ďťż

wika

Jeśli można,to chciałbym prosić Szanownych userów aby opowiedzieli o swojej pierwszej przygodzie z historią.
Chodzi o to:
-kiedy tak naprawdę zaczęliście się nią interesować na poważnie.
-co lub kto was do tego skłoniło.
-na jaki dział historii zwróciliście szczególną uwagę.
-jaki okres historii fascynuje was najbardziej.

Zapraszam. :mrgreen:


Jako ze temat ten wynikl z naszych rozmow na inny temat, odwaze sie pierwsza odpowiedziec na Twoje pytania.

Trudno stwierdzic, zalezy co sie uwaza za powaznie. Ale starsze rodzenstwo zarazilo mnie zainteresowaniem dawnymi dziejami. Przede wszystkim historia Polski - królowie, rycerze, wojny. W szkole lubilam historie i mozna powiedziec, ze to juz bylo powazne ;) W piatej klasie zaintersowala mnie glownie mitologia. I tak dlugo nie bylam zdecydowana, czy bardziej strona literacka, czy jednak historia. W koncu stanelo na wydarzeniach, polityce i sztuce.No i moja miloscia jest Rzym. Zaraz potem... August (Tak, wiem Ra, Ty za nim nie przepadasz; podyskutujemy gdzie indziej na ten temat ;)). Tak wiec calosc jest polaczeniem historii, archeologii, historii sztuki i filologii klasycznej. Mozna dodac jeszcze numizmatyke, epigrafike, historie gospodarcza... Ale to juz mniej.
Historią zacząłem interesować się w czasie kiedy uczęszczałem do liceum..w podstawówce z historii byłem raczej przeciętniakiem i nie dbałem o to aby mieć dobtr stopnie.Krótko mówiąc nie pałałem ambicją.A co mnie skłoniło?W mojej rodzinie ojcec zaraził mnie historią,znał ją całkiem nieżle i czesto oglądaliśmy filmy o tej tematyce.Zadawałem mu pytania ,a on chętnie odpowiadał,''więc drążyłem...aż się zarażiłem''.Bardzo miło wspominam ten czas.Szczególną uwagę zwróciłem na martyrologie narodu polskiego iżydowskiego w czasie Drugiej Wojny Swiatowej.Pamiętam ciekawą anegdote z czasów wczesnej podstawówki kiedy to brałem do ręki kśiążke o Oświęcimiu....i czytałem,oglądałem te staszne zdjęcia..choć wówczas prawde mówiąc mało z nich rozumiałem.Ale miało to wielki wpływ na kształtowanie się moich zainteresowań.Inną sprawą było to ,iż moje miasto leży w pobliżu Obozu zagłady w Chełmnie i czesto odwiedzałem to miejce,a więc siłą rzeczy temat ten był mi bliski.Członkowie mojej rodziny zgineli w Treblince,służyli w konspiracjii.Wiec temat ten jest mi bardzo bliski.POza tym od jakiegoś czsu również historia polski wieku osiemnastego.
Moje spotknie z historią było chyba tak dziwne i pogmatwane jak ona sama.

Otóż jeszcze jako dziecko rodzice zabrali mnie kina na film pt."Faraon".
Z kina wróciłem dosłownie przerażony.Chyba przez tydzień budziłem się po nocach z wrzaskiem.
Co rusz śniły mi się te straszne sceny z pogrzebu Ramzesa XII(fikcyjnego zresztą).
Widziałem owe monumentalne budowle które mnie przytłaczały swoim ogromem.
Wreszcie scena zaćmienia słońca i surowa twarz arcykapłana Herchora,która nawiedzała mnie w snach.
To wszystko sprawiło że na wiele lat Egipt zniknął z mojej pamięci.
W szkole historia zawsze szła mi dobrze,ale uczyłem się jej bez większego entuzjazmu.
I kiedyś...zobaczyłem w TV film o skarbach faraonów,ich potędze,odkryciach...itd.
Jakiś archeolog pięknie i zajmująco opowiadał o tym wszystkim.
Od tej pory zaraziłem się wręcz Egiptem.Strach gdzieś pierzchnął,zaś w jego miejsce przyszła fascynacja.
Potem wgłębiałem się w inne tematy historyczne:Historia Prekolumbijska,Starożytny Rzym,II Wojna Światowa.....i tak zostało do dziś.

Jednak od samego początku pozostaje wierny faraonom i temu co stworzyli.

Pozdrawiam.


Witam!
U mnie fascynację historią wszczepił mi mój dziadek. Było to jak miałem jakieś 14-15 lat. Dał mi wtedy książkę "Paprocie zakwitły krwią powstańców". Tak już jakoś zostało do dziś że interesuje sie XX wiekiem a w szczególności ostatnią wojną światową. Efektem zainteresowań jest moja strona choć nie ukrywam że nie ejst ona wynikiem jakiejś mojej szczególnej fascynacji III Rzeszą a tylko chęcią pokazania prawdy na temat tego okresu. Prawdy która jak wiadomo często była naginania według potrzeb.
hehe ja historią interesowałem się prawie od zawsze. Pociągało mnie to, że historia to nie jest tylko kilka dat+wydarzeń; to jest życie! Historia jest jak wspaniały film, którego nigdy całego nie można obejrzeć, a na dodatek ciągle wydawane są sequele : ] Przecież dzień wczorajszy to historia i dzień jutrzejszy już niedługo również przejdzie do historii.

Ok, ok co innego zainteresowanie i pociąg, a co innego nauka : ] Historie na poważnie zacząłem poznawać w drugiej gimn. Skłoniło mnie do tego to, że wygrałem szkolny konkurs historyczne hmm : chyba "dzieje oręza polskiego w latach 1921-1945". To bylo takim impulsem, iskierka, ktora zaczyna sie przemieniac w ognisko, a mam nadziej pozniej w pozar ; P

doża chcesz wiedzieć
Jako doża chcę wiedzieć, co znaczy Twoje pytanie.
Czytam sporo ciekawych rzeczy dotyczących historii, bo mam taką pracę, ze należy to także do moich obowiązków, choc nie jestem historykiem. Naprawdę zawsze interesowałem sie życiem codziennym i historią kultury. Poza tym interesują mnie biografie postaci z różnych epok, zwłaszcza osób o trudnym usposobieniu. chcę poznać epokę, poczuć jej kolor, zapach. Zawsze myślałem, ze niezłym wynalazkiem byłoby wprowadzenie do kin wrażeń zapachowych. Jednak oprócz historii, a zarazem w niej interesuje mnie filozofia i literatura, najbardziej filozofia. W historii lubie nowatorskie poglądy, łamanie stereotypów. Zacząłem interesować sie historia niepostrzeżenie, późno, niedawno.
Hmm... u mnie to jest tak dziwnie - w przeciwieństwie do większości piszącej na forum nie jestem "historycznym manikiem" ze stertną literatury spejalistycznej, czasopis, kolekcji, itd...

W 6. klasie podstawówki miałem takiego nauczycila, co największą uwagę kładł na odwagę i patriotyzm (ndst za napisanie Polska od małej na sprawdzianie - nie przyjmował wytłumczenia o dys*** - "Pisz sobie cokolwiek z małej litery, ale Polska ma być zawsze z wielkiej"; 1 pytanie i piątka z odpowiedzi jak ktoś się zglosił na pierwszej lekcji, itd..). Potem zaczął zabierać nas do różnego rodzaju muzeów - począwszy od xxx wypadów na Wawel, kończąc na celach gestapo i Muzeum AK. To zainteresowało mnie, może nie tylko historią Polski, a dążeniem Polski do wolności i - przede wszystkim - polskim podziemiem.

Na forum zarejestrowałem się by się czegoś dowiedzieć i ewentualnie wypowiedzieć się na jakiś temat, a nie by początkować niekończące się spekulacyjne dyskusje poparte dziesiątkami źródeł :D.

W historii najmniej lubię wkuwanie dat - zdecydownie wolę znaćciągi przyczynowo-skutkowe i być w stanie powiedzieć, kiedy coś się m.w. działo (aczkolwiek warto sobie zapamiętać datę śmierci J.K. Chodkiewicza - np. na wypadek gdyby o.Edward chciał o to zapytać na rozmowe kwalifikacyjnej :P)
Ja zacząłem interesować się historią jakieś 7 - 8 lat temu, kiedy byłem w czwartej klasie podstawówki i zacząłem się jej uczyć. Od tego czasu zawsze ją bardzo lubiłem, i od tej klasy wraz z drugim fanem historii z klasy stawialiśmy się razem na każdym konkursie historycznym. Trwa to do teraz, zmienił mi się tylko partner. Ale pewnego rodzaju obsesja została. Przez ostatnie 4 miesiące w 4 dni tygodniowo nasze lekcje wyglądały tak:
- Borsuk ( kolejne moje przezwisko ), odwróć twarz.
- Ta?
- Zmiażdżyć cię?
- Dawaj.
I tu się zaczynała obustronna wymiana pytań z historii, wos-u i sportu :P

Skłoniło mnie do tego to, że wygrałem szkolny konkurs historyczne hmm : chyba "dzieje oręza polskiego w latach 1921-1945". To bylo takim impulsem, iskierka, ktora zaczyna sie przemieniac w ognisko, a mam nadziej pozniej w pozar ; P

Też brałem udział w tym konkursie (tylko że nie w kategorii gimnazjum)!
Ja historią zacząłem się interesować gdzieś od IV klasy podstawówki, wcześniej bardziej mnie ciągnęło do matematyki...Od tamtego czasu aż do dziś jestem wierny historii, która może nie jest moim credo, ale poświęcam jej sporo czasu.

Pozdrawiam!
Mnie ciągnęło bardziej do militariów niż do historii będącej przecież głównie zapisem dziejów okupionym koniecznością zapamiętania licznych nazwisk, miejsc i dat.

Kojarzyłem za to wszystkie wojny - kto walczył, z kim, o co, jaką bronią itd.
Podczas lekcji historii w momencie omawiania wojny zawsze się aktywizowałem otrzymując dobre oceny, a jak była mowa o polityce, gospodarce lub problemie poddaństwa chłopów to czytałem sobie inne strony szkolnego podręcznika...

-kiedy tak naprawdę zaczęliście się nią interesować na poważnie.
Na poważnie, nie pamiętam, ale miałem chyba 5 czy 6 lat.

TLM pisze/a:


Cała historia, a w szczególności historia gospodarcza.

A to mnie cieszy niezmiernie.

Właściwie chyba mało jest takich userów którzy interesują się historią gospodarczą na poważnie i dogłębnie.

Dlatego też cieszy mnie Twoja obecność na naszym forum.

Tak więc Drogi TLM, rozgość się, pisz i tym samym rozmawiaj z nami.

Powodzenia!.

Witam na historicusie.
Ja zacząłem się interesować historią w pierwszej klasie gimnazjum, wszsytko dzięki mojemu wychowawcy (historykowi), który poprostu ma talent do przekazywania wiedzy (która w jego przypadku jest bardzo spora). Ja najbardziej lubię epokę Napoleońską ale Starożytnością też nie gardzę.
Od podstawówki zasmakowałem się w Historii. Właściwie swoją "żyłkę" odkryłem czytając historyczne książki na temat II wojny światowej oraz militariów. Mój nauczyciel podstawówce odkrył na lekcjach moje zainteresowania, kiedy na jednej z lekcji nie zgodziłem się z jego tezami i wszedłem z nim w polemiki . Nauczyciel zapropnował mi udział w olimpiadach i chwała mu za to, dobrze że nie okazał się obrażony za to że niezgadzałem się z jego niektórymi wykładami. Muszę jeszcze dodac że mój dziadek był oficerem AK(zamordowany w UBeckim więzieniu), a pradziadek walczył w Niemieckiej kawalerii pod Verdun. Stryjek ojca natomiast cało uszedł ze Stalingradu(walczył w Wehrmachcie). Czy tradycyjne pokręcone losy Śląskiej rodziny.
Rzeczywiście, losy Twojej rodziny, Marcyś, są dość pokręcone. Ale przez to jakie ciekawe! Nic dziwnego, że tak się interesujesz XX wiekiem :)
Przyznaję, bogata historia rodzinna Marcyś

Właściwie sam nie wiem, kiedy tak naprawdę zacząłem się interesować historią. Myślę, że lubiłem ją od zawsze. Początki związane są pewnie z ilustracjami w wielu książkach poświęconych militariom (przeglądałem je, zanim nauczyłem się czytać). Później, w szkole podstawowej i gimnazjum historia interesowała mnie w sposób szczególny . Dzisiaj nie wyobrażam sobie bez niej życia. Pewnie i moja przyszłość będzie w pewnym stopniu związana z historią. Może uda się połączyć zainteresowania z pracą. W końcu o to chyba chodzi...

Przyznaję, bogata historia rodzinna Marcyś Wink Wink


U Bruna w rodzinie było podobnie, jak zechce to napewno coś skrobnie na ten temat .
Ja miałem dobrą nauczycielkę historii w podstawówce, która potrafiła zainteresować mnie i paru innych kolegów. Potem w liceum też miałem szczęście trafić na świetnego historyka, a potem zainteresowanie rozwijałem we własnym zakresie. I tak mi już zostało... :D

U Bruna w rodzinie było podobnie, jak zechce to napewno coś skrobnie na ten temat
Mój dziadek walczył w Wehrmachcie, a wujek w Waffen SS .
Ale czy to moja wina. :mrgreen:
Bruno, a mógłbyś nam pokrótce przedstawić, jaki szlak bojowy przeszli twoi przodkowie podczas DWS? Myślę, że to może być niezwykle ciekawa opowieść.

Mój dziadek walczył w Wehrmachcie, a wujek w Waffen SS .
Ale czy to moja wina

raczej wcielania do armii niemieckiej ludności Śląska nie można rozpatrywać w kategorii winy, zwłaszcza potomnych. Niemcy nie uznawali polskości Śląska, a ludność tam mieszkającą traktowali jako niemiecką, ktora uległa spolonizowaniu.
Edward,


Niemcy nie uznawali polskości Śląska, a ludność tam mieszkającą traktowali jako niemiecką, ktora uległa spolonizowaniu.

I taka była prawda Edwardzie.
Dlatego ślązacy byli do Wehrmachtu wcielani przymusowo.

W mojej rodzinie dwóch wujków (ślązacy) służyło w Wehrmachcie.
Jeden z nich posiadał stopień Unterofiziera, a drugi był zwykłym szeregowcem.
Obaj byli braćmi - ciocia zaś (ich siostra) współpracowała z miejscową Partyzantką.
Była czymś w rodzaju łącznika - zaopatrzeniowca.
Nosiła jedzenie partyzantom i przy okazji przenosiła meldunki.
Jako że rodzina z tytułu służby w niemieckim wojsku dwóch jej synów posiadała dość mocne dokumenty, nie musiała się za bardzo obawiać szczegółowych kontroli czy agresji ze strony Niemców – choć ryzyko wpadki zawsze było realne.
Owi wujkowie uratowali moją rodzinę góralską przed wywiezieniem do Obozu Koncentracyjnego.
Otóż chyba w 1943r. dowództwo czy też administracja niemiecka wydała zarządzenie (rozkaz) o wywozie do Obozów Koncentracyjnych wszystkich wyłapanych wdów wraz z ich rodzinami.
Mój dziadek zmarł w 1943r. zostawiając wdowę (babcię) z trojgiem dzieci.
Szczęściem jeden z moich wujków pracował na miejscowej poczcie i przeczytał owo tajne zarządzenie.
Szybko wysłano telegram do naszej rodziny na Śląsk z błaganiem o pomoc.
Pomoc nadeszła w ostatniej chwili.
Kiedy babcia ze swoimi dziećmi: moją Ś.P. mamą, jej siostrą i bratem stali już spakowani przy drodze, czekając na samochód którym wywożono ludzi na dworzec kolejowy – nadeszła depesza mówiąca o tym, że dwóch członków tej rodziny służy w Wehrmachcie.
Niemcy jak widać szanowali żołnierzy swojej armii, gdyż owa depesza wystarczyła żeby babcia ze swoimi dziećmi mogła wrócić do domu.

Moi wujkowie właściwie nigdy nie rozmawiali na temat swojej służby z pozostałymi członkami mojej rodziny.
Jednak mój szacunek do nich był i jest zawsze na najwyższym poziomie, gdyż zdaję sobie sprawę z tego że żyję też właściwie dzięki nim.

Nigdy też nie wstydziłem się i nie wstydzę, tego że owi członkowie służyli w armii wroga…bo i czego miałbym się wstydzić?...

Salve!.
Ciekawa jest Twoja historia, RA. A co do uwcielania Ślązaków, podobnie było z Mazurami i Kaszubami. Oni tez byli uważani za Niemców i nie mogli się "wymigać" od służby.
Od tego nie można się było tak łatwo wywinąć.
Mój dziadek uważał się za Austriaka, ale wiedząc że tam gdzie mieszkał Austrii nie będzie, był za Polską, walczył w dwóch powstaniach śląskich, brał udział w wyprawie Piłsudskiego na Kijów. W 1939 roku walczył w kampanii wrześniowej przeciwko Niemcom, potem się ukrywał. Ale jak długo można się ukrywać narażając całą swoją rodzinę gdyż jako powstańcowi groziła mu śmierć.
Pod koniec 1939 roku za namową znajomego Niemca ujawnił się podpisując volkschlistę jako czysty Niemiec, czyli volkschliste kategoria I ze względu na to że jego rodzina wywodziła się z Austrii. Wiązało się to jednak z wcieleniem na ochotnika do Wermachtu.
Walczył na froncie wschodnim był w Wehrmachcie rusznikarzem w stopniu sierżanta.
W 1945 roku jego jednostka została rozbita na Słowacji, skąd przez góry uciekł do Polski. Po zadenuncjowaniu go po jakimś tam czasie został przydzielony do grupy rozminowującej rejon Pszczyny.
A wujek o korym wspomniałem służył w SS Panzer Division " Totenkopf" ,ale o nim prawie nic nie wiem , gdyż to był zawsze temat tabu. Wiem że zginął pod koniec wojny.
Moje poważne spotkanie z historią ( no i przede wszystkim z literaturą) zaczęło się w podstawówce od lektury Mitologii Parandowskiego. Na sprawdzianie z tego działu bodajże w 5 klasie dostałem najlepszą ocenę i maksymalna ilość punktów.
A potem potoczyło się samo: Sienkiewicz, filmy wojenne itp. Miałem w podstawówce naprawdę dobrego historyka.
Historię swojej rodziny odkrywałem dopiero w szkole średniej. Dziadek z babcią po mieczu pochodzili z Wilna; ponoć mój pradziadek był oficyjerem carskiej armii. Natomiast rodzice mamy spod Lwowa. Ci ostatni poznali się zresztą na robotach przymusowych w Austrii; po wojnie nie mogli już wrócić do siebie, więc skierowano ich na pólnoc Polski (Górowo Iławeckie). Ja urodziłem się i mieszkałem w Olsztynie, a za żoną poszedłem na Mazowsze. Ech, dzieje!

Priwiet!
Wiekszosc szanownych Forumowiczów ma bogatą historię rodzinną. Może to jest jeden z powodów dlaczego nas tak interesuje historia.
U mnie dzieje nie są tak bogate. Owszem, wojna nie była lekka i moja Babcia ukrywała polskich żołnierzy. Ale mnie bardziej interesowały zawsze dawniejsze dzieje, I i II wojna światowa - już mniej.
Ja zainteresowałem się na lekcjach historii wszkole podstawowej... Miałem historię z p. Skadłubowicz rusycystka+historyczka rzadkie połączenie ale jak ktoś zna moje zainteresowania (studiuje na wydziale nauk historycznych... stosunki międzynarodowe... specjalizacja Rosja czyli robie to co lubie) to może się domyślić jaki wielki wpływ na mnie wywarła 1 nauczycielka!
Witam.

Odpowiedź jest prosta – szkoła podstawowa – VI klasa.
Temat – LWP. W VIII klasie zmiana zainteresowań na III Rzeszę Niemiecką, ze szczególnym uwzględnieniem SS i Waffen-SS, tak też już pozostało mi do dzisiaj.

Pozdrawiam.

Wiekszosc szanownych Forumowiczów ma bogatą historię rodzinną. Może to jest jeden z powodów dlaczego nas tak interesuje historia.
Mój pradziadek zginął w Bitwie nad Bzurą, brat dziadka służył podobno w Wehrmachcie (nie wrócił...), szwagier dziadka (tego samego) zginął w masowej egzekucji...

W dalszej rodzinie mam też uczestnika Verdun (po stronie pruskiej) i ochrzczoną przez Bieruta (de facto przez wojewodę).
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •