Annette Schavan. Sama idea powstała, gdyż istnieje już taki podręcznik opracowany przez Francję i Niemcy. Wspólny niemiecko-francuski podręcznik do historii wykorzystywany jest przez młodzież licealną od września. Książka dotyczy dziejów Europy i świata po 1945 roku.
Niemcy chcą poddać pomysł stworzenia zunifikowanego podręcznika pod dyskusję, dlatego nie wiadomo jeszcze, jakiego okresu miałby dotyczyć i na jakich zasadach byłby wprowadzany do użytku w szkołach.
Rzecznik niemieckiego resortu edukacji Kristian Herbst, powiedział: "niech wszystkie kraje UE zastanowią się nad opracowaniem modelowego podręcznika historii. Taki podręcznik pomógłby wzmocnić europejską tożsamość".
Wiecie co? Cieszę się, że w tym roku zdaję maturę i nie będę się musiała uczyć z tego "wspólnego" podręcznika. Ten pomysł jest śmieszny i mam nadzieję, że nigdy nie wejdzie w życie. Jasnym jest, że poszczególne kraje będą chciały ukryć haniebne karty swojej historii. Powstały w ten sposób podręcznik będzie żałośnie okrojony o ważne treści! W takim razie co zostanie nam do nauki? Będziemy uczyć się o samych wspólnotach integracyjnych Europy? No nie wyobrażam sobie czegoś takiego...
W ankiecie zaznaczyłem NIE… aczkolwiek moja opinia jest tak:
Jeżeli ów podręcznik był napisany przez jakąś grupę historyków – o wysokim prestiżu z delegacjami ze wszystkich państw itd. i byłby on wdrażany powoli np. na początku w 1000 szkołach w całej UE to jestem za… pamiętajmy jednak, że musiałby być ten podręcznik napisany przez wybitnych historyków z całej europy! Dlaczego tak mówię? Bo historia jest wszędzie taka sama – fakty to fakty! Tylko ich interpretacja jest różna!
A zaznaczyłem NIE bo jak na razie nie ma takiej ekipy która by to zrobiła…
Ale może właśnie taki jest cel - Europejczyk - kosmopolita, bez korzeni w konkretnym narodzie
Bardzo prawdopodobne, że to jest jeden z powodów tego pomysłu. W końcu nie od dziś kreuje się wizerunek Europejczyka-kosmopolity,
Moim zdaniem jest to zbyt karkołomny pomysł.
Po pierwsze dlatego, że gdyby to był podręcznik dla całej Europy to znalazłyby się tak same ogólniki - jestem ciekawa jak specjaliści z różnych krajów dogadaliby sie jakie wydarzenie umieścić w książce a jakie nie, bo przeciez nie sposób umieścić tam wszystkiego.
Po drugie musiałby chyba jeszcze powstać oddzielny podręcznik w każdym kraju do nauki historii o ojczyźnie.
Jak dla mnie pomysł ma małe szanse na przejście więc chyba nie ma sie czym przejmować
Mozna by rzec cuda na kiju
Za mogłoby przemawiać to, że jak dotąd zbyt zwraca się uwagę na historie poszczególnych państw, niewiele mówiąc o procesach dotyczących całego kontynentu, o wzajemnych powiązaniach danych wydarzeń - żadne państwo nie jest politycznie samowystarczalne, i duży sens miałoby mówienie o spójnej historii Europy. Ułatwiłoby to uczniom zrozumienie wielu spraw.
Nie zgadzam się też, że kreowany jest wizerunek Europejczyka - kosmopolity. Spójrzmy, jak Unia dba o lokalny folklor, o kulturowe dziedzictwo każdego kraju. Obawiam się, że jeśli w dalszym ciągu próby zacieśniania wspólnoty będą się spotykać z tak histerycznymi reakcjami, to cały projekt spełznie na niczym.
Nie zgadzam się też, że kreowany jest wizerunek Europejczyka - kosmopolity. Spójrzmy, jak Unia dba o lokalny folklor, o kulturowe dziedzictwo każdego kraju.
folklor tak, bo jest niegroźny, można go tolerować. Ale niektóre sprawy są wprost wypierane, uznawane za niemodne lub niemile widziane. Patriotyzm nazywany jest nacjonalistycznym szowinizmem, faszyzmem itp.
Patriotyzm nazywany jest nacjonalistycznym szowinizmem, faszyzmem itp.
Nie chcę wszczynać kłótni ale powiedz mi, kto go tak nazwał? Z tego, co wiem, owszem, ta druga postawa jest tępiona, ale nikt nie myli jej z umiłowaniem własnego kraju.
Osoby nie umiejące odróżnić patriotyzmu od nacjonalizmu należy ponownie odesłać do szkoły.
Czy ten podręcznik ma się tyczyć tylko okresu powojennego czy również lat wcześniejszych? Jeżeli tylko powojennego to oczywiste jest chyba, że uczniowie uczyliby się z niego tylko w ostatniej klasie a nie przez wszystkie. Jeżeli ten podręcznik miałby obejmować także IIWŚ to obawiam się, że Niemcy mogliby zatuszować fakty z tejże wojny, bo jak wiadomo fakty nie przemawiają za integracją... Podsumowując-na razie nie zostawiam mojego głosu, jak będzie więcej wiadomo to wtedy to zrobię :) Pozdrawiam
Nie chcę wszczynać kłótni ale powiedz mi, kto go tak nazwał?
chocby tak zwane środowisko opiniotwórcze skupione wokół GW i radia TOK FM
Ten podręcznik niczego nie zmieni. Np. Niemcy i tak będą myśleli, że upadek komunizmu to jedynie upadek muru berlińskiego. Po co marnować pieniądze europejskich podatników?
Nie mogli się porwać na mniej kontrowersyjną epokę, np. starożytność?
chocby tak zwane środowisko opiniotwórcze skupione wokół GW i radia TOK FM
Proszę o cytat lub choć parafrazę.
problem polega na tym, że nie odbywa sie to na zasadzie mowienia wprost, a na zasadzie lansowania pewnych postaw, pewnych wzorców itp. Ale nie zamierzam rozmawiać na takim poziomie dyskusji, na jaki chcesz ją sprowadzać. To wszystko, co mam do powiedzenia. A GW czytalem od jej początków do zeszłego roku, więc jakis obraz lansowanych wzorców posiadam.
Po pierwsze dlatego, że gdyby to był podręcznik dla całej Europy to znalazłyby się tak same ogólniki - jestem ciekawa jak specjaliści z różnych krajów dogadaliby sie jakie wydarzenie umieścić w książce a jakie nie, bo przeciez nie sposób umieścić tam wszystkiego.
Proponuje zajrzeć do książki W. Dobrzycki "Historia stosunków międzynarodowych 1815-1945"... po lekturze takiego podręcznika ma się wiedzę bardzo szczegółową dotyczącą całego świata (w danym okresie ale to podręcznik akademicki)...
Rzecz w tym, że taki podręcznik da się stworzyć ale objętościowo byłby wręcz ogromny, co wymagałoby równie dużej ilości godzin historii - około 10 na tydzień co jest raczej nie możliwe... A dla uczniów nie lubiących historii byłoby udręką...
Totalna bzdura i tyle. Całkowicie nie zgadzam się z tym pomysłem. To tylko okazja do wyrzucenia z umysłów ludzi niewygodnych faktów. Niemcy mordy w czasie drugiej wojny światowej, Francja i Anglia całkowta nieporadność w stosunku do Hitlera, ucieczka spod Dunkierki, nie wypełnienie sojuszu w 1939 przykłady można mnożyć... Przypomina to czasy gdy książki w Polsce były pisane na podstawie jedynie słusznej wykładni z Moskwy. Poza tym nie wierzę że UE przetrwa najbliższe 20-30 lat. Więc po co ta próba tworzenia wspólnej przeszłości?. Nie lubię Wierzejskiego ale to akurat przytocze jego jedno z niewielu mądrych zdań:" Przyszłość może my pisać razem ale przeszłości nigdy"
Niemcy zaproponowali wprowadzenie jednego podręcznika historii dla całej Europy. Pomysł budzi wątpliwości bo nie wiadomo kto i w jaki sposób odpowiadałby za jego treść, dobór tematów, etc.
Jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Czy jest to możliwe do osiągnięcia?
Czy jest w ogóle taki sens wprowadzenia zunifikowanego podręcznika?
Dla mnie idea wprowadzenia jednego podręcznika do historii dla całej Europy jest przerażająca... Myślę, że w dyskusji przytoczono już tyle argumentów "na nie", że nie będę się powtarzał, ale po prostu wydaje mi się ten pomysł, podobnie jak 90% ankietowanych niezbyt dobry...
Jest to kolejna próba tworzenia jednego państwa Europejskiego, nauczanie patriotyzmu nie do swojego kraju tylko do UE. Wystarczy, ze we wszystkich krajach będzie sie uczyć obiektywnie historii świata w tym Europy i to wystarczy.
Na szczęście UE jeszcze w ogóle nie istnieje jako podmiot prawny dopóki nie powstanie konstytucja europejska.
No właśnie...każde państwo...mimo tego, że jest członkiem UE musi w pewien sposób zachować pewną autonomię....nie możemy mieć wszystkiego jednakowego....pewne rzeczy można uwspólnić, ale historia każdego kraju jest inna i w każdym państwie należy historii uczyć osobno...owszem historii powszechnej dałoby się nauczyć wszystkich jednakowo...ale po co np. uczyć się panowania królów hiszpańskich Polakowi i odwrotnie...
pewne idee, tendencje, problemy, zarówno polityczne, społeczne, czy gopodarcze dotykaly całej Europy. Każde państwo w różny sposób sobie z nimi radziło, inaczej często rozwiązywało, ale poszukanie pewnych wspólnych źródeł i takie spojrzenie na historię Europy nie jest chyba złe. Również poznanie kultury europejskiej niczym złym nie grozi - co najwyżej może dac pelniejszy obraz. Przy takim podejściu do podręcznika europejskiej historii jestem jak najbardziej za, pod warunkiem jednak, że będzie to podręcznik uzupełniający, a nie wypierający własne. Z natury rzeczy bowiem pewne zagadnienia właściwe tylko dla danego regionu, kraju nie byłyby w nim uwzględnione.
Oczywiście, istnieje obawa, że taki podręcznik może także spłycać pewne zagadnienia, przedstawiać zagadnienia w innym świetle, czy też wprost wykrzywiać. Stąd prace winny iść w kierunku jasnego opracowania kryteriów takiego podręcznika, określenia zakresu zagadnień i tematów. Plusem takiego podręcznika mogłoby być np. ukazanie jakiegoś problemu z punktu widzenia wielu narodów czy państw. Nie jest powiedziane, że spojrzenie polskiej historii jest właściwe, a innych krajów błędne - może być po prostu inne. Takie ukazywanie nawet drazliwych spraw uczyłoby krytycznego patrzenia na historię.
Chociaż osobiście jestem bardzo sceptyczny, to staram się dostrzegać i plusy, i minusy.
Z tego, co wiem, nikt nie mówił o unifikacji programu nauczania historii w całej UE, nikt nie proponuje fałszowania historii, zacierania śladów holocaustu, dyskredytowania AK czy też mówienia o bitwie pod Grunwaldem jako o klęsce.
Zgadzam się z szanownym Edwardem, że są pewne elementy wspólne dla historii całego kontynentu, i ogarnięcie ich jakimś wspólnym punktem widzenia może być ważnym krokiem do zrozumienia naszej wspólnej historii.
Inna rzecz, że wielu Polakom wyznającym rodzaj mesjanizmu czy też patrzących na swoją ojczyznę jak na kraj altruistów i bohaterów wiecznie podbijanych zdradą, przydałaby się mała dawka świadomości ciemnych kart w historii Polski. Boimy się, że wszyscy inni dookoła będą fałszować historię -a może boimy się, że mogłoby to doprowadzić do upadku wizerunku Polski w naszych oczach jako kraju, który nigdy nie był agresorem, którego dowódcy zawsze byli wspaniałomyślni...
Upieram się w twierdzeniu, iż wspólny podręcznik nie jest potrzebny a może okazać się szkodliwy dla państw narodowych. Ostatecznie historii uczą nie podręczniki, a nauczyciele i to oni powinni być obiektywni w prezentowaniu historii. Podręczniki w każdym kraju powinny być obiektywne, zawierać program nauczania historii narodowych oraz powszechnej bez wdawania się w narodowe "racje". W USA naucza się przede wszystkich historii Ameryki, a w małym zakresie historii powszechnej, i co? Jest to chyba najbardziej patriotyczny naród. Owszem przeciętny Amerykanin ma mizerną "wiedzę ogólną" ale za to jest specjalistą w swojej dziedzinie i to jest najważniejsze dla gospodarki.
Takie plany UE to nic innego jak propaganda, mająca na celu powstanie państwa europejskiego, z polityką regionów. Wyrógowuje się tu państwa narodowe. Koniec końców będzie podręcznik nauczających historii jako takiej, która od wieków zmierzała do powstania UE jako ukoronowania historii.... Ale na szczęście wcześniej UE zbankrutuje, lub przemieni się w konfederację państw o luźnym handlu z minimalnym aparatem urzędniczym.
Ostatecznie historii uczą nie podręczniki, a nauczyciele i to oni powinni być obiektywni w prezentowaniu historii.
Tym samym zaprzeczasz sam sobie. Zresztą obawiam się, że część osób biorących udział w tej dyskusji (podobnie jak nasz genialny minister edukacji) nie rozumie idei tworzenia wspólnego podręcznika. Nikt nie chce tutaj pisać nowej, europejskiej historii. Podręcznik ma stanowić jedynie swego rodzaju uzupełnienie, element ukazujący więź między narodami Europejskimi. Niestety szanowny wicepremier Giertych najwyraźniej nie wie na czym polega integracja europejska, nie mówiąc już o tolerancji i stąd jego co najmniej dziwne zachowanie podczas ostatniego spotkania ministrów edukacji.
Na koniec dodam jeszczę, że pomysł stworzenia wspólnego podręcznika popiera wielu polskich historyków (chociażby Henryk Samsonowicz).
snemies,
To, że mają uczyć zgodnie z jakimś programem nauczania nie oznacza, że każdy nauczyciel uczy tego samego, taka jest rzeczywistość
I tym nauczycielom którzy nie przestrzegają skrzętnie i lojalnie owego programu nauczania, należą się duże ukłony, gdyż pomimo wielu zmian i nowelizacji, jakie wprowadzono do naszej nauki historii po 1989r. - w wielu szkołach (a podobno nawet i uczelniach), nadal uczy się rzeczy, durnych, przebrzmiałych, nieaktualnych, zakłamanych.....
Jeśli więc jest tak, że nasi nauczyciele i wykładowcy uczą tego co trzeba....a nie tego, co "należy"....to kłaniam im się do ziemi.....
Jeśli zaś mowa tu o tych, którzy nadal uważają że - "Lenin jest wiecznie żywy?"...(jak to za moich czasów bywało) - to nie traćcie czasu na taką historię....w tym przypadku z pewnością - "nie szkoda róż, gdy płonie las".....
Pozdrawiam.
Niemcy zaproponowali wprowadzenie jednego podręcznika historii dla całej Europy.
Jakie jest wasze zdanie na ten temat? Moim zdaniem taki podręcznik to bardzo dobry pomysł tylko, że w praktyce nie wykonalny Spójrzmy na dzisiejsze książki do nauczania - pierwsze działy: ludzie pierwotni, Mezopotamia, Babilonia, Egipt, Grecja i Rzym są w zasadzie uniwersalne. Nie sądzę również żeby były większe kłopoty z ustaleniem wspólnej wizji podręcznika dla okresu średniowiecza i nowożytności. Kłopoty zaczynają się gdzieś od XVII wieku - wtedy zaczynają się prawdzie problemy. Jak opisać np. powstanie Chmielnickiego? Bunt czy zryw narodowowyzwoleńczy? I tak dalej. Napoleon - twórca zjednoczonej Europy czy tyran i najeźdźca? Według mnie musiałyby i tak powstać 2 podręczniki - jeden "unijny" dla historii powszechnej i drugi dla naszych rodzimych dziejów. Nie wyobrażam bowiem sobie sytuacji, w której polscy uczniowie nie wiedzieliby kto to był Bolesław Chrobry, czego dokonał Kazimierz Wielki lub jak nazywał się ostatni król Polski.
Jednej rzeczy jestem pewny - polscy przedstawiciele muszą w tych pracach bardzo mocno uczestniczyć. W innym wypadku, może nie dojdzie do zakłamań w stylu, że nie istniały obozy zagłady itp., ale może nastąpić marginalizacja roli Polski w historii Europy. Już teraz Niemcy utrzymują, że "jesień ludów" z 1989 roku zapoczątkowali Niemcy i obalenie "muru berlińskiego", a Czesi , że "aksamitna rewolucja". O Solidarności i "okrągłym stole" cisza.
dużą szansą dla polskiej historii jest to, że w takim wspólnym podręczniku znalazłyby się treści dotyczące naszej historii. Dziś w wielu państwach o Polsce mówi się niewiele w podręcznikach, a potem mamy pretensje, że inni o nas nic nie wiedzą. A kiedy pojawia się szansa, by pewne karty polskiej historii wprowadzić do nauczania europejskiego, odbieramy to jako atak i coś niewłaściwego. Taki podręcznik ma na celu ujęcie najważniejszych zagadnień, problemów państw europejskich, tak by stały się one znane wszystkim.