wika
Może trochę za wcześniej zakładam ten temat, ale skoro twórcy już przy "Casino Royale" zapowiadają powrót 007...
Pewne jest że w filmie ponownie zobaczymy Craiga w roli Bonda i Judy Dench jako M (która podobno zdeklarowała się grać M dopóki starczy jej sił)
Premiera filmu planowana jest na 7 listopada 2008 - czyli już nie całe 2 lata
Sam film miałby być bezpośrednią kontynuacją Casino Royale - przynajmniej tak zapowiada producentka Bondów Barbara Broccoli, ze względu na to pojawiły się także plotki jakoby w filmie miała także pojawić się postać Vesper, by wyjaśnić kilka kwestii z porzedniego filmu.
Vesper? Jakim niby cudem?
Zapewne przez retrospekcje ale na razie są to wyłącznie plotki.
Czyli musiałby pojawić się jej domniemany narzeczony. Bo kto inny miałby mieć te wspomininki... Chyba nie James? :)
Według wywiadu jako udzieliła Eva, w kontynuacji będzie motyw chłopaka Vesper, który bynajmniej nie będzie pozytywnym bohaterem.
But they’re going to do a second [movie] where you’ll understand what’s going on in her mind. It was really hard, and Barbara Broccoli helped me understand. You would think, wait a minute, she had an Algerian boyfriend, and she’s been sent on this mission, and then she begins to feel guilty. She’s in love with Bond. It’s a deep love. The Algerian boyfriend was something light, an affair. So there’s an internal conflict. The plan is, the Algerian boyfriend is going to be the baddie in the second Bond, and we’ll understand [better]. But you don’t have to think about it too much.
Źródło: http://www.ew.com/ew/report/0,6115,1560563-2-3_1||1544792|1_,00.html
tytul nowego bonda to "risico". do skomponowania i wykonania nowej piosenki poproszeni zostali the killers. wybor fajny.
Jak na razie są to tylko plotki z brytyjskich brukowców.
Uh-uh, THE KILLERS. Jeśli to prawda, nie mogli wybrać lepiej.
Jak podaje stopklatka:
W sieci pojawiły się niepotwierdzone jeszcze oficjalnie informacje, zgodnie z którymi Ewen Bremner, jedna z gwiazd "Trainspotting", aktor, którego na ekranach naszych kin oglądaliśmy ostatnio w filmach "Obcy kontra Predator" i "Wszystko gra", jest kandydatem do jednej z ról w kolejnym filmie o Jamesie Bondzie.
Według pojawiających się doniesień w niezatytułowanym jeszcze 22. filmie o agencie 007 Bremner miałby wcielić się w rolę majora Boothroyda, znanego lepiej jako Q, szefa Q Branch, fikcyjnego wydziału naukowo-rozwojowego brytyjskiego wywiadu i legendarnego technika, który dba o to, aby Bond zaopatrzony był w jak najbardziej wymyślne gadżety mające mu ułatwiać realizację jego niebezpiecznych misji.
Hmmm, częściowe podobieństwo jest... Zwłaszcza to wysokie czoło :)
Z tym ze John Cleese nie gral Q.
Jak nie jak tak?
http://imdb.com/title/tt0246460/
Grał.
Q - to stanowisko, Cleese grał w "Świat to za mało" asystenta Q, czyli R, a w "Śmierć Nadejdzie Jutro" zajął miejsce Q.
My mistake then.
Informacja jakoby The Killers mieli wykonac piosenką okazało się zwykłą plotką. Ale jak powiedział manager zespołu Robert Reynolds, żadnej oferty nei złożona, ale gdyby taka propozycja się pojawiła, to należałoby się nad nią poważnie zastatnowić.
Według informacji jakich udzielił w wywiadzie dla Il Giornale, Giancarlo Giannini, wynika że w nowym Bondzie ponownie zobaczymy postać znaną z Casino Royale - Rene Mathisa.
Zdjęcia do nowego filmu mają rozpocząć się w styczniu
2008 roku
Informacje o powrocie postaci Mathisa potwierdzają wcześniejsze informacje ze nowy Bond będzie kontynuwal wątki z poprzedniego filmu i tym samym dowiemy się czy Rene zdradził, a Bond zajmie się szefami Le Chiffre.
ling ling qi - powróci w 2008 roku
Oby tylko producentom odwidzial sie motyw Bonda-geja..
Jakiego geja !?!
A to se poczytaj posty w temacie o Casino Royale. W ktoryms jest link do niepokojacego newsa.
Nie będzie żadnego geja, to była plotka, nowy Bond ma być kontynuacją "CR".
Poza tym nie ma w obsadzie Ledgera i Gylenhaalla więc spokojnie
Kolejna poracja informacji, tym razem od scenarzystów filmu:
Scenarzyści "Casino Royale" Robert Wade i Neal Purvis odsłonili rąbka tajemnicy dotyczącej 22. części przygód Jamesa Bonda.
Wade zdecydowanie zaprzeczył doniesieniom, jakoby nowy film o Bondzie miał być oparty na opowiadaniu Iana Felminga "Risico". Opowiadanie to posłużyło już bowiem za kanwę scenariusza filmu "Tylko dla twoich oczu" z 1981 roku. Nie chciał jednak komentować tego, czy algierski chłopak Vesper Lynd z "Casino Royale" będzie jednym z czarnych charakterów.
Co do powrotu na ekran Q i Moneypenny nie wypowiada się jednoznacznie. Uważa, że jeśli ma się tak ciekawego bohatera, jak Bond, i wspaniałego aktora w postaci Daniela Craiga, który go gra, trudno będzie go poświęcić dla innych postaci. Purvis dodał jednak, że powrót Moneypenny jest bardziej prawdopodobny niż Q, gdyż jej postać nie jest obecnie priorytetem.
Purvis zapowiada, że najnowszy Bond będzie podobny do "Casino Royale", tzn. szorstki i realistyczny, jednak nie pozbawiony elementów nieprawdopodobnych, jak finansowanie terroryzmu dzięki grze w karty.
Zdjęcia mają rozpocząć się na początku przyszłego roku. Prace nad scenariuszem już trwają.
Fajnie, że szykuje się kontynuacja, Casino bardzo mi się podobało. Jakoś nie miałem specjalnie zastrzeżeń, oprócz jednej POWAŻNEJ rzeczy - Dench jako M!!!
Dlaczego?
--------------------------
W filmie pokazują poczatek Bonda, to jak dopiero stał się agentem "dabyl oł sewyn". Nie ma fajnego zegarka z gadżetami, nie pojawił się jeszcze Q itd...
A tu nagle ni z gruchy ni z pietruchy... Dench jako M!, która pojawiła się dopiero w "Świat to za mało", rozgorzał tam nawet mały konflikt (no bo jak kobieta ma być szefem Bonda?!).
Osobiście, uważam, że to spory zgrzyt (niedopatrzenie? - eee, nieeee....) i troszeczkę popsuł mi odbiór filmu.
--------------------------
Hops wkleił powyżej fotę domniemanego młodego Q. To już by jaja wogóle były, w drugim Bondzie Q młodszy od Bonda, a im dalej w las tym Bond młodszy, a Q... dziadek
Ale nie zmienia to faktu, że na 22 Bondzika czekam, bo co Bond to Bond
Pozdrawiam.
Dench jako M!, która pojawiła się dopiero w "Świat to za mało".
Dench jako M pojawiła się w Goldeneye
Coś pomotałem? W sumie dawno oglądałem i przyznaje się do błędu, mea culpa ;]
Ale nie zmienia to sensu mojej wcześniejszej wypowiedzi. Dench była M, przestała i znowu została w cudowny sposób szefem Bonda.
Kolejne informacje potwierdzają że, tak samo jak Casino Royale, nowy Bond zostanie oparty na twórczości Iana. Tym razem mają to być opowiadania: The Hildebrand Rarity, The Property Of A Lady, Risico and 007 In New York.
Źródło: http://www.mi6.co.uk/news/index.php?itemid=4873
esel, przecież "Casino Royale" nie wiąże się w żaden sposób z wcześniejszymi filmami... To nowy początek, i dobrze, bo Bond w starej chroologii był już cokolwiek leciwy.
esel, przecież "Casino Royale" nie wiąże się w żaden sposób z wcześniejszymi filmami...
Pomijając Judi Dench jako M, to Tak
Chyba mamy kandydatkę do najbardziej kretyńskiej i żenującej plotki 2007 roku: http://www.dziennik.pl/De...ArticleId=45039
Tak jak napisali na MI6, sezon głupich plotek rozpoczęty.
Jednak sam pomysł, żeby Bondowi towarzyszyły blixniaczki jest dosyć interesujący.
"A jaka była odpowiedź? Tego jeszcze nie wiadomo, ale kto odmówiłby Bondowi..."
Riiiight.. Tych kandydatek na dziewczyne Bonda zdazy sie pewnie jeszcze przewinac multum.
Te dwie różowe kretynki? No fucking way!
Te dwie różowe kretynki? No fucking way! Te dwie różowe milionerki(na dobrej drodze do miliarderki)kretynki mogły by tam zagrać conajwyżej epizodyczne role pod 2 warunkami :
1 dołożą sporą sumkę do budżetu
2 przytyją na tyle żeby uniknąć poważnych obrażeń łącznie ze skomplikowanymi złamaniami możliwymi do doznania podczas lekkich podmuchów wiatru (ewentualnie przejeżdzającego samochodu bonda) na planie zdjęciowym
Marc Forster (Stranger Than Fiction, Finding Neverland i Monster's Ball) wyreżyseruje nowego Bonda - oficjalne informacje od producentów filmu.
Wilson and Broccoli said, "We are delighted that Marc Forster, with his exceptional talent and unique vision, has agreed to direct our next James Bond film."
Forster said, "I have always been drawn to different kinds of stories and I have also always been a Bond fan, so it is very exciting to take on this challenge. The new direction that the Bond character has taken offers a director a host of new possibilities and I look forward to working with Daniel Craig, Barbara Broccoli, and Michael Wilson, as well as the team at Sony and MGM on this new film."
Źródło: http://www.superherohype.com/news.php?id=5878
Ostatnio Daniel Craig producenci Bonda Barbara Broccoli i Michael G. Wilson byli widziany w Los Angeles - http://208.179.27.213/flash/HANLAV150607A.swf
wtf?! przeca Forster to zupełnie inna celuloidowa bajka...
Dokladnie. Ale takie kombinacje najczesciej fajnie wychodza. Ja jestem za.
Dwa newsy na temat Bonda numer 22.
Daniel Craig zapowiada, że najnowszy film o przygodach agenta 007 będzie zawierał więcej humoru - więcej TUTAJ
Jedna z możliwych lokalizacji nowego Bonda mogą być Alpy:
In an interview with Swiss newspaper SonntagsBlick, Bond 22 director Marc Forster has revealed that he plans to use the Swiss Alps as a location for the upcoming Bond film.
Kij z humorem. Ja chce kategorie R
Jedna z możliwych lokalizacji nowego Bonda mogą być Alpy:
In an interview with Swiss newspaper SonntagsBlick, Bond 22 director Marc Forster has revealed that he plans to use the Swiss Alps as a location for the upcoming Bond film.
Kolejne plotki dotyczące lokacji:
Austrian media report that a possible shooting location for The next James Bond movie could be the “Seebühne” (Floating Stage) in Bregenz, Austria.
To miało by sens, gdyz pojawiają się też plotki o sekwencji narciarskiej w nowym Bondzie:
Another tidbit mentioned by Bond crew members at a 007 event at Pinewood Studios this weekend was that Bond 22 will feature a ski sequence.
A także plotki dotyczące dziewczyn 007.
Abbie Cornish (ale tej plotce już zaprzeczono)
Aishwarya Rai (gwiazda Bollywood)
Ja też chcę kategorie R, jeszcze więcej zerźnieć od Bourne-a (wychodzi temu filmowi na dobre), więcej Craig-a, i żadnego Q!!!!
Aishwarya Rai mhmhmhmm.
Fajnie by było
i pewnie będzie, bo teraz jest moda na Indie
Kolejne plotki dotyczące Bonda numer 22.
Twórcy najnowszego filmu o przygodach Jamesa Bonda mają sfilmować tradycyjny wyścig konny rozgrywany w Sienie. Sekwencja ta ma zostać potem wykorzystana w filmie (w scenie pościgu za czarnym charakterem). Więcej TUTAJ
Kolejna kandydatka do roli dziewczyny Bonda (znowu Bollywood) - Shilpa Shetty.
Więcej TUTAJ
W sumie jesli konwencja nowych Bondow mialaby byc faktycznie wywrocona do gory nogami w porownaniu do poprzednikow, 007 nie powinien miec zadnej dziewczyny, o!
Co więcej sam powinien być dziewczyną! :)
Da się zrobić, wystarczy zekranizować 'No One Lives Forever' (w roli głównej widziałbym Liz Hurley) ;)
Pierwsze fotki z planu nowego Bonda.
Daniel Craig ogląda "Madonna dell'Assunta Palio di Siena" tradycyjny wyścig koni w Sienie.
The crew were ordered to shoot the race in strict documentary-style, with no manipulation or ridiculing of the event, and no shots of violence involving horses or people to be included. A reported total of 14 cameras were strategically placed around the event, but no helicopter shots were permitted.
The sequence is said to see 007 pursuing the film’s villain down narrow cobbled streets, then across the town’s rooftops and through its medievil aqueducts as the horses charge around the Piazza del Campo. The town’s bottini, a tangled network of underground tunnels, will reportedly also play a role in the film.
Źródła:
http://commanderbond.net/article/4459
http://www.superherohype....ews.php?id=6218
Nie znamy jeszcze tytułu filmu, ale wiemy przynajmniej, że film będzie kontynuacją CR, bo według wypowiedzi scenarszysty Paula Haggisa, nowy Bond rozpocznie się 2 minuty po tym jak zakończył się poprzedni film.
Czyli potwierdzają się poprzednie doniesienia, więc możliwe że ponownie w filmie pojawi się postać Vesper Lynd, oraz będą kontynuowane wątki z Casino Royale.
Źródło: http://www.stopklatka.pl/...ie.asp?wi=39871
I bardzo dobrze Jako że dla mnie Bond zaczyna się od Casino Royale to nie mam nic przeciwko aby kolejna częśc do niego nawiazywała. W każdym razie nowy Bond jest dośc wysoko na mjej liście najbardziej oczekiwanych filmów najbliższych lat (zaraz za TDK, Johnem Rambo i ewentualnym sequelem Transformers), jeszcze rok temu gdyby ktoś mi powiedział że będę czekał na Bonda zaśmiałbym mu się w twarz.
Właściwie ta Shilpa Shetty była by niezłą dziewczyną bonda. A jak wymawia się jej nazwisko Szety czy Sziti?
Szeti.
Ładnie
Według najnowszych informacji producenci do roli dziewczyny Bonda szukają latynoski przed 30, najlepiej gdyby miała korzenie południowo amerykańskie, film ma być kręcono m.in w ameryce południowej
Źródło: http://www.mi6.co.uk/news/index.php?itemid=5372
Paul Haggis zdradza kolejne szczegóły nowego Bonda, tym razem dotyczące gadgetów.
"they might, they might, but I won't tell you"
Więc czyżby powrót gadgetów, oznaczał też powrót Quartermastera?
Źródło: http://www.mi6.co.uk/news/index.php?itemid=5388
I powrot Bonda, ktorego nienawidze. Coz Casino Royale to bylo cos ale też chyba zarazem pożegnanie z Bondem w takim razie jak dla mnie.
heh, tylko dlatego, że koleś napomknął coś bez sensu to nie znaczy, że już film do dupy
Nie, nie. On napomknal ze wracaja do starego Bonda przez ktorego musieli zrobic nowego. Paradoksalne to posuniecie. Powinni zrobic trylogie w stylu Casino Royale a potem niech sie robia znowu megaagenta.
Hmm, Casino Royale podobało mi się min. dlatego że było tak realistycznym filmem. Jeśli nakręcili ten doskonały film tylko po to, żeby z powrotem wrócić do tych dziwadeł, to ja dziękuję.
Chociaż zawsze mogą to być bardziej realistyczne gadżety, ale jednak wolałbym filmy w takim duchu jak CR.
A Wyście kurcze Amerykę odkryli? Przecież od samego początku wiadomo było, że CR to były narodziny Bonda. "Odstający" od reszty film, który miał pokazać, w jaki sposób Bond stał się _tym_ Bondem. Nikt się nie powinien spodziewać, że Bond a la CR "przeżyje" do następnych części. Co prawda nie sądzę, żeby szykował się powrót do Bonda z epoki Brosnana, ale myślę, że czeka nas hybryda CR i normalnego, gadżeciarskiego Bonda. No bo w końcu to Bond jest, kurde
No i w koncu, kurde, Bonda nie lubimy, nie?
Nigdzie nie jest powiedziane, że jak pojawią sie gadgety to film będzie zły.
Mi w Bondach nigdy gadgety nie przeszkadzały, ale jest to jeden z atrybutów filmów o Bondzie, więc pewne było, że siepojawią.
Bo przeciez jak szpiedzy w okresie zimnej wjny korzystali ze specjalnych zatrutych piór, parasoli itp. To i w XXI agent Jej Królewskiej Mości powinnien mieć jakiś specjalny sprzęt.
A do czego służyła taka zatruta parasolka?
Pytam z ciekawości:)
Na Diskowery pokazywali jak koles innego dziabnął taka parasolką w tlumie :)
Tak, Q, tobie to nie przeszkadza bo jestes fanem Bonda (ciekawe skad masz nicka :))
Ale mi przeszkadzaja i dlatego Bond 22 zostanie obejrzany i seria pozostawiona w niepamieci ponownie, tylko do Casino Royale bede powracal.
20 filmow i tylko jeden mi sie podobal, to chyba o czyms swiadczy :)
Tak, Q, tobie to nie przeszkadza bo jestes fanem Bonda (ciekawe skad masz nicka )
Mój nick nie ma nic wspólnego z Bondem
20 filmow i tylko jeden mi sie podobal, to chyba o czyms swiadczy
21 filmów ofcijalnych.
Są różne gusta jednemu się podoba drugiemu nie, więc nikt nie będzie robił tragedii, że ktoś nie obejrzy nowego filmu, bo jednak Bond ma wielu fanów.
A do czego służyła taka zatruta parasolka?
Zabijania
Tutaj wiecej informacji o parasolce:
http://www.sofiaecho.com/...id_5045/catid_5
Uściślę: jeśli mają to być gadżety realistyczne, nie mam nic przeciwko, niech ich używa, jednak niech ogólnie film pozostanie wierny temu co pokazano w CR.
hitch chyba przesadzasz, nie mów że nie podobały Ci się Bondy z Daltonem? No i jak można nie lubić Goldfingera (do czasu CR najlepszy JB według mnie)?
Hitch już zaczyna swoje. Film wyjdzie za jakiś rok, a ten już wie że nie będzie mu się podobał, bo ktoś wspomniał, że może będą gadżety, w ogóle napisz od razu że będzie c***owy bo ma PG-13 i z tego powodu nie idziesz do kina. W Casino Royale też był gadżet w postaci sprzętu do reanimacji w samochodzie. Nie wierzę w to żeby polecieli w kierunku tego co było w ostatnich brosnanobondach i jestem dobrej myśli.
nie podobały Ci się Bondy z Daltonem? No i jak można nie lubić Goldfingera
Mi się nie podobał ŻADEN Bond oprócz Goldeneye (i oczywiście CR), które mi się podobało jak miałem jakieś 15 lat i dawno już mi się podobać przestało.
Paul Haggis zdradza kolejne szczegóły nowego Bonda, tym razem dotyczące gadgetów.
"they might, they might, but I won't tell you"
Nie no, super info. Miesiste, konkretne, rzeczowe - czekam na nowego Bonda z jeszcze wiekszych zniecierpliwieniem.
Hitch już zaczyna swoje. Film wyjdzie za jakiś rok, a ten już wie że nie będzie mu się podobał, bo ktoś wspomniał, że może będą gadżety Znajoma sytuacja, co? Przypomina Gieferga, który już wie że film nie będzie mu się podobał, bo może będzie trwać 90 minut
Widzialem Licencje Na Zabijanie.
Po tym jak przeskoczyl z ejdnego samolotu na drugi odechcialo mi sie, ale ogladalem. Hm...ciezarowka na dwoch kolach, ciezarowka stajaca deba i cala masa innych bzdetów. Wszystkie Bondy to szajs :)
Sam jestes szajs, o wielki znawco niewidzianych filmow :)
Deckard, nawet nie probuj :)
Nie moglem sie powstrzymac :) Swoja droga, na ile czesci Craig podpisal kontrakt? Warto wiedziec, zebym przypadkiem nie wybral sie na ktoras do kina... Raz ten blad popelnilem, trauma pozostala do dzis.
Oby zagrał Bonda jak najwięcej razy
Na pewno ma być w dwóch kolejnych (w 2008 i 2010 roku) więc jego przeciwnicy na innego Bonda będą musieli długo poczekać.
Juz przy CR malo sie nie zabil, moze przy nastepnym sie dotkliwie uszkodzi i zatrudnia wreszcie prawdziwego Bonda, a nie wioskowego cwoka :)
Tak jak ktoś już wspomniał w Casino Royale mieliśmy gadżety (podręczny reanimator brytyjskiego agenta, w którym wypadają kabelki ) i ja też jestem przekonany, że w w 22 będą to raczej urządzenia zachaczające o delikatne s-f , czyli różnego rodzaju nanotechnologie w zwykłych przedmiotach (np kino domowe z dźwiękiem przestrzennym i atestem THX ukryte w zegarku Jamesa) i nie uświadczymy rakietowych butów, prezerwatyw wielokrotnego użytku albo niewidzialnych gaci.
w CR był jeszcze inny gadżet - wszczepiony nadajnik dzięki któremu lokalizowali Bonda. Nie mam nic przeciwko temu żeby w kolejnej częsci tego typu gadżetów dali ze dwa więcej
Może nie do końca wiadomość związana z nowym Bondem, ale według informacji podanych przez prezesa MGM, Daniel Craig wystąpi w roli Bonda w pięciu filmach (wliczając "Casino Royal"). Czyli po Bondzie 22, Jamesa w wykonaniu Craiga powinniśmy jeszcze zobaczyć w 3 filmach. Bo np. Timothy Dalton mimo umowy na 3 filmy nakręcił tylko 2.
Źródło: http://www.hollywoodrepor...339ff37e128990b
Dobra wiadomość
BTW, gdzie wcięło temat o Casino Royale?
http://www.forum.film.org...p?p=76515#76515
Było wiele plotek o dziewczynach Bonda, że całkowicie zapomniano, że James potrzebuje także przeciwnika, a według informacji podanych przez Fox News przeciwnika agenta 007 zagra francuzki aktor Mathieu Amalric ("The Diving Bell and the Butterfly").
Źródło: http://www.foxnews.com/story/0,2933,311929,00.html
Porcja kolejnych plotek:
Według wywiadu jakiego udzielił Craig, wychodzi na to, że tytuł filmu może być po prostu "007".
"It's more of a number. Because the first movie dealt with him earning his 00 status and now he is 007 for the first time".
Według informacji tabloidów Gemma Arterton zagra dziewczyną Bonda.
Jako, że 2 stycznia ruszyły zdjęcia do filmu, mimo miesięcznego poślizgu data premiery nie jest zagrożona - 7 listopada 2008.
Kilka nowych informacji:
Jeffrey Wright powróci w roli Felixa Leitera.
Gemma Arterton zagra dziewczynę Bonda, nie będzie to jednak główna postać kobieca. Pierwszoplanową rolę kobięcą producenci mają ujawnić w ciągu 2 tygodni. Podobno cały proces jest nawet ukrywany przed Sony, by nie doszło do przecieku.
Jak już wcześniej informowano przeciwnika Bonda zagra Mathieu Amalric. Aktor zdradziłm, że jego postać nazywać się będzie Maurice Green.
Joaquín Cosio zagra bandziora.
Anatole Taubman wcieli się natomiast w rolę pomocnikza złoczyńcy.
Nie wiem czy to nowe, czy stare, czy było, czy nie, ale:
Craig na planie nowego Bonda
Judi Dench na planie nowego Bonda
Fotki z planu
BOND BYL FAJNY:P
Cóż za treściwa wypowiedź.
Ale przynajmniej napisał to od razu po rejestracji, a nie po roku
---
Fotki z planu: http://justjared.buzznet....-craig-bond-22/
Mierzwiak, te fotki z planów kilka postów wcześnij były już podane
Z nowych informacji, Foster powiedział:
"I can only speak to myself, but I focus on a running time of exactly two hours."
Reżyser dodał także, że:
"with Casino Royale, the producers created a new kind of James Bond film. Here I would like to tie."
Faktycznie nie zauważyłem.
Cieszą cytaty Fostera, jak i to że ucichły jakieś dziwne wieści o humorze który miałby się znaleźć w tym filmie, brrr.
Oficjalne informacje:
Dziewczyną Bonda została znana z filmu "Hitman" - Olga Kurylenko, zagra postać Camille.
Mathieu Amalric zagra Dominica Greene, szefa kryminalnej organizacji, o której mowa była w CR.
Gemma Arterton wcieli się w postać Fields, agentki MI6
Fabuła filmu ma być po części oprata na noweli "Risico", którą wcześniej zainspirowana się przy filmie "For Your Eyes Only".
Dziewczyną Bonda została znana z filmu "Hitman" - Olga Kurylenko, zagra postać Camille.
Jeeeee!
"QUANTUM OF SOLACE" taki będzie tytuł 22 Bonda. Jest to także tytuł jednego z opowiadań Iana.
Akcja będzie rozgrywać się we Włoszech, Austrii, Południowej Afryce.
Camille (Olga Kurylenko) doprowadzi Bonda do Dominica Greene'a, członka tajemniczej organizacji i bezlitosnego businessman, który planuje przejąć kontrolę nad naturalnymi zasobami.
http://www.youtube.com/watch?v=owwEwNIuxbo - Filmik z planu.
"QUANTUM OF SOLACE"
Jak to właściwie przetłumaczyć?
Bardzo fajny tytuł, pomijam moje uwielbienie dla CR, ale obsadzenie w kontynuacji ponętnej Olgi sprawiło, że już nie tylko CZEKAM na QOS, ale CZEKAM CZEKAM
Q napisał:
"QUANTUM OF SOLACE"
Jak to właściwie przetłumaczyć?
Nawet nie jak przetłumaczyć tylko co to właściwie znaczy? : ) znam tylko znaczenie "of"
Gdyby to dosłownie tłumaczyć to tak sobie brzmi: "Odrobina ulgi". Najklepiej jakby zostawili w oryginale.
Quantum - ilość, kwant
Solace - pocieszenie, ulga
Jaki będzie nowy Bond? Szczegóły poznaliśmy na konferencji prasowej:
Dwa razy więcej akcji, więcej gadżetów w porównaniu do Casino Royale.
Nie będzie to film o zemście, ale coś znacnzie bardziej skomplikowanego. Jest dużo akcji, ale pokazne zostaną także wewnętrzne rozterki z jakimi boryka się James.
W filmie nie będzie flashbacków, ale Vesper pozostała w umyśle Bonda.
Fabuła:
The plot centres on an attempted coup in a South American country. Dominic Greene (Mathieu Amalric) wants to control one of the world’s most important natural resources and to aid in this he makes a deal with an exiled South American general to get him back into power.
Olga Kurylenko’s character, Camille, is half Ukrainian and half South American. She leads Bond to Greene in his effort to find out more about Vesper, the woman he loved and lost in Casino Royale.
Craig powiedział, że tytuł filmu nie jest przypadkowy i związany jest z fabułą.
W filmie nie pojawią się Miss Moneypenny i Q. Jednak Michael G. Wilson zaznaczył, że furtka dla tych postaci jest otwarta i pojawią się jeśli fabuła będzie tego wymagać.
Źródła: http://commanderbond.net/article/4810
http://www.mi6.co.uk/news/index.php?itemid=5812
Craig powiedział, że tytuł filmu nie jest przypadkowy i związany jest z fabułą.
Przyznam szczerze, że powyższe stwierdzenie rozłożyło mnie na łopatki. Jestem pod wrażeniem.
No co? Mogliby pójść w stronę Tarantino i "Reservoir Dogs". :)
Kilka fotek z konferencji:
Na tych zdjęciach Craig wygląda nie za dborze, na szczeście na senach z filmu jest OK.
Pełny opis filmu (może zawierać spoilery):
QUANTUM OF SOLACE continues the high octane adventures of James Bond (DANIEL CRAIG) in CASINO ROYALE.
Betrayed by Vesper, the woman he loved, 007 fights the urge to make his latest mission personal. Pursuing his determination to uncover the truth, Bond and M (JUDI DENCH) interrogate Mr White (JESPER CHRISTENSEN) who reveals the organisation which blackmailed Vesper is far more complex and dangerous than anyone had imagined.
Forensic intelligence links an Mi6 traitor to a bank account in Haiti where a case of mistaken identity introduces Bond to the beautiful but feisty Camille (OLGA KURYLENKO), a woman who has her own vendetta. Camille leads Bond straight to Dominic Greene (MATHIEU AMALRIC), a ruthless business man and major force within the mysterious organisation.
On a mission that leads him to Austria, Italy and South America, Bond discovers that Greene, conspiring to take total control of one of the world’s most important natural resources, is forging a deal with the exiled General Medrano (JOAQUIN COSIO). Using his associates in the organisation, and manipulating his powerful contacts within the CIA and the British government, Greene promises to overthrow the existing regime in a Latin American country, giving the General control of the country in exchange for a seemingly barren piece of land.
In a minefield of treachery, murder and deceit, Bond allies with old friends in a battle to uncover the truth. As he gets closer to finding the man responsible for the betrayal of Vesper, 007 must keep one step ahead of the CIA, the terrorists and even M, to unravel Greene’s sinister plan and stop his organisation.
Konferencję można obejrzeć po tymi linkami:
http://www.youtube.com/watch?v=8VVn0QXI7I8
http://www.youtube.com/watch?v=DjC9bnGcJys
Pierwsze fotki promocyjne:
Czy Olga Kurylenko nie przypomina wam troche Sophie Marceau?
Nawet bardzo.
W Hitmanie przypominała mi Brittany Murphy, zwłaszcza jak jej się makijaż rozmazał wyglądała wypisz wymaluj jak Brit w Sin City.
W nowym Bondzie powróci też postać znana z powieści i kilku filmów, czyli Bill Tanner, którego zagra brytyjski aktor Rory Kinnear.
Dobre wyjaśnie tytułu jest w materiale ITV. http://www.forum.film.org...ditpost&p=88862
Quantum of solace - najmniejsza cząstka ludzkiego współczucia.
Ruszyła też strona www.quantumofsolace.com
sprawa z tym tytułem jest niezwykle intrygująca skoro sami Brytyjczycy nie za bardzo go pojmują (było o tym niedawno w jakimś brytyjskim dzienniku)
WTF? O co chodzi z tym całym zamieszaniem wokół tego tytułu? Rozumiem siebie, bo nie znam aż tak super angielskiego żeby zrozumieć ten tytuł, ale użyłem słownika i wszystko jasne. Fakt że Amerykanie czy Anglicy nie wiedzą o co chodzi fatalnie świadczy o ich zasobie słów.
Mierzwiak, tu chodzi o ogólny sens, a nie o pojedyńcze słowa. dla mnie, jako filologa, ten tytuł też jest bezsensowny i zupełnie niepasujący do Bonda. prędzej mu do kolejnego Pottera.
Ogólny sens tego tytułu jest właśnie taki jak wynika z tłumaczenia słów. Skoro idioci zza Oceanu znają 10 słów na krzyż, i - o zgrozo - obce im są choćby i najdelikatniejsze metafory, ich problem.
PS. Sana, czy to Heath na twoim avatarze?
Pierwszy plakat
fajny, wylądował na tapecie .
Jak szukasz całej tapety to:
1024x768
1280x1024
wiem, wszedlem na 007.com .
Drobne aktualizacje na http://www.007.com/
- Daty premier (Polska 7 listopada 2008)
- Scene It? - Gra sprawdzająca znajomość 007
- Trivia Test - Test na wiedzę o Bondzie
- 007 Dossier (z Casino Royale)
no i już się potknęli - w dossier stoi, że Bond nigdy nie był żonaty, podczas gdy w jednej z gier dostajemy o to pytanie
Dossier jest zgodne z życiorysem Bonda z Casino Royale, a gry dotyczą wszystkich fimów.
A kiedy mozna sie spodziewac pierwszego teasera/trailera?
Według informatora AICN trailer będzie dołączony do filmu Hancock, premiera drugiego lipca.
Wracając do tematu tytułu filmu, pojawiły się pierwsze zagraniczne tytuły i tak:
Włochy - 007 Quantum
Kanada (francuskojęzyczna) - Source de réconfort (nie potwierdzone oficjalnie)
Według artykułu w Variety nowy Bonda ma kosztować 230 mln dolarów. Dla porównania budżet "Casiono Royale" (razem z kosztami marketingu) szacuje się na 150 mln dolarów. Chociaż wedługtego źródła całkowity koszt "Casino Royale" wyniósł $270 mln.
Dane podane przez Variety zapewne obejmują oprócz kosztów produkcji filmu, także koszty związane ze światowym marketingiem.
czyli od casino royale całe 20 poprzednich częsci bonda nie jest uznawane?? Broccolli sie musi w grobie przewracać co oni wymyślają.
CR dzieje się przed Dr No. Żaden re-boot, po prostu prequel.. tyle, że w XXI wieku .
No wiesz, to nie do końca prawda, zważając na to, że akcja osadzona jest współcześnie, a przecież we wcześniejszych filmach pojawiał się ZSSR
No mówię, że przeniesiono akcje w nasze czasy .
Ale zawsze pozostaje problem M. Chronologia się nie zgadza, ale Broccolli na pewno się w grobie nie przewraca.
Określenie prequel też do końca nie pasuje. Sytuacja CR zbliżona jest do Batman Begins. Opowiedziana historia początku bohatera, bez nawiązań do poprzednich filmów.
CR dzieje się przed Dr No. Żaden re-boot, po prostu prequel.. tyle, że w XXI wieku .
Żaden prequel. Typowy Re-boot.
Ktoś Cię okłamał ;P.
Ta, jasne, a Begins to prequel filmu Burtona tylko przeniesiony do czasów współczesnych...
Casino Royale (2006) is a reboot of the James Bond film franchise
http://en.wikipedia.org/w...28continuity%29
Question: Does it restart the franchise?
CAMPBELL: Yeah, I guess so.
http://movies.ign.com/articles/659/659741p1.html
Ehh... No dobra, nie będę się kłócił...
PS.
Question: Does it restart the franchise?
CAMPBELL: Yeah, I guess so.
Wiesz, Lucas pewnie twierdzi, że SW to s-f .
akurat tak nie twierdzi
a jak twierdzi?
że to rodzaj baśni czy jakoś tak
Ktoś Cię okłamał ;P.
Widzę, że bardzo starasz się udowodnić, że nie masz pojęcia o czym mówisz, a przy tym starasz się wszystkich wokół przekonac, że lepiej wiesz czym jest film niż jego twórcy
Ktoś tam się zapytał - odpowiedziałem, niby źle. Ok, próbowałem obrócić w żart, ale oczywiście trzeba ciągnąć dalej. I Ty twierdzisz, że z winy przykład np. Mierzwiaka czy Mentala zamykane są tematy. Na koniec obowiązkowy - .
oj, oj, jak kiedyś ciebie tu zrobią modem, to chyba co drugi temat będzie zamknięty jak tylko ktoś napisze do ciebie coś z innym emotkiem niż -
Kilka artykułów z planu nowego Bonda:
http://movies.ign.com/articles/864/864542p1.html
http://www.rottentomatoes...s/1719930/1.php
Pojawiły się też nowe fotki:
Nowe fotki z planu. Bond versus autobus. Wszystko fajnie, ale w tych butach wygląda jak ostatni lump.
http://www.ifitsmovies.co...james-bond-set/
Przecież te buty są po to żeby mu było wygodniej, na filmie nie będzie tego widać.
To znaczy, że jakoś cyfrowo zamienią mu te buciki na błyszczące lakierki, czy po prostu wykadrują tak, żeby nie było widać jego stóp? Pierwszy raz coś takiego widzę.
Pewnie wykadrują plus odpowiedni do tego montaż - będzie film to się zobaczy - na pewno nie będzie to wyglądało tak jak na tych zdjęciach - skoro zniknie linka do której przypięty jest aktor - to i na pewno poradzą sobie z butami.
No to jak już w końcu dojdzie do oglądania filmu, i zobaczę scenę z autobusem, to będę wiedział, że de facto w tej scenie Craig miał wsiuńskie adidasy na nogach hehe
Nowa porcja fotek:
Oraz kolejny materiał z planu, tym razem z Austrii:
http://myspacetv.com/inde...ideoid=33896477
to z olga kurylenko swietne, tylko szkoda ze ni ejest naga:)
a jedna fotka to troche mad maxa mi przypomina....
A już myślałem że tylko mi się tak kojarzy
Moi drodzy, szczyt szczytów.
http://www.filmweb.pl/Uja...uł+nowego+Bonda!,News,id=43454
Jak to już mówiłem gdzie indziej, tragedia, żenada i kilo gnoju
"Lepiej" poradzić sobie z tym tytułem już chyba nie mogli...
Pewnie sobie pomyśleli, że skoro przeszedł numer z "Casino Royale", to warto go powtórzyć. Swoją drogą nagłówek filmwebu trochę nieodpowiedni do treści. Jaki tam polski ten tytuł?
"Lepiej" poradzić sobie z tym tytułem już chyba nie mogli...
Ja tam wole chyba taki tytul niz jeden z tych "pomyslowych". ;)
No cóż, z drugiej strony, zawsze mogliśmy też zostać obdarowani wersją niemiecką - "James Bond 007 Quantum of Solace". Więc z dwojga złego...
Przynajmniej na pudełku dvd nie bedzie jakiegoś bzdetnego tłumaczenia. Przeszkadza wam, że tytuł jest po angielsku? Mi ani trochę.
Mnie przeszkadza 007.
A niemiecka wersja to jak widać to samo, tylko jeszcze bardziej rozciągnięte ;)
Dobrze, że nie próbowali robić żadnego tłumaczenie, skoro po ogłoszeniu tytułu sami anglicy musieli tłumaczyć o co chodzi.
Chociaż dodanie 007, biorąc pod uwagę poprzednie tytuły jest zbędne. W innych krajach taki zabieg stosowali już wcześniej, ale teraz po 21 oficjalnych filmach wprowadzac taki zabieg, by pokazać potencjanym widzom, że to film z Bondem niezbyt pasuje. Jednak i tak lepsze to niż wspomniany wcześniej niemicki tytuł.
Materiał z planu, którego głównym tematem jest rola Olgi
http://movies.yahoo.com/m...4/video/8378077
Z innych informacji to pierwszy trailer prawdopobnie zostanie dołączony do filmu Hancock, a według informacji British Board of Film Classification będzie miał kategorię 12A, a trwać będzie 1 minute i 51 sekund.
http://www.filmweb.pl/Trailer?trailer.id=22790
W końcu pojawił sie zwiastun
Zwiastun w róznych formatach do ścięgnięcia z:
http://www.themoviebox.ne...ace/trailer.php
Świetny zwiastun, trudno na razie oceniać, ale QOS chyba spokojnie dorówna CR. Jeśli go nie przebije
Jedyne co mnie martwi to krótki fragment z samolotami.Mam tylko nadzieję że nie przedobrzą z tą sceną w filmie
Kiepski zwiastun. Bo genialnych wręcz zwiastunach do Casino Royale (obok Sin City to według mnie najlepsze zwiastuny jakie się ukazały) dostaliśmy crap porównywalny ze zwiastunami do nowego Hulka. Wygląda to wszystko jakby zmontowane na szybko. Tu się urywa muzyka, tam zaczyna od początku. Bez składu i ładu. Ech...cienizna...
Jeden z najlepszych zwiatunów tego roku. Pierwsza część spokojna, gdzie liczy się treść, a druga to solidna dawka akcji.
Warto było czekać tyle na pierwszy zwiastun, a to co pokazały zapowiedzi trailera potwierdziło się, tak więc powinnismy otrzymać dobry film i jak dla mnie to co do tej pory widziałem potwierdza to.
Czy tylko mnie (leciutko) kojarzy się z "Licencją na zabijanie"?
nie, ale w sumie Licencja to jeden z lepszych 007
Japońska wersja trailera - http://www.youtube.com/watch?v=7CF4Dn5l7Ik
Drobne różnice w dźwięku i tekst M na temat paszportu Bonda jest dłuższy.
Zwiastun do CR byl zdecydowanie lepszy. Ten do Quantum of Solace wydaje mi sie za bardzo pocztowkowy.
Przy okazji: kto mi wyjasni, dlaczego na filmwebie obok Forstera stoi nazwisko Dana Bradleya jako wspolrezysera?
Czy tylko mnie (leciutko) kojarzy się z "Licencją na zabijanie"?
Z ktorej manki? :)
Jesli sie z czyms kojarzy to predzej z Ultimatum Bourne'a.
Aha, obejrzalem raz jeszcze, dla upewnienia. Nie podoba mi sie.
Kolejny materiał filmowy z nowe Bonda - http://www.moviegod.de/x/...hp?t=766&f=6421
Casino Royale jest dla mnie perełką w całej serii o Bondzie. Ba, uważam iż jest to najlepsza część z całej sagi o 007. Nie mniej, mam pewne złe przeczucia co do kolejnej jego części. Owszem, mam ukrytą nadzieję że film okaże się godny swojego poprzednika, ale... no właśnie martwi mnie jeden istotny szczegół. Reżyser. Marc Foster. Dotychczas mało znaczący, nie mający w swoim dorobku nic znaczącego, zastępujący swoje przeciwieństwo - doświadczonego reżysera Martina Campella. Po co zmieniać coś co się sprawdziło? Czyż by w grę wchodziło honorarium dla reżysera? Być może. Nie wiem czy nie odbije się to na nas wszystkich czkawką, i kacem psychicznym po seansie najnowszego bonda. Czas pokażę...
a może chodzi o to, że Bondy najczęściej reżyseruje zawsze kto inny?
Zresztą to, że Foster jest mniej doświadczony od Campbella - też jest bzdurą - Foster ma conajmniej 4 uznane i doceniane filmy(w tym 2 oscarowe), a Campbell ma dwa Bondy, dwa Zorro i tyle
Po pierwsze chyba chodzi wam o Marca Forstera. Co prawda reżyser nie ma sukcesów w kinie bardziej rozrywkowym, ale jak juz wspomniał soldamn ma na swoim koncie doceniane filmy.
Co do zmiany reżyserów to na dopiero od lat 90 reżyserzy Bondów kręcą zazwyczaj po jedym filmie, wcześniesi twórcy kręcili po kilka np. Terence Young (Dr. No, From Russia with Love (1963), Thunderball (1965)), Guy Hamilton (Goldfinger (1964), Diamonds Are Forever (1971), Live and Let Die (1973), The Man with the Golden Gun)), Lewis Gilbert (You Only Live Twice, The Spy Who Loved Me, Moonraker), czy John Glen (For Your Eyes Only (1981), Octopussy (1983), A View to a Kill (1985), The Living Daylights (1987), Licence to Kill (1989))
...i dlatego niektóre Bondy są całkiem znośne a inne nie. Nadal twierdzę że zmiana reżysera może przynieść klęskę, ale skoro tradycji ma się stać zadość to niech tak będzie
To chyba jakiś chory żart! Okropne :p
http://www.aintitcool.com/node/37836
Nie, no co Ty. To oficjalna piosenka.
...Quantum of Solace...I don't know what that mean...
Dobra nutka nie ma co
Najnowszy zwiastun Quantum of Solace:
http://www.filmweb.pl/Zob...1,News,id=45824
Ciekawe czy będzie równie dobry jak przezajebiste Casino Royale. Nienawidzę starszych bondów.
Holy James Bond, Batman!
Gdybym miał wyciągnąć jakieś wnioski na podstawie tego trailera, to zapowiada się film na tym samym poziomie co, cytując Preda, "przezajebiste" Casino Royale. I to rozumiem.
Średni zwiastun. Treść w porządku, ale wykonanie takie sobie. Zwiastuny do Casino Royale kopią dupę, a te są takie przeciętne...co by nie powiedzieć słabe
To tylko zwiastun, wiec ciezko o jakies glebsze wnioski (tym bardziej, ze trailer Casino Royale zostal zmontowany w sposob bardzo podobny), ale cos mi sie wydaje, ze nowy Bond podazy w ten sam kierunek przesady, w jaki Bondy zawsze szly po restarcie. Aczkolwiek biorac pod uwage wspomniane wyzej trendy zwiastunowe oraz obecnosc ambitnego, dotychczas unikajacego widowisk rezysera, moje wrazenie moze byc mylne. Oby.
zwiastun jest w porzo - Casino Royal broniło się tym, że nikt nie wiedział czego się spodziewać, dlatego zwiastuny wydawały się tak zajebiste.
Zwiastuny Quantum są właściwie takie same, choć obawiam się, że pokazano w nich za dużo treści (vide scena w aucie z pistoletem). No i wkurzają mnie te polskie napisy na pół ekranu - ktoś wie, skąd można pobrać HD bez tego syfu?
Fajne to, niewiele mówi w sumie o filmie, ale ja tam wierzę w nowego Bonda i z początkiem listopada na pewno się stawię na sali kinowej.
Zwiastuny Quantum są właściwie takie same, choć obawiam się, że pokazano w nich za dużo treści (vide scena w aucie z pistoletem) Trochę za dużo, ale nie mam poczucia znanego choćby z trailerów nowego Hulka, że już widziałem film, zresztą na tym trailerze kończę i następnym materiałem filmowym z QOS jaki zobaczę będzie... QOS
dzięki
Trailer w Full HD wymiata obrazem Myślę, że najnowszy obraz o przygodach Bonda będzie równie ciekawy jak Casino. Widać już na zwiastunie świetne zdjęcia. Film na pewno będzie emocjonujący. Niecierpliwie czekam na listopad;)
http://www.bbc.co.uk/iplayer/episode/b00dcy4v/ - po 55 minucie można wysłuchać nowej piosenki do Bonda, czyli "Another Way To Die".
Kolejny pełny akcji spot TV do nowego Bonda:
http://www.youtube.com/watch?v=4X-imVXOwb0
Wow...kopie jaja. Najlepsza Bond piosenka od czasu Goldeneye!
Trailery i spoty też kopią jaja. Jeszcze niegdy nie czekałem z taką niecierpliwością na najnowszego Bonda.
Co do piosenki mam mieszane uczucia, chociaż przeważają jednak te pozytywne.
Tak czy inaczej chcę zobaczyć jak to się będzie prezentowało w czasie zapewne fajnej graficznie czołówki, wtedy będzie można wydać ostateczny wyrok.
EDIT: Po kolejnym przesłuchaniu - ŚWIETNA!!!
dziwna piosenka - moim zdaniem niepotrzebnie udziwniona elektroniką; gdyby zrobili ją w starym stylu byłaby cudna, a tak nie jestem przekonany.
Yyy... jaką elektroniką? :O Te na oko trzy portisheadowate sekundy w środku utworu (też ich w sumie nie rozumiem) naprawdę robią taką różnicę? ;)
Jak dla mnie to świetny utwór - po antybondowym (acz fajnym) You Know My Name zrobili coś bardziej w klasycznym stylu. No i tekst spoko, ale na dobrą sprawę to klimat, Klimat, KLIMAT!
Yyy... jaką elektroniką? :O Te na oko trzy portisheadowate sekundy w środku utworu (też ich w sumie nie rozumiem) naprawdę robią taką różnicę?
eee no nie wiem - może słuchałem jakiegoś remiksu (bo w linku powyżej jest real player a tego gówna nie tykam) - prawda wyjdzie na jaw przy napisach początkowych :>
No to tutaj masz jutubę, jakbyś sam nie mógł sobie znaleźć, leniu :P
http://www.youtube.com/watch?v=a8cjM4KKmMA
Elektroniki jest dużo w tym utworze. Spłaszczona dynamika utworu, przez co perkusja brzmi jak miazga (na samym początku jest to bardzo wyraźnie słyszalne)- głośność dźwięków jest podciągnięta do jednego poziomu, przez co brzmi to troche jak utwory sprzed 30 lat. Poza tym wokale przepuszczone przez masę filtrów.
Wydaje mi się, że twórcy chcieli otrzymać taki miks nowoczesności ze stylem retro.
Nie jestem jakimś miłośnikiem piosenek z Bonda i mogę powiedzieć, że tylko kawałek z GoldenEye i remix Moby'ego wpadły mi w ucho. Gdyby nie to, że piosenka pochodzi z Quantum of Solace, to bym pewnie na nią nie zwrócił uwagi. Po prostu takie niewybijające się ponad resztę komerji przeciętniactwo.
Elektroniki jest dużo w tym utworze. Spłaszczona dynamika utworu, przez co perkusja brzmi jak miazga (na samym początku jest to bardzo wyraźnie słyszalne)- głośność dźwięków jest podciągnięta do jednego poziomu, przez co brzmi to troche jak utwory sprzed 30 lat.
I to jest ta elektronika? :) Czy raczej taka, a nie inna produkcja? Ja tam Mefisto zrozumiałem w ten sposób, że chodziło o elektroniczne dźwięki. Bo obróbka cyfrowa to oczywista oczywistość :)
Jak dla mnie to świetny utwór - po antybondowym (acz fajnym) You Know My Name zrobili coś bardziej w klasycznym stylu.
A moim zdaniem oba te utwory sa bardzo do siebie podobne.
No to tutaj masz jutubę, jakbyś sam nie mógł sobie znaleźć, leniu
a myślisz, że wypowiadam się bez odsłuchu? chodzi o to, że nie wiem czy to co słyszałem jest efektem ostatecznym
Na amazon można obejrzeć okładkę soundtracku:
http://www.amazon.com/gp/...&n=5174&s=music
Według najnowszych doniesień w filmie zabraknie słynnych fraz takich jak:
"Bond, James Bond", czy "Wstrząśnięte, nie mieszane".
Źródło: http://commanderbond.net/article/5516
Według najnowszych doniesień w filmie zabraknie słynnych fraz takich jak:
"Bond, James Bond", czy "Wstrząśnięte, nie mieszane".
Do I look like I give a damn? :P
Eee...? Ja rozumiem zmianę koncepcji, ale po co wywalać coś co jest tak klasyczne. To tak jakby w Gwiezdnych Wojnach zabrakło "May the force be with you" albo "I've got bad feelings about this"...to są rzeczy po prostu nieodłączne.
Więc pieprze taki obrót spraw. Casino było spoko jako film i potrafiło się obronić jako totalnie nowy Bond w moich oczach. Zwiastuny do QoS może nie były najlepiej zmontowane, ale przynajmniej pokazywały, że film będzie w pytę.
Cóż...mam nadzieje, że to tylko plotki .
O ile kwestie z martini można przeboleć, to brak bondowskiego "Bond, James Bond" uznaje za sporą wadę. Bo jak by nie było w CR na samym końcu padają te znaczące słowa i jest to jedna z bardziej wymownych scen.
I jak zauważył Corn było to klasyczna kwestia, która zawsze pojawiała się w filmach o Bondzie. Jej brak, o ile taki będzie, nie oznacza, że film będzie zły, ale już tego czegoś może zabraknąć.
Oczywiście te informacje nie są jeszcze pewne. Na potrzeby filmu nakręcono sceny z kwestią "Bond, James Bond", ale później stwierdzono, że niezbyt pasują, ale twórcy nie wykluczają, że do nich powrócą.
Panowie, to tylko kwestie, nie zachowujcie sie jak zbulwersowane nerdy. :p
Przy okazji: Mefisto, Negrin - powiedzcie mi w ktorych momentach slyszycie wspomniana elektronike i portisheadowe dzwieki? ;)
Przy okazji 2: byc moze stare, ale wlasnie natknalem sie na wczesniejsza, nieofecjalna wersje piosenki do nowego Bonda: http://pl.youtube.com/watch?v=Bm-otGem1bs&NR=1 :)
To mi nasunelo, ze Seven Nation Army byloby kapitalnym kawalkiem pod Bonda!
przez cały utwór, bro
Przy okazji: Mefisto, Negrin - powiedzcie mi w ktorych momentach slyszycie wspomniana elektronike i portisheadowe dzwieki? ;)
W jutubowym linku, który podałem, od 1:26 do 1:29. Oczywiście to moje "portisheadowe" to tak z braku laku, bo ten bicik tak mi się skojarzył. W każdym razie wstawka z kilkoma beatami jest. Poza tym, jak już pisałem, elektroniki jako takiej, w sensie stylistyki, brak.
przez cały utwór, bro ;)
Hm, ja tam slysze glownie gitare, perkusje i pianino, ktora to kompozycja pasuje zreszta jak ulal do White'a. Poza tym od czasu do czasu instrumenty dete i smyczkowe.
słyszeć możesz, ale na 100% zostało to przepuszczone przez electro, nigga
Marc Forster podał, że czas trwania "Quantum of Solace" to 106 minut. Jeśli taka wersja trafi do kin będzie to najkrótszy ze wszystkich filmów o Bondzie. Dla porównania CR trwało 144 minuty.
Te ostatnie doniesienia są niepokojące, bo z jednej strony zapowiadają wiele akcji, a czas trwania jest dość krótki. Mam nadzieje, że jeśli ten czas się potwierdzi to będzie on czymś uzasadniany, a nie tyko chęcią umieszczenia jak najwięcej seansów jednego dnia...
Źródło: http://www.mi6.co.uk/news...56&t=mi6&s=news
Dziwne zważywszy na fabułę która wydaje się być dość bogata.
Ale ja wciąż jestem spokojny, czas trwania o niczym nie świadczy (I hope so).
Ale ja wciąż jestem spokojny, czas trwania o niczym nie świadczy (I hope so).
Co innego mówiłeś przy okazji premiery X-men 3
X3 to zupełnie inna bajka
No dobra, wolałbym żeby QOS trwało przynajmniej 120 minut i tych 106 to jednak stanowczo za mało.
czyli podsumowując:
- pierwszy film od 21 lat który ma tytuł zgodny z opowiadaniem Fleminga.
- Zgodny z opowiadaniem będzie tylko tytuł
- Najkrótszy z Bondów
- Pierwszy Bond w którym Bond nikogo nie pocałuje/z nikim się nie prześpi
- Nie ma "standardowych" postaci bondowskich zlikwidowanych od czasu rebootu : Q i Monneypenny, nie ma "Jestem Bond, James Bond" I Martini też nie będzie zamawiał.
- pierwszy bond który ma piosenkę wykonywaną przez duet.
- Pierwszy(?) Bond będący dokładną kontynuuacją poprzedniej części
Tylko...Dlaczego to sie dalej nazywa James Bond jeśli z prawdziwej otoczki w sumie nie zostało nic ?
- pierwszy film od 21 lat który ma tytuł zgodny z opowiadaniem Fleminga. Casino Royale, halo!
Mierzwiak jest różnica pomiędzy opowiadaniem a powieścią
A to drugie to imdb>trivia
Duet nie ma żadnego wpływu, i nigdy nie mówiłem że ma, ja tylko po krótce podsumowałem co wiemy o nowym bondzie.
Ok, mój błąd.
Więc po co podsumowałeś te punkty zdaniem Tylko...Dlaczego to sie dalej nazywa James Bond jeśli z prawdziwej otoczki w sumie nie zostało nic? No dobra, to było z przymrużeniem oka. Whatever
Ej to nie prawda, że to pierwszy Bond bez scen sexu. Dalton też się nie przespał z żadną z lasek w swoich filmach i co? I jakoś nie widzę tego oburzenia.
Nie pamiętam jak w poprzednim, ale w Licencji na zabijanie spał z dwiema.
Ok, to w takim razie w tym pierwszym na bank, bo była o tym mowa w dodatkach do Casino Royale.
Ej to nie prawda, że to pierwszy Bond bez scen sexu. Dalton też się nie przespał z żadną z lasek w swoich filmach i co?
Na dobra sprawe to zaden Bond nie posiadal scen seksu.
A jesli zastanawiacie sie czy James zrobil to z wiolonczelistka w The Living Daylights, to polecam koncowke.
Na dobra sprawe to zaden Bond nie posiadal scen seksu.
Na dobrą sprawę zawsze jest rewelacyjne Goldeneye :].
Tam była Famke Janssen, grzechem byłoby nie zrobić takiej sceny
Na dobrą sprawę zawsze jest rewelacyjne Goldeneye :].
W Goldeneye tez w zasadzie nie ma seksu.
Ok, skoro scena z Famke Janssen nie przemawia to zawsze jest scena z Hallie Berry i tak to jest scena seksu. Ładnie sfilmowana swoją drogą.
Prawda. Wreszcie znalazles scene seksu. :)
Mnie cieszy:- będą ze trzy pościgi (przynajmniej tak to wygląda na trailerach)
- piosenka jest w porządku
Mnie martwi: - brak niektórych "stałych fragmentów gry" (czyżby twórcy mieli pomysł na nowe?)
- metraż
Zaczynam poważnie martwić się o o M.
Przeciwnicy chowający się w kryształowych pałacach już nie wrócą
A zdaje się, że "Diamenty są wieczne" to trochę kontynuacja w "Tajnej służbie". W teaserze Bond szuka Blofelda, bo ten w poprzedniej części mu nawiał. Znajduje, robi co trzeba, a w połowie filmu wyskakuje: Blofeld
Przyznaję, że "Diamenty..." to mój ulubiony Bond ever. Takich filmów się już nie kręci. Cholera, samo myślenie o nim powoduje banana na mojej gębie.
No niby tak ale w "Żyje się tylko 2 razy" Blofeld poznaje Bonda twarzą w twarz, a w "W Tajnej Służbie..." już się nie poznają.
Ostateczny plakat nowego Bonda:
Wiadomo też, że w USA QS dostało kategorię PG-13 za "‘intense sequences of violence and action and some sexual content"
chujnia - tak jakby nie mogli dać tej fotki z samotnym Bondem trzymającym karabin. To wygląda jak sequel W pustyni i w puszczy
To wygląda jak sequel W pustyni i w puszczy
Mam nadzieje, że będzie widoczny wpływ "Błękitnej Laguny" .
A plakat kiepski, ale w sumie w podobnym stylu co poprzednik. Laska jest i jest Bond z głową skierowaną w lewo plus tona photoshopa co by Craig jakoś przystojniej wyglądał.
IMHO wpływ photoshopa bardziej widać na buźce lasencji niż na mordzie Craiga (u niego jedynie usta wyglądają jakoś dramatycznie, jakby dostal po ryju przed sesją zdjęciową).
Sam pomysł na plakat nudny i wtórny.
Casino Royale miało jeden dobry plakat (Bond lekko skryty w cieniu, siedzi przy stole do pokera z dłonią na pistolecie z tłumikiem), który zresztą i tak nie był użyty, więc tradycji stało się za dość.
Owszem był użyty (w końcu wypuścili go oficjalnie, doh), tylko że był to po prostu teaser. Ale ostateczny plakat do CR, chociaż trochę gorszy, podobał mi się.
Tutaj po świetnym teaserze i nieustępującym mu plakacie z Bondem na pustyni otrzymujemy plakat może nie zły, ale raczej rozczarowujący.
The Sun opublikował pierwszą recenzję nowego Bonda i jest to bardzo pozytywna opinia
...it will kick the living daylights out of any rival action-hero franchises.
Szczegóły (jak i SPOILERY) na http://www.thesun.co.uk/s...icle1730883.ece
Wiadomo też, że w USA QS dostało kategorię PG-13 za "‘intense sequences of violence and action and some sexual content"
W sumie to nie nowina. Wszystkie Bondy mają PG - 13. ciekawe, czy to się kiedyś zmieni? Mi akurat nie przeszkadza, ale skoro twórcy wpadli w taki szał zmian...
A plakat faktycznie taki sobie. nie wysilili się.
Dziękuję za linka, na razie staram zwalczyć w sobie bondowego geeka, ale pewnie i tak zerknę
W sumie to nie nowina. Wszystkie Bondy mają PG - 13.
serio? Nawet Daltony?
Serio serio.
A przynajmniej wszystkie od czasu Licencji na zabijanie, reszta nie ma podanych kategorii (na IMDb).
no może - w sumie jestem przyzwyczajony do 15 i 18 w kółeczkach jeśli idzie o stare Bondy, więc
W sieci dostępny jest już teledysk do piosenki "Another Way to Die".
Do obejrzenia na http://www.aceshowbiz.com/news/view/00018707.html
Słaby i do tego chyba robiony na domowym komputerze ;)
mam tylko nadzieje, ze nowy Bond będzie lepszy od muzy, która go promuje, albowiem większego syfu dawno nie słyszałem. kiedy jacyś emo zaśpiewają muze do Bonda? ide o zakład, ze w następnym kawałku zobaczymy Tokio Hotel.
piosenka do Casino Royale też była do niczego, ale co z tego, skoro film był solidny ;)
kiedy jacyś emo zaśpiewają muze do Bonda? ide o zakład, ze w następnym kawałku zobaczymy Tokio Hotel.
Co ty pieprzysz? Jak na razie za bondowskie piosenki odpowiedzialni sa solidni wspolczesni rockmeni (a wlasciwie to jeden solidny, a drugi znakomity).
sorry, Jakuz, ale ci twoi solidni współcześni rockmeni brzmią jak gówno. mówię o muzie do Quantuma of koz (współczesnych rockmanów z zasady nie słucham, wiec sie nie wypowiadam ogólnie). nie wiem, kto tam taki zajebisty śpiewa, ale jeśli na co dzień śpiewa (i gra) jak w tym teledysku, to niech spieprza na pole kartofle zbierać, bo do niczego innego sie nie nadaje.
Coz, z taka opinia polemizowac trudno, niemniej skad to porownanie do emo/Toki Hotel?...
tak mi sie skojarzyło. pewnie źle mi się skojarzyło, więc wybacz, nie rozróżniam już tych młodzieżowych piosenek oraz wyglądu wokalistów.
żeby skończyć tego offtopa o muzyce do dupy, to powiem, że właśnie obejrzałem sobie trailer nowego Bonda i bardzo spodobał mi się. klasycznie zmontowany z klasycznymi przerywnikami. dobra rzecz.
można już posłuchać sobie osta - wg mnie taki sobie, jakościowo mniej więcej jak Casino Royale, czyli parę chwytliwych, bondowskich kawałków i sporo zwykłej, muzycznej ściany. Czas: ponad godzina, więc biorąc pod uwagę czas filmu jest to jeden z najbardziej kompletnych soundtracków ever. Na płycie jest piosenka i w sumie coraz bardziej mi się ona podoba.
kawałek jest świetny, łajtstrajpowski, nie mierzący w popową popelinę. lubie White'a [jakie kurła emo?!?], lubie Alicie. ale video co najwyżej średnie.
Teledysk jest fatalny, niestety.
Premiera "Quantum of Solace" coraz bliżeż, ale jeśli ktoś chce już obejrzeć klipy z filmu to powinien zajrzeć na http://www.stopklatka.pl/...ie.asp?wi=49774
Premiera do filmu zbliża się wielkimi krokami co widać też w telewizji. Co druga reklama to promocja filmu z bondem. Między innymi coca cola zero, nowy telefon SE, czy kosmetyki Avon. W przypadku innego filmu to może by mnie zaczęło drażnić, ale nie w tym przypadku.
Jeszcze warto wspomniec o kolekcji książek Fleminga od Rzeczpospolitej, a zwałszcza o "Tylko dla twoich oczu", czyli zbiorze opowidać Iana, gdzie jest m.in. historia "Wskażnik ukojenia" (org. "Quantum of Solace")
Dziś, ale teoretycznie rzecz biorąc jutro, bo pokazy są o godzinie 0:07, premiera, a na forum jakoś cicho Nikt nie czeka z niecierpliwością na nowego Bonda? A może ktoś już widział i ma opinię?
Ja, mimo, że nie za bardzo lubię Craiga i zmianę konwencji od CS, to jednak czekam z niecierpliwością na dzisiejszą nocną premierę
To nie jest film o którym toczy się dyskusje jeszcze przed premierą.
Ja idę w sobotę.
Po niespełna 2 latach James Bond powrócił i jest to powrót w dobrym stylu.
W odróżnieniu od Campbella u Forstera sceny akcji nie są za długie, a wręcz można powiedzieć, że niekótre mogłby trwać trochę dłużej. W Quantum of Solace akcji nie brakuje, ale też sprawia to, że przy takiej długości filmu zbyt mało miejsca poświęcono organizacji, ktorej nazwa zawarta jest w samym tytule. Scenariusz także do idealnych nie należy, co sprawia, że czarny charakter nie ma okazji rozwinąć strzygeł, ale mimo to dostajemy kilka interesujących niespodzianek. Na uwagę zasługują postacie drugoplanowe, które potrafią zabłysnąć, chcociaż od początku do końca cały film należy do Craiga.
Sam Bond zmienia po części swój wizerunek z Casino Royale, dzięki czemu Craig częściej pojawia się w garniturze lub smokingu, ale także w tym stroju potrafi dobrze kożystać z licencji na zabijanie.
W filmach o Bondach zawsze ważne są napisy początkowe, w tym przypadku Quantum of Solace wypada dosyć słabo, ale poczatek napisów końcowych wynagradza po częsci tą wadę. Tytułowa piosenka pojawia się natomiast trylko przy napisach początkowych.
W filmie nie usłyszymy słynnego "Bond, James Bond", jednak w niczym nie umniejsza to jakości filmu i na dodatek w żadnym momnecie te zdanie nie pasowałaoby dobrze do akcji. Powróciła natomiast klasyczna firma Universal Exports.
Co do gadgetów to James nie korzysta z niczego wymyslnego, ale nowoczesne technologie ułatwiają mu pracę.
Zakończenie filmu jest zamknięte, ale tak samo jak w "Casino Royale" na samym końcu pojawia się napis "James Bond Will Return", tak więc ma nadzieje, że za dwa lata wejdzie do kin kolejny Bond i że twórcy kontynuować będą wątek organizacji, która ma swoich ludzi wszędzie.
Widzę, że pierwsza opinia już jest. Ja po pierwszych 20 minutach filmu myślałem, że moja będzie całkowicie negatywna.
Może ja jestem jakiś strasznie konserwatywny, albo zwyczajnie "wolno-jarzący", ale pierwsze dwa pościgi (samochodowy Aston vs Alfy i pieszy Bond vs Zdrajca) były tak szybko zmontowane, że trudno było cokolwiek dostrzec. Poważanie, w scenie na rusztowaniu nie wiedziałem kto wisi na linie, a kto wspina się po rusztowaniu!
Na szczęście potem było trochę lepiej. Wprawdzie pozostałe dwie duże gonitwy (na wodzie i w powietrzu) również mogłyby konkurować z teledyskami rodem z MTV, ale już dało się cokolwiek zobaczyć i ogarnąć jakoś logikę całej sceny .
Odchodząc od kwestii montażu, resztę filmu oceniam bardzo pozytywnie. Bond Girls - ciekawe role, dobre aktorki. Opalona Ukrainka jako Boliwijka dawała radę, a druga dziewczyna miała "przygodę" podobną do tej jaką znamy ze starego Bonda z Connerym, tyle, że zamieniono surowiec, na ten, który jest we współczesnej gospodarce najbardziej pożądany - błyskotliwe nawiązanie jak dla mnie. Lokalizacje moim zdaniem świetne - mi najbardziej przypadała do gustu opera w Bregenz ze sceną na wyspie.
"Bond, James Bond" jest jak wspomniano nieobecne, ale jest na nie "miejsce". W pierwszej rozmowie Bonda z Greenem, gdy ten drugi mówi "My friends call me Dominic" jest pauza i w tym momencie Bond powinien/mógł się przedstawić, ale on jest sarkastyczny i mówi "I'm sure they do". Co do innych odstępstw od konwencji to Gun Barrel Sequence jest na samym końcu filmu bezpośrednio przed napisami (ale jest to przyjemniej klasyczny Gun Barrel, a nie taki łączony ze sceną z filmu jak w CS). James Bond Theme usłyszymy właśnie podczas sceny ze strzałem w lufę.
Podsumowując: Po zabójczym pod względem montażowym (jak dla mnie za szybkim) początku, potem jest już trochę spokojniej, fabuła zaczyna się toczyć w miarę równomiernie. Jest kilka (jak na Bonda dużo, ale CS nas o tego przyzwyczaiło chyba) scen sentymentalnych, które wyglądają całkiem dobrze - nie popadają w ckliwość, ale budują "ludzkie oblicze" super agenta. Przynajmniej ja to tak odebrałem. Pewnie po kolejnym (szczególnie domowym) oglądaniu błyskawiczny montaż przestanie mnie tak razić i będę mógł jakoś ogarnąć co się właściwie stało w tych scenach:)
Na koniec dodam, że jak zaznaczył powyżej Q, Bond pojawia częściej w eleganckich strojach, co mi jako zwolennikowi konserwatywnego bondowskiego konwencjonalizmu bardzo się podoba. Jedyna scena w której wygląda jak menel, to ta kiedy jedzie w białych spodniach na starym, zdezelowanym motorze
Co do sceny na motorze to ubiur pasował do akcji, bo jednak Bond w garniturze i na motorze to nie jest dobre połączenie co wg mnie udowadnia "Never Say Never Again".
Co do Bond Girls to warto też zwrócić uwagę na imię agentki Fields, chociaż szkoda, że w scenariuszu nie pojawił się żaden żart na te temat, a przeciez przy takich niezwykłych imionach znanych z Bondów często pojawiały się dowcipne komentarze.
Powiem tak panowie nowy Bond jest świetny. Ciekawie zarysowana intryga, która w końcówce troszkę rozczarowuje ale to minimalny minus. Całokształt akcja + dobrze dobrana muzyka znakomicie ze sobą współgrają. Craig trzaska wszystkich bez wahania zdecydowanie najlepszy Bond na wielkim ekranie.
Na drobny minus składają się jeszcze może trochę początkowe zdjęcia, strasznie chaotycznie to wyglądało ale po czołówce wszystko wraca do normy i jest fenomenalnie. Film posiada jakieś 80 % świetności Casino Royale a to sporo jak na dalszą kontynuację. Krótko: cholernie dobre zestawienie kina akcji i Bondowskiego klimatu, poproszę o więcej.
Ocena: 9+/10
Mogę się ośmielić ze z mojej strony Quantum of Solace zasługuje na miano filmu roku.
Było kiedyś coś tak fantastycznego w amerykańskim kinie jak "kino nowej przygody". Ostatnio czytałem recenzje TDK z Dziennika, która zatytuowana była "kino nowych emocji". QoS - jak i BB, TDK, CR - to właśnie kino nowych emocji: film akcji z wielkimi emocjami i prawdziwymi, pełnokrwistymi postaciami. A że było kilka słabych scen i za krótki był to.. cóż .
8/10
PS. Świetne nawiązanie do Goldfingera!
PPS. Świetna muzyka!
PPPS. Inna sprawa, że ja taka dziwka kinowa jestem i mi się wszystko bardziej w kinie podoba. Zobaczymy jak ocenie film na dvd :].
W tekście pojawia się spoiler odnośnie sceny z samolotem. Niewielki, ale jednak.
To chyba pierwszy Bond, którego nie jestem w stanie jednoznacznie ocenić. Mój kłopot wynika z tego, że uwielbiam starą serię filmów, ale z drugiej strony uwiodło mnie Casino Royale i pogodziłem się nawet z odejściem bajkowego stylu na rzecz naciąganego realizmu.
Quantum of Solace jest niestety mieszanką obu stylów. Posiada klimat Casino ale wspomniany przeze mnie 'realizm' został zastąpiony Brosnanową bajeczką. I potwornie się to gryzie (przynajmniej dla mnie). Ciężko mi było wyczuć film w którym Bond w jednej scenie jest rozliczany ze swej licencji, a w drugiej skacze z samolotu, rozpina spadochron kilka metrów nad ziemią, przywala w nią z impetem i nic mu się nie dzieje. Nie mówiąc już o kosmicznych innowacjach jakie przeszło biuro MI6 od ostatniego filmu.
Ponadto scenariusz jest dość słaby. Po pierwsze jest za krótki - kilka scen więcej by się przydało, a po drugie zbyt łopatologiczny. Przypomniało mi się jak kiedyś Mierzwiak recenzujący Palimpsest napisał o idiotyzmie jednej z ostatnich scen w której to grupa lekarzy w najprostszy sposób wykłada wszystko widzowi. Tutaj jest podobna scena, w której w paru zdaniach postacie tłumaczą widzowi kim jest Mathis (znany z CR). Można to było napisać inaczej, lepiej.
Jak już jestem przy postaci Rene - dodam, że został on wprowadzony na siłę. Nic nie wnosi do fabuły - znika równie szybko jak się pojawia. Podobnie rzecz ma się z Felixem Leiterem.
Cały film ma jeszcze jeden mankament. Otóż ogląda się go jak na siłę przedłużany epilog do Casino Royale. Nie znam jeszcze części trzeciej, ale jak dla mnie ten film można byłoby skrócić i wpleść w fabułę trójki, a nic by na tym nie stracił.
Ostatecznie oceniam go 6/10. Solidne kino akcji, ale jednak strasznie głupie.
Będą spoilery w całym tekście.
Po fenomenalnym, wręcz idealnym filmie jakim było Casino Royale, miałem cichą nadzieję, że nowe Bondy utrzymają ten wysoki poziom. Czy QoS sprostało wyzwaniu? Chyba nie.
Pierwszy zarzut- montaż. Tak jak już wspomnieli moi poprzednicy, w pierwszych scenach niewiele widać. Ucieczka Astonem przed AlfamiR jest za szybko pocięta i niestety ustępuje pod względem widowiskowości pościgowi na lotnisku z Casino Royale. Pojedynek na rusztowaniu też słabo zrealizowany. Po pierwsze widać CGI, kiedy aktorzy przelatują przez oszklony dach i uderzają w rusztowanie. Czy w dzisiejszych czasach kamera musi robić "niesamowite" jazdy, które można wykonać tylko przy pomocy niedoskonałej jeszcze technologii grafiki 3D? Czy nie mogli zrobić zwykłej przebitki na aktorów przelatujących przez sufit? Czy musieli robić cool akcje rodem z Bad Boys 2? Dla kontrastu mamy fenomenalną, klasycznie nakręconą scenę w hotelu na Haiti. Bond leje się z badassem- kamera nie trzęsie się nadmiernie, widzimy prawie całe postacie, każdy cios (Bond bije przeciwnika po głowie jakimiś książkami- coś jak w Bournie, tyle że dobrze pokazane). Oglądając tę scenę czułem prawdziwe emocje. Oglądając pociętą i ubarwioną CGI scenę na rusztowaniu nie za bardzo odczułem wzrost adrenaliny.
Drugi zarzut- intryga momentami pogmatwana w taki sposób, że trudno ją ogarnąć. W ostatecznym rozrachunku okazuje się jednak, że opiera się o dosyć absurdalny pomysł- wielka, tajna organizacja chce mieć kontrolę nad Boliwią i dlatego podpisuje umowę z przyszłym dyktatorem, że ten będzie brać wodę od tej właśnie organizacji. Jasne- to ta organizacja pozwoli mu objąć rządy. Ale skoro ma taką władzę, że może wpływać na zmiany władzy w państwie, to czemu chce nową dyktaturę kontrolować za pomocą dostaw wody. No chyba nie chodziło tutaj o czerpanie korzyści majątkowych, bo pieniędzy chyba im nie brakowało. IMHO jakieś błędne koło. Może nie wychwyciłem sedna sprawy.
Film nafaszerowany jest szybką akcją- trudno to uznać za zarzut, choć bardziej podobało mi się podejście z CR, gdzie między scenami podnoszącymi poziom adrenaliny, otrzymywaliśmy sceny ukazujące przebiegłość Bonda, jego śledztwo, obserwowaliśmy rozwój intrygi, lepiej poznawaliśmy postacie.
Film ma też wiele plusów. Niezłe aktorstwo, choreografia walk (wteydy, gdy cos widzimy), dobre zdjęcia. Film przede wszystkim nie jest hermetyczny- nie mamy wrażenia, że jesteśmy zamknięci w sceneriach pokazanych przez obiektyw. Przedstawiona rzeczywistość sprawia wrażenie prawdziwego świata, chociaż bardziej zbliża się do sci-fi bondowskiego uniwersum niż to miało miejsce w CR.
QoS można uznać za udany film sensacyjny z elementami filmu szpiegowskiego, jednakże nie wyprzedza swego poprzednika.
Krótko i zwięźle - fatalny montaż zepsuł ten film. Ogląda sie to dobrze, ale do Casino Royale QoS nawet się nie zbliżył. Pierwsze 45 minut zupełnie bez ogłady - tu się napieprzają po ryjach, tam przyjeżdząją do innego kraju, znowu się stukają i tak w kółko. Druga część jest znacznie znacznie lepsza.
Jak już jestem przy postaci Rene - dodam, że został on wprowadzony na siłę. Nic nie wnosi do fabuły - znika równie szybko jak się pojawia. Podobnie rzecz ma się z Felixem Leiterem.
Nie zgodzę się opinią, że René Mathis wprowdzony został na siłę. Oczywiście w fabule można by go zastąpić nową postacią, ale po co? Skoro Rene już znamy, a Bond, który nie dawno otrzymał status 00 nie zdążył w tym którkim czasie znaleźć sobie wielu przyjaciól, a takim nie wątpliwie jest Mathis i to właśnie do nie w potrzebie zgłasza się Bond.
Pierwsze sceny Bonda z Rene pozwalają też wprowadzić wątek komiczny, oraz doprowadzają do pewnego wstrząśniętego trunku. Jednak to ostatnia wspólna scene bohaterów, pokazuje jak zmienia się James.
Co do Felixa to rzeczywiście film nie ucierpiał by, gdbyby go zabrakło. Ale jeśli potwierdzą się plotki, że akcja kolejnego Bonda będzie rozgrywać się w USA, to fakt pojawienia się Leitera w "Quantum Of Solace", oraz pokazanie przyjaźni pomiędzy Jamesem i Felixem moze okazać się nie taki bezsensowny.
krótko o nowym Bondzie:
+ samochody spadające w przepaść nie wybuchają po zetknięciu z gruntem;
+ w kilku momentach Bond był konkretnie chamowaty i nieskory do rozśmieszania widowni;
+ Bond zostawiający ciało przyjaciela w kontenerze na śmieci;
+ Bond gubiący paputka w scenie spadania z nieba;
+ czadowe i emanujące oldskulem trampki Olgi Kurylenko w scenie pustynnej wendetty;
+ zero gadżeciarstwa oraz innych głupot;
+ minimalna ilość humoru;
+ film 20x brutalniejszy niż TDK (choć i tak to ciągle namiastka epy, jakiej oczekuje od kina akcji);
- trendy postbourne'owski montaż rulezzzz (czytaj: nic nie widać);
- szczeniacka muza z napisów początkowych;
- mocno gejowska walka na linkach Bond vs. zły kolo (Mad Max 3 się chowa);
- scena spadania z nieba i motyw z otwieraniem spadochronu na sekundę przed uderzeniem w glebę (naprawdę twórcy mogli sobie darować takie atrakcje - to już było i się nie sprawdziło);
- mega nudziarskie sceny akcji, będące setną powtórką z Johna Woo (wyścig motorówek - check, latanie samolotami między górami - check, skakanie po dachach - check);
- wątek mszczenia się (albo szerzej: wątek wyrównywania rachunków) w wersji złagodzonej dla całej rodziny, psa, kota i babci z różańcem;
- postacie złych płaskie jak dykty na strzelnicy;
- zakończenie będące kpiną w żywe oczy i jaskrawym dowodem kompletnego braku jakiejkolwiek idei przewodniej. w końcówce dostajemy rozpierduche ala Michael Bay, gdzie wszystko dookoła wybucha i płonie, a dobry walczy ze złym na kładce, która w każdej chwili może się zarwać i runąć w odmęty ognia piętro niżej. większe emocje potrafi wycisnąć z człowieka średnich lotów platformówka na Nintendo. kiedy nowy Bond dobrnął wreszcie do kresu swojej 22 przygody, dziwiłem się sam sobie, że skończył się tak prostacko.
i kiedy w końcu zobaczę w Bondzie gołe cycki?
SPOILERY
Czyli + i - się równoważą ;p. Wracając do akcji z samolotem to jest w granicach akceptacji tzw. zdrowego rozsądku. Oglądając to od razu przypomniała mi się scena z Point Break kiedy Keanu i Swayze licytują się do ostatniej chwili kto pierwszy pociągnie za linkę ze spadochronem. Tam dali radę to czemu tutaj nie mogło stać się inaczej.
Świetny, dynamiczny film akcji. Niestety nieco gorszy od Casino Royale, ale jednak mogę spokojnie stwierdzić że jakiegoś drastycznego spadku w stosunku do poprzednika nie ma.
Plusów nie będę wyliczać, szybciej będzie z minusami:
- Za krótki, ale z zastrzeżeniem że tego nie odczułem.
- Zbyt szybki montaż początkowego pościgu (ale pierwsze ujęcia z lotem w kierunku wybrzeża znakomite) i pościgu na dachach.
Piosenka już wcześniej mi się podobała, ale z w połączeniu z bardzo fajną czołówką wypada jeszcze lepiej.
PS. Chyba się zakochałem w Oldze Kurylenko
MOGĄ BYĆ SPOILERY
Cóż, nie ukrywam, że liczyłem na znacznie więcej, ale tragedii nie było.
Muza z czołówki absolutnie nie umywa się do tej z CR. W ogóle, tak jak już ktoś wcześniej wspomniał, czołówa jest dosyć słaba, chociaż roznegliżowane panie przyciągają wzrok (dobra, mało widać, ale wyobraźnia bardzo pomaga). Wracając na chwilkę do samej muzy - okej, pierwsze jej sekundy wydają się być naprawdę ciekawe (tj. zwrotka), ale pod koniec to graniczy z kakofonią dźwięków (przynajmniej ja takie wrażenie odniosłem). Gdy White i Keys jednocześnie pokazują co potrafią zrobić ze strunami głosowymi - to jest właśnie konkretnie do dupy.
Sam film jest dobry. I tylko dobry. Miałem nadzieję na film akcji roku, ale go nie dostałem. Co mnie cieszy, to pojawienie się walk w stylu Bourne'a (nie wiem jak ten styl się nazywa, więc jedyne co mi przychodzi do głowy, to "styl Bourne'a". Będę zobowiązany jak ktoś mnie w końcu oświeci). Pojedynek w hotelu jest dynamiczny, dobrze pokazany, tyle że krótki. Mogli się ponapieprzać troszkę dłużej. A propos (nie)dobrze pokazanych scen akcji - zgadzam się, że początkowy pościg i rusztowanko umykają troszkę widzowi. Na szczęście tylko te dwie sceny.
Dziewczyny Bonda to bez wątpienia fajne laseczki i bez wątpienia nie są pustakami. Teraz jest taki trend, że kobiety są wyzwolone, silne, nie dają sobie fikać itd. itp. Tutaj to widać. Kurna, zdałem sobie sprawę, że Bond przecież nie zaliczył Kurylenko, pociągnął całusa i na tym się skończyło. Musiał się wcześniej zadowolić Fields (której na imię Strawberry...), która, nie powiem, też jest niczego sobie. Bardzo niczego sobie. No ale main laska pozostała poza zasięgiem. Nie przypominam sobie, żeby Bond był w takiej sytuacji. Mogę się mylić, niech ktoś mi powie, czy zdarzyło się, by 007 nie przeżył "sexy times" z główną postacią żeńską.
Czarny charakter, jak to ktoś wcześniej ujął, nie rozwinął skrzydeł. Był okej, tyle że standardzik.
Ogólnie najbardziej mam temu filmowi za złe, że tuż po seansie nie mogłem sobie przypomnieć masy akcji, które przecież niedawno oglądałem. Jakaś skleroza mnie chyba dopada, ale z drugiej strony na żadnym innym filmie tak nie miałem. Autentycznie miejscami nie mogłem się skupić na seansie - podczas akcji z samolotem myślałem o czymś innym. Nie wiem, może te sceny mnie nie jarają. Dobrze, że chociaż po kilku godzinach zdołałem sobie przypomnieć.
Czyli ogólnie dobrze, plus korci mnie, żeby pójść jeszcze raz i zrewidować mój punkt widzenia. Może będzie lepiej.
Zdaje się Bond "nie zaliczał" swoim panien, gdy grał go Dalton .
Podobał mi się bardzo miły zabieg stylistyczny, a mianowicie to że nazwy lokacji graficznie utrzymane były w stylu charakterystycznym dla danego miasta/kultury.
Całkiem fajny był też szczególik w scenie wyszukiwania informacji o Greene'ie. Gdy wypowiadali nazwisko i wpisywane ono było na tym wielkim zajefajnym ekranie (chcę taki ), jedna z liter została źle wpisana, następnie skasowana i dalej tekst pisany był już prawidłowo.
Poza tym jak to miło zobaczyć film PG13, w którym ludzie krwawią gdy zostają zranieni. Jak się chce to można.
Zajebista była akcja podczas tego spektaklu, jak napotykają Bonda przy schodach. Wyciszenie tylko muzyka i Bond likwidujący po kolei przeciwników.
A wracając do kategorii PG-13 to twórcy filmów sensacyjnych czy przygodowych mają jakiś fetysz z przestrzelonymi stopami. Praktycznie nie ma sensacyjnego filmu PG-13 bez przestrzelonej stopy, czy to przez pocisk , toporek czy strzałę. To chyba jedyna dopuszczalna część ciała z którą można brutalnie postępować w tej kategoryzacji bez cięc z szybkością światła.
Co mnie cieszy, to pojawienie się walk w stylu Bourne'a (nie wiem jak ten styl się nazywa, więc jedyne co mi przychodzi do głowy, to "styl Bourne'a". Będę zobowiązany jak ktoś mnie w końcu oświeci)
to nowoczesny styl walki, polegający na tym, że montażysta tnie materiał w sposób uniemożliwiający przyznanie filmowi kategorii R (zauważ, iż Eastern Promises czy Kiss of the Dragon nie korzystają z dobrodziejstw stylu Bourne'a). poza tym styl ów wymaga od publiczności bogatej wyobraźni, gdyż wiele rzeczy trzeba sobie dopowiadać. warto również posiadać oczy, zdolne rejestrować szybko poruszające się obiekty. 10.000 fps powinno być ok.
Zajebista była akcja podczas tego spektaklu, jak napotykają Bonda przy schodach. Wyciszenie tylko muzyka i Bond likwidujący po kolei przeciwników. Uwielbiam moment tuż po. Greene i jego ludzie schodzą po schodach a tam sobie stoi Bond. Chwilę patrzą się na siebie, bezcenna mina Greene'a. Boskie.
O tym właśnie mówiłem.
Jaj faktycznie, przecież spektakl wtedy jeszcze trwa
Zdaje się Bond "nie zaliczał" swoim panien, gdy grał go Dalton .
zaliczał tylko nie było to tak oczywiste warto wspomnieć choćby scenę z prologu, gdzie ląduje u jakiejś cizi na łódce
Zresztą przypominam, że Dalton miał 2 najlepsze laski w jednym tylko filmie: Soto i Lowell
Nie wiem, nie pamiętam. Ale gdzieś czytałem, że brak aktywności seksualnej Bonda-Daltona wpisywał się w strach przed AIDS.
Dalton miał 2 najlepsze laski w jednym tylko filmie: Soto i Lowell
Tam najlepsze. Najlepszą laskę to miał Connery w Pozdrowieniach z Rosji. Włoską top-modelkę Daniele Bianchi.
No i Craig też ma niczego sobie.
może ankietę?
No i Hally Berry od Brosnana .
W ogóle Bond miał fajne laski, co tu się oszukiwać :].
Cały film ma jeszcze jeden mankament. Otóż ogląda się go jak na siłę przedłużany epilog do Casino Royale. Nie znam jeszcze części trzeciej, ale jak dla mnie ten film można byłoby skrócić i wpleść w fabułę trójki, a nic by na tym nie stracił.
Prawda. Inna sprawa, że z tego co powiedział Craig trzeci film będzie się bardziej fabularnie odcinał od Casino Royale, więc poniekąd to logiczne, że chcieli zamknąć wątek zemsty we wcześniejszym filmie. Mimo to szkoda, że mało pracy w scenariusz włożyli.
Brakuje w nim mocniejszego i bardziej złożonego szkieletu. Do tego jeszcze na minus teledyskowy montaż scen akcji. Ogólnie moje wrażenia są dobre, ale filmowi bardzo daleko do Casino Royale. Chciałbym, żeby Campbell wrócił do pracy przy następnym filmie, ale ma inne zajęcia reżyserskie. Szkoda.
Z tego co wyczytałem to Broccoli chce powrotu Quantum (wiadomo) oraz Camille (czyli Olga Kurylenko).
Mierzwiak, dopiero teraz spodobała Ci się Olga? She had me at "Hitman". ;)
Nie, nie dopiero teraz, ale dopiero teraz ma mnie w 100%
Jasne, QOS przydałby się nieco bardziej rozbudowany scenariusz, ale do samej fabuły nie mam zastrzeżeń. Zresztą scenariusz CR też nie miał jakieś porażająco skomplikowanej intrygi, ale był bardziej rozbudowany i szkoda, że tu nie jest podobnie.
Ale film uważam za świetny i mam nadzieję że nie zmienię zdania po powtórnym obejrzeniu.
Właśnie przyszła mi do głowy kolejna rzecz, która w Casino Royale była lepsza niż w QoS: teksty Bonda.
Moje ulubione z CR:
1. Pierwsze słowa spoconego i ledwie żywego Bonda po akcji z przenośnym defiblyratorem to "You okay?" skierowane do Vesper. Po prostu klasyk.
2. Zaraz później przy stole do pokera Bond mówi "The last game almost killed me".
Jeśli chodzi o QoS, to pamiętam, że były jakieś riposty Bonda, ale nie na tyle błyskotliwe i zabawne, abym je zapamiętał. Może za drugim razem je wyłapię.
Ogólnie rzecz biorąc, po oglądnięciu CR miałem ochotę na drugi seans i nie mogłem się doczekać premiery dvd. W przypadku QoS jest tak, że widziałem film, ale jakoś nie ciągnie mnie na kolejny seans, chociaż z ciekawości obejrzę go na pewno, ale dopiero za jakiś czas, kiedy dvd stanieje.
Ja tych tekstów po pierwszym obejrzeniu nie pamiętałem, dopiero po kolejnych.
Pierwszy seans to jednak trochę mało żeby od razu zwrócić uwagę na wszystko, a tym bardziej ostatecznie ocenić
Od Imperiala życzę sobie w przyszłym roku QOS w metalboksie
Jest jeszcze jedna rzecz, która w QoS mi się spodobała - mordujący Bond. Może i nie widać w tym zemsty za śmierć ukochanej, ale miło dla odmiany popatrzeć na 007, który się nie pierdoli (znaczy jest bezwzględny, bo jeśli o to drugie znaczenie chodzi, to James trzyma fason). Pierwsze "Dla kogo pracujesz?" jest jednocześnie ostatnim i w sumie nie ma znaczenia, czy odpowiedź zostanie udzielona. Może nawet lepiej, jeśli nie zostanie, bo wtedy badguy ma okazję przekonać się, że Bond to słowny koleś. Nauczka taka.
A co do ripost, dziarskich tekstów, czy ogólnie kozaczenia słownego, to QoS faktycznie nie najlepiej pod tym względem wychodzi.
Nigdy nie zapomnę sceny z CR, w której Bond prosi torturującego go madafakę, by ten podrapał go po jajach maczugą na sznurku (czy co to tam było). Scenkę oglądałem ze staruszkiem, skutkiem czego w całym domu słychać było jak ryczał ze śmiechu .
Connery tez wielokrotnie zabijal z zimna krwia. Czy ktos o tym jeszcze pamieta? Chyba nie
a brosnan pobił i zabił kobiete. Tego też nikt nie pamięta.
Film zdecydowanie lepszy od fatalnego bękarta o imieniu CR. Spodziewałem się na siłę odcinania się od starych filmów, podczas gdy mamy fajna oldschoolową czołówkę, wprowadzenie grupy trzymającej władzę a'la spectre, nawiązania do starych bondów. Nawet brak zakończeń nerwowych na twarzy Craiga aż tak mi nie przeszkadzał.
Najgorszy natomiast zdecydowanie jest montaż. 1500 ujęć na sekunde to napewno nie to co mnie interesuje.
Nowy Bond to cienizna. Wielka kupa, nie spodziewałem się tego po świetnym CR. Nie chcę się rozpisać dlaczego jest to kupa i czym pachnie, polecam recenzje Dux-a na głównej stronie. W pełni się z nią zgadzam.
A ja się zgadzam z tym:
A ja uważam, że wszystkie sceny akcji zostały nieziemsko sknocone przez nikłe doświadczenie reżysera i autora zdjęć w kręceniu kina akcji. Campbell w CR pokazał, że pościgi w stylu le parkour można nakręcić dynamicznie, bez rzucaniem kamery o ziemię i wmawiania widzom "O kurde patrzcie jaki realizm!".
Generalnie lubię taki montaż. Natomiast rzeczywiście widać, że QoS miało być pod tym względem takie jak Bourne, ale nie wyszło. Przy czym tak naprawdę najgorzej wypada scena końcowa w hotelu, w której rzeczywiście nic nie wiadomo, a zwłaszcza która kładka się wali, dlaczego, czy to zagraża Bondowi, czy to zagraża badguyowi i w ogóle osso chossi. Otwierająca film scena pościgu samochodowego jest natomiast jedną z najlepszych sekwencji w tym filmie. To absolutnie nieprawda, że "nic nie widać", bo akurat w tutaj widać wszystko, choć owszem, zapewne widz musi być skupiony, żeby mu nie uciekło. Ale tak się dzisiaj kręci kino akcji, a Bond zawsze był dzieckiem swoich czasów. Z kolei scena na rusztowaniach jest, cóż, dyskusyjna... Zgodzę się, że bardziej doświadczony reżyser zrobiłby to lepiej, chociaż z drugiej strony nie można mówić, że sceny akcji psują ten film. Jeśli jest coś takiego, co działa na niekorzyść QoS, to jest to taki w pewnym sensie ogólny brak jaja. Przypuszczam, że niezbyt dobrze mu zrobiło to, że jest środkową częścią zwartego cyklu. Przez to jest trochę jak bardzo długi odcinek serialu. Film jest, powiedzmy, średni, ale zdecydowanie nie jest zły.
Byłem skupiony, ale nic nie widziałem. Po skończeniu pościgu zasadniczo nie wiedziałem co się stało. Może jest to wynik działania naprawdę dużego ekranu kinowego i film lepiej będzie się prezentował na DVD. Nie mniej niesmak pozostaje.
Cóż, może to jest kwestia tego, ile informacji na sekundę kto potrafi przyswoić. Wbrew pozorom nie żartuję :) Owszem, początkowy pościg, podobnie jak szereg innych sekwencji, to nieco bezczelna zżynka z Bourne'a, niemniej pozostaje to całkiem przyzwoita, wręcz fajna robota. Chyba najwięcej w niej tego zacięcia, które chciałbym oglądać także w reszcie filmu. Dlatego na przykład średnio ciepło przyjąłem strzelaninę w operze jako coś wyjętego z zupełnie innej bajki i niepasującego do konwencji przyjętej w QoS.
Dla mnie dziwna sprawa z tym nowym Bondem - tak sobie czytam wszystkie negatywne opinie o nim i w sumie się zgadzam: tak, fabuła jest do dupy, tak, sceny akcji bez sensu, tak, montaż za szybki, tak, wszystko to prawda i nikt rozsądny nie może temu zaprzeczyć, jednak co z tego skoro film mi się po prostu fenomenalnie oglądało. Czemu? Rozwiązanie tej zagadki jest proste: starych Bondów (Connery,Moor,Brosnan) kochałem, jednak Craiga grającego 007 po prostu ubóstwiam. Daję QoS 8,5/10 z zastrzerzeniem, że straciłem zdolność chociażby trochę obiektywnego ocenienia tego filmu. Czekam na następne piętnaście filmow o Bondzie z Craigiem.
Scena pościgu po dachach dla mnie jest akurat znośnie nakręcona, a ujęcie wpadania do dzwonnicy(czy co to tam było) znane z trailera jest po prostu piękne, szkoda, że zaraz po nim jest beznadziejna sekwencja naparzania się na rusztowaniu.
Z dialogami nie jest tak źle, kilka dobrych się znajdzie, mi najbardziej podobał się ten o papeterii jednak dlatego, że dialogu było dużo mniej niż w CR to dało się wyczuć, że twórcy w usta każdego chcieli wcisnąć jakiś śmieszny/mądry/błyskotliwy tekscik. W sumie lepsze to, niż same bezbarwne dialogi.
Ja w tym filmie nie widzę żadnej zemsty - sprawa z CR jest po prostu niedokończona, więc trzeba podążać jej tropem, a to że akurat tak się złożyło, że MI6 Bondowi to nie ma nic wspólnego z Vesper - nawet gdyby nie zginęła to Bond zachowywałby się tak samo. Po takich zapowiedziach tej zemsty spodziwałem się, że James będzie jak głupi ścigał kilku kolesi po cały globie olewając jakąś priorytetową dla MI6 i CIA misję, a tu nic z tych rzeczy...
Kwantumy Solacji
Szczerze powiem, że przed pójściem do kina miałem mieszane uczucia - szczególnie, że ukazało się sporo negatywnych zdań o tym filmie. No, ale koniec końców zasiadłem w kinowym fotelu i obejrzałem - obejrzałem bez obaw, bez oczekiwań, złudzeń, życzeń i niestety także bez emocji. QOS niestety nie dorasta do pięt CR, choć jako samodzielny film nawet się broni, a i czasu spędzonego w ww fotelu nie żałuję, bo dostałem niezłe kino, tyle, że puste i trochę zbyt płytkie, jak na kontynuację. Ale po kolei.
To, co boli najbardziej, to fakt, że 007 zżyna z czego tylko się da - pierwsze pół godziny filmu, to wypisz wymaluj Bourne. I nie chodzi mi tylko o sam fakt pościgu po dachach i tym podobne, ale skopiowane zostały nawet poszczególne ujęcia, co już jest niewybaczalne. Równie złe wrażenie robi pozostała część filmu, gdzie poczynania Bonda przypominają GTA3, co przedstawia się następująco: James bierze po kolei różne pojazdy, jakie mu się spodobają/przydadzą (i nie ma z tym problemów żadnych), po czym porusza się nimi jak i gdzie chce, przy okazji wybijając okoliczną ludność, a następnie porzuca i przechodzi do kolejnego, w międzyczasie oczywiście zmieniając także broń i przeciwników, choć tak, jak i w grze jest to często policja, bądź inni umundurowani ludzie. Do tego dochodzą takie perły, jak muzyka a la Iguazu Santaolalli, która do całości pasuje jak pięść do nosa. Naprawdę nie wiem, o co tu biega.
Zresztą Bond chyba w pewnym momencie też nie wie, bo akcji jest tyle, że przynajmniej połowa z tego zdaje się zbędna - do najgłupszych zaliczam podróż samolotem plus skok ze spadochronem a la Schwarzenneger w Egzekutorze, oraz pojedynek z jakimś kolesiem z hotelu (też rodem z Bourne'a), którego 007 zabija...po prostu. I nic z tego nie wynika! Wspominany co chwila motyw zemsty, który James za każdym razem zbywa tekstami o obowiązku jest niestety absolutnie nieprzekonujący, a to przecież główna oś filmu.
Solą w oku Solace, jest także fatalny, FATALNY montaż. Już parokrotnie wspomniany Bourne mnie pod tym względem raził, jednak tam zdawało się to pasować, było w pewnym sensie uzasadnione i tworzyło niepowtarzalny klimat człowieka bez pamięci. W Bondzie jest to tylko i wyłącznie oczojebne, zbędne i zwyczajnie kuriozalne, bo po prostu w scenach największych akcji NIC nie widać, a kino jest właśnie od tego, żeby coś jednak widać było. Szczerze boję się tego filmu na dvd, bo tam już chyba zupełnie nie da się tego oglądać, bo gdy ekran ma 10 metrów, to jeszcze jakoś idzie. Niemniej montażyści tego potworka powinni skończyć w specjalnym piekle, choć znająć życie, to i pewnie nagrodę dostaną, za to, że nic nie widać.
Dobra, to teraz o plusach, bo tych nawet i sporo. Poza techniczną stroną filmu (minus oczywiście montaż, który jest tak fatalny, że będę to wspominał za każdym razem, aż do śmierci) na plus jest oczywiście obsada - nie zawiódł absolutnie nikt, z Craigiem na czele, który dalej potwierdza, że wyborem był niezłym (aczkolwiek, gdy przed filmem puszczono zwiastun International, w którym Clive Owen biega, strzela i też się mści, to coś mnie poruszyło i sam nie wiem czy podskórnie nie czekać na potknięcie Craiga i na szansę Owena)., Z dziewczynek o dziwo przypadła mi bardziej do gustu panna Fields, niż Camille - bo choć rolę ma marginalną i ograniczoną raczej do standartowego wizerunku Bond Girl (swoją drogą cudne nawiązanie do Goldfingera), to jednak bardziej zapadła mi w pamięć, niż szukająca zemsty, poparzona dziewoja.
Poza tym fabuła, jak i mimo wszystko akcja się w miarę sprawdza. Także krótki czas całości nie sprawia ani niedosytu, ani nadmiaru historii i ogólnie film mija bardzo szybko, bez bólu i poczucia straconego czasu. Owszem, wiele wątków nie przekonuje, ale równie dużo jest świetnych rozwiązań, jak np te z Leiterem czy samą organizacją. Jedynie końcówka budzić może pewne wątpliwości, bo choć wątek Vesper został wyczerpany, to jednak nic nie wiemy o ewentualnej dalszej walce z Quantum czy choćby z Mr Whitem. A było można wymyślić coś a la końcówka CR albo po prostu postawić gdzieś kropkę nad i. A tak wszystko kończy się mniej więcej tak, że każdy - antogonista, protagonista, dziewczyna - gdzieś sobie odchodzi i tyle ich widzieliśmy.
Co do elementów typowo bondowskich - poza dziewczynami, M, Felixem, pistoletem i samochodem nie ma praktycznie nic. Jest wprawdzie piosenka i czołówka, ale te - choć osobno naprawdę niezłe - razem tworzą dziwaczny miks, nie do końca strawny i pasujący do filmu. Braku pozostałych (a więc Martini, my name is..., etc.) niespecjalnie odczułem, choć pewnie gdyby były film nic by na tym nie zyskał, ani nie stracił.
Koniec końców Solacja Kwantuma jest filmem niezłym, choć jako kontynuacja CR to porażka. Natomiast w serii o 007 w moim prywatnym rankingu plasuje się gdzieś tam pośrodku, jako średniak. Było znacznie więcej lepszych odsłon przygód agenta MI-6, choć było też i parę gorszych od QOS. Choć jego rola nie jest tak do końca przesądzona - kto wie, może ten przeciętniak za 2-3 lata stanowić będzie świetny wstęp do kolejnej przygody 007 (swoista trylogia?). Acz podobnie jak Dux wolałbym, aby Campbell wrócił wtedy na reżyserski stołek.
A w tym samolocie z Mathisem, to on nie pił Martini przypadkiem?
nie wiem, kelner o Martini nie wspominał, za to wymienił 150 innych składników
Mi utkwiła w pamięci skórka od cytryny, którą w CR zamawiał do Martini .
Dokładnie to było trzy miarki dżinu Gordon, jedna miarka wódki, pół miarki francuskiego likieru Kina Lillet, wstrząśnięte i schłodzone, podane ze skórką cytryny. Składniki te to drink znany z Casino Royale, który Bond nazwał "Vesper". Inna nazwa tego specyfiku to Vesper Martini, a to sprowadza się do tego, że jest to słynne "wstrząśnięte nie mieszane".
Kiedyś tego wreszcie trzeba będzie spróbować... ;P
Zdarzyło mi się kiedyś pić i powiem, że to jeden z cudów świata alkoholi, ale zdecydowanie wolę zmieszane niż wstrząśnięte.
to co on pije to żadna vesper, tylko klasyczne martini.
W CR pije drink, który chciał nazwać "Vesper"...
Byłeś w Casino Royale i nic nie mówiłeś bucu?
Literóweczka poprawiona :].
to co on pije to żadna vesper, tylko klasyczne martini.
Martini Bonda i "Vesper" to ten sam drink. Poza tym klasyczne martini zawiera wermut, a James preferuje zamiast tego składniku likier Kina Lillet.
Martini to jest Vermouth. Tak samo jak Cin & Cin Samo w sobie najlepiej chyba smakuje ze Spritem i cytrynką.
Wrócę jeszcze do montażu w QoS. Za zdjęcia i montaż odpowiada ta sama para facetów co w Bournie, więc to nie tyle "zżynka", co po prostu ta sama ekipa.
Króciutki off: wczoraj odświeżyłem sobie CR. Doprawdy nie wiem jak Campbellowi udało się nakręcić tak wyśmienite kino. Wszystko co nakręcił wcześniej było najwyżej średnie, a "Granice Wytrzymałości" to w moim odczuciu nieporozumienie na całego.
Wszystko co nakręcił wcześniej było najwyżej średnie
Osz ty...Goldeneye jest świetne!
Martini to jest Vermouth. Tak samo jak Cin & Cin
Marka wermutu "Martini", to nie jest to samo co drink martini, który pije Bond.
Za zdjęcia i montaż odpowiada ta sama para facetów co w Bournie, więc to nie tyle "zżynka", co po prostu ta sama ekipa.
JEDEN koleś (cyfrowo: 1) - a w ekipie jest trochę więcej ludzi, którzy mogliby mu uciąć ręce albo coś, lub po prostu związać i wrzucić do szafy - obojętne, zżynka jest tak czy siak, co widać (powtórzę raz jeszcze) nie tylko w montażu, ale i w takich samych ujęciach czy pościgach. Sorry.
W CR pije drink, który chciał nazwać "Vesper"...
no ale to jest bzdura scenarzystów, bo tak naprawde jest to dokładny przepis na martini które bond pija w książce
http://www.youtube.com/watch?v=xivABVxHeC0 - zmieniłem muzykę w czołówce, na piosenkę Toma McRea, bo facet stworzył najbardziej Bondową piosenkę jaką słyszałem, która nie była napisana bezpośrednio to filmu.
No dobra...fragment z "Walking Rock'n'Roll, Karaoke Soul" nie pasuje, ale reszta jest dobra.
niezłe, naprawdę niezłe, bro
EDYTKA: mystejki w filmie
http://www.moviemistakes.com/film7603
Casino Royale podobało mi się jak najbardziej więc wyruszyłem też na kontynuację. Nie zawiodłem się na najnowszym Bondzie. Była akcja, akcja i jeszcze więcej akcji niż w poprzedniej części. Dynamizm scen bił z ekrany, aż miło było oglądać. Można się uczepić fabuły, że Bond miał się mścić, a gówno z tego mszczenia się wynikało, ale łyknąłem historię, film był jak najbardziej konsekwentny i ładnie kontynuował wątki rozpoczęte w Casino. Craig jest najlepszym Bondem w historii serii, Casino jak i Quantum przekonało mnie, że film o Bondzie może być naprawdę ciekawym widowiskiem, bo nigdy mnie do Bonda jakoś nie ciągnęło. A teraz to wreszcie da się oglądać. CR i QoS stawiam na równi i twierdzę, że to najlepsze filmy o bondzie jakie nakręcono. Mam nadzieję, że nigdy nie odejdą od takiego właśnie Bonda, ponieważ z chęcią wybiorę się na kolejną część, oczywiście z Craigiem.
Mam nadzieję, że nigdy nie odejdą od takiego właśnie Bonda
Bond jest dzieckiem swoich czasów... Wczoraj Die Another Day, dzisiaj Casino Royale. Za kilka lat znów dojdzie do zmian, ciekawe tylko jak dużych?
Tu się zgodzę, ale wolałbym by twórcy pozostali na filmach gdzie liczy się jako taki realizm, gdzie można uwierzyć w to co robi Bond . W poprzednich filmach było zawsze dziecinnie i śmiesznie, no może oprócz GoldenEye. Nie lubiłem poprzednich filmów, a teraz zdanie się zmieniło bo takiego Bonda jak Craig uwielbiam.
W poprzednich filmach było zawsze dziecinnie i śmiesznie, no może oprócz GoldenEye.
Nie generalizuj. Pozdrowieniom z Rosji daleko do dziecinności, Licencji na Zabijanie też. Te filmy nie były łagodne, po prostu jak powiedział Phil były dziećmi swoich czasów - dlatego też dziś nie robią już takiego wrażenia.
Wspomniane przez Ciebie filmy może i tak, ale jak już pisałem, biła z tych filmów prawie nieograniczona głupota, więc gdy seria dostała kopa świeżości to da się to dopiero oglądać bez zażenowania.
bo nigdy mnie do Bonda jakoś nie ciągnęło. A teraz to wreszcie da się oglądać.
no właśnie nie da sie - patrz: montaż
QOS i CS na tle reszty Bondów to jak najbardziej śmiertelnie poważne kino, serio
Montaż w QOS mi nie przeszkadzał, połapałem się w tych scenach bardzo szybko
A poza tym Mefisto, nigdzie nie napisałem, że GoldenEye jest anty dziecinny i anty śmieszny.
Dla mnie to Pozdrowienia z Moskwy i Goldfinger są bardziej poważne od QoS - wrzucanie przyjaciela Bonda do kosza na śmieci i zabieranie mu pieniędzy nie przysłoni akcji z samolotami i końcowej rozwałki w hotelu.
W poprzednich filmach było zawsze dziecinnie i śmiesznie, no może oprócz GoldenEye
Polecam 'The World Is Not Enough', jak dla mnie najdojrzalszy i najpoważniejszy Bond z Brosnanem : )
Najpowazniejszy z Brosnanem, (co nie znaczy, ze powazny), byl Goldeneye.
Reszta jest w gruncie rzeczy infantylno-gadzeciarska.
Wg Pierce miał dwa naprawdę dobre filmy - GoldenEye i - wymieniony przez Huntersky'ego - World is not Enough, jeden zwyczajnie beznadziejny - Tomorrow never dies i ostatni, który mimo, że głupi, to fajnie się ogląda - oczywiście Die Another Day. ;]. A Pierce jest najlepszym Bondem starej serii, o!
QOS i CS na tle reszty Bondów to jak najbardziej śmiertelnie poważne kino, serio
Chyba tylko dlatego, że nie ma wyszukanych gadżetów i Q, a Bond przez cały seans nie wyrzuca z siebie stosownych powiedzonek - poza tym wielkiej różnicy nie ma.
Montaż w QOS mi nie przeszkadzał, połapałem się w tych scenach bardzo szybko
cholerne dzieci MTV
nigdzie nie napisałem, że GoldenEye jest anty dziecinny i anty śmieszny.
ekhm:
W poprzednich filmach było zawsze dziecinnie i śmiesznie, no może oprócz GoldenEye.
skoro "oprócz GoldenEye", to znaczy, że GoldenEye nie uważasz za dziecinny i śmieszny - albo też nie potrafisz formułować zdań, wybieraj
Bondowy wieczór się nie udał, ale dziś go dokończyłem.
Krótka piłka o "Casino Royale": http://forum-kmf.fc.pl/vi...p=141974#141974
Quantum of Solace - niestety, jakościowo brakują mu lata świetlne do poprzednika. Utrzymuje się mniej wiecej na poziomie dzisiejszych filmów akcji... choć w gruncie rzeczy jest znacznie lepszy niż na przykład udawana czwarta część "Die Hard", a nawet seria Bourne'a (Craig zjada Damona jeszcze przed śniadaniem, przed umyciem zębów, ale już po porannym siusiu). Montaż w scenach akcji jest zwykle zbyt szybki i denerwujący, choć nie tak bardzo jak w kinie. Wyraźnie brak tu Martina Campbella, którego - jak mniemam - zasługą było maksymalne wykorzystanie (i nagięcie?) PG-13 oraz nakręcenie rewelacyjnych scen akcji w "Casino Royale". Za to jest mega scena wrzucania zwłok na śmietnik - fantastyczne! Z wizualnych atrakcji Olga Kurylenko i Gemma Arterton - mniam. Najbardziej irytowało mnie wybuchające finałowe starcie, które przy "starciu" z Le Chiffre'em z "Casino Royale" wypada bardzo blado.
Szkoda, że QoS nie reżyserował Campbell. I szkoda, że nie wyreżyseruje następnego Bonda. Gość wyraźnie się do tego nadaje. Mam nadzieję, że nowej części nie spieprzą i będzie znów równała w górę, do "Casino Royale", niż w dół, poniżej "Quantum of Solace".
Campbell was in negotiations to direct the follow-up to CR, but apparently, MGM wanted to begin production almost immediately after CR (note: the initial release date for CR sequel was Fall 2007). When neither party could reach an agreement, Forster (whose known for shooting films in a fairly quick fashion) came into play.
Głupie MGM.
Nie znalazłem ogólnego tematu o Bondach, więc wrzucam tutaj. Link jedynie do Allegro bo na Merlinie jeszcze nie mają tego. Gratka dla fanów Bonda - http://www.allegro.pl/ite...d_leksykon.html
Oooo, interesujące, nie słyszałem o tym.
Czas przespacerować się do księgarni.