wika
Rózniei ludzie oceniają filmy, ciekaw jestem którym filmom wystawilibyście najwyższą ocenę. Mozna lubić rózne filmy, nie uważając ich za dzieła doskonałe, mozna lubić nawet filmy, które sami uważamy za "drugą ligę" ale z jakichś powodów je mimo to lubimy. A które filmy jako pierwsze przychodzą wam do głowy jako takie, które ocenilibyście tak jak w temacie : 10/10 ? (tylko nie przesadzać z ilością powiedzmy max 5 tytułów, moga być całe serie )
Tylko wypadałoby parę słów o każdym typie napisać, bo czyste wymienianie chyba za wiele sensu nie ma.
Mój ulubiony gatunek to szeroko pojęte kino fantastyczne, więc tego rodzaju filmy nasuwają mi się jako pierwsze:
Lord of The Rings - idealna ekranizacja, którą stawiam nawet wyżej niż książkowy pierwowzór (czytałem 3 razy) gdyż w przeciwieństwie do książki nie przynudza, zmiany jakie wprowadzono generalnie są na lepsze, a to co pokazano przeszło wszelkie moje wyobrażenia.
Alien 1-3 - numer 1 pośród kina SF, wszystkie trzy filmy mimo że diametralnie się różniące między sobą tworzą razem całość idealną, do tego całość zamkniętą, do której dodawanie czegokolwiek to grzech. Trzech świetnych reżyserów, trzy genialne filmy, zawsze będę do tej trylogii wracać.
Terminator - pierwsza częśc trylogii jest jedyną zasługującą na 10/10. Również nieśmiertelna klasyka SF, kttórej kolejne częsci nie dorównują pomimo tego że wielu ludzi preferuje T2.
Batman Begins - najlepsza adaptacja komiksu wszechczasów, mój ulubiony komiksowy bohater przedstawiony dokładnie tak jak należało, na drobne wady nie zwraca się uwagi oglądając ten film. Tylko z Drużyny Pierścienia wychodziłem równie zadowolony jak z BB.
Gdybym miał wymieniać więcej tym wymieniłbym jeszcze Batman & Batman Returns, Jaws, Casino Royale, JFK, ale te powyższe przychodzą mi na myśl jako pierwsze.
Terminator 1, Alien 1 i 2, Starship Troopers, Man on the Moon, Diuna. Nie będę tłumaczył dlaczego - skoro mają 10\10, to chyba wiadomo że są świetne i już. Oczywiście to tylko mała część filmów, które tak właśnie bym ocenił, wybrana po rzucie okiem na półkę z dvd, ale skoro nie ma być więcej, to nie.
Fight Club - bo to po prostu cudowne kino.
Siedem - 10/10 to za mało.
Death Proof - bo to jest/będzie najlepszy film tego roku i nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mógł nakręcić lepszy.
Pulp Fiction - wiadomo.
Taksówkarz - bo ostatnio sobie go odświeżyłem i tylko przekonałem się o wybitności tego dzieła.
1. LOTR (wizja)
2. Przełamując fale (emocje)
3. Easy Rider (nastrój)
4. Mechaniczna pomarańcza (kreacja)
5. Pulp Fiction (zabawa)
Mullholland Drive
Eternal Sunshine of the Spottles Mind
Irreversible
Sin City
Pulp Fiction
Myślałem jeszcze nad Fear and Loathing in Las Vegas ale kocham ten film ze względu na kwestie które znam praktycznie na pamięć, a jak wiadomo obraz ten jest oparty na podstawie książki dlatego go tutaj nie wymieniłem.
A Sin City jest oparte na komiksie, więc zgodnie z twoim rozumowaniem też powinieneś je wykreślić.
Źle się wyraziłem. Po prostu poza dialogami i grą aktorską del toro i deppa nie zasługuje on na 10/10. Zakochałem się w książce, nie w filmie.
Ale ten film opiera się w całości na dialogach między del Toro i Deppem. Moim zdaniem 12\10 to dla niego za mało. A książki nie czytałem, jaki ma tytuł w Polsce?
LOTR - najlepsze co powstało jeśli chodzi o fantasy, a ja uwielbiam fantasy
Oldboy - perfekcyjna fabuła.
Inni - bo to mój ulubiony horror z moją ulubioną Kidman
Ojciec Chrzestny - nie ma sensu tłumaczyć
Król Lew - nie ma lepszego filmu animowanego dla dzieci
Oldboy - perfekcyjna fabuła.
Ha. Haha. Hahahahahahha, hahaaaaaahahaahahahah, HAHAHAHAHAHHA, HAAAAAAAAAAA HAAAAAAAAAAAAAA HAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA... heh...
Wal się
niech sie wali podwójnie, ooo
Oldboy - perfekcyjna fabuła. Ha. Haha. Hahahahahahha, hahaaaaaahahaahahahah, HAHAHAHAHAHHA, HAAAAAAAAAAA HAAAAAAAAAAAAAA HAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA... heh...
military, no to walimy się razem
Fabula moze nie perfekcyjna...ale i tak lepsza niz to co od kilku lat serwuja Amerykanie. Wiec milego walenia sie
Wal się!
Niech się wali podwójnie!
Jesteś złym dzieckiem!
Następnym razem urwę ci lewą rękę, bo Oldboy jest fajny!
Mierzwiak jedyny rozsądny, wie co trzeba zrobić w takich wypadkach.
Ale ten film opiera się w całości na dialogach między del Toro i Deppem. Moim zdaniem 12\10 to dla niego za mało. A książki nie czytałem, jaki ma tytuł w Polsce?
Książkę czytałem w oryginale, niestety nie przetłumaczono jej z tego co wiem na nasz rodzimy język. Jeśli masz ochotę poczytać wysyłam PW z linkiem do ebooka.
Bullshit protector roxx
Moja lista, z tym że postaram się nie powtarzać tego, co wyżej już było:
Delikatessen - za pomysł, klimat i Dominika Pinon.
Fisher King - za emocje i Williamsa.
Smoke - za spokój i pogodę ducha.
Arizona dream - za świetną analizę dorastania.
Spirited away - za rozmach i fantazję.
Oczywiście lista jest niepełna, tendencyjna i tak dalej :]
Aha, specjalnie dla ortodoksów: zamiast "Spirited away" wstawcie sobie "Sen to Chihiro no kamikakushi"
Klient- Właściwie nie wiem za co, ale uwielbiam go. Wprawia mnie w pewien specyficzny nastrój.
JFK- Największe osiągnięcie ludzkiego umysłu
Informator: Crowe, Pacino, reżyseria Manna, kontrowersyjny temat. Wszystko, co najlepsze we współczesnym kinie.
Ojciec chrzestny- Wiadomo dlaczego
12 Małp: Najlepszy SF lat 90.
Zmieszczę się w pięciu, ale ostrzegam- typy mogą się wydać kontrowersyjne.
25th Hour- sam nie jestem pewien dlaczego uważam ten film za najlepszy w dorobku Spike'a Lee. Dzięki genialnemu Nortonowi (lepiej zagrał tylko w poniższym filmie)? Scenariusz? Muzyka (świetny motyw przewodni, który do dzisiaj, rok po projekcji potrafię zanucić)?
American History X- ciekawa tematyka, Norton wycisnął ze swojej roli więcej niż się dało, Furlong też daje radę. Zakończenie jest jednym z lepszych jakie widziałem- zaskakujące, ale logiczne, będące konsekwentym finałem całem historii.
Children Of Men- krótko: najlepsze sci-fi jakie widziałem. Koniec.
Scent Of A Women- dla wielu film jednej sceny. Dla mnie perełka w bogatym dorobku Pacino.
Predator 1&2- od 8 lat mniej więcej raz w roku oglądam te filmy, a mimo to nadal trzymają w napięciu. Nie zestarzały się ani trochę.
Równie dobrze w miejsce wyżej wymienionych filmów mógłbym wstawić któryś z tych: Green Mile, Shawshank Redemption, Schindlers List, może Se7en, Million Dollar Baby, Forrest Gump, Big Lebowski, Little Miss Sunshine, Toxic Avenger (TAK!!!), Goodfellas, Jacob's Ladder, Carlito's Way... Tyle przychodzi mi do głowy w tym momencie.
Matrix- bo po tym filmie byłem zajarany jak dzieciak, bo bajeranckość efektów specjalnych była fajnie spleciona z fabułą, którą łykałem bez większego grymasu. Klasyczny film "from zero to hero", który powinni umieszczać w podręcznikach dla przyszłych filmowców. W przeciwieństwie do takiego dajmy na to Spidermana kibicowałem cały czas Neo i na te dwie godziny jakoś emocjonalnie zżyłem się z bohaterami na tyle, ile jest to możliwe podczas oglądania efekciarskiego kina s/f.
12 Monkeys- za genialne aktorstwo Pitta i Willisa, za przytłaczający psychodeliczny klimat, zakręconą fabułę i miażdżące zakończenie oraz poczucie beznadziejności (świata/losu... whatever) po seansie.
Requiem dla snu- bo ten film mnie sponiewierał. Wciągający, poruszający, hipnotyzujący, surrealistyczny.
Zakładnik (Collateral)- bo ten film trzyma w napięciu, aktorzy dobrze się spisali, ma nieziemski, niemal namacalny klimat nocnego miasta, świetny dźwięk i brutalne sceny, które są jakoś niehollywoodzkie (oczywiście nie wszystkie, ale i tak jest dobrze).
Ostatnie miejsce chętnie przyznałbym Gladiatorowi i Braveheartowi razem, bo są to doskonałe filmy historyczno-przygodowe i obydwa dostarczają ogromu emocji, więc tutaj nie podejmę decyzji i pozostawię tę kwęstię otwartą.
Ostatnie miejsce chętnie przyznałbym Gladiatorowi i Braveheartowi razem, bo są to doskonałe filmy historyczno-przygodowe i obydwa dostarczają ogromu emocji, więc tutaj nie podejmę decyzji i pozostawię tę kwęstię otwartą.
Gdzie dwóch się bije tam Oldboy korzysta
Pulp Fiction - za dialogi i "dowcip sytuacyjny"
Se7en - bo to świetne kino jest
Ojciec Chrzestny [trylogia] - Brando, De Niro, Pacino i półnagi Garcia plus świetna muzyka, scenariusz, reżyseria też w sumie niczego sobie... Ogólnie za całokształt
Trainspotting - za atmosfere. Sentyment. I szkocki akcent
Ja w zyciu na 10 oceniłam tylko dwa filmy:
Arizona dream
Człowiek, którego nei było
Oczywiscie wiem, ze zaden z nich to arcydzielo, ale mi zapadły w pamiec, lubie do nich wracac. jakoś tam mnie zmiażdzyły.
Ponadto od ulubionych filmow zaliczam Prestiż, Predatora, Moulin Rouge, Chłopcow z Ferajny, Labirynt Fauna, Koszmar z ulicy Wiązów, Fight club. Te filmy mają 9/10.
Wszystkie pozostałe mają 8 i niżej więc mysle, ze trudno u mnie dostać wysoką notę w rankingu
Stoker's Dracula - seksownie i z dreszczem
Misja - za kreacje Ironsa oraz De Niro
Romeo+Julia - za nowatorstwo i powiew świeżości
Leon - sentyment
Siedem/Gra - najlepsze filmy Finchera
Amadeusz - za kreacje Hulce'a
Forrest Gump - bo kocham Hanksa oraz Sinise'a
Arizona Dream - bo to fantastyczne małżeństwo Ameryki z Europą
Piraci z karaiów cała trylogia. Za co? za Jacka Sparrowai genialne sceny bitew morskich
Forset Gump kochany, wielkoduszny i naiwny Forset nigdy nie przestanie mnie wzruszać
Katedra oprocz tego że jest to film naprawde genialny to przywraca mi wiare w polską produkcje animacji
Sexmisja istna perełka w naszym, jakże skromnym dorobku
Pulp Ficton bo to najbardziej popieprzony film jaki widziałam
Pulp Ficton bo to najbardziej popieprzony film jaki widziałam
No, No! Tylko nie popieprzony
Ponadto od ulubionych filmow zaliczam Prestiż, Predatora...
jeśli powiesz, że do najlepszych momentów w predatorze należy ujęcie na bicepsy Arnolda, to sie zakocham :)
LOL
A ja nigdy chyba nie oceniłem filmu na 10, tak żebym po pół roku wciąż się z tą oceną zgadzał. Jutro jednakże idę na Death Proof .
wole Predatoras od Arniego
nie o to pytałem, ale niech ci będzie :)
Dorzuce jeszcze "Milczenie owiec". bezwarunkowe 10/10 a nawet 11/10 za Hopkinsa
Blade Runner - wiadomo:)
Alien - jak dla mnie jedyna czesc Obcego bez wad (zaraz ktos mnie za to zbeszta, ale Aliens i Alien^3 maja u mnie odpowiednio 9 i 9+ ).
Clockwork Orange - ten film mi zryl psychike Do tej pory uznaje go za absolutne mistrzostwo rezyserii.
Requiem For a Dream - kopniecie jeszcze mocniejsze niz w przypadku Pomaranczy, a sam film mna sponiewieral:)
Pulp Fiction - jak moglbym nie dac 10 filmowi ktory znam na pamiec i zawsze chetnie obejrze?
Lost in Translation - to poprostu cos w sobie ma
Godfather 1,2 - absolutny majstersztyk
Se7en i Usual Suspects - dwa swietne, zaskakujace filmy z genialnymi kreacjami Spaceya (American Beauty 9+ )
Zodiac - mozliwe, ze tymczasowo Za to, ze Fincher wszystkich olal i zrobil "nudny" film, ktory oglada sie jednym tchem.
Bardzo chcialbym dodac Reservoir Dogs, bo kocham ten film, ale z czystym sumieniem nie wystawie 10tki.
Memento - najlepszy film jaki widziałem, genialny montaż, reżyseria, aktorstwo i przede wszystkim SCENARIUSZ.
Mechaniczna pomarańcza - przynajmniej jeden film Kubricka musiałem wymienić. To ten ulubiony.
Pulp Fiction - wszyscy ten film oglądamy i kochamy.
Amores Perros - kultowy dramat.
Dzisiejsze czasy - chyba ulubiona komedia.
-Mullholland Drive - bo to Lynch
-Twin Peaks - imho najlepszy serial wszechczasów
-Donnie Darko - fabuła i przekaz
-Klasa Robotnicza Idzie do Raju - chyba mało znany ale naprawdę wart obejrzenia
-Działa Navarony - najlepszy film wojenny
-Lot nad Kukułczym Gniazdem - za całokształt
-Ojciec Chrzestny I-II
-Człowiek Słoń - majstersztyk Lyncha
-Pulp Fiction
-Spirited Away - najlepsze anime
-Powrót do Przyszłości (za świetną rozrywkę)
-Przypadek - cudowny film Kieślowskiego
-Podwójne Życie Weroniki - ponownie Kieślowski
pierwsze co przychodzi na mysl -
6 zmysl - klimat zabojczy, swietna historia i wykonanie, no i zakonczenie
9 wrota - znowu klimat + fantastyczna muzyka, ponadto scenerie - zakurzone, stare, drewaniane, z historia
Egzorcysta - trauma z dziecinstwa - wciaz sie boje
Kosmiczne Jaja - moja ulubiona komedia Brooksa
American Beauty - the one and only -Kevin Spacey -my love
EDIT: 'Death Proof'
9 wrota - znowu klimat + fantastyczna muzyka, ponadto scenerie - zakurzone, stare, drewaniane, z historia
Ja bym 9 wrortoam nie dała nawet 7, 6 to max. klimat owszem był i Johnny też był ale to za mało...
9 wrota - [...] drewaniane [...]
Drewniane, owszem, aktorstwo Emmanuelle Seigner. Do tego żenująca końcówka - w klimacie Dana Browna (właściwie to całość jest w takim klimacie).
Drewaniana? Nie wiem, moze. Nie draznila mnie.
Film ma swoje wady, ale to nie przeszkadza mi w ogladaniu go po raz kolejny z przyjemnoscia. Jego klimat naprawde mi sie podoba.
[btw co sie sklada na klimat Dana Browna? (: ]
[btw co sie sklada na klimat Dana Browna? (: ]
Kościół/okultyzm, teorie spiskowe i tym podobne.
Nie chciałem uogólniać, ale to zrobiłem, a to dlatego, że "9. Wrota" ("9. Rota"? ) naprawdę tak mi się kojarzą.
Na klimat Dana Browna składają się tajemne spiski i spiskowe tajemnice oraz "rozdziały" liczące trzy akapity, zajmujące może pół strony.
Ja mam pytanie do oceniających- jak możecie ocenić coś na 10/10 (czyli nolens volens ideał), a potem napisać o jakiejś wadzie tego filmu?
A co do Dana Browna... Są gorsze rzeczy, np. Eric von Daniken
Czego chcesz od Daenikena? Przecie jego książki to bardzo wdzięczny temat na film .
A co do Dana Browna... Są gorsze rzeczy, np. Eric von Daniken
Niech zgadnę - nie czytałeś żadnej książki Daenikena, tylko powtarzasz to, co mówią koledzy?
Na klimat Dana Browna składają się tajemne spiski i spiskowe tajemnice oraz "rozdziały" liczące trzy akapity, zajmujące może pół strony. :)
Wygląda to mniej więcej tak.
Zdzichu ruszył prężnym krokiem, jednocześnie pragnąc jak najszybciej dotrzeć na miejsce, jak i nie pokazać, że się spieszy. Wiedział, że od tego zależą losy nie tylko jego, ale i całego współczesnego świata. Musiał dotrzeć do kolejnego ukrytego symbolu, zanim uda się to jego potężnym, pragnącym wyjawić ten tysiącletni sekret, wrogom.
Zamaszystym ruchem rozwarł drzwi i omiótł wzrokiem pomieszczenie. Natychmiast wyłowił to, czego szukał. Wyraz zadowolenia na jego twarzy został zastąpiony przez zamyślenie.
Rozdział 27
Zdzich powolnym krokiem zbliżał się do sedesu. Wyraźnie odcinał się bielą i zgniłą zielenią od brązu kafelek pokrywających wnętrze miejskiej toalety. Równo dwa kroki od drzwi od ceramicznego dzieła zaginionych, bezimiennych mistrzów. To nie mógł być przypadek! Równo dwa zęby miała jego siostrzenica, a dzisiejszego ranka pies sąsiadów zaszczekał dwa razy. Nagle przez jego głowę przebiegło tysiące myśli. Jak on mógł tego nie zauważyć wcześniej! W jednej chwili na powierzchnię jego umysłu wydobyły się odpowiedzi na pytania, które od IX wieku przekazywali sobie członkowie tajnego bractwa Wesołego Boberka Alfreda. Umieszczenie muszli, jej jajowaty kształt i dualność klapy wyraźnie wskazywały na Queklike, azteckie wyobrażenie egipskiego boga, Pazernej Skarpety! Podwinął rękaw i zanurzył dłoń w mętnej wodzie, szukając ukrytego symbolu Księgi Telefonicznej.
W ruchu wygląda to jeszcze gorzej. ;)
Ja mam pytanie do oceniających- jak możecie ocenić coś na 10/10 (czyli nolens volens ideał), a potem napisać o jakiejś wadzie tego filmu?
That must be me. Jezeli bardzo lubie jakis film, jest jednym z moich ulubionych, oceniam go 10/10. Aczkolwiek nie zostaje zaslepiona miloscia i zdaje sobie sprawe, ze taki film ten moze miec swoje skazy, alesa one dla mnie calkowicie bez znaczenia, gdyz wrazenia pozostaja te same.
EDIT: jednak po zastanowieniu, musze przyznac sie do bledu. 10/10 -czyli bez wad. W koncu to nie temat o ulubionych filmach
Czas trochę uzupełnić listę. Najpierw sprostowanie co do pierwszego postu - Aliens już nie ma u mnie całej dziesiątki za zakończenie, powiedzmy 9/10. Batman begins w zasadzie też nie powinien mieć pełnej 10.
Co do innych filmów które z pewnością powinny się tu znaleźć:
Jaws - klasyk, nie dało się tego nakręcić lepiej.
Braveheart - najlepsze co nakręcono o średniowieczu, tylko Robin of Sherwood moze się równać
Blade Runner - z czasem doceniłem ten film tak jak na to zasługiwał.
Die hard - najlepszy film akcji jaki kiedykolwiek nakręcono.
Groundhog Day - w kategorii komedia najlepszy
Dumb & Dumber w kategorii głupia komedia najlepszy, w kategorii komedia drugie miejsce zaraz za świstakiem.
Chyba przejde na ocenianie filmów 0-1000. Tak będzie sprawiedliwie. Najlepsze filmy dostaną 1000/1000, inne 999/1000.
Nie pytajcie czy pisałem na poważnie czy to była ironia. Sam nie wiem.
Myślę, że skala procentowa będzie wystarczająca
Trainspotting
Royal Tenenbaums
25th Hour
Donnie Darko
American History X
10/10 moze byc wiecej, ale to jest 5ka moich ulubionych filmów:)
Pewnego razu na dzikim zachodzie - bo uwielbiam każdą minutę tego filmu
Blade Runner - mistrzowska atmosfera i fabuła, za monolog Roya i za wiele innych elementów
12 małp - bo to kapitalny film z zakończeniem które zawsze wbija mnie w fotel
Ojciec Chrzestny- trylogia - z wielu powodów
Truman show i Forrest Gump - bo moge je oglądać setki razy i za każdym razem wciągają mnie tak samo
I jeszcze : Siedem, Leon zawodowiec, Wielki Błękit, LOTR:Drużyna Pierścienia, American Beauty, Alien
Alien - za klimat i... klimat. Dodam jeszcze klimat.
T2 - za sposób w jaki został ten film nakręcony. Prowadzenie kamery i montaż były dla ówczesnego kina tym samym czym dzisiaj są filmy Michaela Manna.
Basic Instinct - Verhoeven zrobił thriller doskonały. Absolutnie doskonały...
Collateral - technicznie najlepsze kino sensacyjne jakie powstało. Do tego rozpier....cy klimat - najlepsze ambientowe kawałki mnie tak nie fascynują jak atmosfera tego filmu.
Requiem for a Dream - sugestywność godna ciosu łopatą w potylicę.
Man on Fire - za bezkompromisowe poprowadzenie historii, której nie próbowano "upiększać" na potrzeby stworzenia większej głębi filmu. Sugestywna, prosta jak budowa cepa i rzygająca gniewnymi emocjami rzecz. Do tego zdjęcia, montaż i Nine Inch Nails. W podpisie dałem mu 9/10, ale żaden z tych filmów nie dostałby 10, gdyby nie ten topic.
The Shining - rola Nicholsona i reżyseria Kubricka. Wystarczy...
Basic Instinct - Verhoeven zrobił thriller doskonały. Absolutnie doskonały...
Collateral - technicznie najlepsze kino sensacyjne jakie powstało. Do tego rozpier....cy klimat - najlepsze ambientowe kawałki mnie tak nie fascynują jak atmosfera tego filmu. Cieszę się że nie tylko ja tak uważam
kupe filmow ocenile na Pelna 10 ale przytocze pare przykladow:
Predator- nie musze tlumaczyc za co
Trylogia Alien - chyba tu tez nie trzeba
Dzien niepodleglosci- uwielbiam filmy o inwazji obcych na nasza ukochana planete
Requiem dla snu- malo jest filmow ktore mna tak wstrzasnely
Transformers- za to moga poleciec na mnie gromy
[Tu był post... to były czasy...]
Godfather part II - pierwsza część ocierała się o geniusz, druga jest genialna w pełni
Goodfellas - najlepsza rola Pesciego w historii jego kariery, świetny scenariusz Pelligiego, kultowe sceny i kwestie(I'm funny how?). Scorsese w najlepszej formie.
2001 : A Space Odyssey - DZIEŁO. I tyle.
Taxi Driver - znakomite połączenie przygnębiającego dramatu psychologicznego z kinem sensacyjnym. Poza tym wiadomo : De Niro wymiótł.
Głowa do wycierania - Lynch traktuje sztukę filmową surrealistycznie tworząc psychodelię niczym dzieła Salvadora Dali..
Requiem for a Dream - Aronofsky i jego styl, obsada, zdjęcia i muzyka.
Memento - Nolan i jego zabawa z widzem.
No jest tego, ale tak kilka to może:
LOTR- bo najpierw zakochałam się w ksiązce, a potem Jackson zrobił film który mi idealnie odpowiada wyobrażeniom
Terminator 1 i 2- trochę z sentymentu, ale głownie dlatego, że to najlepsze cyborgi jakie stworzono
Lista Schindlera- Spielberg, mój mistrz i guru, poza tym od tamtej pory nie powstał lepszy film o second war....
Szeregowiec Ryan-...mylę się, powstał równie dobry, ale to też Spielberg
Powrót do przyszłości 1,2,3- jeden z najlepszych filmów rozrywkowych, który nigdy się nie zestarzeje
Gnijąca panna młoda- Burton, mój drugi mistrz i guru
Lost in translation- bo niby prosty i zwykły ale ile w nim magii
aaa można by tak wymieniać.....
Trudno wybrac! Cholera, sprobuje.
Filmy 10/10 to takie, ktore nie tylko sa po prostu arcydzielami, ale takze w jakis sposob mnie zmienily.
Ludzkie Dzieci (najlepszy film 2006 roku, jak dla mnie) to cos extra, ale z deka mnie nie polepil od nowa. Co nie znaczy, ze nie jest w mojej prywatnej Zlotej Dziesiatce.
Podobnie np. z "Obywatelem Kane" (te jazdy kamera i otwierane pudelko z fabula...) czy "Rekopisem Znalezionym w Saragossie" (to samo). Moglbym tak wymieniac i wymieniac.
To jedziemy z ta piatka, co na mnie wplyw wywarla.
Aguirre, Gniew Boży - po projekcji tegoz nigdy wiecej nie ogladalem filmow na zasadzie "ot tak, bo leci". Zaczalem pasjonowac sie filmem, sztuka operatorska, rezyseria, scenopisarstwem, filmem w ogole.
Historia Przemocy - raz na zawsze zmienilem swoj stosunek co do kultu przemocy, obrony wlasnej, posiadania broni.... Po prostu. Nic wiecej nie moge dodac.
Słoń - najgorszy seans filmowy w moim zyciu, rozumiany w sensie emocjonalnym. Trauma, walka z wlasna psychika i swoja ciemna strona. Walka ze wspomnieniami. Na sali bylo kilka osob, wszyscy wyszlismy z Kinoteki tak samo bladzi. Kolowalo mi sie we lbie przez tydzien. Szkoda, ze tak wiele osob nie potrafi niczego dostrzec w tym filmie.
Nędzne Psy - troche jak wspomniana juz "Historia...", tak film Peckinphaha niezle mna tapnal. Zaczalem zglebiac pewne zagadnienia z antropologii czlowieka. Czy zlo jest w nas zaszczepiane w momencie urodzin?
Gry Uliczne - ten film zaszczepil we mnie milosc do Polskiej Szkoly Filmowej. Jesli jest cos lepszego, niz kino polskie, poczawszy od "Kanalu", przez "Eroice", "Ziemie Obiecana", "Rekopis Znaleziony...", "Bez Znieczulenia" etc. etc. etc. na "Grach Ulicznych" konczac, to w takim razie jeszcze tego nie widzialem.
Za to moj film "zycia" to Predator. Towarzyszy mi od poczatku swiadomosci. Samego poczateczku. Podobniez Gwiezdne Wojny i pierwszy Obcy. Ale to Predatora widzialem chyba z 29387590203847502 razy.
Sokół Maltański
Wściekły byk
Skazani na Shawsank
Milczenie owiec
Siedem
Wypadaloby sie przywitac, bo to moj 1 post - wiec Dzien Dobry
Filmy, ktore ocenilam 10/10 :
Pulp Fiction - nic juz nie dodam, wszystko juz chyba powiedzieliscie
Eraserhead - Lynch...cos wiecej trzeba? glownie za wrazenie jakie wywarł na mnie za 1 razem i wrazenie to sie nie zmienia nawet za kolejnym obejrzeniem.
Pamiętnik - no coz... moze i jest to 'klasyczny wyciskacz łez' ale podobal mi
siie bardzo mimo moze troszke banalnej historii.
Wszystko Gra - 1 moj film Allena w ktorym sie zakochałam. Świetnie zrobiony, swietnie zagrany. 2 godziny czystej przyjemnosci ogladania.
Przełamując Fale - jak ktos wspomnial - emocje. plus rola Emily Watson.
Requiem dla snu - za to, ze wgniata w fotel i miażdzy doszczętnie za kazdym razem. plus za obsade.
Gnijąca Panna Młoda - kliiimat i muzyka!
* Dom nad jeziorem (2006) - Bullock i Reeves stworzyli genialny duet, a film dla mnie najlepszy z roku 2006
* Donnie Darko (2001) - za klimat, za Jake'a, za fabułę
* Efekt motyla (2004) - za pomysł
* Inni (2001) - Nicole, przewrotność, klimat, groza
* Mała miss (2006) - na żadnym filmie nie śmiałem się tak jak na tym
* Memento (2000) - guy pearce, element zaskoczenia, przewrotność
* Moulin Rouge! (2001) - za emocje
* Piękny umysł (2001) - swietna biografia
* Podaj dalej (2000) - bo mnie wzruszył
* Requiem dla snu (2000) - bo mnie przeraził i wstrząsnął, za muzykę
* Siedem (1995) - za całokształt
* Szkoła uwodzenia (1999) - za głownych aktorów, za pomysł , fabułę
* Vanilla Sky (2001) - tom, penelope i cameron, fabula
* Zabójczy numer (2006) - swietne kino akcji
* Zostań (2005) - bo zaskoczył
pierce
Pearce, tak gwoli ścisłości : )
najlepiej Peace ^^
* Zabójczy numer (2006) - swietne kino akcji
Nie przesadzasz? Mi też podobał się ten film, ale do 10/10 to mu lat świetlnych brakuje.
Swoją drogą dzisiaj do mojej listy trafił Taksówkarz.
jaki niewychowawczy watek. ale ma pewna uzytecznosci- dzieki niemu ugruntowalo sie moje przekonanie, ze raz za rok ktos mi mowi, albo pisze, ze 'efekt motyla' to swietny film.
3 x walcie sie kto nie lubi Oldboya 10/10!!!
Znam faceta, która za moją rekomendację Oldboya po dziś dzień strzela mi żarty przy każdej okazji. Wyłączył film po 20-tu minutach z komentarzem: "no zamknęli faceta w pokoju - co za bzdura".
Jak wspomniałem, znam faceta... ale go nie rozumiem.
Znam faceta, która za moją rekomendację Oldboya po dziś dzień strzela mi żarty przy każdej okazji. Wyłączył film po 20-tu minutach Chciałbym cofnąć czas i zrobić to samo
Aktualizuję listę 10/10. Dopisuję do niej "No Country for Old Men".
Hej wszystkim, mój pierwszy post w fajnym temacie
Ja mam wiele ulubionych filmów i to w zasadzie w każdym z gatunków, ale jest tylko jeden, któremu dałem taką soczystą dziesiątkę, nie zmieniając po jakimś czasie swojego zdania...
"Lista Schindlera" - z tego co pobieżnie przejrzałem thread, nikt nie wymienił tego filmu. Dla mnie od pierwszej minuty filmu czuło się, że to arcydzieło i kolejne dwie i pół godziny nie zmieniły tego (nawet być może lekko przemelodramatyzowana końcówka, którą tak czy siak wybaczam Spielbergowi bez chwili zastanowienia). Film jest świetny jako całość, ale muzyka Williamsa, zdjęcia Kamińskiego i role Neesona oraz Fiennesa nawet rozpatrywane osobno robią wielkie wrażenie
Oto moja lista ulubionych filmów. 10/10 otrzymują:
1.Seria Indiana Jones - wg. mnie nie ma lepszych filmów przygdowych. Jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci w kinie i masa świenego chumoru (chociiaż im dłużej ogladam te filmy tym wydaj ą mi się coraz bardziej brutalne - ale to ja się poprostu starzeje )
2. Cudowne życie reż. Frank Capra - pierwszy na mojej liście MEGAwzruszacz, nie znam równie ciepłego, a nie przesłodzonego filmu. No i genialny James Steward
3.Sokół Maltański - kolejna klasyka, jeden z pierwszych (pierwszy?) filmów noir, który uważam jednocześnie za najlepszego przedstawiciela gatunku. I ten Humprey
4.Z drugiej strony reż. Shara Watt - dugi MEGAwzruszacz. Piękny film na pograniczu fabuły i animacji mówiący o śmierci, miłości i nadzieji. Jak gdzieś znajdziecie ogladajcie w ciemno!
5.Szklana pułaka 1 - Indiana Jones wśród filmów akcji Niech nikt mi nie mówi, że Bruce Willis nie potrafi grać. To głównie dzięki niemu ten film jest tak wspaniały!
Mógłbym tak jeszcze długo ale narazie wystarczy. Obejrze każdą powtórkę tych filmów jeśli tylko będą leciać
"Citizen Kane" pokochałem jak tylko obejrzałem. Albo nawet wcześniej.
Nie napiszę więcej, bo musiałbym podać każdy film który mnie poruszył, a trochę tego było. I Ameryki nie odkryję podając np. "Godfather" czy "Donnie Darko".
"Citizen Kane" pokochałem jak tylko obejrzałem. Albo nawet wcześniej.
Logiczne, nie ma co :)
12 małp- świetna fabuła podkreślona przez doskonałe aktorstwo oraz wysmakowane zdjęcia. Duszna, surrealistyczna atmosfera przytłaczająca widza. Brak sztucznych efektów specjalnych, które mogłyby zniszczyć tak misternie zbudowaną atmosferę. Ideał kina s-f.
Requiem dla snu za to, że nie koncentruje się tylko na ćpunach i ćpaniu, a szerzej traktuje temat uzależnień i to w tak namacalny sposób. Świetne zdjęcia, świetne aktorstwo, dobra fabuła, doskonały motyw muzyczny, miażdżąca psychikę widza końcówka. Za to, że po seansie jest się w szoku. Istna perełka.
Gladiator i Braveheart filmy bardzo od siebie różne, choć posiadające wiele cech wspólnych. Przede wszystkim to filmy historyczne, dla których prawda historyczna wcale nie jest najważniejsza- ich celem nie była lekcja historii, lecz lekcja o ludziach nietuzinkowych, ich sile woli, charyzmie, odwadze. Wywołują w widzu ogrome emocje i za to je najbardziej cenię. Na te parę godzin zapominałem o otaczającym mnie świecie i przenosiłem się do Szkocji lub też starożytnego Rzymu i delektowałem się monumentalnymi bitwami, przemowami wywołującymi gęsią skórkę, wyczynami ponad ludzki siły. Mam wrażenie jakby były one stworzone na wzór antycznych przedstawień teatralnych, a widz przeżywa jakby Katharsis, po seansie czuje się zmotywowany do walki w soim życiu.
Pierwszy post, więc witam
10/10 wystawiłem sporo, ale te najważniejsze to:
Se7en - za najlepszy film o seryjnym mordercy, z miażdżącą końcówką.
Fight Club - Brad Pitt. Edward Norton. David Fincher. Zdjęcia. Klimat. Brud. Syf. I mydło
Blade Runner - za KLIMAT, perfekcje w każdym aspekcie oraz Sean Young
Alien i Alien 3 - za idealne połączenie horroru z s-f. Scott i Fincher pokazali, że mając przeciwko sobie tylko jednego Obcego, można osiągnąć o wiele więcej niż podczas zalewania nas kolejnymi falami przedstawicieli tego gatunku [co jeszcze w Aliens nie przeszkadzało, ale już w Ressurection zostało totalnie schrzanione].
Jurassic Park - za ożywienie dinozaurów na ekranie i zachowanie klimatu mojej ulubionej powieści, a przede wszytskim za to, że ten film W OGÓLE się nie postarzał przez te 15 lat.
Heat - Arcydzieło. Michael Mann, obok Ridleya Scotta i Christophera Nolana, nawet gdyby nakręcił tylko ten jeden film, należy do mojej Świętej Trójcy Reżyserskiej.
Lord of the Rings [trylogia i tylko wersje extended] - za coś co wydawało się niemożliwe do osiągnięcia - powołanie do życia świata wykreowanego przez J.R.R. Tolkiena.
Batman Begins - za najlepszą rolę Batmana oraz za stworzenie wizji zupełnie odmiennej od tej Burtonowskiej, a zarazem wiernej komiksowi [co Burtonowi się nie udało].
1) ,,ty i ja i wszyscy,których znamy'' - pewnie dla wielu wydał się po prostu śmieszny,w złym tego słowa znaczeniu,dla mnie to ,,najcieplejszy'' i najpozytywniejszy film o miłości.
2) ,,niebo'' - za te niedopowiedzenia i GENIALNE zakończenie,które absolutnie nie przynudza,
3) ,,między słowami'' - bill murray+scarlett johansson+sofia coppola=majstersztyk
4) ,,głośniej od bomb" - za naprawdę coś nowego i fajnego i do tej pory niepowtarzalnego w Polsce
5) ,,broken flowers" - najlepszy film Jarmuscha moim skromnym zdaniem,a sam Jarmusch zasługuje na 10/10 ;>
Kurna, moze troche zmyslu estetycznego, co?
Odrzuca mnie od takich postow normalnie...
nie musisz ich czytać.
Hitch, daj spokój, misiu.
nadwrażliwy jakiś ten Twój miś.;>
4) ,,głośniej od bomb" - za naprawdę coś nowego i fajnego i do tej pory niepowtarzalnego w Polsce
Wreszcie, ktoś zauważył ten film.
Ja bym jeszcze dodała drugi Wojcieszka - "W dół kolorowym wzgórzem".
Może nie przesadzałabym z oceną 10/10 - ale naprawdę, są to filmy, jak i reżyser, warte spojrzenia z uwagą. A nie traktowanie go z góry zaplanowanym wzruszeniem ramion "phi, bo to film polski" (ta uwaga a propos ostatnich postów w wątku "Film europejski"
Polecam również sztukę RW "Made in Poland".
10/10 dałem taki filmom jak:
1: Leon
2: Fight Club
3: Back To The Future Trilogy
4: No Country For Old Men
5: Scarface
6: The Godfather II
7: Kill Bill Vol.1 & Vol.2
8: Once Upon a Time in the West
9: Heat
10: Casino
I jeszcze kilka filmów by się znalazło ale 10 starczy. Nie mam problemów z daniem filmowi czy grze dyszki.
trzy filmy poza skalą:
Blade Runner, Alien, Memento.
a teraz dziesiątki:
GoodFellas
The Godfather I/II
Casino
Leon
NCFOM
The Good, the Bad and the Ugly
Lord of the Rings (za dokonanie niemożliwego)
Taxi Driver
Reservoir Dogs
Musa
Hero
Pulp Fiction
Stoker's Dracula
Forrest Gump
Wuthering Heights (wersja z 1992 roku)
Big Lebowski
Indiana Jones (pierwsza i trzecia część)
Reszty grzechów nie pamiętam, ale jeszcze parę dziesiątek by się znalazło.
Ode mnie takie filmy dostały 10:
Titanic
Casino Royale
Requiem dla snu
Skazani na Shawshank
Pulp Fiction
Forrest Gump
Godfather
Shawshank Redemption
American Beauty
Casino
Seven
Requiem For A Dream
Goodfellas
Heat
Twin Peaks
American History X
...to pierwsze jakie przychodza mi do głowy wg prywatnego rankingu
Pewnego razu na Dzikim Zachodzie - jak dla mnie najlepszy western ever. Juz od pierwszej sceny wiadomo, ze mamy do czynienia z arcydzielem. Wszystko tu jest znakomite - aktorstwo, zdjecia, historia, klimat, itd. Muzyka - jak dla mnie to najlepszy soundtrack Ennio Morricone. A poza tym Henry Fonda w roli najwiekszego bad guya w historii kina. Cos pieknego, mozna ogladac w nieskonczonosc.
Cinema Paradiso - chyba najbardziej wzruszajacy film jaki w zyciu widzialem. Po seansie nawet najwiekszym defetystom wroci wiara w magie kina.
Wladca Pierscieni - mowilo sie, ze trylogii Tolkiena nie da sie zekranizowac. Bzdura. Peter Jackson zrobil to najlepiej jak tylko sie dalo, teraz smialo moze pokazac srodkowy palec wszystkim niedowiarkom.
Pulp Fiction - za to, ze ogladalem ten film multum razy i mi sie jeszcze nie znudzil, a dialogi znam na pamiec.
Clerks - niby takie proste, a sprawia tyle radosci. Rzadkosc.
Krótki film o zabijaniu - chyba nie ma takiej osoby na swiecie, ktory po obejrzeniu dziela Kieslowskiego pozostalaby obojetna.
Big Lebowski - ten film to jeden wielki chillout, dlatego jest taki swietny;]
I specjalne wyroznienie dla:
Star Wars - bo dzieki starej trylogii pokochalem kino:)
a w ogole to czesc wszystkim
chyba nie ma takiej osoby na swiecie, ktory po obejrzeniu dziela Kieslowskiego pozostalaby obojetna.
A jednak jest
Nawet dwie.
Krótki film o zabijaniu to świetny film, żeby nie było że zły, tylko że podejmuje taki temat w którym bardzo ciężko kogoś przekonać w jedną, albo w drugą stronę. Podczas oglądania oczywiście się angażowałem i przeżywałem to co na ekranie, ale po seansie nic się w moim życiu nie zmieniło.
A ja wprost przeciwnie. Przed ogladnieciem filmu do tematu kary smierci podchodzilem z obojetnoscia, nigdy sie specjalnie nie przejmowalem ta kwestia. Od czasu ogladniecia 'Krotkiego filmu...' zaliczam sie do grona przeciwnikow takiej formy egzekwowania sprawiedliwosci. Dlatego napisalem, to co napisalem
Trochę już recenzji w życiu napisałem i wiem jedno, na 10/10 film musi sobie naprawdę zasłużyć. Dla jednych będzie to ulubiony film dla innych arcydzieło powszechnie cenione a ja wyznaje metodę kompromisu pomiędzy tymi dwiema postawami. Tak więc 10/10 jest oczywiście zarezerwowane dla filmów ukochanych, których oglądanie jest dla mnie przyjemnością nie na zasadzie - zachwyca bo musi, wszakże klasyk, ale autentycznie sprawiających mi przyjemność podczas oglądania tytułów. Nie wynika z tego jednak, że są to podstawowe cechy definiujące 10/10 w mojej punktacji. Przez krótki czas po premierze "300" rozważałem wystawienie mu maksymalnej oceny. Wszakże film okazał sie być dokładnie tym czego oczekiwałbym po tym konkretnym tytule, zaopatrzony w przerysowaną formę i wywołujący u widza prymitywne instynkty. Na szczęście byłem na tyle racjonalny, żeby nie wystawiać maksymalnej noty po pierwszym seansie, ponieważ późniejszy kontakt z tym filmem na DVD uzmysłowił mi o minusach tego tytułu. No właśnie, czyli tutaj pojawia się kolejny znaczący element składający się na moją maksymalną notę, musi być ona przemyślana. Przy pierwszym seansie łatwo zostać omamionym danym tytułem, zachwycić się jego konkretnymi zaletami na tyle, żeby przeoczyć minusy, które wychodzą na wierzch później.
A gdy pojawia się wątpliwość czy film zasługuje na 10/10 jest to już w zasadzie znak, że powyżej 9/10 on nie podskoczy.
Koniec końców okazuje się, że 10/10 to półka, w której mieści się u mnie nieliczne grono filmów, które jednocześnie sprawiają mi subiektywną przyjemność ale przy tym z perspektywy czasu okazały się tytułem, który obiektywnie można by zaliczyć do listy filmów istotnych dla historii kina.
I ma to swoją logikę, wszakże generalnie nie bez powodu dane tytuły zasłużyły sobie na wyróżnienie ich spośród zalewu tysięcy tytułów pojawiających się co roku na całym świecie.
A jaka jest moja obecna lista 10/10? Dosyć niewielka i być może dla niektórych kontrowersyjna:
Heat - tyle już na tym forum zostało powiedziane o tym filmie, że doprawdy nie ma sensu się rozpisywać. Tak więc krótko, za dopracowany i niemalże bezbłędny scenariusz, za obsadę, za fenomenalne sceny akcji, za przykuwanie przed ekranem przez prawie 3 godziny bez wywoływania nawet na moment znużenia.
Moulin Rouge! - musical pełną gębą, atakujący zmysły widza niesamowitą intensywnością obrazu, dźwięku i narracji. Nie stawiający sobie żadnych ograniczeń, jak bohaterowie się kochają, to raduje się z nimi cały świat, łącznie z księżycem. Epatuje intensywnymi, krzykliwymi barwami, przekracza dopuszczalne granice kiczu, jest szalony i jedyny w swoim rodzaju. A wszystko to prowadzi do tragicznego, a przy tym jakże klasycznego dla prawdziwych romansideł, finału. A do tego fenomenalne aranżacje znanych utworów muzycznych.
Shining - mistrzostwo w kinie grozy, wnoszące je na zupełnie nowy poziom. Reżyser kładzie nacisk przede wszystkim na budowanie klimatu oraz niejednoznacznej struktury filmu. Gdy do tych elementów dodajemy fenomenalnego Jacka Nicholsona, otrzymujemy dzieło ponadczasowe, prawdziwy klasyk i kamień milowy gatunku. Horror nie stosujący tanich trików do straszenia widza, ale konsekwentnie podnoszący napięcie od pierwszych scen aż do finału.
Kandydaci do kolejnych 10/10? Powoli zbieram się w sobie za odświeżenie sobie i ewentualne napisanie recenzji filmów "Se7en" i "Mechaniczna pomarańcza". Obydwa filmy są solidnymi pretendentami do otrzymania maksymalnej oceny. Co oprócz tego? Prawdopodobnie "Ojciec chrzestny 2", należy mu się już za sam fakt przeskoczenia naprawdę wysokiego poziomu pierwszej części. No i chyba "Dawno temu w Ameryce" ale to temat do dłuższego wywodu.
Pff, trochę się rozpisałem, ale od dawna mnie irytowały zaniżone standardy przyznawania ocen 10/10, które przecież winny być prawdziwą nobilitacją a nie cyferkami, którymi szastamy na lewo i prawo. I wbrew pozorom nie piję tutaj jedynie do niektórych osób z tego forum(jak komuś coś mówi ksywa Czerku, ten zapewne wie o co chodzi )
P.S. Tak jest, gdyby przyszło mi go oceniać, "Fight Club" nie dostałby ode mnie 10/10...cóż, takie życie
Po Twoim poscie postanowiłem rzucić okiem na moje oceny i przedstawić wam swoje dziesiątki. Okazało się, że kilku filmom niestety nie mogę dać 10 i zniżyłem ocenę na 9. Ciężko tu o jakieś przynajmniej ocerające się o obiektywność oceny i nie chodzi mi tu o taką ogólną obiektywność, tylko to, żeby daną wadę, czy zaletę w każdym filmie traktować tak samo. Nie zawsze mi się to udaje i dlatego możeci mi zarzucić, że dwa bardzo podobne filmy dostają tak diametralnie różne oceny, no ale cóż, takie już jest kino, że jeden tytuł zachwyca, a drugi zdaje się być nużącym...
-2001: Odyseja kosmiczna
-Aż poleje się krew
-JFK
-Łowca Androidów
-Fitzcarraldo
-Pat Garret i Billy Kid
-Ludzkie dzieci
-Powiększenie*
-Źródło*
-Pewnego razu na dzikim zachodzie
-Pewnego razy w Ameryce
-American Beauty*
-Lśnienie
-Lot nad kukułczym gniazdem
-Ojciec Chrzestny
-Ojciec Chrzestny część II
-Chłopcy z ferajny
-Obywatel Kane
oraz jedna polska perełka:
-Rękopis znaleziony w Saragossie
Troche tego jest, ale sumienie by mi nie pozwoliło wywalić kogoś z tego grona(poza *). * oznacza, że istnieje obawa, że po ponownym obejrzeniu ocena filmu może spaść na 9. Pozatym nie oglądałem jeszcze wielu ważnych filmów i mam nadzieje że przynajmniej kilka jeszcze dojdzie do listy.
A propos najlepszych filmów, to jeszcze żadnego nie oceniłem na 1. Po wszystkich gniotach(a staram się ich wystrzegać) zawsze myśle sobie że jednak mogło być gorzej.
Moje TOP TEN
1. Unforgiven
2. Lost in Translation
3. Casino
4. Girl interupted
5. One Flew Over the Cuckoo's Nest
6. Blade Runner
7. Shawshank redemption
8. Top Secret
9. Space Balls
10. Ojciec chrzestny - trylogia.
11. Gra
To są moje najlepsze filmy - znalazłoby się ich zapewne wiecej, ale jednym tchem wymieniłbym zawsze te.
M
EDIT: poprawiłem tytuł - One Flew Over the Cuckoo's Nest
To są moje najlepsze filmy
o k****! ty je wszystki nakręciłeś???
Gieferg, ja wierze ze nakrecil niektore z filmow, ale ich nie widzialem, bo zamast Girl interupted czy One flew on cooco's nest znam tylko Girl, Interrupted i One flew over the Cuckoo's Nest.
Moje najlepsze filmy - skrót myślowy. Nie sądzę, że piszę do osób, które poza google.pl nie posiadają własnego logicznego myślenia... Skoro odpowiadam w temacie o filmach, które otrzymałyby ode mnie 10/10 to wiadomym jest, że owe najlepsze filmy to nie moje twory w jakimkolwiek sensie tylko te, które moim zdaniem i wedle mojej opinii są najlepsze.
Czepialstwo ftw?
Notka: post wyżej edytowałem ze względu na błąd w tytule.
To nie czepialstwo, zwrot "moje najlepsze filmy/komiksy/książki itp" to najbardziej wkurzający tekst w historii świata .
To nie czepialstwo, zwrot "moje najlepsze filmy/komiksy/książki itp" to najbardziej wkurzający tekst w historii świata .
Tu sie nie zgodze. To czolowka, ale nie pierwsze miejsce. Najbardziej wkur*****cy tekst to: OGLĄDNĄŁEM. Za kazdym razem jak to slysze to scyzoryk mi sie w kieszeni otwiera i dostaje syndromu Tourette'a.
Hmm... za dużo tego jest normalnie... ale tak na random to:
Fight Club
Alien3
Memento
Phone Booth
The Thing
i wiele, wiele innych...
To forum nie służy wyliczankom, ale przede wszystkim dyskusji. Dlatego też takie listy napisane bez żadnego uzasadnienia, są praktycznie bezwartościowe.
Mój pierwszy post na tym forum, i przy okazji chciałbym się przywitać Wszem i wobec, Witam
A filmy którym wystawiłbym 10/10 to:
[b]LOKATOR - Niesamowity klimat, i niezwykły thriller psychologiczny Polańskiego
Podziemny krąg - każdy już napisał co wiedział, więc tylko się dopisuje
Dyktator - Genialny humor Chaplina i jego kreacja Hitlera ( tak w skrócie )
Babel - Żaden z filmów ostatnich lat tak mnie nie zachwycił.
Mechaniczna pomarańcza - Kubrick w najlepszej postaci.
Czas Apokalipsy - nawet u mnie na J. Polskim w liceum Polonistka puszczała go na zajęciach
Pozdrawiam
Ja bym żadnemu filmowi nie dał 10/10. Więcej, żadnemu bym nie wystawił 9/10 (pląta się tu na forum taka ocena Aliens, więc proszę - zapomnijcie o niej, to historia).
10/10 - dla mnie to oznacza, że film jest tak zajebisty, że możnaby go przez cały czas, non-stop oglądać. Że się nigdy nie nudzi. Że przy każdym oglądnięciu odczuwasz coś w rodzaju uczucia zakochania czy pokochania. Że takiego obrazu nie można zbanalizować w jakiś sposób. Że seans zmienia moje postrzeganie świata, że niektóre rzeczy widzę zamiast tylko na nie patrzeć. Niestety nie ma takiego filmu...
Mam wrażenie, że ludzie - nie tylko tu, na forum - szafują dziesiątkami na prawo i lewo. I że - co więcej - rozdzielają nimi filmy, których tak naprawdę nie rozumieją, a kierują się zdaniem innych i snobizmem. Dlatego jak ktoś stawia 10/10 całej uznanej klasyce, to traci dla mnie całą wiarygodność. I - śladem moderatora - także piętnuję tego typu wyliczanki bez żadnego (interesującego) uzasadnienia i w takiej postaci to mnie g*wno obchodzi Twoja lista!
Dalej - nie widziałem w postach tego tematu wielu filmów innych niż amerykańskie. Stawianie takich wysokich ocen tylko amerykańskiemu kinu to jest - dla mnie - nomen omen wyrazem ignorancji.
Jeszcze inna sprawa - ocenianie filmu tylko jedną skalą jest dla mnie nie do przyjęcia: nie niesie żadnej wiążacej informacji o intencjach twórców, o tym komu się dany obraz spodoba czyli o grupie docelowej (np. 16-49 -> tzw. "grupa komercyjna"), żadnych danych o gatunku itp. Mogę wziąć "Rocky Horror Pictur Show" i dać mu 10/10. Czy to komuś umożliwi podjęcie decyzji czy obejrzeć taki film ? Zwłaszcza biorąc pod uwagę wspomniane przeze mnie nadmierne i wszechobecne poddawanie się wpływowi tzw. "autorytetów" kina, anonimowych krytyków i wyników ich plebiscytów. Co innego oceny cząstkowe typu "Napięcie" czy "Jakość intrygii", razem z informacją o gatunku i innych, np. opcjonalnych (np. "Sokół Maltański" - klasyka bogartowskiego kina noir).
Jeżeli to kogoś interesuje, to kiedyś (dawno temu) 10/10 obdarzyłbym tylko 4 filmy z mainstreamu, czyli...:
Predator
Ghost in The Shell
<cholera, trzeciego tytułu nie pamiętam >
Reservoir Dogs
blisko był też Alien 3.
To było kiedyś, a teraz jest teraz. Każdy na tą chwilę (stosując durnowatą, monolityczną skalę) ma po ósemce. Wiele nowych (i starych) filmów od tego czasu widziałem, kilka całkiem niezłych miało też swoją premierę. Preda oglądałem z lekka licząć tyle razy, że pewnie mógłbym zostać - na poważnie - rekordzistą w Księdze Rekordów Guinessa. Niestety nie mam tego jak udokumentować ;] .
ave baby
10/10 - dla mnie to oznacza... Super. Ale dlaczego od razu obrażać innych tylko dlatego że oceniają filmy tak jak im się podoba i twoje zdanie na ten temat - przynajmniej dla mnie - jest równie ważne co poziom okrywy śniegowej na 2489 metrze Mount Everestu?
Druga sprawa, jesteś kolejną osobą która przejawia jakąś obsesję na punkcie faktu, że ktoś może wystawić filmowi 10! Nieprawdopodobne! Fakt że ktoś wśród 10 statystycznie najwięcej jest filmów z USA nie jest przejawem ignorancji. Gdybyś chwilkę pomyślał, wiedziałbyś dlaczego.
tylnimi drzwiami.
Tylnymi;)
EDIT: Tak poza tym, to nie wiem skąd Twoje oburzenie Mierzwiaku. Wiadomo, że facet mówi w swoim własnym i nikogo innego imieniu, więc traktowanie jego opinii jako nakazu/prawdy objawionej jest tak samo zasadne jak podzielanie filmowych fascynacji Mentala;) Można, ale nie trzeba. Nikt nikomu niczego nie nakazuje, a jedynie przedstawia własną opinię.
Za mało kawy
Mam starego Firefoxa (1.5.x.x), bo nowy mi żre pamięci na potęgę, więc automat nie poprawia tych literówek.
Pokaż mi, gdzie obrażam kogokolwiek w dyskusji ? Palcem. Odsyłam do tekstów o ignorancji, nierozumieniu filmów którym się stawia 10 i snobizmie. Mnie to obraża. Albo nie: obraża i śmieszy. Bo śmieszna jest poza którą przyjąłeś w swoim poście. Coś w rodzaju "pokaż mi ile 10 wystawiasz a powiem ci kim jesteś".
Draka na forum! Pozwolcie, ze rozsadze jako bezstronny arbiter. Otoz Mierzwiak na racje. Bo Freakout caly czas pisze, ze tylko wyraza swoje zdanie, ale robi to w taki sposob, ze rownie dobrze moglby napisac wprost "moim zdaniem wiekszosc forumowiczy to idioci, bo nie oceniaja filmow jak JA" - i upierac sie, ze pisanie tak jest w porzadku, bo przeciez zaznaczyl ze to jego zdanie.
Ja tam stawiam mase dych - jesli na filmie bawilem sie tak, ze dwie godziny zniknely jak za ruchem palki czarownika, to czemu nie? Dziekuje pieknie filmowcom za dostarczenie mi znakomitej rozrywki i robie to polecajac ich film w najlepszy mozliwy sposob. Nie uwazam sie za wszystkowiedzacego krytyka majacego WPLYW, ktory - jesli nie da np. 10, tylko 8, sprawi ze swiat filmu wreszcie przejrzy na oczy i zacznie patrzec na kino moim sposobem. Bo co kogo obchodzi, ze Freakout nie daje dziesiatek? A jego najwyrazniej obchodzi, ze inni daja. Wez se na wstrzymanie i podejdz do swiata na luzie. I uswiadom sobie, ze nie wszyscy maja taka sama skale ocen, tzn. dla jednego 6 moze znaczyc tyle, co dla innego 4.
Dziesiatki z ostatnio obejrzanych filmow:
Beetlejuice
Die Hard 1 i 2
Indiana Jones i Swiatynia Zaglady
Prestiz
Urodzeni mordercy
Jeszcze raz - odpowiedziałem na pytanie domyślnie zawarte w topicu. Zrobiłem to tak, jak umiałem najlepiej. Nie wiem, czy da się w prostszy sposób wyrazić moje intencje. Jakbym sądził, że wszyscy forumowicze to idioci, to bym sobie nie strzępił języka i tu nie przychodził. Np. Mental - amator hollywódzkiego kina, czy zawsze umiarkowany Desjudi - każdy z nich ma swój sposób patrzenia i oceniania filmów, i ja je wszystkie szanuje. To się nazywa tolerancja we właściwym tego słowa znaczeniu: "Mam własne zdanie, ale szanuję zdanie innych". Ale także "...niech oni też szanują moje zdanie".
I tak, rzeczywiście mnie nie obchodzi, czy ktoś daje dziesiątki, czy setki, albo tysiące, bo to nie ma wpływu na moje życie. Niech sobie daje trójkąciki, kwadraciki, miśki, marchewki, ereski czy butelkowane piwo. Bardziej mnie interesują cena benzyny, podręcznik z matmy czy algorytmów.
Odpowiedziałbym szczegółowo na twojego posta, ale doszedłem do tego oto zdania:
Ja tam stawiam mase dych - jesli na filmie bawilem sie tak, ze dwie godziny zniknely jak za ruchem palki czarownika, to czemu nie?
Bo jeśli się już przyjęło skalę 10-punktową, to po to jest w niej aż 10 punktów (względnie 11 dla tych radosnych użytkowników, którzy bez żenady stawiają 0), żeby coś znaczyły. Rację ma freak, że 10/10 oznacza film doskonały i wyjątkowy (niech będzie: w swojej kategorii). Jeśli wystawiasz 10 każdemu filmowi, na którym dwie godziny Ci szybko zleciały, to owszem, Twoje święte prawo tak oceniać, tyle że innym nic to nie mówi, bo ta dziesiątka jest kompletnie zdewaluowana i nie wiadomo, czy oznacza film wyjątkowy, czy po prostu bardzo, bardzo fajny. A to jest spora różnica, którą oddać by mogły... uważaj... będzie szok... ready? steady? here goes: zróżnicowane oceny. Jasne, że każdy może dowolnie bawić się w stawianie ocen -- i Wy też możecie dowolnie szastać dziesiątkami i jedynkami. Ale takie oceny przestają wtedy znaczyć cokolwiek poza: "naprawdę bardzo mi się podobał" i "naprawdę bardzo mi się nie podobał". Zresztą w takim razie dochodzimy do tego, że chyba mam rację w tym, o czym miałem nie wspominać: bo wychodzi na to, że niepotrzebna skala 10-punktowa i wystarczyłoby pięć, względnie sześć gwiazdek :)
Tyle ode mnie tytułem wyjaśnienia sensu tego, co chyba chciał napisać freak. Ale niech każdy znajdzie swój wewnętrzny pokój :P
podpisuje sie wszystkimi kopytami pod negrinem, z tym ze ja w ogole nie widze sensu podsumowywania filmow dana iloscia gwiazdek kropek punktow itepe. poza tym to jest cholernie niewymierne. i zgadzam sie z frikiem, ze szastanie dziesiatakami czy dziewiatkami jest latwe i modne - gdyby wierzyc pierwszym, goracym ocenom ze stopek, polowa wchodzacych na ekrany filmow bylaby "obywatelem kane'em". i jeszcze odnoszac sie do mierzwiaka - straszna szkoda, ze "kino z rosji itp." pozostaje poza zainteresowaniem "glownego nurtu". bywa i tak.
nie wiem doprawdy o co ta bitwa. zdaje mi sie, że Zarejestrowany Gość poddał w wątpliwość sensowność wystawiania ocen maksymalnych dla filmów, które są tylko fajne, miłe, pozytywne [vide argumentacja Wojskowego], choć dalekie nawet od osobistego topu topów. istnienie skali, dajmy na to od 1 do 10, niejako zobowiązuje do pewnej sensownej gradacji ocen. ale właśnie - wg jakich reguł? tu chyba każdy je ustala sam i dlatego to kłopot, bo ilu ludzi, tyle definicji.
najważniejsze jest jednak ładne słowo zapodane przez Negrina - dewaluacja ocen. nie wierzę w niektóre dziesiątki
Negrin, mylisz sie. 10 oznacza film, w ktorym sie zakochalem. Porownujac do kobiety - czy twoja aktualna ukochana wyglada jak Afrodyta Knightley-Portman i jest laureatka nagrody Nobla oraz czterech Oskarow? Film to dla mnie GLOWNIE zabawa (bo jak usiluje byc czyms wiecej, to wtedy jestem dla niego surowy, wtedy nie ma miejsca na najmniejsze uchybienia) - i jesli wprawi mnie w stan porownywalny do odbywania stosunku z rzeczona Afrodyta podczas spozywania czekoladowego puddingu, to mam gdzies ze nie ma w nim kreacji godnych Oskara. Jesli wciagne sie w swiat filmu i zapomne o swiecie, jesli nie bede zwracal uwagi ze to TYLKO film, udawanie, aktorstwo, to moze w nim grac nawet Jessika Alba, a i tak dostanie dyche (choc jak dotad nie ma filmu z nia, ktoremu wystawilbym 10 ). A jesli ty bawisz sie na filmie az do posmarkania, ale nie wystawiasz 10, bo nie wypada, przeciez rezyserowal jakis Emmerich, by mnie wysmiali w klubie wachajacych wlasne baki krytykow-amatorow - to smutne masz zycie, bo musisz sie kryc z tym ze cos lubisz.
Filmy z Albą ? Za samą obecność daję 10/10
EDIT: nasuwa się pytanie Mili, po co stawiasz te oceny ? Nie wystarczy skala nie lubię / don't mind / lubię / bardzo lubię ? Może dla wszystkich czytających to by było bardziej fair ?
A po co ktokolwiek stawia oceny? Nie wystarczy skala "wyjszlem z kina / bezmuzgie holiłut / dobry polski dramat / Wajda"? Moje oceny sa po to, zeby skrotowo przekazac jak bardzo film mi sie podobal. Jak kazde oceny. Bo gdybym chcial oceniac jak film jest DOBRY, to musialbym osobno dawac oceny za aktorstwo, efekty, zdjecia itp. Bo przeciez, skoro taki jestes obiektywny, Terminatorowi nalezy sie gora 5\10 - scenariusz niezly, ale zdecydowanie Arnold doluje aktorsko, fryzury bohaterow sa smieszne, a efekty specjalne to przeciez klasa lekkopolsrednia, nawet w chwili premiery filmu. Skoro twoje oceny nie oznaczaja, jak bardzo spodobal ci sie film, to co one wlasciwie znacza?
military, z twojej wypowiedzi wynika, ze nie stawiasz specjalnych wymagan kobietom, z ktorymi idziesz do lozka
sorry, ale tak wyszlo. i ta afrodyta... co ty wiesz stary o kobietach
To urzadzenia laczace funkcje gumowej lalki i robota kuchennego, coz mozna wiedziec wiecej?
a nie mowilam?
To trzeba mieć jakieś specjalne wymagania ? Wystarczy że jest młoda, ładna i chętna .
Sory Mili, przykład z Terminatorem Ci kompletnie nie wyszedł.
Skoro twoje oceny nie oznaczaja, jak bardzo spodobal ci sie film, to co one wlasciwie znacza?
Właśnie dlatego zrezygnowałem ze skali dziesiętnej - bo te oceny g*wno znaczą.
No to napisz sobie skrypt dzieki ktoremu w miejscu ocen bedzie ci sie pojawiala ikona parujacego stolczyka i wszyscy beda szczesliwi. Ja tam do ocen nic nie mam - jak ktos pisze nudna i slaba recenzje, przewijam na dol i oszczedzam sobie tortury.
czyli doszlismy do tego, ze oceny punktowe gwiazdkowe kropkowe to lenistwo. wiec mialam racje. jupi!
to, co mnie zastanawia u samcow, to fakt, iz nawet po skonczeniu ogolniaka trwaja w swej niezachwianej wierze w smiesznosc seksistowskich dowcipow:)
Negrin, mylisz sie. 10 oznacza film, w ktorym sie zakochalem. Porownujac do kobiety - czy twoja aktualna ukochana wyglada jak Afrodyta Knightley-Portman i jest laureatka nagrody Nobla oraz czterech Oskarow?
Uważaj teraz: jest ta sama od prawie trzech i pół roku. Czaisz jak się to ma do niewielkiej ilości przyznawanych dziesiątek? Chyba nie muszę mówić nic więcej. Artemis wątek analogii kobiecych rozwinęła za mnie, ja chciałem tylko podsumować.
PS. Ale one są śmieszne :(
ja daje filmowi 10, jeśli spełnia następujące kryteria:
1. musi całkowicie i bez reszty pokrywać się z moim widzeniem świata, tj. gdybym to ja kręcił daną scenę, nakręciłbym ją tak samo jak reżyser X, ponieważ identycznie patrzymy na świat;
2. musi być tak nakręcony, żebym nie chciał nakręcić go inaczej:)
3. musi zawierać pierwiastek jarmarcznej rozrywki w rodzaju: giwera, cycki, śledztwo, kosmita, FBI, yakuza, cyborg, lasery, pościg, mutanty, zombie, mafia, gliniarz działający w pojedynek, pojedynek na odludziu, uzębiona wagina, ZEMSTA etc.
4. musi być realistyczny, poważny i angażujący emocjonalnie (czytaj: żadna komedia - prócz Głupiego i głupszego:) - nie ma u mnie szans na 10 oczek);
5. PRECZ z głębią! "głębokim" i "ambitnym" filmom mówie z miejsca NIE i wystawiam 0/10:)
ja daje filmowi 10, jeśli spełnia następujące kryteria:
A jakie kryteria musi spełniać film, żeby dostać od Ciebie 11/10?
... to wszystko co napisał + Jessica Alba.
lepiej zapytaj, jakie kryteria musi spełniać film, żeby dostać oo/10. niedawno wystawiłem tyle Zabojczej broni 1:)
Negrin, w przypadku filmow mozesz byc poligamista.
Podsumowując serię poprzednich postów: oceny nic nie znaczą.
Serio?! A wiecie że słońce wschodzi codziennie? Serio, kochani, a kto twierdzi że te oceny coś znaczą? Jeśli o mnie chodzi, wystawiam je po prostu dla zabawy, spodobało mi się to kiedyś i nie wyobrażam sobie, żeby po obejrzeniu filmu nie wystawić mu oceny. Takie małe zboczenie.
Druga sprawa, owszem, taka ocena nie może i nie oddaje wrażenia z filmu. Bo jak można ocenić na 10 Heat? Dla mnie to film właśnie POZA skalą. Jak i kilka innych. Dlatego właśnie Mental wystawia swoje nieskończonośki
Negrin, w przypadku filmow mozesz byc poligamista. :)
Owszem, ale z umiarem :) A ta Twoja metafora od początku była zwyczajnie kulawa :P Rzecz w tym, że abstrahując od własnego zaangażowania, tak czy inaczej kobietę "na 10" spotyka się równie rzadko jak filmy "na 10".
Nie bede sie wlaczal do dyskusji, tylko podam jeden przyklad filmu w moim wniemaniu idealnego:
THE THING
Nigdy nie pomyslalbym, ze ten film uda mi sie kupic z jakas gazeta. Wiecie w czym byl? w Naj . I to nie w papierowej kopercie, a kulturalnie w plastikowym pudelku - szok.
Dla mnie film - monument i najlepszy horror jaki w zyciu widzialem. Wedlug mnie "Cos" to idealne rozwiniecie formuly, ktora Ridley Scott zaprezentowal w "Obcym". Niby podobna sytuacja, ale dzielo Carpentera zyskuje w moich oczach tym, ze zrezygnowano z jakiegos konkretnego wygladu kosmity i stworzono bezpostaciowe zagrozenie. Poklatkowe animacje strasznie sie zestarzaly (nie ma ich na szczescie duzo), ale efekty animatroniczne Roba Botina (ktory powinien byc po tym filmie kanonizowany) robia wrazenie, o ile nie podchodzi sie do nich jak moj mlodszy brat: "Ale to smiesznie wyglada. hehehe". Film jest niesamowity, a scena reanimacji nadal zwala z krzesla. I co z tego, ze nie ma komputerowych efektow za kilkaset milionow dolarow? Nie chcialbym wpadac w schemat i pisac, ze takich filmow sie juz nie kreci, ale... No wlasnie... Chyba faktycznie cos w kinie sie zmienilo, bo jedynym filmem ktory mi przychodzi teraz na mysl (jesli chodzi o ogolna atmosfere, brutalnosc, muzyke i enigmatyczne zakonczenie) jest Silent Hill. Czyli chyba jednak takich filmow sie juz nie kreci.
Wielka szkoda.
10/10
nawiasem mierzwiak, jezeli dla ciebie wystawianie ocen "nic nie znaczy", i "to tylko zabawa", to po co zes sie czepial freaka? chlopaki, podajcie sobie lapki i do domu Bo sugerował że coś znaczy? Po czym radośnie stwierdził że go to nie interesuje i każdy może sobie robić co chce. Taki LOL
Negrin, mylisz sie. 10 oznacza film, w ktorym sie zakochalem. Porownujac do kobiety - czy twoja aktualna ukochana wyglada jak Afrodyta Knightley-Portman i jest laureatka nagrody Nobla oraz czterech Oskarow? Film to dla mnie GLOWNIE zabawa (bo jak usiluje byc czyms wiecej, to wtedy jestem dla niego surowy, wtedy nie ma miejsca na najmniejsze uchybienia) - i jesli wprawi mnie w stan porownywalny do odbywania stosunku z rzeczona Afrodyta podczas spozywania czekoladowego puddingu, to mam gdzies ze nie ma w nim kreacji godnych Oskara. Jesli wciagne sie w swiat filmu i zapomne o swiecie, jesli nie bede zwracal uwagi ze to TYLKO film, udawanie, aktorstwo, to moze w nim grac nawet Jessika Alba, a i tak dostanie dyche (choc jak dotad nie ma filmu z nia, ktoremu wystawilbym 10 ). A jesli ty bawisz sie na filmie az do posmarkania, ale nie wystawiasz 10, bo nie wypada, przeciez rezyserowal jakis Emmerich, by mnie wysmiali w klubie wachajacych wlasne baki krytykow-amatorow - to smutne masz zycie, bo musisz sie kryc z tym ze cos lubisz.
Ha! Wyczytane w moich myślach! Dlatego z pełną premedytacją, nabijając posta powtórzę:
"Man On Fire" by Tony Scott - 10/10
I nie obchodzi mnie, że ten film jest kolorową bajeczką dla cool-MTV-idiotów, a pierwowzór bije go na łeb. Reżyser wyszedł poza pewne granice uważane przez wielu za limit dobrego smaku, ale dla mnie te soniczne i wizualne wymiociny stanowią esencję Scottowskiego kina, którego fanem byłem, jestem i będę. Bo dlaczegóż nie zacierać różnic pomiędzy reklamą, a filmem?
Negrin, to kurde nie wiem jakie porownanie ci zapodac - np. z lodami. Magnumy sa zajebiste - 10\10, Cornetto tez - 10\10, sniezka tez super - 10\10. Uwielbiam lody! Jest masa idealnych smakow. Np. kazda odmiana Magnum. Lody z automatu, lody w rozku, na patyku, od taniej prostytutki - no po prostu kazdy idealny na swoj sposob, nie musi byc podany na zlotej tacy.
Są mało wybredni lodożercy.
Oczywiście szanujemy ich.
Sa tez tacy, co tak kreca nosem, ze maja dziurki skierowane ku niebiosom. Ja tam wole cieszyc sie wieloma smakami niz byc jak ksiezniczka na ziarnku grochu.
Ech, military, military... najpierw kobiety, potem lody a teraz dziurki skierowane ku niebiosom... Tylko jedno Ci w głowie ;)
Sorry za offtopa =]
Kurcze, dobrze ze nie napisalem ze najbardziej lubie lody czekoladowe, bo uznano by mnie za jakiegos dewianta. A co do ocen, to chyba przejde na skale binarna - 01 i 10, bo ostatnio rzadko zdarza mi sie ogladac przecietniaki - glownie widze filmy albo swietne, albo beznadziejne. W sumie dobrze, szkoda marnowac czas na sredniaki.
Reżyser wyszedł poza pewne granice uważane przez wielu za limit dobrego smaku,
w takim razie obejrzyj Wanted. ja jeszcze nie widzialem i najpewniej nigdy nie zobacze, ale 0/10 ma u mnie ten film jak w banku:)
dla mnie te soniczne i wizualne wymiociny stanowią esencję Scottowskiego kina, którego fanem byłem, jestem i będę.
jesli twoja przygoda z kinem Scotta rozpoczęła sie w XXI wieku, to rzeczywiście stanowią one esencje. "stary" Tony Scott, ten z przełomu lat 80/90, nie ma nic wspólnego z "nowym", któremu (mowie to z przykrością) mózg sie zlasował gdzieś u schyłku XX wieku.
Mental, a jakim filmom stawiasz oo^oo/10 ('^' - symbol potęgowania) ? Są filmy, którym dajesz -oo/10 ?
Heh...
Apropo - po powyższych postach widzę, że dziewczyny poczuły wiosnę / ew. lato .
ave baby
jesli twoja przygoda z kinem Scotta rozpoczęła sie w XXI wieku, to rzeczywiście stanowią one esencje. "stary" Tony Scott, ten z przełomu lat 80/90, nie ma nic wspólnego z "nowym", któremu (mowie to z przykrością) mózg sie zlasował gdzieś u schyłku XX wieku.
Aleś mnie spłycił Jestem fanem Scotta od jego pierwszego filmu "The Hunger". Już wtedy rządził pod względem kadru (szególnie kadru, co dziś wywala w kosmos Mann), kolorystyki, zgrania obrazu z dźwiękiem. Potwierdzał to w każdym kolejnym filmie, nawet w "The Revenge", które zostało uznane za kompletną klapę, a moim zdaniem jest na prawdę dobre (scena z Anthonnym Quinnem wrzucającym za skórę dobermana do basenu - bezcenne). Każdy jego film widziałem dziesiątki razy i do większości scen znam wręcz "kroki" Wszystko co zdarzyło się pod względem formalnym w jego karierze jest dla mnie naturalną koleją rzeczy, której wyczekiwałem i czułem, że tak właśnie się to wszystko potoczy. Wystarczy przeczytać kilka wywiadów z facetem by pozbyć się złudzeń, że Tony będzie kiedykolwiek próbował robić kino wzorem swojego starszego brata. To tak jakby oczekiwać od Koeniggsegga, że będzie miał masaż pleców w fotelach. "Wanted" nie widziałem, czytałem za to setki porównań T. Scotta do Baya... ludzie nie wiedzą co czynią, no ale ATB to też ponoć było techno Widziałem też "Running Scared" i szlag mnie trafiał. Na miłość boską... to, że stosuje się te same triki nie znaczy, że rozumie się po co się ich używa. Normalne jaja i nic więcej.
Przyznaję Ci jednak rację, że Scott się zmienił... cały czas się zmienia. Stary Tony skończył się ewidentnie na "Enemy of the State" uznanym przez krytyków za rewelację za to ja sam z chęcią bym mu za ten film wpier...ł. Pozostańmy więc Mental fanami jego wcześniejszych filmów i freakami sikającymi za Mannem. Na resztę przymknijmy oko
widzę, że jarasz sie twórczością Scotta wcale nie na żarty, bardzo mi sie to podoba - lubię takie "oddanie sprawie":) będzie więc jak mówisz - pozostaniemy fanami jego wcześniejszych filmów, na resztę zaś przymkniemy oko:)
Każdy jego film widziałem dziesiątki razy i do większości scen znam wręcz "kroki" Smile
ja z kolei uwielbiam obserwować, jak ewoluuje Mann, jak podąża w sobie tylko znanym kierunku. przy czym w odróżnieniu od Scotta robi się coraz lepszy, coraz bardziej awangardowy i - paradoksalnie - nic nie traci na czytelności, klarowności odbioru. nowe myśli są komunikowalne tylko wtedy, jeśli posługują się pojęciami "starego" języka. taki właśnie jest Mann: klasyczny i ponowoczesny, konserwatywny i postępowy. trudno obecnie wskazać drugiego reżysera, operującego równie zindywidualizowanym stylem. tymczasem młody Scott... no kurde sorry, ale nawet przy najszczerszych chęciach nie mogę go odróżnić od współczesnej epileptycznej popeliny. Scott się rozpłynął w tandecie i bylejakości. szkoda chłopa.
Film oceniany 10/10 musi być filmem iście genialnym. Ja zazwyczaj gdy oceniam film staram mu się dawać najwyżej 9 albo +9. Jedyny film jakiemu dałem 10 to Trylogia Powrót do przyszłości. Powody? Ekstra scenariusz, genialny duet J Fox/Lloyd, dobre (jak na lata 80) efekty specjalne, a także klimat każdej epoki którą odwiedza Marty McFly. No i rzecz jasna DeLorean jako maszyna czasu:-)
Dotąd, jedynym filmem, który oceniłem 10/10 jest "American Beauty", ponieważ:
- ma wnikliwy i przemyślany scenariusz,
- nie tylko główny bohater, ale i pozostałe postacie są niezwykle interesujące,
- wszyscy aktorzy zagrali koncertowo,
- ma świetną muzykę,
- (najważniejsze) mówi o bardzo ważnych sprawach, a jednocześnie nie przytłacza.
To tyle
Moja lista dziesiątek (którą pewnie powinienem wzbogacić o wiele innych tytułów, ale dopiero, jak sobie o nich przypomnę):
Big Lebowski, Borton Fink, Lśnienie, Arizona Dream, Między słowami, Lista Schindlera, Annie Hall, American History X, Ed Wood, Mechaniczna pomarańcza, Milczenie owiec, Ludzkie dzieci, Tsotsi, Underground, Niebo nad Berlinem, Ojciec chrzestny II, Scanner Darkly, Blade Runner, Pulp Fiction, Prawdziwy romans, Mały Budda, Królestwo, Kawa i papieros, Noc na Ziemi, Truposz...
Witam, Kal . Widze, że zamuła na forum DCM robi swoje .
A gdzie Godfather jedynka? Czyżbyś wywyższał dwójkę nad jedynkę? Nigdy tego nie rozumiałem...
o, Tsotsi. zapomniałem o tym filmie, choć zawsze chciałem go zobaczyć.
A gdzie Godfather jedynka? Czyżbyś wywyższał dwójkę nad jedynkę? Nigdy tego nie rozumiałem...
Nie słuchaj Phila.:) Wreszcie nie jestem sam. Sequel "Godfather" jest taki jak pierwowzór tylko, ze wszystko w nim jest 3 razy lepsze.
Zwłaszcza brak Brando... Rządam od Kala wytłumaczenia czemu nie dał Godfatherowi dychy
Ja zapomniałem o Niebie nad Berlinem, a po wizycie w owym mam zajawkę na wszystkie filmy w nim się rozgrywające.
no to filmy ktorym bym dala 10 (oryginalna nie bede pewnie):
-LOTR
-Forrest Gump
-Arizona Dream
-Matrix (ale pierwsza czesc)
.......i narazie to tyle
Ciao!!
To teraz ja:
Podziemny krąg (Fight Club) - Arcydzieło %-)
Ojciec Chrzestny (The Godfather) - Deja Vu
Siedem (Se7en) - Klimat, fabuła i jeden z najlepszych morderców w historii kina
Pulp Fiction - Ktoś już dobrze napisał;) "Bo to najbardziej popieprzony film jaki widziałem)
Kasyno (Casino) - Scorsese, De Niro & Pesci %-)
No to i ja napiszę:
Sin City - bo uwielbiam taką kolorystykę i po prostu kocham ten film:P
Ojciec Chrzestny - tu chyba wyjaśniać niczego nie trzeba
Jeździec bez głowy- baśniowa sceneria, Deep, Burton i historia kojarząca mi się ze strasznymi opowieściami, które uwielbiałam jak byłam dzieckiem, jak dla mnie majstersztyk:)
Psychoza- pierwszy horror jaki oglądałam i od razu zapałałam miłością do tego gatunku, i ta scena pod prysznicem, której długi czas nie mogłam zapomnieć
Święci z Bostonu- uśmiałam się co nie miara, i już dawno tego nie oglądałam i jak teraz wzięłąm się do pisania to mi się przypomniał..:)
Nie jest to może cała lista filmów które mają u mnie 10/10, ale kilka tych takich ważniejszych
To teraz moja szóstka dziesiątek Kolejność przypadkowa.
Ludzkie Dzieci - film arcydzieło, czysty geniusz, o wspaniałości tego filmu chyba nie muszę nikogo przekonywać.
Siedem - ten film bardzo długo miał u mnie 9, ale po ponownym obejrzeniu jakiś miesiąc temu stwierdziłem, że inna niż 10 ocena jest oceną krzywdzącą. Film ten kopie widza w każdą możliwą część ciała i pozostawia go związanego ze szczęką dwa piętra niżej mi przeszkadza tylko morda Pitta, który wybitnym aktorem nie jest, choć tu wspiął się najwyżej, jak mógł. Co nie znaczy, że Fincher nie mógł znaleźć jakiegoś lepszego aktora do tej roli
Tak, wiem, zaraz mnie ktoś pewnie zlinczuje
Prestiż - to dzieło mogę oglądać 10 razy dziennie przez 7 dni w tygodniu i mi się nie znudzi. Nolanowi udało się to, czego nie osiągnęło kilku przed nim (Shamalyan w Szóstym Zmyśle, czy Fincher w Grze), czyli zrobił film z zakończeniem wywracającym cały obraz na drugą stronę, który można oglądać w nieskończoność, bo oglądając kolejny raz nie myśli się tylko o nadchodzącym zakończeniu (moim zdaniem Szósty Zmysł można obejrzeć w najlepszym wypadku 3 razy: za pierwszym razem na gorąco jesteśmy zaskoczeni, za drugim oglądamy po to, by sprawdzić, czy nie ma jakichś nielogiczności i czy nas nie okłamano w zakończeniu, a za trzecim razem się śmiertelnie nudzimy wyczekując emocjonującego zakończenia). Powiedziałbym nawet, że w wymienionych wyżej filmach występuje przerost formy zakończenia nad treścią całego filmu, a w Prestiżu oba te aspekty są w równowadze, może nawet ze wskazaniem na treść filmu. Poza tym genialny Bale w podwójnej roli jest wspaniały i uważam, że to jedna z dwóch (obok Mechanika) jego najlepszych ról.
Ściśle Tajne - niektórzy mówią, że to film zrobiony poprawnie i tyle. Dla mnie filmem zrobionym ponadpoprawnie jest 12 Gniewnych Ludzi, które jest przykładem genialnego filmu pod względem wykonania, ale fabuła nie angażuje. Tu jest inaczej. Film jest rozwleczony do granic możliwości, jednak ani chwili nie nuży. Philippe zagrał bardzo dobrze, nie denerwował, Cooper wzbił się na wyżyny tworząc bardzo powściągliwą, ale genialną postać szpiega, a o Linney nie będę się wypowiadał, bo jest moją ulubioną aktorką i wszędzie gra wspaniale
Mechanik - to, co zrobił ze sobą Christian Bale tylko po to, by nakręcić film, przechodzi ludzkie pojęcie. Tyle na ten temat. Może jeszcze tylko powiem, że pewno rozwiązanie fabularne za bardzo mi przypominało Fight Club, ale genialne zakończenie nie dało innej możliwości niż użycie takiego środka.
no i najnowsza, świeżutka, wczorajsza dziesiątka:
Rysa - Boże! Toto jest polski film? Film wspaniały, genialny, może już za rok będę nazywał go arcydziełem Więcej nie powiem, bo jeszcze dzisiaj nie uporządkowałem sobie wszystkiego o tym filmie
u mnie bedzie 6 filmów.
Kawa i papierosy - od tego zaczynalem filmografie jarmuscha. Wcale nie uważam że jest to jego najlepszy film, już lepszą pozycją byłby dla mnie inaczej niż w raju lub truposz, jednak ten akurat darze ogromnym sentymentem, tymbardziej, że sam jestem "paskudnym" palaczem i lubie sobie umilić czas przy kawie i papierosach
12 gniewnych ludzi - nie znam innego filmu który tak działa na wyobraźnie, a który dzieje się tylko w jednym pomieszczeniu.
Windą na szafot - za niesamowity klimat, za fabułe, za muzykę i za grę aktorską.
Absolwent - za dustina hoffmana i za rewelacyjne sceny, jak te na lotnisku czy w stroju płetwonurka. Oprócz tego ciekawie pokazane relacje głównego bohatera z mrs robinson.
Stalker - to był w zasadzie pierwszy film, przy którym poczułem ciarki na plecach z wrażenia, takiego obrazu to żem nigdy nie widział. Niesamowite!
Ed.
Zapomniałem jeszcze o egzorcyscie, o ile horrorami gardze i jest to dla mnie najbardziej tandetny gatunek filmowy, to akurat ten film zrobił na mnie ogromne wrażenie, niesamowita groza, pierwsze sceny w Afryce czy rozmowy Księdza z opetąną, majstersztyk po prostu.
Forrest gump
Skazani na Shawshank
Lot nad Kukułczym Gniazdem
Juno xD
a ostatnio udało mi się obejrzeć "Obiecaj mi" Kusturicy. Inteligentna, ciepła i prześmieszna baśń filmowa, po prostu super
mi sie niestety czesto zmieniaja gusta, ale kolezanka przypomniala mi Underground;) wiec mysle, ze i "Obiecaj mi" bedzie mozna spokojnie zaliczyc na te liste, trzeba bedzie tylko jeszcze chwile poczkac na premiere...
Już 3 października będziesz miał okazję zgłębić ten film Tylko on jest zupełnie inny niż underground, chociaż w stylu Kustoricy oczywiście. To taka baśń filmowa, pełna absurdów, która rozśmieszy Cię do łez, mnie rozśmieszyła xD
chyba ciezko sie bedzie z tym niezgodzic, poczytalem troche po necie i naprawde same pozytywne reakcje, od gry aktorskiej, przez klimat do rezyserii, szykuje sie cheyba naprawde dobry film
Żałosne. Możecie skończyć tą promocję? Uważacie innych użytkowników za idiotów?
W KAŻDYM napisanym przez was (a raczej ciebie, pseudomanipulatorze) poście, chwalicie "Obiecaj mi". Bardzo często podajesz datę premiery. Gdy uznano, że Twoje posty są onetowe, zacząłeś pisać dłuższe i bardziej "yntelygentne". Gdy zauważono, że piszesz tylko w temacie "Obiecaj mi", przeniosłeś się tutaj.
Nie rozumiem, czemu uznajesz użytkowników tego forum za idiotów.
To był mały offtop. Sorry, ale nie lubię, gdy ktoś uznaje mnie za debila.
Co do 10/10 mam tylko jeden typ, którego jestem całkowicie pewien.
Labirynt Fauna. Film poruszający, świetnie udźwiękowiony, magiczny. Opowiedziany za pomocą metafor. Film mimo wszystko moralizatorski, choć nie nachalnie. I dlatego mi ten fakt nie przeszkadza.
PS
Jako że wiem, do czego ludzki umysł jest zdolny, przysięgam wam użytkownicy, że nie mam nic wspólnego z kampanią reklamową Kustoricy. Mam mało postów, bo jestem raczej obserwatorem.
Kurcze, Wodzu, umarlbym ze smiechu, gdybys po zdaniu: "Co do 10/10 mam tylko jeden typ, którego jestem całkowicie pewien...", zamiast Labirynt Fauna... napisal: Obiecaj mi. Wchodzi do kin 3 pazdziernika.
Stary, nie wiem jakim trzeba być idiotą, żeby skrytykować samego siebie w dwóch osobach mówiąc z perspektywy trzeciej jaźni.
Myślę że nawet Freud nie poradziłby sobie z takim przypadkiem.
Mam nadzieję, że jestem poza podejrzeniami
Wystarczył mieć duże poczucie humoru i Freud do niczego nie potrzebny.
300 ten film wgniata w glebe no i te mięśnie mniam!! oprócz tego Zaklinacz Koni ) no i 90% podanych przez was wcześniej tytułów
U mnie do działu 10/10 doszła "Oszukana"
Moje 10/10, tyle że poszeregowane wg reżyserów:
Bracia Coen za: 'Fargo', 'Big Lebowski', 'Barton Fink', 'No Country For Old Man', 'Man Who Wasn't There' -- specyficzny im czarny humor i świetnie zrobione filmy.
Tarantino za 'Reservoir Dogs', 'Pulp Fiction', 'Kill Bill 1 & 2', 'Death Proof' -- niby nic wielkiego nie dzieje sie w fabule, jednak każdy z filmów świetnie prowadzony, dialogi i klimat.
Trier za: 'Epidemic', 'Europa', 'Dancer In The Dark', 'Idiots', 'Antichrist' -- mistrz wstrykiwania emocji przez film, każdy z filmów zachwycał mnie swoją wizualnośćią i atmosferą.
Allen za: 'Shadows And Fog', 'Zelig', 'Match Point', 'Vicky Cristina Barcelona' -- inteligentne komedie, jedyne w swoim rodzaju.
Bergman za: 'Siódmą pieczęć', 'Persone', 'Milczenie' czy 'Godzine Wilka' -- za kameralność i bezpardonowe wgłębianie się w ludzką psychikę.
David Lynch za: 'Lost Highway', serial 'Twin Peaks' -- niesamowity, senny klimat.
A także kilka innych filmów luzem bym znalazł jak 'Blade Runner'(koniecznie wersja reżyserska!), 'Dzień Świstaka', 'Dzień Świra' ...
Z tych mniej czy bardziej 'kiepskich' lubie:
'Resident Evil', 'Underworld', 'Blade', 'X-men'... i inne takie...
Alien 3
Memento
The Thing
Pomyśleć, że kiedyś, kiedyś, dawno temu myślałem sobie, że reżyser to jest taki koleś co sobie siedzi na swoim fotelu a film się sam kręci. Siedzi sobie i zgarnia zasługi.
Dzisiaj, żeby wymienić swoje ulubione filmy, zaczynam myśleć o reżyserach, dopiero po chwili docierają mi do świadomości, jeszcze jakieś inne filmy, których reżyserów już nie pamiętam. Dopiero gdzieś w drugiej, może nawet trzeciej kolejności patrze na obsadę, na ulubionych aktorów i ulubione aktorki. A także dzieciaki. Ot na przykład, niesamowicie do gustu mi przypadł film 'Kraina Traw' z Jodelle Ferland, film bajeczny i deliryczny. Alicja w krainie czarów na kwasie. Film, który oceniam na 10/10 w reżyserii Terriego Gilliama, który nakręcił jeszcze pare innych ciekawych produkcji jak 'Brazil', 'Las Vegas Parano' czy 'Nieustraszeni Bracia Grimm'.
"Cinema Paradiso"
tylko? a gdzie OUATITW?
tylko?
Chciałem tylko sprawdzić, kto mi zwróci uwagę, czemu tylko "CP".
A tak na poważnie, zarówno "Once upon a Time in the West", jak i "Once upon a Time in America" też się tutaj zaliczają. Zresztą o wiele więcej się zalicza, ale wypisywać teraz to wszystko... Powiedzmy, że te ww. to pierwsze, co mi przychodzi do głowy.
P.S. Aha, byłbym zapomniał: "The Shawshank Redemption", naturalnie.
no właśnie o tym mówię - pierwsze do głowy powinno Ci przyjść OUATITW
no właśnie o tym mówię - pierwsze do głowy powinno Ci przyjść OUATITW
Ale ostatnio oglądałem akurat CP i dlatego to mi przyszło pierwsze do głowy.
Tak. Oto moje 10/10:
Gojira 1954
Mad Max
Mad Max 2: Wojownik Szos
Obcy seria
Predator 1 i 2
Terminator 1 i 2. Trójka to shit niewyobrażalny
Godzilla większość filmów
Młode Strzelby
Ostatni Żywy Bandyta
Szczęki
Park Jurajski seria
I naprawdę wiele innych.
Skoro trzeba nabić kolejny bezproduktywny post, aby być bliżej do rangi nieśmiertetlnego...
-American Beauty- za to, że w obliczu śmierci poznajemy smak życia(jakby to emo pisało;)
-Blade Runner- za kryminał noir, rasowe Sci-fi, nośnik genialnej roli Hauera i traktat o człowieczeństwie
-Pulp Fiction- za pierwszym razem dałem 9'5. Ale byłem głupi...
-Memento- kryminał toczący sie od końca, który trzyma w napięciu i serwuje inteligentne przesłanie
-Nuovo Cinema Paradiso- za kilmat, nostalgię i za najwspanialsze zakończenie w dziejach(Dawno temu...na dzikim Zachodzie ma dla odmiany najlepsze intro)
-Shawshank Redemption*- za nadzieję i za smak wolności
*dwa ostatnie-majlo, czuj się trendsetterem;)
Majlo-ale ostatnio wymieniałeś w wartych obejrzenia. I obejrzałem
Ps: Gdy pisałem ten post, słuchałem Promentory, a że głodnemu chleb na myśli...babol gotowy...
Shawshank - co?
Bez kitu, tez chciałem spytać
Dajcie koledze spokój. Ja też nie miałem angielskiego w nauczaniu początkowym, kiedy chodziłem do podstawówki :)
-Shawshank Redemptory
Różnie ludzie przekręcali ten tytuł przed premierą, było np. Shimshank Redemption, ale Redemptory to się chyba nawet Darabontowi nie śniło.
10/10 na przykład dla:
- Zabójstwo Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda
- Kabaret
- Hair
Za co? Za wszystko.
Braveheart (1995) - jest to jeden z niewielu filmów, któremu przyznałbym najwyższą ocenę. Absolutnie nie mam nic do zarzucenia temu filmowi. Mel Gibson odwalił kawał dobrej roboty. Świetnie dobrani aktorzy, znakomite sceny batalistyczne, ciekawa fabuła inspirowana autentycznymi wydarzeniami, osadzona w historycznych realiach, pełna uzasadnionej przemocy i świetnie poprowadzoną akcją.
Na 10/10 oceniam także filmy Hitchcocka: Shadow of a Doubt (1943), Rear Window (1954), Vertigo (1958), North by Northwest (1959), Psycho (1960) i The Birds (1963) - za trzymające w napięciu sceny kulminacyjne, prostą fabułę opowiedzianą w niebanalny sposób, liczne eksperymenty techniczne z kamerą i efektami oraz bardzo dobre aktorstwo (może z wyjątkiem The Birds).
A co, ptaki wedlug ciebie żle zagrały?
Haha... Ptaki zagrały najlepiej w tym filmie
Oczywiście chodziło mi o to, że Rod Taylor nie może się równać z Jamesem Stewartem, a Tippi Hedren z Grace Kelly, chociaż Eva Marie Saint też nie wypadła najlepiej w North by Northwest. Ale to są wady, które nie wpływają na ocenę, domyślam się, że Hitchcockowi ci aktorzy zostali "narzuceni" przez wytwórnię, sam reżyser pewnie lepiej by wybrał aktorów.
Wprawdzie stosuję 6-stopniową szkolną skalę (z połówkami), napiszę to co zasługuje na 6/6. Ale będzie trochę więcej niż 5 tytułów:
Barry Lyndon - to najlepszy film Kubricka; genialne połączenie sztuk - filmu, muzyki, malarstwa, powieści
Trzeci człowiek - za wspaniały klimat powojennego Wiednia, cudowne ekspresjonistyczne zdjęcia i brawurową kreację Orsona Wellesa
Pancernik Potiomkin - mniejsza o propagandowy charakter; Eisenstein jako drugi Wielki po Griffith'ie, pokazał jak montaż kształtuje filmowe dzieło
Wywiad - za 100 minut testamentu, w którym Fellini pokazuje czym było kino i czym już nigdy nie będzie
Annie Hall - tutaj Allen szczytuje (fabularnie, intelektualnie), a ja razem z nim
Dzika banda - za to, że ma więcej 'powera' niż większość filmów powstałych w ostatnich dwudziestu latach
Pewnego razu na Dzikim Zachodzie - brawa dla Leonego, za stworzenie kinematograficznego fresku, który po 40 latach nadal powoduje ciarki na skórze; brawo za genialne wykorzystanie filmowych środków wyrazu i stworzenie pieśni pochwalnej a zarazem żałobnego rapsoda ku czci westernu
Rewolwerowiec - za scenę w gabinecie, między Stewartem i Wayne'em
2001 Odyseja kosmiczna - za to, że po obejrzeniu żyłem tym filmem, nie wiedząc o co w nim chodzi
Wszystko o mojej matce - za sugestywny klimat i tryb przypuszczający
Motyl i skafander - za to, że przez pierwszą godzinę czułem się równie sparaliżowany, jak główny bohater
Dawno temu w Ameryce - bo to Kino par exellence
Jeżeli .... - bo to chyba najlepszy film zahaczający o czasy kontrkultury i Maja '68
M-Morderca - za antycypację nazizmu; za przykład jaki dał Lang w kwestii wykorzystywania dźwięku ledwie 2 lata po wprowadzeniu talkies
Cena strachu - za emocje, genialne budowanie napięcia
Wałkonie - za pokazanie, czym grozi beztroska
Ran - za wizję i genialne zaadaptowanie tekstu kultury należącego do kultury europejskiej na niwę japońską
Towarzysze broni - za najbardziej pacyfistyczny film w dziejach kina
Dług - za wspaniałe pokazanie czasów transformacji i jej efektów
Nędzne psy - za to, że bolało
Światła wielkiego miasta - za ukazanie samotności w wielkim świecie, 70 lat przed rozwojem internetu
Lista długa, ale to chyba rzeczywiście wszystkie filmy, którym bez wahania przyznałbym 6/6. Nad resztą musiałbym się zastanowić ;>
Lista długa, ale to chyba rzeczywiście wszystkie filmy, którym bez wahania przyznałbym 6/6. Nad resztą musiałbym się zastanowić ;>
lista filmow mowi za siebie, o ile nie bajerujesz - albo beda cie chwalic, albo beda sie bac
do niektorych tytulow prowadzi waski korytarz dostepu...czyzby koneser z filmoznawstwa?;)
trop filmoznawczy jest dobry, ale nie decydujący część tych filmów obejrzałem przed pójściem na studia, a do części zaprowadził mnie ów filmoznawczy korytarz przez 5 lat uczono nas rozbierać filmy na czynniki pierwsze, ale przy powyższych tytułach wciąż oprócz czysto analitycznego podejścia (konteksty, interpretacje, geneza powstania, nawiązania) pozostaje czysta (dziecięca) przyjemność odbioru; to przysłowiowe 6/6 spokojnie mógłbym dać seriom: Star Wars, Indiana Jones, Władca Pierścieni, czy zbiorowo - 10 filmom Disney & Pixar; ale pierwszeństwo filmów z prywatnego the best of w poście powyżej nad tymi seriami polega na tym, że oprócz czystej przyjemności oglądania dają jeszcze te "dodatkowe smaczki"
pod fragmentem o filmoznawczym skrzywieniu przy jednoczesnej probie zachowania wiary w magie kina moglabym sie podpisac. good luck
Danke. To koleżanka też ma za sobą jakąś filmoznawczą przeszłość wnioskuję ?
Jak widać... na avatarze:) Cała Vera:)
A tak a propos dostępności filmów z listy kolegi, to chyba wszystko jest dzisiaj na luzie dostępne w sklepie T, nawet Renoira znalazłam z przyzwoitymi źródłami... Takie czasy.
Nawiasem mówiąc, mogłabym sobie Felliniego uzupełnić - wciąż nie widziałam Wywiadu...
chodzilo mi raczej o to, ze chetka na renoira nie przychodzi tak, jak chetka na tarantino. skad sie to musi brac, jakas inicjacja, no wiesz;)
a co do wywiadu, majac felliniade pod nosem, smiesz wyznawac cos podobnego...?
a kysz;)
chodzilo mi raczej o to, ze chetka na renoira nie przychodzi tak, jak chetka na tarantino. skad sie to musi brac, jakas inicjacja, no wiesz;)
Niektórzy po prostu czytają program TV i tak ich jakoś nachodzi... Chociaż możesz mieć rację:)
a co do wywiadu, majac felliniade pod nosem, smiesz wyznawac cos podobnego...?
a kysz;)
Do zjazdu obejrzę - możesz trzymać mnie za słowo!
Można też zakupić mini pakiet cyfrowego Polsatu, gdzie dostępny jest program TVP Kultura, na którym są często klasyki kina: z Renoira była Reguła gry (1939), z Felliniego niedawno był film Ginger i Fred (1986), a wkrótce będzie Giulietta i duchy (1965). Na TVP Kultura regularnie są też pokazywane klasyki radzieckiego kina (Eisenstein, Bondarczuk, Michałkow). Ja za Fellinim nie przepadam, ale rosyjskie kino coraz bardziej mi się podoba.
Ostatnio w ogóle bardzo dużo rosyjskiego kina wyszło na DVD, chyba w dwóch kolekcjach (nie pamiętam dystrybutora), poza tym dzięki m. in. Sputnikowi wydaje mi się, że od parunastu miesięcy mamy do czynienia z dosyć intensywną promocją radzieckiej/rosyjskiej klasyki
Z tego co się orientuje nie ma polskich wydań Jeżeli, Ceny strachu i filmów Renoira. Ale można zamówić przez Empik zapewne. Rzecz jasna dochodzą jeszcze strony Criterionu i BFI. Tam mają filmy Wielkich Mistrzów, ze świetnym transferem obrazu i świetnymi dodatkami (tyle tylko że cena jednego to ok 30 baksów).
Nawiasem mówiąc, mogłabym sobie Felliniego uzupełnić - wciąż nie widziałam Wywiadu...
Spoko, Wywiad puszczają od czasu do czasu na Kulturze. Film jest niesamowity. Gorąco polecam (imo top 3 Felliniego)
Z tego co się orientuje nie ma polskich wydań Jeżeli, Ceny strachu i filmów Renoira.
Chodziło mi głównie o to, że o ile jeszcze parę lat temu z klasykami na T było tak sobie, teraz bywa bardzo przyzwoicie
Spoko, Wywiad puszczają od czasu do czasu na Kulturze. Film jest niesamowity. Gorąco polecam (imo top 3 Felliniego)
Nie mam telewizora, ale z Fellinim nie ma problemu
Z tego co się orientuje nie ma polskich wydań Jeżeli, Ceny strachu i filmów Renoira.
a juz mnie prawie arte przekonala, ze wytarga nawet dinozaura spod lodowca, huehuerehue
Ostatnio w ogóle bardzo dużo rosyjskiego kina wyszło na DVD, chyba w dwóch kolekcjach (nie pamiętam dystrybutora), poza tym dzięki m. in. Sputnikowi wydaje mi się, że od parunastu miesięcy mamy do czynienia z dosyć intensywną promocją radzieckiej/rosyjskiej klasyki
Jeśli chodzi o rosyjskie/radzieckie filmy to dystrybucją zajmuje się Epelpol ("KLASYKA KINA RADZIECKIEGO"). W lutym na DVD wychodzą dwa kolejne filmy z tej serii: "Iwan Wasiljewicz zmienia zawód" i "Kaukaska Branka, czyli Nowe Przygody Szurika".
Wracając natomiast do filmów 10/10 oto moje "perełki":
1. Terminator 2 - najlepsza dla mnie część, mógłbym do niego wracać codziennie i mi się nigdy nie znudzi.
2. Przekręt - poczucie humoru jakie lubię, bardzo dobre dialogi, potrafił mnie wciągnąć jak mało który film
3. Chłopacy z ferajny - niesamowity klimat, rewalcyjni aktorzy z Joe Pescim na czele
4. Leon Zawodowiec - akcja, akcja i jeszcze raz akcja + tak jak w poprzednim filmie, bardzo dobre kreacje aktorskie
5. Piła - oprócz dużej dawki krwi daje również sporo do rozmyślania o ludzkiej egzystencji
Dziń dybry. 10/10 - hmm - sama klasyka:
1. Siedmiu samurajów
2. Dotyk zła
3. Passion of Joan of Arc ( 1928 )
4. Citizen Kane
5. Osiem i pół
6. Odyseja 2001
7. Tokijska opowieść
8. Ojciec Chrzestny
9. Ojciec Chrzestny 2
10. Pancernik Potiomkin
11. Zawrót głowy
Jeszcze nie widziałem filmu , który zasługiwałby na ocene 10/10. Taki po prostu nie powstał.
to chyba malo filmow widziales albo jestes szczegolnie rygorystyczny przy wystawianiu ocen
to chyba malo filmow widziales albo jestes szczegolnie rygorystyczny przy wystawianiu ocen
To drugie. Po prostu, przy nie wiem jak dobrym filmie, jestem sie w stanie do czegos zawsze przyczepić. I to nie pozwala mi dać maksymalnej oceny.
A na przykład taki Apocalipse Now to ile dałeś?
A takiemu ile? A siakiemu? A...
shamar nigdy nie dostał w szkole szóstki, to teraz się mści na filmach
Po prostu, przy nie wiem jak dobrym filmie, jestem sie w stanie do czegos zawsze przyczepić. I to nie pozwala mi dać maksymalnej oceny.
To znaczy że przeważnie wychodzisz z kina z grymasem na twarzy
Ja dla odmiany w ogóle staram się nie oceniać filmów, bo czym by się różnił film mający 7,5 od 8? lub 6 od 5? Miałbym problem z taką oceną...
Gdybym jednak oceniał to na pewno miałbym dość sporo bardzo wysokich ocen. Nie jestem chyba tak przesadnie wymagający jak Ty . Jeżeli masz jakieś tytuły do których z przyjemnością często wracasz to pewnie to te z oceną 10/10:)
Od oceniania filmów to mam Filmweb, a tutaj jest się po to jak sama nazwa wskazuje, aby dyskutować nad filmami, proste.
Ja nawet odpuściłem oceny na Filmwebie... nie mam ochoty się zagłębiać po seansie i zastanawiać czy film był nieporozumieniem/bardzo złym/ złym czy porostu poniżej oczekiwań:)
A ja korzystając z okazji chcę powiedzieć, że zgadzam się z Mierzwiakiem co do "Akiry" i "Śniadania u Tiffany'ego".
EL-Kal, my się zgadzamy? Toż to jakaś sensacja. Zaraz włączam TVN24, pewnie już na pasku o tym piszą
A na przykład taki Apocalipse Now to ile dałeś?
Chyba 8/10 wersji Redux.
Moge dać takiemu 21 Gram 8/10 czy 9/10 ale to nie znaczy, ze jest to przyjemny film do ogladania, wiele razy.
Tu masz rację, źle się wyraziłem, nie pomyślałem.
Racja, ale z drugiej strony czym się różni 5 od 4 w skali 1-10?
5 to przeciętny, więc 4 to nieco poniżej przeciętnej. Mam nadzieję, że pomogłem.
Nie do końca, ale nie ma sensu robić zbędnego syfu w tym temacie.
Dla mnie 10/10:
-Władca Pierścini (trylogia)
- Pulp Fiction
- Misery
- Alien
- Bękarty Wojny
Ostatnio znalazłem stary zeszyt w którym jako 9-10 latek zapisywałem oglądnięte filmy. Ehh to były czasy. Skala od 1-6 i z ok. 200 ocenionych filmów tak ze 190 zmieściło się w przedziale 5-6 A teraz średnio raz na rok daje 10. Z ostatnich kilku lat na tę ocenkę załapały się tylko trzy filmy: "Wall-E", "Zabójstwo Jesse'go Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda" i "Bękarty wojny". Blisko był "Obywatel Milk", ale ochłonąłem.
Ostatnio znalazłem stary zeszyt w którym jako 9-10 latek zapisywałem oglądnięte filmy. Ehh to były czasy. Skala od 1-6 i z ok. 200 ocenionych filmów ...)
Miałem taki zeszyt ale go wywalilem z 10 lat temu. A ostatnie oceny wstawialem tam z 15 lat temu. Było cos wtedy okolo 400 filmow. Teraz zaluje , ze go swiadomie wywalilem bo zapomnialem tytułów wielu starych b-klasowych VHSowych filmów i nie jestem w stanie ich znalezc / rozpoznac ...
Ostatnio również mam problem z przyznawania 10, ale kilka klasyków na nią zasługuje m.in.
- Złote runo (1998)
- Armia ciemności (1992)
- Porachunki (1998)
- Studenci (1995)
- Piątek (1995)
to tylko kilka, które na teraz mi przyszły do głowy, oczywiście nie wymieniałem starszych polskich komedii, z których większość jak dla mnie na taką ocenę zasłużyła.