wika
Wdzierając się w głąb Mazowsza Prusowie sprawiali Konradowi Mazowieckiemu nie lada problem, co było swoistym paradoksem biorąc pod uwagę fakt, że swego czasu marzyło mu się przyłączenie Prus do swoich włości, no ale wiadomo, że plany sobie i życie sobie Szukając pomocy Konrad zwrócił do Krzyżaków, których notabene już wcześniej na Śląsku przyjął Henryk Brodaty, a dalej poszło już z górki - Krzyżacy dostali od Konrada ziemię chełmińską jako lenno w zamian za co zobowiązali się opanować Prusy i tak w 1226 roku Krzyżacy wylądowali na stałe w Polsce.
Jak oceniacie pomysł sprowadzenia zakonu do kraju? Czy naprawdę było to konieczne? Nie było przecież tajemnicą, że Krzyżacy przekształcali podbite tereny w swoje państwo i to samo chcieli uczynić choćby na Węgrzech, gdzie zostali wezwani do obrony kraju przed Połowcami, ale węgierski król Andrzej przejrzał ich zamiary i siłą usunął z kraju. Propozycja Konrada Mazowieckiego doprawdy musiała im spaść z przysłowiowego nieba, choć zdaje się, że i bez niej by sobie poradzili, bo przecież posiadali pokaźne majątki m.in. na Sycylii.
Jak oceniacie pomysł sprowadzenia zakonu do kraju? Czy naprawdę było to konieczne?
Według mnie sprowadzenie Krzyżaków do Polski nie było konieczne. Konrad Mazowiecki postawił po prostu na wygodę i prostotę. Mógł zorganizować "krucjatę", która miałaby na celu chrystianizację Prus i w końcu przyłączenie ich do dzielnicy Konrada lub uczynienie lennem.
To nie do końca tak, bo Konrad dostał zgodę od papieża na zorganizowanie krucjat gdzieś ok. 1220 roku, na co Prusy odpowiedziały złupieniem Mazowsza. Konrad podejmował jeszcze kilka razy wyprawy odwetowe na terytorium Prus, ale bez większych sukcesów - poza tym, że udało mu się opanować ziemię chełmińską. W końcu zrezygnowany i podpuszczany przez Henryka Brodatego, który jak już wspomniałam wcześniej usadowił Krzyżaków w jednej ze śląskich wsi, postanowił sprowadzić ich do Polski wychodząc z założenia, że skoro są przygotowani do walki z niewiernymi, to na pewno sobie poradzą. Co z tego wyszło to wiadomo
podejmował jeszcze kilka razy wyprawy odwetowe na terytorium Prus
Ale tu masz odpowiedź, dlaczego mu się nie udało.
Konrad Mazowiecki nigdy nie próbował podbić Prusów, organizował tylko wyprawy łupieżcze, odwetowe, chrystianizacyjne. Prusy, tak to wygląda, nigdy nie były dla niego sprawą priorytetową.
Prusy, tak to wygląda, nigdy nie były dla niego sprawą priorytetową.
Jeśli nie były, to jak wytłumaczyć sprowadzenie Krzyżaków i osadzenie ich na ziemii chełmińskiej? Zwykły kaprys? No chyba jednak nie... Gdyby kwestia Prus nie leżała mu na sercu, już nieważne - priorytetowo czy nie, to mógłby wybrać inne rozwiązanie, łącznie z całkowitą biernością, a nie wybrać takie, jakie w końcu wybrał. Tak jak to widzę
Uważam, że do wypraw po łupy Krzyżacy nie byli mu do niczego potrzebni. Do trwałego podboju - jak najbardziej. Inaczej nie powstałby choćby Vogelsang.
już nieważne - priorytetowo czy nie
Nie no, chodziło mi o to, że podbój Prusów nie był priorytetowym celem dla Mazowieckiego.
A czy był priorytetem czy nie to jednak ważne.
mógł jeszcze liczyć na to, że zajęcie części ziem Prusów i łupy tam zdobyte, a także zabezpieczenie północnej granicy Mazowsza wzmocnią jego szansę na zdobycie tronu krakowskiego. Czy jednak mógł w swojej polityce sięgać tak daleko? Przede wszystkim zależało mu najprawdopodobniej na zabezpieczeniu granicy przed dość trudnym sąsiadem. Kwestia ewentualnego podziału między nim a Mazowszem to dalszy plan. Mimo wszystko wykazał się dużą ignorancją w ocenie krzyżaków i ich zamierzeń.