wika
No właśnie - kim jest naprawdę ordynator kardiochirurgii ze szpitala MSWiA, doktor Mirosław G.?....
Wiemy doskonale że proceder łapówkarstwa w naszym kraju stał się od wielu lat jakby "chlebem powszednim" - jednak to co pisze się o "wyczynach" niejakiego Mirosława G. znacznie przerasta moją wyobraźnię z "dziedziny":
"Upadlanie ludzi przez upodlonych ludzi".
- czy waszym zdaniem ów kardiochirurg to tych upodlonych przez własną pazerność i brak jakichkolwiek skrupułów należy?....
- czy jest to kolejna ofiara nieludzkich pomówień wynikających ze zwykłej zazdrości, mściwości, wypatrzenia jego wrogów?....
Nie jestem, ani być nie chcę żadnym sędzią dla tego lekarza, ale nie mogę też przejść do porządku dziennego nad tym wszystkim czytając m.in. taki oto artykuł zamieszczony na jednej ze stron Portalu internetowego - Onet.pl.
Zechciejcie zwrócić uwagę na tytuł tego artykułu:
"Za mało zapłaciłam za życie mamy"
Ordynator kardiochirurgii ze szpitala MSWiA, doktor Mirosław G., może usłyszeć kolejne zarzuty. Do Centralnego Biura Antykorupcyjnego i prokuratury zgłaszają się kolejne osoby, które obciążają go zeznaniami.
Wczoraj "Fakt" ujawnił, że doktor nie tylko domagał się łapówek, ale żądał też seksu od bliskich pacjentów.
Dzisiaj dziennik opisuje historię matki 37-letniej Iwony S. z Warszawy, którą - według gazety - ordynator wyrzucił ze szpitala na bruk, ponieważ dostał zbyt małą łapówkę. - Tak właśnie Mirosław G. postąpił z moją matką. Tydzień po skomplikowanej operacji aorty wylądowała na dworze, w samej koszuli nocnej, pod cienkim szpitalnym kocem. Ja po prostu za mało mu zapłaciłam za życie mamy - mówi "Faktowi" Iwona S.
Jeśli w tym artykule jest choćby połowa prawdy, to dla tego człowieka (Mirosława G.) nie powinno być żadnej litości!.
Niestety, żyjemy w czasach gdy dominującą wartością są pieniądze, a wszystko inne traci sens. Przrytczony powyżej artykuł jest szokującym przykładem bezduszności i interesowności ludzi , którzy skladali przysięgę, że będą zawsze walczyli o życie ludzkie.
Powyższy przyklad nie jest niestety niechlubnym wyjatkiem. Było już kilka głośnych spraw potwierdzających smutny fakt, że życie ludzkie jest towarem do przehandlowania. Przypomnę tylko sprawę "łowcow skór" gdzie pracownicy służby zdrowia pomagali ludziom umierać by ich ciała sprzedać zakładom pogrzebowym.
Smutne, ale prawdziwe, godziwą opiekę medyczną dostaniesz jak zapłacisz.
O prawdzie tych słów przekonałam się niedawno, gdy moje dziecko dostało bardzo wysokiej gorączki. Chciałam zamówić wizytę domową, ale w przychodni stwierdzili, że nie ma takiej możliwości i dziecko z 40 stopniową gorącka może spokojnie przyjść do lekarza.
Mówi się, że nasza służba zdrowia jest chora, i to prawda. Jest chora na bezduszność, łapówkarstwo i postrzegania życia ludzkiego jak towaru.
Teraz wykryto kilka spraw, kilka osób poniesie konsekwencje swoich czynów ale ilu jeszcze takich lekarzy się nami opiekuje?
nie należy uogólniać. Z jednej strony na pewno pojawiają się nadużycia, ale są też lekarze, którzy swoją pracę wykonują z poświęceniem. I tych też nie brakuje. Dlatego sprowadzając wszystkich do jednego mianownika - służba zdrowia jest chora - krzywdzi się tych, którzy z poświęceniem, oddaniem, wykonują swoją trudną pracę i to za marne pieniądze.
- czy jest to kolejna ofiara nieludzkich pomówień wynikających ze zwykłej zazdrości, mściwości, wypatrzenia jego wrogów?....
Sprawa jest w toku, ale już słychać, iż prokurator dysponuje nagraniami, na których zawarte są dowody przeciwko doktorowi Mirosławowi G. Śledztwo objęło również wcześniejsze lata działalności tego lekarza wówczas, gdy pracował on w Krakowie w Szpitalu im. Jana Pawła II
Do tego był już postawiony przed sądem lekarskim gdzie zarzucono mu naruszenie etyki lekarskiej...
Czyli poczekajmy a zobaczymy w jakim stopniu mogą być to pomówienia , zazdrość a jakim konkretne zarzuty.
Uogólniać czy ładować wszystkich do jednego "worka" nie można Edwardzie, ale trzeba piętnować każdy taki łajdacki przypadek bynajmniej niekoncentrując się tylko na jednym lekarzu który właśnie na bezdusznym łajdactwie został przyłapany.
Wiemy wszyscy że ta grupa zawodowa od wielu lat przypomina szczelnie zamkniętą kastę uważającą się za szczególnych wybrańców których swoboda działania i poczucie niemal całkowitej bezkarności rozzuchwala ich coraz bardziej.
Ile odnotowaliśmy dotychczas takich przypadków kiedy to udowodniono poszczególnym lekarzom takie uchybienia jak: błędy w sztuce lekarskiej które popełnili będąc pod wpływem alkoholu. łapówkarstwo, wybiórcze traktowanie swoich pacjentów, ignorancję, lekceważenie zdrowia i życia ludzkiego......i co?...
A no właściwie nic - skończyło się na jakichś równie kpiarskich upomnieniach.
To środowisko musi samo zacząć się oczyszczać - inaczej podział na dobrych i złych lekarzy nigdy nie będzie możliwy, bo jeden drugiemu będzie psuł opinię swoim zachowaniem.
A tak nawiasem mówiąc...widział ktoś kiedyś złego lekarza?....przecież ów oskarżony Mirosław G. nie ma sobie również nic do zarzucenia.
Jeśli więc nasze prawo zechce wreszcie pokazać im że nie są oni ponad tym prawem, to jest cień nadziei że może wreszcie zaczną myśleć i zachowywać się jak na lekarzy, a nie na łapówkarzy przystało.
To co napisałem powyżej powinni dobrze rozumieć ci którym dane było się przekonać - co to jest zmowa milczenia z jednej strony?....i bezradność zwykłego człowieka z drugiej.
Pozdrawiam.
Ostatnio miałam okazje poznać sposoby działania lekarzy z moich okolic. Obydwie moje babcie były w szpitalu, a to jak je traktowano było okropne! Owszem dawały łapówki, nie było innego wyjścia... I te łapówki dostawali zarówno lekarze jak i pielęgniarki. Płakać mi się chce jak to wspominam. Babcia musiałam zapłacić pielęgniarce 50 zł za to żeby ta ją pokarmiła ponieważ ona sama miała rękę w gipsie. Lekarz interesował się tylko tymi pacjentami, którzy coś mu zapłacili. Na sali z moją babcią leżało 5 kobiet. Wszystkie "dawały w łapę" bo innego wyjścia nie było. Bardzo szybo nauczyły się realiów szpitalnych: nie zapłacisz, nie dostaniesz tabletko przeciwbólowej, nie posadzą Cię na wózek inwalidzki (sama będziesz musiała to zrobić). Jeżeli wszystkie szpitale są tak skorumpowane jak ten w którym leżały moje babcie to służba zdrowia naprawdę świetnie się ma, bo może ich płace nie są wysokie ale łapówki, które dostają niejednokrotnie kilka razy przewyższają ich legalna wypłatę. I jakoś nie mam nic do tego gdy pacjent w podzięce za dobrze wykonaną operację kupuje lekarzowi kwiaty i bombonierkę, to jest tylko przejaw uprzejmości. Ale kiedy ordynator przychodzi codziennie na salę i tylko odchyla kieszeń... Śmiać się czy płakać z tych wszystkich strajków pielęgniarek i lekarzy?
To też chyba było uogólnienie z mojej strony. Są i lekarze z "prawdziwego zdarzenia", i ich podziwiam za to, że potrafią oprzeć się wszechobecnej korupcji, tylko, że przychodzi taka chwila w której zastanawiają się co mają z tego ze nie przyjmują łapówek? I najczęściej dochodzą do wniosku, że nic. Straszne jest to, że młody człowiek decydujący się na studia medyczne pełen jest zapału, chce służyć ludziom, a po kilku latach staje się bezdusznym potworem, nieczułym na nic, tylko na ten miły szelest pieniędzy. Swego czasu była taka akcja pt. "Nie daję, nie biorę", kiedy nie tylko zwykli ludzie ale również lekarze chodzili w koszulkach z tym napisem. To takie miłe wspomnienie zeszłych lat, teraz niewielu ludzi mogłoby tak się ubrać.
Myślę horus, że nie jestem w stanie Cię pocieszyć tym, co teraz powiem.Otóż prawda jest taka, że w większości szpitali dzieje się podobnie. Korupcja kwitnie od najwyższych stanowisk po same salowe. Mamy chory system a walka z tą chorobą wydaję się z góry przegrana....
Otóż praca, którą wykonują z takim poświęceniem i w takich trudnych warunkach niejednokrotnie daje im satysfakcje i spełnienie.
Dzięki swojej wiedzy i niejednokrotnie bardzo wysokim kwalifikacjom pomagają chorym wrócić do zdrowia a to jest najwyższa nagroda dla ludzi, którzy obrali sobie taki zawód, jakim jest lekarz.
Zgoda, ale z drugiej strony... Satysfakcją nie nakarmią rodziny. Chociaż cz.ęsto uważają, że należy im się coś więcej niż pieniądze na życie. Czytałam wypowiedź pielęgniarki, która była oburzona, że nie stać jej na... kupno skórzanej kurtki dla syna! To już uznałam za przesadę!
A teraz coś na pocieszenie. Też musiałam ostatnio dużo bywać w szpitalu z bliską mi osobą. Chodziło o poważne operacje i muszę przyznać, że lekarz był świetny. Także pielęgniarki były życzliwe i pomocne. Bez łapówek! Oczywiście czekoladki były, ale dopiero przy wypisie.
Też musiałam ostatnio dużo bywać w szpitalu z bliską mi osobą. Chodziło o poważne operacje i muszę przyznać, że lekarz był świetny.
Bardzo współczuje i życzę pomyślnej rekonwalescencji .
Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na różnicę w zarobkach pomiędzy lekarzami, a pielęgniarkami, a te są wręcz przepastne.
Ponadto lekarze mają możliwość dorabiania w wielu miejscach naraz i mają płacone godziny nadliczbowe w znakomitej większości przypadków.
Godzin nadliczbowych przeważnie nie płaci się stażystom, gdyż ci postrzegani są jako wyrobnicy.
Znam kilka takich przypadków lekarzy, którzy pracują po kilkaset godzin bez przerwy, a wygląda to mniej więcej tak:
Pan doktor zaczyna pracę w początkach miesiąca od dyżuru na swoim oddziale, który trwa załóżmy planowe osiem godzin, potem zaczyna dyżur albo na Izbie Przyjęć, albo w Pogotowiu Ratunkowym, albo na tym samym oddziale, który to dyżur trwa do rana, czyli ok. !8-tu godzin.
Po dyżurze w Pogotowiu lub w Izbie Przyjęć, wraca na kolejne 8- godzin na swój oddział.
Jeśli miał nocny dyżur na oddziale, to ok. godz. 10-tej powinien mieć wolne.
Wówczas idzie do pracy albo do prywatnej przychodni, albo do prywatnej Kliniki, albo do swojego prywatnego gabinetu...potem znów zaczyna kolejną "rundkę".
Doszło do tego, że niektórzy z nich nie bardzo pamiętają, kiedy ostatni raz widzieli swoich bliskich na oczy.
Wyobraźcie sobie jak wygląda taki lekarz już po tygodniu takiej pracy w czasie, którego udało mu się przespać jedną noc we własnym domu?...a to trwa niejednokrotnie całymi miesiącami.
Pokażcie mi taki kraj i takie przepisy, które zezwalają na coś takiego?....
Pielęgniarka, która wykonuje tą najcięższą i najbardziej niewdzięczną pracę ma tylko gołą pensję w wysokości średnio ok 900PLN...i to wszystko.
Nie dziwcie się, więc jej frustracji, gdy próba odłożenia na skórzaną kurtkę dla syna przez kolejne miesiące kończy się tylko na marzeniach.
Można by tak jeszcze długo....ale, po co?....
Jak sami zauważyliście - ten system jest chory - i to bardzo!.
Ja uważam, że na tej "chorobie" w naszej Służbie Zdrowia komuś bardzo zależy.
Dziś potencjalnym pacjentom ponownie mówi się o jakimś "koszyku świadczeń"...żałosnym jest to, że owi "koszykarze" znów nie wiedzą, o czym sami mówią.
Prawda jest taka - w budżecie Służby Zdrowia brakuje pieniędzy, a z próżnego to i Salomon nie naleje...a jak już pojawiają się jakieś pieniądze, to ich marnotrawstwo jest wprost porażające.
Wbrew pozorom na tej naszej "biednej" Służbie Zdrowia niejeden "chytrus" obłowił się niewiarygodnie...przeważnie można go rozpoznać po "jękach" i "narzekaniu".....
No a pacjenci?....ci jak zwykle przypominają stado kangurów podskakujących tu i ówdzie....tyle, że z pustymi "torbami".
Pominąłem tu celowo ciężką pracę uczciwych lekarzy, bo ci żadnej zbędnej reklamy dla siebie nie potrzebują.
Oni podobnie jak i my próbują walczyć z patologią i pazernością swoich kolegów po fachu, ale podobnie dla nich, jak i dla nas jest to (jak do tej pory) jedynie przysłowiowa walka z wiatrakami.
Pozdrawiam.
Ja muszę się pochwalić, że w moim mieście postanowiono w tym roku, zamiast zbiórki na Wielką Orkiestrę, zrobić zbiórkę na miejscowy szpital. Sanok ma w tej chwili około 43 tys. mieszkańców, a do tej pory zebrano kwotę 80 000 zł. Wczoraj odbyło się uroczyste kwestowanie, były losy i koncerty. Dziś nastąpiło podliczenie pieniędzy, a datki nadal spływają. Za zebrane pieniądze planuje się kupić aparaturę do szpitala, który jest w naprawdę kiepskim stanie. Niektórzy pewnie źle popatrzą na to, że w moim mieście nie było kwesty z okazji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Cóż... Pan Owsiak wielokrotnie obiecywał, że moje miasto też coś będzie miało z całej tej akcji. Niestety tylko na tym się skończyło. Więc teraz cieszę się, że w końcu ktoś wpadł na pomoc żeby zrobić coś dla naszego szpitala, a nie dla klinik gdzieś tam.
Niektórzy pewnie źle popatrzą na to, że w moim mieście nie było kwesty z okazji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
A ja właśnie się z Tobą zgodzę! Uważam, że to był bardzo dobry pomysł. Ludzie zapewne chętnie nawet dawali, mimo że nie było to rozgłaszane w mediach, ponieważ dotyczyło to ich samych. W końcu każdy może trafić do szpitala...
A jeśli chodzi o pielęgniarki. Nie odmawiam im wyższych pensji. Chodzi mi tylko o to, że kurtka skórzana to naprawdę coś ekstra. I rozumiem, że suynowi może być przykro, ale to jest zły argument w sporze.
Ja muszę przyznać, że podczas pobytu w szpitalu miejskim w Rzeszowie, obsługa była naprawdę profesjonalna i nikt nie patrzył za tym żeby dać mu w rękę.
Natomiast w moim rodzinnym Sanoku, to jest już zupełnie inaczej. Dla przykładu przyszedłem ze skierowaniem na USG kolana (z przychodni specjalistycznej z Rzeszowa) i pani pielęgniarka powiedziała mi, że to jest płatne badanie( a w Rzeszowie w przychodni specjalistycznej przyjęli mnie bez problemów ze skierowaniem z Sanok), wtedy podniesionym głosem wytłumaczyłem pani pielęgniarce, że to skierowanie niczym się nie różni od sanockiego, i że w Rzeszowie nie chcieli ode mnie pieniędzy i przyjęli mnie bez problemów mimo, że skierowanie było z innego miasta. Na to pani powiedziała że w takim razie na USG muszę czekać 2 miesiące bo tylko jeden lekarz może mi je zrobić! Skończyło się na tym, że pojechałem do Rzeszowa na to badanie.
Po operacji kolana (w Rzeszowie), przyjechałem na ściągnięcie szwów do Sanoka( okres Bożego Narodzenia) i Sanocki ortopeda na początku nie chciał mi ich ściągnąć !! Musiałem czekać 45 min na szanownego pana ortopedę któremu zająłem 3 min( z wypisaniem zwolnienia z w-f).
PS Nie warto chorować w Sanoku. Złamiesz sobie kość w Sanoku nie jedź składać jej do Sanockiego szpitala. ( koledze kciuka składali 3 razy ).
dida88,
Nie warto chorować w Sanoku. Złamiesz sobie kość w Sanoku nie jedź składać jej do Sanockiego szpitala. ( koledze kciuka składali 3 razy ).
To co piszesz dido88 powinno być już dawno ścigane przez prokuraturę - żaden lekarz nie może wykazywać się taką indolencją i ułomnością w wykonywaniu swojego zawodu.
Ponadto, Sanocka Służba Zdrowia nie może w swoich zawodowych poczynaniach różnić się właściwie w niczym od pozostałych naszych palcówek medycznych.
Wszystko jednak zależy od tego, jak pacjenci w danym Szpitalu czy rejonie pozwalają się traktować.
Dopłaty do usług medycznych są raczej dość przejrzyste - reszta zależy od świadomości pacjentów.
Jest rzeczą nieludzką by żądać za standardowe usługi medyczne jakowychś łapówek czy innych podobnych gratyfikacji...to skandal, a nawet zwykłe łajdactwo!!! (pomimo nędznych wręcz zarobków w polskiej Służbie Zdrowia).
Może spróbujcie Szanowny dido88 postępować tak:
- jeśli żądają od was jakichś dopłat - to zawsze proście o rachunek potwierdzony pieczątką samego dyrektora tegoż Szpitala (ZOZ-u)...
- jeśli w ogóle takowy rachunek ktoś z miejscowych pracowników Służby Zdrowia wam wyda?...to prześlijcie kopię tego rachunku do regionalnego oddziału NFOZ...
Myślę że ta podła i bezczelna farsa hańbiąca w wielu przypadkach faktyczny obraz naszej polskiej Służby Zdrowia, skończy się szybciej dla tych "dorobkiewiczów" niż wam się wydaje....czego wszystkim Sanoczanom życzę!.
Pozdrawiam.
Wtedy nie zapłaciłem, mam swój rozum (i język) . Ale niestety są ludzie którzy płacą za to co im sie należy. Dla przykładu mój wujek chodzi do ortopedy raz na miesiąc po środki przeciw bólowe i czasem ściąganie wody z kolana, za każdym razem płaci 50 zł żeby lekarz przepisał mu receptę. Jak nie zapłaci to lekarz mówi że nic mu nie jest i parzy w okno.
Pomijając wszystko dochodzę do wniosku, że nasze społeczeństwo samo sobie wychowało tak lekarzy( za komuny ser i masło, a teraz pieniądze). Szkoda że teraz bez łapówki nie mogą się normalnie leczyć(są oczywiście wyjątki i krzywdą z mojej strony było by wrzucać lekarzy, szpitali do jednego worka). Teraz potrzeba kilkudziesięciu lat żeby wyplenić korupcję z szpitali.
Najśmieszniejsze jest to że 80% lekarzy ma prywatne gabinety, gdzie zarabiają dodatkowe pieniądze(do tego nie opodatkowanych).
Śmieszy mnie to że lekarze wołają tak często o podwyżki, najczęściej ordynatorzy i tacy co zarabiają przyzwoite pieniądze. A młodzi robiący specjalizację (zarabiający 900 zł na rękę) siedzą cicho!
Dla mnie zastanawiające jest to że do wielkiego strajku lekarzy doszło całkiem niedawno po sprawie doktora Mirosława G.
Oczywiście nie wrzucam wszystkich do jednego worka, ale niestety korupcja wśród lekarzy jest ogromna. Oczywiście, że wiedza oraz doświadczenie powinna być dostatecznie wynagradzana, ale zastanówmy się: kiedy lekarze zaczęli walkę o swoje zarobki?
"Elita służby zdrowia" zaczęła zdawać sobie sprawę że funkcjonariusze CBA mogą posługiwać się tzw. "kontrolowaną łapówką". Teraz większość zastanowi się czy przyjąć "prezent w kopercie". Jednak ciężko odzwyczaić się od dodatkowych pieniędzy.
Dopiero teraz lekarze zauważyli ile zarabiają?
Czyli dla większości lekarzy bardziej wygodne były "nieoficjalne dochody"?
Ps. Ja nie znam biednych lekarzy (oczywiście że tacy istnieją), większość z tych lekarzy których znam ma pobudowane okazałe domy, jeżdżą drogimi limuzynami etc. Oczywiście to wszystko pochodzi z tych biednych pensji.
Marcyś,
Dla mnie zastanawiające jest to że do wielkiego strajku lekarzy doszło całkiem niedawno po sprawie doktora Mirosława G.
Może jest to jakiś zbieg okoliczności, ale sedno sprawy pozostaje takie samo, podobnie jak ten nieco zawoalowany aspekt całej tej szamotaniny jaki lekarze chcą nam przekazać poprzez ten pożałowania godny strajk....
A ów przekaz wg mojego rozeznania brzmi mniej więcej tak:
"Wara wam od nas i naszych lewych dochodów!
My chcemy oficjalnie po 7,5 tys. PLN - reszta to nie wasza rzecz!".
W tym kraju nawet dzieci nie wierzą w ubogie pensje lekarzy, a standard życia owych "biedaków" (co z przykrością trzeba stwierdzić), stawia ich w rzędzie pospolitych kłamców i jest niegodne przedstawicieli tak chwalebnego i pięknego zawodu.
A przecież rozwiązanie tego niekończącego się sporu jest niemal banalnie proste - wygląda jednak na to, że ten spór pomiędzy lekarzami, a kolejnym rządem ma mieć właśnie taki charakter.
W tym kraju nawyki komunistycznie tkwią w niektórych ludziach jeszcze bardzo głęboko i pora zacząć to zmieniać, inaczej zawsze będziemy (w tym przypadku dla lekarzy) niczym, ponad "chodzące portfele", zaś ich szacunek do nas będzie zależał tylko od zasobności naszego portfela.
W całym tym kiepskim teatrze obłudy denerwują mnie najbardziej owe pogróżki lekarzy pt.
- zwalniamy się z pracy i wyjeżdżamy z kraju....
No i niektórzy składają swoje zwolnienia...na ręce przewodniczących swoich Związków Zawodowych - toż to żałosna farsa
Znam niejeden taki przypadek, gdzie lekarze szybko wyjeżdżali robić błyskotliwe kariery w swoim zawodzie zagranicę i jeszcze szybciej wracali wściekli, załamani, zdegustowani...
Otóż jak się później okazywało w znakomitej większości przypadków, w krajach które miały być dla powyższych czymś w rodzaju współczesnych Edenów, starczyło dla nich pracy tylko w przyszpitalnych kuchniach czy kotłowniach gdzie ich przeważnie zatrudniano.
Powodem takiego poniżenia było to, iż dyplomy polskich lekarzy, pielęgniarek czy położnych, nie były nostryfikowane w prawie żadnym kraju UE, dlatego wartość zawodowa w/w była jaka była.
Dziś (o ile mi wiadomo), też nie jest rewelacyjnie pod tym względem.
Dlatego tym, którzy grożą nam wyjazdem za granice kraju, chciałoby się powiedzieć - szerokiej drogi! - bo wartość lekarza który nie chce uczciwie pracować we własnym kraju jest prawie taka sama, jak tego który wyjechał.
A pieniądze o które tak walczą?....tych chyba zawsze będą mieli za mało.
P.S.
Oczywiście mówimy tu o lekarzach zwyrodnialcach, tak więc uczciwi nie mają się o co obrażać - w końcu nie są to rzeczy wyssane z palca.
Pozdrawiam.
W tym kraju nawyki komunistycznie tkwią w niektórych ludziach jeszcze bardzo głęboko i pora zacząć to zmieniać, inaczej zawsze będziemy (w tym przypadku dla lekarzy) niczym, ponad "chodzące portfele", zaś ich szacunek do nas będzie zależał tylko od zasobności naszego portfela.
to nie nawyki komunistyczne, ale jak najbardziej kapitalistyczne. Byłbym skłonny przyznać rację premierowi, który mówi, że towarzystwu chodzi o sprywatyzowanie słuzby zdrowia, czy raczej uwłaszczenie, ta forma jest lepsza. Czyli przejąć za darmo co lepiej wyposażone szpitale.
A najśmieszniejsze jest to, że strajk krytykuje jeden mój kolega. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ów kolega popierał jak najbardziej strajk prowadzony przez tych samych ludzi pod tymi samymi hasłami w połowie lat 90-tych, bodajże za rządów Cimoszewicza.
A jak chcą wyjeżdżać? Droga wolna, zawsze możemy wydać więcej zezwoleń dla lekarzy zza Buga. Tańsi i wcale nie gorsi.
[quote="Roman P."]
Moja koleżanka trzy lata temu miała bardzo ciężką operację neurochirurgiczną. Guz na pniu mózgu wielkości pięści. Jest połowicznie sparaliżowana. Operował znakomity neurochrurg.
Tylko co z tego. Na oddziale zarażono ją gronkowcem. W rezultacie nie mogła przejść rehabilitacji.
A co do opieki.
Gdy leżała na oddziale wewnętrznym, LEKARZ który ją prowadził powiedział mi taką historię. Na oddziałach onkologii mają na pacjenta tygodniowo 1000 złotych. On dostaje 200 zł. Więc beznadziejne przypadki rakowe, są wysyłane na oddfziały wewnętrzne, aby nie zaśmiecać sobie statystyki.
P.S
Sumy które podałem nie są być może prawdziwe, ale proporcje tak.
Na oddziałach onkologii mają na pacjenta tygodniowo 1000 złotych. On dostaje 200 zł. Nie do końca rozumiem, do czego odnosi się to 200 zł. Do zarobków? Leczenie chorych na nowotwór jest bardzo kosztowne i nawet powinno przekraczać wielokrotnie wynagrodzenie lekarza, jeśli ma dawać szanse na wylecznie pacjenta. Bo wbrew pozorom nowotwory można leczyć. A jest to takie drogie, ponieważ medycyna wciąż odkrywa coraz skuteczniejsze sposoby, a nowości zawsze są drogie.
Wipsania,
Bo wbrew pozorom nowotwory można leczyć. A jest to takie drogie, ponieważ medycyna wciąż odkrywa coraz skuteczniejsze sposoby, a nowości zawsze są drogie.
Zgadza się Wipsanio - na przykład Amerykanie mają już szczepionkę przeciw nowotworowi wątroby która jest skuteczna w 100%.
Ciekawym w tej naszej światowej walce z rakiem jest to, że niedawno odkryto, iż choroba popularnie zwana rakiem jest niczym innym, jak pewnego rodzaju zmutowanym wirusem którego zaczynamy już w dużym stopniu opanowywać.
Co więcej - naukowcy i lekarze światowej sławy twierdzą już niemal, że za jakieś 12 - 15 lat światowa medycyna nie będzie miała co leczyć, bo wyręczy ją w tym w prawie w 100% farmakologia czy różnego rodzaju współczesne terapie z użyciem najnowszych rozwiązań współczesnej techniki.
Na pewnego rodzaju ironię losu zakrawa fakt, że odkrywamy na powrót to, o czym mówili już uczeni węgierscy bodaj w początkach lat 80-tych, albo nawet jeszcze w latach 70-tych.
A twierdzili oni właśnie, że poszczególne odmiany nowotworów są poszczególnymi odmianami wirusów których Węgrzy nie potrafili wówczas ani dokładnie rozpoznać, ani tym bardziej leczyć, ale jak dziś widać szli w dobrym kierunku, na co nikt wówczas nie zwracał szczególnej uwagi...a szkoda!.
Jeśli zaś chodzi o lekarzy którzy próbują nam wyliczać jakieś dziwne, własne koszty leczenia, to powiem tak;
Każdy lekarz leczy przede wszystkim za nasze - za swoje leczyć zdarza mu się niezwykle rzadko...
I może niech tak zostanie - wówczas i wstyd dla niejednego z nich będzie mniejszy...no i nie będzie tego "dyskomfortu" w okolicach nadgarstków na który to "dyskomfort" tak bardzo uskarżał się ostatnio niejaki doc. Mirosław G.
A przecież człek tak obeznany w łapówkarstwie jak w/w powinien wiedzieć, że ABW to nie Służba Zdrowia i na delikatności im nie zbywa.
Pozdrawiam.
Leczenie chorych na nowotwór jest bardzo kosztowne i nawet powinno przekraczać wielokrotnie wynagrodzenie lekarza, jeśli ma dawać szanse na wylecznie pacjenta.
Przy nowościach pacjenci onkologiczni mogą skorzystać z szeregu badań, w których uczestniczą dobrowolnie. Badania takie oferują firmy farmaceutyczne. Na podstawie statystyk stwierdza się, że w dużym procencie u chorych na nowotwory obserwuje się całkowitą remisję. Badania te są niezastąpione dla wielu oddziałów onkologicznych zważywszy na fakt w jakiej znajdują się kondycji finansowej. Wiele szpitali przystępuje do nich bez namysłu, bo jest to ogromna pomoc dla chorych jak i dla samej nauki.
RA
I może niech tak zostanie - wówczas i wstyd dla niejednego z nich będzie mniejszy...no i nie będzie tego "dyskomfortu" w okolicach nadgarstków na który to "dyskomfort" tak bardzo uskarżał się ostatnio niejaki doc. Mirosław G
Przypadek Mirosława G. wzbudza wśród lekarzy ogromny wstręt i obrzydzenie szczególnie wśród uczciwych i pełnych poświęcenia. Myślę niestety, że nie raz przyjdzie się zawstydzić, bo podobnych specjalistów jest znacznie więcej, a jest to tylko kwestia czasu, kiedy ponownie usłyszymy o czymś podobnym.