wika
Witam!
Sam swoją przygodę z historią zaczynałem od oglądania Sensacji XX wieku lecz wraz z biegiem czasu a zarazem zwiększaniem swojej wiedzy jakoś przestały mnie interesować a teraz wręcz zaczynają mnie drażnić. Powód? Mam wrażenie że w bardzo dużej części swoich programów posuwa sie on do absurdalnych wręcz naciągnięć historii. Rozumiem że nie wszystko jest w hsitorii jasne ale wymyślanie lub domyślanie pewnych spraw jest chyba nie w porządku. On sam sprytnie lawiruje między faktami a domysłami sprytnie dodając słówka być może, prawodopodobnie, możliwe jest że itd. Jednak jego słuchacze (nie mówię że wszyscy) często zapominają o tych słówkach traktując niektóre sprawy jako pewnik. Kiedyś słuyszałem takie stwierdzenie iż telewizja jest dla ludzi mądrych gdyż głupiec ją oglądając uzna sie za wszystko więdzacego zaś człowiek mądry będzie to potrafił zweryfikować. Prowadząc stronę już kilkukrotnie spotykałem sie z iście rozbrajającymi mailami ludzi powiązanych (prawdopodobnie) z forum sensacji. Ostatnio na gwiazdę wyrósł mi pewien człowiek który przeczepił się że na stronie należy przy dacie śmierci Himmlera postawić znak zapytania gdyż wg jednego z programów B.Wołoszańskiego istnieją jakieś dowody w archiwach które mają być odtjanione w 2020 (chyba) i na podstawie nich Himmler żył po wojnie!! Ciekawe tylko skad pan W. wie o tego typu dowodach skoro te są utajnione. A co Wy sądzicie o programach pana Wołoszańskiego?
Całkowicie zgadzam się ze swoim przedmówcą.
Dla mnie pan Wołoszański chyba zawsze bardziej był dziennikarzem niż historykiem.
Jego programy zarówno telewizyjne, jak i radiowe nastawione są w Wielu przypadkach na zwykłą komercję która ma przyciągnąć widzów i słuchaczy.
Od dość długiego już czasu w radiu ZET można późną nocą posłuchać p. Wołoszańskiego który w swoich „odgrzewanych” słuchowiskach utwierdza ludzi w swoich przekonaniach co do poszczególnych „faktów” historycznych w których zarówno treść, jak i forma przekazu są po prostu drażniące.
Jak wiemy p. Wołoszański miał i ma dostęp do przeróżnego rodzaju źródeł historycznych i to nie tylko polskich, jednak z niektórych jego stwierdzeń wynika że oto właśnie p. redaktor Wołoszański odsłania nam rozwiązanie kolejnej zagadki z czasów I lub II W.Ś. która właśnie została wyjęta z tajnych akt - i to międzynarodowych.
Ludzie którzy pasjami słuchają, czytają, oglądają „wyczyny” Wołoszańskiego rzeczywiście nie zwracają uwagi na owe kluczki dziennikarskie typu: „można zatem stwierdzić”, „jasno więc z tego wynika”, „zakładając że…można być pewnym”…..
Ja nic nie mam do programów p. Wołoszańsiego, gdyż uważam że człowiek ten ma swoisty talent dziennikarski, pisarski, a nawet reżyserski.
Potrafi on w swoich programach zbudować odpowiednie napięcie i fabułę – jednak przedstawianie jego programów Jako stricte historycznych jest tu zapewne jakimś dość dużym nieporozumieniem które tu i ówdzie niczego nie odkrywają, a wręcz zamazują faktyczną historię – a ludzie jak to ludzie….są w stanie uwierzyć we wszystko.
Pozdrawiam.
Oczywiście zgodzę sie z Tobą RA że Wołoszański ma talent dziennikarski i reżyserski może troche mniej pisarski. Nie chciałem podważać tychże jego umiejętności jednak zastanawia mnie sprawa czy przedstawianie historii jako swego rodzaju serialu sensacyjnego z podłożem historycznym ma jakikolwiek sens. Zresztą ostatnio oglądając kilka odcinków pod rząd zauważyłem że on sam nie trzyma sie faktów i w jednym z nich przedstawia sprawę w ten sposób by wspomnieć o niej w inny sposób kilka odcinków później.
To nie są programy historyczne tylko jego praca dziennikarska - ma przyciągnąć w dowolny sposób widza tak aby nie zdjęli go z ramówki programowej. Nikt nie chce być bezrobotny...
Musicie jednak przyznać, że różne tajemnicze dodatki to tylko kilka procent całego programu - wybiera dobre scenerie, historyczne ubiory, ładne zdjęcia archiwalne.
To nie jest program skierowany do masowego odbiorcy tylko do osób zainteresowanych tą dziedziną, które powinny mieć jakiekolwiek pojęcie o omawianym temacie.
Program p. Wołoszańskiego jest programem popularno-naukowym. W takich programach często upraszcza się pewne rzeczy, to fakt. Trudno jest mi dyskutować na temat prawdziwości tychże programów, ale musze powiedzieć, że choć zwykle II wojnę światową omijam z daleka, to swego czasu oglądałam z przyjemnością ten program.
Muszę się jednak zgodzić całkowicie z LukLogiem, jeśli występują tam wyraźne przekłamania, nawet jeżeli przykryte płaszczykiem "prawdopodobne". Sama się denerwuję tego typu sprawami w popularnych programach dotyczących historii starożytnej.
Ja niegdyś uwielbiałem audycje radiowe i programy telewizyjne p. Wołoszańskiego ponieważ mowił on dużo ciekawiej niż historyk na lekcji ale to się zmieniło ponieważ miałem coraz większą wiedze a naciągnięcia histori w audycjach były coraz większe. Ja się pasjonuje historią więc przyswajam ją pod wieloma postaciami... Ale co z osobami, które jej nie lubią? Uważam, że programy p. Wołoszańskiego stanowią dobry punkt zaczepny aby te osoby zainteresować naszą pasją.
Dziennikarz? Zgadzam się! Historyk? Raczej pasjonat historii... Ale i tak dziękuje, że zaraził mnie swoją pasją do historii!
Kiedyś słyszałem takie stwierdzenie iż telewizja jest dla ludzi mądrych gdyż głupiec ją oglądając uzna sie za wszystko wiedzacego zaś człowiek mądry będzie to potrafił zweryfikować.
To stwierdzenie skojarzyło mi się z ostatnio przeczytaną gdzieś parafrazą Marksa: "telewizja jest opium dla mas". Myślę, że ktoś zręczny potrafi dzięki niej, w ogóle dzięki mediom (IV władza) sprytnie manipulować faktami, nie tylko historycznymi.
Jako zaletę Wołoszańskiego muszę jednak podkreślić popularyzację historii, która niestety dla wielu jest odstraszająca.
Faktycznie zasługi p. Wołoszańskiego w aspekcie popularyzacji historii są nie do przecenienia. Jednak manipulowanie faktami jest moim zdaniem niedopuszczalne. Sam prowadząc swoją stronę kilkakrotnie spotkałem się z ludźmi próbującymi obalić pewne fakty historyczne gdyż p. Wołoszański w takim czy owakim programie podał inną teorię
Jak widać nawet historia najnowsza pozostawia pewne pole dla teoryzowania, nie tylko najstarsza historia, do której często brak źródeł. Ale jak napisałeś LukLogu, nie wolno manipulować faktami przy tworzeniu własnych hipotez. Dodatkowo film bardziej pobudza wyobraźnię niż książka, stąd łatwiej jest zaszczepić jakiś pomysł. No i cóż z tego, że wciąż się mówiło: "prawdopodobnie", "jeśli się uzna, że... to wtedy można założyć..."
http://www.rzeczpospolita...strona_a_2.html
Niestety i red. Wołoszański miał również w swoim życiu "błąd" (odnoszę się do terminologii abp. Wielgusa).
Teraz trochę lepiej rozumiem przesłania jego programów (warsztatowo zresztą bardzo dobrze przygotowanych), stawiających na równi działania NKWD, a potem KGB z działaniami CIC, a potem CIA.