ďťż

wika

Przez wiele lat loty w kosmos oznaczały olbrzymie nakłady finansowe na opracowanie i bieżąca eksploatację rozbudowanej infrastruktury.

XXI wiek przyniósł jednak radykalną zmianę - loty w kosmos są bowiem dostepne dla zwykłych obywateli na zasadach komercyjnych. Ograniczenia nie dotyczą nawet narodowości potencjalnego kosmonauty, a jedynie zasobów jego portfela.

Pierwszym człowiekiem, który poleciał w kosmos dla przyjemności w kwietniu 2001 roku został amerykański biznesmen Dennis Tito. Rok później na prestiżową listę dostał się biznesmen z RPA, Mark Shuttleworth. Po dłuższej przerwie w październiku bieżącego roku dołączył do nich Greg Olsen. Wszystkie te loty oznaczały bardzo wysokie ceny "biletu" - rzędu 20 milionów dolarów. Całością ich organizacji zajmuje się prywatna amerykańska firma Space Adventures, która organizuje te loty przy wykorzystaniu rosyjskich statków Sojuz TMA.

Bariera tak wysokiej ceny nie utrzyma się jednak długo - w 2004 roku zespół SpaceShipOne udowodnił, że jest w stanie małymi nakładami wynieść na niską orbitę okołoziemską (na wysokość 100 km) kiluosobowy pojazd i powtórzyć ten wyczyn w dwa tygodnie później. Pierwszy start miał miejsce 21 czerwca 2004 roku i był obserwowany przez 27 tysięcy widzów. Do wyniesienia statku kosmicznego posłużyła tym razem nie wielka rakieta nośna, ale lekki samolot zaprojektowany do osiągania wysokiego pułapu lotu.
Wszystkie przewidywania konstruktorów sprawdziły się w praktyce, co pozwoliło kim wygrać specjalnie ustanowioną nagrodę X Prize w wysokości 10 milionów dolarów. Więcej tutaj.

Co więcej amerykańska ferderacja lotnictwa cywilnego FAA wydała SpaceShipOne pierwszą licencję na załogowe loty w kosmos. Planowana cena lotu pięcioosobowym pojazdem w 2008 roku ma wynosić około 200 tysięcy dolarów, a więc 1/10 obecnych kosztów (pobyt na stacji orbitalnej nie będzie jednak możliwy).

Kalifornijska firma SpaceDev planuje wykorzystać do tego samego celu odłożony ad acta projekt NASA małego, sześcioosobowego promu kosmicznego HL-20. Przed zamrożeniem projektu wydano na niego ponad 2 miliardy dolarów i doprowadzono go do stanu ukończonego projektu technicznego - nowy inwestor zainteresowany jego dokończeniem jest gotowy wyłożyć środki na budowę pierwszego prototypu. Więcej tutaj


Według mnie loty na księżyc od dość długiego już czasu mają bardziej charakter militarno – szpiegowski niż badawczy.
Co prawda przywozi się z księżyca jakieś próbki gleby, skał, minerałów, jednak naukowcy są już chyba w stanie stwierdzić że życie na księżycu dla człowieka jest niemożliwe.
Faktem jest również to, że obserwacja ziemi z wysokości księżyca daje nam wiele korzyści, ale czy na tym etapie warto poświęcać tak wielkie środki finansowe?.

Jest jeszcze ta możliwość że naukowcy i badacze kosmosu nie mówią nam wszystkiego, a to każe zastanawiać się nad tym co może dla nas z owych lotów na księżyc wyniknąć?.

O ile dobrze pamiętam, to jakieś 2-3 lat temu rząd USA chciał zarzucić (a przynajmniej zawiesić) program lotów na księżyc.
A jednak od powyższych decyzji odstąpiono – dlaczego?...

O ile dobrze pamiętam, to jakieś 2-3 lat temu rząd USA chciał zarzucić (a przynajmniej zawiesić) program lotów na księżyc.
A jednak od powyższych decyzji odstąpiono – dlaczego?...


Raczej w drugą strone - USA chcą wrócić na Księżyc. W dodatku potrzebują na to 15 lat...

Ciekawe, że dzieje się to pod presją Chin, które również chcą wylądować załogowo na księżycu.
virualbob/a:


Raczej w drugą strone - USA chcą wrócić na Księżyc. W dodatku potrzebują na to 15 lat...


Miałem nadzieję że niczego nie pokręciłem...a jednak?.
Kiedyś widziałem program poświęcony programom NASA, a dotyczących lotów na księżyc.
Chodziło tam właśnie o wydatki związane z powyższymi.
Sumy wymieniano w miliardach dolarów.

Zastanawiano się też właśnie (powołując się na rząd Stanów Zjednoczonych) czy jest sens kontynuować ów program który, pochłania tak wielkie nakłady finansowe.
Rzecz jednak mogła dotyczyć jakiejś części tychże programów kosmicznych, a nie ich całości.
Za ewentualny błąd - przepraszam.

Jednak moje pytanie pozostaje nadal aktualne.
Dlaczego, lub po co, lata się na księżyc tak naprawdę?.
Dlaczego owymi lotami interesuje się coraz większa ilość krajów (ot choćby wspomniane przez virtualboba Chiny) ?.


Może prestiż, może Księżyc jest traktowny jako brama lub baza wypadowa do eksploracji nieograniczonych przestrzeni.
Przecież nie potrafimy jeszcze rozważnie eksploatować własnej Ziemi, więc po co latać w kosmos?
Księżyc według mnie wątpliwie podnosi prestiż kraju, który toczy wojny, lub ma obozy pracy dla więźniów politycznych. No ale i tak będziemy zawsze dążyli do coraz większego poznania kosmosu i odnalezienia jakiejś awryjnej planety, którą będzie można eksploatować, gdy na Ziemi zrobimy zupełne śmietnisko.

Przecież nie potrafimy jeszcze rozważnie eksploatować własnej Ziemi, więc po co latać w kosmos?

Myślę, że już nigdy nie będziemy tego potrafili, poza tym pewnego dnia bogactwa naturalne, jakimi dysponujemy wyczerpią się i będzie trzeba wykorzystywać inne, odnawialne źródła lub... opuścić Ziemię.

Przecież nie potrafimy jeszcze rozważnie eksploatować własnej Ziemi, więc po co latać w kosmos?
Zgadzam się. Od siebie dodam, że nie potrafimy nawet wykarmić wszystkich na Ziemii.
Dla mnie jeżeli ktoś chce, to może lecieć w kosmos, niech to robi za własne pieniądze, pokrywając wszyskie koszta - czego zabraniać?

Może i ja odwiedzę tę swoją działkę na Marsie... i pomogę budować pomnik im. Arthura C. Clarka?

Księżyc według mnie wątpliwie podnosi prestiż kraju, który toczy wojny, lub ma obozy pracy dla więźniów politycznych.

Wydaje mi się, że chodzi raczej o wewnętrzne samozadowolenie oraz pokazanie siły - zobaczcie na co nas stać! Gra pozorów, nawet bardzo kosztowna, jest wielce użyteczna w polityce.

A jeśli chodzi o loty w Kosmos, to ludzkość zawsze interesowała się tym, jak jest gdzie indziej. Obecnie znamy prawie wszystkie zakątki Ziemi, czas na Wszechświat...
USA planuje budowę stacji na Księżycu, która miałaby być "bazą wypadową" do lotów załogowych na Marsa. Po co ta przesiadka - nie wiem... Na Marsa leci się kilka miesięcy, bez względu na to, czy startuje się z naszej planety czy z Księżyca, pewnie trzeba dopasowywać różne trajektorie lotu.
Prestiż jest chyba najistotniejszym elementem pędu ludzi do podróży w kosmos - najlepszym dowodem jest to, że mocarstwa ścigają się, zamiast współpracować. Co więcej - USA ściga się z tym, z kim akurat ma na pieńku - z czasie Zimnej Wojny z Rosją, obecnie z Chinami.
Czytałam kiedyś o doborze astronautów - muszą być mali, mało jeść i zużywać mało tlenu - Jest to istotne, ponieważ każdy kilogram zabrany w kosmos to tysiące dolarów. Jest to poniekąd zrozumiałe. Zaniepokoił mnie jednak inny fragment artykułu - o zagrożeniach, na jakie narażeni są astronauci poza osłoną ziemskiej atmosfery. Nie pamiętam wszystkich, ale chodziło o takie nieprzyjemności jak promieniowanie gamma czy wiatr słoneczny. Okazuje się, że przed wszystkimi da się w jakiś sposób zabezpieczyć wnętrze promu. Ale to kolejne osłony, kolejne osłony to kolejne kilogramy, a kolejne kilogramy to kolejne dolary, ruble czy też juany.
Chińczycy jeszcze długo nie polecą dalej niż na orbitę bo mają technologię rodem ze Związku Radzieckiego lat siedemdziesiątych. Amerykańskie promy kosmiczne oparte są na komputery typu commodore 64 i są przestrzale, nimi też nigdzie dalej niż na orbitę się nie doleci. Budowa nowych jest zbyt droga i dlatego oblicza się to na 15-20 lat.
Budowa statku do lotu na marsa nie może się odbyć na ziemi bo nie byłoby go jak wynieść na orbitę dlatego trzeba go zbudować w częściach na orbicie lub na księżycu pozbawionym atmosfery i silnej grawitacji.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •