wika
Taki jeden wielki offtop wydzielony z KFS.
Snuff.
Starbucks chyba...
Twoja stara pracuje w Starbucks
A twoją wyrzucili z banku spermy, za podjadanie przy pracy.
[no offence - lubię pojechać po bandzie czasem]
Zatem zwycięska piosenka w plebiscycie na hymn Klubu Fajnych Sióstr to:
No i gitara
O, ja uwielbiam kawę ze Starbucksa Chociaż pewnie za te słowa miłośniczki i miłośnicy kawy na całym świecie zabiją mnie
Ja generalnie nienawidzę kawy w każdej jej postaci, więc mi wszystko jedno
Ja kawę lubię, ale w takiej bardziej delikatnej postaci. Np. takiej mocnej czarnej, niby na pobudzenie to ja nie wypiję. Jak już to najlepiej jakąś włoską jak Lavazza czy Iliy. I najchętniej jakieś cappuccino, czy też mochę. A właśnie przynajmniej te kawy, które ja w Starbucksie piłam to smakowały jak taki dobry, ciepły napój mleczny. Mniam, chociaż ostrzegam, że bardzo łatwo się zasłodzić
Siostry widzę delikatne Nie ma to jak mocna czarna kawa i papieros
Jeżeli walę kawę - czyli okazyjnie w okolicach stycznia i czerwca to zawsze najmocniejszą. Stawia na nogi na dobre parę godzin.
Red Bull też dobry.
Papierosy to tylko do towarzystwa :]
Kawa? Tylko z dużą ilością mleka i cukru. Papieros do tego jak najbardziej : )
Nie ma to jak zimne Karmi
Aw, to ja trochę odstaję od towarzystwa, gdyż ja nie palę
A kawę to jak już piszę to nie, aby się pobudzić, ale bardziej dla przyjemności smaku czy też same relaksu, odprężenia się itd. Zresztą i tak nie wiem czy taka czarna kawa potrafiłaby działać na mnie pobudzająco Napoi energetycznych nie lubię i też jakoś nie specjalnie działały, podobnie zresztą jak guarana, która jest dla mnie tak gorzka, że do tej pory na samą myśl mam dreszcze
Też nie palę. Chyba, że jestem pijany . Na trzeźwo wypaliłem w życiu z 1-2 papierosy.
Tak się zaczynają wszystkie regularne uzależnienia. Na przykład: upijasz się 7 dni pod rząd i 8 chce ci się jarać z rana.
Dlatego nie upijam się 7 dni pod rząd . Zawsze po upiciu mam wstręt do alkoholu, więc upijam się góra 1 dzień z rzędu :].
Ja do szlugów mam awersję; w szkolnej łazience fajczą na potęgę, a ja ten smród muszę wdychać, za każdym razem jak ją wizytuję :/
Ale piweczko/wódkę jak najbardziej
Zawsze po upiciu mam wstręt do alkoholu, więc upijam się góra 1 dzień z rzędu :].
Cienias, przecież raz na jakiś czas warto zaliczyć porządną dwu-trzydniową libację ;)
Też nie palę. Chyba, że jestem pijany . Na trzeźwo wypaliłem w życiu z 1-2 papierosy.
Mam to samo..tylko tych papierosów było troszke więcej
Ja do szlugów mam awersję; w szkolnej łazience fajczą na potęgę, a ja ten smród muszę wdychać, za każdym razem jak ją wizytuję :/
No, ja też tak miałem, ale jak mówię, jak mnie upijecie to lepiej nie proponujcie :].
Poza tym - czy tylko ja jestem taki zniewieściały, że nienawidzę czystej?
Tak.
Ale to przydarza się nawet nie zniewieściałym, więc nie martw się.
Ja to już nawet nie wiem ile i kiedy pije. Mam dni, ze wlewam hektolitry i nic mnie nie rusza i mam takie ze cholera dwa-trzy piwa i już mi się w głowie kręci.
Generalnie szybki metabolizm to jest to! :]
Wpieprzam wszystko jak leci a i tak ważę 65 kilo :]
Tak myślałem : ).
Ostatnio na sylwestrze było mi z kumplem mało tequili to sobie jeszcze 0,5 dokupiliśmy, ale po pierwszym kieliszku zmieniłem opcję na drinki, a i tak większość oddałem .
Generalnie to najlepsza jest czysta, z jakimś soczkiem z boku, tak na wszelki wypadek
Z tanich win wyrosłem. Ale droższym nie pogardzę.
A z piw najlepszy jest Heineken i koniec. Z niższej półki dobry jest Wojak, tanie siki ale łatwo wchodzą.
Czyżby nam się zrobił wątek alkoholowy?
A ja Żywczyka polubiłem .
Tanie wina? Fuj. Ogólnie piwo to piwo, reszta alkoholi mogłaby zasadniczo dla mnie nie istnieć . Poza jakimiś okazjami może szczególniejszymi.
Czyżby nam się zrobił wątek alkoholowy?
Na to wygląda.
Z zawierających procenty
Winko: Domowej roboty, z porzeczek i winogron;
Piwo: W Harnasiu zasmakowałem;
Wódka: Nalewka na pigwach, pędzona na spirytusie, cytrynówka, ale najbardziej lubię
amaretto i likier kokosowy(przywiezione z Włoch)
To ja też jestem inny, gdyż ja bardzo mało piję. A czysta to już na pewno odpada.
Kiedyś moi znajomi (życzę moim wrogom takich upierdliwych znajomych) doszli do wniosku, że moje życie jest przykre i smutne, gdyż ja prawie w ogóle nie piję. Dlatego też postanowili, abym poczuł co to znaczy tak dobrze się napić. Ja nie chciałem, ale wiadomo jak to z upierdliwymi znajomymi bywa. Coś tam zakupili na przegryzkę i już nawet nie wiem co to były za rodzaje alkoholu, wiem że była jakaś żołądkowa gorzka. Moi znajomi kazali mi usiąść przy stole i co jakiś czas szła kolejka. I w sumie muszę przyznać, że ostatnio to chyba się tak na filmie "Prymas" z wycieczką szkolną wynudziłem. Na szczęście byłem na tyle asertywny, że porę powiedziałem "stop". Ale na nieszczęście moja asertywność wiązała się także z tym, że jako jedyny nadawałem się do sprzątania
Nie piję, nie palę, nie biorę, więc nie mamy o czym rozmawiać. Ot, tak. Bez żadnych wydumanych ideologii pod to podpiętych .
Dziwni jesteście; wódka fuj, jabole fuj, papierosy fuj. To co wy robicie w wolnym czasie?
Jeżeli chodzi o alkohole to moim najważniejszym kryterium jest cena, jakość jest drugorzędna
Nie piję, nie palę, nie biorę, więc nie mamy o czym rozmawiać. Ot, tak. Bez żadnych wydumanych ideologii pod to podpiętych .
Świetnie I w pełni rozumiem.
Są lepsze rozrywki . Książki, tylko te dobre, a nie te gówna co się teraz drukuje. Filmy . Mógłbym wymieniać w nieskończoność ale mi się nie chce. Poza tym co kto lubi.
Dziwni jesteście; wódka fuj, jabole fuj, papierosy fuj. To co wy robicie w wolnym czasie?
O zupełnie jakbym słyszał tych moich znajomych Oni też twierdzili, że ja wiodę bardzo smutne i nudne życie, gdyż nie piję. I tak mi wiercili tę dziurę w brzuchu, aż się zgodziłem i przynajmniej teraz mam spokój
Dziwni jesteście; wódka fuj, jabole fuj, papierosy fuj. To co wy robicie w wolnym czasie?
Jeżeli chodzi o alkohole to moim najważniejszym kryterium jest cena, jakość jest drugorzędna
My Man!
Dla mnie dzień bez wypadu ze znajomymi, słuchania rocka (najczęściej Zeppelini) i dobrej lektury to nudny dzień jest po prostu :]
No wreszcie ktoś mówi z sensem
hmm.... z kaw tylko kakao ( ), z alkoholu każdy, o ile może być spijany z ponętnych piersi dziewic (tudzież sióstr-klubowiczek ), a z fajek jakieś dobre cygarko od święta złe nie jest
cztery chyba
a to zależy gdzie spędzamy ten czas wolny
A, bo ja myślałem ze chodzi o słowo na ch
Moje codzienne życie wygląda jak z sitcomu. Stały pub ze stałą paczką gdzie znają nas barmani. Różne dziwne akcje i takie tam
nie, to tylko Phil tak spędza czas
A, bo ja myślałem ze chodzi o słowo na ch
Głodnemu chleb na myśli, nie uwłaczając
[no offence - lubię pojechać po bandzie czasem]
Owned
Nie trzeba mnie uprzedzać, że to żart. Ja mam do siebie samego dystans jak stąd do kosmosu. Jeżeli ktoś jawnie po mnie nie jedzie, albo wmawia mi coś to generalnie luz. :]
ja Ci lubię wmawiać, że jesteś sexy
Wiem, zwłaszcza po seksie...
Z niższej półki dobry jest Wojak, tanie siki ale łatwo wchodzą.
Siki to ty masz na obiad. Wojak to najlepsze piwo na świecie, strasznie tanie i normalnie smakujące.
Gdyby kosztowało 5 zł jak Heineken to byś zjechał : )
Najlepsza jest Warka i motyla noga.
Lol... napisałem ch*j i przerobiło na 'motyla noga'
Oczywiście że tak. Przede wszystkim bym go nie kupował, tylko piłbym Harnasia, który też jest dobry i w butelce 2 zety kosztuje i z lodówki jest ... w sumie to czemu ja go nie kupuję?
EDIT
Już sobie przypomniałem. Kupuję, ale po Wojaki mam bliżej.
Harnaś jest nawet niezły, ale 3 złotych bym nie wydał : )
Ja też nie. Dlatego kupuję tego za 2. Dlaczego żeby pogadać o tanim piwie i szlugach muszę pisać w najbardziej gejowskim temacie na forum? : )
muszę pisać w najbardziej gejowskim temacie na forum?
A wpierdol chcesz? : ]
Dlaczego żeby pogadać o tanim piwie i szlugach muszę pisać w najbardziej gejowskim temacie na forum? : )
wypraszam sobie - to temat lesbijski
A a a papieroski? Camele, Marlboro, Chesterfieldy - lepszych nie ma. Ktoś się nie zgodzi? : )
Szlugi cię zabiją. Niech ktoś założy oddzielny temat. : <
Szlugi cię zabiją.
Chcesz żyć wiecznie?
Jak widać Freddie Mercury znalazł swą odpowiedź.
Chcesz żyć wiecznie?
Co za głupi argument. : ) No ja generalnie sobie jaja robiłem. Hitch, mam dziwne wrażenie że gdzieś w archiwach forum można znaleźć twoją wypowiedź uwypuklającą niechęć do szlugów itd.
To było milion lat temu, w czasach dobrobytu i braku stresu. Ogólnie jak nie zapale szluga dla relaksu to mnie krew zalewa, choć teraz zalewa mnie często, bo mam przerwę w paleniu kondycyjną :)
Swoją drogą, cygara też fajne są.
Chyba fajnie wyglądają. Bo w ich paleniu większego sensu nie widzę. ; )
a jaki widzisz w zwykłym paleniu?
Żeby nie było, nie palę, kiedyś paliłem okazyjnie. Sens taki, że cygarem bardzo trudno się najarać a papierosem łatwo. : ) Nie wiem na czym to polega, ale cygara są jakieś mniej "nikotynowe".
Co znaczy najarać się? Najarać się można trawką.
Cygarami się nie zaciągasz.
Bo cygara są z liści tytoniu?
W każdym razie cygara są okropne. Śmierdzą strasznie, palą się pół roku i źle smakują.
Już fajki lepsze :]
Co znaczy najarać się?
Zaspokoić głód nikotynowy.
Camele, Marlboro, Chesterfieldy - lepszych nie ma. Ktoś się nie zgodzi? : )
Ja się zgodzę Kiedyś kupowałem L&M, ale jakościowo się pogorszyły i palić tego się nie da.
A piwo to Żubr, bo tani
Lucky Strike też są niezłe. Sonny Crocket palił :]
Lucky Strajki są najlepsze. Ile bym dał, żeby puknąć teraz rolkę :)
Racja Azg. Obecne niebieskie L&My są do dupy. I mają reklamy Marlboro w środku :]
A Chesterfieldy palił Benny Hill.
Ja widziałem u siostry w Viceroyach reklamę Viceroyi. A tak w ogóle jakie sa lepsze: Fajranty czy męskie bez filtra?
jak nie zapale szluga dla relaksu to mnie krew zalewa(...) Swoją drogą, cygara też fajne są.
Co widać na załączonym obrazku
wódeczkę ostatnio bardziej preferuję niż piwo, bo po tym piwsku mam brzuch który mi przed snem mówi "akuku". a z piwa to generalnie jestem fanem Żubra, nie dlatego, że jest tani (bo wcale nie jest, tanie piwo to ambrosius w kauflandzie za 1,20 PLN), ale dlatego, że jest po prostu przezajebisty : )
a z wódek to od dłuższego czasu (mniej więcej od czasu wyjścia na rynek : ) ), jestem fanem Czystej Żołądkowej. Generalnie wszystko z Żołądkowej rządzi, ale tą czystą przeszli samych siebie. nie dość, że faktycznie jest tania, to jest naprawdę dobra.
no i jeszcze łycha. burbon mówiąc ściślej, a mówiąc jeszcze ściślej - Jim Beam. one love : )
fajki też palę, czyli generalnie długiego życia sobie nie przewiduję.
Mefisto, jaką to nam źródlaną Desjudi przywiózł na wigilię? Bo już butelkę wyrzuciłam...
Swoją drogą, cygara też fajne są.
Słyszałeś, co mówił Carlin o cygarach?
palą się pół roku
o to chodzi, żeby się delektować długo - a jak Ci śmierdzą i źle smakują, to znaczy, że paliłeś złe i tyle poza tym cygara trzeba umieć palić - papierosa to każdy głupi potrafi
Słyszałeś, co mówił Carlin o cygarach?
Pewnie tak, ale nie pamiętam. Oświeć mnie, zią
Generalnie przyrownal je do murzynskich penisow.
Jeśli chodzi o alkohole , to podobnie jak Mush Room uważam, że nie ma mocnych na gorzką żołądkową (białą). Czytałem gdzieś niedawno (na wykopie chyba było), że wygrała ona w zeszłym roku jakąś prestiżową nagrodę na międzynarodowy targach alkoholi
Ostatnio mam także fazę na Balsam Pomorski, do którego kiedyś przez dłuższy czas byłem uprzedzony. Dobra rzecz
Ja zawsze myślałem że Balsam Pomorski to taka tańsza Żołądkowa Gorzka.
Czerwone Lucky wypalane podczas oglądania Mad Mena - coś pięknego. Z cygarami mam ten problem, że dosyć często można trafić na niedobre, bo nie znam się na tyle, żeby wbić do sklepu i rzucać nazwami. Minus jest też taki, że jak się za mocno rozpali to dupcia zbita i albo dopalamy i klniemy, że beznadziejne, albo wyrzucamy.
Z alkoholi to zależy od nastawienie, raz dobre jest wszystko co poniewiera
-Balsam, jedna z tańszych wódek, elegancka.
-Żytnia, po pierwsze można poczuć się jak u Smarzowskiego, po drugie jest autentycznie dobra, no i po trzecie bardzo tania
-Żołądkowa w każdej odmianie jest dobra
-Absoluta i Finlandie pije się po to, żeby ładnie na stole wyglądało, bo jak dla mnie żadnych dodatkowych walorów te wódki nie mają.
-Nie polecam Zawiszy, Białej Damy, Z czerwoną kartką, Sobieskiego Waniliowego.
Jeśli mam kasę i nie chcę się zajebać to wino - białe wytwarne, piwa wszelakie oprócz żywca(przy okazji polecam spróbować Peroni - bardzo dobre, jednak troche pedalskie, no i kosztuje 4,5 w sklepie), Campari.
Tak, czułem potrzebę uzewnętrznienia tych myśli:D
Ja zawsze myślałem że Balsam Pomorski to taka tańsza Żołądkowa Gorzka.
W sklepie w którym ją kupuje jest chyba droższa, ale głowy nie daję Ale porównanie trafne, bo w smaku bardzo podobna, tylko że jeszcze słodsza.
Jesli fajki, to tylko brydzowe - kiedys sporty, a potem popularne. To bylo mega seksowne, gdy palac spluwalo sie drobinki tytoniu z jezyka.
Jesli chodzi o alk, to najwazniejsze, zeby sponiewieralo:
wodka lodowa - happy feet
spirytus od "ruskich" - najlepiej szklo, plastik ujdzie, woreczek foliowy, tylko w ekstremalnych przypadkach.
Nalewki owocowe wszelkich masci (kokos odpada - wiecie jak jest, o jeden kokos za daleko) Ostrowin wymiata! Najlepszy smak, to oczywiscie wisnia, cytrynka i obowiazkowo gorzka zoladkowa. Antal, podobnie jak spirytus w woreczku - tylko podczas kryzysu.
Jabol, klasyczny za "3,5 zl" - smak, gdziekolwiek/kiedykolwiek ten sam: owocowe szalenstwo. Komandos, Byk, Mozdzierz, Malinowy Granat...party,party,party. Najwazniejsze, ze butelka zwrotna z niezla przebitka i kazdy moze poczuc sie jak domorosly businessman - nice
Co za durny temat
Z jaboli najlepszy jest Bączek i wszystkie wariacje wiśnia/jabłko. Nie polecam za to Kokosowej Nuty. Aha, u mnie w sklepie jest 'Sex Afera'
Ja w wakacje z jabolem miałem ostatnie tango, ale wciąż dobrze wspominam "Swojską Wiśnie" w butelce 510ml za 3.50. Nie jest co prawda najtaniej, ale butelka super i, uwaga, naprawdę niezły smak! Pierwsza reakcja kumpla brzmiała: "landrynki!".
Jak tanie wino to tylko w kartonie. Polecam lipę z miodem
Czy jest tu ktos kto skonczyl ogolniak?
: )))
Jakuz, nie offtopuj!
[czekałem na ten pierwszy komentarz]
Jesli w kartonie, to tylko Cavalier:
Chlopaki, tylko zartowalem...ale dobrze wiedziec czym niszczycie sobie watroby
Czy jest tu ktos kto skonczyl ogolniak?
Ze niby po zecie, to gorszy jestem? Masz w morde na miescie <rotfl>
Chlopaki, tylko zartowalem...ale dobrze wiedziec czym niszczycie sobie watroby
Jasne.. Już ja pamiętam Twoje wspomnienia w którymś temacie taniego wina po szkole i Stairway to heaven
Zresztą tam.. Jabol to nie częściej niż raz na dwa miesiące, bo świństwo straszne i bez klasy..
No ale nie można sobie zawsze pozwolić na Żołądkową czy też Krakowską.. O Finlandii czy Bolsie nie wspomnę..
Chyba kazdy (moze poza Jakuzzim) pil jabole/nalewki/tania wode w LO - no chyba, ze mial dzianych starych. Zreszta, teraz czasy sie zmienily - dzieciaki sie woza furami i szpanuja/gangsterza przy lychaczach z cola (jak mozna tak niszczyc dobry alk, to nie wiem) 10 lat temu...bylo coco jumbo i do przodu
Z fajkami zart, bo nie pale (moze czasem do piwa gdy juz mam w czubie)
Co do alku, to "po" studiach praktycznie nie imprezuje, czasem szklaneczka dobrego ginu, oraz gdy wpadam na urlop do kraju: znajomi/zjazdy KMF - wtedy jest skocznie i zabawowo-tanecznie
Widze, ze wnet moralniaka zalapaliscie, jak wspomnialem o ogolniaku.
Czy jest tu ktos kto skonczyl ogolniak?
Ja! Byłem już na studiach nawet
Widze, ze wnet moralniaka zalapaliscie, jak wspomnialem o ogolniaku.
Dlaczego?
Czysty ubaw - na studiach, podczas wyjazdow w teren z UAM, nalewki pilo sie z wykladowcami - raz, ale zawsze
Cisowianke.
jajcarz taki
A ja nie rozumiem zachwytów nad tą Żołądkową Gorzką (białą) sam generalnie wódki nie cierpię, ale na ostatnim weselu, gdy już byłem w stanie podwyższonej wesołości, dałem się skusić... Myślałem, że oddam na stół wszystko to, co wcześniej do żołądka przyjąłem. Jeśli żołądkowa gorzka to tylko ta złota - ze spritem świetna.
Hitch, jak Jakuzzi wspomniał: przyrównał je do murzyńskich penisów, a o samych palaczach cygar mówił "cock suckers". Obejrzyj You Are All Diseased - uśmiejesz się po pachy.
Jakuzzi - jak się nie ma stałego źródła dochodów to się pije co się ma, taka smutna prawda. Z wyjątkiem Snuffera, ale ... o tym cisza bo mnie pobije. ; )
Hitch, jak Jakuzzi wspomniał: przyrównał je do murzyńskich penisów, a o samych palaczach cygar mówił "cock suckers". Obejrzyj You Are All Diseased - uśmiejesz się po pachy.
Kurcze, dla mnie cygara w ustach dzieciakow, powiedzmy 20-paro letnich, to taki tani lans. Sam nie wiem, ale gdy widze seudo gangsterow z knotem w gebie, to mi sie zbiera - mam na mysli jakies klubu/imprezy itp (cygaro za dyche bez kontroli wilgotnosci w sklepie - zwykly rulon) Co innego zapalic sobie jakies przy szklaneczce brandy w jakims dobrym towarzystwie i poprawic o wskazniku Dow-jones...
Bucho, w ogóle coś takiego jak lansiarstwo wśród młodzieży to dzisiaj plaga. Nie mówię że jestem starym prykiem, bo sam kończę dopiero Technikum, ale jak widzę np. ludzi, którzy piją Heinekena a potem wyciągają jabola, bo picie jaboli to lansiarstwo w niektórych kręgach!, to mnie zalewa.
Rodzi sie pytanie, czy wogole trzeba pic...ocet tez ma przeciez procenty, zawsze mozna mamie z kuchni zajumac
No wiadomo że czasem się po prostu nie da napić. ; ) I odpowiadając na pytanie: nie pijam octu, dętki, spirytusu technicznego, wód kolońskich itd. Z jabolami skończyłem a piwo od 2 złotych w górę. Inna sprawa że, jak sam pisałeś, każdy ma taki okres, w którym pije wszystko jak leci.
Skoro jestes w technikum, to sie baw - myslalem, ze juz masz zone i piatke dzieci...sorry
Hitch, jak Jakuzzi wspomniał: przyrównał je do murzyńskich penisów, a o samych palaczach cygar mówił "cock suckers".
Cholera, zawsze jak znajdę sobie coś fajnego do roboty, to najlepszy kabareciarz we wszechświecie zwymyśla mój pomysł
Cholera, zawsze jak znajdę sobie coś fajnego do roboty, to najlepszy kabareciarz we wszechświecie zwymyśla mój pomysł
To mam nadzieję, że nie piszesz programów komputerowych.
P.S. "Najlepszy" to podobno był Pryor, ale coś mi się nie chce wierzyć.
Ja też się odwracam i idę dalej. Przecież ich nie kopię. : ) A zalewanie to odruch bezwarunkowy.
Niezbyt czesto, jakos ochoty nie mam - powazny mlody czlowiek ze mnie!
Ja tam lubie sobie piec dni pracy odreagowac dobra, piatkowa impreza. Wrecz czuje pewna potrzebe wyjscia gdzies w piatek/sobote i nawalenia sie. Moze z czasem mi przejdzie.
A ja mam pracę na zmiany i pracuję w systemie 24 na 48, więc imprezuję kiedy się da.
Co do alkoholu - starzeję się, jako 17-18 latek mogłem chlać wódę na potęgę. Zabawa zaczynała się od 0,5 na dwóch i dopiero smaki przychodziły. Teraz literek bez przesadnego tępa na 3 i mimo, że kontaktuje to na drugi dzień miazga.
Ostatnio wolę whisky. Zaczynałem od Ballantines, a teraz tylko i wyłącznie Johnnie Walker Black Label. Po prostu poezja, szklaneczka tego trunku z kostka lodu i nic więcej nie potrzebuje. Szkoda, że cena do niskich nie należy, ale warto.
Naturalnie musi być, preferuję zielono-butelkowe - Lech, Carlsberg i Heineken, czasami Złoty Bażant
Co do papierosów, palaczem nigdy nie byłem, ale zawsze podpalałem. Zazwyczaj Marlboro Light lub L&M Light. Czasami West Ice i Pall Mall. Od 1 stycznia nie palę w ogóle.
Cygara, zaczynałem od takich po 5-10 zł, które kupowałem w kiosku, obecnie zdarzyło mi się palić Montecristo Petit Edmundo kilk razy i raz VegaFina Robusto, ale doszedłem do wniosku, że na to przyjdzie czas. Wyglądam niepoważnie z cygarem (mam 22 lata obecnie). Paliłem w domu, żeby nie było, że się lansuje
A raz na jakiś czas chillout totalny i pozwalam sobie na coś holenderskiego lub jamajskiego (z nazwy bo jakościowo to raczej nie), ale to raz na 2-3 miesiące.
Co do jaboli: Cavalier jak najbardziej, nie polecam za to "wina" o nazwie Kwiat Jabłoni za 2,85 ;/ no nie da się ...
Ja tam lubie sobie piec dni pracy odreagowac dobra, piatkowa impreza. Wrecz czuje pewna potrzebe wyjscia gdzies w piatek/sobote i nawalenia sie. Moze z czasem mi przejdzie.
Tez dobrze, wlasnie chcialem jakims taniz zartem zarzucic o Tobie biegajacym nago po bydgoskim rynku, ale sie wstrzymam. Takie odreagowywanie, ma swoje plusy (chyba tylko same plusy) popijesz, potanczysz, poznasz jakiegos fajnego lachona (pojecie wzgledne...choc ufam Twojemu gustowi) Mnie chyba najtrudniej dupsko ruszyc, zeby sie wybrac do Londynu, a siedzenie na kanapie i zwykle chlanie mnie nie bardzo bawi. Tak jak dzisiaj...wpadlo dwoch kumpli z lychaczem, workiem lodu i CoD:MW2 do pogrania...zamiast z nimi popijac, wypelniam formularz krabow i pisze do Ciebie
A ja właśnie spożywam Kasztelana jasnego, obok Kasztelana zielonego (ciut lepszy) oczywiście najlepsze piwo. Jeśli chodzi o ciut mocniejsze rzeczy, to czysta no i tequila silver plus sól i cytrynki.
Tak, mam
Arahan, nie bierz do glowy - tylko zartowalem
Mam nadzieje, ze jako prawdziwy facet popalales sportowe i piles poradziecki spirytus w woreczkach foliowych
Kiedy serio mówię, nie wiem dlaczego, ale dla mnie palenie cygar to coś hm ... dystyngowanego, byle kto nie może tego robić bo straciła by się wyjątkowość tego zwyczaju. Nie mam w sobie jeszcze tyle powagi i stylu, żeby palić cygara, a co najważniejsze kasy nie mam żeby kupić cały humidor pełny dobrych cygar. Dlatego raz na jakiś czas kupuję na necie w tubie kilka sztuk i się delektuję
Mój pierwszy papieros to był popularny bez filtra ( w wieku 14 lat) i nie powiem wypaliłem może tego w życiu ze 3 paczki, ale faki bez filtra to jak odłamkowy czułem się jakbym ze 3 wypalił zwykłe. Co do spirytusu ... hm ... może być samogon 70 letniego dziadka z sąsiedniej miejscowości ? 9 zł za 1,5 litra w plastikowej butelce ?
Obecnie nalałem sobie setkę Palinki, która mi została z Budapesztu no to cheers Panowie ! Pod weekend
nie pale, alkoholi piję mało, a jak już pije, to kompletnie mi zwisa co, nigdy nie brałem dragów - nawet tych lekkich. raz tylko kolega wrzucił mi do piwa pigułkę gwałtu. po dwóch dniach obudziłem się na pogotowiu bez pamięci, ale za to od tamtego czasu mogę sobie włożyć dwulitrową butelkę polokokty w odbyt - wchodzi gładko.
jestem skłonny bezgranicznie uwierzyć tylko w dwa pierwsze słowa Twojej wypowiedzi, w dwa następne powątpiewam, a cała reszta to wierutne kłamstwo : ) może prócz tej polo cocty.
Alkohol? Temat rzeka...
Po raz pierwszy nawaliłem się właściwie w wieku 18 lat. Wtedy, jak to bywa w większości wypadków, piłem jak leci i co leci. Wlewało się sporo, a i rano nie było tak tragicznie. Pamiętam kilka hitów: wódka Premium (brzoskwiniowa), oczywiście piwo Bosman, też ten mocniejszy - zielony - dużo gorszy, wina, winka i winiacze ze szczególnym uwielbieniem Kelerisa: .
Teraz mało piję, ostatnio naprułem się... eee wczoraj .... Ale był koncert fajny, później impreza skoczna, paru znajomych, poleciały kill 'em alle jakieś i AC/DC więc nie można było odpuścić. Dziś jest ciężko.
Wódki praktycznie nie piję. No nie wchodzi, zaraz rzygać mi się chce. Piwo to podstawa ze szczególnym uwzględnieniem Carlsberga, Pilsnera Urquela, Żywca i ostatnio powrócił Bosman.
Taka ciekawostka: nigdy nie piłem bimbru.
Papierosy? Nigdy nie paliłem - nawet nie potrafię tego robić, nie znoszę papierosów.
Nie cierpię też kawy. Ani smaku ani zapachu.
jestem skłonny bezgranicznie uwierzyć tylko w dwa pierwsze słowa Twojej wypowiedzi, w dwa następne powątpiewam, a cała reszta to wierutne kłamstwo : )
Dokładnie na odwrót.
Fajny temat, powiedziałbym nie rzeka a ocean:P Od świąt mam postanowienie- nie piję alkoholu pod wszelaką postacią- absolutnie, ani kropelki. Nie piję, nie palę, dragów nie używam choć kiedyś jak byłem młodszy i błądziłem to popalało się te zielone coś:)
Czasy liceum to nierozerwalny związek z tanimi winami i nalewkami z pobliskich szkole sklepików. Potem czasy studiów to już vodka i szampan-słynny Siemenoje Igristoje.
Nigdy do vódki mnie nie ciągnęło do świąt mijał rok od kiedy nie piłem tego trunku. Obecnie idę drogą zen i białych ninja. Tak więc zero alkoholu, palenia, kawy i przebywania w towarzystwie osób palących.
Moimi jedynymi używkami jest w tej chwili bieganie(w te mrozy 1,5 km przebieżki po głębokich zaspach, świetny trening na nogi), w lecie to już codziennie 10 km, raz w tygodniu 20 km w linii prostej do kochanej babci:P. Siłownia, teraz głównie ćwiczenia na drążku.
Mówię wam, najlepsze używki, żaden alkohol i żadna impreza się z tym nie równa. Popijam soki bananowe itp, itd.
Danus, załóż sobie z Mentalem oddzielny temat o bieganiu. Ten jest o jabolach i ruskiej wódce w plastiku. : )
O właśnie, abstynenci won z tematu
Granat kultowe tanie wino
Ok, żeby nie było offtopa bo poruszyłeś ważną kwestię ruskiej vódki w plastiku. Pamiętam jak z kumplami w zimie kupiliśmy półowkę spirytusu w palstikowej butelce po oranżadzie. Nigdy nie zapomnę tego błogosławionego ciepełka które wydobywało się z otchłani przezroczystego płynu.
Pomijam fakt, ze piło się to jak paliwo lotnicze. Takie to były lata młodzieńcze.
A popijaliście kiedyś Absolwenta nalewką miodowo-lipową? Bo jak studenci nie mają popitki to ratują się jak mogą:P
Ja kiedyś popijałem wódkę herbatą zrobioną z nieprzegotowanej wody. Tfu..
Mój znajomy opowiadał mi jak kiedyś na imprezie pijąc spirola nie mieli czym popijać, a że kran był, tak więc zwykła kranówa poszła w obieg.
Potem mówił, że rzygali dalej niż sięgał ich wzrok:)
Przepijanie wódki kranówą to serio taki szczyt? Ja raz i jakoś żyłem, co prawda nie wypiłem wtedy dużo, ale jednak. Przepijanie jednego alkoholu drugim to też w sytuacjach kryzysowych standard. Wiecie co byłoby przegięciem? Wlać do sziszy wódke zamiast wody i palić przez nią. Kiedyś próbowałem z winem - korbulec w głowie po paru buchach był taki, że nie odważę się na opcje z wódką.
4 lata temu na 18 kumpla mieliśmy wódkę w bongosie, ale tytoniu to nie paliliśmy jedna z imprez po których 2 dni dochodziłem do siebie
Szacun. Serio.
Zapijało się już i wodą ze studni, kranówą, a nawet gorącą herbatą. Żaden wyczyn
Nie mówiąc już o tym, że bez przepity idzie pewne ilości wódki przyjąć. Poza tym przegryzanie jest lepsze od przepijania - ogórki kiszone chyba zostały wymyślone po to żeby przegryzać wódkę.
Przepijanie wódki kranówą to serio taki szczyt?
Masz rację to nie jest żaden szczyt. Szczytem jest przebiegnięcie 50 km z 40 kilogramowym obciążeniem na plecach:P Szacun dla ludzi którzy to potrafią:)
Szacun. Serio.
Specjalnie dumny to z tego nie jestem, młody i głupi byłem, ale dzięki
Jeżeli chodzi o zapijanie to wg mnie najlepiej wodą niegazowaną z plastrem cytryny, w ogóle dużo zapijać i po imprezie przed spaniem też przyjąć z 0,5 wody.
Co do zagrychy to 100 % racji simek, ogóreczki to coś kapitalnego, można dołożyć grzybki marynowane, ewentualnie śledzia.
Mnie zaś zdarzyło się zagryzać paluszkami, chipsami, słonecznikiem, kromką suchego chleba i innymi wynalazkami.
Ooo bardzo fajnie zapija się żurkiem. Tłustym, kwaśnym żurkiem
Danus w tym temacie taki "wyczyn" na nikim wrażenie nie zrobi
Szczytem jest przebiegnięcie 50 km z 40 kilogramowym obciążeniem na plecach
Tia, bieg prosto do fizykoterapeuty. Nie ma nic głupszego niż bieganie z obciążeniem na grzbiecie. Nawet w wojsku się od tego odchodzi, bo rozpieprza tył do opłakanego stanu.
Nie ma nic głupszego niż bieganie z obciążeniem na grzbiecie
Taa, powiedz to żołnierzom sił specjalnych albo ich dowódcom:P
Oni to już wiedzą. Gorzej z mniejszymi i zacofanymi jednostkami, ale też w końcu pojmą, kiedy na batalionie będą robić kółka na wózkach inwalidzkich :)
Oni tego nie wiedzą albo nie chcą wiedzieć, nawet w najlepszych jednostkach na świecie jak Delta Force, polski Grom czy brytyjski SAS podczas selekcji tak właśnie sprawdza się wytrzymałość przyszłego Operatora. 40 kilometrowy marszobieg z pełnym ekwipunkiem i bronią. A to tylko mały procent tego co wymagają na selekcji od przyszłych żołnierzy sił specjalnych.
Ale to nie miejsce na tego typu dyskusje.
Nie znam się na tym o czym mówicie, ale chyba taki bieg przy selekcji, a regularne treningi to co innego? ;>
ale chyba taki bieg przy selekcji, a regularne treningi to co innego?
Tak tylko po selekcji nie ma tak że już do emerytury będziesz na przykład operatorem Gromu. Nawet potem są ciągłe selekcje osób które już są w jednostce czy wciąż się nadają.
Patrząc na takiego byłego dowódcy Gromu Pana Romana Polko nie widać by bóle pleców mu doskwierały, albo taki Bears też się nie skarży.
Koniec offtopa.
Jest różnica między marszobiegiem z ekwipunkiem (kamizelki taktyczne i plecaki teraz mają wszelkie bajery umożliwiające noszenie całego osprzętu bez ubytków na zdrowiu, typu pasy lędźwiowe itp.) a napierdalaniem kółek z maksymalnie przeciążoną chujnią (bo inaczej nazwać starych plecaków nie idzie), lub bieganie do usrania z oponami od STARa.
Przeżyłem, Danusie, swoją przygodę z wojskiem, akurat w momencie "reformacji" i na własne oczy widziałem, jak dowódca z dnia na dzień zmienia nastawienie z "nie-będziecie-pili-cały-dzień-by-się-uodpornić-i-pchacie-do-plecaka-co-się-da-plus-minę-w-łapy" na "trzeba-regularnie-uzupełniać-płyny-i-brać-co-najważniejsze-tylko".
Z resztą mój dowódca od biegania ze zbędnym balastem nabawił się czegoś takiego, że mu kręgosłup dosłownie sam chciał się rozczłonkować. Pokruszyły mu się kręgi i nie chciały trzymać się "w kupie". W każdym razie, walić to.
Wiecie, że nigdy nawet nie spróbowałem zielska? Najbliżej do tego mi było, jak patrzyłem na posranych kolegów, gdy jarali i czułem smród tej brudnej wody z zdecydowanie za długo używanej fajki wodnej. Zupełnie mnie do tego nie ciągnie i pawam mega skrajnie ortodoksyczną nienawiścią do wszelkich ćpunów i narkomanów.
No woda z bongosa potrafi masakrycznie cuchnąć, więc Cię rozumiem. Uważam jednak, że warto spróbować, bo to dobra sprawa jest. Problemem jest to, że dwóch moich znajomych dostało zawiasy za posiadanie, więc ja coraz częściej skłaniam się ku legalnym, póki co zamiennikom.
Cóż, postanowiłem sobie, że nie i pierdzielę to
Po pierwsze, na cholerę to wąchać?
Po drugie, dlaczego wasi znajomi nie zmieniali wodę za każdym razem? Oszczędzali na rachunkach?
:)
Przecież nie wąchałem tego specjalnie, tylko smród sam mnie dopadał z oddali. Mądrzy by nie palili
A ja wczoraj miałem możliwość przetestować e papierosa i dochodzę do wniosku, że też chcę takie coś W odczuciu palenia najbardziej przypomina palenie tytoniu z fajki wodnej. Nie wydziela przy tym żadnego zapachu więc można palić praktycznie wszędzie. Minusem jest bateria, która starcza tak na 2-3 godziny, zależy od intensywności w paleniu Poza tym po paru piwach i tak zapaliłem zwykłego papierosa, bo to było za słabe, ale na tak na co dzień jest to dobry zamiennik. Poczekam tylko jak kumpel wypali cały zapas i podliczy koszty czy faktycznie to się opłaca
4 lata temu na 18 kumpla mieliśmy wódkę w bongosie, ale tytoniu to nie paliliśmy jedna z imprez po których 2 dni dochodziłem do siebie
Z podobnych patentow to polecam rowniez (choc wlasciwie nie polecam) polewanie wodka kamieni na saunie. Niezly zjazd.
Mnie wciąż zastanawia ten śmierdzący bong. I to do tego zalatujący z oddali. Co oni, zgniłą wodę w nim trzymali? :)
Moze wlali brudna po praniu albo z muszli klozetowej - rozne rzeczy potrafia ludzie zrobic w poszukiwaniu wiekszej bombki.
Mało tego, jeden kolega niechcący się tej wody napił. Rzygać mi się chciało od samego patrzenia na jego reakcje :)
Z podobnych patentow to polecam rowniez (choc wlasciwie nie polecam) polewanie wodka kamieni na saunie. Niezly zjazd.
Nice, raz mialem okazje przetestowac....zimna seta przed wejsciem, reszta na kamienie - ostre pocenie zagwarantowane
Moze wlali brudna po praniu albo z muszli klozetowej - rozne rzeczy potrafia ludzie zrobic w poszukiwaniu wiekszej bombki.
O tym samym pomyslalem
Mi chodzi o prosty fakt tego, że woda po jakimś czasie palenia(przeważnie 2-3 węgielki na jednej wodzie się jarało) strasznie śmierdzi. Jeśli dodać do tego, że wylewa się ją dopiero rano, na kacu, gdy sprzątamy po imprezie i myjemy bongo to można zareagować niezbyt ładnie na jej zapach.
Co do picia płynu przez który się paliło, to kumpel próbował wypić "przepalone" wino, ale wypluł od razu.
pije okazyjnie (czyli raz w tyg.), nie pale, a jesli pale to tylko cos zielonego. naprawda nie ma to jak w towarzystwie skrecic joincika czy nabic lufe. i od razu lepsza zabawa - smiechy z byle czego i to co co najbardziej lubie - rozkminy na zamule rzadziej biore sobie sam troche zielska, odpalam w domu, wlaczam youtube albo kube wojewodzkiego i umieram ze smiechu a potem odpalam se jakis film (polecam blade runner, albo easy rider) i dostrzegam w nim takie szczegoly i wysuwam takie wnioski jakich nigdy bym nie wysnul bedac w normalnym stanie.
wkurza mnie strasznie to, ze marihuana dalej jest uwazana za narkotyk. jest mniej szkodliwa niz papierosy i alkohol razem wziete, jesli juz uzaleznia to tylko psychicznie (a tak uzaleznic sie mozna i od czekolady) a w naszym kraju posiadanie minimalnych ilosci grozi wiezieniem, LOL.
Z tym 0 ofiar to trochę naciągane, pewnie nie ma wystarczających danych, albo nikt nie prowadził badań w tym zakresie
Wiadomo, tania propaganda na poziomie tej przeciwnej narkotykom.
Tutaj natomiast ciekawy wywiad na ten temat:
http://www.przekroj.pl/wy...tykul,5712.html
jest mniej szkodliwa niz papierosy i alkohol razem wziete, jesli juz uzaleznia to tylko psychicznie (a tak uzaleznic sie mozna i od czekolady) a w naszym kraju posiadanie minimalnych ilosci grozi wiezieniem, LOL.
Dym w plucach, to dym w plucach. Tyton, zielsko - syf sie osadza....zreszta sprawdz wode w blubie po paleniu (skoro palisz)
Marihuana jest szkodliwa i nie ma wątpliwości, że nie. Uzależnia psychicznie, robi dziury w mózgu, niszczy pamięć krótkotrwałą, ale ... no właśnie. Jak ktoś pali dziennie, albo kilka razy w tyg. to niestety są narażeni na w/w przypadłości. Palenie raz na jakiś czas nie jest złe, a nawet wskazane pozytywne myślenie, lekkość, człowiek jest bardziej kreatywny.
Co do substancji smolistych, skręt z tytoniem to równowartość 5 papierosów. Sama trawa nie ma, aż tak dużo tego syfu. Polecam skoczyć do Holandii i tam spróbować, całkiem inna jakość niż u nas.
0 ofiar to lipa. Ludzi po MJ popadają w depresje i skaczą z dachów, podcinają sobie żyły, itp.
Bo sama MJ jako substancja faktycznie nikogo nie zabiła. Gdzieś czytałem, że trzeba by wypalić 250 kg żeby umrzeć
Myślę, że legalizacji nie doczekamy, ale dekryminalizacja powinna nadejść. Złapanie chłopaka, który ma przy sobie grama i gościa, który ma przy sobie 15 i sprzedaje to ta sama kara ;/, a policja się chlubi, że wyłapuje.
W ogóle palenie trawy powinno się traktować jako drogą przyjemność - od czasu do czasu, a nie jak robią to niektórzy non stop. Ten kraj nie dorósł do legalizacji, po tygodniu by trawy w sklepach zabrakło.
Myślę, że legalizacji nie doczekamy, ale dekryminalizacja powinna nadejść.
Zawsze można skoczyć do Czech
Nie umiem znaleźć linka, ale czytałem, że z tym też nie jest tam tak różowo. Podobno do paki Cię nie wsadzą, ale dostaniesz grzywnę, tylko, że w bardzo małej wysokości.
Powinni wprowadzić u nas hodowlę na własny użytek, tak np. 3 krzaki, zakaz sprzedawania i musisz się zarejestrować się w komendzie policji, że masz MJ. Odsetek palących spadłby od razu, dilerzy by ucierpieli bo po co nielegalnie kupować jak można wyhodować własne.
Wszystko jest do zrobienia tylko potrzeba otwartości i zdrowego podejścia do sprawy.
Nie umiem znaleźć linka, ale czytałem, że z tym też nie jest tam tak różowo. Podobno do paki Cię nie wsadzą, ale dostaniesz grzywnę, tylko, że w bardzo małej wysokości.
A słyszałeś o tym, że w Czechach zalegalizowano posiadanie niewielkich ilości marihuany??
W ogóle palenie trawy powinno się traktować jako drogą przyjemność - od czasu do czasu, a nie jak robią to niektórzy non stop. Ten kraj nie dorósł do legalizacji, po tygodniu by trawy w sklepach zabrakło.
Glupoty gadasz, tak jest wszedzie. W UK pala wszyscy, starszy, mlodzi, robole, pracownicy biurowi i zielsko pala jak papierosy (mowie o ilosci) Lolek skrecany co pol godziny i wcale teraz nie wyolbrzymiam. Tutaj zreszta nie pali sie samosiejek z lufek w piec osob (chyba tylko w u nas w kraju sie to robi - jest nawet angielska anegdotka o polaku palacym z lufki w Londynie) tylko kupuje 3,5 grama za 20 funtow (znam pare osob, ktorym wystarcza to na 1-2 dni) jest to czesto mega chemia, po ktorej osobiscie pewnie bym z kanapy nie wstal. Angole pala tak czesto i w takich ilosciach, ze nie ma motywu smiechawek i siedzenia na kanapie - czesto gdybym nie widzial, ze zwijaja w pracy, to bym myslal, ze palili papierosy - taka sila przyzwyczajenia. Mowie tylko o zielsku....angole zabawe zaczynaja przy kokainie (mialem w pracy takiego jednego, ktory do "sniadania" ledwoc sie ruszal - wyjscie do ubikacji i po 10 minutach wracal do zycia)
na 1-2 dni) jest to czesto mega chemia, po ktorej osobiscie pewnie bym z kanapy nie wstal.
i wlasnie takie jest ryzyko brania zielska od dilerow. nie wiadomo czego oni tam dodaja - sam kiedys zgarnalem towar z kruszynkami cracku gdyby hodowanie krzeczkow na wlasny uzytek bylo legalne byloby zupelnie inaczej. oczywiscie kary za sprzedawanie ziola z wlasnej uprawy powinny obowiazywac
bzdura. przeciez stosuje sie ja takze w medycynie i leczeniu - takze droga oddechowa.
alk, czy zielsko, bo nie wiem o czym mowa.
Z podobnych patentow to polecam rowniez (choc wlasciwie nie polecam) polewanie wodka kamieni na saunie. Niezly zjazd.
Touche:)
Generalnie, słowo touché (pochodzące z języka francuskiego) jest sposobem docenienia dobrego argumentu rozmówcy.
Słowo bywa wykorzystywane w języku codziennym, także oficjalnym. Dla przykładu, jeśli jedna osoba zaprezentuje jakiś argument, a druga odpowie bystrą lub ciętą ripostą, pierwszy rozmówca może powiedzieć "touché", jako sposób docenienia odpowiedzi.
Nie wiem, gdzie post Jakuza był ripostą, ale OK
Prawdziwa holenderka (a miałem okaze spróbować w NL) jest niesamowicie delikatna i bez sztucznych dodatków.
Co znaczy prawdziwa, holenderska?? W coffee shopach w Amsterdamie masz kilkadziesiat/kilkaset roznych rodzajow zielska tj. z roznymi dodatkami, hodowanej na roznych glebach itp/itd. Masz tez masywne napierdzielacze (skuny na eterze i inne takie) Tam sie spod lady nie sprzedaje, bo nie chce tracic koncesji - dlatego nie ma sprzedazy na wynos. To co paliles, to moze i bylo kupione w Amsterdami, moze nie, ale tam jak i wszedzie masz chemie, naturalny sprzet i samosieje.
zamiast scigac i tracic kase, zalegalizowalbym i dowalil podatek.
oj Bucho, Bucho, ten wczorajszy wpierdol, jaki ode mnie dostałeś, widać, niczego cię nie nauczył :)
ja bym, po pierwsze, poddał całkowitej deregulacji WSZYSTKIE dragi - o narkotykach nie powinna w ogóle mówić żadna ustawa, nawet taka, która mówiłaby, że są one dozwolone (a takie byłoby de facto znaczenie legalizacji). czy posiadanie (a nawet spożywanie jak kto może) mebli albo trutki na szczury jest legalne? a może nielegalne? no właśnie - ani takie, ani takie. po prostu nie jest regulowane. i tak powinno być z narkotykami.
dwa: nie obłożyłbym dragów absolutnie żadnym podatkiem (podobnie sprawa ma się z alkoholami i szlugami: jebać akcyzę, jebać vat - moje nowe hasło wyborcze). nie znajduje żadnego racjonalnego uzasadnienia dla istnienia przepisu prawnego mówiącego o tym, że "Można ćpać", ani dla czerpania z tego tytułu przez państwo zysków. wszyscy niemal piewcy legalizacji jednym tchem wykładają taką tezę: "lepiej zalegalizować i opodatkować + kontrolować np. koncesjami". to jest papka myślowa towarzysząca wszystkim "niecnym" aspektom życia ludzkiego: narkotykom, hazardowi, prostytucji i żłopaniu wódy. tymczasem legalizacja i opodatkowanie prawie na pewno spowodują, że obok mafii niepaństwowych wykwitnie i zajmie się rynkiem narkotyków mafia państwowa, tym razem całkiem oficjalnie, a nie pod przykrywką "walki z uzależnieniami".
a tego nie chcemy.
Czekalem, az sie pojawisz odnosnie tego punktu:)
Przyklad z podatkami, ktory podalem odnosi sie tylko i wylacznie do sytuacji z UK sprzed roku (moze dwoch lat) gdzie podniosly sie glosy na temat podatku od zielska (jakies 80-90 procent mlodziezy w wieku 16-21 pali zielsko, a pomiedzy 21-28 z 60-70%)
Kasa na procedury, badania krwi, sciganie idzie z moich podatkow....jako, ze nie pale i mam w gleboko sciganie i procedury, to nie chce zeby bylo to oplacane moimi podatkami. Palisz to plac.
Tzn. chcesz to bierz?
oczywiście. a jak inaczej? mam pytać o pozwolenie Donalda Tuska?
nie znajduje żadnego racjonalnego uzasadnienia dla istnienia przepisu prawnego mówiącego o tym, że "Można ćpać", ani dla czerpania z tego tytułu przez państwo zysków.
Nie, ze mozna "cpac" tylko zmienic status marihuany jak juz (teraz, nie ze jestem mega fanem pomyslu - w sytuacji, takiej jak w UK gdzie "wszyscy" pala) to wlasnie bym zrobil - nie jako obywatel placzacy nad zbyt wysokimi podatkami i niepotrzebnymi w moich oczach akcyzami, tylko czlonek rzadu (nie nie jestem, ale chyba rozumiesz o co chodzi) - patrze na to z ekonomicznego punktu widzenia. Nie mowie o totalnej "utopijnej" rewolcie, tylko o mozliwosciach "tu" i "teraz" i stwierzdam, ze zamiast rzadz tracic kase na sciganie gowniarzy z gramem ziola, powinien zalegalizowac i czerpac z tego kase. Sytuacja, ze wszystko na legalu i rzad nie kladzie na tym lapy (brak akcyz i podatkow) jest mocno odrealniona.
Nie, ze mozna "cpac" tylko zmienic status marihuany jak juz
czyli deregulacja. marihuana = samowar, trutka na szczury, mandarynki na bazarze. normalnie idziesz i kupujesz. jak masz kasę, to nawet 20 ton. i kręcisz biznes. i jest konkurencja (bo ja kupie 30 ton). i trujemy debili, debile umierają, rządzimy światem, wysyłamy pierwszego człowieka na Neptuna, kolonizujemy nowy układ słoneczny, odkrywamy nową formę życia (obcego), ja biorę jaja, ty królową...
wybacz, trochę się zapędziłem.
oczywiście. a jak inaczej? mam pytać o pozwolenie Donalda Tuska?
Trzy sytacje:
a) brak statusu prawnego: chcesz to bierz - sytuacja mocno odrealniona ( z zasady zakopana kilometr pod ziemia)
b) Ziolo zakazane: walka z dilerka i ziolo-biznesem oplacona z moich podatkow.
c) Ziolo legalne i oblozone podatkiem/akcyza
Dla mnie jako podatnika (nie wazne czy mam papke zamiast mozgu, czy tez nie) wybor
wybor opcji C. jest wyborem logicznym (slusznym, to juz inna sprawa - moze ziolo, to szatan )
Nie mowie o totalnej "utopijnej" rewolcie, tylko o mozliwosciach "tu" i "teraz" i stwierzdam, ze zamiast rzadz tracic kase na sciganie gowniarzy z gramem ziola, powinien zalegalizowac i czerpac z tego kase.
to ja już wolę, żeby było tak, jak jest teraz. naprawdę jeśli pozwolimy państwu czerpać korzyści z dragów, to będzie katastrofa. rządy kontrolują obecnie WSZYSTKO: podaż pieniądza, źródła energii, świadczenia medyczne, decydują o zamożności obywateli, o tym, co obywatele jedzą, co ćpają, co żłopią.
to jest chore. warto zdać sobie z tego sprawę - po prostu uświadomić sobie, że samo mówienie o tym, by państwo czymś się zajęło, jest zbrodnią.
a) brak statusu prawnego: chcesz to bierz - sytuacja mocno odrealniona ( z zasady zakopana kilometr pod ziemia)
b) Ziolo zakazane: walka z dilerka i ziolo-biznesem oplacona z moich podatkow.
c) Ziolo legalne i oblozone podatkiem/akcyza
wiesz co? tak z czystej ciekawości zarzucę to na forum JKMa - ciekaw jestem, jak tam zareagują ludziki.
moge?
wybacz, trochę się zapędziłem.
No wlasnie Mental, bo ja nie mowie o sytuacji jak chcialbym zeby bylo, lub Ty chcialbys zeby bylo - tylko sytacji z takim, a nie innym rzadem, mozliwosciach ugryzienia tego tematu. Kurcze, gdyby mialo byc tak ja chcialem (wraz z grupa cymbalow) to dwa lata po zajeciach z mysli politycznej i prawodastwa : Polskie Czerwone Bataliony (przewrotnie anty lewicowe) mialy zrobic w kraju noc krysztalowa dla komuchow - Donaj powiedzial, ze jestesmy chorzy, ale mielsimy najlepszy plan. Koniec off-topa:
Dobre piwko, lekkie - obiadowe:
http://tikrasalus.lt/wp-c..._9_ozglass2.jpg
No wlasnie Mental, bo ja nie mowie o sytuacji jak chcialbym zeby bylo, lub Ty chcialbys zeby bylo - tylko sytacji z takim, a nie innym rzadem, mozliwosciach ugryzienia tego tematu.
no to w takiej sytuacji czerwony rząd typu holenderskiego może pójść na ugodę i być może kiedyś tam zalegalizuje trawę. to jest możliwe, bo to JESZCZE mieści się w lewackiej doktrynie.
żeby nie było, że masz papke zamiast mózgu:) w komunistycznej rzeczywistości czemu nie - lepsza legalizacja trawy i jej opodatkowanie (wiadomo: podatki pójdą na budowę dróg, dożywianie sierot, wiadomo - wszyscy w to wierzymy) niż bohaterskie ściąganie ziomka z dwoma gramami, by zdobyć trzy punkty do lansu na komendzie.
to ja już wolę, żeby było tak, jak jest teraz. naprawdę jeśli pozwolimy państwu czerpać korzyści z dragów, to będzie katastrofa. rządy kontrolują obecnie WSZYSTKO: podaż pieniądza, źródła energii, świadczenia medyczne, decydują o zamożności obywateli, o tym, co obywatele jedzą, co ćpają, co żłopią.
Mental, ja tylko mowie jakie sa fakty. Myslisz, ze gdyby JKM nagle doszedl do wladzy, powolal rzad, to oglosilby rok zerowy, wszystkich przeprosil i zylibysmy dlugo i szczesliwie. Ten system nie dziala sam z siebie - dochodza zobowiazania zagraniczne. Zeby odkrecic taki kociol, potrzeba kilkudziesieciu lat i ogolnoswiatowej rewolty.
To nie miał być drugi temat światopoglądowy
Lepsze to niż jakie avatary z Harego Pottera krzyczące o legalizacji, choć nie mają bladego pojęcia, o czym tak krzyczą.
Ten system nie dziala sam z siebie - dochodza zobowiazania zagraniczne. Zeby odkrecic taki kociol, potrzeba kilkudziesieciu lat i ogolnoswiatowej rewolty.
kilkudziesięciu lat potrzeba jedynie, by uporać się z systemem emerytalnym. reszta to kwestia wyjścia z jebanego faszystowsko-komunistycznego eurokołchozu. no ale do tego potrzeba odpowiedniego człowieka - Williamam Wallace'a, Cezara albo drugiego Pinocheta, a nie te euro-pizdy, które tera mamy:)
żeby nie było, że masz papke zamiast mózgu:)
Nie biore tego do siebie.
Tak jest w UK, ale nic to nie zmienia. Podatkow i akcyz od groma.
lepszy socjalizm angielski niż polski. po czym to poznać? bo do Anglii zjeżdżają się arabskie nieroby, zapładniają tamtejsze (brzydkie jak szpadel) kobiety i czerpią socjal pełnymi garściami. do nas żaden turban nie zajedzie, bo tu z socjalu Polak nie wyżyje:)
czekamy zatem na podniesienie świadczeń socjalnych - może paru Turków wpadnie z wizytą pobzykać:)
Najleszy Gin w galaktyce:
Mental, przechode na temat swiatopogladowy
dupa ujarany kierowca prowadzi 3x uwazniej. i wiem to nie tylko z komentarzy innych ale i z wlasnego doswiadczenia
Ta? Ja ogólnie nie jaram, więc jak mnie zjarali kuzyni ostatnio to się bałem przejść przez ulicę, bo mi się zagubiła perspektywa i nie wiedziałem czy nadjeżdżający samochód jest daleko, czy blisko .
ujarany kierowca prowadzi 3x uwazniej. i wiem to nie tylko z komentarzy innych ale i z wlasnego doswiadczenia
nie wiem, jak w przypadku bycia najebanym, ale generalnie im mniej zabezpieczeń ma auto, tym ogólny poziom bezpieczeństwa na drogach wzrasta. to się nazywa efekt Peltzmana. kierowca bez pasów, na drodze bez znaków drogowych, w samochodzie ze zdemontowanym przodem (siedzi tuż nad asfaltem) prowadzi znacznie uważniej i ostrożniej niż gdyby siedział w najnowszej bumie z 50 poduszkami powietrznymi. w Holandii w jednym z miasteczek (Drachten) przeprowadzono niedawno eksperyment - usunięto ze skrzyżowań znaki drogowe i sygnalizację świetlną. efekt: liczba kolizji spadła czterokrotnie.
Na skrzyżowaniu wcześniej zdarzało się około 8 kolizji rocznie, teraz jest ich mniej niż dwie. Ten fononem tłumaczony jest tym, że mały chaos pomaga ludziom lepiej myśleć, być ostrożniejszym i odpowiednio reagować na zmieniającą się sytuację.
Jeszcze dalej posunęły się władze pobliskiego miasta Makkinga. Usunęły znaki drogowe z całego miasta.
http://deser.pl/deser/1,83453,7008800.html
Niedługo będzie czwarta rocznica, jak moi ujarani koledzy tak uważnie uciekali przed Arabem i żołnierzem (nie muszę chyba dodawać, że to była jakaś schiza tylko?) na mieście, że jeden wpierdolił się pod samochód. Drugi, na oczach, którego się to stało, od tamtej pory nawet alkoholu nie pije.
Niedługo będzie czwarta rocznica, jak moi ujarani koledzy tak uważnie uciekali przed Arabem i żołnierzem (nie muszę chyba dodawać, że to była jakaś schiza tylko?) na mieście, że jeden wpierdolił się pod samochód. Drugi, na oczach, którego się to stało, od tamtej pory nawet alkoholu nie pije.
dlatego za jaranie nie powinny brac sie osoby slabe psychicznie albo podatne na jakies sugestie.
Cóż za argumentacja. Porównywalna do tej zawartej w "BHP dobrego pedofila".
Zeby nie bylo, po zielsku sa fazy, jest czasem panikarska wkretka i moze za kolkiem jest sie bardziej uwaznym (tak sie oczywiscie zdaje ujaranemu ) ale szybkosc reakcji spada strasznie. Mam
znajomego, ktory zielsko pali zamiast fajek tj. kupuje tyton (podstawa palenia w miejscach innych niz impreza) i od razu miesza z zielskiem. Dla niego wiekszej roznicy nie ma. Jednak widzialem osoby za kolkiem, ktore ledwo glowe trzymaly w pionie, oczy na pol-spiku i jak taki koles ma prowadzic samochod?
Cóż za argumentacja. Porównywalna do tej zawartej w "BHP dobrego pedofila".
z dupy ale innej nie ma. wiadomo, ze jaranie to ryzyko mniejsze lub wieksze - tak jak i chlanie. dlatego sa tacy, ktorzy wola byc trzezwi wsrod towarzystwa, ktore nie jest zbyt trzezwe.
Hitch twoi znajomi na pewno tylko palili ? Albo dostaje beznadziejny towar, albo palić nie umiem, ale w życiu nie miałem bo MJ takich jazd. Głupawka, gastrofaza, silniejsze odczuwanie wrażeń (sex, filmy, muzyka, gry), ale nigdy nic mnie nie goniło. Z tego co wiem takie jazdy wkręcają się jak ktoś dużo pali.
Nie mówię, że narkotyki są dobre. Ba ! Zdecydowana większość jest zła. LSD, heroina, amfetamina, to nie ziółka. To chemia, która rozpierdala Ci organizm totalnie i uzależnia szybciej niż cokolwiek innego. Nie chce żebyśmy szli przykładem Czech, ale żeby ktoś zastanowił się nad tym problemem w naszym kraju.
Bucho mądrze mówi. Rząd wydaje pieniądze na ośrodki uzależnień, na walkę z narkotykami i dilerami, a wystarczyło by pozwolić na hodowlę kilku krzaków, jak już wspomniałem na ściśle określonych zasadach. Zaostrzyć kary dla tych co dilują, ewentualnie całkowicie zalegalizować i czerpać z tego podatki, aczkolwiek wolałbym dekryminalizację niż legalizację.
Władze wydają się mieć ten problem gdzieś, ale fakty są takie, że co 3 osoba w tym kraju miała kontakt z narkotykami. Czas się nad tym zastanowić, wyciągnąć wnioski i podjąć jakieś działania.
Bucho mądrze mówi. Rząd wydaje pieniądze na ośrodki uzależnień, na walkę z narkotykami i dilerami, a wystarczyło by pozwolić na hodowlę kilku krzaków, jak już wspomniałem na ściśle określonych zasadach.
Zebysmy mieli jasnosc, pisalem o UK i tylko w odniesieniu do pewnych wydazen/pomyslow ktore mialy miejsce na wyspach.
Na skrzyżowaniu wcześniej zdarzało się około 8 kolizji rocznie, teraz jest ich mniej niż dwie. Ten fononem tłumaczony jest tym, że mały chaos pomaga ludziom lepiej myśleć, być ostrożniejszym i odpowiednio reagować na zmieniającą się sytuację.
Jeszcze dalej posunęły się władze pobliskiego miasta Makkinga. Usunęły znaki drogowe z całego miasta.[/i]
to ja powiem tylko, że w Azji (bez Japonii rzecz jasna) większośc ruchu wygląda tak:
i wypadków jest mniej jak więcej
to ja powiem tylko, że w Azji (bez Japonii rzecz jasna) większośc ruchu wygląda tak:
mikroprocesorki
Nie mówię, że narkotyki są dobre. Ba ! Zdecydowana większość jest zła. LSD, heroina, amfetamina, to nie ziółka. To chemia, która rozpierdala Ci organizm totalnie i uzależnia szybciej niż cokolwiek innego.
akurat LSD jest mniej szkodliwe od marihuany. z wikipedii: "Nie są znane przypadki uzależnienia ani fizycznego ani psychicznego od LSD." ogolem bralem raz kiedys, ale nie polecam bo ostro ryje psyche i spore jest ryzyko "bad tripa".
taka dygresja
To nie sa szkodliwe, czy w koncu sa??
Stary, powiem tak...podczas jazdy na kwasie i zlym tripie nie jeden poryl sobie mozg (flashback), zrobil fizyczna krzywde lub do dzis ma nerwice, wiec nie gadaj glupot.
PS. Nie chwal sie na publicznym forum, ze bierzesz dragi - nie wyrywasz siusiar przy licealnym ognisku <oK>
To nie sa szkodliwe, czy w koncu sa??
Stary, powiem tak...podczas jazdy na kwasie i zlym tripie nie jeden poryl sobie mozg (flashback), zrobil fizyczna krzywde lub do dzis ma nerwice, wiec nie gadaj glupot.
PS. Nie chwal sie na publicznym forum, ze bierzesz dragi - nie wyrywasz siusiar przy licealnym ognisku <oK>
no "niby" nie sa szkodliwe, ale na dluzsza mete jednak sa ;d duzo zalezy od stanu psychicznego. i wcale sie nie chwale, bo w sumie nie ma czym sie chwalic. post byl raczej w formie ostrzezenia, choc moze kiepsko mi to wyszlo.
to tak w temacie:
http://w267.wrzuta.pl/fil...n_brtish_troops