wika
Najstarszą i najprostszą metodą nurkowania, choć także najniebezpieczniejszą, jest nurkowanie na bezdechu. Opisywał ją już Homer, jednak nie stawia ona żadnych ograniczeń technicznych, więc zapewne była znana dużo wcześniej.
Starożytni fantazjowali także na temat innych możliwości utrzymania się przy życiu pod wodą - powstała min. legenda o tym, że Aleksander Wielki dotarł na dno Morza Śródziemnego w beczce, a Flawiusz Wegecjusz npisał traktat "Rei Militatis Instituta", w którym opisał min. technikę oddychania pod wodą powietrzem zgromadzonym w świńskim pęcherzu. Brak jednak jakichkolwiek wzmianek o zmianach ciśnienia, co świadczyć może o tym, że było to jedynie teoretyzowanie.
Genialny Lonardo daVinci nie mógł nie zastanawiać się nad tym, jak podbić morskie głębiny. Opracował projekt płetw nurkowych, masek i łodzi podwodnych.
Pierwsze prawdziwe próby zastosowania techniki w nurkowaniu miały miejsce na początku XVIIw. W 1616r. Franz Kessler skonstruował pierwszy dzwon nurkowy. Plan ten został udoskonalony w 1690 przez Edmunda Halleya, który skonstruował dzwon nurkowy z możliwością częściowej wymiany powietrza.
W 1775 opublikowano dzieło opisujące skafander nurkowy, brak jednak wzmianek o próbach zastosowania tego projektu. Cały czas trwały nieporadne próby opanowania problemu oddychania pod wodą. Dopiero badania A. Lavoisiera nad składem chemicznym powietrza i rolą tlenu w oddychaniu w 1780 rzuciły nieco światła na problemy nurków i załóg "łodzi podwodnych".
Już 3 lata później skonstruowano łódź podwodną, która nadawała się do użytku - "żółw" Davida Bushella wziął udział w przerwaniu blokady portu Nowy Jork.
W 1863 zbudowano pierwszą łódź podwodną z napędem silnikowym. W dalszy rozwój tej dziedziny techniki miał wkład Polak, Stefan Drzewiecki, twórca teorii śruby okrętowej.
W 1934 pojawił się batysfery - łodzie podwodne odporne na działanie wysokich ciśnień, służące do badań na dużych głębokościach (już w pierwszej batysferze udało się zejść na głębokość 923m). Dalszą eksplorację podwodnego świata umożliwiły batyskafy - działające od połowy XXw. niezależne pojazdy podwodne - w 1960 właśnie w batyskafie udało się zejść wgłąb Rowu Mariańskiego.
Nurkowanie bez specjalnej łodzi, umożliwiające nurkom wykonywanie prac pod wodą, było ważniejsze z technicznego punktu widzenia, lecz bardziej niebezpieczne. Od początku XIXw. pojawiały się coraz doskonalsze skafandry nurkowe - cały czas stawiano jednak na to, by nurek nie zamókł, zamykając go w kombinezonie wypełnionym w całości powietrzem, nie zwracano zaś uwagi na "chemię" nurkowania, która przez wiele lat była najpoważniejszą barierą do pokonania.
Nurkom pracującym w ciśnieniu powyżej 4 atm. (czyli na głębokości powyżej 30m) zaczyna zagrażać azot rozpuszczający się pod takim ciśnieniem w tkankach. Powoduje on dwa poważne problemy - narkozę azotową, czyli zatrucie dające objawy podobne do zatrucia alkoholowego i powodujące czasami nawet dziś, że beztroscy nurkowie zdejmują akwalungi czy ruszają w pościg za pięknymi rybami. Po drugie, przy szybkim wynurzaniu azot zaczyna gwałtownie uwalniać się z komórek, powodując efekt podobny do ich "zagotowania się", tworząc zatory w naczyniach krwionośnych i limfatycznych (choroba dekompresyjna).
W ciśnieniu powyżej 10atm. dochodzi także do zatrucia tlenem, którego ciśnienie parcjalne przekracza wtedy 10-krotnie ciśnienie parcjalne tlenu w powietrzu atmosferycznym i dwukrotnie ciśnienie parcjalne czystego tlenu w warunkach normalnych.
Gwałtowne zmiany ciśnienia powodują także rozedmę płuc, pękanie bębenków usznych czy też przemieszczenie gałek ocznych.
W 1878 Paul Bert rozpoczął badania nad fizjologia nurkowania, zaobserwowawszy u techników pracujących na głębinach w dzwonach - "kesonach" objawy choroby dekompresyjnej, którą nazwano wtedy chorobą kesonową. W 1906 stworzono pierwsze tabele dekompresyjne, pozwalające wyliczyć niezbędny czas wynurzania się w zależności od czasu i głębokości, na jaką się zeszło. Od lat 20' XXw. wprowadzano kolejne mieszanki zastępujące sprężone powietrze w głębokich nurkowaniach, a w latach 50' wprowadzono komory dekompresyjne, w których płetwonurek po zejściu na dużą głębokość może przez wiele dni normalnie funkcjonować, podczas gdy w stopniowo zmniejszanym ciśnieniu azot spokojnie opuszcza jego tkanki.
Osobnym problemem była wygoda nurkujących. Od początku prób schodzenia pod wodę stosowano duży balast, a nurkowie, zwani dziś nurkami klasycznymi, chodzili po dnie w ciężkich butach. Taką pozycję wymuszały także skafandry z doprowadzanym z powierzchni powietrzem, a także wynaleziony w 1924 aparat do swobodnego nurkowania na sprężone powietrze. Dopiero lata 30', na które przypada początek działalności legendarnego dziś kapitana Cousteau, przyniosły prawdziwą rewolucję. Zastosowano płetwy oraz reduktor podający powietrze tylko podczas wdechu, umożliwiający oddychanie w każdej pozycji. Nowi pionierzy głębin stosujący ten sprzęt nazywani są płetwonurkami.
Dziś pomaga im wiele udogodnień i sprzętów zapewniających bezpieczeństwo. Na wyposażenie płetwonurka składają się:
ABC czyli podstawowy sprzęt, używany także przy free divingu - płetwy, maska i fajka do oddychania na "głębokości" do ok. 20 cm (sic!)
Kombinezon - "mokry", z neoprenowej pianki która sprawia, że całe ciało zamaka, ale utrzymuje przy skórze warstwę ciepłej wody, nagrzanej ciepłotą ciała płetwonurka, oraz "suchy", czyli nieprzemakalny kombinezon do nurkowania w bardzo zimnych wodach, który utrzymuje przy ciele warstwę powietrza (pod nim trzeba mieć dodatkowo ciepłe ubranie).
Jacket - czyli kamizelka, która po pierwsze utrzymuje butle na plecach i pozwala jakoś "zorganizować" cały natłok rurek i sprzętów, a co najważniejsze, można ją dowolnie pompować powietrzem, regulując w ten sposób pływalność
Manometr - połączony z butlą pokazuje ciśnienie gazu w niej, przeważnie razem z głębokościomierzem, zegarkiem i kompasem.
Butla z gazem do oddychania - standardowo zawiera powietrze pod ciśnieniem 200 atm.
Oktopus - nakręcany na butlę system reduktorów (pierwszy z 200 do 10 atm i drugi z 10 do ciśnienia panującego naokoło) i przewodów. Standardowo ma 4 ramiona - jedno do ustnika przeznaczonego dla płetwonurka, drugie do awaryjnego ustnika, który można podać partnerowi, w razie, gdyby miał problemy z powietrzem, trzecie do manometru i czwarte do jacketu.
Balast - ołowiane ciężarki zapinane na pasie wokół bioder i wkładane do kieszeni jacketu, regulują wyporność.
Oprócz tego pod wodę warto zabrać tabliczkę z zapisanym planem nurkowania, latarkę i nóż.
W żargonie nurków cały sprzęt oprócz ABC nazywany jest czasami "szpejem".
Do porozumiewania się pod wodą służy międzynarodowy system znaków opracowany przez PADI i pozwalający na wymianę podstawowych informacji (gdzie płyniemy, na co należy zwrócić uwagę, informacje o problemach spotykanych pod wodą).
Ja dowiedziałem się, że pierwszy okręt podwodny był zabawką. W 1620 roku zaprojektował go holenderski lekarz, który był z zamiłowania konstruktorem, Cornelius van Drebbel, służący na dworze króla Anglii Jakuba I. Łódź, która mogła pływać pod powierzchnią wody, stanowiła nie lada atrakcję dla króla i całego dworu. Okręt Drebbela został zbudowany z drewna. Kadłub, żeby nie przeciekał, pokryto natłuszczoną skórą. Siłę napędową stanowiły wiosła zamontowane w specjalnie uszczelnionych rękawach.
Ja dowiedziałem się, że pierwszy okręt podwodny był zabawką. W 1620 roku zaprojektował go holenderski lekarz, który był z zamiłowania konstruktorem, Cornelius van Drebbel, służący na dworze króla Anglii Jakuba I. Łódź, która mogła pływać pod powierzchnią wody, stanowiła nie lada atrakcję dla króla i całego dworu. Okręt Drebbela został zbudowany z drewna. Kadłub, żeby nie przeciekał, pokryto natłuszczoną skórą. Siłę napędową stanowiły wiosła zamontowane w specjalnie uszczelnionych rękawach.
W XVIIw. powstało więcej tego typu eksperymentalnych łodzi podwodnych, ze względu jednak na brak perspektyw na praktyczne zastosowanie nie podchodzono poważnie do tej dziedziny techniki. Mimo możliwości zejścia pod wodę w jakimś pojeździe, jeszcze długo nurkowanie na bezdechu było jedyną faktycznie wykorzystywaną techniką. Problemem łodzi i dzwonów były nie tylko wspomniane wcześniej problemy z ciśnieniem, ale i to, że mocno ograniczały możliwość wykonania jakiś prac. Mogły się nadawać do eksploracji dna morskiego, ale na sprzęt nadający się do praktycznego wykorzystania trzeba było poczekać, jeśli nie liczyć XIX-wiecznych kesonów umożliwiających prowadzenie długotrwałych prac w jednym miejscu na małej głębokości, do XXw.
Osoby które zainteresował ten temat i chcą rozszerzyć swoją wiedzę zachęcam do zajrzenia na stronę: http://www.webgraphic.design.prv.pl/dyplom.htm
Co do podboju głębin pamięta ktoś z was tragedię Kurska?
Co do podboju głębin pamięta ktoś z was tragedię Kurska?
Oczywiście. To było straszne wydarzenie. A najgorsze było zachowanie władz rosyjskich i Putina, który udawał, że nic się nie stało. Akcja ratunkowa nie mogła być przeprowadzana ze względu na tajemnicę wojskową... A zapłaciło za to życiem ponad 100 marynarzy.
Witam.
Mówienie o podboju głębin, to pewna przesada. Ktoś kiedyś powiedział że wiemy więcej o kosmosie, niż o tym co się dzieje pod powierzchnią mórz i oceanów.
Pozdrawiam
Rosjanie właśnie rozpoczęli wielką akcję podboju głębin na głębokości 4 kilometrów…
Rosyjskie statki podwodne (o jakże znanej nam nazwie MIR 1 i MIR 2), rozpoczęły penetracje tamtejszych terenów ażeby udowodnić iż należą one do Rosji. Chodzi o tzw. Grzbiet Łomonosowa.
Po co Rosjanom te tereny?? To banalne.. znajdują się tam po prostu wielkie złoża ropy i gazu. Natomiast prawa roszczeniowe względem tych terenów zgłasza także USA.
Wyprawa ta jest w Rosji postrzegana jako wielkie przedsięwzięcie. Mówi się ze dotkniecie dna na tej głębokości jest tym samym co postawienie stopy pierwszego człowieka na Księżycu.