wika
Roman Giertych, zdaje się chcąc zyskać kilka punktów u rozwydrzonej anarchistycznej dzieciarni, próbuje wycofać się z projektu obowiązkowej matematyki na maturze.
Czy Waszym zdaniem, Szanowni Forumowicze, matematyka powinna być na maturze obowiązkowa, czy też ma (jak dotychczas) posiadać status przedmiotu opcyjnego?
Czy Waszym zdaniem, Szanowni Forumowicze, matematyka powinna być na maturze obowiązkowa, czy też ma (jak dotychczas) posiadać status przedmiotu opcyjnego?
Według mnie powinna być obowiązkowa, choć za nią nie przepadam.
Matematyka to przede wszystkim umiejętność logicznego myślenia, a to przydatne na każdych studiach i - przede wszystkim - w życiu.
Giertych może ma uraz - dostał z niej na maturze 3 :twisted: .
Nie każdy przeciwnik Giertycha to lewak, lewica sobie tylko protest przeciwko Giertychowi podpina pod swoje "sukcesy".
Szanowny Sznurze, napisałem o anarchistycznej dzieciarni; przypuszczam, że większość z nich nie ma pojecia gdzie jest lewo, a gdzie prawo; o kierunkach geograficznych nie wspominam. Natomiast sam bojkot był sterowany przez lewactwo.
Poza tym 19 - latkowie to już nie dzieciarnia.
Zauważ jednakże, że przewagę stanowili gimnazjaliści, którzy sami nie wiedzieli specjalnie o co idzie, ale podymić warto!
Zauważ jednakże, że przewagę stanowili gimnazjaliści, którzy sami nie wiedzieli specjalnie o co idzie, ale podymić warto!
No dobrze, ale mówimy o maturzystach.
Oczywiście, że nie tylko, ale matematykę - Królową Nauk - każdy obywatel legitymujący się świadectwem dojrzałości powinien trochę rozumieć.
No pewnie,że powinien, nawet więcej niż trochę. :lol: Ale - w moim przypadku tak było - matematyka dla wielu jest przedmiotem nudnym. I nie idzie tu wcale o zdolności do matematycznego myślenia. Matematyki sie nie uczyłem dużo, bo mnie nudziła, natomiast byłem bardzo dobry z chemii, fizyki.
Sznur,
No dobrze, ale mówimy o maturzystach.
Mówimy tu o maturzystach teraźniejszych i przyszłych - czyli o tej (jak to napisał franafta) rozwydrzonej młodzieży z dość dużym odsetkiem 13-to, 14-tolatków wśród powyższej.
Dziś problemem jest matematyka, jutro będzie j. polski, a po jutrze młodzież i dzieci rozrabiające na ulicach zażądają w ogóle zniesienia szkół i nauki w Polsce.
Jak ja słyszę że dzieci w tym kraju chcą mieć swoje prawa we wszystkim, to mi ręce opadają....a czego będą żądać gdy przyjdzie pełnoletniość i trzeba będzie zacząć martwić się samemu o siebie?....
A może by tak uchwalić i wprowadzić w życie ustawę która każdemu maturzyście bez względu na to czy ją zdał, czy nie, będzie gwarantowała od razu prawo do emerytury?....w końcu nauka też wyczerpuje.
To jest właśnie jeden z tych „elementów” wychowywania naszych dzieci w pełnej świadomości, bezstresowo i tym samym bezkarnie…efekty można już zobaczyć na ulicach.
Ja nawet nie zadaję pytania – co 13-to, 14-tolatki robią na ulicach w czasie zajęć szkolnych…to widać po porozwalanych koszach na śmieci, rozbitych szybach, połamanych ławkach…..słowem, młodzież domaga się „swoich” praw.
Takie i podobne „prawo” odbiło się już niejednokrotnie na grzbiecie niejednego rodzica któremu nastoletni syn czy córka już stawiają tzw. „fizyczne warunki” (czyli leją starych zgredów po łbach)…a dzieci bić nie wolno, bo prawo zabrania.
Tu w górach jest jeszcze na szczęście inaczej – dlatego z niemałym politowaniem patrzymy na to, co dzieje się w wielu zakątkach tego kraju.
Wracając do tematu.
To jest chyba pewnego rodzaju reguła że, jeśli ktoś ma umysł humanistyczny, tedy niemal z zasady żaden matematyk z niego nie będzie – i odwrotnie.
Powyższe stwierdzenie nie tyczy tylko szczególnie utalentowanych zwanych też geniuszami – ale ilu ich jest?....
W niektórych szkołach istnieje już podział na kierunki czy profile nauczania.
Chodzi mi o klasy o profilu: sportowym, matematyczno – fizycznym, polonistycznym, ogólno – humanistycznym czy (jak słyszałem), biologiczno – chemicznym….no może trochę za dużo tych kierunków wymieniłem, ale to tylko przykład.
Ponadto trzeba uściślić jeszcze nauczanie tzw. podstawowych przedmiotów maturalnych które jednoznacznie trzeba ustalić.
Do owych przedmiotów maturalnych nie zaliczałbym jednak matematyki, gdyż (co być może potwierdzą Panowie franafta i Edward), tego przedmiotu większość uczniów w chyba każdej potencjalnej klasie uczy się właściwie z przymusu – a to żadna nauka.
Jednak o powyższym ewentualnym podziale, nowelizacjach czy zmianach nie może na miłość boską decydować ucząca się młodzież w imię jakichś wyimaginowanych własnych praw których i tak przestrzegać nie będą!.
Tak więc wg mnie - matematyka jako przedmiot obowiązkowy na maturze – zdecydowanie NIE…zaś matematyka jako przedmiot dodatkowy – JAK NAJBARDZIEJ…jeśli oczywiście ktoś w tym przedmiocie czuje się mocny.
P.S.
Martwią mnie te ustępstwa czy ich zapowiedzi ze strony min. Giertycha.
Jeśli pójdzie na coś takiego, to chyba może się już w ogóle pakować i dać sobie spokój z polityką, gdyż wg mnie owe „bunty” i żądania naszej młodzieży to tylko czubek góry lodowej…a nie masz żałośniejszego ministra od tego, któremu wszyscy stawiają jakieś warunki pod którymi powyższy się tylko ugina.
Pozdrawiam.
Ja uważam, iz matematyka powinna być przedmiotem obowiązkowym z kilku powodów.
1. Wcale nie jest prawdą, iż humanista nie musi znać matematyki. Sam zaliczam się do "humanistów" matematyke zdawać musiałem. Co wiecej zdałem i nie narzekam.
2. Każdy styka sie w życiu z podstawami matematyki. Wcale nie są to jakieś niewyobrażalnie trudne zadania. Obliczyć procent w banku, podatek czy powierzchnię działki każdy po maturzę MUSI umieć. Niestety zetknąłem się z tym, że z takimi zadaniami mieli problemy maturzyści z technikum ekonomicznego. Maturę nie daję się w prezencie na nią trzeba zasłużyć
3. Matematyka jako jedyna nauka uczy myślenia logicznego w kategoriach abstrakcyjnych co tez uważam za przydatne. Właśnie tą logikę można wykożystać choćby w badaniach historycznych. Natomiast ucząc się logiki na samej historii uczysz się pewnych wzorców. Tak więc konsekwencje pewnych wydarzeń a nawet ich interpretacja może być błędna jeśli zastosyjesz się do wyuczonych wzorców.
4. Nie jest dla mnie zadnym argumentem, ze matematykę uczy się z przymusu i, że jest ona nudna. To kwestia nauczyciela aby lekcje były ciekawe a nie przedmioty. Odwracając sprawę dlaczego musiałem czytać Nad Niemnem, Lalkę czy Granicę przecież to nudne jak flaki z olejem. Więc może wogóle znieść maturę. Likwidując przedmioty i zmniejszając poziom matury do tego zmierzamy.
To pokrótce dlaczego jestem przeciw wycofaniu matematyki z matury.
Natomiast wybaczcie ale kompletną bzdurą są dla mnie teksty o anachizujących dzieciakach i lewactwie. Protesty przeciw Giertychowi organizowali przedewszystkim studenci i licealiści, lewactwo się jedynie podpieło. Natomiast uważam cos takiego za spłaszczanie tekstu i brak szacunku do przeciwników politycznych.
Czy ja mam za każdym razem nazywać Giertycha faszystą???
Szanowni rozmówcy.
Ja nie chciałbym być tu odebrany jako ten który tak nienawidzi matematyki że chce sugerować iż tego przedmiotu w ogóle nie powinno się uczyć – wręcz przeciwnie.
Uważam tylko że ów przedmiot jest dla wielu uczniów prawdziwym utrapieniem który nie powinien obowiązkowo straszyć jeszcze na maturze tych którzy nie potrafią się go należycie nauczyć.
Przecież o tym, czy uczeń w ogóle zostanie dopuszczony do matury decydują jego oceny z poszczególnych przedmiotów i nauczyciel które owe oceny mu wystawia.
Tak więc nie ma możliwości całkowitego nieuczenia się czegoś w szkole.
Chodzi mi o to że dla przykładu – Szanowny Buszmen który lubi matematykę, połknie ten przedmiot przygotowując się do matury.
Mnie przygotowania do obowiązkowej matury z matematyki zajmą kilkakrotnie więcej czasu, a to znacznie ograniczy mój czas na przygotowanie się do matury z innych przedmiotów, a tym samym moje szanse na zaliczenie tejże matury zmaleją do minimum.
Tak więc chodzi tu jedynie o jakieś zrównanie szans, a nie całkowite eliminowanie tego potrzebnego i użytecznego przedmiotu.
Co do owych protestów poruszonych przez mojego przedmówcę, to uważam że dzielenie naszej młodzieży na prawicowców, lewaków, anarchistów…itp. Jest pewnie określeniem na wyrost.
Jednak szkoły nie powinny dopuszczać do takowych incydentów – inaczej po co nam te wszystkie organizacje jak: ZNP, Kuratoria...a w końcu dyrekcja szkół czy nawet sami nauczyciele?...
Zawsze uważałem i uważam, że to nauczyciel winien dbać i walczyć o prawa ucznia, a nie odwrotnie.
Jeśli zaś chodzi o uczestników protestów i ich wiek, to są jednak dość liczne dowody na to, że w owych protestach brały udział również dzieci ze szkół podstawowych – niestety.
Jeśli chodzi o zachowanie się wobec owych protestów R. Giertycha, to w pewien sposób cenię tu jego rozsądek, a to dlatego że jednak zapanował na Młodzieżą Wszechpolską prosząc ich, aby nie wychodzili na ulicę.
Myślę że w ten sposób uniknięto wielu nieszczęść, a może nawet i ofiar wśród młodzieży.
Niestety – wielu panicznie nie lubiących Giertycha, odebrało to jako jego słabość.
Gdyby jednak stało się odwrotnie, to Giertych zostałby faszystą, mordercą…itp.
Dziwi mnie tylko jedno.
Otóż szkolnictwem w Polsce zajmowało się do tej pory wielu znawców, fachowców, ekspertów…i co?....nagle szkolnictwo zaczęło padać bo Giertych został ministrem?....
Myślę że problem naszego szkolnictwa jest tak stary jak ono samo – tylko dlaczego właśnie temu rządowi chce się dyktować wszelkie warunki?...
Może by tak wpierw rozliczyć tych którzy to szkolnictwo wrzucili niemal do rynsztoka, robiąc na owych reformach kokosowe interesy.
Oczywiście nikt nie deklasyfikuje matematyki jako przedmiotu zbędnego czy fakultatywnego. Matematyka jest bardzo potrzebnym przedmiotem, jej podstawy są niezbędne, by prawidłowo funkcjonować w świecie. To jest rzecz oczywista.
Natomiast matura to moment w życiu - przynajmniej ja tak to widziałem - gdzie człowiek chce dać z siebie maksimum możliwości intekektualnych.
Matematyka takiej możliwości wielu osobom nie zapewni, podobnie jak, dajmy na to - obowiazkowa historia.
Sprawa języka polskiego jest bezdyskusyjna - patent dojrzałości może otrzymać osoba, która potrafi komunikować się ze światem i interpretować podstawowe zjawiska kulturowe.
[ Dodano: Sob Lip 15, 2006 1:20 pm ]
Co do samej matematyki to nie przepadam za nią. Jednak nie jest dla mnie argumentem to, że jedni będą się jej uczyć dłużej, że jest utrapieniem dla uczniów itd. Matura to naprawdę nie prezent, a takie samo utrapienie może stanowić j. polski dla "nie humanistów". Bardzo mi przykro ale nie mogę się zgodzić z Szanownym Franftą co do "bezdyskusyjności" polskiego na maturzę. Pisać i czytać umie każdy po podstawówce (przynajmniej powinien) i jako tako z komunikacją nie powinien mieć problemów. Natomiast znajomość Trylogii czy Pana Tadeusza może się przydać danej osobie co najwyżej przy rozwiązywaniu krzyżówki. Czy oznacza to, że mamy zrezygnować z j. polskiego na maturze? Oczywiście, że nie. Mam nadzieję, że nie zrozumiecie mnie źle, poprostu staram się ukazać drugą stronę medalu. Ponadto w dziedzinie komunikatywności w wielu przypadkach matematyka stoi wyżej niż j. polski. Ponadto zaznaczam, że należy dobrać odpowiedni poziom z tego przedmiotu. Nie mogą to być całki itd., ale podstawowe działania użyteczne w życiu. Przynajmniej ja taką maturę zdawałem.
Co do Giertycha to jest chyba osobny topic. Poza tym nie wiem skąd bierzecie informację o tych dzieciakach. Napewno jakieś były, ale nie jest to powód by kontestować cał protest przeciw rządowi czy min. Giertychowi. Można się z nim nie zgadzać ale teksty o anarchicznych dzieciakach są nie na miejscu. Po pierwsze zawsze i wszędzie znajdzie się jakiś "dzieciak" po drugie sam widziałem takie manifestacje w Krakowie i nie wiedziałem żadnych "dzieci" poniżej 16 roku życia (no chyba, że bardzo przerośnięte). Każdy rząd miał swoją opozycję która była mu przeciwna więc nie rozumiem skąd pomysły, że ten rząd jest w specjalny sposób pokrzywdzony bo wszyscy są mu przeciwni. I kolejna sprawa to wyrażanie własnych poglądów i walka o swoje prawa. Póki co każdy w Polsce ma do tego prawo także uczniowie. Jeśli chcecie tego zabronić to pomyślcie co było kilkanaście lat temu i czy chcecie do tego wracać?
PS.
Z ostatniej chwili.
http://wiadomosci.onet.pl/1356568,11,item.html
Jak widać MEN pragnie jak najbardziej obniżyć poziom matury, choć matematyka ma być (czyżby szuka głosów przed najbliższymi wyborami u najmłodszych wyborców???)
Pozwolę sobie zacytować tu fragment artykułu podanego nam przez Szanownego Buszmena.
Przywołuję ten fragment po to, że by oszczędzić pozostałym tej żenującej „lektury”:
Roman Giertych potwierdził prasowe doniesienia, że tegoroczni maturzyści, którzy nie zdali jednego z przedmiotów, a mieli w sumie średnią powyżej 30 proc., dostaną świadectwo dojrzałości. O "amnestii" dla maturzystów pisała dzisiaj "Gazeta Wyborcza".
Jeśli to prawda – to brak mi słów moi Panowie.
W tym miejscu mogę tylko współczuć potencjalnym nauczycielom których całoroczna praca idzie w ten sposób na marne.
Wybaczcie to określenie, ale czy takie "zarządzenia" nie są po prostu wyrażaniem zgody na (nazwijmy to) "hodowlę idiotów"?.....no bo w takim razie po co się uczyć?.
P.S.
Ja jednak mam nadzieję że to powyższe, to jakaś złośliwa kaczka dziennikarska - piszę tak dlatego, bo nie mam w tym miejscu żadnego własnego wyjaśnienia...no chyba że czegoś tu nie rozumiem - i oby!.
Ja wrócę do wątku głównego - matematyka na maturze.
Uważam, że powinna być. Zgadzam się w tym punkcie z Buszmenem, że matura sprawdza podstawowe umiejętności. Przez tyle lat matematyka była obowiązkowa, potem ją zniesiono. Ale jakoś to pokolenie, która zdawało matematykę żyje i radzi sobie. Matematyka nie jest łatwa, ale żaden przedmiot tak naprawdę nie jest. Zgodzę się rónież, że nie chodzi o całkowanie, można odjąć nawet różniczki, ale pewien poziom powinien zostać.Dla kogoś możne być bardzo trudne uczenie się teorii literatury.
Matematyka na maturze? Oczywiście, że tak.
Choćby po to, zeby nie klecić zdań i wypowiedzi pozbawionych wewnętrznej logiki i spójności.
Jasne, że całkowanie i różniczkowanie znakomitej większości maturzystów do niczego się nie przyda. Ale umiejętność logicznego rozumowania i rozbioru tresci różnych, jak najbardziej tak.
A jedynym sposobem przymuszenia do poważnego podejścia do matematyki w szkole jest matura.
Uważam, że matematyka powinna być obowiązkowa na egzaminie maturalnym. Matematyka jest przedmiotem ścisłym, który uczy logicznego myślenia i wyciągania wniosków. Jest zawsze przydatna i wszechobecna. Na poziomie podstawowym jak najbardziej do nauczenia i wcale nie jest bardzo trudna, więc uczniowie nie powinni mieć z nią problemu. A jeśli nie będą w stanie, to co z tego? Zdanie matury nie jest przecież obowiązkowe i nie każdy musi ją zdać. A dalsze produkowanie nic-nie-umiejących humanistów nie jest w Polsce potrzebne. Polskiemu rynkowi potrzebni się specjaliści w naukach ścisłych, a nie przeciętni humaniści.
Dziękuję wszystkim siłom sprawczym, że nie musiałam obowiązkowo zdawać matematyki na maturze, bo byłoby mi bardzo ciężko. Nigdy nie byłam orłem w tej dziedzinie, podobnie jak w praktyce ze wszystkich ścisłych, raczej małym kurczaczkiem, który ledwo może od ziemi odfrunąć. W moim przypadku, gdybym miała zdawać matkę nauk na egzaminie dojrzałości, musiałam mniej czasu poświecić na to co rzeczywiście było mi potrzebne, czyli historii i językowi polskiemu. Znając siebie, jakoś nie mogłabym przełknąć tego, że "łaa jakoś to będzie z tą matmą, przecież i tak można nie zdać z jednego", i pewnie musiałabym ślęczeć nad tym, aby rozgryźć to w takim stopniu, aby nie splamić się w swoich oczach.
Na szczęście jednak los wybawił mnie od tego zaszczytu zdawania matematyki, z czego jest zadowolona niezmiernie.
Czy natomiast matematyka winna być obowiązkowa ?? z jednej stronny powinna, aby ludzie znali tę dziedzinę w stopniu podstawowym; ale z drugiej strony wiedząc, że takich kurczaczków jak ja z matematyki jest więcej, trochę współczuje maturzystom za których podjęto ten wybór i po prostu muszą zadawać to na maturze.
Dziękuję wszystkim siłom sprawczym, że nie musiałam obowiązkowo zdawać matematyki na maturze, bo byłoby mi bardzo ciężko. Nigdy nie byłam orłem w tej dziedzinie, podobnie jak w praktyce ze wszystkich ścisłych, raczej małym kurczaczkiem, który ledwo może od ziemi odfrunąć. Ładnie napisane Ja również nie zdawałem matematyki na maturze. Zdawałem starą maturę i nic na to nie poradzę - taki był wtedy system edukacji. Cieszyłem się, że matematyki nie było, bo nie czułem się nigdy mocny z tego przedmiotu. Gdybym jednak musiał zdawać, to bym się po prostu do ciężkiej pracy zabrał, bo poziom podstawowy - 30% to nawet ćwierćinteligentny indyk zda Dlatego nawet najsłabszy uczeń nie powinien mieć problemów.
Trzeba przypomnieć, że kiedyś owa matura z matematyki także była obowiązkowo, później nie wiedzieć czemu z niej zrezygnowano, by teraz znów do niej powrócić. Jakieś dziwne niezdecydowanie, które dla mnie było jak najbardziej na rękę
W zasadzie jeżeli człowiek musi wiedzieć co to za stwór Gombrowicz czy inna Boryna , to pasowałoby żeby wiedział jak rozwiązać podstawowe równanie. To jednak łatwo stwierdzić, wiedząc ze mnie już to nie obejmie i teraz mogę mądrzyć się, że faktycznie matematyka jest potrzebna, bo jest - ale ode mnie z daleka
Trzeba przypomnieć, że kiedyś owa matura z matematyki także była obowiązkowo, później nie wiedzieć czemu z niej zrezygnowano,
ależ wiadomo czemu zrezygnowano. Po prostu wyniki były tragiczne. Wtedy zresztą zawieszono na trzy lata skutecznie całą nową maturę i wrócono do starej, bo nową trzeba było poprawić. No i poprawiono tak, że jest jeszcze gorsza. Co ciekawe, w czasie kiedy wrócono do starej matury, okazało się, że najbardziej popularnych z wybieranych przedmiotów jest matematyka, która o dziwo jest zdawana. Na nowej maturze przynosiła największy pogrom. No, ale to już kwestia komisji maturalnych "swoich", które najpierw pomagały w rozwiązywaniu, a później jeszcze oceniały, by szkoła dobrze wypadła...
Co ciekawe, w czasie kiedy wrócono do starej matury, okazało się, że najbardziej popularnych z wybieranych przedmiotów jest matematyka, która o dziwo jest zdawana
Faktem też jest jednak, ze takowa matematyka wybierana była tylko przez tych, którzy sie nią interesowali i wiązali z nią jakąś przyszłość, no to trudno oczekiwać w zasadzie żeby się nie udała w ich przypadku. Teraz też w zasadzie chociażby historia jest zdawana przez tych, którzy ją wybierają, ale gdyby wprowadzić ją jako obowiązek nagle statystyki mogłyby sie popsuć.
byłoby to prawdziwe, gdyby nie fakt, że statystyki z matematyki, dotyczące jej zdawalności na maturze wypływały przede wszystkim z tzw. liceów profilowanych. Jednocześnie około 90% uczniów tych szkół wybierało matematykę jako przedmiot na starej maturze i ją zdawało. Poziom podstawowy matury nowej był w stosunku do zadań na starej maturze niższy, więc dziwić mogą takie masowe olśnienia na starej maturze. A ponieważ w szkolnym tygielku siedzę właściwie od 1996 roku, więc wiele "owych cudów" mogłem zobaczyć.