wika
Powstanie listopadowe stanowiło obok rewolucji lipcowej we Francji i w Belgii z 1830, obok powstań w Neapolu, Hiszpanii, Piemoncie i w Petersburgu; jeden z najważniejszych aktów sprzeciwu wobec traktatu wiedeńskiego.
Żadne inne wydarzenie z dziejów Polski XIX wieku nie doczekało się tak znaczącego miejsca w europejskich podręcznikach. Polskie powstanie, przeciwko Rosji mikołajewskiej wywołało entuzjastyczne poparcie Europy. W wielu miastach Francji, Belgii, Szwajcarii, Piemontu czy Anglii odbywały się wiece i manifestacje solidarnościowe. Aż do 13.XII.1981 roku sprawa polska nie wyprowadziła tylu manifestantów na ulice miast Zachodu.
Tłumy jednak manifestujące na Zachodzie nie wpływały bezpośrednio na przebieg walk w Polsce. Niewielkie znaczenie miały takie gesty jak sprzedaż „Eau de Pologne” zamiast „Eau de Cologne”. Manifestanci nie byli w stanie wymusić na swoich rządach zdecydowanie propolskiej polityki. Nie potrafili tego nawet Francuzi rozgrzani wydarzeniami lipca 1830 roku. Casimir Terier, pierwszy premier monarchii lipcowej nie pozostawił żadnych złudzeń powstańcom, mówiąc np. „Bunt jest zawsze zbrodnią”.
Wymownym znakiem była też wypowiedz nowego porewolucyjnego rządu francuskiego, ministra spraw zagranicznych Horace’a Sebastianiego na wieść o poddaniu się Warszawy - „Porządek panuje w Warszawie”.
Takie samo stanowisko wyraził rząd brytyjski, mimo że Anglia znajdowała się w stanie wojny z Rosją.
Chciałam was zapytać czym dla was jest powstanie listopadowe ?? jedni historycy podkreślają że był to egzamin ofiarności, romantyczna przygoda, manifestacja narodowej godności. Dla innych było to jednak niepotrzebna, szaleńcza próba którą podjęto nie mając żadnych szans na zwycięstwo, próbą która przyniosła później najgorsze skutki.
Jestem ciekawa jak wy widzicie wydarzenie z 1830 roku.
Dla innych była to jednak niepotrzebna, szaleńcza próba, którą podjęto nie mając żadnych szans na zwycięstwo.
Przychylam się raczej do pierwszej opinii. Zryw listopadowy był egzaminem ofiarności i manifestacją godności Polaków. Być może wiele osób nie zgodzi się z tym stwierdzeniem, ale powstanie listopadowe nie było od samego początku skazane na porażkę. Co więcej, istniała realna szansa na jego powodzenie (w końcu dysponowaliśmy wówczas jedną z najlepszych, jeśli nie najlepiej wyszkoloną armią w Europie). Niestety nigdy więcej taka szansa się już nie powtórzyła. Powstanie listopadowa, chociaż zakończone klęską, na trwałe wpisuje się w historię naszego narodu i stanowi jedną z jej tragicznych, ale jednocześnie chlubnych kart.
Zgadzam się w stu procentach z przedmówcą. Jak każdy zryw narodowy świadczy o samoświadomości obywateli, poczuciu wspólnoty, jest manifestacją tożsamości i dojrzałości narodu. W Powstaniu Listopadowym realizowała się jedna z najważniejszych naszych wartości - Polska Racja Stanu. Mimo niepowodzenia tego zrywu, sama próba jej uobecnienia była bezcenna dla naszej przyszłości w szerszej perspektywie.
Uważam, że powstanie mogło się powieść jeśli przyłączyliby się do niego "starsi w narodzie" oraz żołnierze, którzy woleli dochować wierności Konstantemu. Być może organizatorzy powstania liczyli na to, że większa rzesza społeczeństwa przyłączy się do powstania. Myślę też, że powstanie listopadowe pokazało jak bardzo Polacy są wpływowym narodem. Popatrzymy np na Potockiego, który wraz z 6 generałami został zabity, woleli oni chyba bardziej wygody przy Konstantym, niż uliczne walki. Nie uważam Polaków za jakiś głupich romantyków, którzy zabierali się do beznadziejnej walki o Polskę, podziwiam ich za to, ze bardzo wiele ryzykowali, by Polska w końcu odzyskała niepodległość.
Zgadzam się, że Powstanie Listopadowe miało szanse powodzenia. Ostrożnie jednak używałbym pojęcia powstania narodowego - to jeszcze było przede wszystkim powstanie szlacheckie. Zabrakło takiej postawy, która towarzyszyła chociażby Insurekcji Kościuszkowskiej, kiedy pojawiły się hasła dotyczące chłopów (uniwersał połaniecki). Szlachta obawiała się w 1830 roku jakiegoś zaangażowania chłopów w powstanie, a gdyby wówczas oni się włączyli, to ci, którzy byli przeciwni, nie stanowiliby żadnej siły. Niektórzy zrozumieli to dopiero po upadku powstania, ale nawet w Powstaniu Styczniowym zbytnia opieszałość sprawiła, że to car posłużył się kartą uwłaszczeniową.
Powstanie listopadowe miało szanse powodzenia. To jest rzecz raczej bezsporna. Nie byli do tego jednak przekonani polscy przywódcy. Stara generalicja nie wierzyła w jakiekolwiek powodzenie. Chłopicki, świetny dowódca, bał się narażać carowi. Skrzynecki wykazał się ogromnym kunktatorstwem. Brakowało mu wiary w zwycięstwo i przełamanie rosyjskiej dominacji. To za jego kadencji szansa zwycięstwa została pogrzebana. Ofensywa generała Prądzyńskiego miała ogromne szanse powodzenia. Wcześniej bowiem Polacy rozbili wojska rosyjskie pod Wawrem czy pod Iganiami co mogło stać się chwilą przełomową. Niestety nie zaatakowano głównych sił carskich co wkrótce miało skutkować połączeniem się armii Dybicza z 20 tys. armia gwardyjską stacjonującą pod Siedlcami. Niewykorzystano chwili zaskoczenia. Ciągłe odwlekanie bitwy, a co więcej zmienność decyzji naczelnego wodza doprowadziło wkrótce do klęski pod Ostrołęką. Po tej bitwie każdy kolejny przywódca w osobie Krukowieckiego czy Rybińskiego dążyła do zawarcia z carem ugody.
Klęska powstania listopadowego leży wiec przede wszystkim w postawie starej generalicji. Nie na darmo zresztą powstał wierszyk: Chłop nas zdradził, skrzynia przyskrzyniła, kruk oko wydziobał, ryba utopiła.
W tym czasie Polacy nie posiadali dobrze wykształconej kadry generalskiej na wysokich stanowiskach. Dopiero po powstaniu ujawniły się talenty wojskowe naszych młodych dowódców takich jak Prądzyński czy Bem.
Inspiratorzy powstania zaniedbali kilka kluczowych elementów. Sprawa chłopska np. w ogóle nie była brana poważnie pod uwagę. W tym czasie chłopstwo stanowiło 70% społeczeństwa. Była to ogromna siła, która jednak żyła w uśpieniu. Oprócz uwłaszczenia czy wolności brakowało przede wszystkim wśród chłopstwa poczucia narodowości. Oni nie uważali się w ogromnej większości za Polaków. O sobie mówili, że są „tutejsi”. Wierzyli w cara i jego łaskę. Nie interesowała ich walka za przywileje dla swoich panów. Dlatego też ich zaangażowanie w powstanie było zerowe. Nie można jednak ich do końca negatywnie pod tym względem oceniać. Za taki stan rzeczy była odpowiedzialna szlachta, w której interesie powinno leżeć polepszenie warunków chłopów. Nie było to jednak wówczas jeszcze tak oczywiste jak nam się teraz wydaje.