wika
Rozumiem, turyści zawadzają, kiedy tak miło spędza się czas. Ale z drugiej strony - edukacja, edukacja, edukacja!
Wszystko byłoby w porządku, gdyby ci turyści traktowali nas poważnie - czasami mam jednak wrażenie, że uważają nas za coś pomiędzy pracownikiem parku rozrywki a eksponatem w muzeum. Nikt nie sprzeciwiałby się, gdyby jakaś mama poprosiła, by pozwolić jej dziecku pobawić się jakimś elementem wyposażenia, albo gdyby ktoś ciekawski zapytał, czy poczęstujemy go gulaszem według dawnego przepisu. Często jednak turyści grzebią w naszych prywatnych pakunkach, bez pytania obmacują elementy uzbrojenia (co jest nie tylko denerwujące jako oznaka braku szacunku, ale również niebezpieczne dla samego sprzętu, który po takiej prezentacji rdzewieje w oczach), ostatnio też zdarzyło się, że jakiś pan zaczął przy ognisku organizatorów wyjadać kaszę z kotła...
Tyle jeśli chodzi o ciemne strony reenactingu. W ogólnym jednak rozrachunku całość wypada pozytywnie, zwłaszcza, że, jak chociażby w przypadku Chudowa, "występujemy" tylko przez 2-3 dni, i wiele grup przybywa wcześniej, by cieszyć się niezmąconym "klimatem". Zdarzają się też inne imprezy, na które publiczność ma wstęp bardzo ograniczony, bądź inne nigdzie nie zapowiadane, na których spotykamy się w prywatnym (co nie znaczy kameralnym) gronie.
Takie "prywatne" spotkania są na pewno dużo swobodniejsze, można używać zawodowego slangu i nie trzeba niczego tłumaczyć. A i napojów więcej się leje... A czy Sylwestra też spędzacie w rycerskim gronie?
można używać zawodowego slangu
W tym stwierdzeniu jest dużo racji! Abstrahuję już od sytuacji, gdy osoba spoza ruchu rycerskiego odchodzi raczej zniechęcona słysząc nas dyskutujących nad poprawnością odlewanych aquillettes czy rękawów typu bombardie w cotte simple, ale czasami ludzie nie wiedzący, o co chodzi, są mocno zdumieni dialogami typu "Odpadł mi palec! - to przynituj go do skóry" czy "Trzeba zmienić zasady, na jakich giną łucznicy. Powinno być nie tylko sprawiedliwie, ale i wygodnie.", czasami też zaczynają okazywać niepokój widząc pudło podpisane "nogi Tomka" (autentyki)
Wspólne sylwestry, urodziny i inne uroczystości "ogólne" sprawiają pewne kłopoty, ponieważ wypadałoby je spędzić w gronie najbliższych znajomych, nie tylko tych z bractwa. Są ludzie, którzy mają to szczęście, że w RR mają swoich najbliższych przyjaciół, czasami też rodziny, i nie mają problemu z dzieleniem czasu między "współczesnych" i "historycznych" znajomych.
(ale się nam OT zrobił . Trzeba będzie poprosić Mitrodzieja żeby to jakoś ładnie wyciął i poukładał...)