wika
Witam
Jak oceniacie Rewolucję Francuską? Jaka jest wasza opinia na jej temat? Czy przysłużyła się ludzkości czy nie? Wreszcie oceńmy procesy jakie zachodziły w jej trakcie i po niej. Czy centralizacja państwa i zwiększenie jego wpływu na obywateli było - z ówczesnej i dzisiejszej perspektywy - pozytywnym czy negatywnym skutkiem Rewolucji? Dzięki Rewolucji zlikwidowano pozostałości systemu feudalnego w Europie. Ale czy Republika nie przesadziła przypadkiem z niechęcią do Kościoła i całego chrześcijaństwa (w jej czasie palono publicznie Pismo Święte)? Chciałbym poznać Waszą opinię.
Pozdrawiam!
Cóż- Rewolucja Francuska jest jednym z moich ulubionych tematów. I nie ukrywam, że jestem jej zagorzałym obrońcą. Nie będę tutaj pisać wszystkich moich opinii na jej temat- mam nadzieję, że w trakcie dyskusji będzie jeszcze na to czas.
Jak dla mnie Rewolucja była jednym z najdonośniejszych wydarzeń w historii ostatnich 300 lat. To właśnie w jej wyniku powstała jedna z pierwszych prawdziwych republik na starym kontynencie. Trzeba pamiętać, że dla nas- coś takiego jak powszechne prawo wyborcze jest oczywiste- dla społeczeństwa przełomu XVIII i XIX w. nie było. To w wyniku Rewolucji powstały jedne z pierwszych szkół państwowych- powszechnych.
Co do prześladowania religii. Owszem- zgadzam się- miało ono miejsce. Ale nie demonizowałbym tego. Sądzę, że był to wyraz społeczeństwa lekko już zmęczonego skostniałą strukturą feudalną i wpływami kleru. Akcja dechrystianizacji była wyrazem pewnych niepokojów społecznych, które gromadziły się w społeczeństwie przez długi czas.
To tak słowem wstępu- licze na owocną dyskusję.
Jak przystało na rewolucję dokonała ona radykalnych zmian - dotyczyło to ustroju państwa, gospodarki, wojska, nauki i polityki.
Niestety ale Francja miała zbyt centralne położenie geograficzne w Europie. Od momentu wybuchu rewolucji wszyscy jej sąsiedzi stali się jej naturalnymi wrogami. Geniusz Napoleona mógł zrodzić się tylko w określonych uwarunkowaniach.
Ponieważ ludność miała dość rządów króla zajętego zapewnieniem sobie dostatku na dworze chętnie go obalono wraz z całą francuską arystokracją. Efektem było zgładzenie lub ucieczka za granicę wielu arystokratów. Spowodowało to odpływ właścicieli środków finansowych (ówczesnej klasy średniej) oraz oficerów z armii, z negatywnym skutkiem dla gospodarki i siły militarnej kraju. O ile to drugie nadrabiał zapał żołnierzy z poboru do obrony ojczyzny przed wrogami, to gospodarka niestety kulała. Dodatkowo nie było możliwości eksportowania swoich wyrobów za granicę (praktycznie tylko do USA), a pobór chłopów do wojska spowodował zubożenie i spadek wydajności francuskiej wsi...
Wszystko prawda. Szczęśliwie dla Rewolucji, Prusy, Austria i Rosja (czyli państwa którym najbardziej nie na rękę była Rewolucja), początkowo nie paliły się do interwencji. Rosja była uwikłana wtedy w konflikt z Turcją, z którym musiała uporać się najpierw. Prusy i Austria jakoby naturalnie miały niechęć do współpracy ze sobą. Dochodziła sprawa rozbioru Polski- żadne z mocarstw nie miało zamiaru wypuścić się do Francji i nie zająć nowych terenów w wyniku rozbioru Polski. To dało trochę czasu Rewolucji.
Według mnie dużym błędem było ślepe parcie Francji do wojny. Paradoksalnie różnorakie stronnictwa (powodowane innymi celami) chciały wojny: król i jego ludzie, fejanci a także żyronda. Jedyny Robespierre widział, że Francja nie jest gotowa na wojnę, w czym jednak był osamotniony. Jednak początkowe porażki były bodźcem do przemian. No i później wiadomo- "Ojczyzna w niebezpieczeństwie" i Valmy (aczkolwiek przełom nie trwał znowu długo, na fali późniejszych klęsk do władzy stopniowo dochodzą jakobini)
Rzeczywiście- problemy z gospodarką ciągnęły się przez cała Rewolucję. Nie mogły zaradzić im kolejne rządy. Nie tylko eksport był dotkliwy dla Francji. Blokada importu miała duże znaczenie. Wiele bowiem gałęzi przemysłu trzeba było "na gwałt" rozwijać- co jednak miało pewien pozytywny wpływ- ludzie mieli gdzie zostac zatrudnieni- a to w fabrykach karabinów, a to przy zdobywaniu saletry itp. Trzeba jednak pochylić czoła przed rządem jakobinów- stanęli na wysokości zadania i poradzili sobie w trudnej sytuacji. Aczkolwiek za minus poczytuję im, że wzbraniali się bardzo przed reglamentacją i maksimum cen (nie chcieli zniechęcić prawdopodobnie resztki finansistów która została w kraju i wspomagała Rewolucję).
Co do prześladowania religii. Owszem- zgadzam się- miało ono miejsce. Ale nie demonizowałbym tego. Sądzę, że był to wyraz społeczeństwa lekko już zmęczonego skostniałą strukturą feudalną i wpływami kleru.
Poza tym trzeba pamiętać, że owo prześladowanie nie miało charakteru stricte antychrześcijańskiego tylko raczej klasowy. Kler był zwalczany generalnie o tyle, o ile był zwolennikiem ancien regime'u. Praktycznie cały francuski episkopat rekrutował się z arystokracji, i jak taki - w sposób naturalny optował za porządkiem przedrewolucyjnym. Tym samym automatycznie stawiał się w grupie wrogów rewolucji. Co innego niższy kler - ten nieraz dzielił skrajną nędzę razem z ludem, i nieraz jego przedstawiciele stawali w pierwszym szeregu rewolucjonistów i aktywnie popierali przemiany rewolucyjne.
poza klerem byli także prości ludzie, jak chociażby chłopi w Wandei, którzy po ścięciu króla stanęli do walki, chociaż juz wcześniej bojkotowali postanowienia rewolucji, choćby przez brak uczestniczenia w Mszach odprawianych przez duchownych, którzy poddali się państwu, a organizowanie mszy prowadzonych przez duchownych wiernych papiestwu.
I oto lud stanął przeciwko rewolucji, która podobno była ludowa. Haslem tego buntu, powstania w Wandei, stały sie słowa: za wiarę i króla. Wandea została skazana na zagładę.
Gen. Westermann pisał: Obywatele republikanie, Wandea już nie istnieje! Dzięki naszej wolnej szabli umarła wraz ze swoimi kobietami i dziećmi. Skończyłem grzebać całe miasto w lasach i bagnach Savenay. Wykorzystując dane mi uprawnienia, dzieci rozdeptałem końmi i wymordowałem kobiety, aby nie mogły dalej płodzić bandytów. Nie żal mi ani jednego więźnia. Zniszczyłem wszystkich. Litość nie jest rewolucyjną sprawą!
Cały czas poluję. Każdego dnia moi myśliwi przynoszą mi co najmniej 10 głów bandytów, by mi sprawić przyjemność... ilość zwierzyny jednak się zmniejsza
Wolę podcinać gardła, by oszczędzać naboje
Jean Carrier, komisarz Republiki na Wandeę mógłby stanąć na jednej linii ze zbrodniarzami XX wieku, ktorych celem było jedynie zwiększanie efektywności w zadawaniu smierci. To jego pomysłem było pakowanie ludzi na barki, wczesniej przedziurawione, które były zatapiane. W jednym z listów z Wandei pisał: Wydarzenie, które już nie jest niczym nowym. Oto ostatniej nocy 53 księży zamkniętych na barce zostało zatopionych w rzece. Cóż za rewolucyjna rzeka z tej Loary. Jeszcze inny sposób, to tak zwane małżeństwa rewolucyjne, kiedy wiazano chlopaka z dziewczyną nago i wrzucano do Loary.
polecam książkę Reynalda Sechera "Ludobójstwo francusko - francuskie"
Tak jest zawsze w wypadku wojny domowej. Zwłaszcza gdy ktoś podnosi bunt w sytuacji gdy kraj zmaga się z wrogami zewnętrznymi - stawia się automatycznie na pozycji zdrajcy. A ze zdrajcami walka jest zawsze bezpardonowa, zwłaszcza w tak krytycznej sytuacji, w jakiej była Francja w latach 1793-1794 i późniejszych.
Poza tym, pamietać trzeba, że metody walki wandejczyków (i innych buntowników) również nie były wolne bez różnorakich ekscesów. Zabijanie wziętych do niewoli żołnierzy Republiki, gilotynowanie pojmanych urzędników, wreszcie być może najgorsze - jawna próba wydania ojczystej ziemi na pastwę wroga jak w Tulonie.
Nie można powiedzieć, że lud stanał przeciwko rewolucji Ależ można, bo to jednak lud stanął w Wandei przeciwko rewolucji. A punktem, który o tym zadecydował było ścięcie króla. To lud szukał dla siebie wodzów pośród wyższych warstw.
Ależ można, bo to jednak lud stanął w Wandei przeciwko rewolucji
Ano właśnie, w Wandei, a nie w całej Francji. Nie można tego lokalnego zjawiska ekstrapolować na cały kraj. We Francji żyło wówczas ponad 20 mln ludzi. Rojalistyczny bunt w Wandei ogarnął kilkaset tysięcy ludzi. Więc o jakim ludzie mowa? Co najwyżej o jego niewielkiej cząstce.
ta niewielka cząstka, na którą nie należy zwracać uwagi, to tysiące ofiar
Zadałam takie pytanie uczniom: czy rewolucja jakakolwiek ma sens, w momencie gdy idzie za nią rozlew krwii.
Cóż do władzy dochodzi się różnymi drogami, czasem trzeba zniszczyć opozycję - w tamtym czasie całkiem normalne było wyzywanie na pojedynki i śmierć.
Moim zdaniem Wielka Rewolucja ma nieocenione znaczenie dla nas dziś, wcześniej już ktoś napisał, że pierwsza republika, Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela i powszechne wybory i odsuniecie Koscioła od państwa, a może właśnie uzależnienie Kościoła od państwa.
Wcześniej Kościół był gwarantem władzy królewskiej, a władza była gwarantem bezpieczeństwa Kościoła
Pozdrawiam mam nadzieję, że coś wniosłam do tematu.