wika
Coś mnie ostatnio naszło.
Nawet do tego stopnia że obejrzałem już dwa filmy z Seagalem, którego zwykle mieszam z błotem, ale tu nei chodzi o to żeby film był dobry, chodzi mi o specyficzny klimat ery VHS. Takie filmy mógłbym oglądać nawet z lektorem i z niewyraźnej zjechanej kasety
Co w tej kategorii byście polecili?
Chodzi mi szczególnie o filmy nieco mniej znane niż klasyki jak Die Hard czy Lethal Weapon, ale ogólnie rzecz biorąc w tej kategorii gatunkowej czyli - policjanci/strzelaniny/kopaniny etc.
Ja póki co przymierzam się do obejrzenia "Showdown in Little Tokyo" z Dolphem Lundgrenem, Brandonem Lee i Cary Hirouyki Tagawą który skraca tu o głowę roznegliżowaną blondynkę przy użyciu katany
Poza tym jestem na etapie Seagalowskim :]
PS> zainteresował mnie np taki "Red Scorpion" z Dolphem, nie widziałem tego nigdy, ktoś coś wie na ten temat ?
Jeśli chcesz durnej, ale fajnej rąbanki z klimatem, to oczywiście Punisher z Dolphem jest niezastąpiony. Wielka trójca filmów z Seagalem - wiadomo (mnie się Wybraniec śmierci nie podobał, nie uznaję go za czwarty dobry film Stiwena). Liberatora też można obejrzeć, szczególnie dla największej pomyłki obsadowej świata, czyli Tommy Lee Jonesa w skórzanej kurtce. Ale naj, naj, najklimatyczniejszy film sensacyjny lat 80-tych to oczywiście niezapomniany COBRA - mroczny, brutalny, no i ze Sly'em.
Już kiedyś o tym pisałem, ale nie mogę nie wspomnieć o jednym z moich ulubionych filmów: "Anioł zagłady".
Niestety jest trudno dostępny, ale kumpel posiada go na vhs (dystrybutor: jakiś z kosmosu ) więc miałem to szczęście widzieć go już chyba 5 razy.
Kino klasy B na najwyższym poziomie, rozkładające na łopatki dialogi, kultowe sceny walk no i Maria Ford, posiadaczka chyba największych sutków w branży.
Punishera z Dolphem i Cobrę oczywiście znam doskonale. Filmy z Seagalem mam już upatrzone Za to o tym co podał Mierzwiak nie słyszałem, ale co się tu dziwić, nikt poza Mierzwiakiem o tym nie słyszał, pewnie dlatego ma 10/10 na filmwebie
48 Hours - klasyka! Uwielbiam go, to chyba mój ulubiony duet policyjny i najlepsza rola Murphego
Black Rain - niezła sensacja z Douglasem w roli głównej, dwaj nowojorscy policjanci kontra yakuza. Film spod ręki Ridleya Scotta.
Last Boy Scout - od dłuższego czasu poluję na ten film, podobno jest strasznie jajcarski. Reżyserował młodszy Scott, scenariusz napisał Shane Black (Lethal Weapon). Ktoś to widział?
Oczywiści, że widział. Lekki filmik sensacyjny z dużą dawką humoru jak zawsze u Shane'a Blacka. Bruce w najlepszym wydaniu, podobnie jak w Die Hard wiecznie z obitą mordą. Świetne teksty i ogólnie rozrywka w świetnym wydaniu.
Przykładowy tekst (z pamięci)
Rozmowa Willisa z Wayansem.
Willis - To może być niebezpieczne.
Wayans - niebezpieczeństwo to moje drugie imię.
Willis - a moje Cornelius... zabiję cię jak komuś powtórzysz
Jak dla mnie klasyka w tym temacie.
- Gdzie idziesz?
- Odlać się. Pomożesz mi? Lekarz zabronił mi dźwigania ciężkich rzeczy.
- Tym razem sobie daruję.
KLASUNIA.
Za to o tym co podał Mierzwiak nie słyszałem, ale co się tu dziwić, nikt poza Mierzwiakiem o tym nie słyszał, pewnie dlatego ma 10/10 na filmwebie Tak, tak, ta 10 to moja zasługa
Poczytaj opinie na imdb albo na amazonie, nie tylko ja uważam ten film za absolutną perełkę
Co do Last Boy Scout do dzis pamietam teksty Willisa w stylu: 'najpierw strzal w glowe, a potem pytanko jak leci' albo ' glowa czy brzuch?'.
"Głowa czy brzuch?" - PEREŁKA :)
Tekścik po pobudce w samochodzie. Willis patrzy w lusterko i mówi:
-Nobody likes you. Everybody hates you. You're gonna lose. Smile, you fuck!
albo
-The sky is blue, water is wet, women have secrets. Who gives a fuck?
10/10
Albo "Przechodziłeś ulicą i przypadkiem wbiłeś fiuta w moją żonę?"
'Nie mowie ze jest gruba, ale zdjecie na zakonczenie szkoly musieli cyknac jej z lotu ptaka.'
'Musialem ja obtoczyc w mace zeby znalesc mokre miejsce.'
Nie ma wała, kupuje DVD
Gieferg, nie wiem tylko, po co ten uśmieszek w tytule topicu. Taki jakiś asekuracyjny, jakby oglądanie sensacji w wydaniu starego dobrego Seagala było czymś nieprzyzwoitym.
Jeśli chodzi o bardzo późne lata 90, dokładniej 1999, dość niedawny obraz, i notabene mój ulubiony film, to polecam "Payback" (pol. "Godzina Zemsty"). Film z polotem, bardzo klimatyczny i pełen czarnego humoru. I jak tu nie kochać pana Portera z tymi jego 130 tysiącami ? W roli głównej Gibson.
Film nie tak znany jak Zabójcze cz inne tego typu, ale może nieco różniący się od tego o co pytasz. Nie mniej jednak jeśli chcesz dobre kino z tych dekad, to ja polecam.
Postać Portera notabene wyraźnie jest pierwowzorem przy tworzeniu późniejszego Maxa Payne'a, z gier Rockstara.
Co do zaś samego Seagala to wolę nie rozdrabniać się. Kiedyś może się to podobało, ale ile można. Chyba szczytową formę osiąga w Liberatorze 2. 2 godziny lansowania głównego mrocznego komandosa po stronie terrorystów, po czym przychodzi Ryback i przetrzepuje mu tyłek ot tak (+ te jakże zabawne wstawki "w kuchni jestem nie do pobicia" ). Oj jest taka lista aktorów, którzy z pewnych oczywistych przyczyn nie są i raczej nie będą przeze mnie doceniani...
Galahardzie, Mental o tym doskonale wie.
http://forum-kmf.fc.pl/viewtopic.php?t=1530
Payback to drugi po Heat najlepszy film jaki oglądałem w życiu. Ale to już zapewne wszyscy wiedzą :)
ja polecam znakomity Czarny deszcz Scotta. Mniej komediowy niż infantylna Cobra, super klimat, świetne aktorstwo - ogólnie - super kino :)
Romeck: Na razie nowym tu, jeszcze się uczę Ale zaraz przyswoję wiedzę z linku
W każdym razie Mental... wiesz, co dobre
EDIT:
Ok, doczytałem główny wątek z linku pełen respekt. Ja tam chwalę sobie najbardziej dialogi (boska scena rozmowy z Carterem czy z Fairfaxem ) i cięte teksty z tego filmu, no i główną postać.
Dość tego offowania, bo ja mógłbym o tym filmie (i o Cube) nawijać godzinami całymi, a wszyscy wiedzą o co chodzi, a Mental to już faktycznie na pewno.
Zdaję sobie z tego sprawę, podsuwam tylko link do ciekawych, ale jak zwykle przydługich wywodów Mentala.
Cube 1 też jest genialny :)
podsuwam tylko link do ciekawych, ale jak zwykle przydługich wywodów Mentala.
Zgadzam się - są zdecydowanie za długie; mógłby szczególnie skrócić swoje posty inicjujące temat.
Nowak, ty w ogole masz awersje do dlugich tekstow.
A ja będę bronił postów inicjujących temat by Mental: co jak co, ale większość piszących na forum mogłaby się od niego uczyć, przynajmniej w kwestii długości wstępniaków :)
Jakby co chłopaki, to ja żartowałem. Niech Mental nie obniża standardów!
Obejrzałem właśnie "Showdown in Little Tokyo" fajne
Brandon Lee i Dolph tworzą fajny duet. Jest sporo mordobicia, sporo strzelania, sporo cycków ucinanie głowy naćpanej blondynce, zarzynanie sumity w basenie, sushi podawane na nagich panienkach, pojedynek na katany itp. nie wiem jak ilością przekleństw bo na to po prostu nie zwracam uwagi. szkoda że cały film nie licząc napisów ma ledwie 70 minut.
Najlepszy tekst:
"Minako jest bezpieczna, ale tych dziewięciu musiałem zabić"
Najgorszy moment- - żenujący fragment w którym Lee chwali Dolpha za rozmiar...
nie wiem jak ilością przekleństw bo na to po prostu nie zwracam uwagi.
to do mnie :)
ja też nie zwracam uwagi, jeśli są. jeśli nie ma, to zwracam :)
Książek powyżej 300 stron też nie czytasz, bo za długie?
Nie liczą się oczywiście same strony, ale również wielkość kartek i druku. Przy klasycznym rozkładzie mało jest teraz 400 czy 500-stronowców, które by się dobrze sprzedawały (choć wiadomo, że są autorzy, którzy mogą sobie na to pozwolić bez uszczerbku na liczbie sprzedanych egzemplarzy). Ostatnio z beletrystyki (wolę raczej czytać literaturę faktu) przeczytałem 500-stronnicowca pt. "Akty Wiary" Segala, wiec nie mam jakis awersji do długich ksiązek czy tekstów (ale np. "Wojna i Pokój" nie dałem rady- po dwqóch tomach wymiękłem).
To, że ludzie wolą teraz krótsze teksty (akurat takie czasy) widać chociażby w kierunku ewolucji polskich tygodników (Wprost, Newsweek, a w mniejszytm stopniu Polityka), w których przeciętna długoścć tekstów w ostatnich kilku latach znacznie się skróciła.
O czym wy tu chrzanicie?
Ja nie wiem ja tu tylko sprzątam
To, że ludzie wolą teraz krótsze teksty (akurat takie czasy) widać chociażby w kierunku ewolucji polskich tygodników (Wprost, Newsweek, a w mniejszytm stopniu Polityka), w których przeciętna długoścć tekstów w ostatnich kilku latach znacznie się skróciła.
Pytanie tylko czy to dobrze, czy zle, bo wedlug mnie akurat zle.
Pytanie tylko czy to dobrze, czy zle, bo wedlug mnie akurat zle.
Jasne, że źle, ale właściwie to dużo rzeczy jest złych (np. za duzo pijemy, palimy itp.) i nic się na to nie poradzi. W Polsce b. duzo pracujemy - przeciętnie 2400 godzin w roku (np. w Holandii, Francji czy iinnych krajach starej UE nie wiecej niz 2000 godzin), więc naturalne jest, że nie ma tak dużo czasu na czytanie i że potrzebuujemy różnych specyfików (pobudzających i odurzajacych).
Przywolaj jeszcze statystyki o szybszej umieralnosci spoleczenstwa, zeby uzasadnic dlaczego wspolczesne teksty nie grzesza dlugoscia. ;)
Mnie nie interesuja przyczyny tego zjawiska, wiem jak jest, fakt, ze zdecydowana wiekszosc spoleczenstwa rzadko po ksiazki siega jest powszechnie znany. Chodzi o to, ze przecietnie wyksztalcony czlowiek powinien raczej doceniac wartosc slowa pisanego, a nie nawolywac do zmniejszania jego objetosci.
Przywolaj jeszcze statystyki o szybszej umieralnosci spoleczenstwa, zeby uzasadnic dlaczego wspolczesne teksty nie grzesza dlugoscia.
Po pierwsze, to umieralność to większa się mówi, a nie szybsza.
A po drugie, umieralność w Polsce się od co najmniej kilkunastu lat zmniejsza, a nie zwiększa, więc jesteś w błędzie.
Wreszcie po trzecie, jeżeli już bym uzasadniał krótkość tekstów, to raczej poprzez poziom wykształcenia lub właśnie tak jak wcześniej: poprzez średnią liczbę przepracowanych godzin lub ewentualnie jakieś zmenne niewymierne (tradycja itp.).
BUYAKASHA
Prośba do administracji/moderatorów o wykopanie offtopa w odpowiednie miejsce.