wika
Mongołowie-naród prymitywnych koczowników, który stworzył swego czasu imperium rozciągające się od Korei i Chin na wschodzie po Ruś i Eufrat na zachodzie. Naród, który widnieje na kartach historii jako jeden z najbardziej brutalnych narodów w dziejach, siejący terror i zniszczenie wszędzie, gdzie się pojawili.
Nim Mongołowie ruszyli na podbój świata byli jednym z wielu koczowniczych plemion zamieszkujących tereny głównie dzisiejszej Mongolii. Żyli w filcowych namiotach zwanych jurtami, wypasali kozy, owce i swoje koniki na bezkresnych stepach Azji ciągle podróżując w poszukiwaniu pastwisk i czasem wdając się o nie w walki z innym plemionami zamieszkującymi step. Mongolski step był mało przyjaznym miejscem do życia, porą zimową panowały tam chłody niczym w leżącej na północ Syberii,natomiast latem straszne upały niczym na leżącej na południe pustyni Gobi,która oddzielała step od Chin. Nie łatwo było przeżyć w takich warunkach toteż Mongołowie byli niezwykle zachartowani, twardzi i surowi. Z dość naturalnych przyczyn każdy mongolski mężczyzna był i wojownikiem i znakomitym jeźdzcem. W drugiej połowie XII wieku narodził się na mongolskim stepie człowiek, który miał wykorzystać te cechy Mongołów nie do walk między plemiennych, ale do ekspansji terytorialnej po za granice mongolskiego stepu. Człowiekiem tym oczywiście był Temudżyn, który w roku 1206 na kurułtaju, (czyli zjeździe możnych wszystkich plemion zamieszkujących step mongolski) został ogłoszony Czyngis-Chanem, czyli "najwyższym chanem" wszystkich, co zamieszkiwali step w filcowych namiotach. Nie odbyło się to oczywiście bez walk plemiennych gdyż musiał pokonać między innymi Merkitów i Tatarów, w tym i swego przyjaciela z młodych lat -Dżamukę. W każdym bądź razie od tego momenty rozpoczęła się "zagraniczna" kariera Mongołów. Tak, więc w 1209 roku najeżdżają państwo Tunguskie, gdzie po raz pierwszy Mongołowie zastosowali strategię bezwzględnej wojny błyskawicznej, a także terroru. Następnie w 1212 atakują dużo potężniejsze państwo Jin, czyli północne Chiny ze stolicą w Pekinie (wówczas Zhongdu), który zdobywają w 1215 roku dokonując przy tym dla nich charakterystycznej straszliwej rzezi. Kolejną ofiarą Mongołów padł środkowo-azjatycki sułtanat Chorezmu, który w 1222 roku przestał istnieć. I znów Mongołowie pokonali dużo silniejszego przeciwnika popisując się znowu niesamowitym okrucieństwem.
W międzyczasie zdążyli jeszcze najechać Kaukaz by później wedrzeć się na terytoria dzisiejszej południowej Rosji i rozbić Połówców, a także Rusinów nad Kałką w 1223 roku, co w następnych latach otworzyło im drogę do podboju Rusi. W 1227 roku Czyngis-Chan zmarł, co wcale nie zakończyło mongolskich podbojów. Po podporządkowaniu Rusi w 1241 roku Batu-Chan z rozkazu Ugedeja, który w tym czasie podbił półwysep Koreański, najechał Polskę oraz Węgry, zadając Henrykowi Pobożnemu sławną porażkę pod Legnicą i skracając nieszczęśnika o głowę i przy okazji niszcząc parę miast takich jak Sandomierz czy Kraków, ale Batu-Chan nie brał udziału w tej "operacji" gdyż głównym celem Mongołów były Węgry, których władcę Belę IV, mimo liczniejszej armii przeciwnika, Batu-Chan pokonał pod Sajo, a następnie spustoszył Węgry, gdzie też przezimował; następnie na wieść o śmierci Ugedeja i walkach o tron w Karakorum skierował się na wschód, co jak sądzi wielu ocaliło słabą wówczas Europę.
W 1258 roku Mongołowie pod wodzą Hulagu zdobyli Bagdad niszcząc tym samym kalifat Abbasydów by rok później doznać porażki z rąk Mameluków pod Ajn-Dżalut, co zatrzymało na zawsze ich pochód na bliski wschód. Inaczej się miała sytuacja na wschodzie, gdzie Kubilaj-chan podbił południowo-chińskie państwo Song ustanawiając panującą do 1368 roku Chinami dynastię Yuan. Mimo to po śmierci Kubilaj-Chana państwo mongolskie zaczęło chylić się ku upadkowi w wyniku ciągłych walk o władzę pomiędzy potomkami Czyngis-chana oraz poszczególnymi wodzami plemiennymi. Na arenie międzynarodowej pojawił się później tylko jeszcze jeden wielki zdobywca mający mongolskie korzenie, chodzi tu mianowicie o Timura Kulawego zwanego też Tamerlanem, który pochodził z plemienia turecko-mongolskiego żyjącego na terenach dzisiejszego Uzbekistanu, który w latach 1369-1405 stworzył wielkie imperium w Samarkandzie, podbijając terytoria ciągnące się od południowej Rosji poprzez Azję Mniejszą( gdzie w roku 1402 rozbił Turków Osmańskich pod Ankarą biorąc Bajazyta I do niewoli i rozciągając swoją władzę zwierzchnią na poszczególne tureckie emiraty Azji Mniejszej), dzisiejszy Iran aż po północne Indie, które zdobył w latach 1398-99.Było to jednak ostatnie imperium, jakie zostało stworzone przez Mongołów, gdyż już żadne państwo stworzone przez mongolskich zdobywców nie miało takiego znaczenia i z czasem nieliczni Mongołowie rozpłynęli się w żywiole liczniejszych ludów, które podbili.
Tak wyglądała historia Mongolskich podbojów w skrócie. Zdumiewające jest to, ile ziem oni podbili i to w jak krótkim czasie, zdumiewające także wydają się ich zwycięstwa nad zazwyczaj liczniejszym przeciwnikiem. I tylko pomyśleć, że jeszcze w latach młodości Temudżyna władcy Chin nie traktowali Mongołów jako zagrożenia dla swego państwa. Nikomu chyba nie przyszło do głowy, że ta zbieranina prymitywnych koczowniczych plemion jest zdolna do stworzenia największego imperium w dziejach ludzkości.
Jakie były przyczyny mongolskich sukcesów? Wielu wymienia tutaj mobilność mongolskich wojsk, świetną organizację, innowatorską taktykę, dyscyplinę, odwagę samych Mongołów oraz ich niesamowitą wytrzymałość, którą zawdzięczali warunkom, w jakich przyszło im żyć, należy także pamiętać o świetnie stosowanej przez nich strategii terroru i zastraszania psychicznego, a także ich niesamowitą bezwzględność, którą zawdzięczali całkowitemu braku jakichkolwiek wartości etycznych o ile w tych czasach o takowych można mówić.
Ciekaw jestem co wy sądzicie o przyczynach sukcesów Mongołów zwłaszcza w kontekście ich osiągnięć na polu bitwy, także zapraszam do dyskusji na ten temat.
naród prymitywnych koczowników
Mongołowie byli ciut paradoksalną nacją. O ile - z tego, co sie orientuję - bywali skłonni do przejmowania miast na skutek perswazji i wtedy zachowywali się jak ludzie, o tyle, w sytuacji, gdy ich propozycje zostały odrzucone, nie cackali się z oponentem.
Taka sytuacja miała miejsce np. w Chorezmie, gdzie po pierwszym zajęciu miasta ludność się zbuntowała i w efekcie Mongołowie wycięli ją w pień. Spalenie choćby Krakowa też świadczy o ich podejściu do tych, co to postanowili popróbować szczęścia wojennego.
Czyli w sumie działali podobnie jak muzułmanie, którzy dawali do wyboru w miarę łagodne warunki kapitulacji, natomiast gdy przyszło im zdobywać dane miasto siłą, nie mieli litości.
Natomiast na plus Mongołom można zapisać, że starali się odbudowywać zniszczenia i popierali rozwój kulturalny podbitych terytoriów.
Inna sprawa, że taka kuratela nie była bezbolesna. Książęta ruscy mogliby to i owo opowiedzieć o dreszczach emocji, które towarzyszyły wycieczkom do stolicy najeźdźcy, gdzie stawiali się na wezwanie, czy im się to uśmiechało, czy nie.
W sumie na pewno było w nich sporo tej azjatyckiej bezwzględności, ale czy zasługiwali na miano prymitywnych... Może to kwestia tego, że w przeciwieństwie do kultury arabskiej, która zachowana do naszych czasów daje pojęcie o rozwoju cywilizacyjnym ówczesnych zdobywców, brak bardziej konkretnych, namacalnych pozostałości po koczownikach sprawia wrażenie pewnego prymitywizmu...
Bo jeśli chodzi o organizację armii, to pod tym względem bili niezdyscyplinowanych Europejczyków na głowę. I pewnie to i owo przejęli z kultury chińskiej... może nie tylko sztukę torturowania
po pierwszym zajęciu miasta ludność się zbuntowała i w efekcie Mongołowie wycięli ją w pień
Chrześcijanie też mieli takie „chwile słabości” czy i oni byli okrutnymi prymitywami?
Wspomnę choćby zdobycie Jerozolimy.
Chrześcijanie też mieli takie „chwile słabości” czy i oni byli okrutnymi prymitywami?
Oj byli
Akurat nie zamierzam lansować tezy o jakimś wyjątkowym prymitywizmie Mongołów, ale zwróciłbym uwagę na zupełnie inne podejście do spraw moralności/etyki, życia/śmierci w Europie i Azji.
Mongołowie po prostu pewnych ograniczeń nie mieli. W Europie liczył się element duchowy w walce, dochodziła kwestia rywalizacji, współzawodnictwa (etos rycerza), podczas gdy Mongołowie najwyraźniej preferowali skuteczność.
W Europie liczył się element duchowy w walce
Tak najpierw msza potem mordobicie a na końcu znowu msza.
W innych kulturach było to samo tylko w odwrotnej kolejności.
Nie idealizuj.
Nie idealizuj.
Ja nie idealizuję, tylko piszę o istniejącym etosie rycerskim, o idei honorowej walki, czy o koncepcji wojny sprawiedliwej (i nie będę kruszyć kopii, jak to wyglądało w praktyce, bo idealistą nie jestem i złudzeń w tej mierze nie posiadam, ale nie da się zanegować istnienia tych idei).
Europejska myśl religijna, polityczna i prawna długo się nad tym biedziły. Jeśli idealizuję, to pokaż mi z łaski swojej równoważnik u Mongołów.